tag:blogger.com,1999:blog-71769137490239649022023-08-16T12:01:19.586+02:00Sei ein Licht in der Dunkelheit der GedankenFrigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.comBlogger36125truetag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-88586738607842598742018-11-03T15:13:00.000+01:002018-11-03T15:13:44.692+01:0034. I've been waiting for you to come around and tell me the truth about everything you're going through. I've got time, I've got love. Give me a minute to hold my girl <br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Było dość pochmurnie i ewidentnie
zbierało się na deszcz, gdy Tom zaparkował samochód na parkingu i wysiadł po
dłuższym wahaniu. Wiał w dodatku przenikliwy wiatr, więc Tom wcisnął ręce w
kieszenie kurtki jakby z nadzieją, że cokolwiek ten czyn pomoże. Rozejrzał się
jeszcze po dość nieciekawej okolicy – wokół były tylko sklepy, a nad nimi kamienice
mieszkalne, w oddali zauważył kilka biurowców, równie szarych jak zimowy
krajobraz, oraz bezlistne drzewa, które jednak nie były zbyt liczne – i ruszył
przed siebie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">W nocy nie mógł spać, bo
denerwował się przed spotkaniem z bratem Liv. W ośrodku wychowawczym, w którym
przebywał nastolatek, towarzyszył mu Markus, a tym razem musiał wybrać się sam,
ponadto dr Dunst – miał nadzieję, że choć częściowo nieświadomie – wywierał na nim
ogromną presję. Szukanie niespokrewnionego dawcy szpiku dla Liv byłoby bardzo
czasochłonne, a czasu – jak wszyscy wiedzieli – Liv miała coraz mniej. Tom
myślał o tym niemalże całą noc, gdy nie udawało mu się zasnąć albo budził się z
krótkich ale męczących drzemek. Liv mogła umrzeć. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nad ranem leżał na wznak i
patrząc w sufit, sam nie dowierzał, że to wszystko dzieje się naprawdę. Choć z
jednej strony pogodził się już z tym, że Liv jest ciężko chora, a on każdą
wolną chwilę spędza przy jej łóżku, nadal nie mógł dać wiary temu, że to wcale
nie jest sen. Ich wspólny wyjazd nad morze, który teraz wydawał się tak odległy,
i szczęście, którego wtedy zaznał, zakrawały na ponury żart. Bywały momenty, że
wręcz czuł, jakby stracił grunt pod nogami, a wszystko, co go otaczało, utraciło
wszelką wiarygodność. Nie potrafił sobie nawet wyobrazić, jak w tej sytuacji
czuła się Liv – a mimo że starał się jak mógł, odnosił wrażenie, że jej
optymizm z dnia na dzień stygnie. Bał się również dnia, w którym w końcu dowie
się o śmierci Sama – wiedział, że wcześniej czy później to się wydarzy. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Przebiegł przez ulicę i
zignorował klakson przejeżdżającego samochodu, choć w myślach przeklął swoją
nieuwagę. Brakuje mu tylko potrącenia przez samochód. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zerknął na tabliczkę z nazwą
ulicy obok szyldu pierwszego sklepu i westchnął z ulgą, ponieważ znajdował się
po właściwej stronie. Spojrzał przed siebie. Ocenił, że sklep, w którym pracuje
brat Liv, powinien znajdować się gdzieś w połowie drogi. Poczuł dreszcz na
plecach, ale zdusił w sobie niepokój i ruszył. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Dotarł na miejsce po paru
minutach, popatrzył jeszcze raz nerwowo wokół, wziął głębszy oddech i nacisnął
klamkę, popychając drzwi do środka. Wślizgnął się szybko, z radością
zauważając, że w pomieszczeniu panuje niezwykle przyjemne ciepło. Tupnął na
wycieraczkę kilka razy, pozbywając się zaschniętego błota spod butów, i wszedł
głębiej. Sklep był dosyć mały, ale jasny i przestronny; po lewej stronie miał
długą ladę z ustawionymi na niej modelami laptopów, za nią znajdowała się
kolejna, tym razem z tabletami. Ściany zdobiły branżowe plakaty. W głębi salonu
znajdowało się podwójne biurko, za którym siedział młody mężczyzna – wpatrywał
się w ekran komputera, nie zwracając uwagi na Toma. On za to na niego zwrócił
uwagę, ale szybko doszedł do wniosku, że nie może on być bratem Liv – po
pierwsze był blondynem, po drugie nosił okulary w czarnych oprawkach, a po
trzecie był zdecydowanie starszy od Toma. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Dzień dobry. Szukam Dominica
Biermanna – oznajmił, gdy sprzedawca w końcu na niego spojrzał. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Mężczyzna milczał przez chwilę,
przyglądając mu się uważnie. Wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał, ale w
końcu zerknął na zegarek, a potem na pusty sklep.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Proszę poczekać, zaraz go
zawołam. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom uśmiechnął się uprzejmie, gdy
sprzedawca podniósł się i odwrócił do niego. Za nim była wnęka, w której
znajdowały się drzwi – Tom podejrzewał, że prowadzą na zaplecze, na którym
najwyraźniej przebywał brat Liv. Przełknął głośno ślinę i poczuł drżenie rąk.
Zacisnął je mocniej w pięści, lecz niewiele to pomogło, więc po krótkiej chwili
znów je rozluźnił, a potem rozsunął zamek błyskawiczny kurtki. Ze zdenerwowania
robiło mu się gorąco. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Ten pan o ciebie pytał. –
Usłyszał, gdy mężczyzna stanął na powrót w drzwiach, a obok niego Dominic. –
Znacie się? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Podobieństwo nastolatka do Liv było
tak uderzające, że Tomowi zabrakło mu na chwilę tchu. Jak na osiemnastolatka
był bardzo wysoki – byli sobie niemal równi – i zdecydowanie za szczupły.
Granatowa kangurka wydawała się nieco za duża, a czarne dżinsy jedynie
uwypuklały jego szczupłą figurę. Brązowe włosy opadały mu na czoło, które
odrzucał ruchem głowy. Niebieskie oczy – tak podobne do oczu Liv – świdrowały
go ze znajomą ciekawością. Przygryzał dolną wargę, gdy na niego patrzył. Tom
miał wrażenie, że patrzy na Liv w męskim wydaniu. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Nie – odpowiedzieli obaj w tym
samym czasie. Dominic spojrzał na niego zdezorientowany, a mężczyzna obok
wydawał się nieco zaniepokojony. Tom w końcu się przemógł i wyjaśnił: – Nie,
nie znamy się. Ale oboje znamy kogoś, o kim chciałbym porozmawiać. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Dominic pokiwał ze zrozumieniem
głową. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Chodźmy na zaplecze. Tony, dasz
nam chwilę? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zaplecze było małe i ciasne, przy
kwadratowym stoliku stało tylko jedno stare krzesło, więc obaj stanęli
naprzeciwko siebie. Dominic oparł się o szafkę ze zlewem, zakładając ręce na
piersi i zerkając przelotnie na kubek w czerwone wzory znajdujący się na blacie
tuż obok. Z powierzchni kawy unosiła się jeszcze para, więc Tom pomyślał, że
pewnie właśnie ją zaparzył, gdy Tom poprosił go o rozmowę. Sam oparł się bokiem
o lekko zakurzony regał, na którym stało kilkanaście segregatorów, jakieś stare
katalogi, a na większych półkach piętrzyły się kartony po opakowaniach części
komputerowych. Było nieco chłodniej niż w głównym pomieszczeniu, co Tomowi
jednak nie przeszkadzało – po kilku minutach spędzonych w poprzednim miejscu
zaczynało robić mu się gorąco. Mimo to ściągnął kurtkę, powiesił na wieszaku w
rogu zaplecza i podwinął rękawy czarnego swetra. Brat Liv nie spuszczał z niego
wzroku.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Liv – odezwał się w końcu,
zanim Tom chociaż zdążył się zastanowić, od czego zacząć. – Skoro tu jesteś, to
nie jest z nią za dobrze – domyślił się. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tomowi nie pozostało nic innego,
niż przytaknąć. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Liv zbagatelizowała pierwsze
objawy nawrotu choroby – powiedział, a Dominic pokręcił głową, jakby wcale się
nie zdziwił. – Może nie tyle co zbagatelizowała, co kosztem zdrowia chciała na
dłużej zachować pozory normalności. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nieco inaczej ujął to, że
zaryzykowała wszystko, by być z nim. Nie sądził, że Dominic mógłby go
zrozumieć, gdyby powiedział prawdę – jak można być z kobietą i nie zauważyć, że
jest ciężko chora? No właśnie, Tom nie wierzył, że Dominic przyjąłby prawdziwą
wersję wydarzeń, a co za tym idzie – zaufałby Tomowi. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Jakiś czas temu trafiła do
szpitala, w którym lekarz powiedział mi, że Liv uratuje tylko przeszczep
szpiku. Przeszedłem badania, ale… <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– …po co szukać niespokrewnionego
dawcy, skoro wystarczy znaleźć mnie. Stuprocentowa zgodność – uzupełnił.
Powiedział to na tyle neutralnym tonem, że Tom nie potrafił tego
zinterpretować. – I oto jestem. Udało ci się mnie odnaleźć, winszuję.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom skrzywił się, słysząc ironię
w ostatnim zdaniu. Co prawda nie wyobrażał sobie, że nastolatek będzie
nastawiony pozytywnie do całej sprawy i od razu zgodzi się pomóc dawno
niewidzianej siostrze. Ale nie miał też ochoty grać w gierki jakiegoś
naburmuszonego nastolatka. Do cholery! Jakby było mało tego, co Liv już
wycierpiała przez tego gnojka, to teraz jeszcze ironizuje. Tom poczuł nagły
przypływ złości i zacisnął pięści. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Powiedzieli, że jesteś jej
jedyną nadzieją. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Tak? – zapytał i wydął usta.
Wzruszył bezradnie ramionami. – Jedyną nadzieją jest przeszczep, nie ja.
Skończyłem z nią, już nic nas nie łączy. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Liv jest w złym stanie… <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Wiem – wtrącił, przerywając mu.
Tom sapnął i posłał mu wściekłe spojrzenie, ale Dominic w ogóle się tym nie
przejął. – Przypominam ci, że żyje dzięki mnie. Dobrze wiem, jak wygląda ta
choroba. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– To dlaczego nic nie robisz?! –
krzyknął, zanim ugryzł się w język. Miał przekonać nastolatka do pomocy Liv, a
nie wrzeszczeć na niego, lecz nie mógł się powstrzymać, gdy był taki sarkastyczny,
wyniosły i niedostępny, a Liv traciła czas. Nie chciał być dla niego miły,
najchętniej zaciągnąłby go siłą do szpitala i zmusił do uratowania Liv, a potem
mógłby zniknąć mu z oczu. Drażnił go ten lekki uśmieszek i brak przejęcia. –
Chcesz, żeby umarła? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Dominic patrzył na niego bez
słowa. W jego oczach Tom zauważał podobny dziwny upór, który często widywał w
oczach Liv. Do tej pory nawet nie zdawał sobie sprawy, że są do siebie aż tak
podobni. Nie mógł długo znieść tego spojrzenia, więc odwrócił wzrok, potarł
dłońmi policzki i poczuł się nagle bardzo zmęczony. Nie wiedział, jak dalej
pokierować rozmową z bratem Liv, który ewidentnie nie był zbyt zainteresowany
losem siostry. Tom przeczuwał zbliżającą się klęskę, ale to jednocześnie
oznaczało klęskę Liv – co się stanie bez jego pomocy? Gdyby to było możliwe,
Tom oddałby jej wszystko, by tylko ją uratować. Nie chciał już dłużej ciągnąć
tej bezsensownej wymiany zdań z nastolatkiem, ale wiedział, że musi spróbować
chociaż raz – dla Liv.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Musisz ją kochać – Dominic oznajmił
znienacka. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom podniósł wzrok, by sprawdzić,
czy ten żartuje. Ale Dominic patrzył na niego poważnie i czekał na jego
odpowiedź. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Nie utrzymuję kontaktu z Liv.
Nie wydaje mi się, żeby wiedziała, co się ze mną dzieje – dodał ostrożnie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Liv nie ma pojęcia, że tutaj
jestem – odparł w końcu Tom, a nastolatek uśmiechnął się nieznacznie. Tom
wzruszył ramionami, nie rozumiał sensu tych pytań ani dlaczego chłopak nagle
się tym zainteresował. Nie chciał się jednak nad tym zbyt długo zastanawiać, a
wykorzystać szansę, która sama się pojawiła. – Dopiero niedawno dowiedziałem
się o twoim istnieniu. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Naprawdę? Aż tak mnie
nienawidzi? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Liv? – zapytał zaskoczony.
Dominic skinął głową. – Nie, Liv wcale cię nie nienawidzi. Boi się ciebie i nie
potrafi sobie wybaczyć tego, co zaszło między wami. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tym razem to Dominic spuścił
wzrok. Tom wbijał w niego spojrzenie i nie mógł uwierzyć, że właśnie on po tym
wszystkim, co zrobił Liv, stawia się na pozycji ofiary. Zacisnął mocniej zęby,
by nie wygarnąć mu wszystkiego, co właśnie o nim myślał, i skupiał się głównie
na Liv – przecież dla niej odszukał Dominica.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Powinna mnie nienawidzić –
stwierdził beznamiętnie. – Zniszczyłem to, co nam zostało po śmierci rodziców. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom przypomniał sobie pewną
rozmowę z Gustavem i musiał z niechęcią przyznać przyjacielowi rację – młodszy
brat Liv mimo wszystko czuł się winny. Choć zachowywał się dość sprzecznie, Tom
odniósł wrażenie, że trochę opuścił gardę i pozwolił sobie odrobinę na ukazanie
tego, co naprawdę czuje. Nastolatek błądził wzrokiem po pomieszczeniu,
konsekwentnie omijając twarz Toma, który milczał. Pomyślał mimo to, że relacja
Dominica z Liv nie jest tak czarno-biała, jak mogłaby się wydawać. Ich wspólna
przeszłość, pretensje, wypowiedziane w gniewie słowa, żal i długie milczenie
odcisnęły się piętnem na obojgu. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Liv bardzo cię kocha –
powiedział powoli po chwili. – I myślę, że równie mocno za tobą tęskni. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Dominic uniósł na chwilę głowę i
posłał mu lekki uśmiech. To dało mu nadzieję na to, że może pod tą maską
obojętności kryje się jednak coś więcej. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Zależy jej na tobie – odparł
niejasno. Tom uniósł brwi i nie rozumiał, co miał na myśli. Skąd taki wniosek?
Dominic wskazał ręką na wisiorek ze złotym słonikiem, który zwisał z jego szyi.
Tom spojrzał w dół i wszystko pojął. – Dostała go od ojca, gdy zachorowała. Od
tamtej pory jeszcze nigdy go nie ściągnęła. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Dostałem go od niej jakiś czas
temu… <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Źle z nią – powtórzył to, co
Tom powiedział już jakiś czas temu. Po jego twarzy błąkał się dziwny cień, a
sam nastolatek unikał spojrzenia w stronę Toma. Westchnął tylko głośno i
przeciągle, a potem na chwilę ukrył twarz w dłoniach. Otrząsnął się i
przeczesał palcami brązowe włosy. – Zostaw mnie samego, proszę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom wytrzeszczył oczy, ale zanim
zdążył coś dodać, chłopak odwrócił się do niego tyłem, dając mu dobitnie do
zrozumienia, że rozmowa została zakończona. Wziął więc swoją kurtkę i zawahał
się chwilę, ale rzucił na odchodne: <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Ona nie ma dużo czasu. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Rozpadało się, gdy Tom jechał w
stronę szpitala. Zaciskał mocno ręce na kierownicy samochodu, powstrzymując się
od długiego krzyku. Wszystko na nic! Poniósł porażkę, której smak czuł nawet w
ustach. Z jednej strony wątpił w powodzenie spotkania z bratem Liv, a z drugiej
– miał nadzieję, że uda mu się nawiązać jakieś porozumienie z chłopakiem. Prawdopodobnie
niesłusznie założył, że Dominic zachowa się tak, jak zachowałby się on sam –
przecież gdyby chodziło o Billa, nie wahałby się nawet chwili. Mimo wszystko –
pomimo tego, co zaszło między nimi, i wszystkich okropności, które wzajemnie
sobie wyrządzili. Choć padło między nimi wiele niewybaczalnych słów, Tom nie
potrafiłby odmówić pomocy. Nie potrafił się nawet rozłączyć, gdy brat zadzwonił
do niego zrozpaczony po śmierci Sandry. Wtedy też uświadomił sobie, że od
tamtej pory już ze sobą nie rozmawiali – Tom skupił się na Liv i odnalezieniu
się w zupełnie nowej sytuacji. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zatrzymał się, gdy błysnęło
czerwone światło i skrzywił się do siebie. Czy czasem nie był hipokrytą? Miał
za złe Dominicowi, że nie rzucił wszystkiego i nie pojechał z nim do szpitala,
by pomóc Liv. A on sam – jako przykładny brat – od dawna nie rozmawiał ze swoim
bliźniakiem. Próbował sam przed sobą się tłumaczyć, że ich sytuacja była inna,
lecz jakie to miało znaczenie? On również był bratem. Również nie potrafił
wyciągnąć pomocnej dłoni. Nie interesował się Billem, nie zastanawiał się, co
się dzieje u niego po śmierci ukochanej. Tak naprawdę nie myślał o niczym
innym, co nie było związane z Liv. Przygryzł wargę, gdy wyobraził sobie jej
minę, gdyby dowiedziała się, że krytykuje jej brata, a sam nie jest wzorem do
naśladowania. Sytuacja Billa nie była – chyba – tak dramatyczna jak Liv. Lecz
tragedia przybiera różne postaci. Dla Liv była to poważna choroba, śmierć
rodziców i rozłąka z ukochanym bratem. Dla Billa… <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Kurwa! <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nacisnął pedał gazu, jednocześnie
otwierając skrzynkę kontaktową w telefonie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Tom? – Głos Billa wyrażał
bezbrzeżne zdziwienie. Tom za to zerknął w lusterko i zauważył, że sam jest
zdziwiony swoim pomysłem. Pokręcił głową. – Co się stało? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Nie wiem – przyznał, wzruszając
ramionami, jakby Bill mógł to zobaczyć. Zastanawiał się przez chwilę, czy nie
powinien się po prostu rozłączyć i zapomnieć o tej niezręcznej sytuacji. –
Chciałem sprawdzić, jak się trzymasz – powiedział jednak. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Och… – wyrwało mu się i Tom
wyjątkowo nie miał mu tego za złe. Nie pamiętał, kiedy ostatnio zadzwonił do
Billa i nie wszczął kolejnej kłótni. – Tak sobie. Nie jest łatwo. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom pokiwał głową. Świat Billa
zawalił się w ciągu jednej nocy – najpierw dowiedział się, że jego dziewczyna
od dawna go zdradza, a kilka godzin później zmarła w szpitalu. Uśmiechnął się
krzywo, wspominając poprzednią myśl: tragedia przybiera różne postaci.
Uświadomił sobie również to, że i on, i Bill, i nawet Gustav mieli coś
wspólnego – każdego z nich w jakiś sposób łączył szpital. Dla każdego z nich
miał inne znaczenie: Gustav w końcu odnalazł w sobie odwagę, by być tym, kim
powinien być. Choć swoimi kłamstwami zranił niewyobrażalnie Marinę, z którą do
tamtej pory był związany, stał się innym człowiekiem. Kochał Sophie, która po
pobiciu przez Georga i utracie dziecka również się zmieniła. Tom czasami o nich
myślał, zastanawiał się, czy uda im się stworzyć szczęśliwy związek na tak
kruchych fundamentach – chociaż wierzył, że Gustav ma wystarczająco dużo
ciepła, cierpliwości i miłości, by zadbać o Sophie, czego nie potrafił zrobić
Georg. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Bill stracił swoją ukochaną i –
co Tom przyznawał w duchu – przejrzał na oczy. Był zbyt zaślepiony, by
wcześniej zauważyć to, co działo się naprawdę. Ta tragedia – absolutnie
niepotrzebna i bezsensowna – dogłębnie wstrząsnęła Billem i pozwoliła spojrzeć
mu na życie w inny sposób. Żałował jedynie, że musiało wydarzyć się to wszystko.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Współczuję ci. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Dzięki – odparł. – A co u
ciebie? Co… z Liv? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Teraz Tom wziął głęboki oddech i
nie wiedział, co powiedzieć. Prawdę? Nie chciał o niej mówić. Nie chciał w
ogóle rozmawiać z Billem o Liv, ale przecież nie zadzwonił do niego tylko po
to, żeby przekonać samego siebie, że jest lepszym bratem niż Dominic. I Gustav,
i Liv mieli rację – Tom tęsknił za bratem. Choć złamał mu serce i nie potrafił
na razie wybaczyć tego, co się stało, nie umiał też o nim zupełnie zapomnieć.
Był jego bratem i to zawsze będzie najważniejsze, choćby w złości mówił coś
zgoła innego. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Nie za dobrze – odpowiedział w
końcu. Bill milczał po drugiej stronie, a Tom nie potrafił już rozpoznać, czy
brat jest zainteresowany odpowiedzią czy było to jedynie pytanie grzecznościowe.
Zaryzykował. – Czeka ją przeszczep szpiku, który uratuje jej życie. Szukamy
odpowiedniego dawcy. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Przykro mi… – powiedział cicho,
ale szczerze. Tom poczuł mocniejsze uderzenie serca i dziwne drżenie rąk. –
Dopiero co się poznaliście… <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Ona nie umrze – warknął. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Wcale nie miałem tego na myśli
– mruknął. Roześmiał się krótko, czym zbił Toma z pantałyku. – Dawno nie byłeś
tak zakochany... Przykro mi, że musicie przez to przechodzić. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Mnie też. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– A jak czujesz się <i style="mso-bidi-font-style: normal;">ty</i>?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Zmęczony. – Był zdziwiony, że
Bill w ogóle zapytał o to, a jeszcze bardziej zaskoczyło go to, że chciał z nim
o tym porozmawiać. Mimo wszystko nie był to łatwy okres, a Tom nie chciał
ciągle dzwonić do Gustava, który zajmował się Sophie, a rozmowy z Markusem
zwykle były jednak oszczędne i dość nijakie, za co właściwie odpowiadał sam
Tom. Nie potrafił do końca otworzyć się przed tym facetem ani obarczać go
swoimi wątpliwościami i strachem. – Jest coś, co muszę ukrywać przed Liv, choć
podejrzewam, że wcześniej czy później wszystko wyjdzie na jaw… Muszę być silny
za nas oboje, gdy Liv straci siły, a ja nie wiem, czy dam radę, rozumiesz? Boję
się, że ją zawiodę, że nie podołam temu zadaniu i mi się nie uda… <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zamilkł. Nie chciał kończyć
myśli, która już od jakiegoś czasu zatruwała jego umysł. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Jesteś silny, Tom. Zawsze byłeś
– odparł kojąco. Tom poczuł pewną ulgę, która mieszała się z niedowierzaniem.
Jedna rozmowa była w stanie aż tak wiele zmienić? Tak niedawno skakali sobie do
oczu, a teraz rozmawiali tak jak kiedyś. – Wierzę w ciebie. Wierzę w was. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Dzięki, bracie – powiedział.
Słowo „brat” zabrzmiało naturalnie i właściwie, tak jak powinno. Nie czuł
obrzydzenia, gdy to wymawiał. Sposępniał. – Co z pogrzebem…?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Pojutrze. Tak zaplanowali
rodzice Sandry – oznajmił drżącym głosem. Tom domyślił się, że Bill
prawdopodobnie powstrzymuje się od płaczu. Usłyszał jego przeciągłe
westchnięcie akurat w chwili, gdy zaparkował samochód przed szpitalem. Musiał
zajrzeć do dr. Dunsta i opowiedzieć mu o prawdopodobnej porażce. Miał nadzieję,
że lekarz miał jakiś inny pomysł. – Mógłbyś… mógłbyś przyjść? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– Możesz na mnie liczyć. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Decyzja była prosta i właściwa,
nie mógł postąpić inaczej. To ważny i trudny dzień dla jego brata, więc
powinien być przy nim i go wspierać. Może za jakiś czas będą w stanie
porozmawiać o tym wszystkim, co ich poróżniło. Na razie z różnych względów
oboje zawiesili broń, ale Tom nie był do końca pewny, czy ta spokojna rozmowa
przypominająca stare czasy nie była tylko złudzeniem czy ciszą przed burzą.
Zbyt wiele się wydarzyło, by mogli pozwolić sobie na zwykłe zapomnienie o
sprawie. Tom jednakże cieszył się, że odważył się na ten krok i zadzwonił do
brata – rozmowa, choć krótka i niezbyt treściwa, podniosła go jakimś sposobem
na duchu, dala nadzieję, której tak rozpaczliwie potrzebował. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Rozłączył się, wysiadł z
samochodu i zauważył, że przestało padać i zaczęło się nieco przejaśniać. Pozwolił,
by słabe promienie słoneczne padły na jego twarz, i przymknął oczy. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 125%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 125%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Spokój zaburzył dochodzący z
bliska płacz kobiety. Tom od razu spojrzał w tamtym kierunku i zobaczył
mężczyznę obejmującego prawdopodobnie żonę. Była zupełnie roztrzęsiona i nie
mogła zapanować nad swoimi emocjami, a Tom poczuł zawstydzenie, że był
świadkiem ich cierpienia, jakby odzierał tę scenę z należytej intymności.
Odwrócił się i starał się udawać, że nie domyśla się, że ta para
najprawdopodobniej straciła właśnie dziecko. <o:p></o:p></span></span></div>
<br /><br />
<br />
Tytuł: <i>Hold my girl </i>G. EzraFrigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-25916522885227482052017-03-25T23:00:00.004+01:002017-03-25T23:00:58.366+01:0033. Tylko strach sprawia, że jesteśmy ludźmi <div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Patrzysz na mnie ze spokojem w oczach;
uśmiecham się lekko, gdy widzę w twoim spojrzeniu czułość. Czuję ciepło
rozlewające się po moim ciele i delikatne mrowienie w koniuszkach palców;
opierasz plecy o mój tors, a ja czuję, że tutaj właśnie jest moje miejsce. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Zaśpiewasz mi coś? <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Wytrzeszczam oczy ze zdziwienia i
przez chwilę nic nie mówię; trawię twoją prośbę, a przez umysł przebiega mi
milion myśli; co zaśpiewać? Chcę zaprotestować i jakoś wytłumaczyć ci, że ja
nie śpiewam – bo nie śpiewam. Bill często zmuszał mnie, bym podczas koncertów
śpiewał z nim jakieś partie tekstów, zwykle milkł wtedy, gdy ja zaczynałem
śpiewać; był taki dumny, że spróbowałem, a ja myślałem, jak go za to zamordować.
<o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zerkam na ciebie i… cały mój opór
topnieje w jednej chwili. Patrzysz na mnie tak, że zgodziłbym się absolutnie na
wszystko. Jak ty to robisz, Liv? <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Coś konkretnego? <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Uśmiechasz się leniwie. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Coś, co lubisz.<o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Co ja lubię?, myślę przerażony, ale
odpowiedź przychodzi sama i szybko.<o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Wiem, co lubię. Słowa odpowiedniej
piosenki pojawiają się znikąd i formują na moim języku; nawet nie zauważam, jak
zaczynam śpiewać. To zawsze tkwiło we mnie i na zawsze we mnie zostanie; ja
byłem odpowiedzią. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zamykasz oczy i mocniej wtulasz się w moje ciało,
podczas gdy ja cały czas śpiewam; robię to cicho, jakbym bał się, że mogę cię
zbudzić, choć wiem, że nie śpisz i uważnie mnie słuchasz. Czasami, kiedy
napływające wspomnienia stają się zbyt męczące, łamie mi się głos. Jeszcze
nigdy nie śpiewałem tej piosenki; ja tylko grałem na gitarze i słuchałem. Do
tej pory myślałem, że zapomniałem już wszystkie słowa, bo przecież minęło tyle
czasu… dziwię się, że mogłem tak pomyśleć – to tak jakbym miał zapomnieć swoje
życie. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Piękne to było, Tom — mówisz, kiedy
w końcu milknę. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Próbuję się uśmiechnąć, ale wychodzi
mi z tego tylko paskudny grymas. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">– <i>Lubię takie
momenty — dodajesz po chwili. Zastanawiam się nad tym. Jakie momenty? Gdy
śpiewam? To był pierwszy raz… Gdy jesteśmy razem? — Nie potrafisz kłamać, Tom.
Kiedy grasz albo śpiewasz, nie potrafisz niczego ukryć. To najbardziej mi się w
tobie podoba. <o:p></o:p></i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Patrzę na ciebie bez słowa. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie wiem, czy to dobrze. — Próbuję
zażartować. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Opierasz się wygodniej i odchylasz
głowę do tyłu, by spojrzeć mi w oczy. W twoich odbija się czułość i pewna
mądrość, której nie jestem w stanie teraz pojąć. Krótkie kosmyki rzadkich
włosów opadają mi na rękę; w końcu zaczynają ci wypadać. Gdy myślisz, że śpię,
otwieram oko i patrzę na ciebie, kiedy przeglądasz się w lustrze. Boisz się
chwili, która nadchodzi; w końcu wypadną wszystkie. Też się boję tej chwili,
ale nie potrafię ci o tym powiedzieć. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Zależy — odpowiadasz przekornie —
jak przekonująco będziesz próbował kłamać, że nadal jestem piękna. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Śmiejesz się, ale mnie nie podoba się
ten żart. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Jesteś i zawsze będziesz — mówię
krótko. Krzywię się, gdy wywracasz oczami. — Liv…<o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— …kochasz mnie, wiem — uzupełniasz,
zanim zdążę dokończyć myśl. Masz rację, choć myślałem o czymś innym. O tym, że
też się boję, co będzie za kilka dni, tygodni czy miesięcy. Boję się tego, co
nas czeka – twoja walka to również moja walka. Ciągle się martwię, czy
wystarczy mi sił, gdy tobie braknie. Nic jednak nie mówię i odwzajemniam twój
pocałunek. — Tęsknisz za bratem. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Czekałem, aż to powiesz. I jak zwykle
– nie zawiodłem się. Milczę i próbuję znaleźć jedną sensowną myśl w natłoku
innych, która pozwoli mi się na chwilę skupić. Kładę się wygodniej na łóżku, a
ciężar twojej głowy wbija mi się w żołądek. Zamykam oczy, odnajduję twoją dłoń
i ściskam ją z nadzieją, że będzie mi łatwiej uporządkować myśli. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">In die Nacht <i>zawsze
będzie dla mnie najważniejszą piosenką. Lubię inne z naszych płyt, lubię też
te, które zwykle nagrywaliśmy razem „na później”, które nigdy nie nastąpiło.
Ale ta piosenka była jedyną naszą wspólną; tak naprawdę wspólną. Nawet
grywaliśmy ją tylko we dwóch. Na początku zdziwiłem się, że pomyślałem akurat o
niej, gdy poprosiłaś mnie, by coś ci zaśpiewać. Ze wszystkich piosenek, jakie
znam, akurat wybrałem tę. Ale kocham cię i ta miłość przypomina mi o tym, co we
mnie najlepsze. <o:p></o:p></i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Mimo wszystko miłość jest dziwna. Z
jednej strony sprawia, że jestem lepszym człowiekiem, z drugiej – myślę o moim
bracie i nie wiem, kim jestem. Nie potrafię już z nim rozmawiać, a czasami
żałuję, że jesteśmy braćmi. W głębi serca zaś za nim tęsknię i wiem, że jest
jedyną osobą, która potrafi mnie zrozumieć. Nie do końca umiem się odnaleźć w
tej sytuacji, gdy ty leżysz w szpitalu, Sam zmarł, a ja muszę cię okłamywać.
Wiem, że Bill wiedziałby co robić. Podpowiedziałby mi, a znając mojego brata –
przychodziłby tutaj ze mną i przesiadywał u ciebie godzinami, gdyby tylko
dowiedział się, że jesteś malarką. Nikomu o tym nie mówię, ale są takie chwile,
kiedy chcę złapać za telefon i do niego zadzwonić, by porozmawiać i wyrzucić z
siebie wszystko to, co mnie dręczy od tygodni. Potem uświadamiam sobie, że nie
mogę tego zrobić, a świadomość ta niesamowicie boli. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Od kiedy zadzwonił do mnie z
informacją o śmierci Sandry, częściej o nim myślę. Głównie zastanawiam się, co
się z nim stanie. Mimo mojej uzasadnionej niechęci do niej wiem, że ją kochał. A
ona – mam nadzieję – w jakiś dziwny sposób kochała również mojego brata. Patrzę
na ciebie i wiem, że nie chciałbym zrozumieć, co przeżywa mój brat, choć gdy
myślę o nim, czuję jego ból. Patrzę na ciebie i wiem, że nie mogę cię stracić. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Kocham cię, Liv — powtarzam cicho
i dopiero teraz uświadamiam sobie, że cały czas czekałaś, aż coś powiem o moim
bracie. Mogę jedynie uśmiechnąć się przepraszająco, bo jeszcze nie jestem
gotowy na tę rozmowę. Rozumiesz to i ściskasz mocniej moją dłoń. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Ja ciebie też. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">I nic więcej mi nie potrzeba. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom potrząsnął głową i skupił wzrok na Gustavie, który
patrzył na niego z niecierpliwością malującą się na twarzy. Widocznie o coś
pytał, ale Tom nie usłyszał pytania, więc wzruszył jedynie przepraszająco
ramionami. Gustav westchnął. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Pytałem o Liv.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie czuje się za dobrze, ale lekarz mówił mi, że jej
stan jest stabilny. Muszę odnaleźć jej brata i przekonać go, by ją znowu
uratował. Nie mam pojęcia, jak to zrobię — wyznał. Gustav rzucił mu zatroskane
spojrzenie, które zignorował. — Wiem, gdzie pracuje. Markus pomógł mi zdobyć
adres, ale co ja mu powiem? Nie wiem, jakim jest człowiekiem. Co on myśli o
Liv? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Gustav zastanawiał się przez chwilę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie widzisz, że jesteś w podobnej sytuacji? — zapytał.
Tom pokręcił niepewnie głową. — Gdyby chodziło o twojego brata, rzuciłbyś
wszystko, by go ratować. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Tak, ale… <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Okej, jej brat był dzieciakiem, gdy zginęli ich
rodzice. Uważasz, że nadal tak myśli? Że to wina Liv? — Powątpiewanie w jego
głosie było aż nadto wyraźne, lecz Tom nie do końca był przekonany. — Mówiłeś,
że wyszedł na prostą, znalazł pracę, uczy się. Nie sądzę, żeby ciągle żył
nienawiścią. To w gruncie rzeczy bardzo trudne, a z czasem powinien zrozumieć,
że Liv nie miała na to absolutnie żadnego wpływu. Przeżyła ten wypadek, a
chwilę wcześniej pokłóciła się z ojcem… rozumiem, że to nadal przeżywa i z tego
powodu się obwinia. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Dlaczego się do niej nie odezwie? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Kto wie? — odpowiedział pytaniem. Pochylił się nad
automatem z kawą, wrzucił monety i wcisnął parę przycisków. Maszyna wydała z
siebie bulgoczący odgłos i chwilę później Gustav wyciągnął kubek z parującą
kawą. Upił łyk i zerknął na Toma. — Może wstyd jest silniejszy od niego. Nie
pomyślałeś, że się boi? A ty czemu nie rozmawiasz z Billem? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zostawił go z tym pytaniem i ruszył przed siebie
korytarzem. Tom w końcu podążył za nim, w ciszy zastanawiając się nad jego
pytaniem. Na początku chciał się obruszyć i wyjaśnić mu dość jasno, dlaczego
nie rozmawia z bratem – to chyba jasne! Tak, to jasne. Poróżnili się zbyt
mocno, by normalnie ze sobą rozmawiać. Tom miał mu wiele rzeczy za złe i całą
listę pretensji, a Bill mógłby się odwdzięczyć podobną. Mimo wszystko w noc, w
którą zmarła Sandra, Bill wybrał jego numer i zadzwonił do niego. Rozmawiali ze
sobą jakiś czas i Tom chwilami miał wrażenie, że tej przerwy, całej złości i
nienawiści nigdy między nimi nie było. Znów byli tymi samymi braćmi, którzy
wskoczyliby za sobą w ogień. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Powłóczył powoli nogami. Wsunął ręce do kieszeni kurtki i
ścisnął w dłoni telefon. Od tamtej pory Bill się nie odzywał i wydawać by się
mogło, że wszystko wróciło do normy – ale jakiej normy? Takiej, w której już ze
sobą nie rozmawiają. Czują swój wzajemny ból, lecz udają obojętnych na to, co
czują. Liv miała rację, gdy zauważyła jego tęsknotę. Gdy minęła cała
wściekłość, jaką czuł do niego, została mu jedynie pustka i tęsknota. Nie
potrafił wymazać tego, że byli braćmi. I nie sądził, że byłby do tego zdolny –
przecież byli ze sobą od zawsze. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Gustav pytał, dlaczego po prostu się do niego nie
odezwie. Dlaczego nie szuka kontaktu? Powiedział, że go nienawidzi. Jak miałby
to wytłumaczyć? Uśmiechnął się krzywo do siebie, zauważając to samo co Gustav.
Dominic powiedział to samo Liv – ich sytuacje różniły okoliczności, ale
ostateczny efekt był taki sam. Zaczął zastanawiać się nad bratem Liv; może byli
w tym samym miejscu? Może dlatego akurat on miał odnaleźć Dominica? Mogliby się
zrozumieć. Może czują to samo? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Westchnął cicho. A może to tylko czcze marzenia, bo boi
się tego, co będzie musiał zrobić. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Cześć, Tom. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Uniósł wzrok i odwzajemnił uśmiech Sophie. Wyszła z sali
i zatrzymała się w przejściu, poprawiając zawieszoną na ramieniu torbę
podróżną. Gustav wcisnął mu kubek z kawą w dłoń i podszedł do ukochanej,
obdarowując ją pocałunkiem i odebrał bagaż. Posłała mu spojrzenie pełne
czułości, a Tom przez chwilę poczuł się niezręcznie, obserwując parę
przyjaciół. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Jak się czujesz? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Milczała przez chwilę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Bezpiecznie — odparła szczerze. Stan fizyczny Sophie
poprawił się na tyle, że lekarze pozwolili jej opuścić szpital. Tom tylko
domyślał się jej stanu psychicznego, lecz Sophie nic nie dawała po sobie
poznać. Uśmiechała się pogodnie i po jakimś czasie Tom zrozumiał, na czym
polegała jej zmiana. Sophie stała się silniejsza; pomimo straty dziecka,
zerwania przyjaźni z Mariną i całego zła, jakie wyrządził jej Georg, Sophie
przekuła te przeżycia w siłę. — Co u twojej Liv? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Powtórzył mniej więcej to samo co Gustavowi. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Chciałabym ją poznać — oznajmiła nagle. Popatrzył na
nią ze zdziwieniem, a ona tylko wzruszyła ramionami. — Jesteś moim
przyjacielem, Tom. Chcę poznać dziewczynę, która zdobyła twoje serce. Poza tym
myślę, że mogłybyśmy znaleźć wspólny język. Może byłoby jej miło, gdyby
odwiedziła ją jakaś dziewczyna? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom nie wiedział, co powiedzieć. Do tej pory nie
zastanawiał się nad tym, jak czuje się Liv, skoro odwiedzał ją tylko on i
Markus. Nie miała żadnych przyjaciółek ani nikogo innego, kto nie patrzyłby na
nią ciągle z przerażeniem jak Tom albo z ojcowską troską widoczną w oczach
Markusa. Liv polubiła Gustava, być może mogłaby porozumieć się z Sophie, której
wprawdzie nie znała, ale okazywała jej współczucie i zainteresowanie, gdy o
niej opowiadał. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Skinął głową.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Jasne, może to dobry pomysł.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Sophie posłała mu zadowolone spojrzenie i zwróciła się ku
lekarzowi, który wyszedł z sąsiedniej sali i podszedł do niej. Zamienili ze
sobą kilka zdań, po czym lekarz uścisnął jej dłoń, skinął im obu głową i
odszedł do swoich obowiązków. Sophie założyła płaszcz, owinęła szyję szczelnie
szalikiem i ruszyła w stronę wyjścia. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom nigdy nie pomyślał o tym, by zapoznać Liv z Sophie
albo chociaż Mariną, które były jego dobrymi przyjaciółkami. W normalnej
sytuacji zaproponowałby to dość szybko – kiedyś często spotykali się w kilka
osób, gdy wszyscy z nich mieli dziewczyny. Lubił tamte spotkania, ponieważ
dostarczały mu wiele radości, a poza tym mógł spędzać czas ze wszystkimi
ważnymi dla niego osobami. Później, gdy pojawiły się problemy w zespole, takie
spotkanie było ostatnią rzeczą, na jaką miałby ochotę. Bill wprawdzie zmusił
go, by przyprowadził Liv na galę, na której i tak się nie pojawiła. Lecz
spotkania z przyjaciółmi traktował jako zagrożenie dla Liv, więc unikał tego za
wszelką cenę. Dopiero teraz uświadomił sobie, że Georg nie zagraża już nikomu,
Marina zerwała z nimi kontakty, Sandra niedawno zmarła, a jego relacja z Billem
zaczęła zmierzać w innym kierunku. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Popatrzył na Gustava obejmującego Sophie przed nim i
zastanawiał się, jak uda im się zbudować wspólne szczęście na tak delikatnym
fundamencie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Otwieram oczy i wiem, że coś jest nie
tak. Moje ciało pokrywa gęsia skórka i wstrząsa nim nagły dreszcz. Odruchowo
spinam mięśnie i szykuję się na atak, chociaż nie wiem, skąd mógłby nastąpić.
Nie wiem, co tak naprawdę mi zagraża, więc mój strach się wzmaga. Przełykam
głośno ślinę i rozglądam się wokół. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Moje serce bije o wiele szybciej, niż
powinno, gdy rozpoznaję miejsce, w którym się znajduję. A właściwie: miejsca.
Nie rozumiem, dlaczego moje mieszkanie przypomina dom, w którym się wychowałam;
w którym mieszkałam, zanim wydarzyło się to wszystko… Odpycham od siebie te
myśli i nie pozwalam, by wspomnienia przejęły nade mną kontrolę. Staram się
oczyścić umysł, drżą mi dłonie, lecz udaję, że wszystko jest w porządku. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Liv! <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Drętwieję cała, gdy słyszę ten głos;
boję się odwrócić i spojrzeć prosto w twarz Dominicowi. Cały czas czułam, że
coś mi zagraża, a teraz już wiem co – mój brat. Dlaczego mnie to dziwi? W tym
miejscu… mogłam spotkać tylko jego. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Przełykam głośno ślinę i odwracam
się; Dominic stoi tuż za mną. Drżę cała na jego widok, ale wtedy dostrzegam, że
on również jest roztrzęsiony. Ściągam brwi i napinam mięśnie; nie potrafię tego
wyjaśnić, ale coś mi nie pasuje w jego zachowaniu. Zwykle wiedziałam, jak to
się potoczy. Mój brat nigdy nie był przerażony tak jak teraz. Jego strach
jedynie wzmaga mój. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Dominic? Co się stało? <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— To ten dom… co my tu robimy? <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Patrzę na niego bez słowa. Rozglądam
się raz jeszcze, ale dochodzę do tego samego wniosku co wcześniej – jesteśmy w
domu. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nagle łapie mnie za ramiona i mocno
ściska. Z piersi wyrywa mi się zduszony okrzyk. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Ona tu jest! — szepcze przerażony. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Kto? — pytam piskliwym głosem. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Ona — powtarza cicho, a ja
zauważam, że z jego ust wydobywa się obłoczek pary. Czuję niespodziewanie
zimno. Drżę nie tylko ze strachu, lecz także z zimna. To mnie zastanawia. Kiedy
zrobiło się tak zimno? — Czujesz to, prawda? <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Ale co takiego? <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Zimno ci — wyjaśnia. Kiwam głową. —
Ona po ciebie przyjdzie. Po nas wszystkich. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Kto?! <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Mrugam oczami i nie wierzę w to, co
widzę. Mój brat rozpłynął się w powietrzu. Śmieję się cicho, a potem głośno
chichoczę. Przestaję, gdy we własnym głosie wyczuwam nuty histerii. Chyba
oszalałam. Ludzie nie rozpływają się w powietrzu. Zaciskam mocno oczy, bo chcę
się obudzić; to tylko kolejny sen, który łatwo da się zakończyć. Szczypię się w
dłoń, ale gdy otwieram oczy, nadal jestem w naszym domu. Dominica nie ma,
jestem tego pewna, ale wołam go. Mój głos brzmi nienaturalnie głucho. Chrząkam
i próbuję raz jeszcze, lecz brzmi tak samo.<o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Pocieram rękami zmarznięte ramiona i
odwracam się. Zauważam, że panująca ciemność jest zbyt intensywna; jest
aksamitna i przenikliwie czarna. Mam wrażenie, że gdybym wyciągnęła dłoń, to
mogłabym ją chwycić. Przez chwilę chcę to zrobić, by się przekonać o
irracjonalności mojego snu, ostatecznie jednak wciskam dłoń do kieszeni
dżinsów. Boję się. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Robię ostrożnie kilka kroków do
przodu; muszę jakoś wydostać się z domu i wtedy zastanowić się, co dalej. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">W tym samym momencie na werandzie
zapala się światło. Zatrzymuję się z nogą uniesioną do góry i patrzę jak
zahipnotyzowana. Serce wali mi jak szalone w piersi, a ja mam nadzieję, że nie
dostanę zawału. Nie chciałabym umierać sama; zawsze tego się bałam. Śmierci w
samotności. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Rozmyślania o śmierci przerywa
zauważalny ruch w głębi domu. Czuję, jak gęsia skórka pokrywa moje ciało.
Przełykam z wysiłkiem ślinę i drżą mi dłonie. Stawiam cicho stopę na podłodze
obok drugiej. Oddycham mimowolnie ciszej, ale i tak mam wrażenie, że głośno
dyszę i każdy mógłby mnie usłyszeć. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Kto? <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Patrzę przed siebie. Na werandzie
ktoś chodzi; zauważam sylwetkę pochylonej kobiety, która powoli przemierza
odległość do drzwi. Dławię się powietrzem ze strachu, gdy uświadamiam sobie, że
kobieta właśnie odcięła mi jedyną sensowną drogę ucieczki. Rozglądam się, ale
nadal jest zbyt ciemno, bym mogła cokolwiek dostrzec. Wytężam pamięć; przecież
to mój dom! Nagle jednak czuję się, jakbym była tutaj po raz pierwszy w życiu.
Nawet nie wiem, w jakim pomieszczeniu się znajduję. Zimny pot oblewa moje
ciało. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nagle słyszę szept mojego brata: <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Ona idzie po ciebie. Uciekaj, Liv! <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Odwracam się w kierunku, z którego
słyszałam głos Dominica. Zerkam jeszcze raz przez ramię i nie dostrzegam
kobiety. Zamiast się uspokoić, ten widok wprawia mnie w prawdziwe przerażenie.
Nie zastanawiam się zbyt długo, tylko zaczynam biec. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Uciekam na oślep, potykając się o
różne przedmioty. Słyszę dziwny śmiech gdzieś za mną. Staram się przyśpieszyć,
ale nie mam pojęcia, gdzie biegnę. Wyciągam telefon z kieszeni i wybieram numer
mojego ojca.<o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Bardzo cię kocham, tato. — Szlocham
do słuchawki. — Wybacz mi… <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie ma dla ciebie nadziei. — Słyszę
w odpowiedzi. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Upuszczam komórkę na podłogę i
krzyczę. </span><span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></span></i></div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-57378058358107804922016-12-05T21:51:00.000+01:002016-12-05T21:51:14.912+01:0032. ...i przestałem śnić <div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Zgon nastąpił o godzinie piątej osiemnaście. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Bill wypuścił powietrze przez zaciśnięte zęby i rozejrzał
się wokół. To tyle? Po prostu <i>zgon
nastąpił</i>, nie ma człowieka, koniec sprawy? Przeczesał palcami włosy,
przetarł mokrą twarz i wbił spojrzenie w aparaturę, która jeszcze przed kilkoma
sekundami rejestrowała ostatnie uderzenia serca Sandry. Zarejestrował jeszcze,
jak pielęgniarka zasłania jej twarz białym prześcieradłem i coś szepce do
lekarza stojącego obok. Pokręcił głową i sapnął, jakby ktoś uderzył go pięścią
w żołądek. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">To niemożliwe. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Jęknął głośno, gdy zobaczył lekarza zbliżającego się w
jego stronę. Patrzył na niego ze smutkiem i kręcił bezradnie głową, ale Bill
nie chciał słuchać tego, co mężczyzna miał mu do powiedzenia – że mu przykro?
Oczywiście, ale kim była dla niego Sandra? Kolejną dziewczyną z wypadku, której
nie udało mu się uratować – najdalej na drugi dzień zapomni o takim przypadku,
wyrzuci ją z pamięci i przestanie istnieć. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Przestała
istnieć. <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Poczuł pocieszające klepnięcie w ramię i zielone oczy
ukryte za rogowymi oprawkami popatrzyły na niego ze współczuciem; lekarz coś
powiedział, lecz do Billa nie dotarło ani jedno słowo; a czy to ważne? Dotknął
go jeszcze raz, skinął na pożegnanie, odwrócił się i odszedł do swoich spraw,
zostawiając Billa samego na środku korytarza. Stał i patrzył na ludzi krążących
wokół; pielęgniarki kręciły się bez celu, czasami zauważył jakiegoś lekarza,
pacjenci siedzieli na krzesłach albo pili herbatę z tekturowych kubków i
przeklinali opieszałość personelu szpitalnego.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"> Bill zerknął
ostatni raz w stronę sali oddziału ratunkowego, gdzie na łóżku pod przykryciem
spoczywało ciało Sandry. To było irracjonalne uczucie; miał wrażenie, że Sandra
zaraz zerwie prześcieradło, zeskoczy z łóżka i wybuchnie gromkim śmiechem, a
potem nakrzyczy na niego, że zostawił ją samą w tak idiotycznym miejscu jak
szpital. Albo zrobi to w odwrotnej kolejności, albo przestraszy się, że ktoś
uznał ją za martwą… Bill wyobrażał sobie tę scenę i śmiał się przez łzy, aż
ludzie na korytarzu zaczęli mu się bacznie przyglądać. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Właśnie zmarła jego dziewczyna — szepnęła jakaś starsza
pani młodej towarzyszce, która przyglądała mu się z zainteresowaniem. Bill
zerknął w ich stronę, ale rudowłosa nastolatka nie odwróciła wzroku. — Okropna
tragedia… <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Myślał, że będzie czuć się inaczej – zawsze sądził, że po
śmierci bliskiej osoby czuje się niewyobrażalny ból; zwykle też lubił o tym
śpiewać. Dobrze się o tym pisało, emocje pojawiały się w nim jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki, idealnie dobrane słowa same spływały na papier… Czuł
zaś jedynie pustkę – czegoś mu brakowało, był trochę otępiały i dopiero po
jakimś czasie docierały do niego bodźce. Ludzie mówili o nim, lecz on sam nie
zdawał sobie z tego sprawy. Było mu przykro, łzy cisnęły się do oczu, ale…
poczucie tej okropnej pustki zupełnie go paraliżowało. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"> Ostatni raz
spojrzał w stronę sali, w której umarła Sandra, i wybiegł ze szpitala.
Przystanął dopiero za rogiem, kiedy z pola widzenia zniknęli ludzie, a on sam
poczuł palący ból w klatce piersiowej i kaszel stał się na tyle dokuczliwy, że
musiał oprzeć dłonie na kolanach i pochylić się do przodu. Kasłał, dławił się
łzami, szlochał głośno i przeklinał na głos wszystko, co się wydarzyło. Otarł
dłońmi twarz, zagryzł mocno wargi i zamknął oczy, starając się powstrzymać łzy,
ale nie mógł się uspokoić, gdy świadomość odejścia Sandry stawała się coraz
pewniejsza. Na początku zupełnie nie dotarło do niego, co się wydarzyło; Sandrę
potrącił samochód, przyjechała karetka i ją zabrali, kierowca tego przeklętego
samochodu zgłosił wypadek policji i został, by odpowiedzieć na ich pytania.
Lekarze parę godzin walczyli jeszcze o życie Sandry, lecz ona poddała się, nie
chciała już walczyć i <i>odeszła</i>. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Dopiero teraz przyszedł ból, który wypełnił poczucie
pustki. Śmierć Sandry łamała mu serce; chociaż i tak chciał od niej odejść, nie
mógł znieść jej zdrad i cierpiał po tym, co mu wyrządziła, jej ostateczne
odejście bolało go o wiele bardziej. Nie zdążył się nawet pożegnać, powiedzieć
czegokolwiek albo chociaż pomyśleć nad tym, co niedawno się wydarzyło –
spędzili ze sobą parę lat, tego nie dało się wykreślić ot tak. Chociaż go
oszukiwała i chciał się rozstać – nie był gotowy ani na jej śmierć, ani na ból,
który się z tym wiązał. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Tom? — odezwał się, gdy usłyszał w telefonie zaspany
głos brata. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Coś się stało mamie? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zacisnął zęby, by powstrzymać łkanie, a Tom czekał w
ciszy na wyjaśnienia po drugiej stronie. Nie wiedział, dlaczego wybrał akurat
jego numer, ale Tom był jedyną osobą, z którą mógł i chciał rozmawiać teraz
Bill. Tylko starszy brat mógłby go zrozumieć, powiedzieć coś, co mogłoby choć
na chwilę pocieszyć, i pomóc chociażby tym, że jest. Zdawał sobie sprawę z
tego, że kłótnia z Tomem zaszła zbyt daleko, by ten o wszystkim zapomniał i
zechciał mu pomóc. Dziwił się, że w ogóle odebrał od niego telefon – przecież
od dawna tego nie robił – ale najprawdopodobniej bał się, że coś mogło
przydarzyć się ich matce. Nie wiedział nawet, co teraz robi jego brat, czym się
zajmuje, czym martwi i czy nadal spotyka się z tą swoją dziewczyną, która go
wystawiła na gali. Wiedział tylko, że nie wszystko układało się po jego myśli –
ból Toma był bólem Billa. Pomimo tego, co wydarzyło się między nimi, nie
potrafił na dobre przerwać więzi, która połączyła ich na długo przed
urodzinami. Zawsze wiedział, co czuł jego brat, chociaż nie potrafili już ze
sobą rozmawiać. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Mama ma się dobrze — odpowiedział w końcu łamiącym się
głosem. — Stało się coś strasznego, Tom. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Co się dzieje? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Sandra — szepnął i zamilkł, czując gorące łzy
spływające po policzkach. Pociągnął nosem i mówił dalej: — Ona nie żyje.
Umarła, Tom, rozumiesz? Ja pierdole, moja Sandra nie żyje! <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zaczął płakać do słuchawki, a po drugiej stronie zapadła
cisza. Myślał, że Tom się rozłączył, ale zbyt bardzo bał się to sprawdzić; nie
zniósłby, gdyby Tom po prostu go nie wysłuchał, chociaż wiedział, że w pełni na
to zasłużył. Nie dał mu ostatnio powodów, by odbierać od niego telefon, lecz w
tej chwili Bill nie potrafił sobie poradzić z obecną sytuacją. Musiał z nim
porozmawiać. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Przykro mi — powiedział cicho. — Co się stało? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Pokłóciliśmy się, chciałem odejść… wyszedłem z
mieszkania, bo myślałem, że jeszcze chwila i ją zabiję, Tom… Boże, rozumiesz
to? Chciałem ją skrzywdzić! Nie mogłem znieść tego, co mi zrobiła… musiałem
wyjść, ale ona wybiegła za mną, nie rozejrzała się i jakiś pierdolony facet ją
potrącił. Lekarze nie zdołali jej uratować i niedawno zmarła… nie wiem, co
robić, Tom, nic nie wiem — mówił szybko do telefonu, na przemian krzyczał i
szeptał. Gdy zobaczył Sandrę z tym facetem u nich w kuchni, był tak wściekły,
że naprawdę chciał ją zabić; jak ona mogła mu coś takiego zrobić? Jego życzenie
ziściło się zbyt szybko i Sandra zmarła. Czuł się winny i miał wrażenie, że sam
ją zabił; wtedy tak bardzo chciał ją skrzywdzić, że wydawało mu się, że
sprowadził na nią śmierć. — Chyba oszaleję. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Przykro mi — powtórzył zwięźle, a na Billa podziałało
to jak zimny prysznic. Oczywiście, on płacze do słuchawki i dzieli się z nim
swoim bólem, a Toma to w ogóle nie obchodzi. — Nie lubiłem jej, ale aż trudno
mi uwierzyć, że to naprawdę się stało… współczuję ci, Bill. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Ja też w to nie wierzę… — powiedział, kręcąc do siebie
głową. Przycisnął dłoń do czoła i starał się oczyścić myśli, które skupiały się
wokół tego, że był winny śmierci Sandry. Jak to możliwe? <i>Uważaj, czego pragniesz… </i>Oboje mieli pecha – on że wrócił wcześniej
do domu, a Sandra gdy wybiegła za nim. Gdyby tylko została w mieszkaniu… Nie
wiedział, co właściwie do niej czuł; kochał ją tak długo i jego miłość nie
osłabła w momencie, kiedy zastał ją z tym facetem. Coś jednak w nim drgnęło i
nie potrafiłby jej tego wybaczyć i wrócić do tego, co było. To była już
przeszłość, ale chciał odejść w inny sposób; porozmawiać z nią, pożegnać się,
wykrzyczeć jej w twarz, co o tym myśli… Los odebrał mu tę szansę, pozbawił go
pożegnania. — Miałeś rację, Tom. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Gdybym mógł ci pomóc, to daj znać — rzekł, jakby nie
słyszał, co właśnie powiedział. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Odnalazłeś swoją Liv? — zapytał zupełnie spontanicznie
i nie do końca wiedział, co nim kierowało. Może ta dziwna chwila; było po
piątej rano, do wschodu słońca zostało jeszcze trochę, opierał się o zimny mur,
wbijał wzrok w migającą latarnię i w głębi serca cieszył się tym, że Tom
odebrał od niego telefon o takiej porze, że wysłuchał go i nie rozłączył od
razu, jak zazwyczaj to robił. Tym razem już nie udawał, że nie wie, jak ma na
imię dziewczyna, za którą szalał jego brat. Ta wątła nić porozumienia, która
pojawiła się między nimi, sprawiała, że nie chciał jej przerywać. Wiedział, że
nie może liczyć na kolejne rozmowy; takie, jak zawsze przeprowadzali. Znów byli
najbliższymi sobie ludźmi, czas jakby stanął w miejscu; byli tylko oni dwaj i
ich ból. — Co się między wami stało wtedy? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom wciągnął głośno powietrze i nie odzywał się przez
kilka chwil. Bill cierpliwie czekał i wiedział, że trafił w jego czuły punkt. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Odnalazłem — odparł nieswoim głosem. Bill zmarszczył
brwi i nie wiedział, co wywołało tę zmianę. — Tak, znalazłem ją. Rozstaliśmy
się, ale niedawno wróciliśmy do siebie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie wydaje mi się, że jesteś szczęśliwy. Może
powinieneś… <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Liv ma raka, Bill. Nawrót białaczki — wyjaśnił cicho, a
Bill od razu wszystko pojął – Tom powstrzymywał się od płaczu. Przełknął głośno
ślinę i nie wiedział, czy jest gotowy na to, co Tom jeszcze powie. Tom płakał
tak rzadko, że nie mógł sobie przypomnieć ostatniej takiej sytuacji ani nie
mógł wyobrazić sobie, jak bardzo jest źle z Liv, że doprowadziło jego brata do
takiego stanu. — Liv umiera. Lekarz mi powiedział, że nie ma czasu, Boże, Liv
może nie dożyć do przeszczepu. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Och, Tom… <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie wiem, co zrobię, jeśli nie uda mi się jej uratować.
Ona nie może umrzeć… <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zanim się rozłączył, usłyszał szloch Toma. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zakład poprawczy, w którym Dominic spędził ostatnie lata,
znajdował się 50 kilometrów na zachód od Berlina. Tom umówił się z Markusem w
południe na parkingu przy zakładzie; z ulgą zauważył, że to Markus spóźnił się
ponad dwadzieścia minut, gdy on sam – kwadrans. Ale przegapił zjazd z
autostrady i musiał nadłożyć drogi; podejrzewał, że Markus miał ten sam
problem. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Na szczęście pogoda im dopisała – świeciło słońce na
bezchmurnym niebie, które kusiło swoim błękitem. Śnieg już stopniał – o ile w
ogóle tutaj był – i nawet nieco się ociepliło, co spodobało się Tomowi;
wreszcie nie skostniały mu palce z zimna. Zerknął na Markusa, który miał
wyjątkowo dobry nastrój i mówił więcej niż zazwyczaj. Tom mimo wszystko włożył
dłonie do kieszeni zimowej kurtki i podążył za Markusem, obserwując okolicę. Na
zachodzie i północy widoczny był gęsty las, na południu zaś Tom zauważył
wyłącznie pola, a nieco dalej domy, które z daleka wyglądały jak kolorowe
pudełka z prezentami. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Sam ośrodek był dużym budynkiem dwupiętrowym; na dwóch
piętrach w oknach zainstalowano kraty, a cały teren ogrodzono. Tom wzdrygnął
się na samą myśl, że miałby oglądać świat zza krat w oknach jak podopieczni
mieszkający w zakładzie. Był ciekaw, co myślał Dominic, gdy codziennie stawał
przy oknie, a kraty psuły mu widok na okolicę. Czy żałował wtedy? Myślał o Liv?
Jeśli tak – co o niej myślał? Różne rozwiązania podsuwał mu umysł, a po swoich
doświadczeniach z Billem, nie było to nic dobrego. A gdyby to Bill był w
sytuacji Liv i wymagał pomocy? Chociaż między nimi padły różne słowa, Tom
zrobiłby wszystko, by go uratować. Przecież zawsze będą braćmi. Miał nadzieję,
że Dominic myśli podobnie o swojej siostrze. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Witajcie! — Wysoka blondynka zawołała, gdy przekroczyli
próg zakładu. Tom rozejrzał się oszołomiony po długim hallu i spojrzał na
kobietę, która zmierzała ku nim raźnym krokiem. Jasne włosy spływały jej falą
na ramiona, miała na sobie dopasowaną granatową sukienkę z długim rękawem i
okulary w czarnych oprawkach na nosie. Była wysoka, a kozaki na wysokim obcasie
podkreślały jej ładną figurę. — Markus i… Tom? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Obaj skinęli na potwierdzenie. Markus chrząknął i rzucił
jej wymowne spojrzenie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Odpowiedni strój do pracy, Hannah? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Roześmiała się dźwięcznie i Tom od razu pojął, że znają
się od dawna. Kobieta podała mu dłoń na powitanie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Lena dzwoniła, że się pojawicie. I powiedziała mi też,
że mam na ciebie uważać — dodała rozbawiona, a Markus w niewinnym geście uniósł
ręce do góry. — Chodźcie do mojego pokoju, porozmawiamy spokojnie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Poprowadziła ich jasnym korytarzem do ostatniego pokoju
po prawej stronie. Weszła do środka i zajęła miejsce na wygodnym fotelu za
biurkiem, na blacie którego leżało trochę papierów, kilka długopisów, paczka
papierosów i stało kilka ramek ze zdjęciami. Tom z Markusem zajęli krzesła po
drugiej stronie. Rozpięli kurtki i Markus od razu przeszedł do sedna sprawy: <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Przyszliśmy w sprawie Dominica Biermanna. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Był moim wychowankiem — odparła po chwili. Zmrużyła
oczy i Tom zauważył, że są w szarym kolorze. — Dlaczego o niego pytasz? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Musimy go odnaleźć. Przyjaźnię się z jego siostrą, a on
— wskazał głową na Toma — jest jej chłopakiem. Liv ma białaczkę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Patrzyła na nich bez słowa i w końcu westchnęła.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Szukacie dawcy szpiku — domyśliła się. Markus
potwierdził, a Hannah skrzywiła się. — Nie mogę wam pomóc. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Musisz nam pomóc — powiedział Markus, jakby nie słyszał
jej odpowiedzi. — Tylko on może uratować Liv, bo w przeciwnym razie może
umrzeć, rozumiesz? Przecież powiedziałaś Lenie, że gdzieś pracuje, odkąd stąd
wyszedł. Powiedz nam gdzie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Ale… — zająknęła się wyraźnie zdziwiona, że Markus
dowiedział się czegoś od Leny. Nie odrywał od niej wzroku, a Tom wiedział, że
siostra Markusa dość regularnie pytała o Dominica, a informacje przekazywała
bratu. — Było z nim sporo problemów na początku. Kradł, dostawał napadów szału
i pobił się z każdym chłopakiem, którego tylko poznał. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Jej twarz wykrzywił grymas na wspomnienie tego, co
musieli przeżyć z bratem Liv. Tom domyślał się, że Dominic nie stał się od razu
święty i nie był grzeczny; ale był ciekawy, jakim jest teraz człowiekiem. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Zaufał mi, bo nie potrafiłam z niego zrezygnować —
wyznała z uśmiechem. — Chociaż niejednokrotnie brakowało mi cierpliwości do
niego. Dominic to uroczy dzieciak i ma dobre serce, choć na jakiś czas o tym
zapomniał. Dopiero gdy skończył siedemnaście lat, opowiedział mi o wszystkim,
co im się przytrafiło. Później zaczął się zmieniać, uspokoił się i skupił się
na nauce. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— To wszystko pięknie brzmi — odezwał się w końcu Tom.
Hannah zerknęła na niego z zainteresowaniem, a Markus syknął ostrzegawczo. —
Młody najpierw rozpieprzył Liv życie, a potem tutaj cierpiał i przeszedł
cudowną przemianę. No zajebiście! Liv od lat nie potrafi się uspokoić przez
niego. Nie byłoby nocy, podczas której nie krzyczy, bo śnią jej się koszmary,
albo płacze. Przez naszego biednego, uroczego Dominica, który powiedział, że
pragnie jej śmierci! Spełniło się kurwa, bo Liv leży w szpitalu!<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zacisnął zęby i pięści, milknąc. Nie wiedział, czemu tak
zareagował – przecież przyjechali tutaj, by zdobyć adres Dominica, a potem
porozmawiać z nim i przekonać, aby zdecydował się uratować Liv. Obaj tego
chcieli i robili to wszystko dla Liv, a Tom jak zwykle nie mógł się powstrzymać
i dał plamę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nie patrzył na Markusa, ale Hannah nagle uśmiechnęła się
do niego. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Musisz zrozumieć prostą rzecz, Tom — powiedziała
całkiem spokojnie. W jej głosie nawet wyczuł wesołość. — Dominic, gdy tu
trafił, był tylko dzieckiem, któremu zawalił się cały świat. Jego rodzice
właśnie zmarli, siostra dopiero co wróciła do zdrowia… ty jesteś sporo starszy,
a sam na mnie wrzeszczysz. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Puściła mu oko i zrozumiał, że nie miała mu tego za złe.
Markus odetchnął z wyraźną ulgą, a Tom zmusił się do uśmiechu. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Hannah, proszę cię… pomóż nam. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Lena mówiła, że zrobisz wszystko, by mnie przekonać. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Oczywiście, że tak — odparł. — Przecież już jesteś
przekonana. Odwdzięczę się. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Hannah roześmiała się głośno. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie musisz zapraszać mnie na randkę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— A jeśli chcę? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom popatrzył na nich oboje i wytrzeszczył oczy.
Chrząknął głośno, gdy zbyt długo na siebie patrzyli. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie mogę powiedzieć wam, gdzie mieszka. Ale muszę wam
polecić jeden sklep komputerowy na Kreuzbergu, jest naprawdę znakomity —
powiedziała lekkim tonem i zapisała im na kartce adres miejsca pracy Dominica. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Jesteś cudowna. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Spiorunowała go wzrokiem. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Spróbuj tylko nie zadzwonić! <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom drgnął, kiedy poczuł dłoń na ramieniu. Odwrócił się
zaskoczony i uniósł brwi wyżej na widok Simona Dunsta. Nie miał na sobie
białego fartucha, tylko czarną marynarkę zarzuconą na błękitną koszulę;
wyglądał tak zwyczajnie, że w pierwszej chwili Tom ledwo rozpoznał w nim
lekarza. Uśmiechnął się do niego na powitanie, ale mężczyzna nie spuszczał z
niego poważnego spojrzenia. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Dobrze, że cię zastałem. Musimy porozmawiać. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Coś z Liv? — zapytał od razu, przerażony wizją, że
mogło się coś stać podczas jego nieobecności. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Chodźmy do gabinetu i porozmawiamy. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom skinął i posłusznie poszedł za lekarzem,
zastanawiając się w myślach, co się stało – nie otrzymał żadnych wyjaśnień,
więc jego obawa o zdrowie Liv znacząco wzrosła. Drżały mu dłonie ze stresu i im
bliżej było gabinetu, tym bardziej nieswojo czuł się Tom. Był pewien, że coś
stało się Liv, ale nie rozumiał, czemu musiał udać się aż do gabinetu lekarza,
by o tym usłyszeć. Ta zwłoka działała o wiele bardziej stresująco niż prawda
powiedziana od razu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Usiądź — polecił Simon, gdy weszli do środka. Zapalił
światło i usiadł w swoim fotelu, patrząc wyczekująco na zdenerwowanego Toma. —
Nie martw się, stan Liv nie pogorszył się od wczoraj. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Westchnął z ulgą, gdy to usłyszał, i posłał mu krzywy
uśmiech – czemu czekał z tym tak długo? Zajął jednak wyznaczone mu miejsce. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Muszę jednak z tobą pomówić o dwóch sprawach — rzekł. —
Po pierwsze, co z bratem Liv? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Byłem dzisiaj w poprawczaku, w którym mieszkał Dominic —
odpowiedział i szybko streścił wizytę w ośrodku. Gdyby nie Markus, jego urok
osobisty oraz znajomości, z pewnością nie odniósłby tam sukcesu. — Wiem, gdzie
pracuje. Mam nadzieję, że uda mi się jutro go odnaleźć. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Lekarz popatrzył na niego z zadowoleniem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— To dobrze — pochwalił. — Liv jest po kolejnej dawce
chemii, więc im szybciej go odnajdziesz i przekonasz, tym lepiej dla nas
wszystkich. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom tylko skinął i nie odpowiadał; miał ochotę
powiedzieć, że przecież robi wszystko, by odnaleźć jej brata, ale byłoby mu
zapewne łatwiej, gdyby o całej sprawie dowiedział się na samym początku, a nie
dopiero teraz gdy nie może pozwolić sobie na żaden fałszywy ruch. Nie miał
jeszcze pojęcia, jak przekona nastolatka, by po kilku latach rozłąki z siostrą
postanowił znów jej uratować życie. Nie wiedział, jak się przygotować do tej
rozmowy, jakich argumentów użyć, czego w ogóle się spodziewać – czy Dominic
przypomina jego brata i nie chce mieć nic wspólnego z Liv, czy może boi się
spotkania z nią tak samo jak Liv? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— A druga sprawa? — odezwał się, gdy lekarz milczał zbyt
długo. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Chodzi o Samuela Schmidta — powiedział powoli. Tom
wytrzeszczył oczy i na początku nie skojarzył nawet, kogo miał na myśli. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Sama? — upewnił się. — Tego malucha, który nie
odstępuje Liv na krok? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— W rzeczy samej. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Co się stało? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Dwa dni temu rodzice przywieźli go z silnym zapaleniem
płuc. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Zapalenie płuc? — powtórzył zdezorientowany. — Przecież
niedawno czuł się tak dobrze… pojechał do domu! <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Tak, ale… — zawiesił głos i popatrzył na niego z
ogromnym smutkiem. Tom przełknął ślinę, kręcąc głową. Znał to spojrzenie;
wiedział, co zaraz powie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie — powiedział, jakby mógł jeszcze coś zrobić. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Simon Dunst oparł brodę na rękach i nie spuszczał z niego
wzroku. Wymownie milczał, a Tom nie wierzył, że to wszystko dzieje się
naprawdę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie — szepnął. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Bardzo mi przykro… — dodał. — Robiłem, co mogłem, by go
uratować. Ale jego stan… — pokręcił bezradnie głową i Tom pierwszy raz widział
go tak załamanego; był przekonany, że tego mężczyzny nic nie jest w stanie
złamać. Z pasją oddawał się leczeniu chorych, walczył o nich bardziej niż oni
sami, był silny i pewny siebie. Śmierć dziecka odebrała mu te siły. — Sam zmarł
w nocy. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— A Liv? Wie już? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie. I nie może się dowiedzieć — powiedział ostro. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Jak ja to przed nią ukryję? Co mam jej, do cholery,
mówić, gdy zacznie o niego pytać?! <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Kłam. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie mogę. Nie teraz, nie po tym wszystkim — odparł
zmęczonym głosem. Nie mógł tego zrobić; dopiero sobie obiecali, że nigdy więcej
nie będą się okłamywać. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Liv kompletnie się załamie, jeśli pozna prawdę —
wyjaśnił spokojniej lekarz. Patrzył na niego ze zrozumieniem, ale w oczach
błyszczała determinacja. Tom i tak nie miałby wyjścia. — Nie <i>możemy </i>na to pozwolić, rozumiesz? Musisz
ją okłamywać dla jej własnego dobra; Liv musi walczyć o siebie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nigdy mi tego nie wybaczy — zaprotestował słabo. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Ale może przeżyje, to chyba ważniejsze, nie sądzisz? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Ukrył twarz w dłoniach, by nie patrzeć na Simona Dunsta.
Nie myślał nawet, że to wszystko będzie takie trudne; jak ukryć prawdę o
śmierci małego przyjaciela Liv? Nie mógł być przecież w nieskończoność w domu;
jeszcze nie wyzdrowiał, a Tom już wiedział, że nigdy więcej go nie zobaczą. Jak
udawać szczęśliwego, gdy będzie skrywał taką tajemnicę? Co się stanie, kiedy Liv
w końcu się dowie prawdy? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Westchnął głośno, ale jednocześnie zgodził się na prośbę
lekarza. Będzie okłamywać Liv tak długo, jak tylko zdoła. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom wszedł do sali i zamknął za sobą drzwi. Paliły się
tylko dwie lampki nad łóżkiem Liv, więc panował półmrok, który Tom niemalże
błogosławił – podejrzewał, że był blady jak ściana po rozmowie z lekarzem, a
poza tym nadal trzęsły mu się nogi na myśl o tym, że musi okłamywać Liv. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Leżała na boku na łóżku, ręce podłożyła pod policzek,
nogi zgięła w kolanach i miała zamknięte oczy. Tom zawahał się przez chwilę,
ponieważ myślał, że śpi – nie odezwała się, gdy wszedł, i nie podniosła się.
Mimo to podszedł do łóżka i przyjrzał się jej, a Liv uchyliła jedną powiekę,
spojrzała na niego i znowu zamknęła. Była blada, miała popękane usta i lekko
drżała. Włosy założyła za uszy, kilka kosmyków opadło na jej policzek.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Hej, moja mała. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Cześć, przystojniaku — powiedziała cicho i uśmiechnęła
się. Nachylił się nad nią i pocałował ją w czoło. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Jak się czujesz? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Bywało lepiej — odparła. — Chemia… Pół dnia
wymiotowałam. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom skrzywił się, przysunął sobie krzesło i usiadł przy
Liv. Ujął jej dłoń, na której miała przyklejony plaster z wenflonem. Pogładził
delikatnie to miejsce, pocałował jej wnętrze i uśmiechnął się łagodnie, gdy Liv
splotła ich palce. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Co mogę dla ciebie zrobić? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Położysz się obok mnie? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Puścił jej dłoń, rozwiązał sznurówki i zrzucił buty,
zostawiając je pod krzesłem. Obszedł łóżko i położył się za Liv, obejmując ją
lewym ramieniem; wsunęła mu dłoń w jego i przylgnęła plecami do jego klatki
piersiowej. Prawą ręką odgarnął jej włosy i wtulił nos w zagłębienie szyi. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Tęskniłem. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Liv zaśmiała się krótko. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Byłeś wczoraj — przypomniała mu. — Co robiłeś przez
cały dzień? Opowiedz mi coś, Tom. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nie miał pojęcia, co mógłby jej opowiedzieć. Pół dnia,
gdy ona odczuwała skutki kolejnej dawki chemii, on jechał na spotkanie z
Markusem, który pomógł mu zdobyć adres miejsca pracy młodszego brata Liv. Zastanawiał
się, jak przebiegnie to spotkanie, gdy w końcu go zdoła odnaleźć. Nie chciał
jednak nic o tym mówić Liv, ponieważ wiedział, że – mimo braku sił – w
najlepszym razie dostanie szału. Markus mu wspominał, że zabroniła szukać
Dominica, bo kierowana strachem nie wyobrażała sobie spotkania z bratem. Nie był
pewien, czy też uda mu się coś wskórać – przez te kilka lat mogło się wiele
zmienić. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nie mógł też opowiedzieć jej o Samie, na myśl o którym
ściskało go w gardle. Nie wierzył, że ten pełny energii chłopiec już nigdy
więcej nie wbiegnie do sali Liv, nigdy nie wskoczy mu na plecy ani nigdy więcej
nie oszuka w szachy. Nie był przygotowany na to, co się wydarzyło – nie
spodziewał się, że Samowi mogło się cokolwiek stać, skoro czuł się tak dobrze i
wychodził do domu. Tom zacisnął mocno oczy i zęby, żeby pod żadnym pozorem nie
zdradzić się ze swoimi myślami. Cieszył się, że Liv leży plecami do niego i nie
może zobaczyć jego miny – nie potrafiłby ukryć rozpaczy. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Rozmawiałem z Billem — powiedział w końcu. — Dzwonił do
mnie rano. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Coś się stało? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Jego dziewczyna, Sandra… — zawiesił na chwilę głos i
dopiero zastanowił się, czy powinien mówić jej o śmierci Sandry. Miał wrażenie,
że śmierć jest zbyt częstym tematem w ich rozmowach i jego rozmyślaniach. Liv
mówiła o niej przerwy, rano dowiedział się o wypadku Sandry, a dopiero co o
Samie. Zdawało mu się, że to koszmarny sen; jak to możliwe, że wokół niego
nagle zaczęli umierać ludzie? Objął mocniej Liv, jakby ciepło jego ciała mogło
ją ochronić przed wszystkim. — Bill mówił, że miała wczoraj wypadek i dzisiaj
rano zmarła. Nie udało im się jej uratować, a on był tak załamany, że zadzwonił
do mnie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Ojej… — odezwała się cicho. — To okropne, co mu się
przydarzyło. Nie znałam jej, ale przykro mi. Jak on to znosi? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Jest kompletnie załamany. Gdy zadzwonił, płakał.
Poznałem po jego głosie, że coś się stało, ale na początku nie chciałem z nim
rozmawiać. Nasze drogi się rozeszły, po co udawać dobrych braci? Ale nie
mogłem, Liv… musiałem z nim porozmawiać i zaoferować mu pomoc. Nie potrafiłem
go zostawić. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Może to coś zmieni między wami? — zasugerowała. — Może
jego tragedia ponownie was do siebie zbliży. Pomyśl o tym, Tom. Wiem, że ci go
brakuje, przecież to twój brat. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Ty też tęsknisz za swoim, prawda? — zapytał. — Dlatego
tak dobrze mnie rozumiałaś. Wiedziałaś, co przeżywam, bo ty też sporo przeszłaś
z Dominicem. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Masz rację… rozumiałam twój strach przed spotkaniem z
bratem, bo ja też boję się spotkania z Dominicem. My się nie pobijemy — dodała
żartobliwie — ale nie wiem, jak moglibyśmy na siebie zareagować. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— A chciałabyś się z nim spotkać? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Liv długo milczała. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Boję się tego, do czego mogłoby znowu dojść. Ostatni
wyraźnie dał mi do zrozumienia, że nigdy więcej nie chce mnie widzieć. Mimo
wszystko to jedyna żyjąca osoba z mojej rodziny… miałam się nim opiekować… —
Tom ścisnął jej dłoń i pocałował ją w kark, zanim Liv zdążyła się rozpłakać.
Przełknęła łzy, pociągnęła nosem i westchnęła głośno. — Markus miał rację.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Z czym?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Że powinnam ci powiedzieć o wszystkim — wyjaśniła. — To,
co wydarzyło się w moim życiu, nadal mnie boli i pewnie nigdy o tym nie
zapomnę. Czuję się jednak nieco lepiej, od kiedy o tym wiesz. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— I od kiedy wróciłem — uzupełnił. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Wiem, że mnie nie zostawisz — szepnęła. — Markus
wiedział o tym od razu. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Markus wiedział niektóre rzeczy znacznie wcześniej niż
my — stwierdził ze śmiechem. — Masz dobrego przyjaciela. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— I cudownego chłopaka. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Tak? — podchwycił. Uniósł się na łokciu i zerknął na
nią; otworzyła oczy i przyglądała mu się, a po bladej twarzy błąkał się radosny
uśmiech. — Znam go? Przystojny? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Błysk w oczach Liv uradował go. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Oj tak. Bardzo wysoki, szczupły… świetne ciało —
powiedziała cicho tonem, jakby zdradzała największą tajemnicę. Tom pokiwał z
uznaniem głową. — Nosi kilkudniowy zarost, co sprawia, że jest dla mnie
piekielnie seksowny. Taki wiesz… — dodała z mruknięciem. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— A co robi w życiu? Coś dobrego? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Jest świetnym muzykiem. Podoba mi się to w nim; muzyka
wypływa z jego serca. To piękne, wiesz? Nie uważa się za dobrego człowieka i
obwinia za sytuacje, które zostały mu już dawno wybaczone. Ale kocham go nad
wszystko i jest dla mnie najlepszy — dokończyła z czułością w głosie, nie
spuszczając z niego wzroku. Miłość, którą dojrzał w jej oczach, poczuł również
w sercu; przyjemne ciepło rozlało się po jego ciele i poczuł przyjemne
mrowienie w czubkach palców. Uśmiechnął się i pocałował Liv. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Mam najlepszą dziewczynę na świecie — powiedział z
zachwytem. — Powinnaś ją poznać. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Naprawdę? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Tak — mruknął jej w ucho. Liv odwróciła się i znów
przylgnęła plecami do jego torsu. — Ma piękne niebieskie oczy i takie urocze
brązowe plamki na tęczówkach. Uwielbiam, gdy mnie dotyka; to trochę tak jakby
pieścił cię lekki wietrzyk. Czujesz delikatne muśnięcia na skórze i nie możesz
się nie uśmiechnąć. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— A za co ją kochasz? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom myślał przez dłuższy czas. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Za to, jaka jest naprawdę. Za to, że się boi, że
pragnie i kocha, że ma nadzieję, próbuje walczyć, choć czasami rezygnuje, że
potrafi płakać, śmiać się i wysłać mnie do diabła. Za to, że jest tak wrażliwa,
niepewna siebie i czuła, a jednocześnie silna, niezależna i ironiczna. Kocham
ją za to, że pozwoliła mi być częścią swojego życia, i za to, że stała się moim
sercem — powiedział. Szumne słowa, godne romantyka, ale Tom wzruszył ramionami;
przecież tak myślał i tak czuł, czemu miałby udawać kogoś innego i odpowiedzieć
w inny sposób? Nachylił się i pocałował ją w kark, ale Liv nie zareagowała.
Oddychała spokojnie, więc domyślił się, że zasnęła. Rozbawiony uśmiech
wykrzywił jego wargi, gdy pytał cicho: — Jezu, kobieto, naprawdę zasnęłaś? Ja
cię kocham, a ty śpisz… <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Postanowił jej nie budzić, jedynie przykrył dokładniej
kołdrą, objął ponownie ramieniem i wtulił nos w zagłębienie szyi. Zaciągnął się
jej zapachem, który tworzyła mieszanka ledwo wyczuwalnej woni znajomego bzu,
szpitalnej pościeli i potu. Jeszcze raz ją pocałował, po czym uniósł się lekko
i dłonią pogładził jej miękki policzek a później włosy. Przez tę niewinną
pieszczotę serce zaczęło bić mu szybciej i zamknął oczy, ale obraz, który
zobaczył chwilę przed, już na dobre wrył mu się w mózg. Zaczął drżeć i
przypomniał sobie to, co mówił Markus, gdy chciał go przygotować na takie
sytuacje. Z powodu leczenia chemią włosy Liv zaczynały wypadać; między palcami
zostało mu zbyt wiele włosów, by mógł je wyrwać przypadkiem. Dłoń zamarła mu w
powietrzu i bał się otworzyć oczy. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">W końcu westchnął, przechylił się przez krawędź łóżka i
wrzucił włosy do stojącego obok plastikowego kosza; gdy zniknęły w jego
wnętrzu, miał wrażenie, że coś w nim
umarło. Jak Liv zareaguje, gdy straci wszystkie włosy? Przecież chciała go
przed tym uchronić; przez tym oczywistym widokiem śmierci. Pomyślał o małym
Samie i serce ścisnęło mu się z żalu; był tak młody, radosny i miał tyle marzeń.
Nie mógł uwierzyć, że już go nie było między nimi. Próbował nie myśleć, co
będzie, gdy Liv wreszcie się o tym dowie. A tego był pewny – Liv na pewno dowie
się prawdy, tylko nie wiedział kiedy. <o:p></o:p></span></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 135%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 135%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Sądząc, że śpi głębokim snem, pozwolił sobie na cichy
szloch. </span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-21593117113262438802016-11-26T14:59:00.000+01:002016-11-28T17:54:25.106+01:0031. Zapomniałem, jak się oddycha. Odnalazłem ciebie i znów oddycham, i czuję, i widzę <div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: 13pt; text-indent: 1cm;">Simon Dunst założył ręce na piersi, oparł się
wygodniej o czarny fotel i przyjrzał się badawczo Tomowi, który siedział
skruszony po drugiej stronie zawalonego papierami biurka. Tom przygładził
dłonią ciemnie włosy wymykające się spod gumki i nerwowo podciągnął rękawy
beżowego swetra. Czuł się niezręcznie, gdy lekarz patrzył na niego bez słowa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Ostatnio nieźle zdenerwowałeś Liv — odezwał się w końcu ni to
złowrogo, ni to oskarżycielsko. Tom popatrzył wprost w te przenikliwe
niebieskie oczy i skinął. Nie chciał się tłumaczyć z tego, że zmusił Liv, by
wreszcie wyznała mu prawdę o swojej przeszłości – potrzebował tego. Potrzebował
tej wiedzy, która później przez kilka dni nie pozwalała mu przekroczyć progu
szpitala i sali Liv. Nie mógł na nią patrzeć ani nie mógł z nią rozmawiać. —
Wiem co nieco o tym, co spotkało Liv. I rozumiem, że chciałeś dowiedzieć się o
tym wszystkim, chociaż nie pochwalam tego, że zaburzyłeś jej spokój.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Wzruszył ramionami. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Swój też zaburzyłem.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Zauważyłem — odparł, unosząc znacząco brwi. Najwyraźniej wychwycił
jego nieobecność w ciągu ostatnich dni.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Co z nią?</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Nie powinieneś sam jej zapytać? — Tom milczał wymownie, a Simon
westchnął. — No tak, przeszłość Liv była dosyć burzliwa. Z jednej strony
rozumiem twoje wahanie, ale z drugiej jestem jej lekarzem. Nie mogę udzielać
informacji na temat jej zdrowia obcym dla niej osobom.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Nie jestem obcy... — zaperzył się.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Nie? — podchwycił. — Od kilku dni nie widuję cię na oddziale.
Załóżmy, że byłeś przeziębiony, więc nie mogłeś tu przychodzić. Ale teraz
jesteś już zdrowy? — Tom milczał chwilę oniemiały, chcąc protestować, że od
miesięcy nie chorował. Dopiero surowe spojrzenie lekarza uświadomiło mu, że
podaje mu pomocną dłoń. Nadal nie był pewien, czy powinien wrócić do Liv, czy
odejść na dobre. Markus zadzwonił do niego tylko raz i zapytał, jak sobie
radzi, a potem – mimo obietnic i gróźb – dał mu spokój, aż Tom sam sobie
wszystko ułoży. Simon Dunst widocznie nie był na tyle cierpliwy albo łączył
fakty zdecydowanie szybciej niż sam Tom. Przecież przyszedł tutaj – wprawdzie
po kryjomu – ale przyszedł do lekarza zapytać o stan Liv. Gdyby jej przeszłość
miała wszystko przekreślić, nie byłoby go tutaj. Tom potaknął. — Cieszę się, że
już wyzdrowiałeś.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Dzięki, faktycznie czuję się lepiej.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Liv nie czuje się najlepiej — odpowiedział w końcu na jego pytanie.
— Gdy zakończy leczenie chemioterapią, konieczny będzie przeszczep szpiku.
Problem jest ze znalezieniem dawcy, a Liv nie ma na tyle czasu, by czekać, aż
znajdziemy kogoś idealnego dla niej.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Tom poczuł mocniejsze uderzenie serca i podrętwiały mu dłonie, gdy
usłyszał, że Liv <i>nie ma </i>czasu. Zdawał sobie sprawę z tego, że nawrót
białaczki jest poważną sprawą; Markus go ostrzegał, co ją czeka, widywał na
oddziale chore dzieci w różnym stadium choroby. Do tej pory wydawało mu się, że
Liv jedynie trochę zmizerniała, ale czuje się całkiem dobrze. Ale nie sądził,
że Liv może nie doczekać do przeszczepu, który miał uratować jej życie. Jęknął
w duchu; czemu ona tak długo zwlekała? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Zbladł i popatrzył na lekarza z nadzieją, że powie coś pocieszającego.
Ten tylko pokręcił głową. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Chcę być dawcą — wypalił, zanim się zastanowił, co w ogóle ma zamiar
powiedzieć.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Simon Dunst uśmiechnął się dobrodusznie, w jego oczach błysnęło
zadowolenie, a Tom poczuł ukłucie paniki. Na co on się zgodził? Jak to wygląda?
</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— To bardzo szlachetne z twojej strony.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Nie, po prostu... muszę. Inaczej nie mogę postąpić.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Znalezienie dawcy wcale nie jest takie proste — odpowiedział. —
Oczywiście możesz przejść badania i sprawdzimy twoją zgodność, ale nie łudź
się, że osiągniemy sukces.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Ale Liv nie ma czasu, by czekać, aż kogoś znajdziecie! — wykrzyknął
zdenerwowany.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Nie musimy nikogo szukać — odparł spokojnie. — Idealnym dawcą dla
Liv jest jej brat, Dominic. To on kilka lat temu był dawcą. Musimy go tylko
odnaleźć.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Przecież zapadł się pod ziemię — wymamrotał Tom.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Lekarz popatrzył na niego ze zdumieniem. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Słyszałem, że trafił do poprawczaka, a nie wydaje mi się, że ludzie
przepadają tam bez wieści.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Ale już wyszedł i nie wiadomo, co się z nim dzieje. Tak mi mówił
przyjaciel Liv.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Odnalezienie brata Liv nie będzie takie trudne, Tom. A ona nie ma
zbyt wiele czasu.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Powiedział to i przysunął się do biurka tak blisko, że Toma i lekarza
dzieliły tylko centymetry.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><a href="https://www.blogger.com/null" name="__DdeLink__74_1803289206"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">—</span></a><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"> Liv nie ma
czasu.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Posłał mu długie spojrzenie, a potem chwycił teczkę jednego z
pacjentów, otworzył i zaczął studiować wyniki badań, dając Tomowi jednocześnie
do zrozumienia, że rozmowa jest zakończona. Ten drugi siedział jeszcze przez
kilka minut bez ruchu, wpatrując się w skupionego lekarza, który udawał, że nie
zauważa jego obecności. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Tom miał jeszcze mnóstwo pytań i chciał zaznaczyć, że wcale nie
zdecydował, że wróci do Liv. Martwił się o nią, fakt. Nadal mu na niej zależało
i za nią tęsknił, ale bał się konfrontacji. Bał się zajrzeć do Liv, ponieważ
nie wiedział, jak oboje na siebie zareagują. Ostatnio Liv dostała ataku
histerii i od tamtej pory się nie widzieli. Nie wiedział, jak się czuła ani co
myślała o tym, co mu powiedziała. Czy żałowała? Pewnie tak, w końcu uciekł bez
słowa i od kilku dni się nie odzywał. Chciał się wytłumaczyć i pokazać, że on
również był pokrzywdzony – przecież nie spodziewał się tego, co powiedziała mu
Liv – ale szybko zrozumiał, że nie miał prawa narzekać. Pojął to, co mówił
Gustav – on ma pomóc Liv otrząsnąć się ze złych wspomnieć i nauczyć ją od nowa
żyć. Liv nie zataiła przeszłości przed nim dlatego, że chciała go oszukać. W
ten dziwny sposób chciała go ochronić – przed sobą. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">A on przecież ją kochał. Bez wahania chciał zostać dawcą, by uratować
jej życie. Ciągle chciał ją chronić – przed sobą, przed światem, przed chorobą
i śmiercią. Zrobiłby to wszystko z miłości. Te proste słowa wystarczyły, by
lekarz zobaczył to wcześniej przed nim. Nie mógłby odejść. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Simon Dunst wskazał mu nawet drogę, którą powinien podążać, by pomóc
Liv. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Musiał odnaleźć jej brata.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Tom!</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Najpierw usłyszał piskliwe wołanie, a chwilę później, zanim zdążył się
odwrócić i zlokalizować źródło, poczuł uderzenie drobnej pięści powyżej
pośladków. Uśmiechnął się mimowolnie pod nosem, odwrócił i pewnie chwycił Sama
pod pachy, unosząc go w górę i zataczając się lekko, co rozbawiło chłopca.
Objął go mocno za szyję i zachichotał rozbawiony, kiedy Tom zrobił
cierpiętniczą minę, która miała wyrażać jego nadludzki wysiłek. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Czołem, maluchu — przywitał się. — Jak się masz?</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Świetnie! Za godzinę przychodzą rodzice, a pan Dunst pozwolił mi
wyjść ze szpitala na kilka dni, super, co? — zaświergotał, klaszcząc w dłonie.
Stracił równowagę, zachwiał się i znowu objął Toma. — Rodzice obiecali mi jakąś
niespodziankę, ale nie chcą powiedzieć, co to takiego. Do bani, nie? Ja chcę
wiedzieć! A dlaczego cię tak długo nie było? Zapomniałeś o nas?</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Skądże znowu — odparł, pstrykając go lekko w nos, co wywołało
kolejny napad radości. Tom zawahał się tylko przez chwilę, ale postanowił
kontynuować szopkę lekarza. — Byłem przeziębiony, więc nie mogłem do was
przychodzić.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Do was. </span></i><i><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Zadrżał mu lekko głos; Sam zmrużył oczy i przyglądał mu się badawczo.
Potem wygiął usta w podkówkę i pokiwał głową. </span><i><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Racja, nie możesz tu przychodzić, gdy jesteś chory. Mógłbyś nas
zarazić. Ale już dobrze się czujesz?</span><i><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Oczywiście — uśmiechnął się szeroko.</span><i><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Zagrasz ze mną w szachy, Tom?</span><i><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Znowu? Przecież ty zawsze oszukujesz! — zawołał.</span><i><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><a href="https://www.blogger.com/null" name="__DdeLink__77_12280326"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">—</span></a><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"> Wcale nie! —
zaprzeczył żywo. — Po prostu ty jesteś nieuważny, a ja to wykorzystuję. Szanse
trzeba wykorzystywać, co nie?</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Tom parsknął śmiechem i pokręcił z niedowierzaniem głową. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Masz rację — przyznał w końcu z rozbawieniem. — Mój błąd.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Sam zachichotał i pokiwał energicznie głową. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Idziemy do Liv? — zapytał. — Chodźmy do Liv!</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Tom poczuł mocniejsze uderzenie serca i nagle zrobiło mu się gorąco.
Rozejrzał się nerwowo po korytarzu, potoczył wzrokiem po zaciekawionych
maluchach i znowu spojrzał na Sama. Patrzył na niego wyczekująco, zupełnie nie
rozumiejąc jego wahania. Tom wiedział, że wcześniej czy później będzie musiał
stawić temu czoło i nie mógł unikać Liv bez końca. Przecież obiecał, że już
więcej jej nie opuści – ile były warte jego obietnice? </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><a href="https://www.blogger.com/null" name="__DdeLink__85_457140605"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">—</span></a><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"> Okej, idziemy do
Liv.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Przełknął głośno ślinę, postawił Sama na podłodze i pozwolił mu
wdrapać się na plecy i ruszyli powolnym krokiem do sali Liv. Nie wiedział,
czego się spodziewać po wizycie u Liv – jak ona sama na niego zareaguje? </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Zareagowała tak, jak się nie spodziewał: <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Cześć, chłopcy — powitała ich od razu i uśmiechnęła się radośnie,
jakby nie widzieli się tylko kilka godzin, a nie kilka dni.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Tom na początku wytrzeszczył oczy, a potem zmusił się do
odwzajemnienia uśmiechu; w końcu był z Samem, a nie uważał, że powinien wciągać
dziecko w ich kłótnie. Wtedy też zrozumiał zachowanie Liv – ze względu na Sama
udawała, że wszystko było w porządku.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Tom już jest zdrowy, wiesz? — krzyknął radośnie, zeskakując z jego
pleców i pobiegł do Liv. Rzucił się w jej ramiona i uściskał ją mocno. — Super,
co nie? I obiecał, że zagra ze mną w szachy! A ty zagrasz ze mną?</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Liv roześmiała się głośno i pogłaskała go po policzku. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><a href="https://www.blogger.com/null" name="__DdeLink__112_1831193265"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">—</span></a><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"> Przecież wiesz,
że nie umiem grać w szachy — odparła z czułością w głosie.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Sam machnął lekceważąco ręką. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Wy kobiety... — mruknął pod nosem. — Nauczę cię! Tom mi pomoże,
prawda, Tom?</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Zerknął na niego z nadzieją błyszczącą w brązowych oczach, więc Tom
nie miał innego wyjścia, jak po prostu skinąć. Po twarzy Liv przemknął lekki
uśmiech, a jej wzrok prześlizgnął się po jego sylwetce; Tom przełknął głośno
ślinę i zaczął obawiać się momentu, gdy zostaną już sami. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Zagramy? Proszę, proszę, proszę!</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Jasne — odpowiedziała autentycznie rozbawiona. — Biegnij po szachy.
I weź jeszcze ze dwie gry planszowe, dasz radę, maluchu?</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Oczywiście, że dam radę — odrzekł nieco urażonym tonem. — I jestem
już dużym chłopcem!</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Zsunął się z łóżka i uśmiechnął się szeroko do Toma, gdy mijał go w
przejściu. Sam wyszedł, a Tom od razu pojął, dlaczego Liv kazała mu przynieść
jeszcze parę gier więcej – kupiła tym nieco więcej czasu. Chciała zrobić to, na
co on nie mógł zdobyć się od wielu dni.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Tom?</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Przeszył go dreszcz i serce od razu zaczęło bić jak oszalałe. Uniósł
wzrok i spojrzał na nią; patrzyła na niego pewnie i bez żalu, usta miała lekko
rozchylone. Kosmyk włosów opadł jej na czoło, więc odgarnęła go spokojnie i z
powrotem położyła ręce na skrzyżowanych nogach. Poklepała jeszcze dłonią
miejsce obok niej i skinęła na niego. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Chodź tutaj — zachęciła. — Zróbmy to jak dorośli ludzie.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Wahał się tylko przez moment i zajął wskazane miejsce. Od Liv biło
nienaturalne ciepło, a z bliska zauważył, że oczy miała błyszczące. Wyczuwał
słaby zapach żelu owocowego pod prysznic i czegoś, co zmroziło mu krew w
żyłach: Liv pachniała chorobą i śmiercią. Miał wrażenie, że ta ostatnia siedzi
tuż za nią i trzyma dłoń na szczupłym ramieniu Liv. Otrząsnął się z tego i
powstrzymał odruch ucieczki; chciał uciec stamtąd i zapomnieć o tym wszystkim.
Czuł, jakby to był kolejny kiepski sen i cały czas starał się obudzić w swojej
rzeczywistości, w której Liv byłaby zdrowa i budziłaby się spokojna każdego
ranka u jego boku. Tych kilka chwil, których było im dane, minęło bezpowrotnie
i Liv zamiast budzić się przy nim, budziła się na oddziale onkologicznym, a on
– zaczynał pogrążać się w ciemności. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Liv, ja...</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Nie tłumacz się i nie przepraszaj — przerwała mu od razu. Jej głos
brzmiał łagodnie, ale mimo to Tom nie chciał się z nią spierać. — Wiedziałam,
że popełniłam błąd, gdy pozwoliłam ci wrócić. Zbyt wiele nas różni, Tom. Nie
należymy do tych samych światów, potrzebujesz normalnej kobiety, która da ci
wszystko, na co zasługujesz, a ja...? — zawiesiła głos i utkwiła wzrok w nim.
Uśmiechała się do niego, ale w oczach dostrzegł przejmujący ból. Ponadto
odniósł wrażenie, że cofa się w czasie i znów są w mieszkaniu Liv, kiedy kazała
mu odejść. To była podobna scena, podobne słowa i chciała tego samego – by
odszedł. A czy on też chciał odejść? Zbyt długo się nad tym zastanawiał; Gustav
miał rację, gdy mu to wytknął. — Zwracam ci wolność, Tom. Nie jesteś mi nic
winien, możesz po prostu wyjść i nigdy nie wrócić. Możemy zostać przyjaciółmi,
którymi powinniśmy byli być, ale to chyba niemożliwe... Sam cię bardzo polubił,
wiesz? Zrobisz, jak zechcesz, ale bardzo cię proszę, zajrzyj do niego czasem...
będzie mu bardzo przykro...</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Przerwała na chwilę i zastanawiała się, co jeszcze dodać. Tom patrzył
na nią z niedowierzaniem – czy naprawdę z taką łatwością przychodzi jej po raz
kolejny rozstanie z nim? Kilka słów i po wszystkim? Jakby nigdy ich nic nie
łączyło, nigdy nic razem nie przeżyli, a Tom nie złożył tylu obietnic? </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Nie kochasz mnie? — zapytał zachrypniętym głosem.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Uniosła brwi zdziwiona. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Zawsze będę cię kochać — szepnęła ze smutkiem. Westchnęła. — Nie
wiem, jak jest po śmierci, ale postaram się opiekować...</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Nie.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Co nie?</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Nie pozwolę ci — powiedział powoli siląc się na spokój, ale drżący
głos zdradzał emocje, jakie nim targały. — Nie możesz odejść.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><a href="https://www.blogger.com/null" name="__DdeLink__120_2016031243"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— </span></a><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Ależ mogę —
odparła. — Mogę i powinnam to zrobić, nie widzisz tego? Jestem chora i umieram;
pewnie Simon ci wspomniał o tym? Okłamywałam cię, Tom, ukryłam przed tobą
wszystko, co tylko mogłam. Zabiłam moich rodziców, a Dominic nigdy więcej mnie
nie uratuje... nie widzisz tego? <a href="https://www.blogger.com/null" name="__DdeLink__144_454772074">—</a>
powtórzyła. Popatrzyła na niego z niedowierzaniem i pokręciła głową. — Nie
powinnam była stawać się częścią twojego życia.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Ale nią jesteś, nie widzisz tego? — zironizował.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Liv uśmiechnęła się nagle krzywo. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Skończmy to, proszę cię...</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Teraz Tom pokręcił głową i przysunął się bliżej; Liv nieznacznie
drgnęła, ale nie odsunęła się. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Robisz to samo, co ja kiedyś próbowałem. Pamiętasz?</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">I pocałował ją, zanim zdążyła odpowiedzieć. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Niedawno on sam chciał odejść, ponieważ sądził, że potrafi wyłącznie
krzywdzić i wcześniej czy później wyrządzi Liv krzywdę. Nie chciał jej zranić,
próbował skończyć znajomość, ale Liv szybko przejrzała jego zamiary i nie
pozwoliła mu na to – a pokazała, że potrafi być dobrym człowiekiem. Zawiódł ją
już niejeden raz – wtedy, gdy pozwolił jej odejść, kiedy Liv najbardziej go
potrzebowała, i teraz ponownie, kiedy wyznała mu prawdę, której tak bardzo się
obawiała. O dobroci człowieka nie świadczą wyłącznie dobre uczynki; ważne jest
również, ile razy potrafi dostrzec swój błąd i go naprawić. Byli do siebie tak
podobni; oboje stale próbowali się chronić przed sobą, ale jedynie w sobie mogli
znaleźć ratunek. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">Muskał z czułością gorące usta, a w każdy gest wkładał całą tęsknotę,
jaką czuł w ciągu ostatnich dni. Prawda o Liv wstrząsnęła nim do głębi; czego
się spodziewał? Błahego problemu, który można rozwiązać w kwadrans? Liv była
zbyt skomplikowana, zbyt przerażona i smutna, by jej problemy były banalne.
Pojął w końcu, co miał na myśli Markus, i co mówił Gustav o miłości – to nie
tylko piękne chwile i słowa. Jeżeli kocha Liv, musi się dla niej poświęcić,
oddać się w całości i stać się dla niej ratunkiem. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Kocham cię, Liv — szepnął w jej rozchylone usta. Dyszała ciężko i
drżała w jego objęciach. Pocałował ją w czoło i nosem potarł jej policzek.
Roześmiała się cicho, a jej śmiech sprawił, że poczuł to, za czym ostatnio
tęsknił – był wreszcie tam, gdzie było jego miejsce. Obejmując Liv, słuchając
jej oddechu i całując jej usta. Był przy niej – i to było wszystko. — Wybacz
mi, że nie było mnie ostatnio przy tobie.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Wróciłeś.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;">— Nigdy mnie nie zostawiłaś, teraz moja kolej. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<i><span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">W ciemności myśli moich bądź światłem.<o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Tom? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Otworzył oko i popatrzył na nachylającą się
nad nim Liv. Uśmiechnęła się do niego rozbawiona, pochyliła jeszcze niżej i
delikatnie pocałowała w czoło. Tom mruknął cicho i wyprężył się na jej łóżku.
Uniósł się nieco, objął ją ramieniem i przyciągnął do swojego torsu, opadając z
powrotem na poduszkę. Wtulił nos w jej krótkie włosy i mocno zaciągnął się
znajomym zapachem. Liv była gorąca; czuł ciepło jej policzków przez koszulkę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Jak się czujesz, Liv? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Całkiem w porządku… <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie kłam — powiedział ostro, zanim w ogóle
zdążyła dokończyć swoją myśl. Westchnęła, wsunęła rękę pod jego plecy i mocniej
się przytulia. — Nie kłam, Liv, proszę. Nigdy więcej kłamstw, okej? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie mam siły — odparła w końcu cicho. —
Jestem zmęczona, kręci mi się w głowie za każdym razem, gdy wstaję z łóżka, a
poza tym mi niedobrze. Boję się końca, Tom…<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Jakiego końca? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie udawaj, że nie wiesz, co mam na myśli. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— A ty nie udawaj, że pozwolę ci tak po
prostu odejść! <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Ścisnęła go mocniej, gdy krzyknął. Uniosła
się i pocałowała przez koszulkę jego obojczyk. Popatrzyła na niego z powagą,
ale jednocześnie z czułością. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Kocham cię jeszcze mocniej, gdy próbujesz o
mnie walczyć. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie próbuj tego, jasne? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Uśmiechnęła się niewinnie i uniosła zdziwiona
brwi. Podciągnęła się jeszcze wyżej, oparła ręce po obu jego stronach i zawisła
nisko, muskając lekko wargami jego usta. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie masz siły, Liv — odezwał się, gdy udało
mu się odsunąć. Rzuciła mu nieco urażone spojrzenie, a Tom pokręcił głową. —
Liv, nie trać sił na podrywanie mnie. Musimy zająć się czymś innym. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie — odparła stanowczo. Zerknął na nią
zaskoczony; nie chciał jej odrzucać, ale chciał się zastanowić, gdzie mógłby
odnaleźć jej brata i jak go przekonać, by zgodził się uratować Liv. Ona jednak
myślała o czymś zupełnie innym. — Nie uratujesz mnie, Tom. Nikt tego nie może
zrobić, nie mam żalu. Pozwól mi cieszyć się czasem, który jeszcze mi pozostał.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Ale ja chcę, żebyś przeżyła, rozumiesz? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Westchnęła, zwiesiła na chwilę głowę i po
chwili uniosła wzrok. Patrzyła na niego z nieskrywanym pożądaniem, przygryzając
dolną wargę. Przymknął powieki, ponieważ nie chciał na to patrzeć; za każdym
razem, gdy to widział, chciał od razu ją całować. Zamykając oczy, miał
nadzieję, że ostudzi jej emocje. Niewiele to dało, ponieważ chwilę później
wyszeptała mu prosto do ucha:<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— A ja chcę się z tobą kochać. Rozumiesz? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Liv… — próbował jeszcze przemówić jej do
rozsądku, ale wstrząsnął nim dreszcz, gdy Liv przesunęła wargami po jego
policzku.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Milcz. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Zamknęła mu usta gorącym pocałunkiem, a Tom
nie potrafił długo się opierać. Tęsknił za nią od tak dawna; brakowało mu tych
pocałunków, jej ciała, obecności i drżącego głosu. Liv wspięła się na niego i
usiadła okrakiem. Sapnęła wprost w jego rozchylone usta, a Tom popatrzył na nią
z przerażeniem; machnęła ręką lekceważąco i znów pochyliła się nad nim. Objął
dłońmi jej szczupłe biodra i zacisnął na nich palce, gdy Liv ugryzła go w
wargę; jęknął spragniony jej ciała, a ona roześmiała się tak cicho, że wydawało
mu się, że śni. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">To go nieco otrzeźwiło; przesunął dłońmi
wyżej, wsuwając je pod fioletową koszulkę Liv. Zacisnął palce na jej nagim
ciele i uniósł się do pozycji siedzącej, nie przerywając namiętnych pocałunków.
Liv ściągnęła z siebie koszulkę, objęła go za kark i westchnęła cicho, gdy
dotknął ustami jej nagich piersi. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Jesteś pewna? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Że ciebie pragnę? — zapytała drżącym
głosem. Skinął i popatrzył w jej oczy, starając się zignorować pożądanie
pulsujące w swoim ciele. — Tak, Tom. Absolutnie jestem pewna, że chcę cię tu i
teraz. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— A jeżeli ktoś wejdzie? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Zamruczała.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Czyżby Tom Kaulitz bał się, że ktoś go
nakryje na seksie z kobietą? — zapytała zaczepnie, a Tom uszczypnął ją w bok. —
Och, Tom, kochaliśmy się już w różnych miejscach. <b><o:p></o:p></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie powinnaś się przemęczać… — wymamrotał i
Liv roześmiała się, ponieważ jego opór brzmiał zupełnie nieszczerze. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie powinnam też zakochiwać się w tobie, bo
wiedziałam, że tu trafię — odparła. Ujęła jego twarz w dłonie i pogładziła
lekko policzki pokryte kilkudniowym zarostem. — Ale ty jesteś seksowny, Tom… <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Mrugnęła do niego okiem i wpiła się
zachłannie w jego usta; nie zdążył zaczerpnąć powietrza, gdy Liv wsunęła język
do jego ust. Przeszył go prąd, gdy poczuł tę pieszczotę, i jego podniecenie
zaczęło sięgać zenitu; Liv najwyraźniej to wyczuła, bo na chwilę przerwała
pocałunek i ściągnęła z niego koszulkę. Pogładziła dłońmi umięśnioną klatkę
piersiową, zacisnęła dłonie na mocnych ramionach i zjechała w dół, na brzuch.
Patrzyła na niego z niemalejącym zachwytem, jakby widziała go nago pierwszy
raz. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Kocham cię, Tom — szepnęła. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Przewrócił ją na plecy i kolanem rozsunął jej
nogi. Splótł palce z jej palcami i obsypał pocałunkami jej twarz; zaczął od
czoła i skroni, przez prawy policzek, nos i skończył na ustach; gorących,
spragnionych i lekko drżących. Zszedł ustami niżej na szyję, a później całował
ją wzdłuż obojczyka, czemu towarzyszyły ciche westchnięcia Liv. Wygięła się w
łuk, kiedy całował jej piersi i chwycił lekko zębami sutki. Puścił jej dłonie,
zsunął jej spodnie, wyprostował się i zamarł z rękoma przy rozporku swoich
dżinsów. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Jesteś pewna? — zapytał raz jeszcze. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Kochasz mnie? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Przecież wiesz, że tak. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— W takim razie jestem pewna — wyszeptała. —
Chodź tu. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Nie potrzebował więcej słów zapewnienia; Liv
pragnęła jego ciała i duszy, a on pragnął tego samego. Wszystkie te dni, które
spędził bez niej, teraz dały o sobie znać i poczuł ogłuszający ból, który mogła
uleczyć tylko Liv. Nie chciał myśleć już, co powinien zrobić, by udało się ją
uratować; gdzie może znaleźć Dominica i jak nakłonić jej brata, by po raz
kolejny poddał się zabiegowi oddania szpiku, żeby ocalić Liv. Nie wiedział też,
co zrobić, aby Liv spróbowała jeszcze o siebie walczyć, a nie jedynie
wykorzystywać czas, który – jak uważała – jej pozostał do końca. Nie chciał na
razie myśleć o niczym; tylko skupić się na daniu przyjemności i największej
czułości, na jaką było go stać. Chciał widzieć szczęśliwą Liv, która choć przez
chwilę nie będzie rozmyślać nad śmiercią, która znów poczuje, że jest kochana. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Kochali się nieśpiesznie i z czułością; oboje
chcieli dać sobie to, czego im najbardziej brakowało w ciągu ostatnich dni.
Chcieli nacieszyć się swoją obecnością, bliskością ciał i uczuciem, które –
choć pojawiło się w złym miejscu i złym czasie – nie pozwalało im z siebie
zrezygnować. To miłość stale ich ze sobą łączyła; za każdym razem, gdy któreś z
nich chciało odejść, by chronić to drugie. Uczucie Liv stało się dla niego
światłem; wiedział, że musi się odwdzięczyć i rozproszyć mrok, który otacza
Liv. Pocałunkiem, dotykiem, ciepłem, słowami, czynami, sercem. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Liv włożyła z powrotem koszulkę, wciągnęła
ręce w rękawy rozpinanego swetra i zawahała się, zatrzymując dłonie na
wysokości barków. W końcu sięgnęła do zapięcia naszyjnika ze słonikiem i po
chwili trzymała go na wyciągniętej dłoni. Tom przyglądał się temu w milczeniu,
nie chcąc nawet podejrzewać, co to wszystko może znaczyć. Dłoń Liv nieznacznie
drżała, a ona sama wpatrywała się w zwinięty łańcuszek. Westchnęła w końcu,
posłała mu blady uśmiech i pochyliła się na nim, by zawiesić naszyjnik na jego
szyi. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Liv, co ty… <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Musisz go wziąć, Tom. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Chroni cię, nie pamiętasz? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Teraz będzie ciebie chronił — powiedziała
cicho, a w jej oczach błysnęły łzy. Tom zagryzł mocno wargi i zadrżał, gdy
poczuł jej palce na swoim karku. W końcu udało jej się zapiąć, pogładziła
błyszczącego słonika i wsunęła go za koszulkę. Położyła w tym miejscu dłoń. —
Jeśli ja już nie będę mogła, on będzie musiał. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Liv… — szepnął łamiącym się głosem. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Pokręcił przecząco głową i zacisnął mocno
oczy, by nie pozwolić spłynąć łzom cisnącym się do oczu; nie mógł sobie
pozwolić na to w jej obecności, przecież miał być jej siłą. Ale co w sytuacji,
gdy sam nie miał siły? To wszystko działo się zbyt szybko, tak niedawno byli
razem nad morzem i spędzali najszczęśliwsze chwile, później Liv zachorowała i
odeszła, opowiedziała mu o swojej przeszłości, a lekarz przedstawił kiepskie
rokowania. Nie miał szansy, by zrozumieć i pogodzić się z tym, co aktualnie
dzieje się w ich życiu; dopiero co się kochali, a Liv oddaje mu swój wisiorek,
by się z nim pożegnać. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Bo to było pożegnanie; Liv nigdy nie zdjęłaby
tego bez powodu. Nie wiedziała, jak długo będzie się dobrze czuć, jak długo
będzie przy nim ani jak długo on będzie w stanie ją odwiedzać. Złoty słonik
palił go żywym ogniem i miał wrażenie, że w tym miejscu na piersi ma już
wypaloną dziurę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Dostałam go od taty — odezwała się powoli i
spokojnym głosem. Spojrzał na nią, ale obraz był zbyt zamglony, zamrugał więc
kilka razy i dłonią przetarł mokrą twarz. — Wcześniej należał do niego. Mama mu
go kupiła na pierwszą rocznicę ślubu, ponieważ uważała, że jest uroczy. I
wierzyła, że uchroni mojego ojca od wszelkich nieszczęść. Ojciec dał mi go,
kiedy byłam w szpitalu pierwszy raz. Uważał, że on sobie da sam radę, a słonik
powinien chronić mnie, kiedy jego nie będzie w pobliżu. Może gdyby mi go nie
dał, to przeżyłby ten wypadek, a ja… — powiedziała naiwnie i zawiesiła głos.
Pociągnęła kilka razy nosem i zaszlochała cicho. Tom objął jej twarz, ścierał
łzy palcami i czuł, jak serce mu pęka z bólu na ten widok. — Teraz daję go
tobie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Cały czas to robisz — stwierdził. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Co takiego? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Próbujesz mnie chronić. Przed problemami,
przed sobą, przed samotnością. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Uśmiechnęła się przez łzy. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: 13pt; line-height: 140%;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Zawsze będę to robić, Tom. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 130%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 140%; text-align: justify; text-indent: 1.0cm; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-25924045412465882382016-09-05T00:12:00.001+02:002016-09-05T00:12:36.121+02:0030. W ciemności myśli bądź światłem II <div style="text-align: justify;">
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: 12pt;">Tom
wpadł do baru akurat w momencie, gdy wychodził ostatni klient.
Prawie potrącił go w przejściu i nawet nie przeprosił za
nieuwagę, a wiązankę niewybrednych przekleństw urażonego
mężczyzny puścił mimo uszu.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="color: black;">— <span style="font-size: 12pt;">Powiedziała,
że zabiła swoich rodziców! Co to, do kurwy nędzy, miało
znaczyć?! Jest jakąś cholerną morderczynią?! </span></span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Uspokój
się. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Nie
uspokoję się! — wrzasnął Tom i miał ochotę potrząsnąć
niewzruszonym Markusem. Ten drugi patrzył na niego spokojnie i
czekał, aż Tom się wywrzeszczy. Zacisnął dłonie w pięści, by
ukryć ich drżenie wywołane wzburzeniem. — Co jest z nią, kurwa,
nie tak?! </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Z
Liv? — upewnił się Markus. Tom wytrzeszczył oczy i nie
odpowiedział. A o kim niby cały czas mówił? O królewnie śnieżce?
— Liv jest bardzo samotna, bardzo zraniona i nie potrafi sobie
wybaczyć niektórych spraw. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Też
bym sobie nie wybaczył, gdybym zabił rodziców! </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Zwolnij
trochę — warknął ostrzegawczo, pierwszy raz pokazując emocje. —
Nic nie wiesz. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">To
niech mi ktoś to w końcu wyjaśni! </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Wyjaśnię
— odparł. — Zadzwonię tylko do Lary, mojej siostry, i poproszę,
by dłużej posiedziała z Mitchellem. A ty ochłoń. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: 12pt;">Markus
odstawił mokre szklanki na blat, wytarł dłonie w czarny fartuch i
wyszedł na zaplecze, szukając w kieszeni komórki. Nieco później
Tom usłyszał jego spokojny głos i zaczął zastanawiać się, skąd
w tym facecie aż tyle spokoju. On wrzeszczał, odkąd go tylko
ujrzał, pozwalał, by emocje nim rządziły, a Markus obserwował go
i mało mówił.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Był
w szoku, gdy Liv wyznała, że zabiła rodziców. Zanim zdążył
dowiedzieć się czegokolwiek więcej – chociażby jakichś
okoliczności tej sprawy – rozszlochała się tak gwałtownie, że
pielęgniarka wygoniła go z sali, a jej samej zaaplikowała silny
środek uspokajający, po którym Liv dość szybko zasnęła. Nie
wiedział, co zrobić z taką informacją, więc wypił w szpitalu
kubek herbaty, zmusił się do pogodnego pożegnania się z Samem,
zajrzał raz jeszcze do Liv i wtedy dopiero opuścił budynek. Tylko
Markus przyszedł mu na myśl; to była jedyna osoba, z którą po
pierwsze mógł porozmawiać, a po drugie Markus był w stanie
wyjaśnić tę sprawę. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Ściągnął
kurtkę, rzucił ją na sąsiedni stołek i oparł głowę na barze.
Blat był jeszcze wilgotny, ale Tomowi bardzo to nie przeszkadzało,
przymknął powieki i położył dłonie na potylicy. Serce kołatało
mu się w piersi i ciężko dyszał, więc zmuszał się do
spokojnego oddechu. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tom
nie mógł mieć pretensji do Markusa, że wrócił do Liv. Musiał
to zrobić, musiał ją odnaleźć bez względu na wszystko. W
przeciwnym razie nigdy nie poznałby prawdy o jej chorobie, a sam nie
odnalazłby spokoju. Wiadomość o chorobie już go przeraziła i
sprawiła, że zaczął się zastanawiać, czy powinien do niej
wrócić. Mimo licznych wątpliwości, nie zrezygnował z niej i
każdego dnia starał się być jej siłą; Liv różnie znosiła
leczenie, lecz Markus powiedział mu raz, że zdecydowanie częściej
się uśmiecha. Zachęciło go to; wiedział, że to będzie trudny
okres, ale wierzył, że oboje dadzą radę. Dopóki Liv nie zaczęła
dzielić się z nim swoimi tajemnicami. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">W
końcu była szczera. Nie okłamywała go, robiła to, czego od niej
wymagał. Wymagał szczerości i zaufania. Ale po jej wyznaniu nie
wiedział, czy zdoła temu podołać. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Myślę,
że najlepiej będzie, gdy to jednak ja ci opowiem o Liv, a ona
później uzupełni moją opowieść. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tom
podniósł głowę i skinął. Mimo wszystko poczuł ukłucie
niepokoju; czy Markus na pewno będzie z nim szczery? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Liv
nie jest winna śmierci rodziców. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Tak
myślałem, że to powiesz... </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">To
prawda — wycedził przez zaciśnięte zęby. — Gdy skończyła
osiemnaście lat, wytatuowała sobie tego przeklętego smoka na
plecach. Przeżywała wtedy jakiś młodzieńczy bunt. Kiedy
koleżanki chodziły na imprezy, ona musiała iść na kontrolę do
lekarza, ojciec stał się nadopiekuńczy i się zamartwiał o nią.
Miała remisję, musiała stale na siebie uważać po zabiegu i miała
tego dość. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Pokłócili
się o ten tatuaż? — zapytał z powątpiewaniem. Pamiętał
awanturę, jaką urządziła matka Billowi, gdy ten wytatuował sobie
logo zespołu na karku, ale jego brat był wtedy niepełnoletni. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Tak
— powiedział krótko, a Tom czekał na dalsze wyjaśnienia. —
Liv powinna była najpierw uzgodnić to z lekarzem i sprawdzić
wyniki badań. Była już dawno po zabiegu, właściwie zapominała o
chorobie, ale powinna być ostrożniejsza ze względów zdrowotnych.
Wiem, że niektórzy lekarza uważają, że tatuaże mogą zwiększać
ryzyko zachorowań na nowotwór, a Liv po białaczce już była
zagrożona. Jej ojciec dostał szału. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">I
co zrobiła? Zabiła go? — zapytał, zanim zdążył ugryźć się
w język. Markus spojrzał na niego w taki sposób, że z pewnością
leżałby już martwy, gdyby to tylko było możliwe. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Mam
nadzieję, że jesteś zbyt zdenerwowany, by myśleć racjonalnie, i
twoje pytania nie wynikają z tego, że jesteś skończonym dupkiem —
ocenił i nawet nie próbował ukryć odrazy malującej się na jego
twarzy. Tom zacisnął zęby i powstrzymał się od odpowiedzi. Tym
razem to Markus miał rację; ocenił Liv, zanim poznał resztę
historii. — Wracali samochodem późnym wieczorem do domu. To był
grudzień, a warunki były wyjątkowo fatalne, ponieważ padał
deszcz ze śniegiem, temperatura była niska i było ślisko. To
wszystko działo się szybko – Liv kłóciła się z rodzicami, a
młody kierowca ciężarówki stracił panowanie nad kierownicą i
wpadł w poślizg. Rodzice Liv zginęli na miejscu, a ona sama
obudziła się tydzień później w szpitalu. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Dlaczego
się o to obwinia? To był wypadek, nie miała na to żadnego wpływu.
</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Obaj
to wiemy — westchnął, a bolesny grymas wykrzywił jego twarz. —
Liv nie może sobie tego darować, ponieważ myśli, że gdyby nie
pokłóciła się z rodzicami, to oboje jeszcze by żyli. Być może
gdyby jej ojciec faktycznie był skupiony na drodze, to udałoby im
się odbić i ujść z życiem. Może by się udało, może zginęliby
wszyscy, kto to wie? — zapytał, ale mówił bardziej do siebie.
Wzruszył ramionami, a Toma uderzyła bezradność, jaką skrywał w
tym geście. — Liv uważa, że wyłącznie ona sama ponosi winę za
śmierć rodziców. To była kara dla niej, tak mówi. Ona powinna
była wtedy zginąć. Zabiła ich. Myślę, że tej nocy ona sama też
umarła; straciła całą chęć życia, wiarę, siłę. Żyje,
oczywiście, ale obwinia się za ten wypadek tak bardzo, że już
dawno straciła kontrolę nad życiem. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">A
co się stało z jej bratem? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Markus
zawahał się. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Chyba
będzie lepiej, jeśli to ja skończę całą historię. Liv nie
potrafi spojrzeć na to wszystko z dystansu, a ty nie zrozumiesz —
powiedział w końcu. Tom poczuł dziecinne ukłucie złości, ale
zmusił się do milczenia, ponieważ najprawdopodobniej Markus miał
rację. Liv uraczyła go skąpą informacją, że zabiła rodziców,
a on wziął to za pewnik. — Dominic był wtedy u jakiegoś kolegi
i nie wracał z nimi do domu. Bardzo to wszystko przeżył, ponieważ
Liv nie tak dawno wyszła ze szpitala, potem rodzice zginęli w
wypadku, a Liv znów trafiła do szpitala i przez tydzień nie
wiadomo było, czy przeżyje. Zająłem się nim, ponieważ już w
tamtym czasie byliśmy z Liv bliskimi przyjaciółmi. Nie mógł
spać, krzyczał przez sen, płakał i stale budził mi dziecko;
zupełnie jak Liv kilkanaście miesięcy później. Nawet nie zdaje
sobie sprawy z tego, jak bardzo są do siebie podobni... — Markus
zawiesił głos i zamilkł na chwilę. — W każdym razie chłopak
trafił pod jej opiekę, ponieważ Liv była już pełnoletnia, a nie
mieli innej żyjącej rodziny. Oszczędności rodziców pozwoliłyby
im na dostatnie życie przez dobre kilka lat, ale Liv w ostatniej
klasie poszła do pracy, żeby jak najmniej korzystać z tamtych
pieniędzy. Niedługo później zapadła się pod ziemię i urwał
nam się kontakt. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Jak
to: zapadła się pod ziemię? — zapytał zdezorientowany Tom. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Markus
przez chwilę bębnił palcami o mokry blat baru. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Od
czasu śmierci rodziców Liv zawsze tak reaguje. Ucieka i znika, gdy
ma problemy. Wtedy nie miałem jeszcze o tym pojęcia, a ponieważ
Mitchell był maleńki, musiałem się nim zająć i jednocześnie
tutaj pracować, więc po jakimś czasie przestałem o niej myśleć;
uznałem, że ma wystarczająco dużo spraw na głowie, by mi się
codziennie z nich nie tłumaczyć, i odezwie się do mnie, kiedy
trochę ich życie się uspokoi. Zająłem się swoim życiem... i
zapomniałem — powiedział cicho, a Tom zrozumiał, że Markus ma
wyrzuty sumienia. Jego poczucie winy nie było tak przytłaczające,
jak Liv, lecz jasne było, że o tym nie zapomniał. — Liv pojawiła
się znienacka jakiś rok później. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Co
się stało? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Niespodziewanie
parsknął śmiechem. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Przyszła
do mnie w środku nocy, powiedziała: „Markus, zabiłam moich
rodziców” i zemdlała. Myślałem, że zwariowała, i wtedy
zastanowiłem się, czy naprawdę powinienem jej pomóc. To był
jedyny moment, gdy zwątpiłem — przyznał. — Liv przespała dwa
dni, a zanim zmusiłem ją, by mi wszystko opowiedziała, minęły
trzy miesiące. Mieszkała u mnie tyle czasu i milczała jak zaklęta.
Uczyła się, malowała, zajmowała się moim dzieckiem i unikała
tematu. Mówiła ci, że zdawała do szkoły artystycznej? —
zapytał nagle. Tom wytrzeszczył oczy i pokręcił głową; miał
wrażenie, że Liv nie mówiła mu absolutnie niczego. — Jej ojciec
skończył ten uniwersytet i chciała pójść w jego ślady.
Próbowała dwa razy, a potem schowała pędzle, farby,
szkicowniki... wszystko. Postanowiła zapomnieć o tym, że
kiedykolwiek miała marzenia. Zaczęła pracę u mnie w barze, a
niedługo potem zabrała rzeczy i wynajęła mieszkanie, w którym
nadal mieszka.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: 12pt;">Zamilkł
na chwilę, a Tom zaczął sobie przypominać niektóre wydarzenia;
jak Liv się zdenerwowała, gdy odkrył jej pracownię, jak się
zachowywała, kiedy zachwycał się talentem jej ojca, jej opór
przed malowaniem... Domyślał się, że coś stanęło na drodze
Liv, że nie mogła spełnić swoich malarskich marzeń. Powoli z
opowieści Markusa wyłaniał się smutny obraz przeszłości Liv;
przeszłości, która była bardziej zagmatwana i tragiczna, niż
mógłby się spodziewać.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">To
był chyba najgorszy czas dla Liv — westchnął. — Nie potrafiła
sobie poradzić z wyrzutami sumienia po śmierci rodziców i już
wtedy zaczęła się obwiniać. W końcu opowiedziała bratu, jak to
wszystko się wydarzyło, ale powiedziała, że to była jej wina, że
zostali sami. Nie wyjaśniła mu dokładnie tamtej nocy, a Dominic
przechodził właśnie okres dojrzewania i dostał szału. Wtedy też
jej powiedział, że powinna była umrzeć, gdy wykryli u niej
chorobę, bo w przeciwnym razie ich rodzice nadal by żyli, a on
miałby normalny dom — powiedział i skrzywił się. — Prawdziwe
problemy zaczęły się dopiero później, gdy Liv straciła kontrolę
nad bratem i swoim życiem. Dominic zaczął kraść i wdawać się w
bójki, więc policja była u nich częstym gościem, a Liv musiała
czasami odbierać go z komisariatów i pokrywać szkody tego, co
dzieciak zniszczył. Jakiś czas później zaatakował nauczyciela w
szkole i pobił drugiego, który próbował ich rozdzielić. Liv nie
mogła mu już w żaden sposób pomóc i sprawa trafiła do sądu,
który orzekł o umieszczeniu Dominica w poprawczaku. To przelało
czarę goryczy i wyzwoliło w nim jeszcze większą nienawiść. Gdy
Dominic odszedł, Liv w nocy spakowała rzeczy i przyjechała
wykończona do mnie.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tom
złapał się za głowę i tylko tępo wpatrywał się w Markusa.
Poprawczak? Z wdzięcznością przyjął podsuniętą przez Markusa
szklaneczkę whisky i jednym haustem opróżnił naczynie. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Co
się z nim teraz dzieje? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Markus
niespodziewanie się uśmiechnął. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Przyjaciółka
mojej siostry pracuje w tym samym zakładzie, w którym mieszkał
Dominic. Była winna jej przysługę... — powiedział znaczącym
tonem, a Tom uniósł brwi z zaciekawieniem. — Na początku mieli z
nim nie lada kłopot, ponieważ dzieciak źle znosił pobyt w
zakładzie i był bardzo agresywny. Z tego co się dowiedziałem, to
w końcu nad nim zapanowali, a Dominic odzyskał kontrolę nad swoim
życiem. Kilka miesięcy temu skończył osiemnaście lat i opuścił
zakład. Wiem, że pracuje w sklepie komputerowym w centrum i chodzi
do jakiejś szkoły. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">I
nie szuka kontaktu z Liv? — zdziwił się. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Między
nimi padły różne słowa, Tom. Liv panicznie boi się spotkania z
bratem — wyjaśnił. — Nie bierze pod uwagę tego, że Dominic
może żałować tego, co wtedy powiedział. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">A
żałuje? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Nie
wiem — przyznał raczej niechętnie. — Pamiętam go z czasów,
zanim wydarzyło się to wszystko. Był dobrym dzieckiem i bardzo
kochał Liv. Nie chcę go usprawiedliwiać, bo to, co jej powiedział,
jest niewybaczalne, ale nie wierzę, że naprawdę tak myśli. Miał
wtedy tylko piętnaście lat, jego świat się zawalił i nie mógł
sobie z tym poradzić. To były złe czasy, ale Dominic musi kochać
swoją siostrę. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tom
nie odpowiedział, tylko pozwolił, by jego myśli powędrowały ku
Billowi. Między nimi padły różne słowa, pełne nienawiści, jadu
i goryczy. Gdy porównywał obie sytuacje i zastanawiał się, co
czuł do brata, nie był taki pewien, czy Dominic jeszcze kochał
Liv. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br />
<br />
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br />
<br />
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Gustav
popatrzył na Toma z zaskoczeniem malującym się na twarzy. Palcem
wskazującym potarł nos, poprawił okulary w czarnej oprawce i
odwrócił się, wkładając rękę do kieszeni. Wyciągnął z niej
kilka monet i skinął w stronę automatu z gorącymi napojami. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Kawa
jest obrzydliwa, ale może chcesz herbatę? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tom
wzruszył ramionami, co Gustav odebrał jako zgodę. Wybrał napoje,
zapłacił i milczał nadal, gdy maszyna wydawała z siebie mało
przyjemne jęki. Tom za to rozejrzał się po korytarzu i zastanowił
się w duchu, jak to możliwe, że ostatnie dni spędzał głównie w
szpitalach; u Liv i u Sophie. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Wiedziałem,
że ta dziewczyna coś ukrywa — odezwał się w końcu, a Tom
rzucił mu cierpki uśmiech. Musiał porozmawiać z kimś, kto
patrzył obiektywnie na całą sytuację, więc nie mógł
kontynuować rozmowy z Markusem, który był jedną z najważniejszych
osób w życiu Liv. Bez względu na okoliczności i tak wziąłby jej
stronę. Tom nie rozmawiał z bratem, nie chciał męczyć Mariny, a
Sophie zupełnie nie nadawała się do porad sercowych w ostatnim
czasie. Został więc Gustav. — Nie spodziewałem się, że aż
tyle. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Co
ty nie powiesz. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Gustav
podał mu papierowy kubek z parującą herbatą i odszedł nieco w
głąb korytarza, gdzie ustawiono plastikowe krzesełka w odcieniu
spranego granatu. Usiadł na jednym z nich, upił łyk napoju, a Tom
z ociąganiem zajął miejsce obok. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Wiem,
o co mnie prosisz, Tom, ale ja nie mogę ci wskazać dobrej
odpowiedzi — dodał, a Tom spojrzał na niego z uniesionymi
brwiami. Ani razu nie powiedział, że potrzebuje pomocy, więc skąd
ten wniosek? — Chcesz, żeby ktoś ci powiedział, że powinieneś
walczyć o Liv do końca, ponieważ sam masz wątpliwości. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tom
zastanowił się chwilę nad tymi słowami, aż kiwnął głową.
Miał wątpliwości na tyle poważne, że w głębi serca rozważał
wycofanie się z życia Liv i spełnienie wszystkich gróźb Markusa.
</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Ja
ci nie powiem, co masz robić, bo nie wiem. Zawalczyłem o Sophie,
ponieważ ją kocham i mi na niej zależy. Biorę ją taką, jaką
jest: zranioną, przerażoną, zrezygnowaną. Biorę całą jej
przeszłość, teraźniejszość i chcę być częścią jej
przyszłości. Wszystko, co przeżyła, wpłynęło na to, jaka jest
teraz; wpłynęło na to, kogo kocham. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">To
pięknie brzmi, ale... </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Nie
chrzań, Tom — przerwał mu, zanim dokończył myśl. — To nie są
piękne słowa, a ja nie jestem jakimś pieprzonym poetą. Jestem
wreszcie facetem, który wie, czego chce, i ma siłę, by po to
sięgnąć. A ty wiesz, kim jesteś? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Wbijał
w niego uporczywie wzrok, a Tom po raz kolejny zdziwił się, jaką
metamorfozę przeszedł Gustav z bezmyślnego popychadła w pewnego
siebie faceta. Wtedy, gdy siedział obok niego, zazdrościł mu tej
siły oraz pewności; on sam nie miał pojęcia, co powinien zrobić
ani ile zdoła udźwignąć. Zaskakująca wiadomość o tym, że Liv
jest chora, zbiła go z nóg. Kolejne zaś rewelacje o tym, że jej
rodzice nie żyją, a ona sama obwinia się za ich śmierć, i o tym,
że jej brat trafił do poprawczaka, ponieważ kradł i pobił dwóch
nauczycieli, a poza tym jej szczerze nienawidzi, sprawiały, że Tom
nie był już niczego pewien. Markus zapewnił, że to absolutnie
wszystko, co Liv przed nim ukryła – a co jeśli zataiła coś
jeszcze, tylko czeka na dobry moment, by to ujawnić? Co jeśli to
nie jest koniec? Jeśli jest coś jeszcze, z czym Tom będzie musiał
się zmierzyć? Jak może pomóc Liv, skoro sam potrzebuje pomocy? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Nie
wiem, kim jestem, Gustav. To nie jest takie proste. Choroba, rodzice,
brat... Jezu! W głowie mi się to nadal nie mieści. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Nie
musi ci się mieścić ani nie musisz tego rozumieć — zauważył.
— Taka jest Liv. To wszystko ukształtowało taką Liv, w której
się zakochałeś. Myślałeś, że jest samotna z własnego wyboru?
Jest skryta, ponieważ uważa, że to seksowne? — zapytał
ironicznie, a ton jego głosu sprawił, że Tom mimowolnie skulił
się na krześle. — Pokochałeś ją, bo przypominała ci ciebie.
Twoja samotność i twój ból wynikały z różnych problemów. Ona
cię wzięła takiego, jakim byłeś. Kocha cię takiego, jakim
jesteś. Jej życie jest o wiele bardziej skomplikowane niż twoje. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Kocham
ją i nie potrafiłbym odejść... </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Aż
do teraz — wszedł mu w słowo. Tom zmarszczył brwi poirytowany,
że Gustav wkłada mu w usta słowa, których nie chciał powiedzieć.
Ten zauważył jego złość i uśmiechnął się rozbawiony. —
Przecież wiem, że o tym myślisz, Tom. Chcesz od niej odejść,
inaczej by cię tutaj nie było. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">To
chyba naturalne, że mam wątpliwości! </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Naturalne?
— powtórzył powoli, smakując to słowo, jakby Tom powiedział
coś niezwykłego. Spochmurniał zaraz i pokręcił głową. —
Wątpliwości, tak, ale ty chcesz uciec. To nie jest naturalne.
Zastanów się, czego ty chcesz. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">A
ty nie miałeś wątpliwości, gdy Sophie wróciła do Georga? —
zapytał ostro. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Chyba
trochę mylisz sytuacje, Tom — odparł bez emocji. — Ja byłem
związany z Mariną, a Sophie z Georgiem. Zaszła z nim w ciążę i
postanowiła z nim zostać. Tu nie było miejsca na żadne
wątpliwości, ponieważ ona chciała odejść. Ja nie potrafiłem
się z tym pogodzić — przyznał. — Gdy spotkałem ją w tej
kawiarni... nie miałem żadnych wątpliwości. To było naturalne —
spojrzał na niego — bo ją kocham, rozumiesz? A ty kochasz Liv? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Tak.
</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Kochasz
Liv, prawda, ale twoja miłość jest powierzchowna — ocenił. —
Widziałem was razem i to mnie zaskakuje teraz. Wtedy myślałem, że
chcesz ją bronić przed całym światem. Sprawić, by czuła się...
bezpieczna. Ona wzięła cię takiego, jakim jesteś. Była czuła,
zauważyłeś? Dotykała twojego policzka, ramienia, dłoni, ciągle
na ciebie patrzyła i rozpromieniała się, gdy odwzajemniałeś
uśmiech. Widziałeś to wszystko, kurwa? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Widzę,
widzę! — wrzasnął i poderwał się na równe nogi. Wylał
resztkę herbaty na podłogę, ale to tylko bardziej go rozzłościło,
więc kopnął kubek i zaczął krążyć wokół Gustava. Ten
śledził go uważnie spojrzeniem, ale nic nie mówił. — Nie
zauważyłem, że dzieje się z nią coś złego, nie zareagowałem,
kiedy zasłabła. Wydawało mi się to dziwne, że nie ma żadnych
bliskich, zastanawiała mnie jej samotność i nie potrafiłem
zrozumieć źródła nocnych koszmarów, które ciągle ją dręczą.
Przeoczyłem to wszystko i nie wrócę już czasu! — krzyknął.
Był świadom tego, że nie nadawał się na odpowiedniego faceta dla
Liv. Przeoczył zbyt wiele symptomów, które zapowiadały to, co się
wydarzyło. Cały czas o tym myślał, że może gdyby zareagował
wcześniej, wszystko potoczyłoby się inaczej. Wymagał szczerości
od Liv teraz, a wcześniej, kiedy potrzebowała pomocy, ignorował ją
i ciągle zostawiał to na później. Dokończył ciszej: — Nie mów
mi, że jej nie kocham. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Ależ
ja wcale tego nie neguję — odpowiedział z uśmiechem i Tom
zrozumiał, że Gustav czekał na jego wybuch. — Chcę ci tylko
pokazać, że niektóre sprawy musisz sobie uświadomić. Chociażby
to, że Liv nie miała łatwego życia. I nawet gdybyś miał
czarodziejską różdżkę, to nie zmienisz jej przeszłości. Ona
nie zapomni o tym, co się wydarzyło w jej życiu, a ty musisz być
świadomy, że pogodzenie się ze wspomnieniami będzie bardzo
bolesne zarówno dla niej, jak i dla ciebie. Zastanów się, czy
jesteś na tyle silny, by dotrwać z nią do samego końca. Bez
pięknych słów i wyznań miłości wyrzucanych w gniewie. Potrafisz
poświęcić siebie dla niej? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br />
<br />
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br />
<br />
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tom
długo wędrował po werandzie. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Bose
stopy cicho odbijały się od paneli na podłodze, czasami tylko
zmarznięte palce głośniej uderzały o posadzkę. Tom podwinął
rękawy czarnego wełnianego swetra i przechadzał się tam i z
powrotem, trzymając ręce albo w kieszeniach granatowych dżinsów,
albo zaplatając je na szerokiej piersi. Od czasu do czasu zapalał
papierosa; płomień zapalniczki rozświetlał na moment jego twarz,
a potem z ciemności wyłaniał się jedynie żarzący się koniec
papierosa. Za oknem padał gęsto śnieg, a latarnie nie świeciły
się na całej ulicy. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Wyłączył
telefon. Nie spodziewał się, że Liv będzie szukać z nim
kontaktu, ale nie chciał kusić ani losu, ani siebie. Nadal nie był
pewien, co mógłby powiedzieć, gdyby usłyszał jej głos. Że ją
kocha? Tak. Że odchodzi? Nie wiedział. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Złożył
Markusowi obietnicę, że po tym, jak on wyjawi mu, gdzie ukryła się
Liv, on jej nie zostawi. Zawsze starał się dotrzymywać obietnic,
ponieważ uważał, że są najważniejsze i świadczą o jego
człowieczeństwie. Nie potrafił rzucać słów na wiatr, obiecywać
i nie wywiązywać się z danego słowa; ktoś przecież mu zaufał i
czekał, aż wypełni przysięgi. Obiecał Markusowi, przysięgał
Liv, że jej nie zostawi. Nie był już pewien, czy tym razem
naprawdę dotrzyma słowa; jak wywiązać się z tych obietnic? Czy
to było jeszcze możliwe? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Co
on sobie myślał? Że odnajdzie Liv na oddziale onkologii, oboje się
wzruszą, powiedzą coś miłego i nic im nie stanie już na drodze?
Że swoją miłością naprawdę wyleczy tę kobietę z koszmarów
przeszłości? Choroba Liv sięgała dalej niż chore komórki. Jej
choroba sięgała samego wnętrza; serca i duszy. Wszystko, co się
wydarzyło w jej życiu, miało ogromny wpływ na to, jakim stała
się człowiekiem. Tom lubił jej samotność i skrytość;
przypominała mu samego siebie i wzbudzała zaufanie, którym
postanowił ją obdarzyć i zwierzyć się ze swojego życia. Kiedy
to zaszło tak daleko? Chciał przecież tylko z kimś porozmawiać,
z kimś, kto wreszcie by go wysłuchał bez oceniania i
przekreślania, a może obdarzył przy tym zrozumieniem i dobrym
słowem. Liv miała być wyłącznie przyjaciółką, której miał
powierzać swoje sekrety i dzielić się bólem; w niej szukał
ratunku. Nie zauważył nawet, kiedy codzienne rozmowy przerodziły
się w coś silniejszego; było to coś naturalnego i nienachalnego;
Liv po prostu zaczęła stanowić ważny element jego życia,
element, bez którego nie wyobrażał sobie dalszego funkcjonowania. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zanim
się zorientował, był w niej zakochany. A Liv kochała jego. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">To
proste – kochali się oboje, po co to utrudniać? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie
wiedział jednak, jak daleko sięgała jego miłość. Kogo tak
naprawdę kochał? Liv, którą poznał w barze, Liv, która była
jego przyjaciółką, Liv, która była chora na raka i nie potrafiła
pogodzić się z przeszłością, czy jakieś swoje wyobrażenie Liv?
Która z nich to była jego Liv? Dlaczego nie zauważył, że Liv
składa się z wielu osobowości, a on sam – zamiast widzieć tylko
jedną – widział kilka różnych wcieleń? Jak bardzo złym był
człowiekiem, że zaakceptowanie Liv przychodziło mu z trudem? Jak
bardzo złym był człowiekiem, że zastanawiał się, czy nie
powinien odejść i zniknąć z jej życia? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Jak
dobrym stanie się człowiekiem, gdy poświęci wszystko dla niej? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Dlaczego
w ogóle rozpatrywać to w kategoriach zły-dobry? Nie potrafił
dawać Liv fałszywych nadziei i nie był pewien, czy powinien przy
niej być. Nie mógł jej ranić i udawać kogoś, kim nie jest,
ponieważ Liv za dobrze go znała i szybko domyśliłaby się, że
nie potrafi jej dać tego, co ona potrzebuje. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Liv
go okłamała. Związała się z nim, ukrywając przed nim całą
przeszłość. Czy gdyby nie trafiła do szpitala, dowiedziałby się
kiedyś o tym, że była chora, a jej rodzice zginęli w wypadku
samochodowym? Starał się z całych sił, ale mimo to jedyna
odpowiedź, która miała wystarczająco dużo siły, by przebić się
przez jego opór, była negatywna. Tom bał się, że Liv nigdy nie
powiedziałaby mu prawdy albo przynajmniej nie dowiedziałby się o
tym wszystkim w najbliższej przyszłości. Przez to, że świadomie
zataiła tak wiele, obawiał się, że nadal nie była z nim do końca
szczera, że było coś jeszcze, czego powinien się dowiedzieć,
zanim postanowił z nią być. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: 12pt;">Z
drugiej strony próbował postawić się w jej sytuacji i wyobrazić
sobie, przez co musiała przechodzić. Żyła z olbrzymim poczuciem
winy, obarczała się śmiercią rodziców, na co nie miała żadnego
wpływu; znaleźli się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim
czasie. Liv nic nie mogła zrobić, tak samo jak nic nie mógł
poradzić jej ojciec ani kierowca tamtej ciężarówki. Jak czuła
się, gdy młodszy brat wykrzyczał jej w twarz, że jej nienawidzi?
Jak czuł się Bill, któremu Tom wykrzyczał, że jest dla niego
nikim? Tom miał to szczęście, że odnalazł Liv, która pomogła
mu uporać się z jego problemami, mógł polegać również na
Gustavie i Marinie. Liv była zupełnie sama; Markus wtedy toczył
wojnę z rodzicami zmarłej żony, opiekował się maleńkim synem i
miał inne zmartwienia. Liv żyła w strachu i z poczuciem winy od
lat.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie
potrafiła zdobyć się na wyznanie prawdy, ponieważ bała się
odrzucenia. Wolała zaryzykować własnym życiem, by go nie stracić,
by spędzić z nim ostatnie dobre chwile. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 135%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="justify" style="line-height: 140%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: 12pt;">Czy
on potrafił też zaryzykować? </span>
</div>
</div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-60561014290754404432016-07-13T23:03:00.000+02:002016-07-14T15:08:20.474+02:0030. W ciemności myśli bądź światłem I <div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"> — <span lang="pl-PL">To
niemożliwe. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Tom
nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. Serce mu zamarło
i już miał wrażenie, że nie zacznie znów bić, aż w końcu
ruszyło i tłukło się tak boleśnie w piersi, że brakowało mu
tchu. Rak, choroba, Liv... wpatrywał się w Markusa tępym wzrokiem
i czekał, aż ten powie, że znów skłamał. Lecz Markus patrzył
na niego poważnie, zaciskając mocno szczęki, jakby powstrzymywał
ich drżenie. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Przecież...
</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Co
przecież? — wtrącił bezlitośnie Markus. — Nigdy nie
pomyślałeś, że Liv jest chorobliwie blada? Zbyt słaba, szybko
się męczy? Myślałeś, że zasłabła wtedy nad morzem tylko
dlatego, że za szybko wstała? Kilka tygodni temu dostała krwotoku
z nosa i nie wiedziałem, jak to zatamować! — krzyknął ze
złością, ale Tom ponad to wyczuł rozpacz. Nie potrafił sobie
nawet wyobrazić, co przeżywał Markus. Ale za to nie mógł
zrozumieć, dlaczego to wszystko zignorował. Zmartwił się, gdy Liv
zasłabła, ale uwierzył w jej tłumaczenie. A później zapomniał
o tym zdarzeniu. Nie sądził... skąd miał wiedzieć, że jest
ciężko chora?! — Od dawna źle się czuła. Nie chciała iść do
lekarza, bo bała się diagnozy. Zaryzykowała wszystkim dla ciebie!
Nie chciała cię stracić! </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">To
nie moja wina! — odpowiedział ostro. — Nie miałem pojęcia, że
jest chora! W ogóle nic mi nie powiedziała! Oszukała mnie!</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Uderzył
jeszcze pięścią w blat i wstał. Zacisnął dłonie na głowie i
zaczął krążyć po barze. Chciał to wszystko sobie ułożyć, ale
jak mógł to zrobić? Nie miał bladego pojęcia, co dzieje się z
Liv. Był wściekł na nią, że zataiła przed nim chorobę.
Dlaczego? Dlaczego to zrobiła? Nie był wart poznania prawdy o niej?
Bała się, że ją zostawi z powodu choroby? Że będzie ją inaczej
traktować? Dlaczego nie chciała, by jej pomógł? Czy nie na tym
polega miłość? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Co
byś zrobił, gdyby Liv powiedziała ci prawdę? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Zatrzymał
się i popatrzył na Markusa. Nie wiedział, co by zrobił – nigdy
nie miał styczności z osobą chorą na raka. Byłby przerażony –
podobnie jak teraz – ale przecież nie byłby w stanie jej
zostawić. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Mógłbym
wybrać — powiedział w końcu. — Liv odebrała mi tę możliwość.
</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Markus
uśmiechnął się niespodziewanie. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Nie
zostawiłbyś jej — stwierdził, a Tom przytaknął. Był
przerażony tym, co usłyszał, i jednocześnie rozwścieczony
zachowaniem Liv. Nie miał pojęcia, w jakim była stanie, co mówili
lekarze ani co mógłby dla niej zrobić. Nie potrafiłby odejść. —
Liv bała się tego, że ją zostawisz, gdy dowiesz się prawdy.</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Nie
jestem taki...</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Wiem
— przerwał mu. — Ale musisz się zdecydować tu i teraz.
Nowotwór to nie tylko problem osoby chorej; to uderza we wszystkich
najbliższych. Liv będzie musiała stoczyć największą walkę, ale
twoje siły również zostaną wystawione na próbę. Przemyśl to,
zanim poprosisz mnie o resztę. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Dlaczego?
To chyba jasne! Kocham ją, nie rozumiesz?</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Rozumiem
— powiedział. — Ale Liv nie ma grypy i nie przejdzie jej za
tydzień. Ona jest w kiepskim stanie, Tom. Niedawno zaczęła
chemioterapię, a potem czeka ją przeszczep. To... to bardzo
wyniszcza — dodał cicho. — Nie tylko ją, ale również dotknie
to ciebie. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Opowiedz
wszystko, co powinienem wiedzieć — zaproponował i wrócił na
swoje miejsce. Markus przyglądał mu się przez chwilę, potem znów
nalał whisky, opróżnił szklankę i skinął głową. — Kiedy
zachorowała?</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Liv
miała szesnaście lat, gdy dowiedziała się, że jest chora.
Chorobę wykryto dość wcześnie, ale mimo to spędziła dużo czasu
w szpitalu. Po zabiegu szybko dochodziła do siebie i wkrótce wyszła
ze szpitala, jak już mówiłem — zaczął. Gdy Tom miał
szesnaście lat, zdobywał sale koncertowe w Europie, zaliczał
dziewczyny i żył chwilą. W tym samym czasie Liv walczyła o życie.
Już nie dziwił się, dlaczego nie znała ich piosenek ani dlaczego
zawsze sprawiała wrażenie osoby, której brakuje kilka lat w życiu.
Wtedy nie interesowała się za bardzo popkulturą. — Wtedy byli
przy niej rodzice... i brat. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Liv
ma brata?!</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Tak,
Dominic jest trzy lata młodszy od niej — wyjaśnił, a Tom
rozdziawił szeroko usta ze zdziwienia. Nigdy nie wspomniała o
bracie. Nigdy nie wspomniała o chorobie, raz udało mu się
porozmawiać z nią na temat rodziców. Pokręcił głową ze
zrezygnowaniem; bał się, co jeszcze mogła przed nim ukryć.
Dlaczego...? — Poznałem go, nie odstępował jej na krok. Spędzał
u niej każdą wolną chwilę, mieli wtedy świetny kontakt. Liv
wyraźnie to służyło i szybciej wracała do zdrowia. Ale teraz Liv
jest zupełnie sama. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Dlaczego?</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Myślę,
że to ona powinna ci wyjaśnić — odparł wymijająco, a Tom
pomyślał tylko, że to kolejna tajemnica. Ile tego jeszcze będzie?
— To nie będzie dla niej dobry czas ani dla ciebie, jeśli nie
zrezygnujesz. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Dlaczego
miałbym...</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Posłuchaj
najpierw. Musisz wiedzieć wszystko, dopiero potem zdecydujesz. Nie
pozwolę ci do niej jechać, jeśli rozbudzisz w niej nadzieję i
odejdziesz, bo sobie nie poradzisz albo zmienisz zdanie. Rozumiesz?
To ją zabije. I nie mam na myśli żadnej cholernej metafory. Jeżeli
ją porzucisz, to ona umrze, a ja wtedy cię zabije. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Nie
możesz, masz przecież małe dziecko — wtrącił, próbując
rozładować sytuację, ponieważ miał wrażenie, ze Markus zrobi to
od razu. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Dlatego
musisz mnie wysłuchać. — Głos mu nieco złagodniał, gdy
wspomniał o jego synu. Najwyraźniej Markus czuł się
odpowiedzialny zarówno za swoje dziecko, jak i za Liv. — Po waszym
rozstaniu Liv się załamała. Próbowała się trzymać, ale teraz
przestała nawet walczyć o swoje życie. Nie potrafi żyć bez
ciebie, ale nie potrafi też powiedzieć ci prawdy. To, że nagle
staniesz w drzwiach jej sali, niewiele pomoże. Nie zdziwiłbym się,
gdyby próbowała cię nawet wyrzucić... nie możesz jej na to
pozwolić. Jeżeli ją naprawdę kochasz, musisz ją uratować.
Rozumiesz? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Tak!
</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Za
jakiś czas Liv zacznie tracić włosy i będzie z nią naprawdę
niedobrze —ostrzegł. — Będzie wymiotować, spać, płakać,
straci siły, będzie chciała, żebyś ją zostawił. Będzie
krzyczeć, będzie wściekła i będzie chciała umrzeć. Liv będzie
naprawdę cierpieć, Tom. Wykrzyczy, że cię nienawidzi, zrobi
wszystko, byś odszedł... — zawiesił głos i potrząsnął głową,
jakby chciał wybudzić się ze złych wspomnień. Podjął wątek: —
Nie możesz tego zrobić, jeżeli nie dasz sobie rady – zrezygnuj
już teraz. Będziesz musiał być silny za was oboje, bo Liv... ona
nie wierzy, że to przeżyje. Dlatego od ciebie odeszła.</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Bo
boi się tego, co mogłoby się stać? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Bo
nie mogła znieść myśli, że cierpiałbyś po jej śmierci tak,
jak ja po stracie mojej żony.</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Tom
jęknął w duchu i nie potrafił znaleźć słów, by odpowiedzieć.
A więc Gustav miał rację – skąd wiedział, że Liv odeszła, by
go chronić? Był wściekły na nią, że zataiła przed nim tak
wiele, że pomimo wszystkiego nie obdarzyła go takim zaufaniem,
jakim on zdołał ją obdarzyć. Nie rozumiał, jak mogła każdego
dnia spotykać się z nim i udawać, że wszystko jest w porządku,
skoro w jej życiu wydarzyło się tak wiele złego. Jak udawało jej
się zachowywać pozory, gdy koszmary nie przemijały wraz z
nastaniem poranka? A jak on mógł nie zauważyć, że z Liv dzieje
się coś niedobrego? Gdy raz przed galą chciała porozmawiać, zbył
ją, ponieważ zbyt mocno denerwował się spotkaniem z bratem. Co mu
wtedy chciała powiedzieć? Myślał, że mają czas... </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Mimo
złości czuł w gardle niebezpiecznie drapanie, więc chrząknął
głośno i przetarł dłońmi policzki. Nie mógł uwierzyć, że Liv
chciała zmierzyć się z chorobą sama, by nie narażać go na
cierpienia. Wolała, by ją znienawidził za złamane serce, niż
cierpiał razem z nią. Czy uważała, że nie był dość silny, by
temu podołać? Czy to Liv nie była zbyt silna, by dać sobie radę
z przeszłością?</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Liv
nie chce walczyć — powtórzył Markus. — Myślę, że Liv
poddała się wiele lat temu, a próbowała jedynie zachować pozory,
że jeszcze zależy jej na swoim życiu. Dopóki nie pojawiłeś się
w nim ty. Coś się zmieniło, ale jednak nie na lepsze. Miałem
nadzieję, że skoro już zaryzykowała i wplątała się w znajomość
z tobą, to wreszcie otworzy się i pozwoli komuś sobie pomóc.
Staram się, jak tylko mogę, ale myślę... myślę, że Liv uleczy
wyłącznie miłość. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Jak
to zrobić?</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Nie
wiem — odparł bezradnie. — Gdy wyjechaliście na urlop,
pomyślałem, że to dobry znak. Liv nigdy nie dopuściłaby do
takiej sytuacji, gdyby nie była naprawdę zakochana. Nie zapraszała
mężczyzn do domu, szybko z nimi zrywała i jeszcze szybciej
zapominała. Straciła dla ciebie głowę, ale zamiast zadbać o
siebie, zaryzykowała swoim życiem, by mieć cię na dłużej. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Nie
wiedziałem... </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Liv
ukryła przed tobą coś jeszcze. Coś, przez co nie może spać po
nocach i z tego powodu straciła chęć życia. Pewnych wydarzeń nie
potrafi sobie wybaczyć, ale ja nie potrafię przekonać jej, że nie
może się obwiniać. O tym będzie musiała opowiedzieć ci sama,
ponieważ w przeciwnym razie nigdy się od tego nie uwolni —
zastrzegł, jednocześnie dając jasny znak, że nic więcej o tym
nie powie. — Ty również będziesz musiał się z tym zmierzyć.
Będziesz musiał dać jej nadzieję i być jej nadzieją, rozumiesz?
Będziesz musiał zrobić to wszystko... dla niej. Inaczej jej nie
ocalisz. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Tom
nie spuszczał z niego wzroku, a z każdym słowem Markusa docierało
powoli do niego, że to, co go połączyło z Liv, bezpowrotnie
zginęło. Z jego opowieści wyłaniał się zupełnie inny obraz
kobiety, w której się zakochał. Chociaż był świadomy, że miała
swoje tajemnice i zapewne powody, by je przemilczeć, nie był jednak
przygotowany na taką dawkę emocji i wiadomości. Nie mógł sobie
przypomnieć, czego spodziewał się, gdy tutaj jechał. Prostej
rozmowy, która miałaby się szybko zakończyć spotkaniem z Liv?
Życie nie było proste, wykazał się wyłącznie naiwnością, gdy
łudził się, że powrót do Liv będzie prosty. Ogrom tajemnic Liv
jednak go przytłaczał. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Choć
serce mówiło: "tak!", rozum nakazywał chłodną logikę.
Chciał jej pomóc, chciał ją odnaleźć, uratować i uleczyć
samego siebie, mimo to zaczął zastanawiać się, co jeszcze ukryła
Liv. Co było tak strasznego, że nie mogła spać po nocach, a
Markus nie chciał mu o tym opowiedzieć? Czy on będzie w stanie
sobie z tym poradzić? A jak poradzi sobie z samą Liv? Nie wiedział,
czy był gotowy przyjąć jej cierpienie. Bał się, że to zbyt duża
odpowiedzialność; czasami nie miał pojęcia, jak wpłynąć na Liv
– co miał robić, gdy straciła wolę życia? W głowie kłębiło
mu się tysiące pytań, a żadne z nich nie przynosiło łatwej
odpowiedzi. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Mógł
odejść, tak jak poradził mu Markus, zapomnieć o sprawie i zacząć
żyć na nowo. Tak byłoby najprościej i najbezpieczniej – dla
nich obojga. Nie mógłby zranić Liv, nie musiałby brać na siebie
odpowiedzialności uleczenia jej ani patrzeć, jak cierpi. Mógłby
patrzeć równie dobrze na swoje cierpienie i nadal stać w miejscu. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Odpowiedź
od dawna tkwiła w nim. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Czy...
czy pomożesz mi, gdy sam zacznę tracić siły? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Możesz
na mnie liczyć. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Dziękuję
— odpowiedział Tom poważnie, czując się nieco niezręcznie przy
tym starszym mężczyźnie. Lojalny Liv do bólu, wystawił go
wcześniej na próbę, a Tom potrzebował dużo czasu, by to
zrozumieć. Nie chciał dopuścić go do Liv, bo była dla niego
najważniejsza. Markus był dla niej bardziej jak ojciec; troszczył
się o nią, a potencjalnego faceta traktował podejrzliwie i
sprawdzał. Tym razem chodziło o życie Liv, więc Tom był w stanie
zrozumieć, że chciał go przetestować. Nie mógł sobie pozwolić,
by w Liv odżyła nadzieja, a potem odejście Toma ją złamało.
Powiedział mu o tym wszystkim, ponieważ wierzył, że Tom podoła
temu zadaniu. Odpowiedź była prosta. — Jestem gotowy. Nie odejdę.
</span>
</span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL"><br /></span></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL"><br /></span></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL"><br /></span></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL"><br /></span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Gdy
Markus podał mu dokładne instrukcje, w którym szpitalu znajduje
się Liv, jak odnaleźć jej salę i jak poradzić sobie z szokiem w
trakcie pierwszej wizyty na oddziale onkologicznym, na chwiejnych
nogach wrócił do samochodu i pojechał do domu. Nie przejmował się
tym, że pił z Markusem whisky i nie powinien prowadzić samochodu;
zupełnie go to nie obchodziło. Kiedy już pożegnał się z
przyjacielem Liv, chciał po prostu uciec jak najdalej i spokojnie
ułożyć sobie wszystko, czego dowiedział się tej nocy. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Liv
go kochała, Liv go oszukała, Liv umierała. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Długo
jeszcze krążył po przeszklonej werandzie i wpatrywał się w
ciemność nocy. Cały czas przeżywał to, co usłyszał, ale
upływające minuty nie przynosiły żadnego ukojenia. Domyślał
się, że Liv coś przed nim ukryła, i podejrzewał, że Markus w
końcu mu to opowie, ale nie sądził, że Liv zataiła przed nim
chorobę! Nie mógł tego znieść; szczypał wierzch dłoni, ale zły
sen nie mijał, więc w końcu pogodził się z nową
rzeczywistością. Markus miał rację co do jednego – musiał
zastanowić się nad tym, co właściwie chce zrobić. Nie może
rozbudzić nadziei Liv, a potem uciec. Serce kazało mu do niej gnać,
a rozum – odejść. Przecież tego chciała, prawda? By odszedł.
Nie chciała go w swoim życiu, może powinien to uszanować? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Pokręcił
głową, a na usta wypełzł smutny uśmiech. Jak mógłby ją
zostawić? Nie potrafił pojąć, dlaczego Liv go oszukiwała, czego
się bała? On sam martwił się tym, co jeszcze mogła przed nim
zataić. Brat! Kto by pomyślał... nigdy o nim nie wspomniała. W
jej mieszkaniu nie widział nawet jednego zdjęcia rodziny; dopiero
teraz to sobie uzmysłowił. Ani rodziców, ani brata. Co się z nimi
właściwie stało? Nie utrzymywali kontaktów, to jasne, ale z
jakiego powodu? Co takiego wydarzyło się w życiu Liv, że nie może
spać po nocach? Raz krzyczała przez sen, pewnej nocy znalazł ją
roztrzęsioną i zdezorientowaną. Może powinien był wtedy bardziej
naciskać i zmusić ją do przyznania się... czego by się wtedy
dowiedział? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Jeżeli
zależało mu na prawdzie, musiał dokończyć to, co już zaczął.
Musiał zmierzyć się z życiem Liv i własnymi słabościami.
Powinien być silny za ich oboje, ale nie był pewien, czy to zadanie
nie okaże się zbyt trudne dla niego. Sam niedawno doszedł do
siebie po kłótniach z bratem, rozpadzie zespołu i utracie zaufania
do najbliższych. Nie był pewien, czy jest gotowy na kolejny wstrząs
i kolejne trudne dni. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Mimo
targających nim niepewności na drugi dzień przekroczył próg
oddziału onkologicznego i zastygł bez ruchu. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Wciągnął
mocno w płuca powietrze przesiąknięte silnym zapachem środków
dezynfekcyjnych i śmierci. Zadrżał mocno, podciągnął rękawy
swetra i poczuł, jak strużka potu spływa mu pomiędzy łopatkami.
Zarówno po lewej, jak i po prawej stronie ciągnął się długi
korytarz z salami chorych dzieci. Niektóre z nich spacerowały i
mijały go, spoglądając na niego z zaciekawieniem, a on przełykał
głośno ślinę, ponieważ robiło mu się słabo na widok ich
szczupłych ciał i łysych głów. Nie mógł znieść tego, co
właśnie widział, a najbardziej tego, że Liv znajdowała się tak
blisko niego. Zapach śmierci był tak silny, że prawie namacalny, a
on nie potrafił się otrząsnąć i ruszyć przed siebie, tylko
zamarł bez ruchu. Poczuł mocniejsze uderzenia serca, gdy w sali
obok niego kobieta zaczęła rozpaczliwie szlochać. Ostatkiem sił
powstrzymał odruch ucieczki; czuł się zupełnie nie na miejscu,
miał wrażenie, że naruszył intymność każdej chorej osoby na
oddziale i nie miał pojęcia, jak dotrzyma danego słowa Markusowi,
że zajmie się Liv. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Gdy
jeden z lekarzy zaczął mu się podejrzanie przyglądać, odwrócił
się i ruszył przed siebie, szukając sali z numerem 108. Markus
wyjaśnił mu dokładnie, jak tam dotrzeć, ale im bliżej był tego
miejsca, tym bardziej czuł się przerażony. W jakim stanie była
Liv? Jak na niego zareaguje? Jak on zareaguje na nią? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Stanął
przed drzwiami i przez chwilę bił się z myślami. Czy na pewno
jest na tyle silny, by pomóc Liv przejść przez to wszystko?
Przecież ledwo wytrzymywał w tym miejscu! Chciał uciec jak
najdalej stąd i zapomnieć o wszystkim. Ale czy mógłby zapomnieć
o Liv? Nie, nie mógłby. Dlatego tutaj był, dlatego sterczał pod
tymi drzwiami i mimo wszystko nie mógłby uciec. Wytarł mokre ręce
o dżinsy, zapukał i uchylił drzwi. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Na
twarzy Liv widział wszystko – niedowierzanie, radość, wściekłość
i przerażenie. Była blada, a krótkie kosmyki włosów otaczały
jej twarz; musiała ściąć włosy zaraz po rozstaniu. Po tym, co
powiedział mu Markus, nie był zdziwiony; Liv nie zniosłaby
powolnej utraty długich włosów. Tom przeniósł wzrok na chłopca,
który patrzył na niego podejrzliwie. Poczuł się dziwnie
niezręcznie, jakby przerwał jakieś ważne spotkanie, i ze smutkiem
zauważył, że Liv musiała znać tego chłopca zdecydowanie dłużej
niż kilka dni. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Brązowe
oczy dziecka świdrowały go na wskroś z taką intensywnością,
jakby chłopiec wiedział, kim był Tom. Patrzył na niego uważnie,
nieco oceniająco, stanowczo zbyt poważnie jak na dziesięciolatka.
Skrzyżował w końcu ręce na piersiach i wydął usta w podkówkę.
Liv pogłaskała go z czułością po policzku, która nie umknęła
uwadze Toma, i powiedziała:</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Zmykaj.
</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Liv...</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Nie
ma mowy — przerwała mu od razu. — Wracaj do siebie, Sam. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Chłopiec
zwlókł się z łóżka i powolnym krokiem wyszedł z sali; w
drzwiach rzucił Tomowi jeszcze jedno spojrzenie i w końcu zniknął
na korytarzu. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Nastała
niezręczna cisza. Liv skubała palcami rękaw swetra i nie patrzyła
na Toma, a on za to wbijał w nią spojrzenie. Nie mógł się
przyzwyczaić do tej sali szpitalnej, jej krótkich włosów, rzeczy
na półce, wenflonu wbitego w dłoń, jej </span><span lang="pl-PL"><i>choroby</i></span><span lang="pl-PL">.
To mu przypomniało, jak bardzo był na nią wściekły i jak wielki
miał żal, że zataiła przed nim to wszystko. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Boże,
Liv, jak mogłaś?!</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Powiedział
ci. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Tak,
powiedział mi. Nie zmieniaj tematu — odparł drżącym głosem.
Czy dla niej naprawdę tylko to, że Markus powiedział mu prawdę,
miało znaczenie? To od niej powinien się o tym wszystkim
dowiedzieć, a nie od jakiegoś faceta! — Dlaczego? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Podniosła
wzrok i patrzyła na niego bez słowa. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Przypominam
ci, że odszedłeś ode mnie — odpowiedziała w końcu. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Otworzył
szeroko oczy ze zdziwienia i głos zamarł mu gdzieś w krtani. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Ja?!
— krzyknął po kilku chwilach milczenia. — To ty mnie zmusiłaś,
żebym cię zostawił! </span><span lang="pl-PL"><i>Jeśli
mnie kochasz... </i></span><span lang="pl-PL">jasne,
że cię kocham! Wykorzystałaś to przeciwko mnie! </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Tom,
daj mi spokój — wtrąciła spokojnym głosem. Jego wybuch nie
zrobił na niej żadnego wrażenia albo przynajmniej dobrze udawała.
Tom spojrzał na jej skrzyżowane nogi pod kołdrą, zaciśnięte
dłonie i bladą twarz. — Jestem zmęczona, a ta rozmowa do niczego
nie prowadzi...</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Nie
zapytałaś mnie, czego ja </span><span lang="pl-PL"><i>chcę
</i></span><span lang="pl-PL">—
powiedział z pretensją w głosie. Nie mógł się powstrzymać, by
tego nie powiedzieć; ostatnio to ona tylko mówiła i zgodził się
na wszystko. Skończyło się to tylko rozstaniem i dniami
wypełnionymi pustką, więc nie zamierzał powielać swoich błędów.
Chciał, żeby wiedziała, że go zraniła, a przede wszystkim
chciał, by miała pewność, że jej nie opuści. — Uciekłaś, bo
bałaś się spojrzeć prawdzie w oczy. Bałaś się powiedzieć mi
prawdę i wolałaś mnie oszukać, niż pozwolić sobie pomóc. Przez
cały ten czas zastanawiałem się, co zrobiłem, że odeszłaś tak
nagle! </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Nie
kocham cię — odparła sucho. — Nie rozumiesz? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Bzdura.
</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Rozstaliśmy,
do cholery! To nie było dla ciebie jasne? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Zanim
się zorientowała, co robi, siedział na łóżku naprzeciwko Liv i
obejmował dłońmi jej twarz. Patrzyła na niego bez wyrazu, ale już
wiedział, jak poznać w jej spojrzeniu rozpacz. Pod maską
obojętności cierpiała równie mocno, co on. Nie rozumiał nadal,
dlaczego nie chciała, by się nią zajął. Po co kłamała, skoro
oboje znali prawdę i wiedzieli, że to na nic?</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Nie
kłam, Liv, przecież wiem... </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Liv
niespodziewanie wyrwała mu się i wybuchnęła płaczem. Odsunęła
się od niego jak najdalej, podkurczyła kolana i przycisnęła
wewnętrzną stronę dłoni do czoła. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Zostaw
mnie, Tom, proszę cię... po prostu odejdź. Zapomnij o wszystkim,
co powiedział ci Markus. Zapomnij o mnie. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Delikatnie
odsunął jej dłonie od twarzy i objął jej policzki, ścierając
palcami łzy. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Nie
odejdę, moja mała. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Zostaw
mnie — poprosiła cicho. — Jestem chora, Tom. Nie zasługujesz na
to, powinieneś... </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Co
powinienem? — podchwycił. — Znaleźć sobie kogoś innego?</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Tak
będzie najlepiej dla ciebie — odpowiedziała. — Stracę włosy,
schudnę, będę... będę... </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Cholera,
Liv! Czy ty naprawdę masz mnie za takiego dupka? — zapytał
rozżalony, a ona pokręciła głową i znowu zaczęła szlochać. —
Chcę, żebyś miała piękne włosy, ładną sylwetkę i była
uśmiechnięta, bo to świadczy o twoim zdrowiu, rozumiesz? Ale żeby
cię kochać, potrzebuję wyłącznie twojego serca. Nie chcę mieć
dziewczyny, która po prostu ma fajny tyłek. Chcę mieć ciebie,
rozumiesz? Kocham cię taką, jaką jesteś. Kocham cię za twój
uśmiech i poczucie humoru, kocham twoją dobroć i czułość,
kocham cię za to, co ze mną zrobiłaś i nadal robisz, kocham nawet
twojego smoka na plecach! Dlaczego ty tego nie widzisz? Dlaczego
ciągle mnie odrzucasz? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Ale
odszedłeś, Tom. Nie powinieneś był do mnie wracać. Chciałam,
żebyś mnie zostawił...</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Tom
jednak nie słuchał, co jeszcze chciała Liv ani jak bardzo życzyła
sobie, by odszedł, bo bała się tego, co może przynieść
przyszłość. Tak samo jak ona nie pozwoliła mu kiedyś odejść,
tam samo on nie mógł tego zrobić. Objął ją mocniej i pocałował
w usta. Przeszył ją dreszcz, ale szybko odwzajemniła pocałunek, a
kolejne łzy zmoczyły jego policzki. Objęła dłońmi jego
nadgarstki i zacisnęła mocno na nich palce, jakby nie wierzyła, ze
naprawdę jest tuż obok. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Zostań
ze mną — wyszeptał w jej rozchylone wargi i obserwował jej
reakcję. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Otworzyła
szerzej oczy ze zdziwienia. Zobaczył w nich nadzieję, której tak
bardzo oboje potrzebowali. Wiedział już, że te słowa padły
naprawdę, że nie był to wynik jego sennych koszmarów powodowanych
tęsknotą. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Słyszałeś...
</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Nie
walcz ze mną, Liv — powiedział łagodnym głosem, głaszcząc jej
policzki. Były mokre od łez, ale myślał, że już nigdy więcej
nie będzie miał okazji, by ich dotknąć. Liv znów była przy nim
i tym razem nie mogła zniknąć jak we śnie. Czekały ich trudne
chwile, ale wtedy, gdy pod palcami czuł, jak się nieśmiało
uśmiechała, nic nie miało większego znaczenia. Tylko ona. — Nie
zostawię cię już. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Nigdy?</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Nigdy.</span>
</span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL"><br /></span></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL"><br /></span></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL"><br /></span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Przez
kolejne dni Tom przyzwyczajał się do codziennych odwiedzin na
oddziale onkologicznym. Łatwiej było mu przezwyciężać uczucie
szoku, gdy znajdował się wśród chorych. Przysłuchiwał się
rozmowom, obserwował dzieci, które mimo choroby nadal potrafiły
się śmiać, wymieniał z młodszymi uśmiechy. Powstrzymywał
drżenie dłoni i spokojnie oddychał, kiedy chodził do sali Liv.
Zaczął zapamiętywać twarze zarówno dzieci, jak i rodziców.
Poznał lekarza Liv i parę razy spotkał się z Markusem, który nie
wracał do ich rozmowy, ale od czasu do czasu patrzył na niego w
taki sposób, że Tom rozumiał, że Markus nie żałował wyboru.
Tom wiedział, że najgorszy okres dla Liv dopiero się zbliżał, a
obecny spokój był jedynie złudną nadzieją. Z każdym dniem
jednak nabierał więcej pewności, że uda mu się pomóc Liv.</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Chłopiec,
który tak intensywnie mu się przyglądał, miał na imię Sam, a
Tom wkrótce dowiedział się również, że Liv od dawna go
odwiedzała, i poznał okoliczności ich pierwszego spotkania. Z
początku dziecko było nieufne i odnosiło się do niego z widoczną
rezerwą, ale Liv podpowiedziała mu, że Sam uwielbia samoloty, więc
Tom nieco wbrew sobie wybrał się do sklepu z zabawkami i wybrał
odpowiedni model. Chociaż nie był przekonany do tego pomysłu – a
zrobił to wyłącznie dlatego, że zależało mu na przynajmniej
niezłych relacjach z dzieckiem, które tak kochało Liv – to
niespodzianka odniosła niespodziewany skutek. Tego dnia Sam jak
zwykle obdarzył go obojętnym uśmiechem, ale ciekawość wzięła w
górę, gdy zobaczył prezent. Dziesięć minut później trajkotał
jak najęty o samolotach, a Liv obserwowała ich z zadowoleniem
malującym się na twarzy. Wtedy Tom doszedł do wniosku, że jednak
warto było zdobyć przyjaźń Sama. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Teraz
moja kolej! — chłopiec oznajmił wesoło, przyglądając się
uważnie pionkom, które zostały na szachownicy. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Tom
nie protestował, chociaż odnosił wrażenie, że teraz powinna być
jego kolej. Nie był jednak pewny, ponieważ Liv przed chwilą
wtrąciła się i zasugerowała inne ustawienie pionów, a on w tym
czasie stracił rachubę. Siedziała w rogu łóżka i rysowała coś
w szkicowniku, Sam leżał obok niej na brzuchu, a Tom siedział
naprzeciwko niego. Było im nieco niewygodnie i ciasno, ale od kiedy
nawiązał wspólny język z Samem, Liv uśmiechała się
zdecydowanie częściej i Tom myślał, że wspólne spędzanie czasu
ją uszczęśliwia. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Jasne,
jasne. Potem będą dwie moje — odparł i wyszczerzył zęby w
uśmiechu. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Sam
wystawił mu język i przestawił pion tak, że w następnym ruchu
Tom mógł go usunąć z planszy. Zaczął się wpatrywać w coś za
jego plecami, a w końcu poderwał się i krzyknął. Tom odwrócił
się szybko, ale ze zdziwieniem nie zauważył niczego
nadzwyczajnego. Wzruszył ramionami i zerknął na Sama, który
patrzył na niego poważnie. Liv również uniosła wzrok, ale szybko
straciła zainteresowanie i wróciła do rysowania. Tom przyglądał
się planszy z zamiarem wykonania upragnionego ruchu, ale coś nie
dawało mu spokoju. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Spojrzał
jeszcze raz na Sama.</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Ty
łobuzie! — zawołał niespodziewanie. — Ukradłeś mi pionka! </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Sam
wybuchnął głośnym śmiechem i pokazał mu ukryty pionek w dłoni.
Liv zachichotała, nie odrywając wzroku od kartki. Tom przesunął
szachownicę, chwycił Sama pod pachy i przełożył do przez kolano.
Śmiał się nadal, gdy zwisał głową w dół. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">A
wiesz co się robi ze złodziejami? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Połaskotał
go po bokach, a Sam zaczął piszczeć ze śmiechu i wiercić się. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Co
zrobić z oszustem, hm? — zapytał cicho, przybliżając twarz do
jego twarzy. Sam przestał się śmiać i przyglądał mu się z
uwagą; ciemne brązowe oczy nieco się rozszerzyły, ale nadal
tańczyły w nich wesołe ogniki. — Może... upieczemy? — Sam
wytrzeszczył oczy i pokręcił gwałtownie głową. — Nie chcesz?
Obedrzemy ze skóry? — Znów zaprotestował. Tom westchnął
teatralnie, uwolnił jedną rękę i podrapał się po brodzie. —
To co ja mam z tobą zrobić, urwisie? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Dał
mu delikatnego prztyczka w nos, a Sam roześmiał się
uszczęśliwiony. Rozłożył rączki na bok. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Możesz
mnie przytulić! </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Tom
uśmiechnął się rozbawiony i przygarnął chłopca, który od razu
objął go za szyję. Wzmocnił uścisk, podniósł się i zakręcił
nim wokół; Sam najpierw krzyknął, a potem zaczął się śmiać
wesoło. Tom postawił go na łóżku, obrócił się i nieco
przyklęknął, a Sam szybko wdrapał mu się na plecy. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Gdzie
lecimy, kapitanie? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Do
gwiazd! </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL"><br /></span></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Godzinę
później padł wykończony na łóżku obok Liv. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Ten
dzieciak nigdy się nie męczy. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Liv
ułożyła się wygodniej na boku i popatrzyła na niego z uśmiechem.
Przymknął powieki w chwili, gdy jej szczupłe palce wsunęły się
w jego włosy. Mruknął zadowolony, kiedy pocałowała go w skroń i
nadal gładziła po głowie. Mógłby spędzić tak wieczność,
gdyby nie to, że znajdowali się w szpitalu. Ta myśl sprawiła, że
od razu stracił nastrój i znów zaczął się martwić. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Sam
bardzo cię polubił. Zazwyczaj jest nieśmiały i nieufny —
stwierdziła. — Spodobałeś mu się. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Jestem
dla niego zagrożeniem — roześmiał się nagle. Liv popatrzyła na
niego zaintrygowana. — Powiedział mi dzisiaj, że ożeni się z
tobą, jak tylko dorośnie. Do tego czasu mogę się tobą zajmować.
— Liv długo nie wytrzymała i parsknęła śmiechem, potakując
twierdząco głową. Oparła mu czoło na ramieniu i drżała ze
śmiechu. — Miły dzieciak, chociaż oszukuje i próbuje odbić mi
dziewczynę. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Nie
uda mu się to — zapewniła cicho. Spojrzała na niego z miłością
i pocałowała go. — Pasuje ci ta fryzura, wiesz? Zdecydowanie
lepiej, ale mógłbyś się ogolić, Tom. Ten zarost doprowadza mnie
do szału. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Uśmiechnął
się tylko, przygarnął ją do siebie i położył dłoń na jej
dłoni, którą zacisnęła na jego koszulce. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Liv?
— mruknęła sennie w odpowiedzi. — Markus powiedział mi trochę
o twojej rodzinie... mogłabyś sama mi resztę opowiedzieć?</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Poczuł,
jak zadrżała, a potem spięła mięśnie. Chciała wyrwać się z
jego objęć, ale trzymał ją mocno i uniemożliwiał jej ruchy.
Domyślał się, że to, co ukrywała przed nim było wyjątkowo
bolesne, ale w końcu musiała przez to przejść. Żeby jej pomóc,
musiał poznać prawdę. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Nie
walcz ze mną, Liv, nie masz na to siły. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Nie
mam też siły na rozmowę. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Jutro
również nie będziesz jej mieć. Ani pojutrze, ani za tydzień.
Boisz się i chcesz uciec jak przerażone zwierzę. Znów to robisz. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Nie
chcę o tym mówić... </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">A
chcesz być ze mną? — zapytał cicho, ale poważnie. Milczała. —
Musisz być ze mną szczera, Liv. Nie mogę być z tobą, jeśli mi
nie ufasz, rozumiesz? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Ufam
ci, ale... </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Nie
zostawię cię, pamiętasz? Ty byłaś ze mną cały czas bez względu
na okoliczności. Teraz moja kolej. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Boję
się — odparła w końcu. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Uniosła
się, skrzyżowała nogi i obciągnęła rękawy swetra. Przesuwała
nerwowo szkicownik z jednego miejsca do drugiego, aż w końcu oparła
na nim drżące dłonie. Tom obserwował ją bez słowa i nie miał
zamiaru dotknąć, ponieważ nie wiedział, do czego mógłby
doprowadzić. Być może wybrał najgorszy moment na szczerą rozmowę
– w końcu była chora – ale nie chciał już dłużej czekać.
Przez to, że uległ jej i nie porozmawiali wcześniej, rozstali się
i spędzili bez siebie za wiele czasu. Nie chciał znów do tego
doprowadzić, nie chciał też żyć w niewiedzy; Markus mówił mu,
że to bardzo ważne. Liv musiała zmierzyć się ze swoją
przeszłością, skoro chciała wrócić do niego. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Pewnego
dnia na randce z chłopakiem dostałam krwotoku z nosa. Mój ojciec
bardzo się wystraszył, ale przekonałam go, że nie chcę iść
jeszcze do lekarza, bo czułam się całkiem nieźle. Częściej się
męczyłam, fakt, ale miałam wtedy sporo nauki, chodziłam na
zajęcia plastyczne, mama zapisała mnie na angielski, bo miałam
beznadziejne stopnie, no i spotykałam się z chłopakiem. To męczyło
— mówiła monotonnym głosem. — Nieco później zemdlałam w
szkole i obudziłam się w szpitalu. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Zachorowałaś.
</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Potwierdziła
beznamiętnie. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Wyglądało
to podobnie jak teraz. Szpital, chemia... — zawiesiła głos i
zatoczyła ręką koło. Zrozumiał. — Wtedy poznałam Markusa,
przyjaźniłam się z jego żoną... powiedział ci? No jasne. Wtedy
byli ze mną też rodzice i brat. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Tom
również się podniósł i patrzył na nią w napięciu. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Dominic
jest trzy lata młodszy ode mnie. Wszystkie dziewczyny w jego wieku
były w nim zakochane — uśmiechnęła się nagle smutno. —
Odziedziczył urok po naszym ojcu, zawadiacki uśmiech i piękne
włosy. Niebieskie oczy odziedziczyliśmy po mamie. Zamiłowanie do
nauki najwyraźniej też, bo świetnie sobie radził w szkole i z
łatwością uczył się języków. Mówi tak dobrze po angielsku,
jak i po niemiecku. Z irlandzkim też nie miał problemów, gdy ja
zdołałam nauczyć się zaledwie podstaw. Złote dziecko, mój
braciszek. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Przycisnęła
dłoń do ust, gdy głos zaczął jej niebezpiecznie drżeć. Tom nie
wiedział, jak to rozumieć, ale serce nagle zaczęło mu mocniej
bić, a nieprzyjemny dreszcz przebiegł po plecach. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Gdy
lekarze powiedzieli, że konieczny jest przeszczep szpiku, rodzice
przeszli niezbędne badania. Mama brała leki, które wykluczały ją
z bycia potencjalnym dawcą przez najbliższe pół roku, a ja
potrzebowałam przeszczepu jak najszybciej. Ojciec nie mógł być,
ponieważ nie był zgodny, zdarza się. Niezwykle go to rozczarowało,
bo chciał mnie ratować za wszelką cenę. Chciał oddać mi
wszystko, bym mogła wyzdrowieć, ale okazało się, że nie może
zrobić niczego. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Co
wtedy? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">W
takich przypadkach bada się innych krewnych albo przeszukuje bazy
dawców. Simon Dunst powiedział ojcu, że znalezienie dla mnie dawcy
niespokrewnionego może być bardzo trudne, ale ojciec zgodził się,
by przebadali Dominica. Stuprocentowa zgodność.</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Nie
powinien być pełnoletni? — zapytał.</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Ogólnie,
tak. Ale to mój brat, więc w takich przypadkach procedury są nieco
inne — wyjaśniła krótko, a Tom potaknął, chociaż niewiele
pojął. — W każdym razie przeszłam zabieg, który mnie uratował.
I </span><span lang="pl-PL"><i>voilà</i></span><span lang="pl-PL">!
Do pewnego czasu całkiem nieźle funkcjonowałam.</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Dopóki
mnie nie poznałaś — mruknął. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Tak
— potwierdziła. — Mniej więcej w tym czasie zaczęłam czuć
się coraz słabiej. Powinnam była pójść od razu do lekarza, ale
bałam się tego, co może mi powiedzieć... i to nie twoja wina,
Tom. Bałam się, zanim pojawiłeś się w moim życiu. Dopiero gdy
się zakochałam, zaryzykowałam wszystkim, bo nie chciałam cię
stracić. Kiedy trafiłam do szpitala... zrozumiałam, że ty nie
możesz stracić mnie, nie w taki sposób. Wolałam, żebyś mnie
nienawidził. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Nie
potrafiłem.</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Dlatego
mnie odnalazłeś — odparła z niekrytą czułością w głosie. —
Miałam nadzieję, że nie zrezygnujesz.</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Co
się stało z twoim bratem? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Wyszłam
ze szpitala i żyliśmy po staremu. Próbowałam odnaleźć się w
życiu na nowo, spotykałam się z ludźmi ze szpitala i chodziłam
stale na kontrole. Dominic wrócił do szkoły i podrywał wszystkie
nastolatki w jego wieku. Chyba jednak wdał się w ojca... —
mruknęła, a Tom zrozumiał, że Liv gra na zwłokę. — A
później... </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Co
stało się później?</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Trochę
ponad dwa lata temu nasze drogi... rozeszły się. Mój brat mnie
nienawidzi — wyszeptała drżącym głosem. — Zabrali go, nie
potrafiłam mu pomóc... Chce, żebym umarła, żałuje, że wtedy
mnie uratował. To ja powinnam umrzeć, dlaczego ja to przeżyłam? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Wybuchnęła
rozpaczliwym płaczem i zaczęła dygotać ze strachu, a Tom siedział
oniemiały i nie wiedział, co zrobić. To już drugi raz, gdy Liv
zupełnie się przy nim rozsypała bez żadnego ostrzeżenia. Objął
ją w końcu i przycisnął do swojego torsu, ale Liv szlochała bez
przerwy i nie mogła się uspokoić. Bolał go ten widok i cierpiał
razem z nią; było mu wstyd, że zmusił ją, by po raz kolejny
przechodziła przez to, co kiedyś się wydarzyło, ale inaczej nie
mógłby jej pomóc, nie mógłby jej ratować. Chciał wierzyć, że
to, co właśnie przeżywała, w przyszłości pomoże im obojgu; jej
pogodzić się z przeszłością, a jemu zrozumieć Liv. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Dlaczego,
moja mała? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Dlaczego
ja to przeżyłam? — zapytała głucho, jakby znów przeżywała
tamten czas. Patrzyła na niego, ale Tom miał wrażenie, że wcale
go nie widzi. — Powinnam była umrzeć, ja nie chciałam... </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Liv,
co się stało?! </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span lang="pl-PL">Milczała
przez dłuższą chwilę, aż w końcu wyszeptała z rozpaczą: </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span lang="pl-PL">Zabiłam
naszych rodziców. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 120%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<br />
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="justify" style="line-height: 120%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-89618149327921781982016-05-17T23:14:00.000+02:002016-05-18T23:44:41.409+02:0029. Im ciemniejsza noc, tym ciemniejszy dzień <div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i><br /></i></span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i><br /></i></span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Próbuję
się obudzić. Zamykam oczy i kręcę głową, ale wciąż jestem w
tym samym miejscu.</i></span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Czuję,
jak ogarnia mnie panika, i to jest ten moment, kiedy na usta ciśnie
mi się pytanie: „Dlaczego?”. Mam już, kurwa, dość. Dlaczego
znowu muszę przeżywać ten dzień? Wolałbym trafić do
jakiegokolwiek miejsca na ziemi. </i>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Tylko
nie do twojego mieszkania. </i>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Tym
razem już wiem, co nastąpi. I ty także to wiesz, ale teraz nie
masz tej przewagi, którą miałaś tamtego dnia. Miałem nadzieję,
że między nami wszystko się ułoży, a ty – wręcz przeciwnie.
Chciałaś odejść i dopięłaś swego. Wymusiłaś na mnie
obietnicę, za którą ciągle się nienawidzę. Ale nie wiem, czy
ciebie też nienawidzę. </i>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Boże,
jak mógłbym cię nienawidzić... </i>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Chciałaś,
żebym pozwolił ci odejść. Z miłości; wykorzystałaś moją
miłość, by odejść. Zanim zdążyłem się zorientować, co
planujesz, było już za późno. Łudziłem się jeszcze, że nie
chcesz mnie widzieć przez parę dni, a potem znów będziemy razem i
będę miał szansę, by to naprawić... cholera! Przecież chciałaś
odejść – odejdź wreszcie! Dlaczego wciąż wracasz? Daj mi
spokój! </i>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Daj
mi żyć. </i>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Odejdź,
Liv. </i>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Nie
wiem, co powiedziałaś; jakie to ma znaczenie? Wyczuwam, że zbliża
się koniec mojej wizyty u ciebie. Widzę to po tobie. Drżysz,
unikasz mojego wzroku i przygryzasz nerwowo wargę. Próbujesz udawać
silną, ale tym razem widzę to wszystko: boisz się. Dlaczego nie
zauważyłem tego wcześniej? Podejrzewałem tylko, że coś się
stało... ale teraz jestem pewien: jesteś przerażona. Tak bardzo
bałaś się złamać mi serce? Śmiało... należy do ciebie.
Oddałem ci je, możesz zrobić z nim, co zechcesz – nawet
odrzucić. </i>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Nie
mogę tego dłużej znieść. </i>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Uchwyciłem
tylko błysk zaskoczenia w twoich oczach, zanim zamknąłem cię w
swoich ramionach. Prawie westchnąłem z ulgi, gdy wreszcie
zasmakowałem twoich ust – teraz, gdy odtwarzam tamte ruchy, czuję
to samo. Tym razem jednak moja tęsknota jest o wiele silniejsza i
powodowana naszym rozstaniem. W dodatku to tylko sen. Szaleję za
tobą tak bardzo, że we śnie wracam do tej chwili. Chcę znów czuć
smak twoich ust i nie przeszkadza mi, że masz skrzyżowane ręce,
które wbijają mi się w brzuch. Wiem, że twój opór w końcu
osłabnie; przecież to już się wydarzyło... </i>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Gdy
w końcu się rozluźniasz i poddajesz emocjom, nie mogę powstrzymać
jęknięcia. Dotyk twoich dłoni pali żywym ogniem, mam wrażenie,
że na biodrach zostawiasz mi ogniste ślady. Przesuwasz ręce wyżej,
a ja drżę – z bólu, z podekscytowania, z radości, z rozpaczy...
każda chwila przybliża po raz kolejny nasze rozstanie. Chociaż
wiem, że to sen, łudzę się, że tym razem skończy się to
inaczej. Chcę słyszeć, że mnie kochasz, chcę, żebyś ze mną
była, chcę czuć twój dotyk. Wiem, że mnie kochasz, nie wierzę w
te bzdury, które wtedy powiedziałaś. Dlaczego więc odeszłaś?
Wracam do tych chwil i przeżywam to wszystko od nowa, żeby
zrozumieć, gdzie popełniłem błąd. Dlaczego to się stało? </i>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Odsuwam
się od ciebie i patrzę ci w oczy. Zachwycam się maleńkimi
brązowymi plamkami w twoich niebieskich tęczówkach. Mam wrażenie,
że nigdy wcześniej nie zwróciłem na to uwagi. Przyglądam się
długim i gęstym rzęsom, kieruję wzrok na prosty nos, pełne usta
i blade policzki. Obejmuję dłońmi twoją twarz i patrzę, ucząc
się na pamięć ciebie. Mam wrażenie, że widzę cię po raz
pierwszy w życiu, ale prawda jest inna – tęsknota zaczyna mącić
mi w głowie. Gładzę palcami twoje policzki, ale smutek w oczach
przykuwa moje spojrzenie. Patrzysz inaczej niż zwykle – od kiedy
cię poznałem, towarzyszył ci smutek. Nadal nie rozumiem, gdzie
miał swoje źródło, lecz postanowiłem być cierpliwy i poczekać.
Teraz patrzysz na mnie tak, jak na ciebie – uczysz się mnie.
Jesteś zrozpaczona, przesuwasz nerwowo spojrzeniem po mojej twarzy.
Już wiesz, że zaraz się rozstaniemy i już więcej mnie nie
zobaczysz. Chcesz to wszystko zapamiętać, tak samo jak ja, tyle że
ja pojąłem to dopiero teraz. Ty masz nade mną przewagę. </i>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Staję
się tylko twoim wspomnieniem. </i>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Całuję
cię mocno i pewnie. Jestem wściekły i zraniony, dlatego popycham
cię na ścianę i chcę, żebyś cierpiała. Żebyś czuła mój ból
i wiedziała, jaki jestem zrozpaczony. Nie potrafię znieść twojego
spojrzenia, nie mogę pozwolić ci odejść. Chcę zrobić ci
krzywdę, sprawić, byś płakała. Gdy jęknęłaś z bólem wprost
w moje usta, robi mi się wstyd, że tak bardzo chciałem cię
zranić. Uświadamiam sobie, że nigdy nie potrafiłbym umyślnie
zadać ci bólu. Wsuwam ręce pod twoje plecy, dotykam ich z
czułością, jakbym chciał cię przeprosić za moją agresję.
Brakuje mi tchu, kiedy zarzucasz mi ręce na kark i zamykasz w
zaskakująco mocnym uścisku. Przylegamy ściśle do siebie, bicie
twojego serca miesza się z biciem mojego; mam wrażenie, że zaraz
wyskoczy mi z piersi. Całujemy się zachłannie, jakby od tego
zależało nasze życie. Czuję twoje łzy na policzkach i, mój
Boże, prawie serce pęka mi z rozpaczy. </i>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Przedłużam
tę chwilę tak długo, jak tylko mogę, ale w końcu musimy znów
się rozstać. Jestem roztrzęsiony, stoję na niepewnych nogach,
opieram dłonie obok twoich ramion na ścianie, a czołem dotykam
twojego. Dyszę ciężko i mam wrażenie – a nawet nadzieję – że
zaraz zemdleję. Byłoby to dla mnie wybawieniem, ponieważ nie chce
po raz kolejny tego przeżywać. Nie jestem gotowy na to, co zaraz
się stanie. Nie chcę tego i nie wiem, jak mogę to zatrzymać. Nie
mogę uciec, czuję się jak w pułapce. Chciałbym cię zapomnieć,
ale wiem, że to niemożliwe. Chciałbym zniszczyć wszystkie rzeczy,
które u mnie zostawiłaś, by wreszcie przestały mnie z tobą
łączyć, ale wtedy zniszczyłbym siebie. Nie umiem znieść dni bez
ciebie, nie potrafię jednak o tobie zapomnieć. Znów tu wracam,
znowu jesteśmy w tym samym momencie i będę wracać tutaj tak
długo, aż zupełnie oszaleję. Z miłości.</i></span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="color: black;">— <i>Jeśli
szczerze mnie kochasz, pozwól mi odejść. </i></span>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="color: black;"><i>Zamykam
oczy, nie chcę tego słyszeć po raz kolejny, ale twój głos
rozbrzmiewa echem w mojej głowie i mam wrażenie, ze tysiące małych
ostrzy rani mnie od środka. Oczywiście, że cię kocham! Dlaczego w
ogóle poddałaś to w wątpliwość i chciałaś mnie sprawdzić?
Czemu to miało służyć? Nic z tego nie rozumiem. </i></span>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Nie
szukałem cię; nie chciałem żadnej kobiety w moim życiu. Nie
wiem, czy byłem szczęśliwy, ale chyba przyzwyczaiłem się do
takiego życia, jakie prowadziłem. Potem pojawiłaś się ty, a mnie
odbiło i postanowiłem ci, kurwa mać, zaufać. Czego nie
zrozumiałaś, gdy mówiłem, że nie możesz mnie zostawić?
Obiecywałaś! Dlaczego, do cholery, nie mogłaś dotrzymać słowa?!
Mogłaś spieprzać z mojego życia, zanim stałaś się jego ważnym
elementem. Myślałaś, że to bez znaczenia? Myślałaś, że miłość
Toma Kaulitza to tylko słowa, bo przecież ja tylko wyrywam laski?
Co ty sobie myślałaś?! Pomyślałaś w ogóle o mnie? Niech cię
szlag, Liv!</i></span></span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="color: black;"><i>Zdarzyliśmy
się sobie. Mieliśmy razem istnieć, a jednak gwiazda naszej miłości
zgasła, nim na dobre zaczęła świecić. Teraz być może zdarzysz
się innemu mężczyźnie, a ja znów będę wracać do tego miejsca,
w którym mnie zostawiłaś. </i></span>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Stoisz
tyłem do drzwi, obejmujesz się rękami i drżysz. Chciałbym cię
przytulić, ale wiem, że to na nic. Przecież kazałaś mi odejść,
a jesteś zupełnie zrozpaczona. Mam wrażenie, że jesteś bledsza
niż zwykle, stoisz w lekkim rozkroku, jakbyś nie była pewna, czy
nogi utrzymają twój ciężar. Chociaż chciałbym cię nienawidzić
za to, co mi zrobiłaś, martwię się o ciebie. Tym razem patrzę na
to wszystko inaczej; wiem, jak to się skończyło, niczym mnie nie
zaskoczysz jak wtedy. Zastanawiam się tylko, czy wtedy też byłaś
taka blada? Dlaczego tego nie zauważyłem? Co ty ukrywasz, Liv...?</i></span></span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="color: black;"><i>W
końcu nadchodzi ten moment, kiedy postanawiam wyjść z twojego
mieszkania, mając nadzieję, że wychodzę jednocześnie z twojego
życia. Bardzo się wtedy pomyliłem, a teraz... wiem, że nie ma dla
mnie ratunku. </i></span>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <i>Nie
zostawiaj mnie, Tom — szepczesz, gdy cię mijam.</i></span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Obracam
się na pięcie i patrzę na ciebie wyczekująco. Naprawdę to
powiedziałaś? Serce bije mi jak oszalałe, ponieważ nie rozumiem,
czy przesłyszałem się, czy powiedziałaś to naprawdę. Kiedy to
powiedziałaś? Tylko w moim śnie czy również tamtego dnia? Co
wtedy mruczałaś, Liv? Dlaczego nie zastanowiłem się wtedy, tylko
cię zostawiłem? Czy to moja rozpacz i beznadziejna potrzeba nadziei
płatają mi figle?</i></span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <i>Co
powiedziałaś? — pytam tym razem, ale ty nie odpowiadasz; w ogóle
nie zwracasz na mnie uwagi.</i></span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Zupełnie
jakby mnie nie było. Tak jak wtedy, gdy wyszedłem, trzasnąłem
drzwiami i zostawiłem cię płaczącą, ponieważ nie chciałem
dłużej tego przeżywać. Ani się poniżać; w końcu ze mną
zerwałaś. Po co miałem czekać? Zaciskam dłonie na głowie i wyję
cienkim głosem; co mam robić?! Trzęsiesz się cała i nie możesz
powstrzymać płaczu. Dławisz się łzami, ukrywasz w końcu twarz w
dłoniach. Stoję zdezorientowany, ale serce mi pęka na widok twojej
rozpaczy. Nie wiem, co jest jej źródłem – nasze rozstanie czy to
ja cię czymś zraniłem? </i>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Staram
się cię objąć, ale gdy wyciągam ręce, trafiają na pustkę.
Macham nimi bezradnie, ale nie mogę cię sięgnąć. Niepokoi mnie
to. Zupełnie jakby mnie nie było. </i>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <i>Zostań
ze mną, Tom. </i>
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Tom
poderwał się do pozycji siedzącej, zauważając z zawstydzeniem,
że krzyczał przez sen. Przetarł dłońmi mokrą twarz i odkleił
koszulkę od mokrego ciała. Odrzucił kołdrę, spuścił nogi na
chłodne panele i oparł się na drżących rękach. Serce waliło mu
w piersi oszalałym tempem, zbierało mu się na mdłości i kręciło
w głowie. Co to wszystko miało znaczyć? Ten sen... co to było?!
Dlaczego Liv nie chce dać mu spokoju? Co to miało znaczyć?
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Od
wielu dni –
właściwie od początku –
śniła mu się Liv. Trochę już przyzwyczaił się do świadomości,
że podczas snu znów się pojawi. Każdy sen kończył się tak
samo: mówiła „Zostań” i znikała, a on budził się
zdezorientowany we własnym łóżku. Oczywiście, miał wyrzuty
sumienia, że doprowadził do tego rozstania, zostawił Liv, gdy
ewidentnie go potrzebowała. To była jego wina, przecież wiedział!
Dlaczego ona musi go tak długo karać?
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">A
dzisiejszy sen... nigdy nie przeżył czegoś takiego. Wrócił do
tego momentu, którego wolałby więcej nie przeżywać. W dodatku
musiał przejść przez tę sytuację raz jeszcze, krok po kroku, a
czas ciągnął się niemiłosiernie długo. Nie sądził, że coś
go jeszcze zaskoczy; przecież Liv postanowiła się rozstać. Co
mogło go zdziwić? Wydawało się, że nic. Ale te jej ostatnie
słowa... czy to wydarzyło się naprawdę, a on dopiero teraz sobie
o tym przypomniał?
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Boże,
Tom... co się stało?
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Odjebało
mi — odpowiedział zwięźle na pytanie Gustava.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Ten
milczał przez dłuższą chwilę. Tom ruszał zmarzniętymi palcami
u stóp, ale nie mógł powstrzymać drżenia całego ciała. Zamknął
oczy i zacisnął zęby z nadzieją, że mdłości chociaż trochę
miną. Nie mógł się uspokoić, ale zupełnie nie przejmował się
porą ani tym, że Gustav miał również swoje problemy i chciał
odpocząć.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Aha
— odparł jeszcze krócej. Ziewnął głośno do telefonu. —
Jasne, spoko, odjebało ci. To chyba jasne, jest, kurwa, po trzeciej.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Muszę
z tobą pogadać.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Jestem
trochę śpiący... — przyznał — ale co my właściwie robimy,
jeśli nie rozmawiamy?
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Przyjedź
do mnie.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Co?</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Przyjedź,
musimy pogadać.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Spoko,
wpadnę. Koło południa, dobra? — powiedział, a Tom wyczuł w
jego głosie nadzieję, że zaraz wróci do ciepłego łóżka.
Pokręcił głową, jakby Gustav mógł go zobaczyć. Musiał z nim
porozmawiać <i>teraz</i>.
Pod żadnym pozorem nie mógł czekać tak długo. — Co się
właściwie stało?
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Odjebało
mi — powtórzył, a Gustav nie powstrzymał ironicznego
chrząknięcia. Tom przycisnął drżącą dłoń do czoła i
przełknął głośno ślinę. — Zwariowałem, chyba tracę zmysły.
Przyśniła mi się Liv... nie wiem, co to wszystko znaczy, co się
ze mną dzieje! — krzyknął nagle, tracąc nad sobą panowanie. —
Oszalałem, odjebało mi...
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Będę
za godzinę — zdecydował w końcu. — Mam nadzieję, że
postanowisz wreszcie coś zrobić, bo w przeciwnym razie cię zabije.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br />
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br />
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Gustav
upił łyk gorącej kawy, powstrzymał ziewnięcie i obserwował
krążącego w kółko Toma. Był wściekły, gdy ten zadzwonił do
niego godzinę wcześniej bredząc coś o postradaniu zmysłów.
Wyrywał go w środku nocy ze snu! To chyba oczywiste, że
zwariował?! Gustav chciał wreszcie trochę odpocząć, skoro cały
wolny czas spędzał z Sophie w szpitalu, a noce w mieszkaniu
kuzynki, ponieważ pod jego – jak podejrzewał – czatowali już
dziennikarze chętni poznać jego opinię na temat sprawy Georga. Nie
chciał sobie wyobrażać, jaką rozpęta burzę wieść, że rozstał
się z obecną dziewczyną, by związać się z jej przyjaciółką i
byłą partnerką Georga. Wiedział tylko, że było to nieuniknione
i wcześniej czy później się wydarzy.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Tom
prawie nieustannie chodził po kuchni, co działało mu na nerwy, ale
gdy siadał choć na chwilę, od razu zaczynał drżeć na całym
ciele. Gustav czuł się nieco niepewnie widząc tak roztrzęsionego
Toma – to było do niego niepodobne. Zawsze to on był tym
rozsądniejszym i mocniej stąpającym po ziemi. Nie wierzył w
przeznaczenie, nie był romantykiem, rzadko działał pochopnie i
wydawało się, że nic nie może go złamać.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Poza
Liv.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Ściągasz
mnie tutaj, bo ci się przyśniła — stwierdził w końcu rzecz
oczywistą. Tom rzucił mu ironiczne spojrzenie. — Dlaczego dopiero
teraz?
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Co
teraz?
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Dlaczego
teraz tak cię to poruszyło? — zapytał. — Spójrz na siebie.
Nie możesz się uspokoić. A mówiłeś, że o niej zapomnisz i ci
nie zależy.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Nie
zapomnę o niej! — wrzasnął, uderzając pięścią w stół.
Podwinął rękawy grubego czarnego swetra i przeczesał dłońmi
włosy. Zajął ostatecznie miejsce naprzeciwko niego i napił się
kawy. Skrzywił się tak, jakby spróbował czegoś obrzydliwego.
Sztuczne światło uwydatniało niepokojącą bladość Toma. —
Zaczęło się dwa dni po naszym rozstaniu. Śni mi się codziennie.
Mniej więcej taki sam schemat: prosi, bym jej więcej nie zostawiał,
rozmawiamy, całujemy się, rzuca jedno zdanie na odchodne i znika.
Zostaję sam, budzę się i dochodzę do siebie.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Gustav
patrzył w tym na świeże rany na prawej dłoni Toma. Sam też na
nią zerknął i zwinął ją w pięść.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Rozbiłem
szybę w kabinie prysznicowej — wyjaśnił mimochodem, a Gustav
wytrzeszczył oczy. Zaczął się zastanawiać, czy Tom faktycznie
nie zwariował, tak jak mówił. — Stary, nie wiem, co robić.
Chyba oszalałem, bo nie mam pojęcia, czy to był tylko sen, czy
naprawdę to się wydarzyło!
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Może
to sen. Dlaczego miałoby się to wydarzyć? Przecież nie wierzysz w
takie rzeczy.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Oczywiście,
kurwa, że nie wierzę w takie bzdury — zapewnił — ale wariuję,
gdy Liv śni mi się każdej nocy i mówi, że nie mogę jej
zostawić!
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Może
to tylko twoja tęsknota? — podsunął.</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Oczywiście,
że za nią tęsknię — powiedział, ledwo panując nad głosem.
Gustav wiedział, że go podpuszcza, ale Tom musiał sam zrozumieć,
że powinien odszukać Liv. Więź, jaka ich łączyła, była dla
niego trudna do pojęcia. Nie spodziewał się, że Tom aż tak ją
kochał, by nie mógł zupełnie o niej zapomnieć, lecz nie sądził
również, że wszystkie te sny wywoływała sama tęsknota. Mimo
tego co uważał Tom, Gustav nadal był zdania, że Liv nie odeszła
bez powodu. Zamieszanie związane z zespołem wcale go nie
przekonywało, ponieważ od początku wiedziała, z kim miała do
czynienia. — Nigdy jednak nie śniłem o dniu, gdy ze mną zerwała!
Powiedziała coś wtedy. Nie wiem co!
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— A
we śnie?
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Zostań
ze mną — odparł nieswoim głosem. — Za każdym razem to
powtarzała. Tym razem powiedziała to, gdy we śnie ją mijałem.
Zatrzymałem się i kazałem jej powtórzyć, powiedział to samo,
ale jakby już do siebie. Jakby mnie tam nie było, tak jak wtedy gdy
wyszedłem i trzasnąłem drzwiami, a ona została sama. Czy to mi
się po prostu... nie wiem, przypomniało? Przewidziało? — zapytał
zrezygnowany. — Nic już z tego nie rozumiem...
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Odnajdź
ją — powiedział. Tom popatrzył na niego z niedowierzaniem. —
Błagam cię, nie odwracaj kota ogonem. Cały czas do tego dążysz.
Pragniesz tego, przecież cię znam... udajesz silnego i obojętnego,
a wcale taki nie jesteś. Potrzebujesz jej. Dopóki jej nie
znajdziesz, nigdy nie dojdziesz do siebie.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Nie
wiem, gdzie zacząć... — wyznał w końcu.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Ten
jej przyjaciel... Mark?
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Markus.</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Niech
będzie. Może od niego?</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Już
byłem. Kazał mi spierdalać.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Mówiłeś,
że są blisko? — Tom uśmiechnął się ironicznie.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Skoczyłby
za nią w ogień. I pewnie zabiłby mnie z przyjemnością, gdyby
tylko mógł.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Świetnie.
Wracaj wieczorem do tego baru i go obserwuj. Zorientujesz się,
jeżeli cokolwiek stało się Liv — rzekł. — Jeśli nie, nękaj
go tak długo, aż w końcu wyśpiewa. Przecież ta laska nie mogła
zapaść się pod ziemię.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br />
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br />
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Drżały
mu nogi, gdy w końcu bar opustoszał i został tylko on. Usiadł na
stołku barowym, na którym zwykle siadał, gdy przychodził do Liv.
Tym razem też jej nie było, lecz Tom nie spodziewał się, że ją
zobaczy. Liczył tylko na obecność Markusa i wierzył, że
nareszcie dowie się prawdy. A ta świadomość sprawiała, że nie
mógł uspokoić swojego ciała. Umysłu również, ale starał się
myśleć jasno i wyglądać na opanowanego.</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Obserwowałem
cię cały wieczór — zaczął, przykuwając uwagę Markusa — i
po jakimś czasie odniosłem wrażenie, że patrzę w swoje odbicie.
Wyglądasz, jakbyś nie sypiał od wielu dni. A poza tym jesteś
rozkojarzony i drażliwy. Gapiłem się na ciebie cały czas. Gdy
tylko zostawałeś sam, znikał firmowy uśmiech porządnego barmana.
— Markus milczał. Zacisnął mocno wargi i ściągnął brwi. Tom
ciągnął niewzruszony, chociaż sam nie wiedział, co właściwie
robi, ani do czego to prowadzi: — Często odwiedza mnie kumpel,
który sprawdza, jak radzę sobie po rozstaniu z Liv. Śmieszne, że
akurat o niej wspominam, nie? W każdym razie zachowuję się tak,
jak ty. Kiedy siedzi u mnie w domu, normalnie z nim rozmawiam, omijam
jej temat i staram się wyglądać tak, jakby nic się nie stało. A
stało się. I ty wyglądasz tak samo.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Zamilkł
na chwilę. Upił łyk pepsi i zwilżył gardło. Chrząknął, a
Markus przyglądał mu się bez słowa, za to spojrzenie miał
nieodgadnione. Sprzątał brudne szklanki i słuchał go.</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Pomyślałem,
że może twój synek jest chory. Liv mi o nim opowiadała. Ma pięć
lat, nie? Jeszcze maluch. Ale zaraz potem zwątpiłem, ponieważ
opowiadała mi też, że jesteś idealnym ojcem - słyszałem o
wszystkim, co cię spotkało. Nie zostawiłbyś go samego, gdyby coś
mu dolegało, racja? — zapytał retorycznie, a mimo to Markus
skinął głową. To pozwoliło sądzić Tomowi, że jest na dobrym
tropie. — No jasne, że nie. Zwariowałbyś tu z nerwów, a poza
tym może twoje dziecko by cię potrzebowało. Nie byłoby cię
tutaj; znalazłbyś zastępstwo albo w ogóle zamknął ten bar w
cholerę. Ale jednak tutaj jesteś, więc próbowałem cię rozgryźć.
Może jestem przewidywalny – mam to w dupie – ale jestem pewny,
że to chodzi o Liv. — Wargi Markusa zadrżały, jakby w ostatniej
chwili powstrzymał to, co chciał powiedzieć. Tom wytarł dłonie o
spodnie; nagle pokryły się całe potem. Dochodził do momentu jego
ostatecznej dedukcji; nie miał jednak pewności, czy kryje się w
tym chociaż odrobina prawdy. Musiał zaryzykować, ponieważ inaczej
nie był w stanie złamać Markusa. A ostatni sen uświadomił mu, że
już nic go nie powstrzyma przed dotarciem do prawdy. — To przez
nią nie możesz spać. To o nią się tak martwisz. Nie pieprz, że
Liv nie chce mnie znać, bo i tak ci nie uwierzę. Gówno prawda,
powiedziałaby mi to wprost. Tak jak wtedy, gdy najpierw kazała mi
odejść, a potem wyszeptała, żebym został. Spieprzyłem sprawę,
ale tym razem wszystko naprawię. I nawet ty mi nie przeszkodzisz. Co
się, kurwa, dzieje z moją dziewczyną? Nie mogę jej odnaleźć,
ale ty tym razem mi pomożesz.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Co
ty w ogóle wiesz o <i>swojej
</i>kobiecie...
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Może
nie za wiele — przyznał bez oporu, ignorując ten dziecinny
przytyk. Chciał na tym zakończyć rozmowę, ale słowa popłynęły
same wartkim strumieniem. — Wiem, że nigdy nie słodzi herbaty, za
to pije niesamowicie słodką kawę. Uwielbia jeść kakao w proszku,
tosty z dżemem brzoskwiniowym, ale nienawidzi jabłek, bo po nich
wymiotuje, w czym przypomina mi mojego brata. Panicznie boi się
pająków, a horrory ogląda przez palce, gardzi komediami
romantycznymi, ale płacze, gdy jakieś zwierzę w filmie cierpi. Śpi
na lewym boku, lubi śpiewać pod prysznicem i godzinami przesiadywać
na parapecie, wyglądając przez okno. Chce tańczyć za każdym
razem, gdy słyszy piosenkę Leonarda Cohena, ponieważ przy niej
powiedziałem jej, że ją kocham. Kupuje tylko wiśniowe pomadki ,
zawsze zasypia, gdy podróż samochodem trwa dłużej niż pół
godziny — przerwał na chwilę, przełykając głośno ślinę.
Tracił nad sobą kontrolę, gdy przypominał sobie wszystkie te
szczegóły. Nie mógł już znieść rozłąki z Liv, a przełamujący
się opór Markusa napędzał go do działania. Kazałby mu już
dawno wyjść, gdyby nie... gdyby nie co? Nie chciał o tym
rozmyślać, dlatego ciągnął: — Dopiero niedawno zauważyłem,
że wokół źrenic ma brązowe obwódki. Beznadziejnie mówi po
angielsku, a jeszcze gorzej po irlandzku. Ma niewyobrażalny talent
malarski, który z niezrozumiałego dla mnie powodu ją przeraża.
Czasami płacze przez sen, boi się samotnych nocy. Od dawna dręczą
ją koszmary, ale nie wiem, co je spowodowało. Wiem, że wiele
przede mną ukryła. Nie wiem, dlaczego odeszła, a tym bardziej nie
wiem, dlaczego prosiła, żebym jej nie opuszczał. Zajęło mi to
zbyt długo czasu, ale naprawdę nie wierzę, że mnie nie kocha.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Markus
patrzył na niego bez wyrazu, a ta chwila ciągnęła się w
nieskończoność. Tom nie przerywał kontaktu wzrokowego, ponieważ
nie chciał pozwolić Markusowi pomyśleć, że znów się podda, gdy
ten rzuci kilka zdań pozbawionych sensu. Patrzył mu hardo w oczy,
chociaż z każdą upływającą chwilą zaczynał wątpić, że
cokolwiek osiągnie tego wieczora. Nie mógł jednak zapomnieć o
Liv, a każde przywołane wspomnienie raniło go bardziej niż tysiąc
ostrzy.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Markus
w końcu westchnął, odwrócił się i z półki ściągnął
butelkę whisky. Postawił na blacie dwie czyste szklanki i zanim
zdążył otworzyć trunek, Tom wymamrotał:
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Nie
piję. Prowadzę...</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Gówno
mnie to obchodzi, dzisiaj pijesz — odparł Markus.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Rozlał
alkohol do szklanek, opróżnił swoją jednym haustem, a Tom po
krótkim zastanowieniu podniósł swoją. Whisky przyjemnie paliła w
przełyku. Nie spuszczał wzroku z Markusa i ani trochę nie
rozumiał, o co mu właściwie chodzi.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Jesteście
do siebie bardzo podobni — zaczął, co trochę zbiło Toma z
pantałyku. Nie śmiał mu jednak przeszkadzać, bo czuł w głębi
serca, że złamał opór Markusa. Siedział więc w milczeniu,
obracając w dłoniach szklankę z odrobiną whisky. Głos Markusa
brzmiał spokojnie i łagodnie. — Liv umawiała się z wieloma
facetami, ponieważ chciała sobie udowodnić, że żyje naprawdę.
Nigdy to jednak nie trwało dłużej niż parę tygodni, ponieważ
Liv boi się ludzi. Stara się być niezależna, ironiczna i czasami
próbuje zniechęcić niektórych do siebie. Nie potrafię jej
wytłumaczyć, że tworzy błędne koło, bo boi się bliższej
relacji i wiążącej się z nią szczerości, a jednocześnie
potrzebuje kogoś, kto pomógłby jej uporać się ze wszystkim. Gdy
cię zobaczyłem, powiedziałem jej, że masz wzrok kogoś, kto
zobaczył zbyt dużo i nie potrafi o tym zapomnieć. Nie chciałem,
by Liv nawiązała z tobą jakąkolwiek znajomość, ponieważ sama
jest w kiepskim stanie. Bałem się, że to, co ty przeżyłeś, źle
na nią wpłynie — przyznał szczerze. Wszystko to, co powiedział
Markus, brzmiało tak dziwacznie, że Tom mógł tylko wpatrywać się
w niego szeroko otwartymi oczami. Nie spodziewał się, że jego
problemy były aż tak widoczne, by nieznajomy facet mógł go
rozgryźć w kilka minut. Mimo zaskakujących słów, czuł pewną
ekscytację. — Ale patrzę w twoje oczy i widzę jej spojrzenie.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Nie
rozumiem.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Mimo
wszystko sprawiłeś, że Liv znów zapragnęła życia. I to dla
ciebie zaryzykowała wszystkim, bo nie chciała cię stracić. Nie
pochlebiam tego... ale Liv cię kocha — powiedział — i z tego
powodu od ciebie odeszła.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Nie
rozumiem... — powtórzył bezradnie. Rozłożył ręce i jęknął.
Miał tego dość! Czemu ten facet ciągle mówił zagadkami?</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— To
skomplikowane. Ostatnim razem powiedziałem ci, że Liv nie chce cię
znać. Chyba zwariowałem, że jej wtedy posłuchałem, ponieważ
prosiła mnie, żebym cię zniechęcił do odszukania jej. Gdy
zobaczyłem, w jakim jest stanie... nie mogłem dłużej się na to
godzić. Wybacz mi tamte kłamstwa, ale w ten głupi sposób
okazywałem jej lojalność — wyznał.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Co
się dzieje?</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Markus
zastanawiał się dłuższą chwilę, jakby szukał odpowiednich
słów. W końcu rozpoczął:</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><a href="https://www.blogger.com/null" name="__DdeLink__394_190872663"></a>
— Muszę
zacząć od siebie, żeby wprowadzić cię w całą historię. To
prawda, że Liv wiele przed tobą ukryła. Starałem się przekonać
ją, by ci powiedziała prawdę... ale ona była zbyt przerażona.
Liv boi się bez przerwy... — zawiesił głos, kręcąc głową. —
No dobrze, wróćmy do początku — dodał. — Zapewne wiesz, że
moja żona zmarła na raka. Mniej więcej w tym czasie poznałem Liv,
ponieważ była przyjaciółką Johanny. Dzieliło je tylko pięć
lat, więc nic dziwnego, że się świetnie dogadywały. Sam
zaprzyjaźniłem się z Liv, bo – może trudno w to uwierzyć - ale
Liv była straszną gadułą. Szybko znalazłem z nią wspólny
język, a Liv szybko zakochała się we mnie — Markus zaśmiał
się, ale Tom wyczuł w tym śmiechu gorycz. Zapewne niełatwo było
wracać do ostatnich miesięcy życia żony. — Gdy umarła Johanna,
sam zakochałem się w Liv. Nie zrozum mnie źle - nie chciałem od
razu wyrwać laski, ale potrzebowałem kogoś, kto pomógłby
pogodzić się z tą tragedią. Mitchell miał wtedy zaledwie kilka
miesięcy, rodzice Johanny szantażowali mnie, wpadłem w depresję,
straciłem pracę... Liv była kimś, kto wprowadzał światło w
moje życie. Potrzebowałem tego jak powietrza i potrzebowałem jej —
wyjaśnił, a Tom miał ochotę powiedzieć, że nie musi tego robić.</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Doskonale
rozumiał, co miał na myśli, ponieważ on sam potrzebował Liv jak
powietrza. Nie tylko dlatego, że ją kochał, lecz również
dlatego, że dzięki niej zdołał uporać się ze wszystkimi
problemami. Liv miała na nich obu zbawienny wpływ i
niezaprzeczalnie wniosła wiele dobrego do ich życia. Dopiero wtedy
zaczął się zastanawiać, dlaczego żaden z nich nie potrafił
pomóc jej. Od pewnego czasu domyślał się, że Liv nie była z nim
do końca szczera, ale zamiast spróbować z nią porozmawiać, stale
miał inne powody do zmartwień. Nawet wtedy, gdy w wieczór przed
galą była taka przygnębiona, było go stać jedynie na żałosne
żarty. Poza tym sądził, że mieli jeszcze wiele czasu na
rozmowy...
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— W
końcu stanąłem na nogach, otworzyłem ten bar, zacząłem
normalnie pracować i uczyć się samotnego ojcostwa. Czasami jeszcze
widywałem się z Liv, ale później zniknęła i wróciła do
swojego życia. Starałem się utrzymywać z nią kontakt, często
dzwoniłem, ale w końcu nie zauważyłem, kiedy przestaliśmy ze
sobą rozmawiać. Musiałem zająć się synkiem i być dla niego i
ojcem, i matką. To nie było zbyt łatwe zadanie, ponieważ nie
miałem pojęcia, jak wychowywać dziecko... poza tym często muszę
kontrolować zdrowie Mitchella, żeby... — nie dokończył, ale Tom
domyślił się, że zapewne lekarze zalecili, by na wszelki wypadek
częściej badać dziecko. Rozumiał to wszystko i nie oceniał go,
dlatego tym bardziej nie rozumiał, czemu Markus się tłumaczył.
Miał wrażenie, że czuł się winny, że w jakiś sposób zaniedbał
Liv. — Wróciła dopiero trzy lata temu.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Co
się wtedy stało? — zapytał, gdy Markus nic więcej nie dodał.</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Wahał
się przez parę sekund, ale ostatecznie podjął decyzję.</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Myślę,
że to ona powinna ci już wyjaśnić.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— No
dobrze — zgodził się chętnie. Cieszył się niezmiernie, że
Markus wziął jednak jego stronę i zdradził mu co nieco. Właściwie
głównie dotyczyło to jego życia i nadal nie widział związku z
Liv, lecz nie dbał o to. Wystarczyła mu ta nadzieja, której
potrzebował. Teraz powinien porozmawiać w końcu z Liv i wszystko
wyjaśnić. — To gdzie ją znaleźć?</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Nie
zrozumiałeś? — zapytał cicho, a zabrzmiało to niepokojąco.</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Nie...
nie wiem, co miałem zrozumieć?
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Moja
żona zmarła na raka — powiedział powoli, jakby dawał Tomowi
czas do namysłu. Jeszcze nie rozumiał, ale zanim Markus dokończył
swoją myśl, poczuł, jak oblewa go zimny pot. — Leżała z Liv na
jednej sali.
</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Co...?</span></div>
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— Liv
ma raka, Tom — wyjaśnił w końcu łamiącym się głosem. — Od
lat choruje na białaczkę. Niedługo po waszej kłótni dowiedziała
się, że ma nawrót.
</span></div>
<br />
<div align="justify" class="western" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-36664945983818634392016-04-15T01:11:00.000+02:002016-04-15T01:12:18.116+02:0028. Uwolnić przyszłość od przeszłości? Uwolnić przeszłość od przyszłości?<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span>
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span>
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tom
przeciągnął dłonią po włosach i przechylił głowę,
przyglądając się odbiciu w lustrze. Miał wrażenie, że osoba,
która na niego patrzyła, wcale nie była nim. Policzki zdobił
kilkudniowy zarost, a brązowe kosmyki swobodnie opadały na ramiona.
Zerknął na nie, a postać w lustrze zrobiła to samo; pomyślał,
że najwyraźniej włosy należą do niego. Zmarszczył czoło.
Poznawał swoje oczy; ich kształt, ciemny kolor; czoło, nos, mocno
zaciśnięte usta. To wszystko należało do niego, a jednak...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Potrząsnął
głową, a włosy podskoczyły. Westchnął, związał niesforne
kosmyki i doszedł do wniosku, że to tylko kwestia czasu, aż
przyzwyczai się do nowego wyglądu. Gdy zmienił dredy na warkocze,
miał również problem z zaakceptowaniem zmiany. Jasne włosy nagle
zmieniły się w czarne, były zdecydowanie krótsze, Bill uważał,
że taka fryzura mu służy, on jednak miał inne zdanie. Liv je
lubiła; powiedziała mu kiedyś, że spodobałby jej się w każdej
fryzurze. Był ciekaw... </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie!</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zanim
zdążył uchwycić w lustrze ciekawskie spojrzenie Gustava, spuścił
wzrok. Miał ochotę uderzyć otwartą dłonią w czoło – dlaczego
stale do niej wracał? Upłynęły już dwa tygodnie od rozstania, a
on wciąż o niej myśli i zastanawia się, co powiedziałaby w danej
chwili! </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Szesnaście
dni. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><i>Dlaczego
wciąż to liczę?</i></span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Co
jest? — zapytał Gustav. Tom uniósł wzrok i popatrzył na jego
odbicie. Odniósł wrażenie, że w ciągu ostatnich dni Gustav
spoważniał i nabrał pewności siebie, której kiedyś mu tak
brakowało. Nie unikał już stawiania trudnych pytań, a Tom był
pewny, że wcześniej czy później wszystko z niego wyciągnie.
Przede wszystkim to, o czym wciąż nie miał ochoty rozmawiać.
Gustav przecież wiedział jedynie, że rozstał się z Liv. —
Powiedz coś, Tom. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Wszystko
w porządku — powiedział z nadzieją, że i tym razem Gustav
postanowi dać mu jeszcze czas. Tom miał już tę świadomość, że
jeśli Gustav nie naciska, to tylko dlatego, by go nie ranić. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Pieprzysz
— odparł niewzruszony. — Myślisz o niej. Ta cała twoja
przemiana to z jej powodu, co? </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Puścił
tę uwagę mimo uszu. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">A
serce też sobie wytniesz, żeby o niej zapomnieć?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tom
wzruszył ramionami, siląc się na obojętność. Czuł na sobie
palące spojrzenie Gustava, więc chwycił marynarkę zawieszoną na
oparciu krzesła i założył ją bez pośpiechu, wyrównując
wszystkie zagięcia. Chociaż starał się nie dopuszczać do siebie
tej myśli, w końcu na dobre zaczął rozmyślać o Liv. Jak wiele
domyśla się Gustav? Nie chciał tego sprawdzać, ale wiedział, że
nie miał już wyjścia. Nerwowo podwijał i opuszczał rękawy, a
wszystko to, co tłumił w sobie po odejściu Liv, właśnie powoli
odnajdywało ujście. Czuł, jak zaczyna tracić nad sobą kontrolę.
</span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Liv
odeszła. Uciekła. Zostawiła mnie. Zabawiła się i zwiała,
najwyraźniej taką miała ochotę, jasne? — zaczął drżącym
głosem. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie
wierzę. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">W
co, kurwa, nie wierzysz? — zapytał ostrzej, niż by tego chciał.
Nie chciał nawet słuchać domysłów, dlaczego Liv mogła odejść.
Odeszła i już! Czy to nie było wystarczająco bolesne i
upokarzające? </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie
wierzę, że zostawiła cię bez powodu — wyjaśnił. — Kobiety
tak nie robią. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Ale
ona tak! — krzyknął i poczuł wstyd, gdy sam usłyszał, ile w
tych słowach krył bólu. Gustav jednak go nie oceniał, a ten fakt
bardziej go zdenerwował. — Znudziła się, a ja się zakochałem.
Miałeś rację – pokochać kobietę, z którą tylko się sypia?
Skrajny idiotyzm. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Liv
cię kocha, Tom — wtrącił łagodnym głosem, wcale nie odbierając
sobie należnej racji. — Widziałem was. Takiej czułości, z jaką
na ciebie patrzyła, nie sposób udawać. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">A
widzisz ją gdzieś tutaj?! — zapytał, zataczając ręką koło.
Okręcił się również wokół własnej osi, podkreślając tym
ironię swojego pytania. Wyżywał się na Gustavie, ponieważ powrót
do rozstania z Liv obudził kolejne demony, które właśnie szarpały
i gryzły jego duszę. Fala tłumionego bólu zalewała ciało, a on
miał ochotę tylko wrzeszczeć, by wreszcie się tego pozbyć. —
Nie?! </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie
pomyślałeś, że Liv odeszła, by cię chronić? </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tom
wybałuszył oczy i zaniemówił na chwilę.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Niby
przed czym?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Przed
tym, co przed tobą ukrywała — sprostował, gdy Tom nadal patrzył
na niego z zaskoczeniem. — Nie udawaj takiego zdziwionego. Każdy
zauważyłby, że coś ukrywa. Sophie odeszła, by...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Liv
to nie jest Sophie! — A więc to tak? Uważał, że jeżeli Tom
będzie wystarczająco mocno wierzyć albo bić pokłony przed jakimś
bóstwem, to odnajdzie Liv, która powie, że odeszła, bo kochała
go zbyt mocno? Ten pomysł rozwścieczył go bardziej niż cokolwiek
innego. — Nie natknę się na nią na żadnym cholernym czacie! Nie
wierzę w to bzdurne przeznaczenie, a ona...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zamknij
się wreszcie! — przerwał mu, a ton głosu wskazywał, że Gustav
jest niewiele mniej wściekły; jego złość miała inne źródło.
Tom ponownie zamilkł; raczej zdziwiony niż posłuszny. — Dlaczego
zamiast wziąć się w garść, ty ciągle użalasz się nad sobą?!
Pieprzysz, jak bardzo cię zraniła, a na nic więcej się nie stać!
Nie powinieneś był jej pozwolić odejść. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Ale
ty jesteś naiwny — odpowiedział z pogardą. Nie chciał nawet
brać sugestii Gustava do serca; nie mógł pozwolić na rozbudzenie
w sobie nadziei, że może jednak rozstanie z Liv nie było
ostateczne. Tęsknił za nią tak bardzo, że pragnął zrobić
wszystko, by ją odnaleźć, lecz ból w sercu uzmysławiał mu, że
nie może tego robić. — Uważasz, że opowiesz mi swoją ckliwą
historyjkę o przeznaczeniu, a ja od razu zacznę szukać Liv? Obudź
się, stary. Ona mnie rzuciła, bo mnie nie kocha. Gdyby naprawdę
tak za mną szalała, jak twierdzisz, nie zostawiłaby mnie. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">To
ty jesteś naiwny — zripostował. — Sądzisz, że Liv cię nie
potrzebuje, a ty szybko o niej zapomnisz. To nieprawda, Tom. Nie
widzisz tego? Cierpisz bez niej. Zapomniałbyś o niej, gdybyś jej
nie kochał. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Kocham,
kocham, kocham... jakie to, kurwa, ma jeszcze znaczenie?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Ogromne.
</span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tom
popatrzył na niego z niedowierzaniem i machnął ręką. Od kiedy
Sophie trafiła do szpitala, a Gustav zaczął otwarcie mówić o
miłości do niej, zachowywał się inaczej. Uważał, że prawdziwa
miłość przezwycięży wszystko, a ci, którzy szczerze się
kochają, znajdą do siebie drogę. Tak jak on i Sophie. Tom jednak
wiedział, że drogi jego i Liv już nigdy więcej się nie
skrzyżują, chociaż szczerze ją kochał. Prawdziwa miłość może
faktycznie pokonać wszystko tylko w filmach i romantycznych
historiach, w które on nawet nie wierzył. Prawdą było to, że Liv
odeszła. A także to, że ją kochał. Ale już nigdy się nie
spotkają. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Jedź
lepiej do Sophie, ona bardziej cię potrzebuje niż ja. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Odnajdź
lepiej Liv, ona bardziej cię potrzebuje niż ty mnie — odparował.
</span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<br />
<br /></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<br />
<br /></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Po
dziesięciu dniach Sophie zaczęła wracać do zdrowia.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Siedziała
wsparta poduszkami na szpitalnym łóżku, Gustav zajmował miejsce
naprzeciw niej na niewygodnym plastikowym krzesełku. Przyglądała
mu się zauroczona. Większość siniaków zaczynała już blednąć,
po opuchliźnie na twarzy nie było właściwie śladu. Rozpuszczone
włosy opadały łagodną falą na ramiona, złamaną rękę położyła
ostrożnie na podołku. Wzrok zdradzał przytomność umysłu i
jasność myśli, lecz Gustav i tak dostrzegał od czasu do czasu
przejmujący smutek. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Jak
się czujesz? </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Boli
mnie głowa — powiedziała z bladym uśmiechem. Dla potwierdzenia
słów uniosła zdrową rękę, ale syknęła cicho, ponieważ wciąż
bolały ją żebra przy wykonywaniu niektórych ruchów. Westchnęła
i zmieniła temat: — Co z Tomem? </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Sophie...
</span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Gustav
stęknął tylko. Zachowanie Sophie wzbudzało u niego konsternację,
ponieważ od chwili, gdy dowiedziała się o utracie dziecka,
rozpłakała się tylko raz i unikała tego tematu jak ognia. Albo
udawała, że nie rozumie jego delikatnych aluzji, albo zaczynała
zupełnie inny temat. Rozumiał, że nie mógł jej pomóc w
pogodzeniu się ze stratą – bo jak mógłby to zrobić? – ale
czuł się zupełnie bezsilny i te uniki wzbudzały w nim coraz
większy niepokój. Co będzie, jeśli Sophie zupełnie się załamie?
</span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">No
już, powiedz mi. Rozmawiałeś z nim? — ponagliła, gdy długo nie
odpowiadał.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Oczywiście
— dał za wygraną i zgodził się na kontynuowanie tematu o Tomie.
Rozmowa z nim na temat Liv była równie bezcelowa, co próba
namówienia Sophie na rozmowę o jej stanie psychicznym. — Jest
uparty jak osioł. Ciągle myśli o tej Liv, ale nie ma zamiaru jej
odszukać. Wmawia sobie, że szybko o niej zapomni... </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie
zapomni — wtrąciła lakonicznie Sophie. Tym razem westchnął
Gustav, ponieważ sam to odkrył. Tom zapewne również, mimo to
udawał, że już o niej zapomina. </span><span style="font-size: 12pt;"><i>Dlaczego
oni unikają tych tematów? </i></span><span style="font-size: 12pt;">Gustav
żachnął się w myślach; nie miał pojęcia, jak mógł im pomóc,
a wiedział, że musi to zrobić. </span><span style="font-size: 12pt;">—
Jest zraniony i boi się zaryzykować. Stracił ją i nie chce
przechodzić tego po raz drugi. Nie wierzy, że mogłoby mu się udać
tak jak tobie. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tak
jak mnie? — podchwycił i uniósł do góry brew. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Sophie
zachichotała i popatrzyła na niego skrzącymi się oczami. Nie mógł
się powstrzymać, więc nachylił się nad nią i pocałował w
rozchylone usta. Objęła go delikatnie, więc naparł na nią
mocniej, dopóki nie usłyszał chrząknięcia. Za sobą. Sophie
spoglądała na kogoś za nim, więc odsunął się od niej i
odwrócił. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><i>O
kurwa.</i></span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Marina.
</span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zaniemówił
i wytrzeszczył na nią oczy. Obdarzyła go krótkim spojrzeniem, a
później przesunęła wzrok na Sophie. Marina zaciskała mocno palce
na pasku skórzanej torby, a Gustav od razu pojął, że jest
zestresowana. Granatowy płaszcz miała rozpięty, spod niego
wystawała czarna koszula, a szalik w tym samym kolorze miała
niedbale zawinięty wokół szyi. Milczała, a jej twarz wydawała
się nieprzenikniona, chociaż po mocno zaciśniętych szczękach
Gustav poznał, że Marina powstrzymuje płacz. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Odwrócił
w końcu wzrok, ponieważ nie mógł tego dłużej znieść; przecież
to przez niego ta kobieta tak cierpiała. Od dnia, w którym Sophie
trafiła do szpitala, w ogóle z nią nie rozmawiał i prawie
zapomniał, że nadal był w związku z Mariną. Sophie stanowiła
dla niego priorytet, więc tym bardziej poczuł wstyd, że w ciągu
tego czasu nadal nie zebrał się na odwagę, by ostatecznie pomówić
z Mariną. Niedawno zaczął podejrzewać, że Marina wszystkiego się
domyśliła, lecz odkładał tę rozmowę, aż...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">No
właśnie. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zostawisz
nas same? </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Otworzył
oczy jeszcze szerzej i w dodatku rozchylił usta, co nadało naprawdę
niemądry wyraz jego twarzy. Przesuwał wzrokiem od jednej do
drugiej, szukając jakiejś odpowiedzi. Czy to na pewno był dobry
pomysł? </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Idź
stąd — odezwała się w końcu Sophie. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Wyszedł
posłusznie, zamknął za sobą drzwi i opierał się pokusie, by od
razu stanąć przy szklanej ścianie i patrzeć, co dzieje się w
środku. Pokręcił głową, zdecydował się na spacer po szpitalnym
korytarzu. Włożył ręce do kieszeni spodni, wrócił myślami do
poprzednich rozważań. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Georg
zapadł się pod ziemię. Był poszukiwany przez policję w związku
z pobiciem Sophie, lecz na razie był nieuchwytny. Nikt go nie
widział, nie kontaktował się ani ze znajomymi, ani z rodziną.
Gustav nie mógł doczekać się chwili, aż w końcu wpadnie w ręce
policji i zostanie skazany za to wszystko, co zrobił, chociaż tak w
głębi duszy chciał spotkać go osobiście i wymierzyć mu własną
karę. Bardziej mu się to należało niż pobyt w więzieniu.
Zniszczył </span><span style="font-size: 12pt;"><i>wszystko</i></span><span style="font-size: 12pt;">!
Gustav nie potrafił nawet zacząć wyliczania tego, za co chciałby
go ukarać. Przede wszystkim za znęcanie się nad Sophie; za
pozbawienie życia ich nienarodzonego dziecka, za odebranie jej wiary
i pewności, za każde poniżenie, każde uderzenie, każde słowo,
które sprawiło, że Sophie nie starała się walczyć o poprawę
swojego losu. Za to, że zaszczepił w niej strach. Za wszystkie
kłamstwa, którymi raczył wszystkich, by zniechęcić ich do Toma,
by się od niego odsunęli i uznali go za kłamcę. Za to, że
zaprzepaścił wszystko, co razem zbudowali. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Za
to, że przez dłuższy czas nim manipulował. Do własnej słabości
najtrudniej się przyznać – Gustav długo nie potrafił wyrazić
tego głośno, prawda jednak była niezaprzeczalna. Georg wyczuł
jego słaby charakter i wykorzystywał to do własnych celów. Przed
oczami stawały mu kolejne sceny, w których powinien był wykazać
się umiejętnością logicznego myślenia, a przyjmował to, co
mówił Georg... Zacisnął mocno pięści, uderzył nimi w ramiona i
pokręcił głową. Rozpamiętywanie przeszłości w niczym mu nie
pomoże – musiał skupić się wreszcie na nadchodzącej
przyszłości, którą chciał spędzić z Sophie. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Dwa
dni temu zabrał nieco rzeczy ze swojego mieszkania i przeniósł się
do tego, które wynajmowała jego kuzynka; akurat wyjechała z
narzeczonym na zaległy urlop w góry albo za granicę – Gustava w
ogóle to nie obchodziło, gdy mu opowiadała, gdzie zabierze ją
Kris. Nie miała nic przeciwko, by trochę pomieszkał w jej
mieszkaniu, a właściwie nawet ta prośba ją ucieszyła, ponieważ
szukała kogoś, kto pod jej nieobecność zająłby się jej dwoma
kotami. Wieczory spędzane w towarzystwie tych wrednych zwierząt
przyprawiały Gustava o mdłości, lecz nie narzekał, ponieważ w
gazetach pojawiały się już doniesienia na temat pobicia Sophie i
poszukiwania Georga przez policję, więc lada chwila dziennikarze
zaczną spędzać każdą wolną chwilę pod jego mieszkaniem, by
uzyskać jakikolwiek komentarz od członka zespołu. Nie miał na to
najmniejszej ochoty, a poza tym wreszcie zrozumiał, co miał na
myśli Tom, gdy zdradził, że planuje odejście z zespołu – Tokio
Hotel nie miało większego znaczenia i dla niego, gdy chodziło o
zdrowie Sophie. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie
chciała z nim rozmawiać na temat straconego dziecka i stwarzała
pozory, jakby nic się nie stało. Tylko raz, podczas rozmowy z
lekarzem, rozpłakała się i nie mogła się uspokoić. Zanosiła
się płaczem tak długo, aż zaaplikowano jej dawkę leku
uspokajającego; później spała, a gdy obudziła się, zaczęła
unikać tematu. Nie potrafił jej pomóc ani w żaden sposób
pocieszyć, bał się jednak, że to milczenie w końcu odbije się
na jej wątłym zdrowiu. Jak długo mogła udawać, że wszystko jest
w porządku? </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Wracał
właśnie, kiedy Marina wyszła z sali. Stanął jak wryty i przez
kilka chwil mierzyli się bez słowa spojrzeniem. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Słuchaj,
ja... </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nic
nie mów — weszła mu w słowo, zanim zdążył dokończyć swoją
myśl. Mógł ją tylko stale przepraszać i powtarzać słowa, które
dla niej nie miały już żadnego znaczenia. Oszukał ją i zranił,
nie było takich słów, którymi mógłby się usprawiedliwić.
Marina miała schrypnięty głos i mokre policzki. — Długo
rozmawiałyśmy, wyjaśniłyśmy sobie wszystko. Ale to już koniec.
Nigdy więcej się nie spotkamy. Nie chcę też więcej widzieć
ciebie. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Wybacz
mi...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Położyła
mu dłoń na piersi, a potem zwinęła ją w pięść. Patrzyła na
niego, a oczy napełniały jej się łzami. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Domyślałam
się — szepnęła drżącym głosem. — Właściwie </span><span style="color: black;"><span style="font-size: 12pt;">od
dawna byłam przekonana, ze ją kochasz. Widziałam miłość w
twoich oczach, ale nie potrafiłam odejść, bo cały czas miałam
nadzieję, że kiedyś popatrzysz tak na mnie. </span></span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Przepraszam...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zraniłeś
mnie i złamałeś mi serce — powiedziała, uderzając go w pierś.
Cofnął się, ale nie bronił, ponieważ wiedział, że zasłużył
na wiele gorszy los. Oceniał zachowanie Georga, lecz powinien zacząć
najpierw od siebie. Fakt, że nigdy nie uderzyłby kobiety, wcale nie
działał na jego korzyść. Potraktował Marinę jak ostatni dupek.
— Nienawidzę cię za to. Nie potrafiłeś ode mnie odejść. Na
co, do cholery, czekałeś?! Dopóki Sophie nie odejdzie od twojego
kumpla? Byłam dla ciebie tylko kołem ratunkowym? — krzyczała,
cały czas go popychając do tyłu. — Jak mogłeś to zrobić!
Boże, myślałam, że jesteś </span><span style="font-size: 12pt;"><i>ideałem</i></span><span style="font-size: 12pt;">!
A ty jesteś zwykłym gnojem! Kochałam cię, Gustav! Kurwa mać, ja
cię ciągle kocham! </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Popchnęła
go ostatni raz i odsunęła się. Zanosiła się rozpaczliwym
szlochem, zakryła twarz dłońmi i drżała. Gustav wyciągnął
rękę, dotknął jej ramienia, lecz odskoczyła jak poparzona i
obdarzyła go wściekłym spojrzeniem. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><i>Nigdy
</i></span><span style="font-size: 12pt;">więcej
tego nie rób. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Odeszła,
zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. W połowie drogi spotkała się
z Tomem, któremu wpadła w ramiona. Gustav obserwował z daleka, jak
tamten ją obejmuje i zadaje jakieś pytania. Rzucił mu krótkie
spojrzenie i gestem pokazał, że zajmie się Mariną i później
wróci. Gustav odprowadzał ich wzrokiem, kiedy razem zmierzali do
końca korytarza, a płacz Mariny towarzyszył mu jeszcze długo. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<br />
<br /></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<br />
<br /></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Bill
wysiadł z samochodu i rzucił ostatnie spojrzenie na okładkę
gazety, która leżała na miejscu pasażera. Na połyskującym
papierze wydrukowano zdjęcie Georga, a obok dwa pytania: </span><span style="font-size: 12pt;"><i>Co
się stało z basistą Tokio Hotel? Co się stanie z zespołem? </i></span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie
chciał akurat myśleć o tym, co się stanie z jego ukochanym
zespołem. O mało nie zemdlał, gdy w sklepie zerknął na prasę i
zobaczył zdjęcie Georga. Kiedy czekał w kolejce ściskając gazetę
w dłoni, zauważył, że nieznacznie zaczęła drżeć, a zimny pot
popłynął mu między łopatkami i serce zaczęło się tłuc jak
szalone w piersi. Miał wrażenie, że na policzki wystąpił
olbrzymi rumieniec, i chciał krzyknąć na młodą kasjerkę, by się
pośpieszyła, gdy nieśpiesznie wydawała mu resztę. Po co poszedł
do sklepu? Szczerze nie pamiętał; nic nie miało już znaczenia po
ujrzeniu okładki.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Wrócił
wtedy do samochodu i nie zwracając na nic uwagi, zasiadł za
kierownicą i kartkując zdenerwowany strony, odkrył w końcu tę,
która interesowała go najbardziej. Szybko przeczytał obszerny
artykuł pełen spekulacji, podejrzeń, domysłów i doszedł do
wniosku, że nic z tego nie zrozumiał. Wziął kilka głębszych
oddechów, wytarł o spodnie spocone dłonie, oparł się wygodniej w
fotelu i przymknął oczy. Tkwił w tej pozycji, dopóki zupełnie
się nie uspokoił. Później przeczytał artykuł ponownie i
dokładnie obejrzał zdjęcia. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Z
tekstu jasno wynikało, że Georg pobił swoją kobietę tak
dotkliwie, że w ciężkim stanie znalazła się w szpitalu, a on sam
był poszukiwany przez policję. Ile razy Bill by tego nie czytał,
treść była taka sama – </span><span style="font-size: 12pt;"><i>Georg
był poszukiwany</i></span><span style="font-size: 12pt;">.
To, przed czym ostrzegał go brat, w końcu się ziściło. Nie mógł
w to uwierzyć, ponieważ nie tak dawno temu widział Georga z Sophie
na gali i nie zauważył niczego, co powinno wzbudzić niepokój.
Sophie była milcząca jak zwykle, Georg wściekły </span><span style="font-size: 12pt;">–</span><span style="font-size: 12pt;">
co było zrozumiałe </span><span style="font-size: 12pt;">–</span><span style="font-size: 12pt;">
na Toma... </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zastanowił
się przez chwilę, czy Tom już o tym wiedział, ale nie zdziwiłby
się, gdyby to właśnie Tom odnalazł Sophie i stał się ponownie
bohaterem. Na samą myśl o przypisywanych mu </span><span style="font-size: 12pt;">–
niesłusznie oczywiście – zasługach Billowi zrobiło się
niedobrze. Do szału doprowadzała go myśl, że Tom przewidział to
wydarzenie i ostrzegał go przed tym, a on nie zareagował. Skąd
mógł wiedzieć, że było z Georgiem aż tak źle? Myślał, że
Tom po prostu wyolbrzymia, ponieważ samotność i zazdrość
sprawiły, że chciał zburzyć szczęście swojego przyjaciela. A
Tom miał rację... </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie
mógł za to zrozumieć, dlaczego Tom do niego nie zadzwonił i nie
powiedział mu o całej sytuacji. Przecież jest jego bratem! Tworzą
razem zespół! Powinien wiedzieć o takich przypadkach, a nie
dowiadywać się o tym z gazet jak jakiś fan... Przełknął głośno
ślinę, gdy jego myśli zboczyły z toru. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><i>Co
z Tokio Hotel?</i></span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zespół
był dla niego najważniejszy, ponieważ poświęcił mu wszystko, co
tylko mógł, a poza tym dostał wszystko, czego chciał </span><span style="font-size: 12pt;">–</span><span style="font-size: 12pt;">
sławę, uznanie, pieniądze, wpływy i dobre życie. Nie mógł </span><span style="font-size: 12pt;">–</span><span style="font-size: 12pt;">
i nie miał zamiaru </span><span style="font-size: 12pt;">–</span><span style="font-size: 12pt;">
zrezygnować z tego ot tak. Nie pozwoli nikomu, by zniszczył mu
karierę! Nie wiedział tylko, jak rozwiązać problem z Georgiem...
Doszedł do wniosku, ze na razie nie był to ani czas, ani miejsce na
prowadzenie podobnych rozmyślań. Musiał się zastanowić, co
powinien zrobić, więc nie mógł podejmować tak ważnych decyzji
podczas powrotu do domu. Praca i wszystkie nieprzyjemności z nią
związane powinny zostać poza drzwiami. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Wszedł
do mieszkania i zdziwił się, gdy zastał otwarte drzwi – Sandra
miała zwyczaj zawsze zamykać drzwi, nawet kiedy Bill wychodził na
dosłownie pięć minut do sklepu. Poczuł się nieco nieswojo, a
wyobraźnia zaczęła podsuwać mu różne rozwiązania </span><span style="font-size: 12pt;">–</span><span style="font-size: 12pt;">
może ktoś ją napadł? Z przerażeniem odkrył, że nie miał
pojęcia, jaki powinien wybrać numer na pogotowie. Czy 112
wystarczy? Co zrobi, jeśli... </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zastygł
w połowie kroku, gdy po przekroczeniu progu, usłyszał stłumione
głosy. Wytężył słuch, ponieważ wydawało mu się, że Sandra
nie rozmawiała ze Scarlett, której obecności się spodziewał.
Może zaprosiła inną koleżankę? Lub – co już podobało mu się
zdecydowanie mniej, ale nie chciał być przesadnie zazdrosny </span><span style="font-size: 12pt;">–</span><span style="font-size: 12pt;">
jakiegoś kolegę? </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Wzruszył
ramionami i wszedł do środka, zamknął drzwi za sobą, ściągnął
kurtkę i odwiesił ją na wieszaku. Ziewnął potężnie </span><span style="font-size: 12pt;">–</span><span style="font-size: 12pt;">
mimo wszystko był zmęczony, ponieważ cały dzień spędził na
próbach do kolejnego pokazu modowego – i zamarzył o ciepłej
kąpieli. Najpierw tylko pouśmiecha się do koleżanki </span><span style="font-size: 12pt;">–</span><span style="font-size: 12pt;">
czy kolegi – Sandry, rzuci kilka zdawkowych uwag, zada parę
uprzejmych pytań i wyrazi sugestię, że jest zmęczony, więc
może... tak właśnie. Gość Sandry przeprosi za zakłócanie
spokoju, pożegna się i wyjdzie, a oni znów zostaną tylko we
dwoje... chętnie poszedłby pod prysznic z Sandrą </span><span style="font-size: 12pt;">–
chyba należy mu się nieco przyjemności? </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Gdy
zajrzał do kuchni, zapomniał, o jakich przyjemnościach właśnie
myślał. Nagle przestały mieć znaczenie, a skórzana aktówka
głośno uderzyła o płytki. Bill nie mógł oderwać wzroku od
tego, co widział, zamykał i otwierał oczy, serce zaczęło mu się
tłuc w piersi tak mocno, że bał się, że zaraz rozerwie mięśnie
oraz skórę i wyskoczy. Oblał go zimny pot, ręce zaczęły drżeć,
a z piersi wyrwał mu się głośny jęk. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie,
to zdecydowanie nie była Scarlett ani inna koleżanka Sandry. Nie
był pewien, czy to był chociaż kolega – ale jedyne czego był
pewien to tego, że Tom miał rację. Jaki on był ślepy! Dlaczego
nie słuchał innych, którzy już wcześniej mu to sygnalizowali?
Dlaczego... Poczuł napływające mdłości, kiedy patrzył na nagą
Sandrę pochylającą się nad kuchennym stołem – zrobiło mu się
prawie słabo, gdy przypomniał sobie, że rano jadł w tym miejscu
śniadanie. Może nie byłoby w tym niczego złego, gdyby nie to, że
za Sandrą stał również nagi mężczyzna i był w trakcie stosunku
z nią. Nigdy wcześniej go nie widział; wydawało mu się, że są
w podobnym wieku, włosy miał ciemne i gęste, twarz pokrytą
kilkudniowym zarostem, barki potężne i muskularne. Zerknął na
niego przelotnie, uśmiechnął się krzywo i szarpnął Sandrą, aż
ta nachyliła się jeszcze bardziej. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Chcesz
dołączyć, koleś? — zapytał schrypniętym głosem. Billowi
przemknęło na myśl, że chce tylko kogoś zabić – najpierw ją
czy jego? Milczał będąc w zbyt wielkim szoku. Czy to naprawdę się
działo...? — Ostra laska. Najpierw szybki numerek na korytarzu,
potem wziąłem ją w sypialni, a teraz tutaj... </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Bill
mimo wszystko tworzył szeroko oczy z niedowierzania. Czy ten typ był
w </span><span style="font-size: 12pt;"><i>jego</i></span><span style="font-size: 12pt;">
łóżku? Chrząknął kilkakrotnie, ale nie mógł wydobyć z siebie
głosu. Patrzył jedynie na Sandrę; uśmiechała się sennie, wzrok
miała zamglony, a Bill odniósł wrażenie, że chyba nie do końca
rozumiała, co się właśnie działo. Ze wstydem przyłapał się na
tym, że wpatruje się, jak falują jej piersi. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Ty
zdziro! </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Oj,
zaraz zdzira — jęknął mężczyzna, zaciskając mocno dłonie na
piersiach Sandry. Bill w końcu odwrócił wzrok, ponieważ nie mógł
już znieść tego widoku. Sandra obejmowała nieporadnie szyję
mężczyzny i wydawała z siebie pomruki przyjemności. — Po prostu
lubi się zabawić. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Gdy
wrócę rano, ma cię tu nie być, ty kurwo — wycedził, gdy oboje
zbliżali się do szczytowania. Głos mu się załamał na ostatnich
słowach, więc nie czekał do końca, tylko od razu uciekł. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zanim
wybiegł z mieszkania, zdążył jeszcze chwycić kurtkę i dopiero
na schodach upewnił się, czy na pewno w kieszeni ma ciągle
kluczyki do samochodu, portfel i telefon. Nie zdecydował się na
windę, ponieważ zanim przyjechałaby na jego piętro, on z
pewnością wyłamałby już drzwi albo przynajmniej dostał szału. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zbiegał
po schodach, wydając z siebie okrzyki zdumienia. Jak ona tak mogła?!
Przecież dał jej </span><span style="font-size: 12pt;"><i>wszystko</i></span><span style="font-size: 12pt;">!
Czego było jej mało? Co z nią, do kurwy nędzy, było nie tak?!
Czy nie zastanowiła się, w jakiej postawiła go sytuacji? Był
gwiazdą muzyki, osobą publiczną, jego partnerka nie mogła ot tak
go zdradzać jak dziwka! Co ludzie powiedzą? Jak on to wszystko
wytłumaczy mediom... przecież każdy się dowie, że Bill Kaulitz
był wielokrotnie zdradzany przez swoją kobietę! Ile to trwało?
Tak długo, jak mówił Tom? Tak długo, jak wspomniał Mike? A może
jeszcze dłużej... dlaczego to przeoczył?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Dlaczego
po raz kolejny to właśnie Tom okazał się tym lepszym bratem?
Najpierw chciał ratować Sophie i próbował poruszyć niebo i
ziemię, by ktoś mu w tym pomógł. Bill nie chciał w to wierzyć –
ani tym bardziej się mieszać w nieswoje sprawy – więc zostawił
go samego sobie, co Toma rozsierdziło jak jeszcze nigdy. Już wtedy
powiedział mu, że Sandra go zdradza, że powinien być ostrożny.
Uznał to za bajdurzenie samotnika, który nie mógł ani pozbyć się
łatki wiecznego podrywacza, ani zaufać komuś na tyle, by wreszcie
być w związku. Czy w tym tkwił jego problem? Zdobyć zaufanie Toma
było niezwykle trudno – wystarczył jeden nieostrożny ruch, by
zaprzepaścić wszystko; z całego zespołu to on był
najostrożniejszy, najbardziej racjonalny i – wbrew pozorom –
trudniej nawiązywał bliższe relacje. Co z tą cholerną Liv?
Zdobyła go czy nie? Rozstali się czy tylko pokłócili? Próbował
się czegoś dowiedzieć, lecz Tom nie odbierał od niego telefonów,
David nie miał bladego pojęcia – i był równie wściekły, co
zdezorientowany – a Gustav od kiedy nawiązał współpracę z
Tomem, również unikał rozmów. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Dziewczyna
Toma na ten moment nie miała większego znaczenia, ponieważ Sandra
stanowiła zupełnie inny problem. Nie chciał myśleć o tym, co
zobaczył w kuchni, obraz jednak wrył mu się w pamięć tak bardzo,
że za nic nie mógł tego wyrzucić. Przełknął ślinę i
chrząknął głośno, starając się zneutralizować uczucie
mdłości. Wybiegł z klatki schodowej i cudowne, mroźne powietrze
nieco go orzeźwiło. Wziął kilka głębokich oddechów, zasunął
zamek kurtki i ruszył przed siebie. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Cały
czas słyszał słowa Toma, jakby ten stał tuż obok niego.
Rozejrzał się przestraszony, ale wokół nikogo nie było;
delikatnie jedynie prószył śnieg, płatki wirowały, a Bill miał
wrażenie, że nawet one uśmiechają się ironicznie do niego.
Dlaczego Tom musiał znowu mieć rację? Bill tak bardzo chciał,
żeby się mylił i wszystko to, co mówił, było bzdurą wyssaną z
palca. Nie mógł znieść, że po raz kolejny miał rację! </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zacisnął
ręce na głowie i jęknął głośno, nie przerywając marszu. Co on
teraz powinien zrobić? Rozstać się z Sandrą – to oczywiste. Nie
mógł pozwolić sobie na takie traktowanie, a poza tym nie chciał
już jej więcej widzieć. Po tym wszystkim... dlaczego on właściwie
nie zabił tego faceta? Uprawiał seks z </span><span style="font-size: 12pt;"><i>jego
</i></span><span style="font-size: 12pt;">kobietą
w </span><span style="font-size: 12pt;"><i>jego
</i></span><span style="font-size: 12pt;">mieszkaniu
i prawdopodobnie w </span><span style="font-size: 12pt;"><i>jego
</i></span><span style="font-size: 12pt;">łóżku.
Musiał dopilnować, by te informacje nigdy nie ujrzały światła
dziennego, przecież jego kariera byłaby zrujnowana, gdyby ktoś
dowiedział się, że jego kobieta była prostytutką! Wzdrygnął
się na samą myśl o tym. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Stanął
na środku chodnika, westchnął i niespodziewanie się rozpłakał.
Ukrył twarz w dłoniach, szlochając bezgłośnie. Dlaczego mu się
to przytrafiło? Kochał tę kobietę, był z nią szczęśliwy,
myślał, że ten związek ma przed sobą długą przyszłość...
jak mogła go tak oszukać? Dlaczego złamała mu serce?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">I
dlaczego to tak bardzo boli? </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Drgnął
przerażony, gdy w pobliżu usłyszał pisk opon i dźwięk klaksonu,
które w panującej ciszy zabrzmiały jak wystrzał z armaty.
Podskoczył i rozejrzał się; kilkanaście metrów za nim zatrzymał
się stary ford escort w bliżej nieokreślonym kolorze. Kierowca
wysiadł prędko z samochodu, nawet nie zamykając drzwi, i podbiegł
do czegoś, co leżało na chodniku. Bill z daleka widział, że
mężczyzna był przerażony. Krzyczał coś niezrozumiałego, machał
rękami.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Targany
dziwnymi przeczuciami, ruszył ospale w kierunku samochodu. Nie
wiedział jeszcze, co się stało, ale mocno bijące serce i
niezrozumiałe dreszcze podpowiadały, że coś strasznego. Mężczyzna
spojrzał na niego, twarz zamarła w wyrazie niedowierzania, a w
oczach ujrzał niemą prośbę o ratunek. Zawołał: </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Dzwoń
po karetkę! Chryste Panie, nic nie mogłem zrobić! Pojawiła się
znikąd... </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Ale
Bill już go nie słuchał i nie wiedział, skąd dokładnie wybiegła
Sandra. Gdy to ją rozpoznał leżącą na chodniku, opadł na kolana
i zawył wysokim głosem przepełnionym bólem. Niewidzącym wzrokiem
wpatrywała się w niebo, z którego stale padał śnieg. Bill
dotknął dłońmi jej ciepłych jeszcze policzków, pogładził po
włosach; zapłakał, gdy zauważył krew na dłoni. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zdradziła
go, oszukała – prawda. Prawdą również było to, że ją kochał.
</span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Sandra!
</span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
<br />
<br /></div>
<div align="justify" style="line-height: 108%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="justify" style="line-height: 126%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 0.98cm;">
Tytuł: J. Andruchowycz <i>Moja Europa </i><br />
<br /></div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-39493841980523581732016-03-19T01:30:00.002+01:002016-03-29T00:33:22.789+02:0027. We had everything before us, we had nothing before us <div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">— Przyszedł
wczoraj — powiedział, wchodząc do sali. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Liv,
tak jak podejrzewał Markus, od razu uniosła głowę i spojrzała na
niego; w jej niebieskich oczach nadzieja mieszała się ze smutkiem i
strachem. Pokręcił przecząco głową, co jednocześnie ją
uspokoiło i – miał wrażenie – jeszcze bardziej zasmuciło.
Opadła z powrotem na poduszkę, a Markus rzucił krótkie spojrzenie
w stronę sąsiedniego łóżka, które było puste i porządnie
zasłane. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Wypisali
ją rano — mruknęła Liv, jakby czytała w jego myślach. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Markus
westchnął z ulgą; nie przepadał za szesnastoletnią sąsiadką
Liv, która stale paplała o stanie swojego zdrowia, nauczaniu
indywidualnym, przystojnych lekarzach, chłopcach z oddziału i
gwiazdach z jej dziewczęcych pism. Liv uśmiechała się tylko i
nawet nie próbowała podtrzymywać rozmowy, co nie zrażało
tej nastolatki, a Markus zaś silił się, by na nią nie
nawrzeszczeć. Nie wyrządziła mu żadnej krzywdy, jednakże prawie
dwukrotnie starszy od niej Markus nie potrafił przejąć się
faktem, że oddziałowa nauczycielka angielskiego zadała jej dwa
wypracowania do napisania, gdy po raz drugi w życiu spędzał każdą
wolną chwilę na oddziale onkologii; najpierw nie odstępował na
krok żony, a teraz odwiedzał Liv.</span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Jak
się czujesz?</span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Wzruszyła
ramionami. Pochylił się nad nią, pocałował ją w czoło i
pogłaskał po niesfornych włosach. Krótkie kosmyki sterczały w
różne strony; ciemny kolor włosów mocno odznaczał się od
bladych policzków. Uśmiechnęła się słabo, gdy usiadł i ujął
jej dłoń w swoją. Przyglądał się jej twarzy, lecz odniósł
wrażenie, że Liv wyglądała gorzej niż poprzedniego
dnia. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Co
z Tomem? </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Teraz
Markus wzruszył ramionami. W jej oczach błysnął gniew. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Markus! </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Miał
zabandażowaną rękę. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Co
się... </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Powiedz
mi, jak się czujesz — przerwał w połowie słowa i nie czuł
żadnych wyrzutów z tego powodu. Czy to naprawdę takie ważne, w
jaki sposób Tom się zranił? — I nie kłam, Liv. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Beznadziejnie.
Zadowolony? — syknęła zła, mrużąc oczy. Wyrwała dłoń i
uniosła się na poduszce. Naciągnęła rękawy granatowego swetra
na dłonie i wlepiła w niego wzrok. — Jestem osłabiona, zmęczona,
nie mam apetytu i nie mogę spać. Gdy tylko zamknę oczy, widzę
ciebie. Cierpisz. Albo widzę mojego brata, który jest wściekły.
Albo widzę Toma, a jego rozczarowanie i moja tęsknota pozbawiają
mnie tchu. Tęsknię za nim, tak jak przepowiadałeś. Zadowolony? —
powtórzyła wściekła. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tak
— odpowiedział krótko i spokojnie. Liv coraz rzadziej okazywała
jakiekolwiek emocje albo zainteresowanie czymkolwiek. Uśmiechała
się, ale robiła to w sposób mechaniczny, odpowiadała na pytania
beznamiętnie i ciągle patrzyła w ścianę. Teraz gdy się
zdenerwowała, Markus zapragnął ją wyściskać. Mogłaby
wrzeszczeć na niego do rana, gdyby tylko to coś pomogło. — Tom
jest w nieco lepszej formie niż ty. Jestem pewien, że nie wdał się
w żadną bójkę, ale podejrzewam, że mógł coś rozbić —
powiedział z namysłem, a Liv bez
słowa pokiwała głową. Od razu pojęła, co miał na
myśli. Markus rozbił wszystkie lustra i szklane drzwiczki od szafek
w regale, gdy zmarła Johanna. Na lewej dłoni miał kilka
jaśniejszych kresek, starych blizn z tamtego okresu. Zerknął na
nie mimochodem i mówił dalej: — Przesiedział trzy godziny przy
stoliku, zanim do mnie podszedł. Miał nadzieję, że będziesz w
pracy. Szukał cię. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Co
mu powiedziałeś? </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">To,
co mi kazałaś. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">I
jak to przyjął? </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Trudno
powiedzieć. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie
wiedział, jak ma interpretować zachowanie Toma. Okłamał go! Nic,
z tego co powiedział, nie było prawdą. Liv prosiła, by
w razie takiej sytuacji dosadnie mu wytłumaczył, że nie chce mieć
z nim nic wspólnego. Że go nie kocha i wyjechała z miasta, by się
od niego uwolnić. Co za bzdura! Był niezłym aktorem; powiedział
to wszystko z kamiennym wyrazem twarzy, ponieważ z jakiegoś
dziwnego powodu chciał być lojalny Liv, lecz mimo wszystko
miał nadzieję, że Tom zrozumie, że kłamie, i wróci. Nie
wiedział, czy kiedykolwiek to się stanie, ponieważ z każdym jego
słowem Tom odkrywał się coraz bardziej. Był wojowniczo
nastawiony, gdy usadowił się na stołku przy barze, i nie
chciał odejść bez rozmowy. Im dłużej jednak Markus
mówił, tym gorzej wyglądał Tom. Kłamał dla Liv, ale czuł,
że obojgu wyrządza krzywdę. Gdy zrezygnowany Tom w końcu odszedł,
Markusowi wyraźnie ulżyło i załamany oparł głowę o blat, bo
nie mógł patrzeć na miejsce, które przed chwilą zajmował
Tom. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Więcej
tego nie zrobię. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zrobisz.
Nie sądziłam, że Tom w ogóle przyjdzie do baru... — zawiesiła
głos, jakby zapomniała, co chciała dalej powiedzieć. Przymknęła
na chwilę powieki, a potem popatrzyła na Markusa. — Nieważne,
dlaczego przyszedł. Jeśli jeszcze kiedyś się pojawi... </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie! </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Markus... </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Kiedy,
do cholery, to do ciebie dotrze? — zapytał podniesionym tonem.
Miał ochotę potrząsnąć Liv, a potem sobą. Nie mógł
słuchać tego, co mówiła Liv, a jednocześnie spełniał jej
prośby. Co się z nim działo? Powstrzymał chęć zaciśnięcia
dłoni na szczupłych przegubach Liv. — Rzuciłaś go, a on
przezwyciężył wstyd i przyszedł. Gdy powiedziałaś, że to
koniec, on odparł, że cię kocha, tak? Liv, dla faceta to już
jest wystarczająco poniżające, a przyjść... </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Przejdzie
mu. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Ogłuchłaś?
Przyszedł, bo cię kocha, Liv! Tego nie da się ot tak
wyłączyć, dobrze wiesz! </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Kocha,
kocha, kocha... to wszystko mija. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">A
ty? Też ci przejdzie? </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Ja
umrę — odparła beznamiętnym tonem. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Przestań
— szepnął ostrzegawczo. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">To
ty przestań, Markus. Tom mnie kocha, jasne. Wiem o tym, do cholery!
Ale co ty sobie wyobrażasz, co?! Miłość przezwycięży wszystko?
Bzdura! Nic nie przezwycięży! — krzyczała, ale głos załamywał
jej się na ostatnich słowach. Przetarła gniewnie twarz, gdy w
oczach zalśniły pierwsze łzy. Wzięła kilka głębszych oddechów
i dokończyła spokojnie: — Gdyby dowiedział się, że zataiłam
przed nim chorobę, śmierć rodziców i istnienie mojego brata, sam
by odszedł. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nigdy
się tego nie dowiesz. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie
muszę. Ty też mi nie uwierzyłeś, gdy do ciebie przyszłam. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tak,
kurwa, nie uwierzyłem! Powiedziałaś: "Markus, zabiłam moich
rodziców"! A później zemdlałaś! Myślałem, że
zwariowałaś! — krzyczał jak opętany, przypominając sobie
tamten wieczór. Liv już od dawna się nie
odzywała, aż niespodziewanie stanęła pod jego drzwiami,
na ramieniu miała torbę podróżną i wyglądała, jakby nie spała
od kilku dni. Wtedy też postanowił zaopiekować się Liv, co
starał się robić każdego dnia. Była dla niego jak młodsza
siostra, więc być może dlatego na nią wrzeszczał, gdy świadomie
rezygnowała ze szczęścia, które miała na wyciągnięcie ręki, i
skazywała na cierpienie siebie i Toma. — Dopiero jak doszłaś
do siebie, to mi opowiedziałaś, co się stało. I nigdy więcej tak
nie mów, rozumiesz? Zawsze ci wierzyłem i nigdy cię nie
opuściłem. Tom cię kocha, Liv. Ja też cię kocham! </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Dlaczego
nie pozwolisz mi o nim zapomnieć? </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie
mogę patrzeć, jak cierpisz bez niego — powtórzył; ile razy
jeszcze będzie musiał to powiedzieć? </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Chcę
zapomnieć, Markus — szepnęła udręczona. — Chcę do niego
zadzwonić i przeprosić go za wszystko, ale nie mogę, przecież
jestem tutaj... odeszłam od niego, nie mogę mieszać mu w życiu.
Nie chcę, żeby cierpiał przeze mnie jeszcze bardziej, nie
zniosłabym, gdyby zaczął tracić nadzieję; gdyby załamał
się moją nieuchronną śmiercią... </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Potrzebujesz
go, a on potrzebuje ciebie — stwierdził. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Czy
ty naprawdę nic nie rozumiesz?! — Nagle podniosła głos.
— To nie jest tak samo, jak było z tobą i Johanną.
Okłamałam go, pozwoliłam mu, żeby mnie pokochał, chociaż
wiedziałam, że nigdy nie powiem mu prawdy! Nie byłam w stanie tego
zrobić ani nie potrafiłam się przed nim obronić. Wy byliście
małżeństwem! Wiedziałeś o niej wszystko! </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tom
też mógł wiedzieć o tobie wszystko. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Markus,
to nie to samo! Ty wciąż kochasz Johannę, wiem o tym. Chcesz
znaleźć inną kobietę i ułożyć sobie życie ze względu na
Mitchella, ale nie możesz o niej zapomnieć. Nie chcesz tego, wciąż
tym żyjesz i nie możesz ruszyć naprzód. Nie potępiam cię —
dodała łagodnym tonem. — Ale Tom nie jest taki jak ty. Wcześniej
czy później zapomni. I tak będzie dla niego lepiej. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Mam
cię dość. Mam dość twojego użalania się i powtarzania tych
samych bzdur! Dlaczego, kurwa, nie mogłaś dać wam szansy?!
Zachowałaś się heroicznie, odeszłaś do niego, by go chronić,
ciągle o tym pieprzysz! A zamiast walczyć o siebie dla niego, z
każdym dniem jesteś coraz bliżej śmierci, Liv! Tęsknisz,
cierpisz, umierasz, kurwa! </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">To
moje życie, Markus! I nie masz prawa się do niego wtrącać,
odpieprz się ode mnie! </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie
możesz się tak poddawać! Czy ty naprawdę chcesz umrzeć, Liv? </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zacisnęła
gniewnie usta i nie odezwała się. Zamknęła oczy i wymownie
odwróciła głowę, a Markus jęknął, dając upust złości. Nie
miał pojęcia, jak powinien postępować z Liv, żeby wreszcie
zrozumiała, że jej wybory prowadzą donikąd. Jej potrzeba troski i
ochrony była doprawdy wzruszająca, ale nie mogła dbać o Toma,
skoro jednocześnie zabijała samą siebie. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Markus
zwrócił uwagę na szkicownik, który wystawał spod poduszki.
Wyciągnął go, a Liv niespodziewanie szybko wyciągnęła
po niego rękę i zdążyła jeszcze złapać za róg.
Widząc jej zrozpaczoną minę, gdy chciała za wszelką cenę go
ukryć, szarpnął mocniej i słabsza Liv musiała dać za
wygraną. Ukryła twarz w dłoniach, kiedy wzrok Markusa padł na
pierwszy rysunek. Niedokończony, z pewnością zaczęła rysować
jeszcze w trakcie urlopu, ponieważ postać Toma wpatrywała się
w morze. Zerknął na nią, lecz Liv tkwiła w
niezmienionej pozycji. Większość kartek była pokryta jego
rysunkami – grał na gitarze, rysowała go śpiącego albo
rozmawiającego przez telefon, zaczęła kilka portretów, na każdej
stronicy pojawiał się niezrozumiały cień. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Przejdzie
ci? — zapytał cicho. Liv wybuchnęła płaczem,
a Markus bezsilnie westchnął. — Nie zapomnisz o nim. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Muszę.
Pozwól mi. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Markus... </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie, Liv —
odparł. — Nie możesz tego zrobić. To cię zabije! Ciągle
rysujesz tego faceta! — krzyknął, uderzając szkicownikiem o
kolana. Otworzył na jakiejkolwiek stronie i rzucił jej to na
łóżko. — Nigdy tego nie robiłaś, Liv, nawet po
śmierci swoich rodziców. Nie rób tego! </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Dopiero
gdy dwie szczupłe dłonie wbiły mu się w bok, zorientował się,
że stał i krzyczał nad Liv. Sam wcisnął się między nich i
spróbował odepchnąć go od Liv. Markus odsunął się
zaskoczony i oniemiały, a malec obrzucił go złym
spojrzeniem. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zostaw
ją, wielkoludzie! </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Wspiął
się na łóżko i objął rączkami roztrzęsioną Liv,
która głośno płakała. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></span>
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></span>
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></span><br />
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></span>
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></span><br />
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></span>
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></span>
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tom
zrozumiał, że wybrał dobry korytarz, gdy u jego końca ujrzał
siedzącego pod ścianą Gustava. Zwolnił nieco kroku, zaciągnął
się typowo szpitalnym powietrzem i wcisnął ręce w kieszenie
kurtki, aby ukryć ich drżenie. Zabandażowana dłoń pulsowała
delikatnym bólem, więc zacisnął ją jeszcze mocniej, skupiając
myśli na bólu. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Wychodził
właśnie z baru po nieudanej rozmowie z Markusem, kiedy rozdzwonił
się jego telefon i przerażony Gustav wykrzyczał kilka zdań, po
czym rozłączył się bez uprzedzenia. Tom zrozumiał tylko dwie
rzeczy: adres szpitala oraz imię Sophie. Próbował
zwilżyć spierzchnięte usta językiem, ale nie poczuł żadnej
ulgi, gdyż zaschło mu w gardle i język wyschnął prawie
na wiór. Chrząknął. Rozejrzał się prędko i dopiero
po chwili przypomniał sobie, że mijał automat z napojami kilka
minut temu; chciał zawrócić, ale wtedy Gustav podniósł wzrok,
więc nie mógł już się cofnąć. Westchnął i tym
razem przyśpieszył kroku. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Cześć,
stary. Wybacz, ja... </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nic
nie mów — przerwał mu, zanim Gustav zdążył powiedzieć
coś w stylu przeprosin. Wściekłość na niego już dawno minęła,
a w takiej sytuacji nie wyobrażał sobie zostawić go samego. Bądź
co bądź byli przyjaciółmi. Gustav go potrzebował i tylko to
się liczyło. — Powiedz lepiej, co z Sophie. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Gustav
zająknął się i opadł z powrotem na krzesło. Tom wahał się
przez chwilę, po czym zajął miejsce obok niego i położył mu
dłoń na ramieniu. Nic nie znaczący gest, który nie mógł ani
cofnąć czasu, ani pomóc Sophie, lecz nie miał
pojęcia, co innego mógłby zrobić. Nie potrafił nawet
wyrazić słowami tego, co właśnie czuł. Gdy tylko pierwszy raz
zobaczył pobitą Sophie, obawiał się, że wcześniej czy
później Georg nie poprzestanie na kilku razach i wyzwiskach. To
zawsze tak się kończy, dlatego czuł wściekłość, że zignorował
tę sprawę, odsunął się od niej i uniósł honorem,
kiedy Sophie najbardziej potrzebowała pomocy. A
najbardziej był wściekły na Georga, który dopuścił się tego
czynu. Nieświadomie ścisnął mocniej Gustava za ramię. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Gustav
siedział ze wzrokiem wbitym w podłogę, oparł luźno ręce na
kolanach, a ramiona opadły mu nieco. Był blady i zdenerwowany; Tom
czuł, jak drży. Co jakiś czas zerkał w stronę sali Sophie,
lecz Tom nie miał na razie na tyle odwagi, by podejść do
drzwi i zajrzeć do środka. Przez szeroką szybę w ścianie kątem
oka widział medyczne przyrządy i rząd łóżek, ale potrząsał
głową, zanim dojrzał cokolwiek konkretnego. Sam fakt,
że Sophie leżała nieprzytomna tuż za ścianą
był wystarczająco szokujący. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Straciła
dziecko — Gustav powiedział w końcu ściszonym
głosem. Cierpiał, jakby to dziecko było jego. Tom wykrzywił
twarz, ponieważ był w stanie wyobrazić sobie, jak Sophie będzie
cierpieć, kiedy wreszcie do siebie dojdzie i dowie się prawdy. —
Georg złamał jej rękę, kilka żeber... ma pęknięty bark,
wstrząśnienie mózgu i tyle siniaków, że nie poznałem jej, gdy
ją zobaczyłem. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Jak... </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">— <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Powiedziałem,
że jestem jej kuzynem, więc dowiedziałem się wszystkiego. Tom, ja
naprawdę nie wiem, co się teraz dzieje — dodał zmęczony. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Jak
w ogóle do tego doszło? </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Milczał
dłuższą chwilę, aż w końcu zaczął opowiadać, jak kilka
miesięcy temu – kierowany głównie zwykłą
ciekawością – założył sobie konto na losowo wybranym
czacie i zaczął rozmawiać z ludźmi. Tom bez słowa słuchał
jego wywodu na temat wszelkich historii ludzkich, z którymi zdążył
się zapoznać za pośrednictwem Internetu. Przyznał w myślach, że
w ogóle nic go to nie obchodziło, ale nie miał serca, by mu
przerwać i zmusić do przejścia do sedna sprawy. Nie rozumiał,
gdzie w tym całym dziwactwie zajmowała miejsce Sophie, lecz
nie przerywał. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">W
końcu Gustav doszedł do tego, jak poznał pewną kobietę, z którą
nawiązał bliższy kontakt – co u niego znaczyło jedno:
otworzył się. Z każdym wypowiadanym słowem Tom dziwił się coraz
mocniej. Nigdy nie sądził, że Gustav mógł mieć jakieś
tajemnice – przynajmniej dopóki nie zaczął
słusznie podejrzewać go o romans z Sophie –
wyrzuty sumienia, własne myśli i problemy. Zazwyczaj traktował go
jak człowieka, który nie przepada ani za rozmowami, ani za
imprezami, ale kogoś bez większych problemów i pragnień,
dostosowującego się do obecnej sytuacji i – niestety –
ludzi wokół. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Otworzył
szerzej oczy, kiedy doszedł do streszczenia spotkania z Sophie w
kawiarni, gdzie razem doszli do wniosku – jakby inaczej –
że połączyło ich przeznaczenie. Patrzył na niego sceptycznie,
nie wierząc własnym uszom. Jak to możliwe? Wybrali ten sam czat i
akurat postanowili się spotkać w najgorszym dla nich czasie?
Pokręcił głową, nie mógł uwierzyć w takie bzdury. Ale patrząc
na twarz Gustava, tracił tę pewność. Patrzył na niego szczerze i
coś w jego spojrzeniu kazało mu myśleć, że naprawdę niczego nie
ukrywa. Gustav wierzył w ich przeznaczenie i piękną
historię, ale Tom nie potrafił ot tak przyklasnąć wizji, że to
cudowne spotkanie zaplanowała jakaś wyższa istota. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Przekonała
mnie, że musi załatwić tę sprawę sama — kontynuował. Nie
potrafił ukryć bolesnego grymasu i nie musiał mówić tego
na głos, ponieważ Tom od razu domyślił się, co miał na
myśli. Nie powinien był pod żadnym pozorem
puścić Sophie samej do domu. — Chciała się
z tym zmierzyć, zakończyć ten związek bez mojej pomocy.
Chciała poczuć, że to tylko jej decyzja, chciała sobie
zawdzięczać wolność. Nie wiem, dlaczego jej posłuchałem,
przecież wiem, jaki jest Georg, mogłem to przewidzieć... </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie
obwiniaj się — bąknął bez większego przekonania. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Ale
to moja wina! — krzyknął. Nie zwrócił uwagi na wahanie
Toma, co sprawiło, że ten westchnął cicho z ulgą. Gustav nie
mógł wziąć całej winy na siebie, ale obaj znali problem Georga
na tyle dobrze, by móc przewidzieć zakończenie. Ślepa
lojalność Gustava i jej naiwność po raz kolejny nie
zakończyły się dobrze. Tym razem jednak doszło do
najgorszego ze scenariuszy. — To z mojej winy ona
tam leży! Gdybym z nią poszedł, może zakończyłoby się to
zupełnie inaczej. Jakie ona miała z nim szanse? — zapytał,
ale Tom wiedział, że nie oczekiwał żadnej odpowiedzi. Ona
nasuwała się sama, każdy z nich o tym pomyślał. Gustav spojrzał
nagle na niego bystro. — Gdyby coś takiego przytrafiło
się Liv, co byś zrobił, co? Obwiniałbyś się, Tom, znam
cię. Chciałbyś go zabić. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Przełknął
głośno ślinę, gdy wspomniał o Liv. Unikał jego spojrzenia,
udając, że plama na brzoskwiniowej ścianie nagle go
zainteresowała. Gustav świdrował go wzrokiem, lecz czekał w
milczeniu na jego reakcję. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Co
niby miał powiedzieć? </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie
było okazji, żeby wspomnieć, że jego związek trwał tylko kilka
dni. Znów był samotny, wolny i zraniony. Historia zatoczyła koło,
chociaż on próbował wepchnąć stopę, by ten krąg jednak się
nie zamknął. Zraniony, samotny i wolny – taki właśnie był. Nie
chciał o tym mówić, ale podejrzewał, że bolesny grymas na jego
twarzy szybko go zdradził. Zraniony, samotny i wolny – czy już na
zawsze taki zostanie? </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Serce
zaczęło mu szybciej bić, gdy pomyślał o Liv. Gdyby jakiś
facet pobił jego Liv? Nie do końca potrafił postawić
się w sytuacji Gustava, ponieważ Liv była związana
wyłącznie ze swoimi tajemnicami, a żaden mężczyzna nie
pojawiał się w tej historii. Mimo wszystko prawdopodobnie nie
wdałby się w romans z kobietą, która była w związku z kimś
innym. To zbyt kłopotliwa sytuacja, a on lubił jasne sprawy – szedł
z kimś do łóżka, rano wracał do domu i zapominał o sprawie.
Żadnych zdradzonych kochanków, narzeczonych i mężów. Miał
wystarczająco dużo na głowie. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Co
by jednak zrobił, gdyby jakiś mężczyzna znęcał się nad
kobietą, którą kocha? Od razu pomyślał o Sophie i o
tym, co próbował dla niej zrobić. Nie był w niej zakochany, lecz
nie mógł znieść myśli, że ktoś, kto był jego przyjacielem,
maltretuje kobietę. Próbował wszystkiego, by jej pomóc. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Co
zrobiłby dla Liv? Dla tej Liv, która rozkochała go w
sobie, nie mając zamiaru oddać mu miłości? Dla tej, która
podobno brzydziła się nim na tyle, że uciekła z miasta, by zerwać
z nim kontakt? Dla tej, która za nic miała jego uczucia? Dla tej,
która zostawiła go, choć obiecała, że nigdy nie opuści? Dla
tej... </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Wszystko. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zrobiłby
dla niej wszystko. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zawsze. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Co
się z nim w ogóle stało? — zapytał w końcu, naprowadzając
rozmowę na poprzedni tor. Nie chciał rozmawiać o Liv i
nie mógł znieść myśli o niej. Wiedział, że i tak nie
uniknie tej rozmowy, ponieważ wcześniej czy później prawda
wyjdzie na jaw, ale nie czuł się na siłach, by o niej rozmawiać w
jakimkolwiek kontekście. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie
mam pojęcia. Przyjechałem tak szybko, jak tylko zdołałem. Dom był
otwarty, samochodu Georga nie było, a Sophie leżała na
podłodze... </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">A
Marina? Wie o wszystkim? </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Marina
nic nie wie — mruknął ledwo dosłyszalnym głosem. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Może
się dowiedziała... </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Niemożliwe —
przerwał pewnie. Pokręcił w dodatku głową. — Co teraz
będzie, Tom? </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Wstał
w końcu i na drżących nogach podszedł do ściany.
Postać Sophie od razu przykuła jego wzrok, którego potem
nie mógł od niej oderwać. Serce ścisnęło mu się z bólu i
wydał z siebie zduszony okrzyk, kiedy ją ujrzał. Drobna i
niska Sophie pod szpitalną kołdrą wyglądała na jeszcze
drobniejszą, niż była w rzeczywistości. Na prawej dłoni miała
przyklejony plaster z rurką od kroplówki, na lewej ręce rękaw od
ciśnieniomierza, a na ciele przyczepione różne przewody, które
przerażały Toma. Zacisnął dłoń na ustach, by stłumić
wszystkie słowa, jakie właśnie chciały się wydostać. Nie mógł
znieść widoku pobitej Sophie ani myśli o tym, że
wszystkiemu jest winny mężczyzna, który uchodził za ich
przyjaciela. Miał ją kochać i się nią opiekować! Czy to było
takie trudne? Tom patrzył na opuchniętą twarz Sophie, liczne
siniaki i opatrunki. Miał wrażenie, że patrzył na zupełnie inną
kobietę. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Odwrócił
się w końcu, oparł plecami o ścianę i skrzyżował ramiona.
Wrócił myślami do pytania Gustava. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Co
teraz będzie? </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Podejrzewał,
że personel – jeśli Gustav tego nie zrobił – z
pewnością poinformował policję o przypadku brutalnego pobicia.
Zapewne niedługo się pojawi i obaj zostaną przesłuchani jako
świadkowie, a potem zostanie wszczęte dochodzenie w sprawie
przestępstwa. Co powiedzą policji? Tom nie wyobrażał sobie, że
mógłby oskarżyć przyjaciela, lecz w takiej sytuacji –
to Sophie była najważniejsza. Nie mogli tego ani ukryć,
ani próbować zatuszować sprawy, ponieważ Georg zasługiwał na
każdy rodzaj kary za to, co zrobił. Wcześniej czy później ta
wiadomość dotrze do Billa, którego Tom próbował ostrzegać przed
takim zakończeniem, kiedy prosił go o wsparcie. Wtedy stwierdził,
że to nie jest ich sprawa, że Sophie powinna sama sobie
poradzić; Tom był ciekawy, czy nadal tak myślał.
Czy Sophie naprawdę powinna sobie sama radzić? Przez to,
że próbowała znalazła się w szpitalu i straciła swoje
dziecko. Gdyby zrobili coś wcześniej... </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Wszyscy
byli winni temu, co przydarzyło się Sophie. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tom
nie powiedział tego na głos, ponieważ nie widział już żadnego
sensu w powtarzaniu rzeczy oczywistych. Gustav na pewno myślał o
tym samym i również obwiniał się za to wszystko. Nie musiał już
o tym przypominać. Powiedział jednak coś innego. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;">—
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tokio
Hotel przestaje istnieć. </span></span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></span>
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></span>
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></span><br />
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></span>
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></span>
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></span><br />
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></span>
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></span>
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Wyobraź
sobie, że krzywdzisz kogoś, kogo szczerze kochasz. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Niemożliwe? </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie
wierzę ci – nigdy nie okłamałeś? Nigdy nie podniosłeś głosu?
Nigdy...? No właśnie. To nie takie trudne; wszyscy krzywdzimy tych,
których kochamy. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Ja
również skrzywdziłem najbliższą mi osobę. Nie, nie okłamałem.
Tak, nawrzeszczałem na nią. Tak, podniosłem rękę. Tak,
uderzyłem. Tak, biłem, kurwa! Na samą myśl o tym krew wrze w
moich żyłach. Ręce same zaciskają się w pięści, lecz nie
jestem pewny z jakiego powodu – złości czy
bezsilności? </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Ze
złości. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Jestem
zły, jestem wściekły, jestem wkurwiony... uderzam się tymi
pięściami po twarzy, ale niewiele to pomaga. Za to
przypominam sobie, jak uderzałem ją. Tymi samymi rękami, którymi
kiedyś dotykałem miękkich policzków, dawałem prezenty i
pieściłem delikatne ciało. Teraz zadałem nimi ból. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Jestem tak
bardzo wściekły... zdradziła mnie! Podła zdzira! A ja ją
tak <i>kocham</i>! Dlaczego musiała odejść akurat do niego? A on? Z
tylu kobiet na świecie musiał wybrać akurat <i>ją</i>? Co za
złośliwość, co za podłość... Zatłukłbym gnoja gołymi
rękami. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tak
jak ją? Słyszę twoje pytanie. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">To nie
było tak. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Chciałem ją
ukarać, żeby zrozumiała, że mnie zraniła. Bo mnie zraniła!
Pieprzyła się z moim przyjacielem! Czy to nie zdrada? Zdrada. Jak
mogła? Dałem jej wszystko, chciałem się z nią ożenić, a ona...
nie rozumiem dlaczego. Co takiego on ma w sobie, czego nie mam ja?
Myślisz, że dobre serce? Zdradza ukochaną z jej przyjaciółką. W
niczym nie jest lepszy ode mnie. Wszyscy jesteśmy zepsuci. Ten
zespół nas zniszczył. Żaden z nas nie jest już dobrym
człowiekiem. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Aha,
myślisz o nim? Tfu. On tylko stara się być tym lepszym wśród
najgorszych. Zwykły kurwiarz, ale nie może poradzić sobie z
wyrzutami sumienia. Dławi się nimi, ucieka od nich, a one ciągle
go dopadają. Walczy... ale nic z tego nie wyniknie. Jest za słaby,
nieważne co ty o nim myślisz. Nie kibicuj mu, bo i tak przegra. Tak
jak my przegraliśmy. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Myślisz,
że jestem skurwysynem? Być może masz rację. Zostawiłem ją tam
samą bez pomocy i uciekłem. Straciła przytomność i przestała się
ruszać. Krwawiła... nie mogłem tego znieść. Poza tym wiem, że
on był w drodze. Zdążyła do niego zadzwonić, zanim fala
wściekłości przesłoniła mi obraz. Nie do końca wiedziałem, co
robię. Nie mogłem tego znieść! On, on, on... kurwa mać! Nie
chciałem o tym słuchać ani myśleć. Jeszcze te głosy w
mojej głowie! <i>Gorszy, gorszy, gorszy! Rogacz. Palant.
Idiota.</i> Musiałem to zagłuszyć. Musiałem ją zranić.
Musiałem zranić siebie. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zapytasz,
co teraz robię? </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Biegnę.
Nie wiem, gdzie jestem. Jest już ciemno, pada śnieg, czuję, że
mróz szczypie w policzki. Niewiele nawet widzę przed sobą, nie ma
tu żadnych latarni. Podłoże jest nierówne i śliskie, dwa razy
już źle stanąłem i upadłem na ziemię. Podnoszę się za każdym
razem i biegnę dalej, chociaż wysiłek fizyczny nie studzi mojej
wściekłości. Nie mogę wybaczyć sobie tego, że uciekłem z domu,
nie sprawdzając nawet, co się z nią stało. Do szaleństwa
doprowadza mnie świadomość, że on po nią przyjechał. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Co
się z nią stało? </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Co
z naszym dzieckiem? </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Przeklinam,
gdy wyobrażam sobie twoją minę. Nic nie wiesz. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Biegnę. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Krzyczę. </span></span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;"> </span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;"> </span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="border: none; display: inline-block; padding: 0cm;"><span style="color: black;"> </span></span></div>
<div align="justify" style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tytuł: Ch. Dickens <i>A tale of two cities </i></div>
<div align="justify" style="border: none; line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; margin-right: 1cm; padding: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-92015363844572051532016-03-01T23:24:00.000+01:002016-03-29T00:40:14.025+02:0026. Widzieliście kiedyś postrzelonego, który nie krwawił? <div style="text-align: justify;">
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Marina
wyjęła klucz z zamka, weszła do środka i zatrzymała dłużej
wzrok na pustym wieszaku na ubrania. Westchnęła, zamknęła drzwi
za sobą, a w myślach przekonywała samą siebie, że nie powinna od
razu wyciągać pochopnych wniosków. Gustav mógł wyjść tylko na
chwilę, prawda? Serce jednak mocno tłukło się w piersi i to nie
tylko dlatego, że właśnie pokonała kilkadziesiąt schodów, by
dotrzeć do mieszkania Gustava. Z ociąganiem zdjęła płaszcz,
szalik i czapkę i zawiesiła na miejscu, gdzie zwykle znajdowała
się kurtka Gustava. Pogładziła dłonią ubranie i poszła dalej. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: 12pt;">Zajrzała
do kuchni, gdzie na stole znalazła kubek z niedopitą kawą, a w
zlewie stertę brudnych naczyń. Uśmiechnęła się niespodziewanie
z czułością na ten widok; Gustav stale zostawiał zmywanie na
ostatnią chwilę, co czasami doprowadzało między nimi do
sprzeczek. Rzadko kiedy przybierały poważny obrót; zazwyczaj
Gustav dość szybko udawał śmiertelnie obrażonego, a Marina –
śmiejąc się – w końcu zapominała o sprawie. Całości
dopełniał namiętny pocałunek, którym zwykle ją obdarzał,
przełamując jednocześnie resztki jej oporu. Wspominała te pełne
uroku momenty kłótni, aż niespodziewanie wybuchnęła płaczem.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Odwróciła
się i oparła plecami o ścianę. Przełykała łzy, starając się
stłumić płacz, jakby co najmniej mogła zwrócić czyjąś uwagę.
Marzyła o tym, by tak właśnie się stało </span><span style="color: black;"><span style="font-size: 12pt;">–
chciała, aby Gustav wszedł do tej maleńkiej kuchni, popatrzył na
nią zmartwiony i przytulił mocno do siebie. Gustav zawsze był
obecny w jej życiu </span></span><span style="font-size: 12pt;">–
nie musieli spędzać ze sobą każdej chwili, lecz świadomość, że
może wybrać jego numer telefonu albo przyjechać do tego
mieszkanie, w zupełności jej wystarczała. Było to poczucie z tego
rodzaju, które daje bezpieczeństwo. Wiedziała, że mogła na nim
polegać niezależnie od pory dnia. Teraz jednak nie miała już tej
pewności. </span><span style="color: black;"><span style="font-size: 12pt;">Im
dłużej o tym rozmyślała, tym mocniejsze spazmy wstrząsały jej
ciałem. </span></span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: 12pt;">Przetarła
oczy, pociągnęła kilka razy nosem i podeszła do niskiego stolika.
Opadła na miękką sofę. Wahała się przez parę chwil i walczyła
ze sobą, lecz w końcu otworzyła laptop i nacisnęła przycisk.
Urządzenie zaszumiało, a ekran rozbłysł denerwującym błękitem.
Sprzęt uruchamiał się, a Marina wpatrywała się z nadzieją w
drzwi wejściowe. Chciała, by nagle się uchyliły, a próg
przekroczył Gustav z torbą zakupów. Nic takiego jednak się nie
stało, więc Marina wzięła głębszy oddech, wpisała hasło i
uzyskała dostęp. </span></span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: 12pt;">Na
ekranie pojawiło się ich wspólne zdjęcie; stali przytuleni do
siebie, szczęśliwa Marina patrzyła wprost w obiektyw aparatu, a
Gustav zerkał na nią, za nimi roztaczało się piękne morze, w
których wodach pobłyskiwało słońce. Rok wcześniej spędzili
ponad miesiąc we Francji, kiedy to starali się zwiedzić tak wiele
miejsc, jak było to tylko możliwe. Marina pamiętała ten dzień,
gdy w końcu dotarli nad Morze Śródziemne. Gustav zaczepił wtedy
przerażonego turystę i po niemiecku tłumaczył mu, że chciałby,
by zrobił im zdjęcie. Dopiero gdy rozbawiona Marina wtrąciła się
do rozmowy i po angielsku wyjaśniła, czego od niego oczekują,
mężczyzna uspokoił się, uśmiechnął szeroko i spełnił ich
prośbę. Na wspomnienie tego dnia Marina zaśmiała się przez łzy.
</span></span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: 12pt;">Przejrzała
pliki Gustava i przestała nieco drżeć ze strachu, gdy nie znalazła
w nich niczego niepokojącego. Wiele starych i nowych zdjęć </span></span><span style="font-size: 12pt;">–
przedstawiających ją samą, przesłanych</span><span style="color: black;"><span style="font-size: 12pt;">
przez matkę i siostrę, zdjęć z tras koncertowych – muzyki,
filmów, nieco gier, różnych dokumentów i programów, z którymi
nawet nie próbowała się bliżej zapoznać. </span></span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: 12pt;">Gdy
najechała kursorem na ikonkę przeglądarki internetowej, dłoń jej
zadrżała, a serce mocniej zabiło. W końcu jednak kliknęła,
chwilę później strona główna się załadowała, a Marina
rozwinęła historię. Serce jej zamarło, gdy zobaczyła stronę
czatu. Miała coraz gorsze przeczucia, ale zmusiła się, by
sprawdzić tę witrynę. W tej chwili żałowała, że Gustav jest
taki sprzeczny – za każdym razem potrafił znaleźć jakieś
rozwiązanie, gdy miała problemy ze swoim komputerem, ale miał na
tyle słabą pamięć, że zawsze zaznaczał opcję zapamiętania
hasła, co teraz dało jej dostęp do archiwum rozmów z </span></span><span style="color: black;"><span style="font-size: 12pt;"><i>Balleriną</i></span></span><span style="color: black;"><span style="font-size: 12pt;">.</span></span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: 12pt;">Przewinęła
archiwum do początku; rozmowa zaczęła się kilka miesięcy temu,
mniej więcej wtedy gdy Marina po raz pierwszy odniosła wrażenie,
że relacja między nimi uległa zmianie. Rzadziej się spotykali,
Gustav nie dzwonił do niej tak często jak wcześniej. W końcu
przestała się tym przejmować, ponieważ doszła do wniosku, że
ich związek wkroczył w tę poważniejszą fazę, gdy ludzie darzą
się spokojną miłością i nie muszą codziennie utwierdzać się w
przekonaniu, że naprawdę się kochają. </span></span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: 12pt;">Przeglądała
wiadomości, które z początku były dość niewinne </span></span><span style="font-size: 12pt;">–
</span><span style="font-size: 12pt;"><i>Ballerina
</i></span><span style="font-size: 12pt;">opowiadała
o swoim nie do końca udanym związku, o swoich pasjach, codziennych
sprawach, przeczytanych książkach i wysłuchanych płytach. Gustav
</span><span style="font-size: 12pt;">–
jak zwykle – pozwalał przede wszystkim wypowiadać się innym.
Dopytywał, wyrażał zainteresowanie, wypowiadał się na temat
znanej mu muzyki, unikał rozmów na tematy osobiste. Marina czytała
każdą wiadomość z mocno bijącym sercem i na przemian to
zagryzała mocno wargi, to zaciskała pięści. Na razie nic nie
wzbudzało podejrzeń, mimo to drżała ze strachu. Chciała
przeczytać je wszystkie do końca, ale chciała również zamknąć
stronę, wyłączyć laptop, zadzwonić do Gustava i schronić się w
jego ramionach. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Przełom
nastąpił nieco ponad miesiąc temu. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Gustav
zaczął coraz częściej zwierzać się ze swoich rozterek; najpierw
używając aluzji, ukrywał prawdziwy sens swoich słów, później –
pisał otwarcie o problemach w ich związku i miłości do innej
kobiety. Marina czytała wszystko, co napisał, a wraz z każdym
przeczytanym słowem coś w niej umierało. Zaczynała przypominać
sobie spojrzenia, jakimi obdarzała go Sophie, jak często Gustav był
zamyślony, wieczór na gali... Piekły ją policzki, ręce zaczęły
drżeć nad klawiaturą, w gardle zaschło jej tak bardzo, aż
poczuła mdłości. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: 12pt;">Spojrzała
na zegarek, który wskazywał szesnastą, i już wiedziała, gdzie
jest Gustav. Zatrzasnęła laptop, ukryła twarz w dłoniach i
siedziała tak bez ruchu. Myślała, że będzie płakać, a żadna
łza nie chciała popłynąć. Jej ciałem zaczęły wstrząsać
dreszcze, łapała spazmatycznie powietrze, lecz nie mogła uronić
łez. </span></span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: 12pt;">Opuściła
ręce i wpatrywała się przed siebie. Oto więc jest i prawda </span></span><span style="font-size: 12pt;">–
Gustav naprawdę ją zdradzał. Nie mogła uwierzyć, że mimo
wszystko była aż tak naiwna. Od dawna podejrzewała, że coś się
dzieje między nimi, ale później wmawiała sobie, że stała się
przewrażliwiona, że podziela los wszystkich zazdrosnych kobiet,
które widzą zagrożenie tam, gdzie go nie ma. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tyle
tylko, że ono było naprawdę. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zastanawiała
się tylko, czy Gustav pojął prawdę tak szybko jak ona. </span><span style="font-size: 12pt;"><i>Ballerina,
</i></span><span style="font-size: 12pt;">tancerka,
nieszczęśliwie zakochana, chory związek, te same cechy, ciąża,
odrzucony przyjaciel... Marina z krzykiem uderzyła pięścią w
stół. Co za bzdura! Jak oni tak mogli?! Jak mogli ją tak
okłamywać?! </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Co
za zdzira! </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="color: black;"><span style="font-size: 12pt;">Zrobiło
jej się niedobrze, gdy usłyszała głos po drugiej stronie. Nie
wiedziała, do czego może doprowadzić ta rozmowa </span></span><span style="font-size: 12pt;">–
w głębi duszy podejrzewała, że do czegoś strasznego – ale
musiała ją przeprowadzić. Została oszukana, poniżona i
upokorzona. Musiała to zrobić. Zemsta wydawała się jej czymś
odpowiednim w tym chwili. Nie mogła znieść faktu, że została
oszukana przez dwoje najbliższych jej osób. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="color: black;">— <span style="font-size: 12pt;">Marina.
</span></span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="color: black;">— <span style="font-size: 12pt;">Wybierz
się do Cafe Kraft </span></span><span style="font-size: 12pt;">—
poleciła zadziwiająco spokojnym tonem. Poznała prawdę,
potwierdziła to, co podejrzewała od jakiegoś czasu. Na nic zdałyby
się histeryczne krzyki. Teraz nie miały już żadnego znaczenia,
ponieważ ktoś wcześniej podjął decyzję za nią.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: 12pt;">Po
drugiej stronie zapadło milczenie.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="color: black;">— <span style="font-size: 12pt;">Po
co? </span></span><span style="font-size: 12pt;">—
zapytał w końcu zdezorientowany. — Nie mam zamiaru się z tobą
umawiać, ty... </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Pieprz
się — warknęła w końcu, przerywając mu w połowie zdania. Że
też pomyślał o czymś takim! Pokręciła głową z dezaprobatą i
obrzydzeniem. Wolałaby sobie już uciąć rękę. — Nienawidzę
cię. Pośpiesz się, a zobaczysz, jak spędza czas twoja ukochana. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Skąd...
</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Po
prostu, kurwa, mnie posłuchaj. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Rozłączyła
się, nie czekając na odpowiedź. Czy ona była ważna? Wystarczyło,
że zasiała w nim ziarno niepewności wystarczające, by rzucił
wszystko i udał się pod wskazany adres. Jeżeli wszystko to, co
napisała Sophie, było prawdziwe, Marina właśnie przyczyniła się
do jej poważnych problemów. Nie mogła – i nie chciała –
przewidywać, co stanie się za kilka godzin. Były przyjaciółkami
od wielu lat; trwało to tak długo, że Marina nie wyobrażała
sobie życia bez niej. Teraz nie wyobrażała sobie, jak mogła tak
postąpić i tak bardzo ją zranić. Gustav bardzo przejmował się
jej losem, lecz Marina – już nie. Sophie przestała być jej
przyjaciółką, zdradziła ją, zniszczyła to, co je łączyło. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Wstała
w końcu, ubrała się z powrotem i rozejrzała się raz jeszcze. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Spędzając
ostatnie chwile w tym mieszkaniu, nie czuła takiego żalu, jakiego
spodziewała się czuć. Myślała, że będzie jej trudno opuścić
to miejsce, ożyją wspomnienia, a rozpacz chwyci tak silna, że
braknie jej tchu. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Za
to ogarnął ją dziwny spokój. Potwierdziła swoje przypuszczenia,
wiedziała, że Gustav nie należy już do niej – może nigdy
naprawdę nie należał? Może zawsze była tylko substytutem; czymś,
co miało odwrócić jego uwagę od Sophie? Miała wrażenie, że
czas, który spędziła z Gustem, był jednym snem utkanym z kłamstw.
Czy ona w ogóle znała tego człowieka? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nie
wiedziała, lecz nie chciała poznać prawdy. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Wychodząc
z mieszkania, zamknęła jednocześnie pewien rozdział w swoim
życiu.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
<br />
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Sophie
wróciła do domu. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Westchnęła,
gdy przekroczyła próg – po raz ostatni. Po długiej i szczerej
rozmowie z Gustavem postanowiła zakończyć swój związek, spakować
rzeczy i jeszcze tego samego wieczoru się wyprowadzić. Nie była to
łatwa decyzja, lecz Sophie wiedziała, że była słuszna. Gustav ją
kochał, pragnął jej szczęścia i czekał na nią mimo
wszystkiego, co zrobiła – czego mogła chcieć więcej? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Oparła
się plecami o drzwi i przymknęła oczy. Była rozdarta między
smutkiem związanym z odejściem, a radością na myśl o życiu z
Gustavem. Pomimo tego, co wydarzyło się między nią a Georgiem,
nadal go kochała, zrozumiała jednak, że ta miłość nigdzie jej
nie zaprowadzi. Nie można kogoś krzywdzić, jednocześnie
zapewniając o miłości. Georg prawdopodobnie niczego już do niej
nie czuł; potrzebował jej, ponieważ chciał mieć poczucie władzy
nad kimś słabszym od siebie, lubił jej strach i uległość, lubił
wymierzać jej ciosy za wyimaginowane przewinienia, które stale
wymyślał, by nie spojrzeć w twarz osobie, w którą się zmienił.
Mówił, że to, co się z nim stało, to wyłącznie wina Sophie,
obarczał ją winą za swoją niewybaczalną zmianę, krytykował ją,
poniżał... </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Pokręciła
głową. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">To
była już przeszłość; nie powinna wracać do tamtego czasu. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Ściągnęła
kurtkę i zadrżała lekko. Serce mocno tłukło się w piersi; była
jednocześnie podekscytowana i bardzo zdenerwowana. Teraz dopiero
zaczęła żałować, że zmusiła Gustava, by na nią poczekał w
swoim mieszkaniu; to była sprawa między nią a Georgiem i
postanowiła zakończyć to sama, bez niczyjej pomocy. Nie mogła
stale się za kimś chować, musiała w końcu wziąć
odpowiedzialność za swoje życie i dokończyć to, co zaczęła. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Drgnęła,
gdy usłyszała trzask w kuchni. Przełknęła głośno ślinę,
przetarła spocone dłonie i ruszyła pewnym krokiem w tamtym
kierunku. Georg siedział przy stole i przyglądał się jej, mrużąc
oczy. Milczał wyczekująco, więc Sophie powiedziała stanowczo: </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Odchodzę.
</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Doprawdy?
</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Nie
masz nade mną żadnej władzy. Jestem w ciąży, a mimo to
ośmieliłeś się mnie uderzyć. Nic tego nie usprawiedliwia,
rozumiesz? — zapytała nieco płaczliwym tonem. Nie mogła
uwierzyć, że ten mężczyzna, który siedział niewzruszony
naprzeciwko, kiedyś był tym czułym facetem, w którym zakochała
się bez pamięci. — To już koniec. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Cafe
Kraft — odpowiedział tylko, uśmiechając się łagodnie. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Sophie
zaniemówiła i poczuła nieprzyjemną suchość w gardle. Skąd...
to niemożliwe! Jak Georg się dowiedział o jej sekretnym spotkaniu
w kawiarni? Uszczypnęła kilka razy wnętrze dłoni i zmusiła się,
by zacząć myśleć racjonalnie, a nie poddawać się panice. Nie
mogła dać niczego po sobie znać. Tylko opanowanie strachu mogło
ją teraz uratować. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Byłaś
tam z Gustavem. Widziałem, jak się obściskiwaliście pod
kawiarnią. Ty dziwko — prawie wypluł to słowo — jak mogłaś
zrobić coś takiego? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Ja?!
— krzyknęła zduszonym głosem. Nie wiedziała, co bardziej ją
oburzyło –to, że nazwał ją dziwką, czy to, że po raz kolejny
próbował zrzucić na nią winę. — To </span><span style="font-size: 12pt;"><i>ty
</i></span><span style="font-size: 12pt;">mnie
biłeś, to od </span><span style="font-size: 12pt;"><i>ciebie
</i></span><span style="font-size: 12pt;">musiałam
uciec! Zniszczyłeś wszystko, co było między nami. Kochałam cię,
a ty wszystko zaprzepaściłeś!</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Milcz.
Nic by się nie zmieniło, gdybyś nie była taką małą kurewką —
wycedził ostrożnie. Patrzył na nią z obrzydzeniem, jakby była
tylko paskudnym wyjącym się robakiem na podłodze. — Zupełnie
jak Sandra. Ona ma na tyle szacunku do Billa, że daje dupy w
tajemnicy, a ty puściłaś się z Gustavem przy wszystkich! </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Jak
śmiesz... — wyszeptała porażona jego słowami. — Już nigdy
więcej tak do mnie nie powiesz. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Odwróciła
się na pięcie i wyszła z kuchni. Zagryzła wargi, by powstrzymać
cisnące się do oczu łzy, nie mogła jednak powstrzymać poczucia
największego upokorzenia. Wdała się w romans z Gustavem, prawda,
mimo to Georg nie miał prawa tak ją oceniać, nie on. Nigdy nie
przeszłoby jej nawet przez myśl, by związać się z kimś innym,
dopóki ten nie zaczął się nad nią znęcać. Przycisnęła drżącą
dłoń do ust i jęknęła cicho. Musiała spakować tylko kilka
rzeczy i jak najszybciej się stąd wyprowadzić; reszta mogła
poczekać. Nie chciała spędzić w tym domu ani chwili dłużej. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Nie
skończyłem z tobą. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Drgnęła,
gdy usłyszała głos Georga za sobą. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Ale
ja z tobą owszem — odparła, rzucając mu krótkie spojrzenie
przez plecy. — Żałuję tylko, że tak późno przejrzałam na
oczy. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Ty
przeklęta zdziro! — wrzasnął niespodziewanie. — Nie odwracaj
się do mnie plecami! </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zanim
zdążyła zarejestrować jakikolwiek ruch, poczuła mocne uderzenie
w plecy, aż zachwiała się i w ostatniej chwili złapała ręką
poręcz schodów, unikając upadku na podłogę. Odwróciła się
akurat w tej chwili, gdy dłoń Georga wymierzyła kolejny cios,
trafiając ją pewnie w szczękę. Poczuła metaliczny smak krwi w
ustach. Patrzyła na niego przerażona. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Zostaw
mnie! </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Nigdy
nie opuścisz tego domu — powiedział cicho, lecz jego głos
zabrzmiał na tyle złowieszczo, że Sophie zrobiło się słabo ze
strachu. </span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Krzyknęła,
lecz na nic to się zdało, ponieważ Georg świdrował ją swoim
niespokojnym spojrzeniem, policzki zaczerwieniły się od
wściekłości, rysy twarzy wyostrzyły się nie do poznania. W tym
stanie nic nie mogło sprawić, by przebudził się w nim ten dobry
Georg. Sophie wiedziała, że nic nie powstrzyma jego wściekłości.
Wyrzucała sobie w myślach po raz kolejny własną głupotę – czy
ona naprawdę sądziła, że poradzi sobie sama z Georgiem? Nie miała
z nim najmniejszych szans. Powinna była posłuchać rady Gustava i
przyjechać z nim... dlaczego tego nie zrobiła? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Próbowała
się bronić, gdy popchnął ją na schody. Uderzyła mocno plecami o
poręcz, która dopiero co uratowała ją przed upadkiem, ze świstem
wypuszczając powietrze z płuc. Wbiła paznokcie w twarz Georga i
przeciągnęła nimi bez wahania, pozostawiając na jego policzkach
krwawe smugi. Wydawało się, że w ogóle tego nie zauważył,
ponieważ dopiero dotknął twarzy, gdy krew zaczęła spływać po
brodzie. Sophie wykorzystała ten moment nieuwagi, odepchnęła go z
całej siły i zaczęła wbiegać po schodach, wyciągając
jednocześnie telefon z kieszeni dżinsów. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zanim
Georg ją dogonił, zdążyła wykrzyczeć: </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Gustav,
ratuj mnie!</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
<br />
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tom
upił łyk i odstawiwszy szklankę, popatrzył na falującą
powierzchnię pepsi, a słodkawy smak pozostał na języku. Kątem
oka obserwował salę i poczuł niewysłowioną ulgę, gdy zobaczył,
że klienci powoli opuszczają budynek i zostało już niewielu
maruderów. Oparł się wygodnie o oparcie krzesła, założył ręce
za głową i przymknął oczy, wdychając gryzący zapach tytoniu.
Głośna muzyka dudniła mu w uszach, ale nie przeszkadzało mu to w
ogóle zatopić się w myślach. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Co
on tu właściwie robił? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">To
było prawidłowe pytanie, ponieważ Liv odeszła od niego, więc nie
miał czego już tutaj szukać. Gdy byli jeszcze parą – przyjaciół
i kochanków – jego obecność była jak najbardziej
usprawiedliwiona. Zazwyczaj czekał na nią, aż skończy pracę, i
jechali do niego do domu. A teraz, co zakrawało na żart, Tom nie
bardzo wiedział, co tu robił. Chociaż to nie do końca była
prawda, ponieważ powód jego obecności i tak stale sprowadzał się
do osoby, której imię składało się tylko z trzech liter – Liv.
</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Co
więc tu robił? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">To
jednak było proste – a odpowiedź równie poniżająca – czekał
na nią. Miał nadzieję, że wcześniej czy później Liv się
pojawi. Nie tracił jej nawet, gdy wskazówki na tarczy zegara
zbliżały się do północy, kiedy to zazwyczaj zamykano bar.
Nigdzie jej nie widział, za to spotkał Markusa – gdy ten drugi go
ujrzał, stanął najpierw jak wryty, wpatrując się, jakby ujrzał
ducha, a potem ruszył stałym rytmem pracy i udawał, że wcale go
nie zauważa. Podał mu pepsi, jakby był jednym z wielu bezimiennych
klientów, i odwrócił się, zanim Tom zdążył chociażby wymyślić
pytanie. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Każdego
ranka Tom zastanawiał się, czy odejście Liv nie było wyłącznie
złym snem. Budził się, patrzył w sufit i myślał – odeszła
czy nie? Nie mógł w to uwierzyć. Przecież dopiero co byli ze
sobą, a następnego dnia Liv zniknęła, przecięła łączącą ich
nić i odeszła z jego życia, jakby nigdy nie była jego częścią.
Nie potrafił się z tym pogodzić; średnio kilka razy dziennie
przyłapywał się na tym, że chciał do niej zadzwonić i
porozmawiać, a dopiero wtedy uświadamiał sobie, że nie może. Liv
zrezygnowała z niego, nie zapytała o zdanie, wyszła, zamknęła za
sobą drzwi i wyrzuciła kluczyk. Tom stale błądził między prawdą
a kłamstwem. Okłamywał sam siebie, że to nie może potrwać zbyt
długo i w końcu wróci – a potem zdawał sobie sprawę z tego, że
to już nieodwracalne. Liv już nie ma. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Chciał
zobaczyć ją po raz ostatni – czy aby na pewno ostatni? – i
jeszcze raz usłyszeć, że nie zmieniła zdania. Nie wierzył,
łudził się... dlaczego? Jak to się mogło stać? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">W
końcu zebrał się na odwagę, wstał i podążył w stronę baru.
Markus wycierał blat i nie zwracał na niego żadnej uwagi.
Ignorował go również, gdy Tom zajął miejsce na stołku i zaczął
świdrować go wzrokiem. Jasne kosmyki włosów opadały mu na czoło,
w kącikach oczu Tom dostrzegał maleńkie zmarszczki, policzki
pokrywał trzydniowy zarost, a ruchy były ospałe. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Szukam
Liv. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Aha
— mruknął tylko, nie unosząc wzroku. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tom
zmełł przekleństwo cisnące mu się na usta. Dlaczego ten facet
musiał utrudniać mu tę rozmowę? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Gdzie
ona jest? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Nie
wiem. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Jak
to nie wiesz? — zapytał zdezorientowany, otwierając szerzej oczy.
Spodziewałby się wszystkiego, tylko nie takiej odpowiedzi.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Markus
przetarł blat na sucho, schował szmatkę i popatrzył na niego
beznamiętnie, zakładając ręce na piersi. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Zwolniła
się i wyjechała — odpowiedział powoli i wyraźnie. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Gdzie?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Monachium.
Hamburg... Może Frankfurt. — Wzruszył bezradnie ramionami.
Paskudny uśmiech wykrzywił jego twarz. — Skąd mam wiedzieć? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Jesteście
przyjaciółmi...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Owszem.
</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Muszę
z nią porozmawiać — powiedział stanowczo. Koniec gierek, miał
już tego dość. Kto jak kto, ale Markus musiał wiedzieć wszystko,
co się tyczyło Liv. Dlatego właśnie Tom przyjechał do baru, w
przeciwnym razie nigdy nie poniżyłby się aż tak, by prosić o
pomoc przyjaciela ukochanej kobiety. Która właśnie go rzuciła,
powinien zaznaczyć. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Liv
cię rzuciła — stwierdził, jakby czytał w myślach Toma.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">To
prawda, ale...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Jesteś
żałosny — orzekł, a w jego głosie zabrzmiało autentyczne
rozbawienie. Pokręcił głową, wyrażając dezaprobatę. Westchnął,
podrapał się po głowie i znów na niego spojrzał. — Kurwa,
stary, ale ty jesteś żałosny. Laska cię rzuciła, a ty
przychodzisz tutaj i...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Trudno.
Muszę...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Nic
nie musisz — przerwał ostro. Jednym krokiem zbliżył się do
baru, oparł dłonie na blacie i przybliżył twarz do jego. Chuchnął
mu gorącym oddechem w twarz. — Ona odeszła, zrozum to wreszcie!
Nie kocha cię. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Nie
wierzę w to. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Tak?
Wiesz, co mi powiedziała, zanim wyjechała? — zapytał,
uśmiechając się ironicznie. Tom nie chciał słuchać, ale nie
mógł tego zdradzić. Przybrał kamienny wyraz twarzy i patrzył na
przyjaciela Liv bez wyrazu, chociaż wewnątrz cały drżał. Nie
chciał słyszeć tego, co Markus miał mu do powiedzenia,
najchętniej starłby ten jego przeklęty uśmieszek z twarzy i
zmusił go, by powiedział, co dzieje się z Liv. Liv, która zwalnia
się z pracy i wyjeżdża z dnia na dzień? To niemożliwe. Liv za
bardzo bała się tego, co może przynieść życie, aby tak po
prostu uciec. — Stwierdziła, że musi uwolnić się od ciebie.
Miała dość ciebie i twoich żałosnych problemów, ty nędzna
gwiazdko. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">To
niemożliwe... — mruknął, kręcąc głową. Nie mógł i nie
chciał w to wierzyć. Zranił Liv, to pewne, chciała się na nim
odegrać, rozumiał to. Chciała dać mu nauczkę, straciła do niego
zaufanie... ale nigdy nie powiedziałaby czegoś takiego; zbyt wiele
ich łączyło, aby Liv kiedykolwiek mogła tak go ocenić. —
Kłamiesz. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Możliwe,
możliwe — powiedział lekkim głosem Markus. Popatrzył na niego,
a w jego oczach przez chwilę błysnął ból. Uśmiechnął się w
końcu ze smutkiem, odsuwając od blatu. — Ty w ogóle nie znałeś
Liv. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Zacisnął
dłonie w pięści, ostatkiem sił powstrzymując się przed
zaatakowaniem Markusa. Był pewien, że kłamie, ale dlaczego miałby
go okłamywać? Nie rywalizowali o Liv, nie mógł robić tego z
zazdrości. A prawda była taka, że Liv postanowiła zerwać z nim
kontakt. Nie dzwoniła, porzuciła pracę i nie było jej w
mieszkaniu. </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Czym
sobie zasłużył na takie słowa? </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Unikając
wzroku Markusa, zsunął się ze stołka i wrócił do stolika. Wziął
kurtkę i przeżywając wszystko od początku, skierował się ku
wyjściu. Nie powinien był tutaj przychodzić; ta myśl kołatała
mu się w głowie cały czas. Jakiś głosik go ostrzegał, że nie
powinien tego robić, lecz Tom chciał być mądrzejszy, chciał...
czego on właściwie chciał? Chciał odzyskać kobietę, która nie
dość, że go znienawidziła, to jeszcze się nim brzydziła?
Mówiła, że kocha, że go nie opuści, a za plecami drwiła z
niego. Może jednak miał rację, gdy powiedział, że Liv niczym nie
różni się od dziwek, z którymi sypiał. Tamte chociaż były
szczere — chciały seksu z kimś sławnym, nie obchodził ich jego
los. A Liv pozwoliła sobie zaufać, pokochać się, a potem odeszła.
</span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Gdy
sięgał klamki, zadzwonił jego telefon. Rzucił ostatnie spojrzenie
na bar, żałując, że kiedykolwiek tutaj trafił, i wyszedł na
zewnątrz. Mroźne powietrze owiało go, zadrżał pod wpływem
silniejszego podmuchu i w końcu odebrał. Nie spodziewał się
jednak tego, co wykrzyczał przerażony głos w słuchawce: </span>
</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">
— <span style="font-size: 12pt;">Tom?!
Potrzebuję twojej pomocy! Stało się coś strasznego.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tytuł: <i>Sputnik sweetheart </i>H. Murakami</span></span></div>
</div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-28502596633340808862016-01-22T17:18:00.001+01:002016-03-26T00:53:11.792+01:0025. Obiecaj mi, że pomyślisz o mnie, gdy zobaczysz gwiazdę na niebie <div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="line-height: 150%; text-indent: 1cm;"><i><br /></i></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="line-height: 150%; text-indent: 1cm;"><i>Simon Dunst patrzy na mnie ze zmartwieniem. </i></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Liv... jak długo to trwa? </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Niedługo... parę tygodni — wzruszam bezradnie ramionami, unikając przeszywającego wzroku Markusa. Dlaczego wszedł ze mną do gabinetu? Ach, tak, zapowiedział, że nie spuści już ze mnie wzroku nawet na chwilę – chyba dosłownie. Splatam palce na podołku, przyglądając kolanom z zainteresowaniem. Plama na jasnych dżinsach przykuwa moją uwagę. Nie mogę znieść ich świdrujących spojrzeń. Wiem, że się martwią o mnie, ale nie potrafię stawić temu czoła. Znowu. Jestem dorosła, a czuję się jak małe dziecko, gdy zrobi coś złego. Zapada niezręczna cisza; szuram butami, byle tylko ją zagłuszyć. Słyszę w końcu westchnięcie lekarza. Zbieram się na odwagę, by zadać to pytanie, które od dawna kołacze mi się w głowie. — Ile mam czasu? </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Tak ci śpieszno? </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Nie. </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Masz kiepskie wyniki, pogorszyły się od ostatniego razu. Leukocyty wzrosły, a poziom hemoglobiny również jest niepokojący... — mówi, przeglądając wyniki badań i porównując je z tymi sprzed kilku tygodni. Marszczy brwi, przeciera dłonią czoło i patrzy na mnie z powagą. Najgorsze jest to, że w tych niebieskich oczach powaga miesza się ze strachem. Czy moje przerażenie jest aż takie zaraźliwe? — Za dwa dni wrócisz tutaj o dziesiątej rano. Zrobimy jeszcze dodatkowe badania, żeby... żeby... </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Żeby potwierdzić, że jestem chora, rozumiem. Czuję to...</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Szkoda, że nie czułaś, że powinnaś do mnie przyjść! </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Nie krzycz... </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Przestań. Czy ty nie rozumiesz, że to chodzi o twoje życie?! — pyta ostro. Kulę się w sobie, ponieważ nigdy nie słyszałam, by krzyczał. Uderza pięścią w biurko; musi być naprawdę zły. Czuję wyrzuty sumienia, ponieważ wszystkim sprawiam tak dużo bólu... — Wyleczę cię i nie pozwolę ci odejść, ale bardzo cię proszę, szanuj samą siebie, skoro nie potrafisz uszanować tego, co zrobiłem dla ciebie parę lat temu i co zrobił dla ciebie twój brat. </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Gdy wspomina o moim bracie, unoszę się na krześle. Jestem wściekła, chcę stąd wyjść, ale ręka Markusa naciska na moje ramię i opadam na siedzenie. Dyszę ciężko, ponieważ nie mam siły na walkę. Muszę spojrzeć wreszcie prawdzie w oczy – jestem chora i zmęczona. Dziwne. Oczekiwałam tej chwili od dawna, a kiedy wreszcie się pojawiła, mam wrażenie, że rozmowa dotyczy jakiejś innej Liv, która siedzi obok. Nikt nie siedzi obok, to chodzi o mnie. </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Doktor Dunst ma rację, Liv. Ignorowałaś objawy. Miałaś krwotoki z nosa, jesteś ciągle zmęczona, zasłabłaś... </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Z jednej strony wiem, że Markus ma rację. Gdybym była na jego miejscu, prawdopodobnie postąpiłabym podobnie. Chce mnie ochronić, nie mogę mieć mu tego za złe, a mimo to czuję dziwną złość, jakby zdradzał moje tajemnice. Zastanawiam się nad tym przez chwilę – i tak, Markus zdradza moje tajemnice. Nikomu nie powiedziałam, że od dawna źle się czuję. </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Troska przyjaciela doprowadza mnie do szału, chciałabym go uderzyć albo zrobić cokolwiek, by mógł odczuć, że jestem zła. Jestem wściekła na wszystko – na siebie, na niego, na Boga, na moje życie. Straciłam czujność, zaczęłam żyć nadzieją – i miłością. Wiedziałam, że wcześniej czy później znów tutaj trafię. Starałam się, by moje życie było dość jałowe, aby już niczego – i nikogo – nie stracić. Nie chcę tu być, chcę biec, chcę się schować... Nie wierzę. </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Straciła głowę dla faceta. Zaryzykowała wszystkim dla kilku wspólnych chwil. </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Markus! Niech cię szlag! </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Świetnie. Mam nadzieję, że w trakcie leczenia będziesz o nim myśleć — odpowiada Simon, zupełnie nie zwracając uwagi na moje protesty. — Po chemioterapii czeka cię przeszczep. Wiesz, że...</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Nie — zaprzeczam od razu. Domyślam się, co chce powiedzieć, ale nie mogę się na to zgodzić. Mogą dyskutować o moim życiu, jakby mnie nie było obok, lecz tego nie zniosę. — Dominic mi nie pomoże. Nie szukajcie go. </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Dobrze wiesz, że jest twoim jedynym żyjącym krewnym, a wasza zgodność tkankowa jest idealna. Znalezienie kogoś niespokrewnionego będzie bardzo trudne. </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Nie ma mowy, jasne? — pytam, ale bardziej kieruję to pytanie ku Markusowi. Nie chcę, by próbował odnaleźć mojego brata. Odszedł, nienawidzi mnie i nie chce mnie w swoim życiu. To był jego wybór, który muszę teraz uszanować. Nie mogę znów wracać do jego życia i prosić o pomoc. Odebrałam mu wszystko, na czym mu zależało. Muszę wymóc na Markusie obietnicę, że nie będzie go szukał ani teraz, ani gdy będzie po wszystkim. Przy tym ostatnim przełykam głośno ślinę i zaczynam myśleć o czymś innym. — Obiecaj mi, Markus.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Wróć tu za dwa dni.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i><br /></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Zza chmur niespodziewanie wychodzi słońce; promienie odbijają się w płatkach śniegu, ożywiają smutne twarze przechodniów, rozjaśniają świat. Czas zwalnia, sekundy upływają wolniej, a ja zatrzymuję się i tylko patrzę. Nie mogę się powstrzymać, muszę stanąć i obserwować to wszystko. Mam wrażenie, że to moja ostatnia szansa na prawdziwe życie. Nagle, gdy wiem, że znów przegrywam, wszystko wydaje się piękne. Idealne. Jakbym nigdy wcześniej nie widziała płatków śniegu, nie czuła słabych promieni słońca na bladych policzkach. Wieje lekki wiatr, niosąc mroźne powietrze, które jest rześkie, świeże i cudowne. Zaciągam się mocno, z obawą, że tych oddechów zostało mi już zbyt mało. Zaczynam szybciej chwytać powietrze, serce wali w oszalałym tempie, ogarnia mnie panika. Dlaczego, dlaczego, dlaczego... </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Markus patrzy na mnie z przestrachem, którego nie potrafi – a może nie stara się? – ukryć. Myśli, że zaraz zasłabnę, zemdleję albo w ogóle przestanę istnieć. </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Ludzie mijają mnie, nie zwracając w ogóle uwagi. W oddali widzę nastolatkę, która ściska dłoń swojego chłopaka, dalej starsza pani uśmiecha się do swojego psa, kobieta rozmawia z kimś przez telefon, mężczyzna biegnie za odjeżdżającym autobusem... Co się dzieje? Dlaczego nikt mnie nie widzi? Ja wciąż tu jestem! Proszę... Zauważcie mnie! </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Wracam myślami do gabinetu Simona. Podejrzewa nawrót choroby, chociaż myślę, że jest tego pewien. Wyniki i objawy są jednoznaczne, już wcześniej chorowałam... Nie potrafił dobrze zatuszować swojego zmartwienia, w czym niezwykle przypominał mi Markusa. On podobnie udawał pewnego siebie, ale zdradzało go przerażone spojrzenie i przyciszony głos. Gdy się poznaliśmy, Simon był dopiero na początku kariery lekarskiej, wyleczył mnie, odniósł sukces, a w trakcie leczenia niespodziewanie się zaprzyjaźniliśmy. Myślę, że nie chciałby mnie więcej widzieć, z pewnością nie na oddziale. Przykro mi, że go zawiodłam, przykro mi, że Markus znowu będzie cierpiał... Chciałam go pocieszyć, w końcu spodziewałam się takiej diagnozy od miesięcy, czekałam, czekałam... Wiedziałam, że znów wróci, czułam to każdą komórką mojego ciała, krew szumiała niespokojnie, przygotowując się po raz kolejny na swojego wroga. Wiedziałam... dlaczego teraz świadomość, że wkrótce umrę, tak bardzo boli? </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Kiedy zachorowałam po raz pierwszy, byłam przerażona. Białaczka, rak, chemia, szpital... mój Boże! Miałam wtedy tylko szesnaście lat, chciałam chodzić na randki, spotykać się z przyjaciółmi i malować z moim ojcem. Choroba? To było... nie do pomyślenia. Serce mnie boli na wspomnienie Dominica, który był wtedy dzieckiem i tak bardzo przeżywał mój pobyt w szpitalu. Na początku płakał każdego dnia i nie chciał wracać do domu beze mnie, później wziął sobie do serca rady taty i stał się moim małym aniołem stróżem. Opowiadał mi o wszystkim, co działo się w szkole, mieście oraz naszej najbliższej okolicy, i robił wszystko, co było w jego mocy, bym nie myślała o chorobie. Przynosił mi swoje rysunki, pisał dziecięce wierszyki, opowiadał niestworzone historie, robił zdjęcia... niewiele mi tego zostało. Nadal mam jeden jego wierszyk, kilka zdjęć i podniszczony rysunek. Gdy się wyprowadzałam z naszego domu, chwyciłam kilka pamiątek po nim i ukryłam w wewnętrznej kieszonce torby. Rzadko je wyjmuję, bo ich widok sprawia, że powracają wspomnienia z okresu, gdy byliśmy szczęśliwą rodziną, i z tych dni, w które byliśmy już tylko we dwoje. A później zostałam już sama.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>A to, co stało się potem... Czy strach przed śmiercią sprawia, że jestem taka zrozpaczona? Wydawało mi się, że byłam na nią gotowa; przecież ciągle czaiła się gdzieś za mną... teraz stała się realna, a ja chcę schować się gdzieś, gdzie nigdy mnie nie dosięgnie. </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Simon dał mi dwa dni – czterdzieści osiem godzin na zamknięcie życia, o które walczyłam przez trzy lata. </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>To nie do końca prawda, co mówi Markus. Nie zrezygnowałam ze swojego życia, ponieważ w jakimś stopniu zawsze mi na tym bardzo zależało, nieważne jak bardzo się starałam, by było inaczej. Próbowałam się pogodzić z tym, co wydawało mi się nieuchronne – i takie się stało. I przez jakiś czas myślałam, że odniosłam sukces. Niewiele było osób, na których mi zależało, straciłam brata, rodzice już nie żyli, przestałam tworzyć i zapomniałam, że pragnęłam być artystką jak mój ojciec. Cały czas byłam gotowa na powrót choroby, a ten strach przysłaniał mi wszystko inne. Nie potrafiłam odejść od Markusa, który mnie uratował, ani zapomnieć o Samie, za którego w pewnym sensie czułam się odpowiedzialna. Zapomniałam o reszcie i żyłam, nie-żyjąc. </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Dopóki nie poznałam Toma.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>W końcu straciłam głowę dla niego, to prawda, uwierzyłam, że pomoże mi się z tym uporać. Tak bardzo chciałam, by dowiedział się o wszystkim... ale jak powiedzieć o głęboko skrywanych tajemnicach, które kryją w sobie tyle wspomnień i bólu? Nie potrafiłam tego zrobić, tak bałam się, że go stracę... A teraz zostało mi kilkadziesiąt godzin, by po raz ostatni żyć, pożegnać się z Markusem... jak do tego doszło?</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Co ja powiem Tomowi? Jak wytłumaczę mu, że odchodzę i już nigdy nie wrócę do jego życia? Czy moje zapewnienie o miłości będzie w tej sytuacji uzasadnione? Jak powiedzieć, że ja również – choć nie z mojej winy – muszę go opuścić na zawsze?</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Śpisz? </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Potrząsnęła głową, jednocześnie zaprzeczając i wyrywając się ostatecznie z rozmyślań. Sam zaglądał przez uchylone drzwi, światło z korytarza wpadało krzywą smugą do pokoju. Zmrużyła oczy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nawet gdyby nie miała problemów ze snem, nie chciałaby zasnąć. Jak mogłaby spać, skoro gdy tylko zamykała powieki, widziała Toma, doktora Dunsta, przerażonego Markusa albo zmarłych rodziców? Do cholery, oczywiście, że nie mogła spać. Mogła tylko nieskończenie długo rozpamiętywać ostatnie dni. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie śpię, Sam, chodź tutaj — zwróciła się do chłopca nieco zachrypniętym głosem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Przesunęła się na brzeg łóżka, a Sam wsunął się do niej pod kołdrę. Pocałował ją w policzek na przywitanie i obdarzył poważnym zasmuconym spojrzeniem. Ten wzrok nie pasował do dwunastoletniej twarzy, która przede wszystkim powinna wyrażać dziecięcą radość. Dlaczego nie zauważyła, że Sam tak szybko dorósł? Zawsze był dla niej małym chłopcem, a od kiedy leżała na oddziale, odniosła wrażenie, że ma do czynienia z kimś o wiele dojrzalszym. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jak się czujesz, urwisie? — zapytała cicho, starając się nikogo nie zbudzić. Nie wiedziała, która dokładnie jest godzina, ale podejrzewała, że około trzeciej nad ranem; zanim zapadła w niespokojną drzemkę, była północ. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dobrze, a ty? </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jestem trochę zmęczona. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv była śmiertelnie zmęczona; nie mogła spać, była przerażona, coraz słabsza i – tak jak mówił Markus – tęskniła za Tomem tak mocno, że sprawiało jej to fizyczny ból. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dlaczego nie możesz spać? </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Bo ciągle mówisz — zachichotała, starając się go rozweselić. Była wykończona, ale nie mogła zadręczać tym chorego dwunastolatka. Sam jednak wcale się nie uśmiechnął. Dźgnęła go lekko w bok. — Zawsze mam problemy ze snem, gdy jestem w nowym miejscu. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie mogłaś spać, gdy byłaś ze swoim chłopakiem nad morzem? — zapytał. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv prawie zachłysnęła się powietrzem, gdy usłyszała pytanie Sama. Zabolało niczym dźgnięcie nożem w serce. Tom ciągle do niej wracał – albo ona przywracała go w swoich wspomnieniach, albo łapała się na tym, że chciała do niego zadzwonić i porozmawiać, albo ktoś inny jej o nim przypominał.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Oczywiście, że źle sypiała podczas urlopu z Tomem – pierwszej nocy się upiła, miała złudną nadzieję, że prześpi całą noc bez snów, ale zbudziły ją koszmary. Poczuła się nieco lepiej, dopiero kiedy Tom niespodziewanie wsunął się pod jej kołdrę i przytulił mocno do siebie. Nic wtedy nie powiedział, jedynie objął ją w pasie, lekko musnął ustami odsłonięty kark i szybko zapadł w sen. Liv za każdym razem splatała ich palce ze sobą, w ciemności próbując odróżnić jakieś szczegóły i przyjrzeć się im. Przyciskała ich dłonie mocno do serca, ponieważ potrzebowała poczucia, że Tom faktycznie śpi tuż za nią. Ściskając jego dłoń, miała pewność, że jest obok. Ciężar jego ramienia wyczuwalny na żebrach dziwnie ją uspokajał, ciepło ciała koiło jej lęki. Kilka razy odwróciła się ostrożnie, by go nie zbudzić, i musiała lekko pocałować jego policzek. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tęskniła za tamtymi chwilami, które teraz mogła jedynie wspominać. Choć były tak boleśnie prawdziwe, nie miała nadziei, że jeszcze kiedykolwiek się powtórzą. Mogła jedynie zagłuszać w głowie głos Markusa błagający ją, by nie odrzucała Toma. Prosił ją i groził, przewidywał wszystko to, co będzie czuć, gdy odejdzie. Tak dobrze ją znał; wiedział, że bez niego sobie nie poradzi, lecz nie rozumiał, że Liv nie zniesie utraty nadziei w oczach Toma. Musiała więc odejść, by chronić i jego, i siebie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv, przepraszam cię. — Płaczliwy głos Sama zwrócił jej uwagę i na chwilę przestała rozmyślać o Tomie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ależ za co? — Zmarszczyła brwi, nie miała pojęcia, o co mogło mu chodzić. Próbowała spojrzeć mu w oczy, ale spuścił wzrok i się skulił przy jej boku. — Sammy, mały, nie masz za co.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— To przeze mnie jesteś chora! </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dlaczego tak sądzisz?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ja tak bardzo chciałem, żebyś mnie nie zostawiała, i codziennie myślałem, żebyś tutaj mogła zostać. To wszystko moja wina, Liv, przepraszam, ja nie chciałem — dokończył, łkając. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zakrył twarz dłońmi i wybuchnął płaczem. Drżał u jej boku, a Liv zaniemówiła i wpatrywała się w niego ze zdumieniem. Nie miała pojęcia, co zrobić ani jak wyjaśnić dziecku, że to nie jego wina. Mimo to wyznanie Sama niezwykle ją wzruszyło – jego tęsknota za nią nie mogła przecież wywołać choroby, jednak nie spodziewała się, że jest dla niego aż taka ważna. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Objęła go ostrożnie i zmusiła, by wreszcie na nią spojrzał. Przetarła dłońmi jego mokre policzki i spróbowała uśmiechnąć się łagodnie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Hej, hej, cicho, nie płacz, Sam — szeptała kojącym głosem, głaszcząc go po ramionach. Łzy stale wypływały z oczu Sama, wargi wykrzywiały się w grymasie smutku. — To nie jest twoja wina, rozumiesz? Czasami tak się zdarza, że ludzie chorują. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ale gdyby nie ja…</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— …to też byłabym chora, naprawdę, Sam, to nie twoja wina. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Myślę teraz, że nie chcę cię tutaj widzieć, ale ty cały czas tu jesteś… — wymamrotał dziecinnie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— To tak nie działa… ale próbuj dalej — zachęciła go. Liv wpadła na pewien pomysł. — Posłuchaj. Ja będę myśleć, że nie chcę cię tutaj widzieć, a ty, że nie chcesz widzieć mnie, co ty na to? W ten sposób wyzdrowiejemy oboje, zgadzasz się?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak! Ale… ja chcę się z tobą widywać — dodał żałosnym tonem i znowu się rozpłakał.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ja z tobą również, mały. Ale bardziej chcę, żebyś był zdrowy, a widywać możemy się poza szpitalem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Zgoda. Nie chcę się już więcej widzieć, Liv. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ja ciebie również. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie jesteś na mnie zła? — zapytał cicho.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Absolutnie. Kocham cię, urwisie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— A ja ciebie mocniej! — zapewnił solennie. Podniósł się i zawisł twarzą nad jej, by cały czas patrzeć jej w oczy. Rzęsy miał mokre od łez, policzki lśniące. Liv dotknęła palcami tej dziecięcej miękkości, a Sam rozjaśnił się w uśmiechu. Pochylił się i zostawiał na jej policzkach ślady mokrych pocałunków. Liv zachichotała i sapnęła ze zmęczenia, gdy na nią opadł. Objęła go mimo to i mocno przycisnęła do siebie. Drobne rączki oplotły ją niezdarnie. — Najmocniej!</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Oczywiście, jesteś w końcu młodszy, dlatego masz więcej siły do kochania.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak, dlatego będę kochał cię tak mocno, bo potrzebujesz więcej opieki. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="line-height: 150%; text-indent: 1cm;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="line-height: 150%; text-indent: 1cm;">Sophie zerknęła na zegarek; wskazywał dwie minuty po szesnastej. Powoli wspięła się po marmurowych schodach do kawiarni, w której umówiona była z kimś o nicku <i>Verloren</i>. Stawiała stopy ostrożnie, ale nie tylko ze względu na pokryte zdradliwym lodem stopnie. Starała się przeciągać ten czas do ostateczności; ciągle mogła jeszcze zawrócić i uciec – co powinna była zrobić. Umawiać się na spotkanie z kimś z Internetu? Skrajnie głupie – a bycie w związku z mężczyzną, który stanowi zagrożenie? Pokręciła głową; obydwa wyjścia były pozbawione sensu. Sophie jednak była na tyle przerażona, że mogła spotkać się z kimś, kogo nie zna. Kawiarnia to miejsce publicznie, więc nic nie mogło jej zagrozić. Postanowiła, że do domu wróci okrężną drogą – tak na wszelki wypadek. Potem westchnęła; internetowy przyjaciel z pewnością i tak się nie zjawi, dlaczego zatem tak bardzo się martwiła? Kto normalny przyjeżdżałby na pomoc nieznajomej kobiecie, która ma problem ze swoim mężczyzną? No właśnie – nikt. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Jeszcze przez chwilę zastanawiała się pod budynkiem – wejść czy uciec? Gdy z kawiarni wyszły dwie przyjaciółki, Sophie skorzystała z okazji i wsunęła się do środka. Odetchnęła głęboko, ściągnęła wełnianą czapkę i rozejrzała się po niedużej sali. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Po lewo miała wysoką ladę, za którą krzątała się uśmiechnięta brunetka ubrana w biały fartuszek. Na blacie postawiono dwa cenniki – ciast i napojów – prześlizgnęła się wzrokiem po gościach siedzących przy ladzie, niezbyt długo przyglądała się smakowitym ciastom w gablotce obok. Po prawo i przed sobą miała przypadkowo poustawiane stoliki, które otoczone były wygodnymi fotelami; na siedzeniach położono małe poduszki, przez oparcie przerzucono kolorowe narzuty. W powietrzu unosił się zapach cynamonu, świeżej kawy i czekolady; z głośników wypływała subtelna muzyka. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sophie zajęła stolik przy oknie, skąd miała idealny widok na osobę siedzącą pod ścianą tyłem do niej. Mężczyzna, krótkie blond włosy, czarna marynarka. Więcej nie była w stanie dostrzec; zauważyła na blacie stolika bukiet białych lilii i serce zabiło jej mocniej. Przyszedł! To naprawdę <i>Verloren</i>! </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Ale co miała zrobić? </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zerknęła ponownie na zegarek. Dziesięć minut po szesnastej. Ile będzie na nią czekał? Kwadrans? Godzinę? Świdrowała go wzrokiem; bała się, że się odwróci w jej stronę, ale bała się również, że odejdzie, a wraz z nim szansa na normalność. Tylko czy mogła wierzyć, że ten nieznajomy mężczyzna naprawdę coś zmieni w jej życiu? Georg ją bił, zagrażał jej – dlaczego ktoś obcy miałby się tym przejmować? Każdy ma wystarczająco dużo własnych problemów, po co dodawać sobie kolejnych? Sophie kajała się w myślach, ale potem pomyślała:<i> przecież przyszedł. Nie byłoby go, gdyby się nie przejął. </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Podejść czy zaczekać? Ale na co miała czekać? Co miałaby powiedzieć, gdy podejdzie? <i>Cześć, jestem Sophie, umówiliśmy się tutaj, ponieważ mój facet mnie bije, pomożesz mi?</i> Pokręciła głową, zdając sobie sprawę, że pomysł przyjścia tutaj był idiotyczny. Anonimowe rozmowy z kimś, kogo w ogóle nie znała, przynosiły jej pewną ulgę. Mogła opowiedzieć wszystko, a jej konfrontacja z rzeczywistością była mniej bolesna. Dlaczego nie mogła zostawić tego tak, jak było? </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wstała, chwyciła kurtkę i zaczęła się z powrotem ubierać. Policzki płonęły jej rumieńcem; zaczerwieniły się wcześniej od mrozu, a w dodatku czuła ukłucia wstydu. Co ona sobie myślała? Nikt nie pomoże takiej szarej myszce jak ona. Tom próbował – odrzuciła go, Gustav próbował... nie skorzystała z pomocy najbliższych, więc tym bardziej ktoś obcy nie zdoła jej pomóc. Co mógłby zrobić? </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Przyszłaś...</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zdrętwiała, gdy usłyszała głos tuż obok siebie. Szept, ledwo słyszalny, ale za to wyrażający autentyczne zdziwienie. Zacisnęła dłonie na rękawiczkach, spojrzała w okno i nie mogła w to uwierzyć. Jak... </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— To niemożliwe.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Niemożliwe, że się spotkaliśmy?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak — odparła, nie odwracając się. Drżała. Z nerwów czy ze strachu? Nie wiedziała; granica między zdenerwowaniem a strachem stała się niezwykle płynna. Nie mogła uwierzyć w to, co właśnie się wydarzyło. Nie wiedziała, czy bardziej jest tym zdenerwowana czy przerażona. — Skąd... Jak...</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Sam nie wiem — usłyszała.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Brzmiało to szczerze, lecz postanowiła nie pozwolić się zwieść. Prośby Georga również zwykle brzmiały szczerze, a doprowadziły ją do tego miejsca. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie wierzę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Och — westchnął tylko. — Dlaczego?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Takie rzeczy nie dzieją się w realnym świecie. Nie mogliśmy się tutaj spotkać.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ale się spotkaliśmy. Czy to nic dla ciebie nie znaczy?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sophie przyglądała się swoim zaczerwienionym dłoniom. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wierzysz w przeznaczenie?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Chyba tak — roześmiał się cicho, trochę zawstydzony swoją odpowiedzią. — A ty?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie, nie wierzę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Uwierz więc w nas — odpowiedział bez chwili wahania. Sophie poraziła pewność w jego głosie. Proste słowa, a wyrażały wszystko. — Sophie...</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wtedy dopiero odwróciła się i spojrzała Gustavowi w oczy. Nie mogła uwierzyć, że to z nim rozmawiała. Jak to możliwe? Takie rzeczy nie dzieją się w prawdziwym życiu! W filmach – owszem, ale żeby przytrafiało się to zwykłym ludziom? Nie, to niemożliwe. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Ale stał przed nią prawdziwszy niż kiedykolwiek. Pod ciemną marynarką miał jasną koszulkę, która opinała szeroką pierś. Na nosie okulary w czarnej oprawce, uśmiechał się tak łagodnie, jak tylko on potrafił. W oczach – niezmienna miłość. Jak to możliwe? Dlaczego wcześniej tego nie zauważyła? </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Otrząsnęła się z tego. Nie mogła pozwolić, by Gustav wpłynął na jej poczucie odbierania rzeczywistości. Zbyt długo Georg mamił ją pięknymi obietnicami, zbyt często ulegała jego wpływom, by teraz ulec ot tak Gustavowi. Nie wierzyła, że mógłby ją kiedykolwiek skrzywdzić, lecz – kiedyś to samo myślała o Georgu. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wiedziałeś, że to ja? Kiedy się domyśliłeś? — wycedziła przez zaciśnięte zęby. Że też ona się nie domyśliła! Wycofany, niepewny siebie facet, nieszczęśliwie zakochany, chce ratować inną kobietę, ponieważ nie mógł uratować swojej ukochanej... co za bzdura! — Jak mogłeś?! </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie miałem pojęcia, że to ty, przysięgam! Przecież bym ci powiedział! — zapewnił, unosząc do góry dłonie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gustav wyglądał tak niewinnie i naiwnie, że Sophie nie mogła znieść jego widoku. Była wściekła; przyszła tutaj, ponieważ potrzebowała pomocy, ale nie spodziewała się, że spotka Gustava, który będzie ją przekonywał o ich przeznaczeniu! Pokręciła głową, odepchnęła go od siebie i wyszła z kawiarni. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Podążył za nią, ubierając się w pośpiechu. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Akurat! — krzyknęła rozeźlona. Nie musiała się odwracać; słyszała, że za nią idzie. Gdyby chociaż od razu się przyznał, byłoby zupełnie inaczej. Nie byłaby taka wściekła, może tylko... nieco zawiedziona? Tak, chyba tak. Spodziewała się kogoś innego, a pojawił się Gustav. Jego troska i tak by ją poruszyła – po co kłamać? — Ze wszystkich stron internetowych wybrałeś tę samą co ja! I przypadkiem zacząłeś ze mną rozmawiać. Przypadkiem postanowiłeś mi pomóc! Głupi jesteś czy tylko takiego udajesz?!</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Być może jestem głupi — odparł cicho. Zwolniła i wpadł w jej plecy. Nie zdążyła się odsunąć, ponieważ objął ją wpół i przyciągnął do swojego torsu. Zadrżała, kiedy zaczął szeptać: — Odrzuciłaś mnie, Sophie. Od miesięcy oszukuję Marinę – jak sądzisz, jak się z tym czuję? Nie potrafiłem od niej odejść ani otwarcie o ciebie zawalczyć. Postanowiłem pomóc tej kobiecie, ponieważ nie mogłem uratować ciebie, a czułem, że muszę odkupić swoje winy względem Mariny. Czy to dalej nic dla ciebie nie znaczy? Nie powinniśmy byli się tutaj spotkać, przecież takie rzeczy się nie dzieją, prawda? Kocham cię, Sophie. — Najbardziej jednak wstrząsnęły nią ostatnie słowa: —Ty też mnie kochasz. Kiedy to zrozumiesz?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Powiedział to powoli i ostrożnie. Pomimo rozwagi, Sophie wyczuła w jego głosie spokojną pewność; po prostu podzielił się z nią tym, czym wiedział. Nie było w tym niczego brawurowego, nie rzucał jej wyzwania, nie chciał niczego na siłę udowadniać. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Może historia musiała zatoczyć koło? Oddała mu się, ponieważ potrzebowała kogoś, kto zastąpi jej Georga i pomoże zapomnieć o tym, co czekało na nią w domu. Dni spędzone z Gustavem były przepełnione ciepłem i czułością, za którymi tak bardzo tęskniła. Wykorzystała go – to prawda. Nie była wtedy w nim zakochana, może tylko trochę zauroczona poczuciem bezpieczeństwa, jakim jej dawał, ciepłem ramion, dobrym słowem, czułym sercem. Imponowało jej to i przyciągało do niego, ale w końcu i tak odeszła, gdy Georg po raz kolejny złożył solenne obietnice, że się poprawi, że tym razem im się ułoży, że będą razem szczęśliwi i wychowają razem dziecko. Dziecko... czy gdyby nie była w ciąży, zdecydowałaby się odejść? Zapewne nie. Uwierzyłaby w kolejne słowa Georga, milczałaby i cierpiała w samotności. Gdyby nie postanowiła porozmawiać z internetowym znajomym, nigdy nie dowiedziałaby się, że wskutek dziwacznych zbiegów okoliczności rozmawia z Gustavem. To było nieprawdopodobne! Jak to mogło się wydarzyć? Na tyle osób na świecie trafiła akurat na niego. Być może to tak właśnie musiało być. Gdyby nie ta sytuacja, nigdy nie dostrzegłaby naprawdę Gustava. Zdziwiła się, że wcześniej nie zauważyła tej łagodności w jego uśmiechu, spokoju w spojrzeniu, miłości, którą niemalże emanował. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wyswobodziła się z jego objęć, odwróciła się i spojrzała na niego. Obserwował ją w milczeniu, jak odnajdywała samą siebie i układała elementy swojej układanki. Czy miłość naprawdę ma taką moc? Jak inaczej mogłaby to wytłumaczyć? Potrząsnęła nieznacznie głową; dlaczego na wszystko musi być jakaś odpowiedź? Spotkali się w tych nierealnych okolicznościach. Dlaczego chciała doszukać się głębszego znaczenia? Tak miało być. Tak się stało. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wyciągnęła dłoń i położyła mu na piersi. Bez słowa nakrył ją swoją. Była ciepła, realna. Wsunęła palce między jego. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wybaczysz mi? — zapytała cicho. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wszystko ci wybaczę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Pomożesz mi?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Zawsze.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
A potem westchnęła z ulgą, kiedy wreszcie ją objął i pocałował z taką czułą delikatnością, z jaką tylko on potrafił całować. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Postać Liv odbijała się w szybie. Spojrzał na nią, wodził wzrokiem po tym niewyraźnym obrazie, a później odwrócił się i popatrzył na Liv. Stała obok, uśmiechając się łagodnie. Bał się zrobić jakikolwiek ruch, by nie zburzyć tej chwili i jej znów nie stracić, więc tylko stał bez słowa. Lustrowali się wzrokiem, jakby nie widzieli się od dawna i chcieli nacieszyć się swoim widokiem. W istocie tak było; od rozstania minęło niewiele, lecz Tom miał wrażenie, że upłynęła już cała wieczność. Tęsknił za Liv, za jej specyficznym poczuciem humoru, wesołym śmiechem, szczerością, dziwnym zamiłowaniem do ironizowania i za jej sercem, w którym odnalazł ukojenie. </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Nie chciałem tego — szepnął przepraszająco. Głos mu drżał. Liv oparła mu dłoń na piersi, więc nakrył ją swoją i z ulgą zauważył, że się nie cofnęła. Milczała, jakby czekała na dalszy ciąg tego, co miał do powiedzenia. Patrzyła na niego, a jego ogarniał dziwny, niewypowiedziany spokój. Gdyby mógł, zatrzymałby tę chwilę na zawsze. — Wybacz mi, Liv. Nie zostawiaj mnie… </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Kocham cię. Nigdy cię nie zostawię. </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Obiecujesz? — zapytał; jego pytanie zabrzmiało nieco dziecinnie.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Co mógł poradzić? Liv miała być jedynie osobą, z którą będzie mógł porozmawiać o swoich problemach. Miłość? Bez przesady, nawet przez myśl mu to nie przeszło, że mógłby zakochać się w kimś, z kim znajomość rozpoczął od pójścia do łóżka. Nie był romantykiem – daleko mu do tego – ale mimo to sądził, że takie relacje powinny zacząć się w niewinny sposób, dopiero później kończyć się w łóżku. Stało się – i tyle. Liv dała mu wszystko – a nawet więcej – czego szukał, dlatego potrzebował tych obietnic, pragnął tych słów i jej obecności. Już wcześniej przyrzekła, że go nie zostawi z problemami, dlaczego teraz chce zostawić go samego z sobą?</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Patrzyła bez słowa, gdy pocałował jej dłoń, a chwilę później każdy palec z osobna. Przyciągnęła ich dłonie bliżej siebie, splotła mocno palce z jego, a gdy się zbliżył, drugą ręką dotknęła policzka. Gładziła go nieśpiesznie, uśmiechała się łagodnie, dotykając jak zwykle spierzchniętych ust. Zakreśliła linię jego warg. Tom milczał, pozwalał Liv się dotykać; było w tym geście wiele smutku, jakby Liv odtwarzała tylko swoje wspomnienia, jakby sama nie wierzyła, że naprawdę stoją naprzeciwko siebie. </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Obiecuję. Nie opuszczę cię, Tom — zapewniła cicho — zawsze będę przy tobie. </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Dlaczego więc odeszłaś? </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Nie odeszłam, Tom. To ty odszedłeś. </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Nieprawda, to…</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Nie odchodź, potrzebuję cię — wyszeptała nagle, ujmując jego twarz w dłonie. Patrzyła mu poważnie w oczy, palcami pocierając policzki i płatki uszu. Tonął w tym bezmiarze smutku, który skrywały jej niebieskie oczy. Nie mógł na to patrzeć, nie mógł znieść tego wszystkiego, mimo to nie mógł oderwać od niej wzroku. Liv już wiedziała, że ich bajka nie będzie miała dobrego zakończenia; prosiła go, by nie odchodził, a miała tę świadomość, że Tom nie może do niej wrócić. Ona była tylko powtarzającym się snem, a Tom, choć naprawdę tego pragnął, nie mógł jej odnaleźć w jej świecie. Pocałowała go po raz ostatni, lekko niczym tchnienie wiatru, delikatnie musnęła jego wargi; zdążył poczuć słodycz jej ust. Zamknął powieki, zanim szepnęła: — Zostań ze mną</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Nie musiał otwierać oczu, by wiedzieć, że Liv już nie było. </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>— Zostań ze mną. </i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Obudził go własny krzyk. Poderwał się na równe nogi i rozejrzał nieprzytomnie wokół. Serce tłukło się mocno w piersi, oparł się o ścianę, przyciskając dłoń do piersi, i zlustrował wzrokiem werandę, na której spędził pół nocy. Właśnie świtało. Rzucił krótkie spojrzenie na niedopałki po papierosach na podłodze, lecz nie miał ochoty tego teraz sprzątać. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Po raz kolejny przyśniła mu się Liv. Śniła mu się za każdym razem, różne scenerie, ale podobny schemat – zapewnienie o miłości, prośba o troskę. Miał tego dość! Odeszła, ponieważ go nie chciała, dlaczego więc stale mu się śni? Co to ma znaczyć? Czy nie cierpiał już wystarczająco mocno? Odrzuciła go ot tak, odeszła z jego życia, bo miała taki kaprys. Obiecywała, że go nie opuści, a postąpiła tak samo jak inni – najpierw tylko pozwoliła się pokochać. Dała nadzieję, a potem ją zabrała. Dlaczego?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Poklepał dłońmi policzki; już nie chciał o tym myśleć. Chwiejnym krokiem poszedł do łazienki. Ziewnął szeroko i wszedł pod prysznic. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Oparł się dłońmi o płytki w kolorze bladej zieleni, przymknął oczy i delektował się ciepłymi kroplami wody spływającymi po nagim ciele. Pierwsze zetknięcie wywołało delikatne drżenie i chęć odsunięcia się, mimo to zmusił stopy, by stały w tym samym miejscu. Zmarznięte ciało zareagowało gęsią skórką, a chwilę później, gdy się już rozgrzało i rozluźniło, Tom zaczął czerpać przyjemność z gorącej kąpieli. Pochylił niżej głowę, by umożliwić spływanie wodzie po plecach. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Pół nocy przesiedział na werandzie, gapiąc się przed siebie i paląc papierosy. Podłoga zasłana była popiołem, a resztki papierosów zaczęły wypadać ze szklanej popielniczki. Przez pewien czas z dna patrzył na niego paskudny koziorożec z przerośniętymi rogami i ogromnymi wąsami, później wypalone fajki zasłoniły ten widok; popielniczka była tanim prezentem od Georga, który znów zapomniał, że nie urodził się w znaku koziorożca. Tom nie miał nawet pojęcia, w którym miesiącu wypada znak koziorożca, a ponadto nie pamiętał już, kiedy dostał to ohydztwo w prezencie; z pewnością były to czasy, kiedy jeszcze nie skakali sobie do gardeł. Inaczej Tom rozbiłby to coś na jego głowie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nie zauważył nawet, kiedy zasnął oparty o ścianę. W jednej chwili wciąż patrzył przed siebie w ciemność czającą się za oknem, w drugiej rozmawiał z Liv, a w trzeciej krzyczał. Obudził się, leżąc na podłodze mniej więcej w tym samym miejscu, w którym zasnął. To wszystko było tylko snem, uświadomił sobie z bólem, wściekłością i zawstydzeniem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Od rozstania z Liv mijał właśnie trzeci dzień; od tamtej pory nie rozmawiali ze sobą. Mimo to kilka razy dziennie włączał telefon, ignorował nieodebrane połączenia od brata i Josta, usuwał wiadomości bez czytania ich i szukał tego jedynego numeru, który chciał ujrzeć. Chociaż Liv zdecydowała się na rozstanie, Tom wciąż miał nadzieję, że zmieni zdanie i lada chwila się do niego odezwie. Złapał się kilkakrotnie na wybieraniu jej numeru – już-już chciał nacisnąć tę zieloną słuchawkę, by nawiązać połączenie, lecz w ostatniej chwili rezygnował, wyłączał komórkę i odrzucał ją od siebie. Nie chciał się znów poniżać – to, co zrobił u Liv, było wystarczające – jednak nieświadomie stale próbował wynajdywać powody, dla których powinien się z nią skontaktować. Zostawił u niej bluzę; później przypomniało mu się, że w jej szafie było również kilka koszulek i koszula. Może powinien… kręcił głową, rezygnując z połączenia. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zbłaźnił się już wystarczająco mocno. Liv powiedziała, że to koniec, on odpowiedział: „Kocham cię”. Czyż to nie było poniżające? Powinien był unieść się honorem, powiedzieć cokolwiek innego; ale nie potrafił. Liczył się z odejściem Liv, mimo to rzeczywiste słowa zabolały tak bardzo, że brakło mu tchu. Złamała mu serce, nikomu by tego nie przyznał, ale nadal za nią szalał. Gdyby tylko się odezwała… </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nie otwierając oczu, chwycił żel pod prysznic i wycisnął odrobinę na dłoń. Wypuścił butelkę z dłoni, gdy poznał znajomy zapach cytrusów, i zaklął głośno. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Kurwa mać! </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Kiedy zdążyła zostawić u niego ten przeklęty żel? Co jeszcze znajdzie w domu z jej rzeczy? Jak to się stało, że wcześniej nie zwrócił na to uwagi? Bywała u niego tak często, że stopniowo zaczęła zostawiać najpotrzebniejsze przedmioty. Nie zauważał jej kosmetyków w kabinie prysznicowej; widocznie tak bardzo przywykł do myśli, że Liv wkrótce z nim zamieszka, że takie szczegóły uznawał za coś normalnego. Nie zajmował myśli jej rzeczami, ponieważ wydawało mu się to słuszne. Byli ze sobą krótko, jednak spotykali się o wiele dłużej i wystarczająco często, by Liv zostawiała u niego najpotrzebniejsze przedmioty. Innego dnia co najwyżej by się roześmiał, teraz – miał wrażenie, że los z niego okrutnie zadrwił. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wspomnienie przywołane zapachem kosmetyku było zbyt realne i zbyt bolesne jednocześnie. Liv wróciła do niego taka wyraźna, jakby stała tuż obok. Kilka dni temu była tu naprawdę; przypomniał sobie wspólny poranek, wspólną kąpiel. Jej perlisty śmiech, gdy nacierała jego ciało swoim żelem pod prysznic; Tom krzywił się i protestował – jak mógł używać kobiecego kosmetyku o właściwościach nawilżających skórę? Wydawało mu się to niewłaściwie, lecz Liv udawała, że nie słyszy. Pieściła rozbawiona jego ciało, a on w końcu – zrezygnowany – poddał się jej pieszczotom. Krzyknęła, kiedy się poślizgnęła na odrobinie piany. Chwycił ją w ostatniej chwili, zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała gorąco w mokre usta. Woda lała się na nich mocnym strumieniem, a Liv całowała go namiętnie, nie zwracając na to żadnej uwagi. Chichotała, gdy zaczął kaszleć po połknięciu spienionej wody. Piszczała, gdy przycisnął ją do zimnej ściany, ale pocałowała go ochoczo, gdy zacisnął dłonie na jej pośladkach. Przygryzała płatek jego ucha, kiedy objęła nogą jego biodra, a on skorzystał z tego jawnego zaproszenia i znalazł się w jej wnętrzu. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zapach żelu paraliżował go, brakowało mu tchu i nie mógł odegnać napływających zewsząd wspomnień. Czuł ciepło jej ciała, zapach tak rzeczywisty, jakby właśnie spryskała szyję perfumami, gorące pocałunki i dotyk dłoni na karku. Zagryzał mocno wargi, wystawił twarz w kierunku strumienia wody, by go ochłodziła. Ale to nic nie pomogło, wspomnienie Liv, podsycane tęsknotą, było zbyt silne, czuł ją tuż obok siebie, wyobrażał sobie miękkość jej ciała, słodkie zakamarki, gardłowy jęk, kiedy poruszał się w niej. Czuł to wszystko, jakby było prawdziwe, pulsujący ból w podbrzuszu nieco go otrzeźwił; zaczął krzyczeć. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Niech cię szlag! — wrzasnął i uderzył pięścią w szybę. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Pękła z trzaskiem, a odłamki szkła posypały się na podłogę. Wył z bólu, patrzył na krwawiącą rękę i nie zaprzątał sobie głowy powiększającą się kałużą wody poza prysznicem. Nie pomyślał, żeby zakręcić wodę; stał wciąż pod strumieniem, z pomiędzy palców ciekła powoli krew przemieszana z pieniącym się żelem. Szczypało, wsadził dłoń pod strumień wody, która zaraz zabarwiła się na czerwono; rana bolała go niemiłosiernie, nie zdołała zagłuszyć jednak bólu serca. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zakręcił w końcu wodę i wyszedł na zalaną podłogę. Zaklął, gdy odłamek wbił mu się w stopę, balansując na jednej nodze, wyciągnął kawałek szkła i rzucił na podłogę. Z kolejnej rany zaczęła płynąć krew. Owinął niezdarnie dłoń puchowym ręcznikiem, stawiając kroki, zostawiał za sobą krwawe plamy. Pokuśtykał do szafki, zajrzał do niej; znalazł szczoteczkę do zębów, balsam do ciała, damski dezodorant i odrobinę kosmetyków, których używała Liv. Zgarnął wszystko zdrową dłonią i zrzucił z półki pod swoje stopy. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Krople wody skapujące z włosów i czoła mieszały się z łzami na jego policzkach, a grymas bólu wykrzywiał twarz. Tom zakrył dłonią usta, osunął się na podłogę, jęczał z bólu i płakał zrozpaczony. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="line-height: 150%; text-indent: 1cm;">— Niech cię szlag, Liv! Dlaczego mnie zostawiłaś?! Dlaczego, kurwa, mi to zrobiłaś?! </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="line-height: 150%; text-indent: 1cm;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="line-height: 150%; text-indent: 1cm;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="line-height: 150%; text-indent: 1cm;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tytuł: Eminem - Space bound </div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-70293383403256754812015-12-23T00:11:00.000+01:002015-12-23T00:11:08.685+01:0024. Jeśli kogoś kochasz - pozwól mu odejść <div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Liv, dziecino.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nie zdziwiła się, gdy ujrzała Markusa; pochylał się nad
nią, zmartwienie malowało się na jego bladej twarzy, a krople potu zrosiły
czoło. Przeczesał rękami jasne włosy, które sterczały w różne strony; niewiele
to pomogło, ponieważ tylko kilka kosmyków lekko opadło na czoło. Wokół
przymrużonych oczu pojawiły się maleńkie zmarszczki. Głaskał jej policzek i
ściskał mocno dłoń. Miał na sobie czarną koszulkę z długim rękawem; nawet się
nie przebrał, kiedy przyjechało pogotowie. Liv podejrzewała, że wyprosił od
razu wszystkich z baru, zostawił wszystko tak, jak stało, chwycił tylko kurtkę
i zajął miejsce obok sanitariusza. Prawdopodobnie w drodze do szpitala
zadzwonił do swojej siostry, która zajmowała się tej nocy Mitchellem, że jego
plany uległy zmianie. Eufemistycznie ujęte. Wiedział, co dawało połączenie
złego samopoczucia oraz utraty przytomności w jej przypadku. Podejrzewała, że
wydusił tylko, że chodzi o nią. Umiała sobie to wyobrazić; nie było niczego,
czego Markus nie zrobiłby dla niej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Przymknęła z powrotem powieki. Nie zaskoczył jej ani widok
Markusa, ani sala szpitala, ani wenflon wbity w wierzch dłoni. Czuła uporczywe
swędzenie w miejscu, w którym miała plaster przylepiony do ręki, do uszu
dobiegał szmer rozmów z korytarza i przyśpieszony oddech Markusa. Wyczuwała
jego lekkie drżenie. Poruszyła palcami i wtuliła policzek we wnętrze dłoni
Markusa. To było dziwne, ale czując cierpienie Markusa, chciała go pocieszyć,
zupełnie jakby to on leżał na łóżku z podejrzeniem nawrotu nowotworu. Nie mogła
tego znieść; czuła się w obowiązku chronić go, tak samo jak on chciał zająć się
nią. Czuła smutek Markusa jak własny; była prawie pewna, że właśnie przypominał
sobie chwile, które spędzał w szpitalu, gdy chorowała jego ukochana żona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">I stało się. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Wyobrażała sobie tę chwilę w inny sposób – myślała, że
będzie płakać i pytać Boga, dlaczego znów musi przez to przechodzić. Spodziewała
się żalu, jakiegoś rodzaju rozpaczy nad utraconym życiem lub poczucia
bezradności… Lecz Liv patrzyła beznamiętnie, jak kroplówka spływa powoli przezroczystą
rurką; miała wrażenie, że ręka wcale nie należy do niej, tylko do kogoś innego,
ona zaś jest zewnętrznym obserwatorem całej sceny. Czuła dziwną ulgę. Śniła o
tym dniu od miesięcy, strach jej nie opuszczał, przez co była zawieszona w
próżni – bała się tego, co w końcu nastąpi, a z drugiej strony starała się żyć
normalnym życiem. Wcześniej tylko pracowała, spędzała czas w swoim mieszkaniu,
odwiedzała Markusa i czasami spotykała się z mężczyznami – nie do końca
pozwalała, by jej życie toczyło się obok, ale poza Markusem i Samem nie miała
nikogo, kogo mogłaby kiedyś stracić. Wszystko się skomplikowało, gdy Tom
przełamał jej opór i zdobył jej serce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Kątem oka cały czas obserwowała Markusa; był realny, jego
postać nie znikała ani nie zacierała się w żadnym miejscu, tym razem nie był to
sen. Nie obudzi się w środku nocy, nie odepchnie od siebie Markusa ani nie
będzie wypłakiwać się w ramionach Toma. Krew znów stawała się jej największym
wrogiem, a świadomość choroby odbierała jej całą chęć do walki – ale czy w
ogóle chciała walczyć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Przez korytarz przeszła pielęgniarka, zaraz za nią
posuwała się wolno szczupła nastolatka. Miała na sobie różową pidżamę, a na
stopach puchate kapcie. Wyglądała na zagubioną, ciągnęła za sobą stojak z kroplówką.
Resztę przerzedzonych długich włosów przerzuciła przez prawe ramię. Spojrzały
na siebie, ale Liv szybko odwróciła wzrok. Nie mogła wytrzymać tego
współczującego, porozumiewawczego spojrzenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Liv... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Markus, proszę, nic nie mów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Zabiję go, jeśli tutaj przyjdzie — oznajmił ze spokojem.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Liv spojrzała na niego ostro, lecz w ciemnych oczach
zobaczyła upór. Westchnęła cicho i ostrożnie przekręciła się na lewy bok, by
móc cały czas na niego patrzeć. Przyciągnęła rurkę kroplówki i sapnęła. Grała
trochę na zwłokę, mimo to wiedziała, że jeśli nie wytłumaczy się Markusowi, ten
z pewnością nie zmieni swojego zdania. W głębi serca nie chciała tego robić, co
trochę ją zaniepokoiło – tak bardzo zabrnęła w tajemnice, że chciała oszukać
nawet Markusa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Przestań — powiedziała cicho; nie sądziła, iż była taka
zmęczona. Wzięła głęboki oddech i zacisnęła palce na kołdrze. — To nie jest
jego wina. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie broń go! Zwariowałaś, Liv? Nawrzeszczał na ciebie,
nazwał... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Zaplanowałam to — przerwała, zanim Markus na dobre się
rozkręcił. Rozumiała jego złość, jednak musiała mu wytłumaczyć, że wina Toma
była istotnie niewielka. — Wiedziałam, że się wścieknie, gdy zarzucę mu, że
mnie oszukał. To nie było trudne, ponieważ od razu zauważyłam, że jest roztrzęsiony.
Być może rozmawiał ze swoim bratem; zawsze wtedy jest zdenerwowany. Wykorzystałam
to, że jest gotów zrobić dla mnie wszystko. Jakiś czas temu rozmawialiśmy
właśnie o takiej sytuacji, próbował mnie przygotować, że wcześniej czy później
wszystko wyjdzie na jaw. Wtedy powiedziałam, że mu ufam i go kocham. Kiedy
zaczęłam go obwiniać… — szepnęła. Nie chciała wracać do tej chwili, jednakże
cały czas przed oczami miała obraz rozgoryczonego Toma. W ostatnich dniach była
jego jedyną ostoją i nadzieją. Czuła się podle, kiedy go raniła. Cieszyła się,
że tak szybko zakończył ich wymianę zdań, ponieważ gdyby potrwało to chwilę
dłużej, wycofałaby się z tych słów i zaczęła go przepraszać. Na szczęście Tom
dał ponieść się emocjom, a ona zemdlała dopiero później. Uśmiechnęła się krzywo
na to zrządzenie losu. Co zrobiłaby, gdyby straciła przytomność przy nim? — To
ja jestem winna, Markus. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Dlaczego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Jak to: dlaczego? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Po co to zrobiłaś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">To było akurat proste – chciała go chronić tak samo jak
Markusa, tylko w inny sposób. Chociaż po głębszym zastanowieniu nie wiedziała,
czy chciała chronić Toma przed sobą i swoją przeszłością, czy siebie przed
powiedzeniem mu prawdy. Musiałaby wtedy stawić wreszcie czoło temu, czego tak
bardzo od wielu miesięcy się obawiała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Wiesz co poczułam, gdy zobaczyłam ten artykuł? Panikę —
odparła. Widziała po minie Markusa, że chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie
zacisnął mocno wargi, więc mogła kontynuować: — Ktoś za nami chodził, a później
opublikował te zdjęcia. Jak myślisz, ile będą potrzebowali czasu, by zdobyć
moje dane i dotrzeć do jakiegokolwiek archiwum prasowego, gdzie z pewnością są
wiadomości z dnia, w którym zginęli moi rodzice? Wszystkie gazety pisały o
tragicznym wypadku malarza Nathanaela Biermanna oraz jego irlandzkiej żony.
Przypomnijmy: córka pary niedawno pokonała białaczkę. To smutne, osierocili
dwójkę dzieci; Liv ma młodszego brata, który uratował jej życie… — mówiła coraz
szybciej, aż w końcu zamilkła, ponieważ brakło jej tchu. Przycisnęła pięść do
piersi i przymknęła oczy. Serce tłukło się jak szalone na wspomnienie
przeszłości i ogromu tajemnic, których miała przed Tomem. — Markus, Tom nie ma
pojęcia, że mam brata, że moi rodzice nie żyją… Boże, on nic nie wie! Co ja
miałam zrobić? Powiedzieć: „Kochanie, zapomniałam ci wspomnieć, że gdzieś w
Berlinie mieszka mój brat, który mnie nienawidzi, ponieważ zabiłam naszych
rodziców, a tak przy okazji – mnie zabija białaczka”? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Czemu więc wcześniej z nim nie porozmawiałaś? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Wiesz co jest najgorsze? — zapytała, ignorując jawną pretensję
w jego głosie. To nie było takie proste; Markus uważał, że to kwestia zwykłej szczerej
rozmowy, jednak Liv miała inne zdanie na ten temat. Gdy Johanna dowiedziała się
o chorobie, była już w ciąży. Rozmowa w zupełności wystarczyła, sytuacja Liv
była jednak inna. Nigdy nie powiedziała Tomowi, że chorowała, zwykle unikała
opowiadania o swojej przeszłości. Zataiła przed nim wszystko. Jak miałaby mu to
wszystko opowiedzieć, żeby go nie stracić? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Co takiego? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Tom domyśla się, że nie byłam z nim do końca szczera —
dowiedziała się o tym przez przypadek. Była w pobliżu, kiedy Tom rozmawiał z
Gustavem, i słyszała końcówkę jego wypowiedzi. Wtedy zrozumiała, że zrobiłby
dla niej wszystko, a ona nie miała na tyle odwagi, by opowiedzieć mu o swojej
przeszłości. Starała się, to fakt, lecz zwłoka Toma sprawiła jej ulgę. — Wiesz,
że mu to nie przeszkadza? Chciał czekać tak długo, jak byłoby to konieczne. Z
miłości do mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Ale i tak nic nie wie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Chciałam mu powiedzieć, naprawdę, Markus. Mieliśmy
porozmawiać po gali… — zawiesiła głos. Markus westchnął, jednak przycisnął jej
dłoń do swoich ust. — Myślę, że to i tak by nie przetrwało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Liv...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Gdybym była zdrowa i normalna, nasz związek miałby jakąś
szansę. Sam powiedz, który facet chciałby ze mną być, gdyby dowiedział się
całej prawdy? Żaden. Gdyby to wszystko się nie wydarzyło, może mógłby być ze
mną szczęśliwy… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Gdyby Johanna mnie nie poznała, może jeszcze by żyła i
została prawniczką, tak jak chcieli jej rodzice. Być może gdybym ją zmusił do
aborcji, przeszłaby wcześniej przeszczep szpiku i nie wdałyby się powikłania.
Może umarłaby jeszcze wcześniej, a ja nie miałbym Mitchella. Gdybym ugiął się
żądaniom rodziców mojej żony, nie widziałbym syna od pięciu lat, może miałby
zapewnioną przyszłość, ale nie znałby ojca. Gdyby… — Liv zmroziło, gdy
usłyszała ton Markusa. Głos miał niski, zachrypnięty i pasja, z jaką mówił,
przerażała ją. Patrzył na nią, tłumiąc wściekłość, niemniej jednak zauważyła,
że drżą mu wargi, więc wiedziała, że tracił nad sobą kontrolę. Znali się od
lat, jednak nigdy nie słyszała tyle bólu i pretensji, gdy mówił o swojej
zmarłej żonie. — Gdyby, gdyby, gdyby… to bzdura, Liv. Tom wybrał ciebie, bo cię
kocha. Tylko to powinno się dla ciebie liczyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Liv oparła głowę na poduszce i przyglądała się Markusowi;
patrzył na nią bez słowa, jego spojrzenie prześlizgiwało się po niej, rysy
twarzy mu złagodniały i nieco się rozluźnił. Wyobrażała sobie, o czym właśnie
myśli. Markus był zły, kiedy myślał o nieświadomości Toma. On sam, w czasie gdy
chorowała Johanna, spędzał każdą wolną chwilę przy żonie i był dla niej
największym wsparciem; Markus był rozgniewany, ponieważ Liv odbierała Tomowi
możliwość podjęcia decyzji, co zrobiłby, gdyby wiedział o jej chorobie. Zdawała
sobie sprawę, że znów rani Toma, ponieważ zdecydowała za niego – zamiast
powiedzieć mu o swojej przeszłości, ona odcięła się od niego i odsunęła. Być
może nie chciałby jej wspierać i odszedłby od niej, a może zachowywałby się
zupełnie inaczej – Liv tego nie wiedziała, nie mogła już się dowiedzieć i tego
właśnie Markus nie mógł jej wybaczyć. Tom wybrał ją, a Liv wybrała za niego –
na tym polegała różnica w ich miłości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Jak bardzo jest źle?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie wiem — przyznał. Głos miał zmęczony; Liv próbowała
wyczytać coś z jego spojrzenia, nagle zaczął unikać jej wzroku. Domyśliła się,
że Markus wie więcej, niż mówi. — Gdy przyjechało pogotowie, powiedziałem im,
że masz remisję. Od razu cię tutaj zabrali i zrobili badania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Miałam remisję. To wróciło... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Liv, cholera jasna, jak mogłaś! — wybuchnął w końcu, uderzając
pięściami w materac, który zupełnie stłumił jego wybuch, ale Liv drgnęła na
łóżku. Mruknęła, kiedy Markus się poderwał i zaczął krążyć niespokojnie po
sali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— To moje życie... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie chrzań! — krzyknął, zatrzymując się wpół kroku. Popatrzył
na nią osłupiały, pokręcił głową i zacisnął palce na skroniach. Potarł dłońmi
policzki. Wyciągnął w jej stronę rękę; drżała. Liv nie wiedziała, czy drżenie
spowodowane było skrywaną wcześniej złością, stresem czy kumulacją wszystkiego.
— Nie rozumiesz, że to nie jest tylko twoja sprawa? To nie tylko <i>twoja</i> walka. Nie wtrącam się w twoje
życie prywatne, Liv, ale nie możesz ryzykować życiem, bo masz taki kaprys!
Pomyślałaś może o mnie albo chociaż o Tomie, którego tak kochasz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Myślę o was cały czas.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Bzdura — wytknął jej bezlitosnym tonem. Skuliła się,
lecz Markus w ogóle nie zwrócił na to uwagi, nie złagodniał nawet na chwilę. Liv
nie chciała ciągnąć tej rozmowy, ponieważ każde słowo wytrącało Markusa z
równowagi. Czuła się wystarczająco winna, gdy spędził przy niej całą noc. —
Myślisz tylko o tym, że jesteś sama. Myślisz o tym, że nikt cię nie zrozumie,
że zasługujesz wyłącznie na potępienie. Jesteś tak skupiona na potępianiu
siebie, że nie dajesz szansy Tomowi. Wkurza mnie ten dupek, ale wiem, że cię
kocha, a ty kochasz jego. Nie dopuszczasz do siebie myśli, że może komuś na
tobie naprawdę zależy. Nie wierzysz, że ktoś może pokochać cię na tyle mocno,
by pomóc ci przejść przez to wszystko. Obwiniasz się, chociaż nie powinnaś. Nie
pozwalasz nikomu zbliżyć się do siebie! Boisz się bliższych relacji, a jednocześnie
boisz się samotności. Dobrze cię znam, Liv. Wiem, jaka jesteś; wiem, czego się
boisz — powiedział ściszonym głosem. Pochylił się i oparł dłonie na udach,
jakby był zmęczony po długim biegu. Liv milczała, bo nie miała nic do
powiedzenia. Markus często sugerował, że powinna zmienić swoje postępowanie,
starał się nakłonić ją do rozmowy z Tomem. Zazwyczaj jednak po krótkim czasie
dawał za wygraną i pozwalał zmienić temat, tym razem nie pozwolił się zagłuszyć.
Spojrzał na nią udręczony. — Tom nie jest taki jak faceci, z którymi się
spotykałaś. Zerwałabyś już z nim ze strachu. Kochasz go, zdobył cię, zdobył
twoje serce. Nie mów, że to nic poważnego i szybko zapomnisz. Nie zapomnisz o
nim. Widzę, jak na niego patrzysz. Widzę, jak cierpisz bez niego. Liv, coś ty
zrobiła... — jęknął. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Chciałam, żeby choć przez chwilę było normalnie... —
wyszeptała drżącymi wargami. Zamknęła oczy, gdy poczuła napływające łzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie rozumiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Chciałam poczuć, że wszystko jeszcze jest możliwe. Mieć
tę świadomość, że jestem zwykłą kobietą, która spotkała wyjątkowego faceta.
Chciałam poczuć to wszystko, czego odmawiałam sobie w ostatnich latach. Boże,
Markus, ja po prostu chciałam być szczęśliwa, rozumiesz? Bez zbędnych słów i
obietnic. Chciałam budzić się w ramionach Toma, czuć cały czas jego obecność i
wiedzieć, że zawsze jest gdzieś obok. Chciałam być szczęśliwa, nie myśleć o
tym, że białaczka w końcu mnie zabije, że moi rodzice zginęli przeze mnie, że
Dominic jest gdzieś tam... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zamilkła w końcu, gdy załamał jej się głos. Zacisnęła
mocno wargi, przykładając do nich dłoń i ostatkiem sił powstrzymywała szloch. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Liv była pełna sprzeczności – z jednej strony świadomość
nawrotu choroby sprawiła jej dziwną ulgę, ponieważ wreszcie przestała się bać
tej chwili. Wyczekiwała jej każdego dnia, cień choroby stale nad nią wisiał.
Męczyło ją to uczucie stałej potrzeby życia w gotowości, bała się choć na
chwilę stracić czujność. Z drugiej strony – zakochała się bez pamięci. Jak
udało się to Tomowi? Nie do końca wiedziała. Może to z powodu jego zagubienia i
podobnej samotności, z jaką zmagała się od dawna, może to z powodu poczucia
bezpieczeństwa, które jej dawał. Być może sprawiły to słowa, gdy obiecywał, że
jej nie zostawi, zapewnienia o miłości, jego dobre serce… Liv nie miała
pojęcia, w każdym razie sprawił, że w to oczekiwanie nawrotu koszmaru wkradła
się nadzieja na normalne życie, dla którego zaryzykowała wszystko. Zatracała
się w uczuciu do Toma, podsycała w sobie nadzieje, że będzie trwało wiecznie i
sama jego miłość wystarczy, by odegnać jej demony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— I warto było? Warto było ryzykować dla tych paru chwil,
których mogłaś mieć tysiące? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Warto. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Co zamierzasz teraz zrobić z Tomem? — westchnął. — Powiesz
mu wreszcie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Zrobię to, co będę musiała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom zawahał się, zatrzymując się przed drzwiami mieszkania
Liv. Dyszał ciężko, serce tłukło się w piersi, nie tylko z wysiłku. Przyznawał
ze złością, że obawiał się tego, co za chwilę nastąpi. W końcu odważy się i
wciśnie dzwonek – a potem? Bał się. Nie wiedział, co byłoby lepsze – żeby Liv w
ogóle nie otworzyła mu drzwi czy przeciwnie. Co by mu powiedziała? Nawet się
nie zastanawiał, ponieważ wszystko, co mogłaby powiedzieć Liv, było zgodne z
prawdą. Zachował się jak ostatni dupek, prawda; nie potrafił docenić tego, co
miał, prawda; nie potrafił zapewnić jej spokoju, prawda; zranił ją, prawda…
mógłby tak wymieniać w nieskończoność. Liv miałaby rację we wszystkim. A co
powiedziałby on? Sam nie wiedział, może dlatego był tak bardzo przerażony. Przeprosi
ją? Prawie parsknął śmiechem. Jak przeprosić za to, co powiedział? Wyznać, że
ją kocha? Co wyznanie miłości znaczy w obliczu tamtych słów? Czy zarzucając jej
to wszystko, nie zaprzeczył jednocześnie ich miłości? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Pogładził dłonią chłodną powierzchnię dębowych drzwi.
Zamknął oczy, kiedy na klatce schodowej zgasło światło. Stał w ciemnościach, z
ręką uniesioną do góry, zamarłą w połowie ruchu. Próbował ułożyć sobie w
głowie, co powinien powiedzieć, jeśli Liv w ogóle zdecyduje się z nim
porozmawiać, ale miał zupełną pustkę. Myśl goniła inną, nie chciały ułożyć się
w jedną całość, nie mógł się skupić. Drżał, nerwowo przygryzał wargę i wahał
się, aż dłoń zacisnęła się w pięść i kilkakrotnie uderzyła w powierzchnię
drzwi. Zwykłe pukanie przypominało wystrzał z armaty, ponadto Tom miał
wrażenie, że stukot niesie się dziwnym echem na pustej klatce schodowej.
Później uświadomił sobie, że to jego serce tak mocno bije w piersi. Przetarł
spocone dłonie i wziął głęboki oddech. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Liv… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Patrzyła na niego bez słowa nieco obojętnym wzrokiem.
Opierała się ramieniem o ścianę, podwinęła lewy rękaw czarnej, spranej bluzy i
wsunęła ręce do kieszeni dżinsów. Włosy związała w niedbałego kucyka, z którego
wysuwały się poszczególne pasma. Była blada – Tom odniósł wrażenie, że bardziej
niż zwykle – i wyglądała na niewyspaną. Próbował wyczytać z jej twarzy
jakiekolwiek emocje, jednak Liv wyglądała, jakby założyła maskę obojętności. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Mogę wejść? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nie odpowiedziała, przez dłuższą chwilę tkwiła w
niezmienionej pozycji, jakby biła się w myślach, aż w końcu odsunęła się,
robiąc mu tym samym miejsce. Przecisnął się między nią a drzwiami, które zaraz
się zamknęły. Przez chwilę wpatrywał się we własne buty, ale nareszcie odwrócił
się do niej i uniósł wzrok. Liv stała naprzeciwko niego, tylko kilka kroków
dalej. Założyła ręce na piersiach i czekała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Liv…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Tom, proszę cię, powiesz coś konkretnego? Wiem, jak mam
na imię — odezwała się ironicznie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Wtedy przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie; była
ironiczna, siliła się na złośliwość, ale pragnęła jego bliskości. Pamiętał
dokładnie, jak mocno go obejmowała, z jaką tęsknotą oddawała pocałunki, jak
szybko złagodniała w jego ramionach. Nie znali się, Tom sądził, że to będzie
jedna z wielu nocy, które spędzał z przypadkowymi kobietami. Liv z pewnością
również nie podejrzewała, że jeszcze kiedyś się spotkają. Starała się być
silniejsza, niż była w rzeczywistości – Tom od początku podziwiał jej siłę i
samodzielność, lecz gdy poznali się bliżej, Liv zaczęła odsłaniać swoje
słabości. Działo to się częściej w wyniku przypadku, Liv nigdy nie mówiła tego
wprost. Pod pozorem obojętności kryła się zraniona dusza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Wybacz mi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Co dokładnie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Wszystko? — jęknął zrezygnowany. Uniósł ręce do góry w
niezrozumiałym geście, więc opuścił je z powrotem. Patrzył na nią z nadzieją,
że Liv zrozumie, co ma na myśli, jednak ona wydawała się niewzruszona. — Nie
rozumiem, dlaczego tak na ciebie nawrzeszczałem i dlaczego wyładowałem się
akurat na tobie. Obiecywałem ci, że się tobą zaopiekuję, a zachowałem się jak
ostatni palant. To wszystko… to nigdy nie powinno mieć miejsca, Liv. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Uśmiechnęła się krzywo, ale nie odpowiedziała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Myślałem, że Bill miał jednak rację. Mówiłem, że cię
kocham, a pokazałem, że wcale do tego nie dorosłem. I to już nie chodzi o to,
czy wyciekły te zdjęcia czy nie, to nie jest wcale najważniejsze. Wcześniej czy
później i tak wyszłoby to na jaw. Nadal jestem osobą publiczną, zawsze znajdzie
się ktoś, kto zainteresuje się, z kim obecnie się spotykam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— O co więc chodzi? — zapytała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— O to, co jest między nami — odparł. — Jeżeli uznałbym,
że Bill faktycznie miał rację, a ja jestem tym nieczułym skurwysynem, to
wszystko, co zaszło między nami, nie miałoby żadnego znaczenia. Jeżeli nie
spróbowałbym o ciebie zawalczyć, byłbym skończonym dupkiem. Zraniłem cię, wiem,
nie potrafię wytłumaczyć swojego zachowania i nie ma słów, którymi mógłbym cię
przeprosić. Mówiłaś, że to bez znaczenia, co myślą o nas inni. Ważne jest to,
jak postępujemy i jakimi jesteśmy ludźmi. Kocham cię, Liv. Nie jestem idealny, daleko
mi do porządnego faceta. Wiem, że kochasz mnie takiego, jakim jestem. Ale czy
chcesz znów mnie przyjąć do swojego życia?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Przepraszam, że nie poszłam z tobą na galę. Bardzo
chciałam pójść… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Zasłużyłem sobie na to. Nie przepraszaj mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie powinieneś tak bardzo przejmować się tym, co ludzie
o tobie mówią — dodała i uśmiechnęła się łagodnie, ale ze smutkiem. — Staraj
się zawsze być dobrym człowiekiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Wybaczysz mi? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie jestem zła, Tom. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nie zdążyła zareagować, gdy podszedł do niej i zamknął ją
w swoich ramionach. Objął ją, mocno przyciskając do swojego ciała. Ręce Liv
wbijały mu się w pierś, po jakimś czasie oparła je na jego biodrach. Wtulił
zmarznięty nos w zagłębienie szyi Liv, a ona wzdrygnęła się nagle. On zaś
uśmiechnął się delikatnie, wyobrażając sobie oburzenie malujące się na jej
twarzy. Liv trochę się opierała, była spięta i starała się nie zbliżać bardziej
niż to koniecznie, ostatecznie wtuliła się w niego, obejmując go tak mocno, że
brakowało mu tchu. Wyswobodził się z jej uścisku, ujął w dłonie jej twarz i
przez parę chwil patrzyli sobie w oczy. Liv patrzyła na niego ze smutkiem; to
nie był ten smutek, który towarzyszył jej ciągle, coś się zmieniło. Patrzyła
tak, jakby miała zaraz go stracić i już nie odzyskać; jakby w ciągu tej chwili
chciała zapamiętać wszystkie szczegóły jego postaci, by później móc odtwarzać
już tylko to wspomnienie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom nie rozumiał całej tej sytuacji. Pogładził palcami jej
gładkie policzki, a potem pocałował ją z czułością. Wargi jej drżały, kiedy ją
całował, chciała się odsunąć, lecz Tom pogłębił tylko pocałunek. W końcu pękła,
objęła go mocno za kark, przyciągając do siebie. Jęknęła, gdy uderzyła w
ścianę, Tom wsunął dłonie pod jej plecy i masował jej ciało, Liv pokrywała jego
twarz pocałunkami. Było w tym geście coś rozpaczliwego – Liv z początku była
nieczuła, próbowała wyrwać się z jego objęć, a później całowała go desperacko.
Gdyby tego nie zignorował, z pewnością nie zmieniłaby swojej postawy. Czułym
dotykiem po raz kolejny przełamał jej bariery – czułością zdobywał Liv za
każdym razem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Tak bardzo cię kocham, Liv… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nie odpowiedziała. Miała zamknięte oczy i mocno zaciśnięte
usta. W końcu spojrzała na niego, a w jej spojrzeniu chłód mieszał się z
rozpaczą. Próbowała to zamaskować poważnym wyrazem twarzy, lecz Tom znał ją na
tyle dobrze, by dostrzec tę walkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— To ty mi wybacz, Tom. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Co takiego? — zapytał ostrożnie, lecz nie spodobał mu
się jej ton. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Myślę, że… — zaczęła, ale chwilę później urwała.
Odsunęła się od niego na bezpieczną odległość, znów skrzyżowała ramiona na
piersiach, jakby chciała się od niego odgrodzić. — Widzisz, ta sytuacja również
mi coś uświadomiła. Ty postanowiłeś o nas walczyć, więc serce mi się kraje, gdy
muszę cię prosić o czas.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Czas? — powtórzył zdezorientowany. — Dlaczego? O co
chodzi?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Muszę to wszystko przemyśleć. Nie jestem pewna, czy
jestem gotowa na to, by moje życie stało się pożywką dla publiczności. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Już cię przepraszałem…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Wiem i nie mam żalu — zapewniła. — Lecz miałeś wtedy
rację. Jesteś muzykiem, media się tobą interesują i tak to będzie wyglądać.
Nasze wspólne życie będzie stale narażone na zainteresowanie osób trzecich.
Dziennikarze, twoi fani… to ogromny świat, Tom, ale nie wiem, czy jest tam dla
mnie miejsce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Chcę odejść z zespołu. Ludzie przestaną się mną
interesować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie, Tom — uśmiechnęła się łagodnie — nie przestaną.
Jeśli odejdziesz z mojego powodu, staniesz się najistotniejszą postacią mediów.
Wszyscy będą chcieli wiedzieć, dlaczego odszedłeś, co zamierzasz robić, jaki
miałam na to wpływ… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Więc co?! — krzyknął. — Po prostu odchodzisz? Skreślasz
mnie ot tak? Boże, Liv, dlaczego nam nie dasz szansy?! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie skreślam cię — sprostowała. — Proszę cię jedynie o
kilka dni namysłu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Ale bierzesz to pod uwagę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Tak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Ale ja cię kocham… — wyrwało mu się żałosnym głosem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Jeśli mnie szczerze kochasz, pozwól mi odejść. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Chciał zaprotestować albo chociaż nawrzeszczeć na nią,
chciał zrobić cokolwiek, by nie dopuścić do tej sytuacji, jednak jedno
spojrzenie na Liv uświadomiło mu, że nic już nie zdoła zrobić. Liv wybrała i
zdecydowała się odejść. Wykorzystała jego wyznanie przeciwko niemu; gdyby teraz
nie posłuchał jej prośby, pokazałby, że wcale jej nie kochał. Liv postawiła go
pod ścianą, odebrała możliwość podjęcia decyzji i wyrażenia swojej opinii. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nie odrywał od niej wzroku na wypadek, gdyby chciała
zmienić zdanie. Miał nadzieję, że to tylko jeden z najgłupszych testów na
miłość, że zaraz Liv wybuchnie śmiechem i będzie go przedrzeźniała przez
najbliższe tygodnie, potem spędzą razem wieczór, a Tom już nie pozwoli, by
powtórzyła się podobna kłótnia. Patrzył na nią, starając się dostrzec jakąkolwiek
oznakę, że Liv jedynie żartuje; szukał drżenia ust, błysku w oku, cienia
uśmiechu… lecz ona pozostawała boleśnie poważna. Chciała odejść naprawdę, nie
chciała dać mu szansy ani wybaczyć tego, co zrobił. W głębi serca przeczuwał,
że tak to się właśnie skończy, jednak cały czas odrzucał od siebie tę myśl.
Zasłużył na to, ponieważ sam niedawno pokazał, że związek z nim był najgorszą
życiową pomyłką. To tylko kilka wspólnych dni, a Tom zdążył zranić ją mocniej,
niż gdyby inny mężczyzna zrobiłby to w ciągu miesięcy. Cały czas był tego
świadomy, jednak moment, w którym urzeczywistniło się wszystko, czego się bał,
był wyjątkowo bolesny. Bolały go kłótnie z Billem, utrata więzi z bratem i
wszystkie złe słowa, jakie między nimi padły. Stracił wtedy jedyne oparcie, które
miał w jego osobie, miał wrażenie, że najważniejsza część niego właśnie umarła.
Cierpiał podczas kłótni z przyjaciółmi i z powodu tego, co z nimi robił zespół.
Nienawidził zmian, jakie w nich zachodziły, ani destrukcyjnego wpływu sławy na
ukochanych przyjaciół. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">W tym momencie poznał Liv, która prędko – być może za
szybko – stała się dla niego ważną osobą, powierniczką jego sekretów i
najbliższą przyjaciółką. Już tej pierwszej nocy, podczas której postanowił ją
tylko zaliczyć, wyczuł tę różnicę między Liv a kobietami, z którymi sypiał.
Ujęła go ta głęboko skrywana potrzeba bliskości, tęsknota za ciepłem drugiego
człowieka i samotność Liv. Od razu zrozumiał, że znalazł bratnią duszę, kogoś,
kto go zrozumie, komu mógłby zaufać. Sama Liv potrzebowała tego samego, szukała
drugiej osoby, chociaż za nic w świecie nie chciałaby się do tego przyznać. Tom
wyczuł to w sposobie, w jaki mu się oddawała – łaknęła jego czułości, zupełnie
odsłoniła się przed nim. Stopniowo ich więź stawała się coraz silniejsza, aż w
końcu poczuł, że chciałby móc zaopiekować się Liv w tak samo troskliwy sposób,
jaki zrobiła to ona. Chciał poznać jej tajemnice i pomóc się z tym uporać,
chciał być po prostu dla niej, by czuła się kochana i bezpieczna, pragnął jej
czułości. Chciał dać jej tak wiele… a ostatecznie dał z siebie to, co
najgorsze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Kocham.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Głos mu się załamał, gdy wypowiadał to proste słowo; Liv
zerknęła na niego, a po jej twarzy przebiegł grymas bólu. Tom nie cieszył się z
jej cierpienia, jednak fakt, że Liv również żałuje nieco podniósł go na duchu.
Tylko nieco, ponieważ nie mógł znieść jej obecności, spojrzenia, zapachu.
Zagryzł mocno wargi, by już niczego nie powiedzieć, wyminął ją i wyszedł prędko
na klatkę schodową, uciekając z jej życia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Mruknęła coś, gdy ją mijał, ale nie zwrócił na to uwagi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Mogę u ciebie zostać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Markus skinął i przesunął się w przejściu, więc Liv
wsunęła się szybko do jego mieszkania. W owalnym korytarzu świeciły się dwa
kinkiety, które dawały nieco przytłumione światło – Liv akurat była zadowolona,
ponieważ Markus nie mógł dokładnie dostrzec wyrazu jej twarzy. Choć było to mało
prawdopodobne, miała złudną nadzieję, że w jego towarzystwie poczuje się
lepiej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Zrobię ci herbaty — oznajmił cicho i zostawił ją samą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Ściągnęła płaszcz, powiesiła go między kurtkami Markusa i
Mitchella, a potem pchnęła stopą torbę pod ścianę. Nie chciała na nią patrzeć,
lecz czarny materiał w zielone paski przyciągał jej uwagę; miała wrażenie, że
jaśnieje w ciemności, byle tylko Liv ją zauważyła. Spakowała trochę najpotrzebniejszych
rzeczy, które mogłyby przydać jej się na oddziale. Niedawno pakowała się, gdy
wyjeżdżała z Tomem na urlop; wtedy wszystkim czynnościom towarzyszyły zupełnie
inne emocje oraz myśli. Chodziła po mieszkaniu i zastanawiała się, co powinna
ze sobą zabrać, to odrzucała, to akceptowała, aż w końcu opróżniła torbę i
chichocząc zabierała się znów do pracy. Wspólny wyjazd ekscytował ją, wprawiał
w dobry nastrój, co chwilę zerkała na zegarek, by przekonać się, ile jeszcze
zostało jej czasu do kolejnego spotkania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Gdy patrzyła na tę samą torbę, miała wrażenie, że te
wydarzenia dzielą lata, a nie zaledwie dni. Pakując się po południu, nie czuła
żadnej ekscytacji, radości ani tej atmosfery oczekiwania. Tym razem wrzucała do
środka pidżamę, starając się nie myśleć o miejscu, w którym ją włoży. Trzęsły
jej się dłonie, ale tym razem ze strachu i rozpaczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Przycisnęła dłoń do ust, kiedy wróciła pamięcią kilka
godzin wstecz. Była w trakcie pakowania, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Była
pewna, że to Tom, jednak idąc do drzwi, miała nadzieję, że to ktokolwiek inny.
Sąsiadka pożyczyć cukier, listonosz albo jakikolwiek włóczęga. Serce jej
zadrżało na jego widok. Był zmęczony i niewyspany; Liv od razu zauważyła cienie
pod oczami oraz przygaszone spojrzenie. Prawie zapomniała, że miała udawać
wściekłą za ostatnią kłótnię; chciała wziąć go w swoje ramiona i już nie
wypuszczać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Liv? — zagadnął Markus. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Pokręciła głową, przetarła dłońmi twarz i wzięła od niego
kubek z parującym napojem. Wolnym krokiem przeszła za nim do małego salonu i
usadowiła się obok na kanapie. Oparła się wygodnie, rozejrzała wokół. Markus
oglądał właśnie jakiś film sensacyjny w telewizji; musiała wytężyć słuch, by
zrozumieć słowa dobiegające z odbiornika. Ograniczał dźwięk do minimum, by nie
obudzić swojego synka. Liv w końcu porzuciła próby rozróżnienia wyrazów,
spojrzała na szafkę ze zdjęciami Johanny, w pobliżu Markus przykleił do ściany
wskaźnik, na którym co jakiś czas zaznaczał wzrost Mitchella; kreski nie
sięgały wysoko, lecz było ich wiele. Uśmiechnęła się łagodnie na widok kreski
oznaczającej wzrost jej oraz Markusa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Jak się czujesz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Rozstałam się z Tomem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Dlaczego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Liv żachnęła się i jęknęła przeciągle. Dlaczego, do
cholery, rozstała się z Tomem? Powinien zapytać: dlaczego w ogóle się z nim
związała! Przecież wiedziała, że nie zdobędzie się na odwagę, by opowiedzieć mu
o sobie, a ich relacja zbyt szybko stawała się bliska. Powinna zniknąć z jego
życia, zanim zrobiło się poważnie – przecież widziała te drobne oznaki, że Tom
zaczyna darzyć ją mocniejszym uczuciem, zauważała, w jaki sposób na nią
patrzył, cholera! Sama czuła, że staje się dla niej coraz ważniejszy, czas
między spotkaniami wypełniała nieśmiała tęsknota, a serce drżało z radości, gdy
był obok. Dlaczego, cholera, nie odeszła? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Pokręciła głową, rękami zatoczyła niezrozumiałe koło i
wybuchnęła nagle płaczem. Markus objął ją ramionami, przyciągnął do swojego
torsu i głaskał z czułością po głowie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Liv?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Poderwała się, gdy usłyszała zaspany głos Mitchella.
Przetarła rękawami bluzy twarz, ścierając ostatnie ślady łez. Piekły ją policzki
i szczypały oczy, ale uśmiechnęła się do malucha. Stał na środku pomieszczenia,
ściskając w rączkach pluszowego misia. Kilka czarnych loków opadało mu na
czoło, reszta włosów była w nieładzie, zielone spodnie od pidżamy nieco się
zsunęły i nogawki zrolowały się przy bosych stopach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Cześć, maluszku — przywitała się i chrząknęła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Hej, młody, co mówiłem o kapciach? — wtrącił się Markus,
spoglądając wymownie na syna. Ten tylko popatrzył na dół, a potem uśmiechnął
się promiennie i zachichotał. — Poza tym jest późno. Spać, łobuzie! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Opowiesz mi bajkę, Liv? Tatuś mi nie czytał dzisiaj —
dodał markotnym tonem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Ciocia jest zmęczona i musi odpocząć, daj jej spokój —
odpowiedział Markus trochę zbyt ostro. Mitchell był za mały, żeby to chociażby
zauważyć, ale Liv widziała, że Markus bardzo się martwi jej chorobą. Starał się
tego nie okazywać, lecz był trochę zbyt nerwowy i spięty, poza tym brakowało mu
tej czułości w głosie, która zawsze się pojawiała, gdy zwracał się do
Mitchella. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Wstał, podszedł do syna, chwycił go w pasie i uniósł
sprawnie do góry. Mitchell zapiszczał zachwycony, kiedy Markus przerzucił go
sobie przez ramię i połaskotał w stopy. Mały objął mocno ojca za szyję, a
chwilę później pocałował go głośno w policzek, chichocząc cały czas. Liv
przyglądała się tej scenie zauroczona; Mitchell w prosty, dziecięcy sposób
okazywał ojcu miłość, a ten łagodniał jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Markus… — powiedziała cicho. Odwrócił się do niej i
rzucił jej pytające spojrzenie, Mitchell starał się wykręcić, by również na nią
spojrzeć, lecz Markus trzymał go pewnie. — Pozwól mi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Dzisiaj jest twój szczęśliwy dzień, urwisie — oznajmił z
ociąganiem. — Ciocia ci poczyta. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Postawił syna na podłodze, poprawił mu pidżamę i odsunął
się. Liv ujęła drobną rączkę, podniosła jeszcze misia i wyszła z salonu z synem
Markusa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Pokój Mitchella nie wyróżniał się na tle innych
dziecięcych pokojów: było w nim łóżko z pościelą z bohaterami popularnych kreskówek,
niskie biurko zawalone kredkami, blokami rysunkowymi i modelami samochodzików,
na półkach piętrzyły się kolejne zabawki oraz kilka oprawionych w ramki zdjęć
rodziców i samego chłopca, Liv sama pomagała przy malowaniu ścian – Mitchell
wybrał tylko wzory, jakie powinny się pojawić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Wsunął się do łóżka i poczekał, aż Liv przycupnie na
brzegu. W szafce w rządku stały różne książki z bajkami, kilka z nich leżało
też na dywanie. Liv rozglądała się, ale ostatecznie wybrała tom <i>Najpiękniejszych baśni. </i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Zamieszkasz z nami, Liv? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Uśmiechnęła się łagodnie i pokręciła głową. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie, dlaczego tak myślisz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Bo przyszłaś do nas w nocy i masz jakąś torbę —
wydedukował poważnie. —Chciałbym, żebyś u nas została. Byłoby super, nie?
Moglibyśmy się ciągle bawić!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Liv roześmiała się dobrodusznie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Tatuś nie byłby szczęśliwy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Tatuś cię kocha — oznajmił z pełnym przekonaniem. — Ja
też cię kocham, Liv. Co to właściwie znaczy? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Boże,
co znaczy kochać?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— To znaczy, że kogoś bardzo lubisz, chcesz z nim spędzać
czas i martwisz się o niego. I chcesz, żeby ta druga osoba była szczęśliwa,
rozumiesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— I miała dużo zabawek? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Tak — uśmiechnęła się rozbawiona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Ale ty się niczym nie bawisz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— To nic nie szkodzi. Chcę, żebyś był szczęśliwy i miał
dużo zabawek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Ja też chcę, żebyś była szczęśliwa. Nawet jeśli nie
chcesz zamieszkać z tatusiem — powiedział poważnie. Wyciągnął do niej rączki,
więc musiała go przytulić. Mitchell dał jej kilka głośnych całusów, zachichotał
i położył się z powrotem. — Poczytasz mi teraz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Gdy Mitchell zasnął, Liv przyglądała mu się przez krótką
chwilę, ale w końcu zgasiła lampkę; spokój malujący się na dziecięcej twarzy
wcale jej nie uspokajał, a wręcz przeciwnie – miała ochotę wybuchnąć płaczem.
Zazdrościła mu tej radości życia, niewiedzy o tym, jak straszny może być świat,
i braku cierpień. Poczuła ukłucie wstydu, bo jak można zazdrościć dziecku
spokoju i pragnąć oddać mu swoje przeżycia? Poza tym Mitchell dorośnie bez
matki, a Markus od dawna robi wszystko, by chłopiec miał szczęśliwe dzieciństwo.
Zamiast kierować się własnym egoistycznym strachem, powinna cieszyć się, że
mimo tej tragedii pozostał mu ktoś, kto go bezgranicznie kocha. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Po paru sekundach wzrok przyzwyczaił się do ciemności,
więc Liv przykryła Mitchella szczelniej kołdrą, wsunęła pluszaka mu pod ramię i
wyszła cicho z pokoju, przymykając za sobą drzwi. Na korytarzu wzięła głęboki
oddech, przetarła mocno dłońmi twarz i powoli poszła przed siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Markus siedział mniej więcej w tym samym miejscu na
kanapie. Oparł się wygodnie, zamknął oczy, a w dłoni trzymał szklankę z
drinkiem, opierając ją o kolano. Liv nawet przez chwilę zastanawiała się, czy
sam nie zasnął, i już chciała się wycofać, kiedy usłyszała jego lekko
schrypnięty głos:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Śpi? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Tak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Siadaj, musimy skończyć rozmawiać — zapowiedział
poważnie, otwierając oczy. Odstawił szklankę na niską ławę, potrząsnął głową i
patrzył na nią, dopóki nie zajęła miejsca tuż obok. Liv denerwował ten
świdrujący wzrok, ale wiedziała, że musi wysłuchać tego, co Markus chciał jej
powiedzieć. Z racji, że pił i był spięty, łatwo domyśliła się, że nie będzie
jej współczuł. — Co się stało z Tomem? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Rozstaliśmy się… — zaczęła ponownie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Wydał z siebie dźwięk przypominający zduszony okrzyk i
jęknięcie. Chwycił ją mocno za ramiona i obrócił w swoją stronę tak szybko, że
nie zdążyła nawet zareagować. Nagle po prostu patrzyła na jego twarz i miała
ochotę odwrócić wzrok, jednak zacisnął dłonie jeszcze mocniej. Sprawiało jej to
ból, mimo to złość pomieszania z cierpieniem na jego twarzy bolała ją bardziej.
Podobny wyraz twarzy widziała po południu u Toma, gdy oznajmiła, że chce
odejść. Zamknęła oczy, ponieważ nie mogła już tego znieść. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Liv, do cholery, co ty wyprawiasz? Zależy ci na nim czy
nie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Oczywiście, że tak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Ale nie na tyle, by był przy tobie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie zrozumiałby…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie dajesz mu szansy! — syknął. Odepchnął ją i wstał.
Zaczął krążyć niespokojnie po salonie. — Nigdy nie dowiesz się, co mógłby
wybrać, ponieważ się bałaś! Bałaś się zderzyć z przeszłością i nie chciałaś
znowu przez to przejść. Tom podejrzewał, że coś ukrywasz. Gdyby cię nie kochał,
już dawno by cię zostawił. Ale to ty zostawiłaś jego! Ze strachu! Wolisz
cierpieć w samotności, niż pozwolić komuś się tobą zaopiekować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Tak będzie lepiej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Bzdura. To cię zabije, Liv. Nie białaczka, nie
przerzuty, powikłania ani cokolwiek innego. Tęsknota za tym facetem cię zabije
— uzupełnił. — Nie chcesz walczyć, widzę to po tobie. Ty nie zrezygnowałaś
wczoraj; to stało się już wiele miesięcy temu, gdy odszedł twój brat. Wtedy
przestałaś o siebie walczyć. Pójdziesz jutro na oddział tylko dlatego, że Simon
Dunst nie dał ci wyboru; ty wiesz, że zrobi wszystko, by cię uratować.
Zdecydowałaś się spróbować ze względu na mnie, ponieważ boisz się, jak mógłbym
znieść kolejną stratę. Zdaję sobie sprawę, że próbujesz mnie chronić przed moją
przeszłością. Ale przestań dbać o mnie, ponieważ sobie poradzę, a powinnaś
zadbać o siebie. Walcz naprawdę, nie rób z siebie męczennicy…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nic nie wiesz! Nie masz pojęcia, jak to jest! —
wybuchnęła w końcu, a dopiero potem przemknęło jej przez myśl, że może obudzić
Mitchella. Poderwała się i uderzyła Markusa w pierś. Nie zareagował, więc
uderzyła go ponownie, by rozładować swoją wściekłość. — Ty nic nie rozumiesz,
Markus!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie wiem, jak to jest chorować, masz rację. Ale mylisz
się – dobrze wiem, jak to jest. Moja żona, gdy umarła, była młodsza, niż ty
teraz jesteś. Miała tylko dwadzieścia lat, a Mitchell miał kilka tygodni.
Umarła, zgasła i przestała istnieć. Zostałem sam z niemowlęciem i z tym
cholernym poczuciem winy, że to przeze mnie umarła, bo wszyscy mówili, że źle
ze mną skończy. To ty dawałaś mi siłę! To ty nie pozwalałaś mi się załamać ani
poddać, to ty walczyłaś ze mną o mojego syna i o mnie samego, a sama byłaś
ciężko chora. To ty byłaś wojowniczką; czym teraz jesteś? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Czasy się zmieniły… — odparła bezsilnie, zdezorientowana
zmianą toku rozmowy. Spodziewała się czegoś innego; nigdy nie sądziła, że jej
obecność oraz troska były tak ważne dla Markusa po utracie żony. Była tylko
przypadkową dziewczyną, z którą zaprzyjaźniła się jego żona, ponieważ były w
zbliżonym wieku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie, Liv. To ty się zmieniłaś – zaczęłaś się bać. Twoi
rodzice zginęli w wypadku, to naprawdę okropne. A Dominic… miał wtedy
piętnaście lat, był dzieckiem, które właśnie straciło najbliższą rodzinę,
wcześniej żył ze świadomością, że jego siostra może umrzeć. To było dla niego
zbyt wiele; to dla was było zbyt wiele. Ty też temu nie podołałaś i się
załamałaś, pamiętam to, Liv. Byliście sami; byłaś już pełnoletnia, ale co z
tego? — zapytał retorycznie. Wzruszył ramionami do siebie, ale jego ton
wyraźnie złagodniał. — Nie dałaś sobie rady, to nie była twoja wina, Liv. To
nie ty jesteś winna temu wypadkowi ani temu, co stało się z Dominicem. Boże,
Liv, daj sobie szansę…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— To wszystko moja wina — odpowiedziała uparcie. Chciała
wierzyć Markusowi, ale nie potrafiła pogodzić się ze śmiercią rodziców ani z
utratą brata. Miał jednak rację co do jednego – to było dla nich za wiele.
Najpierw jej choroba, później ten wypadek, śmierć rodziców i kolejny długi
pobyt Liv w szpitalu. Nie mieli żadnych krewnych, nikt naprawdę nie mógł się
nimi wtedy zająć. — Gdybym wtedy nie pojechała z rodzicami, nadal by żyli!
Dominic miałby normalną rodzinę, a ja mogłabym być szczęśliwa z Tomem albo
kimkolwiek innym. Nie wiem, może już bym nie żyła, bo to ja powinnam zginąć, a
nie oni! To wszystko przeze mnie, to moja wina… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie. Boisz się i nie chcesz sobie wybaczyć. Uważasz, że
zasługujesz wyłącznie na potępienie, a nie widzisz tego, jaka jesteś. Jesteś
samotna, potrzebujesz bliskości i kogoś, kto powie ci, że to nie była twoja
wina. Ja nie potrafię tego zrobić, ale wiem, że jest ktoś, kto potrafiłby cię
przekonać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Przestań…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie, Liv — powiedział ostro. — Ranisz siebie i Toma.
Odrzucasz go, chociaż go kochasz i tęsknisz za nim. Widzę to po tobie.
Cierpisz, jesteś w rozsypce, Liv. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Musiałam odejść.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie musiałaś; chciałaś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Musiałam to zrobić, ponieważ go kocham — wyszeptała w
końcu. Wargi jej drżały, a z piersi wyrwał się szloch. Łzy spływały po
policzkach, oczy zaszły jej mgłą i w końcu nie mogła powstrzymać płaczu.
Osunęła się na kolana, chwyciła za głowę wstrząsana dreszczami. — Tyle stracił
już bliskich… chciał tylko, żebym została powierniczką jego tajemnic. Opowiadał
mi o wszystkim, co go dręczyło, a ja słuchałam go i rozmawialiśmy. Nie
zauważyłam, kiedy stał się dla mnie taki ważny… po prostu stało się. Markus,
nie chcę, żeby cierpiał po mojej śmierci. Wolę, żeby mnie znienawidził, że go
opuściłam, niż cierpiał tak jak ty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Markus usiadł przy niej, zamknął ją w swoich objęciach i
kołysał łagodnym rytmem. Liv szlochała rozpaczliwie, dławiła się łzami i nie
mogła przestać. Wolała skrzywdzić Toma i odejść od niego, niż pozwolić, by
przeżywał jej chorobę. Ona nie dawała sobie żadnych nadziei; nie mogłaby
patrzeć, jak ostatnie iskierki gasną w jego oczach. Musiała odejść, zostawić go
i pozwolić, by ją nienawidził z całego serca. Musiał myśleć, że go oszukała,
zignorowała jego miłość i nie potrafiła zaakceptować w pełni. Zrobiła to
wszystko, chociaż chciała go zapewnić o swojej miłości, a każde wypowiadane
słowo było dla niej katorgą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Liv, dziecino… — Markus głaskał ją po włosach, szepcząc
uspokajające słowa. Na początku był nastawiony wojowniczo, jednak gdy Liv już
się rozsypała, nie był w stanie więcej krytykować. Liv rozumiała, że chciał dla
niej dobrze, taki już był Markus, lecz jej cierpienie miało bardziej złożone
przyczyny, niż mógłby sądzić. — Spokojnie, skarbie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Wyzwoliła się nagle z jego objęć, rażona niespodziewaną
myślą. Wbiegła do malutkiej kuchni, rozejrzała się i zaczęła przeglądać szafki,
aż znalazła nożyczki. Wtedy zerwała gumkę z włosów, które po raz ostatni opadły
miękką falą na ramiona. Jeszcze raz przeczesała je palcami i znienacka
zachwyciła się ich miękkością. Były gładkie, lekko zakręcały się przy końcach,
brąz miał głęboki odcień. Starała się nie myśleć o tym, jak często Tom zanurzał
w nich palce, że lubił, gdy łaskotały go w nos, i zapach jej winogronowego
szamponu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Otrząsnęła się z zamyślenia. Chwyciła kosmyki w dłoń i
zaczęła je obcinać, patrząc bez wyrazu, jak opadają na podłogę. Wkrótce podłoga
u jej stóp była zasłana ciemnymi włosami, a Liv patrzyła na nie bez wyrazu,
jakby nigdy nie były jej. Te, które zostały na głowie, były krzywo obcięte,
potargane. Spojrzała na połyskujący metal nożyczek i wypuściła je z dłoni; w
zderzeniu z płytkami wydały nieprzyjemny dźwięk. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Markus stał jak sparaliżowany kilka kroków dalej,
zasłaniając usta dłonią. Wpatrywał się w Liv z przerażeniem, obserwując jej
poczynania. Prawdopodobnie zastanawiał się, czy Liv właśnie nie straciła
zmysłów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— To już nie będzie mi potrzebne, to już… — jęczała cicho.
Markus drgnął i dopiero wtedy do niej podszedł. Pogłaskał ją po głowie, ułożył
nierówno obcięte włosy, sprawdzając, czy Liv nie ma żadnych ran. Zamknął ją
znów w swoich objęciach, jakby nie znał innego sposobu pomocy. Trzymał ją
mocno, kiedy próbowała się wyrwać. — Już stamtąd nie wrócę, nie ma dla mnie
nadziei… Markus, ja się tak strasznie boję, ja nie chcę umierać! Markus,
dlaczego… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Przestań! Uspokój się! Proszę cię, Liv, przestań. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Ja już nie wyzdrowieję, już nigdy go nie zobaczę… O
Boże, dlaczego musiałam go też stracić? <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<br /></div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-90769876646746808512015-11-18T23:29:00.000+01:002015-11-18T23:29:40.235+01:0023. I płonąć chcę jasnym płomieniem, świecić wśród ciemności. I chcę byście widzieli mnie, kiedy zgasnę<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i><br /></i></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Nie przyszła. </i></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom rozejrzał się jeszcze raz po sali, ale Liv nie było. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Przesuwał niecierpliwie palcami po gryfie gitary, chłód metalowych strun mile kontrastował z ciepłą skórą, podobała mu się chropowata faktura. Poza wieczorem, kiedy zagrał dla Liv, dawno już tego nie robił. Mimo wszystko tęsknił za ciężarem gitary, jej brzmieniem i tym podekscytowaniem, które znów czuł.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gustav siedział za perkusją, wybijał rytm, Bill kontynuował swoje przemówienie do publiczności; do Toma w ogóle nie docierały jego słowa. Coś mówił, widział, jak porusza wargami, lecz to nie miało już dla niego znaczenia. Mrużył oczy, gdy próbował wypatrywać w tłumie tej jedynej twarzy, którą pragnął ujrzeć. Mocne światła i błysk fleszy oślepiały go, mimo to nie przestawał. Nie zrezygnował nawet wtedy, gdy widział już tylko ciemne plamy, nie zniechęcił go ból oczu. W końcu jęknął zrozpaczony. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Serce zabiło mu mocniej, ponieważ w końcu ją dojrzał. Przyszła! </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Uśmiech rozjaśnił jego twarz, wyszczerzył zęby i nawet nie przeszkadzało mu, że fotoreporterzy naciskali spusty migawek, utrwalając tę chwilę. Pewnie myśleli, że cieszy go powrót na scenę, że wypatrzył w tłumie jakąś seksowną laskę i będzie posyłać jej zalotne spojrzenia, jak zrobiłby to kiedyś. Wypatrzył, owszem, ale swoją Liv. Stała niedaleko sceny, w prawej części publiczności. Poprawiała krwistoczerwoną sukienkę; podciągnęła wyżej materiał na dekolcie i wyrównała na ramionach. Kreacja była dopasowana, sięgała połowy uda, rozpuściła włosy, które opadły falami – dla Toma wyglądała zjawiskowo. Uwielbiał, gdy nachylała się nad nim, a luźne kosmyki łaskotały go w twarz i szyję. Lubił zanurzać weń palce i delektować się ich miękkością. Liv często przytulała się do niego, kładąc głowę na jego piersi, a woń winogron uderzała go w nozdrza. Wyglądała tak naturalnie i kobieco, gdy włosy okalały jej twarz. Uśmiechnął się na wspomnienie spacerów z Liv – przy wietrze luźne kosmyki unosiły się w powietrzu, a Liv starała się bezskutecznie nad nimi zapanować. Złościła się, lecz wyraźnie nie była świadoma, jak uroczo wtedy wyglądała.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wiele by dał, by móc zejść już ze sceny i spotkać się z Liv. Miał jej tyle do powiedzenia, że nie wiedział, od czego zacząć. Od przeprosin? Od przyznania, że jest skończonym dupkiem? Od tego, jak bardzo ją kocha? Przyszła... mimo wszystkiego, co ostatnio zrobił; mimo tych okropnych słów, które padły między nimi. Tom nie dowierzał własnemu szczęściu – on sam za nic w świecie nie przyszedłby na miejscu Liv. Zarzucił jej, że go nie kocha. Jeżeli nie kocha, dlaczego więc przyszła? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Bill odwrócił się i dał znak ręką, że jest już gotowy. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom potrząsnął głową, teraz nadeszła chwila największego skupienia. Postanowił, że zagra tak dobrze, jak będzie tylko w stanie. Nie obchodziła go szansa powrotu na szczyt; nie chciał tego. Nie chciał już, by nastąpiła jakakolwiek reaktywacja zespołu; dla niego już przestał istnieć. Stał na scenie wśród ludzi, których kiedyś szczerze kochał; stał obok brata, z którym już tak niewiele go łączyło. Tom starał się nie patrzeć na resztę zespołu, unikał ich spojrzeń, ale napięcie między nimi było tak silne, że zdawało mu się, że nawet widzowie przed telewizorami to wyczują. Wystarczyłaby niewielka iskra, by pomiędzy nimi wybuchł prawdziwy pożar. Gdy rano przyjechał na próbę, skinął głową Gustavowi, na resztę nie był w stanie spojrzeć. Czuł na sobie mściwe spojrzenie Georga; z pewnością gdyby nie okoliczności to spotkanie skończyłoby się inaczej. Spojrzenie brata raniło go, ale nie tak bardzo jak myśl, że Liv może się nie pojawić na gali. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tylko dzięki niej mógł przetrwać ten dzień. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
To już nie było ważne; Liv przyszła mimo wszystko. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Serce wyrywało mu się z piersi z radości; jeszcze trochę a spotka się z Liv. Wprawdzie miał spędzić trochę czasu z Billem, który chciał ją poznać, ale to też nie było ważne. Musiał ją wreszcie przeprosić za swoje zachowanie, tak bardzo chciał z nią porozmawiać. Nie miał pojęcia, co go opętało, i dlaczego tak na nią nawrzeszczał. Był wściekły na Josta i na Billa, tracił nad sobą kontrolę, gdy przeczytał artykuł. Zamiast wstać i odejść, on został, wyżył się na Liv, zranił ją, a potem prawie wdał się w bójkę z Markusem, ponieważ ten stanął między nimi. Wyszedł wtedy, ponieważ nie mógł znieść spojrzenia Liv, długo jeździł po mieście, starając się ostudzić emocje. Późno w nocy zatrzymał się pod blokiem Liv, wpatrując się w jej okna; były ciemne. Miał nadzieję, że może została dłużej w pracy i ją spotka, ale ona się nie pojawiła. Z pewnością została u Markusa, tak jak wcześniej pomyślał. To on ją pocieszał i uspokajał, gdy płakała, a przecież Tom powinien mieć ją u swojego boku. Miałby, gdyby nie zachował się jak idiota. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dziękujemy! Jesteście wspaniali, stokrotne dzięki! </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Ukłonił się, uśmiechnął szeroko. Drgnął, gdy brat objął go ramieniem, a z drugiej strony stanął Gustav. Wahał się przez ułamek sekundy, zacisnął jednak rękę na gryfie gitary, druga zwisała luźno wzdłuż boku. Wstrzymując oddech, skłonili się razem, tak jak robili to po każdym koncercie. Przez krótką chwilę poczuł nawet tę samą ekscytację, którą czuł kiedyś. Publiczność biła brawo, ktoś krzyczał. Zerknął na Billa; uśmiechał się szczęśliwy, a uśmiech sięgał oczu. Był autentycznie radosny, wyglądał przy tym tak szczerze, że Tom miał ochotę go objąć. Bill przez krótką chwilą znów był jego bratem i najbliższym przyjacielem. Gdy się odsunął, czar prysł; rzucił mu beznamiętne spojrzenie i zszedł ze sceny. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom podążył za nim, niecierpliwie stawiając kroki. Zsunął z ramienia pas od gitary, ktoś z obsługi ściągnął z niego wszystkie kable, a on szybko przetarł mokrą twarz ręcznikiem. Odrzucił go gdzieś w kąt i ruszył szybkim krokiem przed siebie; już zaraz spotka się z Liv. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gdy zbiegł po schodkach, trochę się zdziwił na widok Mariny. Przestępowała z nogi na nogę, obejmowała się ramionami i rozglądała wokół. Ujrzawszy go, uśmiechnęła się lekko, przeczesała palcami ciemne włosy, obejrzała się za siebie. Tom domyślił się, że Liv pewnie zaraz przyjdzie, więc pozwolił sobie na westchnienie ulgi. Dopiero wtedy poczuł, jak bardzo jest zdenerwowany i zmęczony; bolały go dłonie, drżały nogi, serce waliło jak młotem i czuł suchość w gardle. Przełknął z wysiłkiem ślinę, spróbował zwilżyć usta językiem i zbliżył się do dziewczyny Gustava. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Świetnie wam poszło — powiedziała to takim tonem, że Tom spojrzał na nią podejrzliwie. Nie wytrzymała długo tego spojrzenia, objęła go w pasie i oparła policzek na jego torsie. Pogłaskał jej plecy okryte czarną koronką sukienki, zmierzwił burzę loków na głowie i spróbował nachylić się tak, by spojrzeć w jej oczy. Marina milczała, co było niepokojącym sygnałem. — Tom...</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Co się stało? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ona nie przyszła... — wyszeptała.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jak to? — zapytał zdziwiony. Odsunął ją na odległość wyprostowanej ręki i próbował wyczytać z jej twarzy jakąś odpowiedź. Patrzyła na niego ze smutkiem, zrezygnowana wzruszyła ramionami i pokręciła głową. Jej zachowanie za bardzo przypominało Liv, także puścił ją nagle i wyminął. — Przyszła. Widziałem ją ze sceny. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tom...</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Machnął ręką; nie chciał jej słuchać. Nie przyznał tego na głos, ale słowa Mariny zmroziły go na tyle, że zacisnął mocno dłonie, by ukryć ich drżenie. Powtarzał sobie stale, że to niemożliwe – przecież widział Liv. Marina musiała się pomylić, w końcu jeszcze się nie znały. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wyszedł z korytarza łączącego scenę z główną salą, minął dwóch ochroniarzy, skinął im głową. Marina szła za nim, cały czas słyszał stukot obcasów jej szpilek. Zatrzymał się w takim miejscu, by mieć niezły widok na salę, lecz jednocześnie być niezauważonym. Marina stanęła tuż obok, próbując patrzeć w ten sam punkt co Tom. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Jest!</i></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Patrzył na brunetkę w czerwonej sukience. Rozmawiała z jakimś młodym mężczyzną i dziwił się... </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— O nie... </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wtedy odwróciła się na tyle, że Tom wyraźnie zobaczył jej twarz. Była okrągła, na policzkach miała naturalne rumieńce, dwa kolczyki w wardze i jeden w brwi. Na czoło opadała prosto obcięta grzywka, a włosy w niczym już nie przypominały włosów Liv. Młoda kobieta była zupełnym przeciwieństwem bladej Liv, która od czasu do czasu zakładała dyskretne kolczyki, a włosy zwykle związywała w niedbałego kucyka. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tak bardzo pragnął, by Liv pojawiła się na gali, że widział ją w każdej ciemnowłosej kobiecie, która choć trochę ją przypominała. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Nie przyszła.</i></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Ta myśl uderzyła go tak nagle, że cofnął się i wpadł na Marinę. Jęknął z bólem, wiedząc, co to znaczy – stracił swoją Liv. Słowa, które wczoraj tak łatwo spłynęły z jego ust, równie łatwo przekreśliły jego związek. Już nie będzie miał szansy, aby to naprawić. Nie będzie więcej wieczorów, które spędzą razem; nocy, które prześpi przy niej, ani dni wypełnionych jej obecnością. Nie będą się przekomarzać, Liv nie będzie go więcej całować, a on nie będzie obserwował jej podczas rysowania... Nie obchodziło go, co powie Bill, któremu obiecał, że pozna Liv – jakie to teraz miało znaczenie? Najgorsze było, że Liv odeszła; odrzuciła go tak szybko, jak niedawno przyjęła do swojego życia. Nie mógł mieć o to pretensji, sam przecież zadbał, by zranić ją wystarczająco mocno. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Marina oparła dłonie na jego plecach, a potem przyciągnęła go do siebie. Zamknął oczy i bez słowa pozwolił się objąć.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak mi przykro, Tom. </div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;"><i>Nie przyszła – Tom to kłamca. </i></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Bill rozsiadł się wygodniej na kanapie i rzucił krótkie spojrzenie na brata. Ściskał w dłoniach szklankę z drinkiem, którego nie tknął od godziny. Przyglądał się, jak faluje powierzchnia napoju; od dawna nie uniósł głowy i nie spojrzał na nikogo. Przez krótki moment Bill zastanawiał się, jak bardzo musi boleć go kark od tej niewygodnej pozycji, ale potem przestał go żałować. Tom w ogóle nie zasługiwał na żadne współczucie. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tajemnicza Liv nie przyszła z jednego powodu – nie istniała. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Bill już wcześniej był prawie tego pewien, ale gdy podejrzenie stało się faktem, przyznawał przed sobą, że jednak zabolało go kłamstwo Toma. Gdzieś w głębi serca stale miał nadzieję, iż Liv się pojawi. Chciał zobaczyć wreszcie tę dziewczynę, dla której Tom był gotów wszystko porzucić, tę, którą, jak mówił, szczerze kochał. Czy naprawdę była taka wyjątkowa? Zamierzał ją poznać i przekonać się, jakim jest człowiekiem – czy jest podobna do Blanche? Tom nie miał szczęścia w miłości; Blanche oszukała go w perfidny sposób, a ze wcześniejszymi dziewczynami również nie był szczęśliwy. Bill dowiedział się tylko, że poznali się w barze, gdzie Liv podobno pracowała. Skrzywił się nieznacznie, gdy pomyślał, że Tom, jako gitarzysta sławnego zespołu, mógłby zainteresować się zwykłą barmanką, która najwidoczniej nie miała żadnego pomysłu na swoje życie. Pracować w barze, usługiwać pijaczkom? Pokręcił głową, to poniżej jego godności. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Popatrzył na Toma; siedział po drugiej stronie okrągłego stolika z opuszczoną głową. Gdy tylko go zobaczył, zrozumiał, że coś jest nie tak. Nie zdziwiło go, że unikał rozmów ani że od razu chwycił gitarę i sprawdzał nastrojenie, a potem brząkał w kącie. Powiedział Gustavowi, że Tom już nic go nie obchodzi – to nie była do końca prawda. Starał się nim nie interesować, ale bez wysiłku rozpoznawał subtelne różnice, których nikt inny nie zauważał. Tom był cały spięty, niewyspany i zdenerwowany. Za mocno przyciskał struny gitary, zbyt często podrygiwał stopą, wzdrygał się, kiedy słyszał hałas. Zerkał na salę i się rozglądał wokół wystarczająco często, by Bill nabrał pewności, że coś się stało. Nie sądził, by aż tak denerwował się galą – w końcu występowali nie pierwszy raz, a Tom i tak nie miał na to ochoty. Zachowywał się, jakby kogoś wyczekiwał, a jednocześnie czegoś się bał. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zamyślił się. Może Liv istniała naprawdę, a Tom – jak zwykle – zrobił coś, że postanowiła się na nim zemścić? Jaki nie byłby powód, musiał przyznać, ze wybrała świetny sposób. Rzadko kiedy Tom był aż tak przygaszony i Bill znał naprawdę mało osób, które potrafiły doprowadzić brata do takiego stanu. Westchnął. Musiał wziąć pod uwagę inne rozwiązanie – Liv nie zależało na Tomie i uciekła, gdy sytuacja zrobiła się zbyt poważna. Szczególnie w ostatnim czasie Tom nie potrafił trzymać nerwów na wodzy. Można było czytać w nim jak w otwartej księdze.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Czy istniała czy nie – nie przyszła i Tom wyszedł na kłamcę. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
W każdym razie Bill osiągnął to, na czym zależało mu najbardziej – Tom pojawił się na gali, zagrał tak świetnie jak zawsze, a publiczność długo ich oklaskiwała. Jost podnosił do góry kciuki, co znaczyło jedno – poszło im świetnie. Jeśli David był zadowolony, oni też mieli powód do radości. Powrót na szczyt znów był możliwy, a Bill – choć nieco niechętnie – wiedział, że Tom ma w tym sporą zasługę. Gdyby nie on, cały występ byłby porażką. Bill był pełen sprzeczności – z jednej strony nie chciał dłużej pracować z Tomem, ale z drugiej wiedział, że bez niego sobie nie poradzi. Świetnie śpiewał, to fakt, ale to jednak Tom miał to „coś”, dzięki czemu był bardziej czuły na dźwięki, bez większych problemów układał melodie i podpowiadał mu, jak zaśpiewać poszczególne partie tekstu. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nie chciał o tym myśleć. Powinien cieszyć się małym zwycięstwem.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sandra wsunęła mu się pod pachę i cmoknęła w policzek. Jasne oczy błyszczały radośnie, a sukienka zachęcająco odchylała się na piersiach. Przełknął głośno ślinę i rozejrzał się; nic nie zmieniło się w spojrzeniach znajomych. Odetchnął z ulgą, ponieważ mały „problem” z wiernością Sandry został nadal jego problemem. Cieszył się, że ta sytuacja nie wyszła na jaw, bo nie chciał się tłumaczyć. Nie mógł dopuścić do tego, by plotka dotarła do jego przyjaciół – wtedy jego wiarygodność zostałaby podważona, zostałby wystawiony na pośmiewisko i nie zniósłby takiego wstydu. Zależało mu, aby każdy z obecnych widział go jako szczęśliwie zakochanego mężczyznę. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Teraz, gdy dziewczyna Toma wystawiła go do wiatru, nie było to takie ważne. Pocałował Sandrę w usta i zastanowił się, czy zdołaliby wymknąć się na kilkanaście minut...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;"><i>Nie przyszła – nie wszystkie marzenia się spełniają. </i></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sandra przysunęła się do Billa, rzucając pogardliwe spojrzenie na jego brata. Siedział ze spuszczoną głową i unikał patrzenia na kogokolwiek; Sandra akurat się nie dziwiła, ponieważ gdyby to ona wszystkich tak oszukała, zapadłaby się pod ziemię ze wstydu. Dziwiła się raczej, że Tom miał na tyle tupetu, by po występie dołączyć do nich i spędzać ten czas razem z nimi. Jak on śmiał?! Przez tygodnie wszystkich okłamywał, zwodził za nos, starał się skłócić cały zespół, tyle razy zranił jej Billa, a teraz, jak gdyby nigdy nic, siedział z nimi przy jednym stoliku. Bezczelność Toma sprawiała, że Sandrze brakowało tchu z oburzenia. Dlaczego Bill nie kazał mu odejść?</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Spojrzała na ukochanego; utkwił wzrok w bracie. Chociaż wyglądał na złego, Sandra zauważyła, że kąciki ust mu opadły, spojrzenie miał nieco przygaszone – jasne oznaki, że Bill był zraniony. Nie zawsze rozumiała dziwną więź między braćmi, lecz w tej chwili była zupełnie osłupiała. Przecież Tom powiedział tyle okropnych słów, a Bill nadal miał nadzieję, że go nie okłamuje! Dobre serce ukochanego, choć zakrawało to już raczej na naiwność, czasami wzruszało Sandrę. Mimo wszystkiego, co się wydarzyło, i mimo złości Billa nie potrafił wykreślić Toma ze swojego życia. Chociaż mówił, że nie zależy mu już na bracie, Sandra widziała coś innego. Było to poruszające, ale z drugiej strony niebezpieczne.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom jako jedyny znał jej sekret, co stale napawało ją strachem. Choć zdołała przekonać Billa, że wszystko, co od niego usłyszał, to kłamstwo, nie czuła się pewnie. Czasami oglądała się przez ramię, jakby czuła spojrzenie starszego z braci na sobie. Święty Tom... miała go dość – od samego początku jej nie lubił i szukał powodów, by ją skłócić z Billem. Teraz – od czasu do czasu przyznawała mu rację – miał niepodważalny argument. Gdyby nakrył ją na gorącym uczynku...</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Mruknęła, gdy dłoń Billa wsunęła się między jej uda. Spojrzała na niego, a potem znów rzuciła przelotne spojrzenie na Toma. Uśmiechnęła się pod nosem, myśląc, że teraz nawet gdyby nagrał film, nikt by mu nie uwierzył. Dziewczyna... Prychnęła pod nosem; fakt, Tom był przystojny i miał powodzenie u kobiet, ale żeby od razu stały związek? On i stały związek? To niemożliwe. Tom potrafił co najwyżej zapamiętać imię dziewczyny, z którą się przespał. Sandra nie wierzyła, że byłby w stanie którąkolwiek pokochać.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Objęła Billa i przestała wreszcie myśleć o Tomie. Powinna skupić się na ukochanym, który tak świetnie wypadł podczas występu. Obserwowała Billa na scenie, serce mocno tłukło się w jej piersi, nie mogła powstrzymać radosnego uśmiechu. Była niezwykle dumna z Billa – pomimo tylu problemów w ciągu ostatnich tygodni potrafił dać z siebie wszystko, odsunął inne sprawy na bok i skupił się tylko na tym, co było najważniejsze. Jej myśli krążyły wokół przyszłości, w której widziała siebie jako towarzyszkę Billa na kolejnych galach, imprezach muzycznych i wielkich festiwalach. Bill pokazał tego wieczora, że wciąż jest świetnym wokalistą; że przerwa, w ciągu której nieco usunęli się w cień, wcale im nie zaszkodziła. Wierzyła, że znów otworzą się przed nimi drzwi do kariery, a ją czekają kolejne imprezy, za którymi trochę tęskniła. Uwielbiała, gdy Bill zabierał ją na spotkania, pozwalał kupować piękne sukienki, a potem nie odstępował jej na krok. Czuła się dumna, kiedy słuchała, jak ją przedstawiał: „Moja ukochana Sandra”. Szczególnie przy kobietach, które starały się kokietować Billa. Ale nic z tego! Bill był już zajęty, to Sandra była jego najważniejszą kobietą, one się nie liczyły. Nieważne, co by zrobiły, i tak nie mogły z nią wygrać. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sandra spojrzała na Sophie, która siedziała przy Georgu. Nigdy nie przepadała za tą dziewczyną – ze wzajemnością – ale nie mogła się nadziwić, jak Georg zainteresował się taką szarą myszką. Sophie wyglądała, jakby bała się własnego cienia, była ciągle spłoszona, rozglądała się nerwowo na boki i Sandra czuła niezrozumiały niepokój, gdy na nią patrzyła. Przeniosła wzrok na Marinę, ale od razu wykrzywiła wargi w krzywym uśmiechu – Marina była najlepszą przyjaciółką Toma, broniła go jak lwica i zrobiłaby dla niego wszystko. Patrzyła teraz na niego ze współczuciem malującym się na twarzy. Sandra westchnęła; poza tym Marina była straszną plotkarą. Uwielbiała wiedzieć wszystko o każdym, co niezwykle denerwowało Sandrę. Przygryzła wargi, gdy Bill pocałował ją w szyję. Dłoń nadal szczypała ją w udo, a druga próbowała objąć pośladek. Uderzyła go lekko w pierś, udając oburzenie. Bill spojrzał na nią wygłodniałym spojrzeniem, językiem powoli zwilżył wargi, a ona nagle nabrała ochoty, by chwycić zębami te ponętne usta. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Na szczęście jej tajemnica nie wyszła na jaw... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;"><i>Nie przyszła – biedny Tom. </i></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Przez ostatnie dwa dni wszyscy żyli informacją, że poznają dziewczynę Toma. Sophie jednak nie do końca rozumiała to niezdrowe podekscytowanie, ponieważ Georg i Bill nie mieli ciepłych słów dla Toma, Gustav jak zwykle się nie udzielał, ona milczała, a Sandra nienawidziła go z zasady. Mimo ogólnej niechęci jaką do siebie wszyscy żywili, prawie za każdym razem gdy rozmawiali, temat Toma wypływał na powierzchnię. Wyglądało to tak, jakby na ten czas jednoczył ich wszystkich wspólny wróg, którym był starszy z braci Kaulitz.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sophie spojrzała z żalem na Toma. Próbowała uchwycić jego spojrzenie, ale konsekwentnie unikał patrzenia na którekolwiek z nich. Jedynie Marinie pozwolił się do siebie zbliżyć; widziała ich razem, kiedy rozmawiali przed występem. Śmiała się z czegoś, opowiadała o czymś rozgorączkowana, gestykulowała żywo rękoma. Sophie wydawało się, że dzisiaj Tom nie jest w nastroju do żartów; mimo starań Mariny uśmiechał się tylko zdawkowo i nerwowo rozglądał wokół. Przyjaciółka spontanicznie wspięła się na palce i pocałowała Toma w czoło, a ten parsknął szczerym śmiechem. Wesoły uśmiech rozjaśnił na chwilę jego twarz i wyglądał, jakby naprawdę był szczęśliwy. Sophie poczuła ukłucie zazdrości. To zwykle jej Tom się zwierzał i darzył ją zaufaniem; teraz udawał, że jej nawet nie zauważa. Sophie wiedziała, że mogła winić wyłącznie siebie. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Miała nadzieję, że Tom w końcu podniesie wzrok, a ona zdąży w ciągu chwili przekazać mu wszystko, co chciałaby powiedzieć: że go przeprasza za to, jak postąpiła; że miał rację i posłucha jego rady; że zawsze mu wierzyła i bardzo jej przykro z powodu nieobecności Liv. Tom nigdy jej nie okłamał, więc nie miała powodu, by wątpić w jego związek. Nie wiedziała tylko, co się wydarzyło, że dziewczyna się nie pojawiła. Martwiła się, iż może znów zaufał komuś jak Blanche, która go wykorzystała i okradła. Gdyby tylko... </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Skrzywiła się, gdy poczuła palce wbijające się w jej bok. Przełknęła głośno ślinę i uniosła wzrok, napotykając spojrzenie Georga. Jego wąskie usta wykrzywiły się w uśmiechu, lecz Sophie raczej odebrała ten gest jako ostrzeżenie. Choć obejmował ją lekko, starał się, by odczuła ból. Słaby, ćmiący, ostrzegawczy. Z pewnością zauważył, że od dawna skupia się na Tomie. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Skuliła się i pokornie pochyliła głowę. Wczoraj chciała walczyć z Georgiem, a dzisiaj zachowywała się tak jak zawsze – siedziała przerażona jak mała dziewczynka i starała się nie zrobić niczego, co mogłoby wyprowadzić z równowagi Georga. Gdy na krótką chwilę uniosła wzrok, spotkała się spojrzeniem z Gustavem – i zabolało ją serce. Patrzył na nią ze smutkiem, ale widziała w jego oczach miłość. Tę prawdziwą, którą kiedyś darzył ją Georg. Tę, o której od dawna marzyła. Zraniła Gustava w jeden z najpodlejszych sposobów, a on – mimo wszystko – potrafił jej to wybaczyć. Ta umiejętność dotykała jej serca bardziej niż uczucie Gustava, a jednocześnie raniła bardziej niż jakikolwiek cios Georga. Nie była dobrym człowiekiem, nie zasługiwała na to uczucie, wybrała Georga, odrzuciła przyjaciół – dlaczego Gustav stale ją kochał? Zacisnęła mocno powieki, czując napływające łzy. Przycisnęła dłoń do ust, by stłumić szloch, starała się oddychać powoli i równo, aby Georg niczego nie zauważył. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Już jutro spotka się z kimś, kto pomoże jej wyplątać się z tych kłopotów. Umówiła się z mężczyzną, którego nawet nie zna. Miała mętlik w głowie – spotkanie z nieznanym mężczyzną było co najmniej nieodpowiedzialne, jednak nie mogła zostać z Georgiem. Musi zrobić coś, żeby zapobiec tragedii.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tylko czy odnajdzie w sobie tę siłę?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;"><i>Nie przyszła – szkoda... </i></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Georg wydął wargi i rzucił miażdżące spojrzenie Tomowi. Oczywiście, tchórz nie podniósł głowy, ale z pewnością to poczuł, ponieważ Georg zauważył, że jego ramiona minimalnie opadły. Pochylił się nad stolikiem, wziął szklankę z drinkiem i niby przypadkiem uderzył o mebel. Wszyscy się wzdrygnęli, nawet Tom. Westchnął. Nie osiągnął swojego celu – miał nadzieję, że zdąży coś powiedzieć, żeby Tom musiał w jakiś sposób zareagować. Pragnął doprowadzić do konfrontacji, ale nie miał zamiaru mówić do niego, gdy ten nie ma odwagi spojrzeć mu w oczy. Tom się zbłaźnił – znowu – mimo to Georg szanował się na tyle, by nie mówić do opuszczonych ramion. Wypił drinka jednym haustem i odstawił z powrotem szklankę. Rozparł się wygodniej na kanapie; miał czas, Tom w końcu się złamie, a wtedy Georg wygarnie mu wszystko, co o tym myśli. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Na razie skupił się na innych; spojrzał na Billa, pokręcił głową z politowaniem. Niedobrze mu się robiło, gdy widział, jak wsuwa rękę między nogi Sandry. Młodszy z braci uważał, że ma najlepszą dziewczynę, ale chyba jako jedyny nie wiedział, że Sandrę ma każdy, kto ma na to ochotę. Nie wiedział, jak może być aż tak ślepy – przecież Sandra nawet uśmiechała się jak zwykła dziwka. Teraz siedziała z przymkniętymi powiekami, ściskając mocniej nogi. Ta scena napawała go takim obrzydzeniem, że musiał odwrócić wzrok. Chociaż pomimo otoczki kurewstwa Sandra była niezłą laską i Georg sam by ją chętnie zaliczył, nie mógł patrzeć, jak w miejscach publicznych ludzie prawie odbywali stosunek. Georg dziwił się, że niektórzy nie potrafią się szanować na tyle, by wstrzymać się ze swoimi żądzami, aż znajdą się w jakimś zacisznym miejscu. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Krew zaczęła szybciej krążyć w żyłach, kiedy spostrzegł, że Gustav wpatruje się w Sophie tym beznadziejnym spojrzeniem, w którym nie umiał ukryć miłości. Czego ten palant nie rozumie?! Sophie jest tylko jego i nikt inny jej dostanie. Dlaczego nie docenił gestu Georga, który zaręczył się z Sophie, by pokazać co niektórym, że Sophie należy do niego? Dał mu szansę. On dał Sophie pierścionek, a jednocześnie spokój Gustavowi. Przekaz był prosty: to moja laska, ale nie będę wracał do sprawy, jeśli się od niej odwalisz. Nie chciał załatwiać tego problemu w inny sposób, w końcu Gustav był jego przyjacielem... Wzruszył ramionami; cóż, skoro Gustav nie rozumie, Georg mu pomoże. Reputacja była nieco ważniejsza niż stara przyjaźń; nie pozwoli zrobić się rogaczem przez przyjaciela. Nie będzie czekał, aż ten wbije mu nóż w plecy i ośmieszy przed wszystkimi. Powinien zareagować szybko i skutecznie. Takie sprawy lepiej załatwić jak najszybciej.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Objął Sophie, przyciągając ją do swojego boku. Gustav drgnął i zaczął rozmawiać z Mariną, a Sophie jęknęła tak cicho, że tylko on ją usłyszał. Wbijał palce w miejscu, gdzie rozlał się spory siniak powstały po zderzeniu ze ścianą. Wiedział, że ją to zaboli – jego również to bolało – ale musiał dać jej do zrozumienia, że żaden Gustav nie ma znaczenia. To jemu się oddała, więc ma być mu wierna. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
To nie było tak, że lubił krzywdzić Sophie. Właściwie to bardzo tego nie lubił; sam przy tym cierpiał. Teraz również było mu przykro, zadając Sophie ból, lecz musiała mieć się na baczności i nie skupiać się na innych mężczyznach. Należeli w końcu do siebie, więc Georg musiał dbać, by Sophie nie wpadła na jakiś idiotyczny pomysł odejścia do innego mężczyzny. Sprawę z Gustavem jakoś przełknął; wiedział, że przyjaciel był w niej zakochany już od dawna. Być może Sophie też przez chwilę poczuła coś niezrozumiałego do niego, ale Georg zadbał, żeby szybko oprzytomniała. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gdyby chodziło o Toma...</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wzdrygnął się. Nawet nie chciał sobie tego wyobrażać. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Uśmiechnął się ironicznie, gdy Marina położyła dłoń na tym opuszczonym ramieniu. Tom przechylił głowę w jej stronę i spojrzał na nią krótko, lecz Georg nie zdążył dostrzec wyrazu jego twarzy ani sformułować żadnego zarzutu. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Miażdżył spojrzeniem Marinę. Jak on jej nie lubił... </div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;"><i>Nie przyszła. </i></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gustav obrócił się, by spojrzeć na Toma. Opierał łokcie na udach, w dłoniach trzymał szklankę z drinkiem, którego i tak nie pił. Kręcił nią jakby od niechcenia, wpatrywał się w falującą powierzchnię trunku. Gustav zauważył kątem oka, że Bill i Georg świdrują go spojrzeniami. Przeszył go lekki dreszcz; nawet sobie nie wyobrażał, co musiał czuć Tom pod wpływem tych spojrzeń. Marina najwidoczniej tak, ponieważ zaciskała dłoń na jego ramieniu. Odwróciła się na chwilę, jej twarz była wykrzywiona smutkiem. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nie miał odwagi zapytać Toma, jednak zżerała go ciekawość, dlaczego Liv nie przyszła. Gdy widział ich w barze, wyglądali na naprawdę zakochanych. Tom zachowywał się w ten charakterystyczny dla zakochanych sposób: śledził wzrokiem Liv, wykorzystywał każdą okazję, by dotknąć jej dłoni, ramienia albo pocałować, a kiedy mówił – jego głos brzmiał łagodnie, imieniu Liv nadawał specyficznej słodyczy. Rozpoznawał wszystkie te oznaki, ponieważ zachowywał się w podobny sposób, kiedy mówił o Sophie. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
W porządku, Gustav przeanalizował jeszcze zachowanie Liv. Doszedł do prostego wniosku – Liv kochała Toma. Nie wierzył, żeby mogła tak dobrze udawać miłość. Pamiętał, jak na niego patrzyła, z jaką czułością gładziła jego policzek, jak go obejmowała. Pokręcił głową; Liv w niczym nie przypominała Blanche, która wykorzystała Toma. Zachwycała się jego ciałem, sławą oraz pieniędzmi; Tom jako człowiek nigdy jej nie obchodził. Gustav nie przypominał sobie żadnego gestu czułości z jej strony, gdy nie miała pewności, że jest w centrum uwagi. Obsypywała Toma pocałunkami tylko wtedy, kiedy wszyscy na nią patrzyli. Była kochającą dziewczyną przed błyskiem fleszy. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tak samo jak był przekonany o miłości Liv, Gustav był przekonany, że jednak nie była z Tomem do końca szczera. Nie wiedział, skąd to się brało – z jej zachowania? Czy zobaczył coś w jej oczach, uchwycił jakiś cień na jej twarzy, usłyszał fałszywy ton w głosie? Nie wiedział i chociaż stale odtwarzał sobie to spotkanie, nie mógł wybrać momentu, w którym narodziło się to przeczucie. Snuł domysły. Liv na pewno okłamywała Toma. Kochała go, tego również był pewien, ale czuł, że coś przed nim ukryła. Może to wczoraj mu powiedziała, a Tom nie mógł wybaczyć jej tego kłamstwa? Zerknął na niego. Opuszczone ramiona, unikał spojrzeń w oczy, rano też nie chciał z nikim rozmawiać; tylko Marina z nim rozmawiała. Co się stało? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gustav spojrzał na Sophie. Patrzył na nią z mieszanymi uczuciami: pragnął jej, tęsknił za nią, ale był zły po tym, jak go potraktowała. Zastanowił się nad kolejnością uczuć. Po krótkiej chwili doszedł do wniosku, że nic i tak by nie zmienił. Przede wszystkim ją kochał, a potem dopiero myślał o swoim zranionym sercu. Miał nadzieję, że Sophie odejdzie od Georga dla niego, a ona postąpiła inaczej. Złamała mu tym serce, poczuł się wykorzystany i oszukany. Mówiła, że go kocha... wtedy zauważył pewną analogię do Liv. Nie wierzył, że mogłaby udawać miłość do Toma, ale czy Sophie kłamała mówiąc, że go kocha? Czy patrzył na to inaczej, ponieważ sprawa dotyczyła go osobiście? Był obiektywnym obserwatorem uczuć Liv, lecz uczucia Sophie były dla niego zupełnie inne – sam ją kochał i pragnął ponad wszystko, by też go pokochała. Czy może faktycznie to była dla niej tylko miła odskocznia od awantur Georga i wykorzystała biednego, małomównego Gustava? Czy Sophie mogłaby być aż tak wyrachowana? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Kolejne pytanie, na które nie mógł sobie udzielić odpowiedzi. Zraniła go, a on i tak ją kochał. Nie było go stać na obiektywne oceny. Spojrzał na nią; miała na sobie prostą, zieloną sukienkę z długimi rękawami, trójkątny dekolt ukazywał rowek między piersiami, szyję ozdabiał delikatny złoty naszyjnik. Kolczyki od kompletu podrygiwały w uszach, włosy miała wysoko upięte, wokół koka zakręcał się upleciony warkocz, luźne pasma zwisały po bokach jej twarzy. Zerknęła na niego; gdy ich spojrzenia się spotkały, miał wrażenie, że przeskoczyła jakaś iskra i każdy to poczuł. Rozejrzał się, lecz nikt nie zwrócił na nich uwagi; Marina i Georg skupiali się głównie na Tomie, a Bill właśnie obmacywał swoją dziewczynę. Dotknął palcami szyi, nagle poczuł uderzenie gorąca. Sophie uśmiechnęła się delikatnie, przepraszająco. Nie spuszczała z niego spojrzenia, a Gustav zapragnął mieć ją tylko dla siebie. Nie, nie pragnął jej ciała; chciał jej serca i duszy. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gdy Marina dotknęła jego dłoni, poczuł nagły żal. Przerwał połączenie z Sophie i zwrócił się ku swojej dziewczynie. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Każdego dnia ranił ją mocniej, niż mógłby to zrobić ktokolwiek inny. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;"><i>Nie przyszła.</i></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Marina westchnęła ze smutkiem. Do samego końca miała nadzieję, że Liv jednak pojawi się na gali i będzie w stanie pocieszyć wreszcie Toma. Serce jej się krajało, gdy patrzył na nią tym swoim zrezygnowanym spojrzeniem i mówił przyciszonym głosem. Nie mogła tego znieść. Ścisnęła jego ramię, a Tom poruszył się nieznacznie. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zanim Tom wszedł na scenę, zostawił jej swój telefon. Na ekranie wyświetlało się zdjęcie Liv. Gdyby przyszła..., powiedział i chwycił podawaną przez technika gitarę. Podczas występu Marina krążyła wokół, rozglądając się za wysoką brunetką. Spoglądała na zdjęcie uśmiechniętej dziewczyny; Tom musiał je zrobić podczas ich wspólnego wyjazdu, ponieważ w tle za Liv widać było morze. Miała zaczerwienione policzki i potargane włosy, a uśmiech sięgał jej niebieskich oczu. Wyglądała na szczęśliwą i zakochaną. Marina w ogóle nie rozumiała, dlaczego nie przyszła na galę. Tom coś wspominał, że się pokłócili, ale czy ta kłótnia była na tyle istotna, by zostawiała go samego w tak ważnym dla niego dniu? Zdarzyło się, że pokłóciła się z Gustavem przed jego występem, lecz nie zdarzyło się, by go w tym dniu opuściła. Musiała być przy nim mimo swojej złości.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zwróciła się do Gustava; chciała, by zrobił cokolwiek, co mogłoby przerwać tę sytuację. Wszyscy milczeli i głównie wpatrywali się w Toma, który od godziny nie podniósł głowy. Liczyli, że poznają jego dziewczynę, której zdjęcia widzieli we wczorajszej gazecie. Sądzili, że kłamie z zazdrości. Sądzili... Marina objęła dłońmi głowę; miała ochotę krzyczeć i potrząsnąć tymi ludźmi. Jak mogli coś takiego pomyśleć?! Tom nigdy nikomu nie zazdrościł, a jego szczerość niejednokrotnie denerwowała Marinę. Nie potrafił kłamać, zawsze mówił prawdę, co czasami miało różne konsekwencje. Dlaczego teraz wszyscy o tym zapomnieli? Ścisnęła dłoń Gustava, który patrzył na Sophie. Wyglądał na zmieszanego, jakby nakryła go na czymś złym. Rzuciła szybkie spojrzenie w stronę przyjaciółki, lecz ta utkwiła wzrok w swoich kolanach. Georg obejmował ją ramieniem i posłał jej ironiczny uśmiech. Chętnie starłaby ten uśmieszek z jego twarzy. Jeśli miałaby kogoś uderzyć – Georg byłby pierwszy. Nienawidziła go od dnia, w którym się poznali, a jej nienawiść z czasem rosła. Nie mogła nawet na niego patrzeć, tembr jego głosu doprowadzał ją do szału; znosiła te spotkania tylko ze względu na Gustava i Sophie. Nie rozumiała, jak jej przyjaciółka mogła pokochać takiego dupka! Skrzywiła się. Dupek to i tak delikatne określenie na Georga. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gustav bezradnie pokręcił głową. Przyciągnął ją do siebie, gdy w jej oczach błysnęły łzy. Przeżywała cierpienie Toma jak własne, była bliska rozpaczy; atmosfera była tak napięta, że można było ciąć ją nożem. Miała wrażenie, że ktoś nad nimi zawiesił ogromny zegar, który stale odmierzał czas. Tik-tak, tik-tak... Wcześniej czy później ktoś przerwie tę ciszę i zaatakuje Toma. To było nieuchronne; wyczuwała to szczególne napięcie, drżała cały czas, zaciskała i rozluźniała nerwowo dłonie. Wiedziała, że to się stanie. Każdy z nich to wiedział; w końcu ktoś się odważy i rzuci pierwsze oskarżenie. Gdy pęknie mur, słowa krytyki, żalu, złości i pogardy popłyną wartkim strumieniem. Dla Toma nie było już ratunku. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Przymknęła powieki i pozwoliła się objąć. Oparła policzek na piersi Gustava, słuchała miarowo bijącego serca i wdychała słaby zapach jego perfum. Mruknął jej imię, potem poczuła wargi na czubku głowy, więc mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem. Za każdym razem, gdy Gustav nie umiał jej pomóc – tak jak teraz – zwykle całował ją w czubek głowy albo czoło, głaskał jej policzek albo bez słowa zamykał w ramionach i czekał, aż się poczuje lepiej. Wtulała się w jego ciało, pragnąc jednocześnie jego bliskości, ciepła oraz ulgi. Zerknęła na Sophie; przy władczym Georgu wydawała się niezwykle bezbronna i samotna. Martwił ją ten związek i wpływ, jaki Georg na nią wywierał. Przyjaciółka zmieniła się nie do poznania, lecz Marina nie była przekonana, czy za zmianą stoi wyłącznie Georg. Sophie zaczęła unikać wspólnych spotkań i wypadów do kawiarni, a nawet teraz podczas gali na nią nie patrzyła. Spoglądała za to na Gustava, lecz w jej wzroku było coś, czego Marina nie do końca rozumiała – jakaś dziwna tęsknota. Za czym? Tego nie wiedziała. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Pocałowała Gustava w policzek i potarła go nosem. Chociaż przez chwilę chciała przestać roztrząsać problemy Sophie, martwić się zranionym Tomem i słuchać ordynarnych mruknięć Sandry.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Mój kochany...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Powierzchnia drinka lekko drżała, co przypominało Tomowi łagodne fale w Rerik. Wtedy był szczęśliwym człowiekiem, ponieważ rozbijające się o brzeg fale obserwowała z nim Liv. Stała obok, zaciskała zmarznięte dłonie na jego ręce, próbowała wtulić się w jego ciało, by uchronić się przed zimnym wiatrem. Przez kilka minut udawał, że jej nie zauważa, patrzył niewzruszony przed siebie, co Liv komentowała cichymi prychnięciami, lecz w końcu wyciągnął rękę z kieszeni kurtki, objął ją mocno ramieniem i pocałował urażoną Liv w skroń. Nie potrafiła długo się na niego złościć. Roześmiała się wesoło, a śmiech zmieszał się z wyciem wiatru. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Teraz obserwował falujący napój sam. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Poruszył palcami i rozluźnił ramiona. Bolał go kark od nieustannego siedzenia z pochyloną głową, napięte mięśnie pleców zaczynały pulsować bólem. Drżały mu trochę ręce, a serce kołatało się w piersi. Czuł na sobie wszystkie te spojrzenia, wyobrażał sobie miny przyjaciół, chociaż od paru godzin nie spojrzał nikomu w oczy. Nie mógł się na to zdobyć, a nieobecność Liv była dla niego wystarczająco uciążliwą karą, by jeszcze znosić ich oskarżenia. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Co jakiś czas czul na ramieniu dłoń Mariny. Dotykała go, jakby myślała, że swoją dobrocią coś zmieni. Nie przyznał tego na głos, lecz jej gesty go wzruszały. Trwała przy nim i przeżywała jego cierpienie jak swoje własne, chociaż w ogóle nie wiedziała, co zrobił. Nie miała pojęcia, że w pełni zasłużył sobie na ten wieczór – gdy pytała o Liv, wymijająco odparł, że trochę się pokłócili. Nie sprostował, że ich kłótnia przybrała rozmiary wybuchu nuklearnego, gdy zaczął na nią wrzeszczeć i porównał do innych kobiet, z którymi sypiał. Miał ochotę uderzyć głową w stolik. Czy on naprawdę postradał zmysły? Jak mógł powiedzieć Liv, że niczym nie różni się do kobiet, które chciały zaliczyć seks z kimś sławnym? Po tym, jak mu pomogła uporządkować niektóre sprawy, jak nie zostawiła go samego ze swoimi problemami, po tym wszystkim, co ich razem spotkało, po wyznaniach miłości, jakie między nimi padły... </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Być może Bill miał rację co do niego. Starał się wszystkim udowodnić, że się mylą, że on wie lepiej. Nie chciał takiego życia, jakie wcześniej wybrał. Na początku podobało mu się, jakie ma powodzenie wśród kobiet; zawsze znalazł taką, która była gotowa na szybką przygodę. Wtedy sypianie z kobietami zaliczał do swego rodzaju rozrywki: znaleźć cel, dążyć do spełnienia, a potem zapomnieć. Później nie potrafił już inaczej. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Prawda w oczy kole. Może tylko o to chodziło? O udowodnienie, że wcale taki nie jest? Może chciał jedynie pokazać, że on również jest w stanie znaleźć kobietę i się nią zaopiekować. Nie tylko spędzić z nią upojną noc, powiedzieć kilka bzdurnych słów i odejść. A Liv... może po prostu ją wykorzystał, bo była idealna? Samotna, zraniona, przerażona. Jak zwierzę, które trzeba oswoić cierpliwością. Wyczuł to od razu; widział, że pragnie bliskości drugiej osoby. Rzadko to przyznawała, lecz pojął to w ciągu chwili. Bała się, ciągle się bała, a on wciąż nie znał powodu jej strachu. Cóż, prawdopodobnie już nie pozna. Oswojenie Liv należało do tych zadań, dla których można wiele poświęcić. Znaleźć kobietę i rozkochać ją w sobie – co to za problem? Dla niego żaden. Z Liv nie było tak łatwo. Wysłuchiwała go, spędzała z nim czas, chodzili na spacery... a on w tym czasie zdobywał jej serce: powoli, ostrożnie, do niczego jej nie zmuszał. Stał się przyjacielem, następnie pokazał, że przy nim będzie bezpieczna, że jest na tyle silny, by się nią zaopiekować, a opór Liv słabł z dnia na dzień. Topiła się w jego dłoniach, lgnęła do niego, bo uwierzyła, że jej nie opuści.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Czy to naprawdę tylko o to chodziło...? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Uniósł na krótką chwilę głowę. Napotkał spojrzenie brata – w ten sposób wyrażał więcej niż poprzez słowa. Był wściekły na niego, ale to pogarda zabolała Toma najbardziej. Bill wykrzywił usta w ironicznym uśmiechu; uważał, że nie istnieje żadna Liv, dlatego nie zjawiła się na gali. Miał go za kłamcę, czego nie mógł przeboleć Tom. Spróbował postawić się na miejscu Billa, ale bez względu na to, co by się stało, odpowiedź zawsze była jedna: wierzył bratu. Uwierzyłby mu we wszystko i nigdy nie opuścił. Kiedy to się stało? Kiedyś to Bill wziąłby jego stronę i to on by go bronił, a nie Marina. Teraz Bill obejmował dumnie Sandrę i robił dobrą minę do złej gry. Tom znał ich sekret; podejrzewał, że wiedziało o tym więcej osób. Sandra obsypywała Billa pocałunkami z takim przekonaniem, jakby naprawdę była jeszcze w nim zakochana. Tom przez chwilę nawet go żałował, ponieważ stwarzał iluzję dobrego życia, które już nie istniało. Uczucie Sandry z pewnością wypaliło się dawno temu; być może kochała jeszcze jego brata, lecz dawno stracili to uczucie, które teraz na pokaz starają się odtworzyć. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Georg miażdżył go spojrzeniem. Gdyby to było tylko możliwe, Tom na pewno już dawno leżałby martwy. Widok Georga i Sophie przyprawiał go o dreszcze: Sophie blada i przerażona, rozglądała się wokół, szukając ratunku. Gdy Georg przyciągnął ją do swojego boku, spuściła wzrok i wpatrywała się w swoje paznokcie. Georg zaś, jego przyjaciel, obrzucał wszystkich kpiącymi spojrzeniami. Zaciskał mocno wargi i mrużył oczy, kiedy na nich patrzył. Wzdrygnął się. Spoglądał na nich z wyższością, a sam nie zauważył, jak nisko upadł.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Marina znów ścisnęła jego ramię. Zwrócił głowę w jej stronę, posyłając jej łagodny uśmiech. Była taka nieszczęśliwa, jakby co najmniej to ona zawiniła, że Liv go zostawiła. Tom odnosił wrażenie, że bardziej cierpi niż on; w jej oczach lśniły łzy, kąciki ust opadły i patrzyła na niego ze smutkiem. Przez chwilę miał ochotę objąć ją i zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Nie doceniał wcześniej Mariny – lubił ją, owszem, lecz uważał, że jest zbyt gadatliwa, zbyt głośna i zbyt ciekawska. Jednak, gdy nadszedł czas próby, tylko ona nie zmieniła zdania i nie odeszła. Chciała wiedzieć wszystko o Liv, z zachwytem oglądała jej zdjęcia i pozwalała ponieść się fantazji, gdyby jednak przyszła. Liv byłaby w świetnych rękach podczas ich występu. Pomimo swojej małomówności, ostrożności i nieufności wobec ludzi, z pewnością czułaby się dobrze w towarzystwie Mariny. Ponad głową brunetki Tom uchwycił na chwilę spojrzenie Gustava; patrzył właśnie na Sophie, a w jego oczach zobaczył bezwstydną miłość. Poczuł się zupełnie niezręcznie i nieswojo; Gustav siedział obok kobiety, która go kochała, a wzdychał do jej przyjaciółki. Liv go zostawiła – w końcu sam się o to postarał – lecz to Marina najbardziej potrzebowała współczucia.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv powiedziała mu kiedyś, że to, co mówią o nim inni, nie ma większego znaczenia. Ludzie mają to do siebie, że rzadko wyrażają się o kimś innym w dobry sposób. To takie ludzkie, że łatwiej przychodzi nam oczernianie, niż przedstawienie kogoś w lepszym świetle niż samych siebie. Reagujemy w różny sposób na krytykę. Możemy przemyśleć ich stanowisko i bez walki poddać się opinii. Powiedzieć o sobie: tak, masz rację, jestem beznadziejny, naprawdę do niczego się nie nadaję. Pomyślimy, że przecież oni wiedzą lepiej, ponieważ są wobec nas obiektywni. Jeśli mamy mówić o sobie, zwykle jest coś, co rzutuje na naszą opinię, przez co nie jest do końca prawdziwa. Albo się nie doceniamy, albo wręcz odwrotnie. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv powiedziała, że jeśli przyjmiemy ich stanowisko, a wcześniej nie spróbujemy sami się przekonać o tym, jacy jesteśmy, to nadchodzi nasz koniec. Jeżeli nie potrafimy zawalczyć o nas samych, nie zawalczymy o nic innego. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom nie pamiętał dokładnie tej rozmowy; wiedział tylko, że odbyli ją kilkanaście dni temu, w środku nocy. Liv siedziała na parapecie i wyglądała przez okno, a on siedział po drugiej stronie i wpatrywał się w nią. Pamiętał, że miała rozpuszczone włosy, które stale zakładała za uszy; przyciskała policzek do zimnej szyby, żeby lepiej widzieć rozgwieżdżone niebo. Długo wtedy milczała, zastanawiając się nad dobrą odpowiedzią. Czas płynął, a Tom wcale tego nie zauważał. Liv myślała; gładkie czoło przecinała pionowa kreska, czasami przymykała powieki i odchylała się do tyłu. Siedząc na kanapie przy stoliku przypomniał sobie winogronowy zapach jej szamponu, woń bzu, która stałe się unosiła. Nie pamiętał żadnych konkretnych słów, lecz tylko jej twarz i ton głosu. Nie rozumiał jeszcze, dlaczego wczoraj była aż tak rozżalona. W głębi serca wiedział, że wcale nie chodziło o te zdjęcia i artykuł w gazecie. Liv od początku znała ryzyko, a on nie mógł jej niczego zagwarantować. Może chciała mu coś udowodnić? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tylko co? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nie miał pojęcia. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Ale wiedział jedno. Jeśli zostanie i pozwoli sobie na życie wspomnieniami, jego słowa o miłości stracą wartość. Jeśli nic nie zrobi, okaże się, że wszystko, co mówili o nim znajomi, jest prawdziwe. Gdy zrezygnuje, jego uczucie do Liv będzie kłamstwem. Wtedy faktycznie związek z Liv stanie się celem, który osiągnął, ponieważ miał taki kaprys. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nie chciał na to pozwolić. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wziął głęboki oddech i następne czynności okazały się łatwiejsze, niż przypuszczał. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Odstawił na stolik szklankę z drinkiem; nie było mu żal. Gdyby go wypił, z pewnością zamówiłby następne, aż by się kompletnie upił. Być może wtedy straciłby ostatnią szansę na odzyskanie Liv i nie zostałoby mu nic więcej poza szklankami z drinkami. Gdy się podniósł, wszyscy zgodnie na niego spojrzeli. Byli wyraźnie zaskoczeni, szczególnie Georg, który patrzył na niego z otwartymi ustami. Chwilę później się otrząsnął i chciał coś powiedzieć, lecz Tom odwrócił się do Mariny. Pocałował ją w czoło, pogłaskał po policzku i szepnął kilka słów. Rozpogodziła się, ścisnęła jego dłoń i pokiwała głową. Musiał się do niej uśmiechnąć; uważała, że dobrze postępuje. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
A potem odszedł, zostawiając w tyle wykrzykującego coś bez sensu Georga.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nie wiedział, od czego zacząć, lecz jednego był pewny – musiał odnaleźć Liv.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tytuł: Pascal Finkenauer - Verdammt sein</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-83973179455010357112015-10-16T18:03:00.001+02:002016-01-06T01:15:14.500+01:0022. Po co składać obietnice, których nie można dotrzymać? <div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Tom patrzył na wibrujący telefon z taką miną, jakby widział to urządzenie pierwszy raz w życiu. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Dzwonił Jost. Nie miał ochoty odbywać tej rozmowy, więc stał bez ruchu, jakby manager czaił się tuż za oknem, przyciskając nos do szyby, a jakakolwiek czynność mogła zdradzić jego obecność. Wpatrywał się bezwiednie w ekran, zastanawiając się, jak długo będzie udawać, że nie słyszy dzwonka. Gdy Jost nawiązał połączenie po raz trzeci, Tom zrozumiał, że jednak nie uniknie rozmowy z nim i nie ma sensu czekać, aż David zrezygnuje. Domyślał się, że ma mu trochę do powiedzenia na temat jego wyjazdu z Liv – gdy w ciągu chwili zdecydował się na kilkudniowy wypad, nie czuł żadnych wyrzutów sumienia. Teraz, kiedy patrzył na telefon, czuł się tak samo niezręcznie i niepewnie, jak wtedy gdy był jeszcze nastolatkiem i matka właśnie urządzała mu awanturę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nareszcie! — Jost westchnął z nieukrywaną ulgą. — Musimy pogadać. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Och, naprawdę? — zapytał ironicznie, zanim ugryzł się w język. Chwilę myślał gorączkowo, jak zneutralizować te słowa, ale w końcu machnął ręką. Ich rozmowy zazwyczaj były okraszone złośliwościami, zatem sam siebie nie rozumiał, dlaczego tym razem chciał coś zmienić. — Chyba dlatego ludzie dzwonią do siebie...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ależ z ciebie dowcipniś — skwitował sucho. — A teraz, proszę cię, zamknij się i mnie posłuchaj — dodał. Tom uśmiechnął się, słysząc znajomy ton w jego głosie. Jak zwykle opryskliwy, ale z całą pewnością Jost nie był zły. — Słyszałem o twoim wypadzie z jakąś dziewczyną. Chłopcy dzwonili do mnie kilka razy dziennie i żalili się jak porzucone panny. Zdążyłem już zapomnieć, że czasami bywają strasznie upierdliwi... Chyba sądzili, że machnę różdżką, a ty wrócisz — żachnął się. Przez chwilę Tom nawet mu współczuł, ponieważ wiedział, jak bardzo męczący bywa jego brat. — Nie przeszkadzają mi twoje wypady, dopóki będziesz wywiązywał się ze swoich obowiązków, rozumiesz? Jeśli macie grać – gracie, jeśli macie umówione spotkanie – idziecie tam. Twoja laska wtedy czeka, aż załatwisz swoje sprawy, jasne?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak jest.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Cieszę się, że rozumiesz. Okej, teraz słuchaj: jutro rano macie wywiad telewizyjny, a potem sesję zdjęciową, szczegóły prześlę ci później. Wieczorem gala, znasz temat, nie muszę ci powtarzać, o której macie się pojawić, i co robić. Podobno nie przeprowadziliście próby... — zawiesił teatralnie głos, jakby naprawdę nie znał powodu. Potem się roześmiał, ale Tom w jego głosie nie wyczuł żadnej wesołości. Skrzywił się. — Macie jutro wypaść doskonale, nic więcej mnie nie interesuje.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jasne — mruknął. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Westchnął. Spodziewał się awantury ze strony Davida, który często lubił je urządzać, chociażby po to, by pokazać im swoją wyższość. Jednak zachowywał się dość normalnie, co było niepokojące. Tom z dnia na dzień zdecydował się na wyjazd, nawet nikogo nie poinformował – ani z zespołu, ani z szefostwa – że gdziekolwiek się wybiera. Był pewien, że nikt nie wyraziłby zgody na jego kilkudniowy urlop, skoro powinni przygotowywać się do występu i skupiać się wyłącznie na nim. Kiedyś takie zachowanie byłoby nie do pomyślenia, teraz – uszło mu wszystko na sucho. Gdyby wrócił dzień później, mógłby doprowadzić do porażki podczas gali, a Jost zachowywał się tak, jakby niewiele go to obchodziło. Tom nie wiedział, czy powinien się cieszyć, czy martwić tym faktem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Martwiło go na pewno to, że cały dzień i wieczór spędzi z zespołem. Chociaż uprzedzał już Liv, że prawdopodobnie będzie musiała sama dotrzeć na galę, stale łudził się, że uda mu się jej towarzyszyć. Wprawdzie Liv wspomniała o tym tylko raz, lecz Tom wiedział, że się denerwuje. Chciała mu towarzyszyć, jednakże obawiała się pierwszego oficjalnego wyjścia, dziennikarzy, otoczki sławy oraz tego wielkiego świata, o którym nie miała pojęcia. Mimo wszystko Tom i tak uśmiechnął się pod nosem na samą myśl, że już niedługo spędzi wieczór z Liv. Czuł to szczególne mrowienie w koniuszkach palców, gdy wyobrażał sobie miny swoich przyjaciół, kiedy spotka się już z Liv. A dziennikarze? Na razie o tym nie myślał, najchętniej ogłosiłby światu, że jest szczęśliwy przy boku cudownej kobiety. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— A ta twoja dziewczyna... — David odezwał się po dłuższym milczeniu — załatwiłem już jej wejście. Biermann, tak?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak, Liv Biermann. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Gdzieś już słyszałem to nazwisko... Córka kogoś sławnego? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie sądzę, żeby miała sławnych rodziców... — odparł, wywracając oczami. Potem dopiero przypomniał sobie o ojcu Liv, który był malarzem. Jak bardzo mógł być znany? Czy Jost mógłby interesować się na tyle sztuką, by powiązać artystę z jego córką? Wzruszył ramionami, bo nie miał pojęcia. — Dlaczego pytasz?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Rozumiem, że się zakochałeś?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom zazgrzytał zębami, słysząc ten drwiący ton. Jost stracił zainteresowanie Liv, gdy okazało się, że prawdopodobnie nie można liczyć na jakiś medialny szum wokół jego związku. Gdy spotykają się dwie gwiazdy, zawsze towarzyszy temu ogromny rozgłos, a co za tym idzie – wzrasta popularność. David był zadowolony, kiedy Tom spotykał się z Blanche, ponieważ była bliską krewną znanego fotografa i sama stawiała pierwsze kroki w zawodzie, więc o ich związku rozpisywały się wszystkie gazety. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zacisnął dłonie w pięści z obietnicą, że nie da mu się sprowokować. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Och, jakie to urocze. — Drwina w głosie Josta była aż nadto wyczuwalna. Tom uszczypnął się, by powstrzymać złość.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— David...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Milcz — warknął niespodziewanie. — Nie obchodzi mnie twoja laska, którą i tak rzucisz za tydzień. Zgodziłem się, by przyszła na galę, ale nie waż się rozpowiadać o waszej pięknej miłości, jasne? Masz skupić się tylko na karierze, z laskami widuj się wyłącznie w łóżku, jak zawsze to robiłeś. Nie chcę słyszeć żadnych historii o tym, jak bardzo jesteś szczęśliwy w związku. Świat poznał cię jako podrywacza – i tak ma zostać, jasne?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Coś jeszcze? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Hm...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nie dowiedział się, jak Jost skończył swoją myśl, ponieważ się rozłączył. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Kurwa! — wrzasnął, uderzając pięścią w ścianę. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zamknął telefon w drżącej dłoni i zacisnął ją mocno, aż nierówności komórki boleśnie wbiły mu się w skórę. Kariera, kariera, kariera! Dlaczego nikt nie zapytał, czego on chce? A co, jeśli już jest zmęczony stałą pogonią za karierą i chciałby spróbować czegoś innego? Klął pod nosem, chodząc w kółko po salonie. Miał dość już Josta, zespołu i sławy. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gdy telefon znów zadzwonił, nawet nie spojrzał na wyświetlacz. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Czego, kurwa, znowu chcesz?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Cześć, braciszku.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Bill? — wyjąkał. Opadł bezsilnie na krzesło, przeklinając w myślach. Był już wystarczająco zły, nie potrzebował jeszcze rozmowy z bratem. Co zrobił, że zasłużył na taki dzień? Gdy zastanawiał się przez chwilę, przeraził się nagle. — Coś z mamą? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Z mamą wszystko w porządku, Gordon też dobrze się czuje — odparł. Westchnął głośno, a Tom od razu wyobraził sobie, jak wzrusza ramionami i przewraca oczami. Zwykle tak się zachowywał, gdy Tom – według niego – pytał o coś idiotycznego. — Nie pomyślałeś, że dzwonię do ciebie, żeby porozmawiać? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie — odpowiedział szczerze. Nie dość, że nie wziął tego pod uwagę, to nawet nie był w stanie uwierzyć, że Bill nagle poczuł potrzebę, by z nim porozmawiać. Od tak dawna nie rozmawiali normalnie, że Tom nie był pewny, czy jeszcze wie, jak to się robi. Zazwyczaj się kłócili; jeśli nawet ogłosili na jakiś czas rozejm i tak zawsze znalazł się kolejny powód, który ich poróżnił. Kiedyś byli nierozłączni i rozumieli się bez słów, teraz Tomowi robiło się niedobrze na sam dźwięk głosu brata. — Nie sądzę, żebyś miał ochotę na braterskie pogawędki. Czego więc, kurwa, chcesz? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ech — mruknął zniesmaczony. Tom znów zacisnął pięści. — Chciałem tylko zapytać o twoje plany. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Myślę, że Jost przekazał wszystkim te same polecenia — powiedział. — Jakie mogę mieć plany? Chyba takie same jak ty? — zironizował. Wprawdzie Bill nie powiedział jeszcze niczego, co spowodowałoby napad złości, lecz Tom cały czas był podenerwowany. Mówił coraz szybciej i zauważył zdenerwowany, że zaczyna brakować mu tchu. — Wywiad, sesja, na której zrobią z nas znów najlepszych bliźniaków, jakaś próba i ta przeklęta gala... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Pojawisz się jutro? — zadrwił. Tom pomyślał, że gdyby Bill stał obok, właśnie by mu przyłożył. — Och, no jak cudownie! Cóż za zaszczyt! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wkurwiasz mnie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ja?! — wrzasnął wysokim głosem. — Ja cię <i>wkurwiam</i>?! Chyba śnię. Ja wyjechałem sobie z dnia na dzień? Och, nie. To ja wszystko rzuciłem? Och, znów nie. To ja mam wszystko gdzieś?! Kurwa, znowu nie! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Błagam cię... zamknij się. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie! — wrzeszczał nadal. Tom przymknął oczy, ręką rozcierał sobie skroń. Łudził się, że zaraz się uspokoi, ale miał ochotę rzucić telefonem w ścianę. Byleby się roztrzaskał w drobny mak i nikt więcej nie mógł zadzwonić. Ten dzień dopiero się zaczynał, a Tom miał go już dosyć. Jakby sam Jost nie wystarczył! Nie wyobrażał sobie, jak wytrzyma galę, skoro udusiłby brata przez telefon, gdyby to było tylko możliwe. — Niszczysz wszystko, nad czym pracowaliśmy latami! Pojechałeś sobie z tą swoją laską, bo miałeś taki cholerny kaprys! Zapomniałeś, że masz zobowiązania wobec zespołu? Wobec nas wszystkich?! Zawsze troszczysz się tylko o siebie! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Zamknij się! To <i>ja</i> dbałem o ten przeklęty zespół, to <i>ja</i> się starałem i próbowałem wszystkiego, żebyśmy mieli jak najlepsze wyniki. To <i>ja</i> siedziałem i uczyłem się kolejnych chwytów, uczyłem się gry na fortepianie, byśmy mogli się rozwijać. A co ty niby zrobiłeś, cholerna gwiazdko?! Nic, kurwa, nie robiłeś, ty pieprzony hipokryto. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Gdyby nie ja, ten zespół już by nie istniał.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Może tak byłoby lepiej! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Widzisz, z tobą tak zawsze — odpowiedział łagodnie, co zupełnie zbiło Toma z pantałyku. Bill nagle zmienił ton, chociaż obaj szykowali się już do porządnej kłótni. Wziął kilka głębokich oddechów, ale i tak drżał na całym ciele. — Dzwonię do ciebie, by pogadać, a ostatecznie się kłócimy. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Po co niby dzwonisz? — wycedził przez zaciśnięte zęby. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jost wygadał się, że przyprowadzisz swoją Lenę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Och, Liv czy Lena... żadna różnica. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Och, Sandra czy kurwa... żadna różnica. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Słuchaj...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Mam to gdzieś — przerwał, zanim Bill zdążył rozwinąć swoją myśl. Być może było to zbyt agresywne i nie musiał tego mówić, ale nie panował nad sobą. Miał go dosyć, najchętniej rozłączyłby się i nie odbierał nigdy więcej od niego telefonów. Znów zastanawiał się, jak zniesie galę, skoro nie może wytrzymać kilkunastu minut rozmowy. — Mam w dupie, z kim sypia twoja dziewczyna. Możemy uznać tę rozmowę za zakończoną?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie. Chcę wiedzieć, czy ona naprawdę przyjdzie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Poznamy ją? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Co? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Myślał, że się przesłyszał. Bill chce poznać Liv? Trybiki w jego mózgu pracowały tak szybko, że niemal słyszał, jak przeskakują. Bill nie miał żadnego powodu, by nagle zmienić zdanie co do Liv. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Masz na tyle jaj, żeby nam ją przedstawić? Skoro to twoja dziewczyna, to chcę ją poznać. Też chciałem, żebyś poznał Sandrę... — Bill zawiesił głos, ale Tom od razu zrozumiał, co chce przez to powiedzieć. Dzięki Liv odzyska swoją wiarygodność – Bill wcale nie chce jej poznać, tylko przekonać się, czy nie kłamał. Poproszenie jakiejkolwiek dziewczyny o towarzystwo na gali nie stanowiłoby dla Toma problemu; zatem wiedział, że Bill postara się w delikatny, ale skuteczny sposób wypytać Liv o rzeczy, jakie mogłaby wiedzieć tylko jego dziewczyna. Nawet gdyby się oświadczył publicznie, Bill i tak nie byłby przekonany. Poza tym Liv nie ma dla niego żadnego znaczenia, co rozwścieczyło go jeszcze mocniej. Nie chciał wykorzystywać swojej dziewczyny do poprawienia swojego wizerunku w oczach przyjaciół. Nie chciał, by w ogóle miała z nimi jakikolwiek kontakt. Ale Bill specjalnie odnosił się do jego szczerości; chciał go w ten sposób zmusić do jedynego wyjścia z sytuacji. — To jak będzie? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Zgoda.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
A potem miał nadzieję, że Liv mu wybaczy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ballerina: </div>
<div style="text-align: justify;">
Wybacz mi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Verloren:</div>
<div style="text-align: justify;">
Co takiego mam Ci wybaczyć?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ballerina: </div>
<div style="text-align: justify;">
Nasza ostatnia rozmowa nie przebiegła tak, jakbym sobie tego życzyła. Jest mi wstyd, jak się zachowałam. Uważałam, że postępuję dobrze – nawet nie brałam pod uwagę, że mógłbyś mieć rację. Zdenerwowałam się, że ośmieliłeś się wytknąć mi błędy! Myślałam sobie: „Jak śmie!”. Myliłam się. Byłam zaślepiona własnymi potrzebami, nie zwracałam uwagi na innych ludzi, których krzywdziłam swoim postępowaniem. Tak bardzo pragnęłam normalnego życia, że zraniłam najbliższych, byle je zachować. Najgorsze jest jednak to, że oni starali się mi pomóc, a ja to odrzuciłam. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Verloren: </div>
<div style="text-align: justify;">
Krytyczne spojrzenie na swoje życie jest najtrudniejszym zadaniem. Łatwo nam krytykować innych; zawsze wiemy lepiej, obruszamy się, unosimy, denerwujemy zupełnie bez sensu, myśląc, że nasz śmieszny osąd ma znaczenie. W nas samych jest wiele zła, dlaczego zaczynamy szukać go w drugim człowieku? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ballerina: </div>
<div style="text-align: justify;">
Boimy się tego, co moglibyśmy odkryć, sięgając w głąb siebie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Verloren:</div>
<div style="text-align: justify;">
Masz rację. Ostatnio zajrzałem w swoje serce – nie wszystko, co tam zobaczyłem, mi się spodobało. Jednak te złe rzeczy podziałały na mnie dobrze – zacząłem naprawiać swoje błędy. Ja również zawiodłem kogoś bliskiego i wiem, że odzyskanie zaufania wiąże się z nakładem olbrzymiej cierpliwości. Nie uważasz, że to paradoksalne? Potrzebujesz wiele czasu, by zbudować prawdziwą więź z drugą osobą, a tak niewiele, by ją zniszczyć. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ballerina: </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wiem, czy kiedykolwiek odzyskam zaufanie tych osób. Oszukałam ich w najbardziej perfidny sposób, a teraz, gdy zostałam zupełnie sama, potrzebuję pomocy. Dopiero teraz widzę, jak bardzo się myliłam, ale nie mogę im tego powiedzieć. Zadaję sobie pytanie, co powinnam robić. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Verloren: </div>
<div style="text-align: justify;">
Być może ja mogę Ci pomóc. Opowiedz mi, proszę, co się stało.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ballerina:</div>
<div style="text-align: justify;">
Mężczyzna, z którym jestem związana, bardzo się zmienił. Dostrzegałam to już wcześniej – tak wiele nagle go denerwowało, częściej ironizował, bywał złośliwy. Zrzuciłam to na karb przemęczenia, ponieważ ciężko pracuje... Kłóciliśmy się coraz częściej, zaczął na mnie krzyczeć bez powodu, wyżywał się na mnie, gdy miał zły dzień. Sądziłam, że to tylko chwilowe. Każdy przecież ma gorsze okresy, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Verloren:</div>
<div style="text-align: justify;">
Niech zgadnę – było tylko gorzej. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ballerina:</div>
<div style="text-align: justify;">
Tak. Gdy uderzył pierwszy raz, wybaczyłam. Myślałam, że to moja wina, sprowokowałam go, zdenerwował się... och, dlaczego już wtedy nie odeszłam? Oni próbowali mi pomóc... nie chciałam tego, wierzyłam, że nam się uda, że wszystko będzie jak dawniej. Nadal był moim ukochanym, jakby to świadczyło o mnie, gdybym odeszła? Stale to sobie powtarzałam, więc trwałam przy nim w nadziei, że w końcu nasze życie stanie się takie, jak było dawniej. Uprzedzali mnie, że tak nie będzie... gdzieś w głębi serca wiedziałam, że mają rację, lecz nie potrafiłam zrobić tego kroku. A jeżeli to akurat dzisiaj odzyskałabym mojego mężczyznę?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Verloren: </div>
<div style="text-align: justify;">
Co się stało, że zmieniłaś zdanie? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ballerina: </div>
<div style="text-align: justify;">
Jestem w ciąży, a on mnie uderzył. Przepraszał, płakał, prosił... nie potrafię już mu uwierzyć. Nie tym razem, nie teraz, gdy będziemy mieć dziecko. Dlaczego maleństwo ma ponosić konsekwencje moich złych wyborów? Dotarło do mnie, że nie jestem już sama, nie mogę skazywać dziecka na taki los. Nie mogę mu tego zrobić... muszę odejść.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Verloren: </div>
<div style="text-align: justify;">
Boisz się?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ballerina:</div>
<div style="text-align: justify;">
Tak, boję się cały czas. Strach to moje drugie imię; boję się jego złych i również tych dobrych dni. Nigdy nie wiem, kiedy znów się zdenerwuje i mnie pobije. Boję się, gdy słyszę jakiś trzask, drżę, kiedy słyszę jego głos. Mówi o miłości, a ja w ogóle tego nie słyszę. Widzę, jak poruszają się jego usta, ale nie wiem, o czym mówi. Miłość? Co to w ogóle znaczy? Czy miłość pozwala ranić najbliższą ci osobę?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Verloren: </div>
<div style="text-align: justify;">
Mężczyzna ma proste zadanie do wykonania – powinien zaopiekować się swoją kobietą i sprawiać każdego dnia, by czuła się piękna oraz bezpieczna. Twój mężczyzna o tym zapomniał, skazując Cię na ciągły strach. Podejrzewam, że Twoi przyjaciele próbowali pomóc Ci przerwać ten toksyczny związek – mimo wszystko rozumiem, że z miłości można zrobić naprawdę wiele. Miałaś nadzieję, prawdopodobnie sam miałbym nadzieję, że to wszystko minie, rozwieje się na wietrze i odejdzie w niepamięć. Jesteśmy żenująco słabi, gdy w grę wchodzą uczucia. Zgadzamy się na największy ból, ponieważ nie czujemy tego, kiedy sprawcą jest ukochana osoba. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Sophie otarła łzy z policzków. Uświadomienie sobie tego, co Tom pojął w ciągu chwili, zajęło jej wiele czasu. W tym czasie zniszczyła przyjaźń, jaka ich łączyła, wyrządzając mu ogromną krzywdę. Wiedziała, że nigdy nie odzyska zaufania Toma – zaufanie dla niego było rzeczą świętą. Gdy raz się go zawiodło, nie potrafił już uwierzyć. Załkała głośno, zaciskając dłonie na głowie. Wplatała palce we włosy, za które niedawno trzymał ją Georg, i ciągnęła mocno, by poczuć zbawienny ból fizyczny, który miał zagłuszyć ten psychiczny. Oszukiwała samą siebie – mimo bólu nie potrafiła zapomnieć o tym, co zrobiła, ani o tym, co Georg zrobił jej. Teraz wyrzucała sobie swoją naiwność i głupotę, którymi przez ten czas się kierowała. Była zakochana, jednak czy miłość jest dobrą wymówką? Odepchnęła pomoc Toma, wykorzystała Gustava, zraniła ich obu, straciła przyjaciółkę... czy można to tłumaczyć miłością? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wiedziała, że to żadne wytłumaczenie. Kochała Georga i nie chciała go tracić; dał jej to cudowne życie, przy nim czuła się naprawdę wyjątkową kobietą, nie chciała z tego rezygnować, chociaż nie była już przy nim bezpieczna. Nie potrafiła odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego nie wzięła rady Toma, dlaczego to jemu nie zaufała, tylko uwierzyła w te tłumaczenia. Ile już razy czytała o kobietach maltretowanych przez partnerów i krytykowała ich głupotę? Kiedy stała się jedną z nich? Dlaczego tego nie zauważyła? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Straciła przyjaźń Toma, straciła Gustava. Nie miała nikogo, kto mógłby jej pomóc. Ona sama musiała podjąć decyzję o odejściu; musiał nastąpić ten krytyczny moment, by przejrzała na oczy, lecz potrzebowała kogoś, kto pomoże jej przez to przejść. Georg znów się załamał, płakał i przepraszał, zwykle po ataku furii zachowywał się tak jak kiedyś. Wiedziała, że właśnie ten moment musi wykorzystać, by odejść. Nie miała nikogo, kto chciałby jej jeszcze pomóc. Wtedy dopiero pomyślała o mężczyźnie, z którym od wielu miesięcy rozmawiała za pośrednictwem Internetu. Pomysł iście szalony, lecz Sophie była tak zdesperowana, że poprosiłaby o pomoc każdego. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Verloren: </div>
<div style="text-align: justify;">
Pomogę Ci. Nie mogłem pomóc osobie, którą kocham ponad życie. Wierzę, że dobre uczynki do nas w końcu wracają. Pomogę Ci, mając nadzieję, że ona da sobie radę... Spotkajmy się w Cafe Kraft, pojutrze o szesnastej. Pasuje Ci? Kupię kwiaty. Jakie lubisz najbardziej? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ballerina: </div>
<div style="text-align: justify;">
Białe lilie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Verloren:</div>
<div style="text-align: justify;">
Dobrze, będę miał białe lilie. Będę na Ciebie czekał. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Sophie wpatrywała się w ekran, patrząc uważnie na czarne litery, które układały się w piękne słowa: „Pomogę Ci”. Ten mężczyzna, choć wiedział, co zrobiła, chciał jej pomóc! Nie wiedziała, jak to się skończy, w ogóle o to nie dbała. Pragnęła ratunku tak samo rozpaczliwie jak kiedyś miłości Georga. W tej chwili liczyło się tylko to, że odejdzie. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Pisząc ostatnią wiadomość, Sophie co chwila przecierała dłońmi twarz. W tych słowach zawarła swój ból, który skrywała tak długo, swoją utraconą miłość i smutek, który spowił jej serce. Pisząc, przed oczami miała wszystkie te chwile, w których była szczęśliwa z Georgiem; nie spodziewała się, że pamięta tak dużo. Wszystko do niej wracało, raniąc podobnie jak ciosy ukochanego. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ballerina: </div>
<div style="text-align: justify;">
On był moim wschodem i zachodem słońca, nadzieją na lepsze jutro i największą miłością, która mnie zniszczyła. Potrzebowałam jego kolejnych dziesięciu palców u rąk i drugiej pary ust, potrzebowałam go całego, aby wypełnił mój świat, ale jego świat nie potrzebował mnie. Wraca do mnie w snach, taki jaki był kiedyś. Otwiera wszystkie rany, które zdążyły się zabliźnić na moim sercu. Ludzie mówią, że pojawia się, gdy tęskni, ale ja myślę, że tak naprawdę pojawia się, ponieważ to ja tęsknię za tym mężczyzną, którym kiedyś był. Tęsknię za uczuciem, którym go darzyłam; wtedy było piękne, czyste i niewinne. Bo wraz z jego końcem, skończyłam się również ja. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Jak zawsze widok Liv sprawiał, że łagodniał – była jego najsłodszym lekiem na zły dzień. Być może za to tak ją pokochał; potrafiła wprawić go w lepszy nastrój, przy jej obecności zapominał o wszystkim, co niedawno go denerwowało. Działo to się w tak naturalny i szybki sposób, jakby Liv miała gdzieś pod ręką wyłącznik jego złych emocji. Tak samo dzisiaj. Wszystkie negatywne emocje znajdowały ujście, gdy on siedział na wysokim stołku przy barze, patrząc na Liv, która właśnie mieszała drinki. Rzuciła mu tylko krótkie spojrzenie, a potem znów zajęła się pracą. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Obserwował ją z lekkim uśmiechem błąkającym się po twarzy. Uwielbiał jej dłonie – zwykle były chłodne, więc trzymał je w swoich tak długo, aż stały się ciepłe; długie palce zakończone równo przyciętymi paznokciami, które pomalowała dzisiaj perłowym lakierem. Przyglądał się, jak właśnie te palce trzymają szklanki z drinkami, przejmują pieniądze, ściskają mokrą ścierkę przy wycieraniu blatu, zakładają zbłąkany kosmyk brązowych włosów za ucho... najbardziej jednak lubił, gdy te palce błądziły po jego ciele, zostawiając po sobie mnóstwo pulsujących śladów. Liv zwykle dotykała nimi jego twarzy, zaczepiała palcem o wargi, dotykała przymkniętych powiek, gładziła policzki, szczypała skórę na plecach, aż wreszcie splatała z jego palcami, przyciskając ich dłonie sobie do serca przed snem. Choć Liv zwykle się złościła, on lubił wkładać ręce do jej kieszeni, by móc cały czas trzymać ją za dłoń. Czuł wtedy, że jest naprawdę blisko niego; że jest prawdziwa i tylko jego, żaden silniejszy podmuch wiatru nie zniszczy jej obrazu, nie rozwieje się jak ze snu. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nachylił się nad blatem i skradł jej całusa; Liv uśmiechnęła się pod nosem, ale wiedział, że była zadowolona. Kochała go – ta miłość wydawała mu się tak nieprawdopodobna, że codziennie musiał sprawdzać, czy nadal jest prawdziwa. Gustav zwrócił mu uwagę, że zmienił się na lepsze – przyznał mu rację, ponieważ przy Liv ostudził swoje emocje, przestał reagować tak impulsywnie i zaczął inaczej patrzeć na świat – świat był nieograniczony, już nie kończył się na ramach zespołu i wspólnego życia z bratem. Dzisiejszy poranek wystawił jego opanowanie na próbę. Tom wiedział, że nie zdał tego egzaminu, ponieważ z chęcią pobiłby brata, lecz nie myślał już o piciu alkoholu, by poprawić sobie nastrój. Wystarczył wieczór w towarzystwie Liv.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv — wymruczał jej imię ze słodyczą w głosie, gdy to ona tym razem pocałowała go w kark. Wracając z sali, przystanęła i objęła go od tyłu ramionami, przyciskając twarz do jego pleców. Chwycił jej dłoń i ucałował wnętrze. Było ciepłe, kryło w sobie lekki zapach środków czyszczących i owocowych drinków. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Puściła go i przeszła za ladę. Rozejrzała się; na razie żaden z klientów nie potrzebował jej uwagi, więc stanęła przed Tomem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dzwonił Bill — powiedział. Liv uniosła tylko brwi i czekała na dalszy ciąg. — Nie chciałem z nim rozmawiać, bo wiedziałem, jak to się skończy. Nie pomyliłem się, ponieważ zaczęliśmy na siebie wrzeszczeć po kilku minutach... Bill chce cię poznać. Nie będziesz miała mi za złe, gdy zostaniemy trochę dłużej? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv wzruszyła ramionami, ale poza tym nie protestowała. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Pamiętam, że po gali mamy porozmawiać — dodał, by pokazać jej, że o tym myśli. Tak naprawdę wypadło mu to z głowy, ale milczenie Liv zmusiło go, by przemyśleć szybko wszystkie ostatnie rozmowy. Uśmiechnęła się słabo. — Marina spędzi z tobą czas, gdy mnie nie będzie. Potem poznam cię z zespołem... — zająknął się, czując fałszywy ton w swoim głosie. Nie potrafił udawać zadowolonego tym pomysłem, skoro wiedział, że brat wystawił go na próbę, a on musiał wykorzystać Liv. Niedobrze mu się robiło, gdy myślał o gali. Chciał zaszyć się po występie gdzieś z Liv, a nie przedstawiać ją chłopakom z zespołu, by każdy – poza Gustavem – mógł ją oceniać, a tym samym jego wiarygodność. — Jeśli nie masz ochoty... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— W porządku — odparła beznamiętnie. — Chętnie poznam twój zespół.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Co się dzieje? — zapytał w końcu. Starała się zachowywać normalnie, ale czuł, że między nimi powstał pewien dystans. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Z wyraźną niechęcią wyciągnęła spod lady gazetę i podsunęła mu. Nie wiedział, o co jej chodzi, ale zdębiał, gdy na okładce ujrzał swoje nazwisko. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Drżącymi dłońmi przekręcał powoli strony, szukając tej właściwej. Bał się tego, co tam zobaczy, także starał się opóźniać ten moment. Serce waliło mu jak młotem, poczuł dziwne uderzenia gorąca i mrowienie w koniuszkach palców. Przełknął głośno ślinę, kiedy w końcu rozłożył gazetę na ladzie. Krzykliwy nagłówek o kolejnej zdobyczy Toma Kaulitza wrył mu się w mózg. Miał wrażenie, że kolorowe litery jaśnieją jak neon. Przebiegł wzrokiem artykuł – nie zawierał wiele informacji. Tom Kaulitz przyłapany z tajemniczą szatynką, ich relacja wygląda na poważniejszą, niedługo gala, na której wystąpi Kaulitz, być może wtedy fani dowiedzą się czegoś więcej o kobiecie... Czytał jednym tchem o sobie, ale odnosił wrażenie, że ma przed oczami tekst o kimś, kogo niby zna, ale nie wie, kim jest. Niechętnie przeniósł wzrok na załączone zdjęcia; zazgrzytał zębami i zagiął gazetę na brzegach, ściskając ją z całej siły. Nie potrafił spojrzeć Liv w oczy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Jedno ze zdjęć zrobiono w sklepie, gdzie Liv szukała upominków dla synka swojego przyjaciela – on przeglądał stos starych płyt, gdy Liv stała obok niego z dwiema czapkami w rękach. Jedna z wyszytym smokiem, druga z wizerunkiem uśmiechniętego auta. Prosiła go o radę, choć i tak wzięła obie. Śmiała się z czegoś – z ukłuciem wstydu uświadomił sobie, że nie pamięta, o czym wtedy rozmawiali – a on patrzył na nią i nawet na zdjęciu kiepskiej jakości widział w swoich oczach miłość, jaką już tamtego dnia do niej żywił. Na kolejnym ktoś uwiecznił ich podczas spaceru brzegiem morza – trzymali się za ręce, idąc gdzieś przed siebie. Następne ujęcie – obejmował ją w pasie, próbując pocałować, Liv starała się go odepchnąć, ale potem i tak poddała się chwili. Zaklął, kiedy patrzył na zdjęcie, na którym się całowali. Nie dziwił się, że zostało wybrane na okładkę – scenerią był piękny zachód słońca; ostatnie promienie odbijały się w lśniącej wodzie, tworząc idealną romantyczną otoczkę. Kto miał czelność chodzić za nimi?! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Jednak dopiero przy ostatnich zdjęciach krew odpłynęła mu z twarzy i bar zawirował. Zatrzepotał powiekami, ale nic nie pomogło. Ktoś zaczaił się niedaleko okna i załączył kilka zdjęć – gdy Liv zrywała z niego podkoszulek, gdy całowali się przy ścianie, gdy Liv siedziała już na parapecie, a on pochylał się nad nią. Miał nadzieję, że to zwykły fotomontaż, ale wytatuowany smok na nagich plecach Liv pogrzebał jego ostatnią nadzieję. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie jestem zła, Tom — odparła cichym głosem. Wolałby, żeby wrzeszczała na niego, uderzyła w twarz lub zrobiła cokolwiek innego, tylko nie mówiła z tą przeklętą rezygnacją w głosie. Nienawidził, gdy używała tego tonu. Mniej zraniłby go siarczysty policzek niż ten smutek. — Tylko... źle się z tym czuję. Uprzedzałeś mnie, że dziennikarze bywają namolni, ale czy naprawdę miałeś to na myśli? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom westchnął, chwycił jej dłonie, ale Liv wyrwała się. Uderzył kilkakrotnie palcami w blat i w końcu oparł na rękach głowę. Był wykończony; rano rozmawiał z Jostem, który udzielał mu rad o niezachwianiu wizerunku podrywacza, później dołączył się Bill, który nagle chciał bardzo poznać Liv. Wściekłość kotłowała się w nim, była jak wściekły lew, który na razie chodził spokojnie wokół, ale już uderzał nerwowo ogonem. Artykuł w gazecie wystawił jego opanowanie na ciężką próbę. Drżał.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv, proszę cię, nie gniewaj się. Załatwię tę sprawę, nikt nie ma prawa upubliczniać takich zdjęć... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Przestań — warknęła. Spojrzał na nią z nadzieją, słysząc złość. Nie trwało to długo, ponieważ zaraz potem opuściła ramiona. Wyglądała tak żałośnie, że ścisnęło go w sercu, chciał od razu ją przytulić i... nie wiedział, przecież nie mógł już powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. — Nie obchodzi mnie, co zrobisz. To już <i>się stało</i>, Tom! Ludzie tutaj przychodzą, rozpoznają mnie. Dostałam tę gazetę od jednej nastolatki, powiedziała, że mam niezły tatuaż, i zapytała, jaki jesteś w łóżku! Co mam zrobić? — zapytała bezradnie, ściszając głos. — Nie mogę się bronić. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wybacz mi... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Bardzo cię proszę, nie powtarzaj się. Ci ludzie wchodzą nam do łóżka z butami! Tak ma wyglądać nasze życie? — zapytała. — Czego dowiem się za tydzień? Jakie zdjęcia zobaczą ludzie? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie wiem, Liv. Mówiłem ci, że życie ze mną nie będzie łatwe. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak, ale mówiłeś, że zrobisz wszystko, żeby było spokojne! — krzyknęła rozczarowana. — Jeszcze nie poszliśmy na galę, a już wszyscy o tym wiedzą. Może już wiedzą, gdzie mieszkam? Może stali wczoraj pod oknem, gdy się kochaliśmy? Może znów...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dość! — przerwał niskim głosem, ale Liv od razu umilkła. Trząsł się ze złości – Jost doprowadził go do szału, rozmowa z Billem też go zdenerwowała – teraz już rozumiał powód ich zainteresowania Liv. Przejrzeli poranne gazety i obaj chcieli poznać jego komentarz, zanim dziennikarze wydrukują kolejne wiadomości. Był wściekły na wszystko – na swoje życie, na zespół, na sławę, od której nigdy nie ucieknie, wreszcie był wściekły na Liv, którą miał chronić przed takimi sytuacjami, a została odarta ze swojej prywatności. Doprowadzała go do szału swoimi słowami, chociaż wszystko, co powiedziała, było prawdziwe. Bała się tego, co może przynieść jej nowy dzień, a on w żaden sposób nie umiał dać jej pewności, że sytuacja się poprawi. Był tak wściekły, że najchętniej uciekłby z tego baru, zanim powie coś, czego będzie żałował. — Przestań tak mówić. Nie miałem pojęcia, że ktoś za nami chodzi, naprawdę. Nie dopuszczę, by taka sytuacja się powtórzyła, dobrze? Proszę cię, Liv, ja też jestem wściekły i wyobrażam sobie, co teraz czujesz. Ale..</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— ...nasze życie będzie tak wyglądać — dokończyła. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Czego ty właściwie chcesz? — zapytał, zanim zdążył się zastanowić. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ciebie, Tom — szepnęła. — Tylko ciebie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nawet gdy odejdę z zespołu, nie stanę się znowu człowiekiem, którego nikt nie zna. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak myślałam. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv, kurwa mać, kocham cię, nie rozumiesz tego?! — wrzasnął. Spojrzała na niego zaskoczona, w oczach błysnął strach. Nienawidził chwil, gdy widział ten strach, ponieważ nie umiał jej pomóc. Nie znał również jego źródła, nadal nie dowiedział się, co tak bardzo przerażało Liv. Nie chciał, by bała się również jego, ale był tak wściekły, że tracił nad sobą kontrolę. — Chcę być z tobą, ale są rzeczy, na które nie mam wpływu. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ja ciebie też, ale... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wiesz co — odezwał się. — W niczym nie różnisz się od innych lasek, z którymi sypiałem. Ich podniecała moja sława, a ty myślałaś, że nasze życie będzie się gdzieś toczyć z boku, z dala od innych ludzi. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie mów tak... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jesteś taka sama! — krzyknął. Jedyny mur, który powstrzymywał go przed wybuchem, właśnie runął. Słowa nasączone jadem, długo skrywaną wściekłością i żalem spływały same. Myślał, że przy Liv już się uspokoił, że udało mu się pokonać to, czego się brzydził. Wybuchł w najgorszym momencie, wylewając to wszystko na osobę, która była najmniej winna. — Wszystko tylko kręciło się wokół seksu. Dobrze ci było, co? Ale chcesz uciekać, gdy dzieje się coś złego! Dlaczego, kurwa, nie mogłaś pokochać mnie takiego, jakim jestem? Tak mi imponowałaś, gdy chciałaś mi pomóc, gdy widziałaś we mnie człowieka. Mogłaś odejść i dać mi spokój! Pokochałem cię, a ty, kurwa, masz to gdzieś! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Uderzył pięścią w blat, Liv drgnęła przerażona i odsunęła się od niego, świdrując go wzrokiem. Patrzył na nią wściekły, szykując się do kolejnej tyrady, która nie nastąpiła, ponieważ nagle uderzył skronią obok pięści. Jęknął z bólem, zaklął i próbował się poderwać, lecz obca dłoń zaciskała się brutalnie na jego szyi. Palce wbijały się boleśnie w skórę, Tom dyszał ciężko, ale nie próbował się już uwolnić. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nigdy więcej tak do niej nie mów, rozumiesz? Nie chcę cię tutaj nigdy więcej widzieć — Markus wysyczał mu do ucha. Ręka na jego szyi drżała, lecz Tom podejrzewał, że to raczej nie jest oznaka strachu. — Zabieraj się stąd i spierdalaj! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Markus puścił go w końcu, a Tom zerwał się na równe nogi. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Czara goryczy przelała się właśnie w tym momencie, gdy obaj stali naprzeciwko siebie mierząc się wściekłymi spojrzeniami. Markusa rozwścieczyło jego zachowanie i słowa, jakie padły w rozmowie z Liv. A Toma fakt, że to właśnie Markus wszystko słyszał i wtrącał się w nieswoje sprawy. Od dawna wiedział, że Markusa i Liv łączy bardzo silna więź, i do tej pory mu to nie przeszkadzało. W tej chwili nienawidził ich przyjaźni. Markus – opanowany, najlepszy przyjaciel, uosobienie wszelkich cnót – kontrastował z Tomem, który właśnie nawrzeszczał na ukochaną kobietę i prawdopodobnie złamał jej serce. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Splunął mu pod nogi. Trząsł się cały, gdy czuł na sobie to przeklęte rozczarowane spojrzenie Liv.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Idealny Markus. Idealny przyjaciel, idealny ojciec... aż rzygać się chce.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Spojrzał jeszcze na Liv. Patrzyła na niego bez słowa, w jej oczach lśniły łzy. Zemdliło go na ten widok; po raz kolejny wszystko spieprzył. Chociaż obiecywał jej, że ich bajka będzie miała dobre zakończenie, nie dotrzymał słowa. Uświadomił sobie z goryczą, że Bill po raz kolejny miał rację – nie nadawał się ani na przyjaciela, ani na faceta. Mimo dobrego początku i tak zniszczył wszystko, co było między nim a Liv. Choć jeszcze wczoraj zasypiał, trzymając ją w ramionach, wiedział, że dzisiaj to Markus będzie ją pocieszał, aż zaśnie zmęczona płaczem. Widział tę scenę tak wyraźnie, jakby rozgrywała się już przed jego oczami.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Chwycił kurtkę i wyszedł, zostawiając Liv samą.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nie wiedział tylko, że Liv pół godziny później straciła przytomność. I to Markus – a nie on – pojechał z nią do szpitala, ściskając mocno dłoń, którą tak uwielbiał Tom.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-60964700286837871182015-09-30T00:59:00.000+02:002015-09-30T00:59:05.043+02:0021. Wszyscy chcą dotknąć ognia, lecz boją się sparzyć <div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Drobna twarz Sama rozjaśniła się w radosnym uśmiechu, gdy przebudził się z drzemki. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Akurat spał, gdy przyszła. Przeszło jej przez myśl, by go obudzić, lecz zmieniła zdanie, ściągnęła płaszcz i usadowiła się na szpitalnym krześle, czekając w ciszy, aż Sam się sam obudzi. We śnie wyglądał tak spokojnie i zdrowo, że Liv – gdyby nie znała prawdy – nie uwierzyłaby w jego chorobę. Policzki nabrały zdrowszego koloru, miał łagodny, już niecierpiący wyraz twarzy. W takich chwilach jedynie ta okropna paskudna chustka na głowie przypominała jej, że Sam nadal nie był zdrowy. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sypiał na lewym boku, podkładając dłoń pod policzek, a prawą rękę wciskał pod pachę. Przypominał jej trochę Toma – on również sypiał w takiej pozycji. Jednak od kiedy spali razem, prawą ręką mocno ją obejmował i przyciągał do swojego torsu. Jeszcze mu tego nie powiedziała, lecz Liv uwielbiała to uczucie, gdy za plecami czuła jego ciało. Splatała palce z jego, mocno przyciskając dłoń do serca. Tom zaś wtulał nos w jej włosy, dopóki nie zasnął, potem, gdy już się rozluźnił, Liv wysuwała się z objęć i lubiła patrzeć na jego twarz; zastanawiała się wtedy, o czym śni. Podobne myśli krążyły jej po głowie, gdy obserwowała śpiącego Sama; o czym mógł śnić?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Hej, Sammy — powiedziała z uśmiechem. Sam wyplątał się jak najszybciej z pościeli i rzucił w jej ramiona. Jęknęła, gdy uderzył czołem w jej brodę, a on parsknął wesołym śmiechem. W ciemnych oczach odbijało się szczęście, ściskał ją tak mocno, jakby obawiał się, że to zwykły sen i zaraz się przebudzi. — Chyba nabierasz siły, mały, zaraz mnie udusisz! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wróciłaś! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Oczywiście — odparła, wywracając zabawnie oczami. Sam zachichotał i wreszcie usiadł wygodnie na łóżku, ale trzymał w drobnych rękach jej dłoń. — Jak się czujesz? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wyśmienicie! — wykrzyknął uszczęśliwiony. Popatrzyła na niego spod przymrużonych powiek, ale Sam na potwierdzenie swojej opinii pokiwał energicznie głową. — Słowo, Liv! Czuję się dobrze, doktor Dunst jest zadowolony. Pozwolił mi nawet spędzić kilka godzin poza szpitalem! Moi rodzice przyjdą jutro, wiesz? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia, ale na jej usta wypełzł delikatny uśmiech. W życiu Sama nastąpił prawdziwy przełom – rodzice Sama byli tak przerażeni jego chorobą, że nie byli w stanie przestąpić progu kliniki. Rzadko o tym mówił, lecz Liv wiedziała, że miał do nich żal – został zupełnie sam ze swoją chorobą; mały, przerażony dwunastolatek musiał zmierzyć się z nowotworem. Była to samotna i nierówna walka, Liv wspierała go, jak tylko potrafiła, jednak w żaden sposób nie mogła zastąpić mu matki. Wieść, że rodzice Sama wreszcie zmienili postępowanie, również ją ucieszyła. Żywiła nadzieję, że nie rozmyślą się w ostatniej chwili, bo rezygnacja złamałaby Samowi serce. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— To świetna wiadomość! Macie już plany? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wygiął wargi w podkówkę. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Pan doktor zabronił mi się przemęczać i muszę być ostrożny... dlaczego, Liv? Przecież czuję się dobrze — jęknął rozczarowany. Popatrzył na nią z nadzieją, że weźmie jego stronę. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Pogładziła jego miękki policzek i uśmiechnęła się trochę rozbawiona. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Musisz słuchać pana doktora, rozumiesz? Chce dla ciebie jak najlepiej. Wszyscy tego chcemy, Sam. Bądź posłuszny, a szybciej wyzdrowiejesz. I w końcu pójdziemy z Łapą na spacer, co ty na to? — zapytała z nadzieją, że dobrze zapamiętała imię psa Sama. Klasnął w ręce, więc uśmiechnęła się z ulgą. Schyliła się pod łóżko i wyciągnęła wielką paczkę. Sam zapiszczał z zaskoczenia, zakrył dłońmi usta i spojrzał na nią lśniącymi oczami. Liv uwielbiała sprawiać mu niespodzianki; uwielbiała to szczególne szczęśliwe spojrzenie, gdy zupełnie zapominał, że jest ciężko chory. — Mam coś dla ciebie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Podczas pobytu w Rerik poszła z Tomem do sklepu i zrobiła porządne zakupy – trochę upominków dla Sama i Mitchella. Dla Sama znalazła kolejną część przygód <i>Eragona</i>, model samolotu do samodzielnego złożenia, czapkę z wyszytym wizerunkiem smoka na czole oraz ogromną torbę słodyczy. Przeglądał to wszystko teraz w ciszy; mimo radości nie potrafił zamaskować wzruszenia. Pamiętała ich ostatnią rozmowę – przyznał, że boi się jej relacji z Tomem. Spodziewał się, że o nim zapomni, przestanie go odwiedzać i zostawi samego. Sama jej wizyta sprawiła mu wiele radości, a prezentów zupełnie się nie spodziewał.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jesteś najlepsza, Liv. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wiem — roześmiała się głośno. Znów rzucił się w jej ramiona, a Liv miała problem, by utrzymać się na krześle. Zachwiała się, objęła mocniej drobne ciało chłopca i szarpnęła się do przodu. Odetchnęła z ulgą i zaczepnie dźgnęła palcem Sama w żebro. Zachichotał tylko, więc trzymała go przez chwilę w swoich ramionach. Później pocałowała go w czoło i starła z policzków ślady łez. — No, już, jesteś dużym chłopcem, tak? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak — powiedział, prostując się z dumą. Włożył czapkę na głowę i spojrzał na nią z wyczekiwaniem. Liv sięgnęła do torby, wyciągnęła puderniczkę z lusterkiem i podała mu, by mógł się przejrzeć. — I jak wyglądam? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Idealnie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv? — Spojrzała na niego bez słowa, chowając książkę do szafki obok łóżka. Podsunął jej opakowanie z cukierkami, więc wzięła jednego. Sam wyglądał na jednocześnie zawstydzonego i zaciekawionego. — Jak tam z twoim chłopakiem? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wszystko dobrze. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jesteście... no wiesz, chodzicie ze sobą? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zaśmiała się; czuła się trochę jak na przesłuchaniu, które urządził jej ojciec, gdy zaczęła spotykać się z Benem. Zatęskniła nagle za ojcem; tak bardzo chciałaby, aby mógł zadać jej te wszystkie ojcowskie pytania w sprawie Toma. Gdyby nie ten wypadek, być może mogłaby być z nim szczęśliwa. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak, chodzimy ze sobą. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Kocha cię? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Z całą pewnością ją kochał, ale czy będzie kochał nadal, gdy dowie się prawdy? Całe jej życie było jedną wielką tajemnicą; Tom nie miał pojęcia, że Liv regularnie odwiedza Sama, nie wiedział nawet o jego istnieniu. Nie chciała już tak żyć; tej rozmowy bała się równie mocno co nawrotu białaczki, ale po raz pierwszy od dawna zależało jej tak bardzo na drugim człowieku, że nie mogła tego zaprzepaścić. Podejrzewała, że Tom od niej odejdzie, lecz była winna mu prawdę. W głębi serca miała nadzieję, że to miłość zwycięży, a Tom będzie ją nadal tak mocno kochać; jego miłość należała do tych pięknych, uzdrawiających i uskrzydlających. Potrzebowała jej i pragnęła życia z nim. Zakochała się tak szybko i tak mocno jak nigdy wcześniej. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— To dobrze — odparł. Zrobił groźną minę, co wyglądało istotnie zabawnie, Liv jednak powstrzymała śmiech. — Jeżeli zrobi coś beznadziejnego, to z nim porozmawiam. Jesteś prawie moją dziewczyną, Liv! Musi o ciebie dbać. Gdy dorosnę, ożenię się z tobą. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Sam... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Całowaliście się? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Sam! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— No co... chcę wiedzieć — odparł z niewinnym uśmiechem, ale oczy skrzyły się łobuzersko.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Gdy będziesz miał dziewczynę, też będziecie się całować. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ale mnie kochasz bardziej?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie martw się — powiedziała z czułością w głosie. — Na zawsze będziesz moim najlepszym chłopcem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Gustav wyłączył silnik, wyciągnął kluczyk ze stacyjki i przez kilka minut siedział bez ruchu. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Przez ostatnie niecałe dwa kwadranse jechał za samochodem Toma. Pomysł śledzenia przyjaciela należał do tych z kategorii beznadziejnie żenujących, ale Gustav był przekonany, że Tom ani nie odbierze telefonu, ani nie wpuści go do domu. Gdy dojeżdżał do posesji Toma, on właśnie wyjeżdżał w przeciwnym kierunku – więc Gustav wykręcił jak najszybciej i ruszył śladem przyjaciela. Dlaczego nie postanowił poczekać, aż Tom wróci? Cóż, Gustav musiał przyznać się przed sobą, że tego najprostszego rozwiązania nie wziął po prostu pod uwagę. Wróciwszy na główną drogę, wyrzucał sobie, że Tom mógł wybrać się na krótkie zakupy, a on urządza za nim niemalże policyjny pościg. Po kwadransie uświadomił sobie, że Tom jednak nie miał w planach wypadu do sklepu, a jego nieprzemyślany pomysł może nie jest taki idiotyczny. Gustav był zaskoczony, kiedy zazwyczaj dokładny Tom nie zorientował się, że cały czas za nim jedzie. Owa wyjątkowa nieostrożność była tej nocy jego największym sprzymierzeńcem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Rozejrzał się po okolicy. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Na małym parkingu wciśnięte były – poza jego i Toma – jeszcze trzy samochody, każdy w ciemnym kolorze. Bar był budynkiem zbudowanym na planie kwadratu, nad wejściem migotał jakiś napis – z mieszaniną złości oraz zrezygnowania stwierdził, że wzrok znów mu się pogorszył, i nie może tego odczytać. Miejsce było otoczone rosnącymi gęsto drzewami, latarnie dawały dość słabe światło; Gustav pomyślał, że raczej nie chciałby się znaleźć tutaj raz jeszcze zupełnie sam. Wzdrygnął się i w końcu wysiadł z samochodu. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tuż za progiem uderzyła w niego mieszanina zapachu dymu papierosowego, ludzkiego potu i alkoholu. Wzdrygnął się i opanował nagły odruch zatkania dłońmi uszu; mimo tylu lat spędzonych na scenie podczas koncertów, nie mógł przyzwyczaić się do głośnej muzyki. Usunął się z drogi jednemu pijaczkowi i wyciągnął głowę, próbując dostrzec gdzieś Toma.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zastygł wpół kroku, gdy wreszcie go zauważył. Tom stał tyłem do niego przy jednym z wysokich stołków. Rozglądał się jakby od niechcenia po pomieszczeniu, ale Gustav zrozumiał, że na kogoś czeka, gdy zerkał w jedno miejsce z większą częstotliwością. Przysunął się ostrożnie i przechylił, by patrzeć mniej więcej w tym kierunku. Gustav nie wiedział, o kogo może chodzić; przy stolikach siedziały grupki przyjaciół i nikt z nich nie zwracał uwagi na Toma, nie wspominając o osobach, które właśnie udawały, że potrafią tańczyć na małym parkiecie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Ściągnął kurtkę i przetarł mokre od potu czoło. Wtedy dopiero zwrócił uwagę na kelnerkę, która szła w ich kierunku. Miała na sobie czarną koszulkę z małym emblematem na lewej piersi, gęste brązowe włosy opadały falami na ramiona, kilka kosmyków okalało jasną twarz, którą rozświetlał wesoły uśmiech, pod pachą trzymała okrągłą tacę. Dosyć wysoka i szczupła; Gustav w duchu przyznał, że mogłaby mieć węższe biodra i drobniejsze uda. Wyraźnie się znali, ponieważ Tom nie spuszczał z niej wzroku, a kelnerka patrzyła wprost na niego.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dobry wieczór — usłyszał głos Toma. Pobrzmiewała w nim wyszukana uprzejmość, Gustavowi trochę przypominało to zachowanie dżentelmenów ze starych filmów. Dziewczyna się roześmiała. — Szukam mojej dziewczyny. Może ją pani gdzieś tutaj widziała? Taka seksowna ślicznotka...? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Udawała, że się zastanawia. Palcem stukała w brodę i rozglądała się po sali. Gustav bezmyślnie obserwował tę scenę; zupełnie nie miał pojęcia, do czego zmierza Tom.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie wiem, nie wiem... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Cóż... — Tom wzruszył bezradnie ramionami. — W takim razie zadowolę się panią.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tom! — krzyknęła wesoło i rzuciła mu się w ramiona. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv, Liv... moja Liv. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Pochyliwszy się nad nią, pocałował ją powoli, delikatnie, czule. Ręka Liv objęła jego kark i przyciągnęła Toma mocniej do siebie. Gustav otworzył szerzej oczy ze zdziwienia; chociaż chciał odwrócić wzrok, nie mógł się na to zdobyć. Patrzył, jak oboje się całują, a w głowie rozbrzmiewały mu właśnie dzwony kościelne z całego świata, dziwny głosik szeptał jedno słowo: „Idiota”. Rumieniec wstydu wypełzł mu na policzki, gdy uświadomił sobie, jakim naprawdę był kretynem. Miał właśnie przed sobą tę tajemniczą Liv, w której istnienie nikt – poza Mariną – nie wierzył. Ona jedna uwierzyła Tomowi na słowo, chociaż nigdy nie widziała tej dziewczyny. Lojalność jego Mariny w tym momencie go wzruszała – jako jedyna była uczciwa i wierna Tomowi do samego końca. Gdy oni wszyscy naigrawali się z jego wymyślonej dziewczyny, ona go wspierała. Wstydził się, że po raz kolejny wykazał się głupotą i karygodną nieumiejętnością własnego myślenia – przyjął stanowisko przyjaciół z zespołu, ponieważ tak było wygodniej. Otrzymał gotowe wyjaśnienie, więc sam nie musiał poświęcać żadnego wysiłku, by rozważyć inne opcje. Choć w głębi duszy wierzył, że Tom nigdy by go nie okłamał, Georg z Billem zasiali w nim wystarczająco wiele ziaren wątpliwości, aby skreślił Toma. Zrozumiał, że czeka go naprawdę długa droga do pełnej rehabilitacji w oczach przyjaciela. Miał tylko nadzieję, że Tom kiedykolwiek mu wybaczy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gustav raczej starał się unikać widoku całującego Toma – szczególnie gdy był w związku z Blanche. Te sytuacje zwykle dostarczały mu wystarczająco dużej dawki obrzydzenia, by tracił chęć na pocałowanie Mariny. Odwracał wzrok, gdy na horyzoncie pojawiała się Blanche – głośna, piszcząca córeczka bogatego tatusia – i rzucała się na Toma. Czasami martwił się, by ta okropna dziewczyna nie pożarła jego twarzy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wzdrygnął się na samo wspomnienie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nie mógł oderwać wzroku od Toma i Liv; ich pocałunek był delikatny i subtelny. Patrzył na nich nadal, pomimo wrażenia, że znalazł się w środku niezwykle intymnej sytuacji. Było w tym coś świeżego, czystego. Oboje byli ostrożni, ale jednocześnie spragnieni siebie, jakby dawno się nie widzieli. Palce Liv gładziły lekko kark Toma, a on nadal trzymał ją w swoich objęciach. Gustav zaczął zastanawiać się, kiedy ostatni raz pocałował Marinę z takim uczuciem – szybko zdał sobie sprawę, że było to zbyt dawno temu. Od jakiegoś czasu myślał już tylko o Sophie, ale nie miał serca, by odejść od Mariny. Zanim usłyszał drwiący głosik, sam nadał sobie miano idioty. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Dopiero chrząknięcie wyrwało go z rozmyślań. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Uniósł wzrok i nie zdziwił się wcale, gdy napotkał wściekłe spojrzenie Toma. Liv stała za nim i przyglądała mu się z uprzejmym zainteresowaniem. Tom objął ją ręką i wepchnął lekko za siebie, jakby Gustav był wielkim zarazkiem, który zagraża jej życiu. Wbiła palce w jego ramię, ale w ogóle na to nie zareagował. Widząc ten gest, Gustav uśmiechnął się pod nosem – on chciał ją chronić przed każdym, a ona chciała mu pokazać, że jest wystarczająco silna, by stawić czoła światu. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Czego chcesz?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Może nas przedstawisz? — wyrwało mu się. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom nie odpowiedział, tylko zmierzył go bezlitosnym spojrzeniem. W normalnej sytuacji Gustav przeprosiłby za głupie pytanie, ale tym razem skrzyżował ręce na piersiach i odpowiedział mu niewzruszonym spojrzeniem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jestem Liv — odezwała się kelnerka, wychodząc zza pleców Toma. Otworzył usta, jakby chciał zaprotestować, ale w końcu się nie odezwał. Uśmiechnęła się do niego łagodnie i uścisnęła jego dłoń. — Ty pewnie jesteś Gustav? Miło cię poznać. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak, to ja — odparł. — Dobrze cię wreszcie poznać. Wiele już o tobie słyszałem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Naprawdę? — zdziwiła się. Spojrzała rozbawiona na Toma, ale jego oczy nadal ciskały gromy. — Ale chyba nie od niego? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Roześmieli się oboje poza Tomem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Właściwie to od mojej dziewczyny Mariny. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ach, Marina. Słyszałam o niej — powiedziała, mrugając do niego. — Czegoś się napijesz? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Niczego — warknął Tom. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Odwróciła się do niego na pięcie, włosy Liv poderwały się do góry i końcówki uderzyły Gustava w twarz. Potarł dłonią nos i cofnął się o krok. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie pytałam ciebie, skarbie, o zdanie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Może być pepsi — powiedział pojednawczo, słysząc wojowniczy ton Liv. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jasne, usiądźcie, zaraz podam. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv posłała mu kolejny uśmiech i ich opuściła. Tom przez chwilę patrzył na niego bez wyrazu, aż w końcu skinął głową i skierował się ku jedynemu wolnemu stolikowi. Gustav zawiesił kurtkę na oparciu krzesła, usiadł wygodnie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Czego chcesz? — powtórzył. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Musimy pogadać. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom prychnął, wykrzywił usta w podłym uśmiechu i odchylił się na krześle. Wściekły wyglądał identycznie jak Bill. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Teraz, kurwa, chcesz rozmawiać? A można wiedzieć o czym? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dobrze wiesz... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie, kurwa, nie wiem — przerwał mu w połowie zdania. Głos trząsł mu się z emocji, oczy pociemniały. Zaciskał dłonie w pięści i Gustav był pewien, że chętnie by go uderzył. — Zobaczyłeś Liv i nagle mi uwierzyłeś? Możesz spierdalać. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tom... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Skąd w ogóle wiedziałeś, że tutaj będę?! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gustav zawahał się na chwilę. Podrapał się po głowie, poprawił okulary i nagle zaciekawiony rozejrzał się po barze. Czuł na sobie świdrujące spojrzenie Toma, słyszał jego świszczący oddech. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Śledziłem cię.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gdyby nie fakt, że Tom był gotów rozbić mu głowę o stół, właśnie wybuchnąłby śmiechem. Szczęka mu opadła, z otwartych ust wysunął się koniuszek języka, wybałuszył oczy. Jeszcze nigdy nie widział, żeby Tom był tak zaskoczony. Rzadko się zdarza, by starszy z braci nie wiedział, co powiedzieć. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Chyba się przesłyszałem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jechałem za tobą całą drogę, uwierz mi. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jesteś idiotą — powiedział szczerze. Gustav wzruszył ramionami; sam już doszedł do takiego wniosku. — Nie łatwiej byłoby zadzwonić? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— A może byś odebrał telefon? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nie odpowiedział, ponieważ wiedział, że tym razem to Gustav miał rację. Może gdyby dzwonił kilkadziesiąt razy, Tom odebrałby i nawrzeszczał na niego, ale nadal nie chciałby rozmawiać. Pomysł śledzenia przyjaciela był jednym z dziwniejszych, jakie kiedykolwiek przyszły mu do głowy, ale odniósł sukces – Tom, choć niechętnie, jednak z nim rozmawiał.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv pojawiła się znikąd i postawiła przed nimi szklanki z pepsi. Pogładziła Toma po policzku, szybko ścisnęła jego dłoń i pokiwała głową Gustavowi. Domyślała się najwidoczniej, że Gustav szuka sposobu na zażegnanie konfliktu. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Co się dzieje? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Sophie mi wszystko opowiedziała — zignorował ironiczny uśmiech. — Wiem, co naprawdę się wydarzyło. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Całe szczęście, że w końcu przejrzałeś na oczy. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Sophie jest w ciąży, a Georg jej się oświadczył — powiedział. Opowiedział mu pokrótce, co działo się podczas jego wyjazdu, a Tom słuchał bez słowa. Swój romans z Sophie na razie przemilczał; uważał, że to trochę zbyt wiele informacji jak na jedną rozmowę. Poza tym Sophie go odrzuciła, jego uczucia nie miały żadnego znaczenia. — Tom, stary, wybacz mi. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Uśmiechnął się blado w odpowiedzi. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie wciągniesz mnie w żadną akcję ratunkową — zastrzegł po dłuższym milczeniu. Gustav poczuł ukłucie rozczarowania; właśnie liczył na pomoc Toma. — Dobrze wiesz, że próbowałem wszystkiego, żeby jej pomóc, a skończyło się... poza tym to Sophie sama musi uznać, że ma problem. Dopóki będzie naiwnie wierzyła, że wszystko jest dobrze, tak właśnie będzie. Nie zmusisz jej, by odeszła od Georga, szczególnie teraz gdy zaszła w ciążę. Z pewnością uważa, że Georg stanie się teraz ojcem roku... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Mówisz, jakbyś z nią rozmawiał. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie rozmawiałem, ale domyślam się, że myśli w ten sposób. Poza tym — wskazał na krzątającą się za barem Liv — ktoś mi w tym pomógł.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Co jeszcze ci poradziła? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Żebyśmy ich obserwowali. Pierwsi zorientujemy się, że coś jest nie tak – w końcu jesteśmy przyjaciółmi. Wtedy musimy zareagować.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Gala będzie idealną okazją, by ich obserwować. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Skinął głową. Gustav z ulgą zauważył, że rozmawiają o planach w liczbie mnogiej – Tom zastrzegał, że nie chce mieć z tym nic wspólnego, ale, tak jak się domyślał, długo się nie opierał. Mimo że był wściekły na Sophie, był gotów jej pomóc.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Bill zaczął znowu pisać piosenki. — Tom popatrzył na niego dziwnie – miał wrażenie, jakby powstrzymywał śmiech. — Chce powrotu na szczyt... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nie wiedział, jak powiedzieć, że bez Toma. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Och — mruknął tylko. — Zapewne beze mnie. Chyba też nie mam ochoty nagrywać piosenek, w których będzie zawodził o niespełnionej miłości. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gustav wybałuszył oczy. Spodziewał się trochę innej reakcji ze strony Toma. Chociażby krzyku, przekleństw... czegokolwiek. Do cholery, dopiero powiedział, że brat chce zaprzepaścić jego wkład w ich wspólną karierę muzyczną! Czy nie powinien się wściec? Gustav dostałby szału, gdyby usłyszał taką nowinę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie myślałeś, żeby z tym skończyć?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Poruszył bezgłośnie ustami. Pomyślał, że się przesłyszał, ale wtedy jego wzrok padł na Liv.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dla niej? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom wzruszył ramionami i nie odpowiedział. Gustav obserwował Toma, który powoli sączył pepsi. Dopiero teraz zauważył zmianę, która w nim zaszła – rysy Toma wreszcie wyraźnie złagodniały, nie zaciskał już szczęk ze zdenerwowania, wyglądał na wypoczętego i odprężonego. Wściekł się, kiedy go zobaczył – to akurat Gustav był w stanie zrozumieć – ale aura żalu oraz złości wreszcie go opuściła. Jeszcze raz spojrzał na Liv; jak ona tego dokonała? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Myślę o tym od pewnego czasu — wyznał w końcu. — Dla mnie Tokio Hotel już przestało istnieć. Mam nagrywać z Georgiem? Przecież wiesz, że nasza przyjaźń się skończyła. Pisać muzykę dla Billa? — pokręcił bezradnie głową. — Tym razem już się nie podniesiemy bez względu na to, czego pragnie mój brat. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Okej — powiedział, patrząc na niego krytycznie. — Odejdziesz z zespołu i co niby będziesz robił? Kiedyś skończą ci się oszczędności, a poza tym – znam cię, nie wytrzymasz długo w bezczynności. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie mam pojęcia — przyznał. Gustav nie był przekonany, czy decyzja Toma naprawdę była przemyślana. Podejrzewał, że stanowiła raczej wynik chwilowego kaprysu, który mogła spowodować kłótnia z bratem. Chociaż tego też nie był pewien; w końcu bracia kłócili się od zawsze, a Tom nigdy wcześniej nie chciał odejść. — Żyłem nadzieją, że to wszystko da się naprawić. Ale nic z tego, Gustav. Już nie mamy czego ratować. Wcześniej czy później to zrozumiesz i też odejdziesz.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jak właściwie poznałeś Liv? — zapytał, zmieniając nagle temat. Nie miał siły słuchać dzisiaj Toma, który nosił się z zamiarem odejścia z zespołu, lecz nie miał żadnej innej alternatywy. Niedawno wysłuchał tyrady Billa na temat brata; miał na razie dość. Rozmowy z bliźniakami jak zawsze dostarczały mu wiele zawirowań. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tutaj — powiedział ze śmiechem. — Powiedzmy, że moje życie nie było do końca uporządkowane. Często sypiałem z różnymi laskami — wyznał, siląc się na beznamiętny ton. Gustav od razu zrozumiał, że Tom nie miał ochoty dzielić się szczegółami, ale musiał o tym wspomnieć. Poza tym – Bill również mu nieco opowiedział. Doceniał jego szczerość bez względu na to, co sam myślał o nocnych przygodach z różnymi kobietami. Prawie prychnął pod nosem; i mówi to ktoś, kto zdradzał dziewczynę z jej przyjaciółką. — Przespałem się także z Liv.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Przeleciałeś ją i od razu pokochałeś? — Mimo starań Gustav nie powstrzymał sceptycznego uśmiechu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie, właściwie to o niej od razu zapomniałem. Spotkałem się jeszcze z kilkoma laskami. — Milczał, a Gustav wpatrywał się w niego natarczywie. Zazwyczaj tak prywatne sprawy go nie interesowały, ale tym razem chciał wiedzieć wszystko. Poza Mariną nikt nie wierzył w istnienie Liv; co w niej jest takiego niezwykłego, że Tom ją pokochał? Przecież poszła do łóżka z facetem, którego zupełnie nie znała. Skoro zrobiła to z Tomem, z pewnością nie był jej pierwszym mężczyzną. — Trafiłem tutaj po kłótni z Billem. Upiłem się, Liv spędziła ze mną kolejną noc... — zawiesił głos, podrapał się po karku, jakby szukał inspiracji do dalszej opowieści. — Zazwyczaj nie rozmawiam z tymi, z którymi sypiam. Przy Liv rozwiązał mi się język – nie mogłem przestać gadać. Musiałem opowiedzieć jej wszystko. W końcu się zaprzyjaźniliśmy, zabrałem ją do Lyncha... — roześmiał się nagle. — Tańczyliśmy, wiesz? Od lat nie tańczyłem. Nadepnąłem jej na stopę, ona się zachwiała. Stary, spojrzała na mnie tak, że od razu zrozumiałem, że zrobię dla niej wszystko. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Drgnął. Chciał przestrzec Toma przed takimi obietnicami – sam jakiś czas temu przyznał Sophie, że zrobi dla niej wszystko, a ona wykorzystała to i kazała mu odejść, nie zastanawiając się w ogóle nad tym, że łamie mu serce. Pokochał ją taką samą miłością jak Tom Liv. Był podobnie gotowy do największych poświęceń, zaś Sophie szukała odskoczni od Georga. Czy jej wyznania miłości miały jakieś znaczenie? Czy to, co mówiła, było prawdziwe? Jej słowa głęboko go zraniły, jeszcze nigdy nikt go tak nie wykorzystał. Sophie odeszła, wróciła do Georga, któremu chciała dać dziecko, a Gustav został. Czuł się, jakby był zawieszony w przestrzeni; związany z dziewczyną, do której czuł tylko platoniczną miłość, zakochany w kobiecie przyjaciela. Musiał być niespełna rozumu; Sophie wykorzystała go i zostawiła zranionego, a on nadal pragnął poruszyć niebo i ziemię, by zapewnić jej bezpieczeństwo. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Dlaczego Liv miałaby postąpić podobnie? Nie wiedział. Patrzył na nią i miał dziwne przeczucia, że nie jest aż taką idealną osobą, jaką Tom próbuje ją przedstawić. Oczywiście, nie ulegało wątpliwości, że ma jakieś wady – nikt nie jest ich pozbawiony. Ale Gustav nie miał tego na myśli – patrzył na nią i przejmował go jakiś niezrozumiały dreszcz. Czułość, z jaką traktowała Toma, z pewnością nie była udawana, lecz Gustav chętnie poradziłby przyjacielowi, by był ostrożny. Miał mieszane uczucia co do Liv – wierzył, że naprawdę kocha jego przyjaciela, lecz coś stale nie dawało mu spokoju. Czy to jej zamiłowanie do przygód łóżkowych go martwiło? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tom... czy ty w ogóle znasz tę laskę?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wystarczająco, by ją kochać. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Z Blanche było podobnie... — zaczął, chociaż nie wiedział, dokąd właściwie zmierza. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Najwidoczniej Tom wiedział, bo poczerwieniał ze złości. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie, z Blanche nie było podobnie. Blanche pokochała moje pieniądze, prezenty, które ode mnie dostawała, i cały ten cholerny luksus, w którym mogła żyć — wycedził przez zaciśnięte zęby. — Liv kocha mnie. Nawet nie zna naszych kawałków! Nie, nie wyspowiadała mi się z całego życia — dodał, zanim Gustav zdążył wyrazić swoje wątpliwości — podejrzewam, że w jej życiu wydarzyło się coś tak strasznego, że nadal nie potrafi o tym mówić. Ale wiesz co? Jestem cierpliwy. Wiesz dlaczego? Bo ją kocham. Będę czekał tak długo, jak to będzie potrzebne. I kiedy nadejdzie czas, będę przy niej, tak samo jak ona mnie nigdy nie opuściła. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Sophie przekroczyła próg domu i wydała z siebie ciche westchnienie ulgi. Zrzuciła ze stóp nowe skórzane kozaki na wysokim obcasie, odpychając je piętą za siebie. Obdarzyła je jeszcze nienawistnym spojrzeniem i spojrzała na swoje stopy, które pulsowały wściekłym bólem. Nigdy tak bardzo nie pomyliła się co do butów – były niesamowicie niewygodnie, miała wrażenie, że szpilka zaraz się urwie, a ona złamie sobie nogę. Przyrzekła sobie solennie, że nigdy więcej nie da się namówić na buty z wyprzedaży. Zimne panele przyjemnie chłodziły obolałe nogi. Wzięła zakupy pod pachę i poszła do kuchni. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Cześć, Sophie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Och, cześć, mój kochany — odparła z uśmiechem, patrząc na Georga. Siedział przy stole i sączył kawę z kubka. Pochyliła się i pocałowała go w policzek. Na krześle obok postawiła zakupy i zaczęła rozpakowywać torby. — Te buty są okropne, stóp po prostu nie czuję. Zrobisz mi potem masaż? Skarbie, bardzo proszę, jesteś w tym najlepszy. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Najlepszy? — podchwycił Georg, spojrzał na nią mrużąc oczy. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mógł być lepszy od ciebie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wkładała mleko i jajka do lodówki, a Georg tkwił uparcie na swoim miejscu, nie odzywając się ani słowem. Przemknęło jej przez myśl, że mógłby pomóc, zamiast bezczynnie siedzieć, lecz nie wyraziła na głos swoich myśli, tylko zajęła się układaniem reszty produktów. Była zbyt skupiona na swoich czynnościach i pochłonięta rozmyślaniem nad obiadem, by zauważyć, że wyraz twarzy Georga diametralnie się zmienił, co – jak zawsze – zwiastowało nieuchronne kłopoty. Gdyby to zauważyła, być może zdążyłaby ostudzić jego gniew, zapanować nad sytuacją i uniknąć konsekwencji.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Jednak całkowicie nieświadoma objęła go od tyłu ramionami i wtuliła twarz w jego szyję. Oddychał powoli i spokojnie, nie drgnął nawet, gdy go pocałowała. Wpatrywał się w jakiś punkt przed sobą, nie ujął dłoni Sophie, jak miał w zwyczaju. Ignorował ją jak natrętną muchę, w końcu odsunęła się od niego i zbliżyła się do blatu kuchennego. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Na co masz ochotę? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Skąd wiesz, że jestem najlepszy? — wycedził. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— W masażu? — Obróciła się na pięcie, lecz Georg nie zaszczycił jej spojrzeniem. Wzruszyła ramionami do siebie, wbiła wzrok w kark ukochanego, ale gdy nie doczekała się żadnej odpowiedzi, w końcu dodała: — Nie wiem, kocham cię, więc jesteś dla mnie najlepszy we wszystkim. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— A Gustav? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Co Gustav? — zapytała zupełnie zdezorientowana. Czuła się nieswojo, jakby była przesłuchiwana, serce tłukło się mocno w piersi, więc objęła się mocno ramionami. Wiele to nie pomogło, ponieważ czuła, jak drżą jej łydki, ale z pewnością nie z bólu. — Pewnie dla Mariny też jest ideałem, prawda? Tak działa miłość. Gdy kogoś kochasz, widzisz tylko jego najlepsze cechy...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Pewnie lubisz, jak cię posuwa? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Georg! — krzyknęła głośno i zakryła usta dłonią. Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszała. — Jak możesz tak mówić?!</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Podniósł się powoli i odwrócił się do Sophie. Założył ręce na piersiach, kosmyki ciemnych włosów wysuwały się z gumki, okalając jego surową twarz. Sophie uwielbiała ten widok – od zawsze kosmyki zwisały bezwładnie po obu stronach twarzy Georga, a on zakładał je stale za uszy. Od pewnego czasu nosił się z zamiarem odwiedzenia fryzjera, lecz to Sophie odwodziła go od tego. Lubiła, gdy pochylał się nad nią, a długie włosy Georga łaskotały jej nos albo odsłoniętą szyję. Wsuwała weń palce, delektując się ich niespotykaną delikatnością i miękkością. Georg najczęściej opierał głowę na jej brzuchu, pozwalając jej na te pieszczoty. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Teraz Sophie nie miała ochoty na żadne pieszczoty; przełknęła głośno ślinę i cofnęła się mimowolnie. Georg odgarnął włosy – fakt – ale z nieskrywaną wściekłością. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Mów! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Będziemy mieć, do cholery, dziecko! Jak śmiesz do mnie tak mówić?! — wrzasnęła niespodziewanie. Oparła dłonie na biodrach i starała się wyglądać na równie wściekłą, jak była przerażona. Prawda była taka, że najchętniej uciekłaby z kuchni, ponieważ wiedziała, że to tylko kwestia czasu, gdy przegra. Jej wybuch był zaskoczeniem również dla Georga, który uniósł do góry brwi. Przyglądał się jej z niekłamanym zainteresowaniem; Sophie pomyślała, że może jednak ma jakieś szanse. Nie przestawała więc krzyczeć. — Nigdy cię nie zdradziłam, więc nigdy więcej nie chcę tego słyszeć, jasne?! Dlaczego w ogóle przyszło ci coś takiego do głowy? Dlaczego nie potrafisz się cieszyć naszym szczęściem, tylko doszukujesz się problemów? — Kłamstwo spłynęło tak gładko jak niedawne wyznania miłości. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Doprawdy? — zapytał drwiącym głosem. Być może Sophie zyskała chwilową przewagę, ale nie zdołała jej utrzymać. Czuła, jak ogarnia ją panika, myśli rozpierzchły się w popłochu, a ona czuła się jak zagrożone zwierzę. Skupiała się jedynie na ucieczce. — Gustav pożera cię wzrokiem. Jestem pewny, że na ciebie leci, ty mała dziwko. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Georg... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Zaręczyłem się z tobą, by pokazać temu gnojowi, do kogo należysz. Jesteś tylko moja i żaden Gustav nie dotknie cię swoimi paskudnymi łapami, jasne? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wściekłość Georga sięgała zenitu; głos mu drżał, mówił coraz niewyraźniej, zaciskał i rozluźniał pięści, świdrował ją swoim oszalałym spojrzeniem. Sophie poczuła zimną strużkę potu spływającą między łopatkami, gdy uświadomiła sobie, że Georg nie zaręczył się z nią z miłości – on wcale jej nie kochał. Tom i Gustav mieli rację – już nie jest bezpieczna z Georgiem, powinna jak najszybciej odejść. Zabrakło jej na moment tchu, kiedy to sobie wszystko uświadomiła. Wierzyła w jego zapewnienia o dozgonnej miłości, wybaczała każdy raz, gdy podniósł na nią rękę, ufała... Zraniła Gustava, rezygnując z niego, ponieważ uwierzyła w kolejną obietnicę Georga. Była ślepa na wszystkie przestrogi, nie doceniła tego, co próbował zrobić dla niej Tom. Pomyślała o dziecku, które rozwija się pod jej sercem – dlaczego miałaby skazywać niewinne maleństwo na taki los? Nawet w te „lepsze” dni Georga stale czuła się zagrożona, starała się być ostrożna i w głębi serca ciągle drżała ze strachu. Jej moralnym obowiązkiem, jako przyszłej matki, jest zapewnić dziecku bezpieczeństwo. Płacz dławił ją w gardle, gdy myślała, że ich dziecko będzie musiało wychować się z dala od ojca.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Rzuciła się do ucieczki, lecz on był szybszy. Pierwszy cios trafił ją w żebro; zachłysnęła się powietrzem, zachwiała, ale utrzymała na nogach. Mimo to Georg nie pozwolił jej uciec; doskoczył do niej w mgnieniu oka, złapał za włosy i mocno przyciągnął. Krzyknęła głośno z bólu, próbując wbić mu paznokcie w twarz. Szarpała się, a przerażenie tym razem dodawało jej sił; pragnęła wyrwać się za wszelką cenę i uciec jak najdalej. Myślała ciągle o dziecku, które musiała ocalić. Nie mogła pozwolić, by stała mu się jakakolwiek krzywda. Georg w końcu wrzasnął przeciągłym głosem jak zranione zwierzę, gdy zdołała rozorać mu policzek. Liczyła, że ból sprawi, iż rozluźni uścisk, a ona wykorzysta tę chwilę na ucieczkę. Nie stało się tak, Georg szarpnął nią mocniej i pchnął na ścianę. Obróciła się i uderzyła w nią plecami tak mocno, że zabrakło jej powietrza. Zamroczyło ją i osunęła się bezwładnie na ziemię. Wybuchnęła płaczem, gdy zobaczyła, że Georg zbliża się do niej. Skuliła się, podciągając nogi pod samą brodę i oplatając dłońmi brzuch. Nie mogła pozwolić, by zranił jej dziecko.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Żaden cios jednak nie spadał, a Sophie leżała na podłodze, zaciskając mocno oczy. Trzęsła się, napinała boleśnie mięśnie, prawy bok pulsował bólem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Georg upadł na kolana tuż przed nią, więc przerażona Sophie otworzyła oczy. Po policzkach Georga spływały gęsto łzy. Chciał ją objąć lub chociaż dotknąć, ale Sophie wzdrygała się z jękiem za każdym razem, gdy unosił ręce.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Sophie... wybacz mi, proszę... — szeptał gorączkowo. Złapał się za głowę i zawył. — Boże, co ja zrobiłem... Sophie, wybacz, błagam, zrobię wszystko, tylko mnie nie nie zostawiaj... nie odchodź ode mnie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Płakał głośno, zakrywając twarz dłońmi. Choć jego łzy były prawdziwe, Sophie nie czuła do niego niczego więcej poza obrzydzeniem. Podniósł na nią rękę, wiedząc, że jest z nim w ciąży. Choćby wylał morze łez nie zmieni tego, co zrobił, nie zatrze już tych wspomnień. Tym razem nie pomogą żadne przeprosiny. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Ona również płakała – nie tyle z bólu fizycznego, co z bólu utraconej miłości. Człowiek, którego darzyła największym uczuciem, stał się dla niej kimś obcym. Klęczący przed nią Georg tylko fizycznie przypominał tego Georga, w którym się zakochała. Kiedyś w jego oczach widziała pokłady nieskończonej miłości, teraz – tylko siebie. Patrzyła na pierścionek zaręczynowy. Nagle stał się niesamowicie ciężki, jakby wykonano go z ołowiu. Zsunęła go ukradkiem z palca, a chowając go do kieszeni, ukryła również swoją utraconą miłość.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Chwilę przed północą wyszedł ostatni klient, Liv wyłączyła muzykę i cisza dzwoniła jej w uszach. Potrząsnęła głową, wzięła się do sprzątania, rzucając ukradkowe spojrzenia na jeden zajęty stolik. Gustav przeciągnął się na krześle, tłumiąc ziewnięcie, w końcu wstał i założył kurtkę. Rozmawiał jeszcze chwilę z Tomem, potem skinął głową Liv i wyszedł. Usłyszała, jak odpala samochód, i odjeżdża.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Poranna wizyta u Sama przekonała ją ostatecznie, że musi posłuchać rady Markusa. Unikając prawdy, zachowywała się podobnie do rodziców Sama – stale uciekała, ponieważ nie umiała zmierzyć się z prawdą. Nie może żyć z Tomem, skoro ma tyle tajemnic. Nigdy nie poczuje się w pełni bezpieczna, gdy przeszłość będzie czaić się tuż za nią. Każdy dzień zwłoki sprawiał, że stawała się coraz większą oszustką, traciła swoją wiarygodność, a późniejsze rozczarowanie Toma będzie większe. Sam, choroba, śmierć rodziców, Dominic... to wszystko należało do jej życia – Tom nie może być jego częścią, dopóki nie pozna prawdy. Wiedziała, że czeka ją bardzo trudna rozmowa, być może Tom od razu z niej zrezygnuje i przestanie jej ufać, ale wiedziała też, że prawda wcześniej czy później wyjdzie na jaw. Lepiej, żeby dowiedział się o tym od niej. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Podeszła do stolika, przy którym siedział Tom. Rzucił jej zmęczony uśmiech, wsunęła się na jego kolana i oparła dłoń na ramieniu; poczuła przyjemne ciepło w sobie, gdy ręce Toma oplotły jej biodra. Cmoknął ją delikatnie w szyję. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Pogodziliście się? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Chyba tak — odparł z wahaniem. — Nadal jestem na niego wkurwiony, zachował się jak zwykły idiota. Przyjaciele w siebie nie wątpią, nie sądzisz? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Oczywiście — potwierdziła. Palcami gładziła jego kark i przesuwała czarne warkocze. — Ale Gustav przyznał się do błędu, przeprosił cię. Wie, że cię zawiódł, a mimo to nadal się stara. Powinieneś to docenić. Potrzebujesz przyjaciela, Tom. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wiem, wiem — mruknął. — Jak zwykle masz rację. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nie odpowiedziała; zastanawiała się, jak powinna zacząć rozmowę. Ze strachu serce tłukło się szybszym tempem, ale Liv nie wiedziała, od czego zacząć. Co najmniej zszokuje Toma? Fakt, że jest chora? Jej udział w śmierci rodziców? Istnienie jej brata? Zdała sobie sprawę, jak bardzo zabrnęła w kłamstwa, nie widziała prostej drogi wyjścia. Od czego nie zacznie rozmowy i tak skończy tak samo – Tom się wścieknie, usunie ją ze swojego życia, a ona znów wróci do Markusa i będzie błagać go o pomoc. Płacz zdusił ją w gardle; znajdowała się w tak beznadziejnej sytuacji, że miała ochotę tylko usiąść i płakać. Wyrzucała sobie, że nie odeszła od niego, gdy jeszcze miała na to szansę. Obiecała sobie, że nigdy pod żadnym pozorem nie zakocha się, ponieważ inaczej musiałaby albo kłamać, albo wprowadzić kogoś w swoje mroczne tajemnice. Dlaczego złamała to przyrzeczenie? Czy Tom nie byłby szczęśliwszy bez niej? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— On ją kocha — oznajmił nagle. — Gustav kocha Sophie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Przecież jest z Mariną... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wiem, ale jestem pewny, że ją zdradza. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Powiedział ci o tym? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ach... pewnie masz jakiś szósty zmysł? Dorabiasz jako swatka? — zapytała sceptycznie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie — odparł ze złością. Posłał jej zirytowane spojrzenie, ale Liv wzruszyła tylko bezradnie ramionami. — Widziałem to w jego spojrzeniu, gdy o niej mówił. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv nadal nie była przekonana. Wiedziała, że są przyjaciółmi, więc rozumieją się bez słów, lecz przecież Gustav związany jest z Mariną; dlaczego miałby ją zdradzać? Nie wyglądał na faceta, który zdradzałby dziewczynę z jej przyjaciółką. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Miałem wrażenie, że widzę swoje odbicie w lustrze. Patrzę na ciebie w taki sam sposób, Liv. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
To przesadnie romantyczne wyznanie nieco zaskoczyło Liv; nie spodziewałaby się takich słów z ust Toma. Chociaż były nieprawdopodobnie piękne, Liv i tak poczuła ciepło w sercu. W jego oczach faktycznie odbijała się miłość, jaką do niej czuł. Do ciepła dołączyło przyjemne łaskotanie w brzuchu, czuła się trochę jak nastolatka podczas pierwszego pocałunku z chłopakiem. Ostatni raz odczuwała coś podobnego, gdy kilka lat temu była z Benem – wiedziała tylko, że tym razem związek rozpadnie się z jej winy. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Pocałowała go w czoło tuż nad brwią. Zanim zacznie swoją spowiedź, chciała nacieszyć się Tomem; pragnęła tego jak powietrza. Nie miała wprawdzie pewności, lecz podejrzewała, że Tom ją opuści, gdy pozna prawdę o jej życiu. Zamiast więc usiąść na krześle obok, zwiększyć dystans i przyzwyczajać się do jego nieobecności, muskała ustami jego twarz. Kochała te policzki pokryte delikatnym zarostem, spierzchnięte usta, gładkie czoło, silne ramiona, ciepłe dłonie... Chciała zapamiętać każdy detal jego postaci, by potem, podczas samotnych nocy, móc odtwarzać te wrażenia i stwarzać pozory, że jest tuż obok na wyciągnięcie ręki, i nie dzielą ich żadne kilometry. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Musimy porozmawiać — szepnęła płaczliwym tonem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Chrząknęła, ale nic nie mogła poradzić – miała ochotę wybuchnąć płaczem i już. Nie była silna, nie chciała go tracić; chciała tylko normalnego życia, które jej pokazał. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jesteś w ciąży? — zapytał niespodziewanie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ee... nie sądzę. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Masz kogoś? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tom... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Jęk wyrwał się z jej piersi, zupełnie tego nie kontrolowała. Była na tyle roztrzęsiona, że pytania Toma denerwowały ją jeszcze bardziej. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Przepraszam cię, Liv — powiedział ze szczerą skruchą w głosie. Pogładził ją po plecach, a każde miejsce, które dotknęły jego palce, paliło żywym ogniem. — Zabrzmiało to tak poważnie... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Bo chcę porozmawiać o czym ważnym — odparła żałośnie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv, kochanie, proszę cię... możemy przełożyć tę rozmowę na później? — zaproponował. Patrzyła na niego bez słowa; jakaś cząstka jej właśnie wiwatowała, że została uratowana, inna zaś chciała walczyć i doprowadzić rozmowę do końca. — Nie zniosę dzisiaj więcej poważnych rozmów. A jutro będę zdenerwowany przed galą... moja mała, możemy z tym zaczekać?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Będziesz potem wściekły... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie będę — obiecał solennie. Chciała mu wykrzyczeć w twarz, że nie wie, co mówi. Wiedziała, że dostanie szału. Mimo to nie sprzeczała się; nie miała serca ranić go przed galą, którą martwi się już od wielu dni. — Wymkniemy się z gali i będziemy rozmawiać do białego rana, dobrze? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dobrze. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wtuliła twarz w jego szyję i próbowała odepchnąć od siebie myśli, że po gali może być już za późno. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-28842758667715523062015-09-10T16:34:00.000+02:002018-06-11T22:48:18.329+02:0020. Gdybym miał serce, mógłbym cię kochać; gdybym miał głos - mógłbym śpiewać <div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; text-indent: 1cm;">Zapalona nocna lampka dawała przytłumione światło. Na dywanie leżały rzucone niedbale mokre kurtki. Za oknami głośno zawodził wiatr, zacinający jeszcze przed kwadransem deszcz tracił na mocy, fale rozbijały się w oddali o brzeg. Atmosfera przesiąknięta była intymnością, Tom wyczuwał to szczególne mrowienie w ciele, które było jednoznacznym sygnałem zbliżającego się seksu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Ciszę rozdarł cierpiący jęk Toma. Wsunął dłoń pod sweter Liv, ale zanim zdążył chociaż pogładzić palcami biodra Liv, uderzyła go tak mocno, że od razu się cofnął, unosząc rękę w górę. Potrząsając nią, popatrzył zaskoczony na Liv; myślał, że oboje tego chcieli. Dlaczego więc go odtrąciła? Pokręciła powoli głową. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie tak prędko, Kaulitz. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Uśmiechnęła się uroczo. Tom pomyślał, że ten gest zwiastuje dla niego poważne kłopoty. Mimo to stopniowo wzrastało jego podniecenie. Podobała mu się władcza Liv; dla niego była piekielnie seksowna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Bez żadnego ostrzeżenia dźgnęła go palcem w pierś. Otworzył usta, chcąc zaprotestować. To bolało! Szybko ściągnęła z siebie rozpinany sweter, odrzuciła go gdzieś do tyłu, miała na sobie już tylko top, pod materiałem zniknął złoty słonik zawieszony na złotym łańcuszku. Ruszyła powoli w jego kierunku; kroki stawiała nieśpiesznie, jakby pilnowała się, by posuwać się jedynie o kilka centymetrów. Kołysała przy tym zmysłowo biodrami; Tom od razu zapragnął oprzeć na nich dłonie. Chciał poczuć jej ruchy, a nie tylko biernie obserwować. Przez moment jej twarz skryła się w cieniu. Nie spuszczała wzroku z Toma; niebieskie oczy pociemniały. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Sapnął głośniej, gdy Liv przycisnęła dłonie do jego torsu. Gest pozornie skrywający niewinność oraz pewną dozę nieśmiałości, lecz Tom miał wrażenie, że jej dotyk pali go żywym ogniem. Czuł rozchodzące się ciepło, przełknął głośno ślinę. Spróbował ściągnąć z niej top, ale Liv boleśnie wbiła mu paznokieć w pierś i pokręciła głową. Uśmiech nie schodził z jej twarzy; wyglądała na zadowoloną i rozochoconą. Nieśpiesznie głaskała jego ciało przez koszulkę, w końcu wsunęła ręce pod bluzę i powoli ją ściągała. Przeciągała paznokciami po jego odsłoniętych przedramionach, bluza miękko upadła na dywan. Byłby się o nią przewrócił, ale Liv w porę go chwyciła. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Liv. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Nie odpowiedziała. Popychała go tak długo, dopóki nie zderzył się ze ścianą. Miał nadzieję, że gra wstępna już się skończyła, i może ją dotknąć, ale Liv posłała mu ostrzegawcze spojrzenie, jakby słyszała jego myśli. Nie miał pojęcia, jak Liv panuje nad sobą. W powietrzu wisiał seks; Tom wierzył, że Liv też to czuje. Dotykała go ostrożnie, nieśpiesznie, jakby sprawdzała jego granice wytrzymałości. Trwało to dopiero od kilku minut, lecz Tom miał wrażenie, że znęca się nad nim od wielu godzin. Była tak blisko, była taka seksowna, a nie pozwalała się dotknąć. Zwijał dłonie w pięści. Pragnął jej tu i teraz. Spuścił wzrok, gdy koniuszek języka powoli zwilżył wargi. On chciał zrobić o wiele więcej, niż tylko zwilżyć jej usta. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Jego ręce grzecznie zwisały po bokach, chociaż wszystko w nim krzyczało, by ją wreszcie objąć. Najpierw twarz, aksamitnie miękkie policzki i pełne usta. Używała wiśniowej pomadki, przez co smakowała obłędnie. Zjechałby dłońmi niżej, gładząc jej delikatnie wystający obojczyk. Uwielbiał całować ją właśnie w to miejsce; Liv zupełnie traciła wtedy kontrolę nad sobą. Była w stanie jedynie wydawać z siebie ciche mruknięcia, obejmowała go zawsze ramionami i drżała pod nim. To drżenie zwykle mieszało się z jego własnym, wzmagając pożądanie. Zerwałby z niej ten niepotrzebny top, ująłby w dłonie jej piersi...</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie tak szybko. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Oderwał wzrok od jej dekoltu. Skąd znów wiedziała o czym myślał? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Liv przypierała go do ściany. Wsunęła dłonie pod koszulkę, błądząc nieśpiesznie po jego ciele. Ta pieszczota doprowadzała go do silniejszych dreszczy niż poprzednia. Dotyk palców wzdłuż kręgosłupa przypominał tupot mrówek. Zniżały się powoli, badając z osobna wypukłość kręgów. Tom napiął mięśnie; Liv wyczuwała je pod dłońmi. Dotarła w końcu do spodni, szarpnęła je lekko w dół; Tom ze świstem wciągnął powietrze. Potem leniwie przesunęła dłońmi po jego biodrach, gdy dotarła do guzika, odpięła go i wsunęła na chwilę dłoń w spodnie. Przymknął oczy, a Liv w tym czasie ściągnęła z niego koszulkę. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Pasują ci białe koszulki — wymruczała. Przesuwała palcami po nagim torsie, chciwie skubała jego skórę. Miał wrażenie, iż każde dotknięte miejsce pulsuje, w każdym z nich czuł denerwujące mrowienie; chciał się od niej odsunąć, ale za sobą miał ścianę, a Liv napierała na niego swoim ciałem. Zauważyła jego próby i zachichotała. — Masz piękne oczy, Tom. Uwielbiam ich barwę, ciemnieją, gdy jesteś podniecony. Czasami patrzysz w taki sposób, że stopiłbyś górę lodową. Lubię to w tobie, od razu robi mi się gorąco... dobrze wiesz gdzie, Tom. Przez te oczy można się w tobie zakochać, wiesz? To jedna z seksowniejszych rzeczy w tobie — zakończyła szeptem. Delikatnie pogładziła palcem jego przymknięte powieki i długie rzęsy, które rzucały cień na policzki. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Liv...</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Ach, twoje usta — powiedziała, gdy się odezwał. W jej głosie pobrzmiewał zachwyt. Dotknęła rozchylonych warg, gładząc je nieśpiesznie. Gorący oddech Toma owiewał jej skórę. Poruszyła ostrożnie kolczykiem, jęknął głośno. Zanim zdążył się zorientować, Liv skubnęła zębami dolną wargę. Chciał ją pocałować, ale go znów odepchnęła. Zatrzymała palec na brodzie. — Dobrze całujesz, Tom. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Liv, proszę...</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Wiesz co? — zapytała. Spojrzał na nią z nadzieją, że już mogą się normalnie kochać. Dziwny uśmiech podpowiedział mu, że nic z tego. Liv dopiero się rozkręcała, a to, w jakim był stanie, wprawiało ją w szampański nastrój. Zaczynał tracić panowanie nad sobą, kiedy przyciskała piersi do jego torsu i stykali się biodrami. Z piersi wyrwał mu się okrzyk zdziwienia, gdy klepnęła go mocno w pośladki. — Masz fajny tyłek. Pewnie każda ci to mówiła? — Nie wyglądała na specjalnie rozżaloną, raczej szczerze zaintrygowaną. Nie wierzył, że to dzieje się naprawdę. Liv zachowywała się, jakby pytała go o plany na wieczór, podczas gdy on płonął z pożądania. Skinął nieznacznie głową. Ten komplement słyszał kilkakrotnie, ale żadna z poprzednich kobiet nie doprowadziła go do takiego stanu. Zazwyczaj gra wstępna była krótka i szybko lądowali w łóżku. Liv zaplanowała długi i gorący wieczór. — Ech, tak myślałam. Nie ma się czego wstydzić, skarbie. Naprawdę jesteś seksowny — stwierdziła pocieszającym tonem, przy czym zacisnęła dłonie na jego pośladkach. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Później, gdy dla Toma minęła już cała wieczność, przycisnęła jego ręce do ściany; choć i tak był jej w pełni posłuszny, chciała mieć pewność, że Tom się nie ruszy. Nie musiał nawet mówić, że Liv może z nim zrobić wszystko wedle własnego uznania; ona to doskonale wiedziała. Wykorzystywała jego słabość, pogłębiając pożądanie. Gdy poczuł jej gorące usta na skórze, myślał, że zaraz oszaleje. Liv w ogóle nie dbała o stan jego umysłu – składała powoli pocałunek za pocałunkiem na jego szyi, jakby zastanawiała się, które miejsce powinna teraz nagrodzić. Dotknęła wargami obojczyka dokładnie w tym miejscu, gdzie sam chciał ją całować. Nawet nie sądził, że to może być aż tak podniecające. Zostawiała na jego torsie mokre, cholernie seksowne ślady. Delikatnie skubnęła zębami jego sutek; Tom nie powstrzymał głośnego jęku. Zaśmiała się cicho i cmoknęła go ostatni raz. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Odsunęła się, puściła jego ręce. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Liv. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Słucham, Tom? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Pozwól mi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Na co? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Dotknąć cię. Całować, rozebrać, pieścić. Chcę cię tu i teraz, chcę cię... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Jesteś bardzo niecierpliwy — szepnęła. Wspięła się na palce i ostrożnie ugryzła płatek jego ucha. Trąciła nosem jego policzek. — Nie jesteś jeszcze gotowy. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Zacisnął mocno zęby. Zamknął oczy i przylgnął nagimi plecami do ściany; miał nadzieję, że chłód powierzchni nieco go orzeźwi. Nie wiedział, co wstąpiło w Liv, ale nabrał pewności, że będzie kontynuować tę grę, dopóki nie zacznie jej błagać o spełnienie. Nie chciał do tego dopuścić, już wystarczająco za wiele razy okazał swoją słabość. Powinien lepiej nad sobą panować, wydobyć z siebie spokój, który towarzyszył Liv. Całowała i pieściła jego ciało z takim spokojem, jakby robiła to codziennie. Pierwszy raz Liv przejęła pełną kontrolę, a opanowania mogliby jej pozazdrościć tybetańscy mnisi. Jak ona to robiła? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Milczał, gdy całowała go po policzku. Milczał, gdy objęła jego kark i znów przylgnęła do niego całym ciałem; nawet igła nie zmieściłaby się pomiędzy nimi. Pokrywała pocałunkami linię szczęki, czasami cmoknęła go niespodziewanie w szyję, palcami gładziła kark. Tom jedynie pragnął zerwać z niej wreszcie te ubrania i skończyć swoje katusze. W myślach jego dłonie powędrowały już na pośladki, a chociaż w rzeczywistości dalej zwisały przy ciele, potrafił wyobrazić sobie ich jędrność. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Postanowienie szlag trafił, gdy Liv najpierw pocałowała kącik jego ust, a potem szarpnęła zębami dolną wargę. Z piersi wyrwał mu się głośny jęk, otworzył oczy i popatrzył na nią. Chciał od razu wpić się w te rozchylone usta, całować ją tak długo, aż braknie tchu. Patrzyła na niego z niewinnym zachwytem; oto prawie rzuciła na kolana Toma Kaulitza. Drżał cały, już nie myślał, co próbował sobie obiecywać. Pierś unosiła się i opadała w szybkim tempie, czuł bicie serca w całym ciele, podniecające mrowienie hamowało zdolność logicznego myślenia. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Liv... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Co takiego, Tom? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Oddychał ciężko, nie mógł się zdecydować, co najpierw zrobić z Liv. Starł dłonią pot z czoła i nie odrywał od niej wzroku. Granatowy top doprowadzał go do szału, miał ochotę zerwać go z niej, porwać materiał i odrzucić wreszcie poza zasięg wzroku. Liv patrzyła na niego w spokoju, gdy on szalał z pożądania. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Co mógł jej powiedzieć? Że szalał za nią? Pragnął jej ciała, duszy i przeszłości. Chciał nią zawładnąć, chciał, by również za nim szalała. Chciał całować ją do świtu, kochać się z nią do końca świata, zamieszkać w jej sercu, rozjaśnić wreszcie mrok, który stale ją spowijał. Pragnął tak wiele naraz, że dziwił się, że jeszcze nie eksplodował. Był gotów poświęcić wszystko dla niej, oddałby jej tak wiele. Chciał zasypiać przy jej boku, czuć na sobie jej oddech, przytulać ją przez sen i wreszcie odegnać wszystkie lęki. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Doprowadzasz mnie do obłędu. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Jęknął z rozkoszy, gdy go nie odtrąciła. Zamknął ją w niedźwiedzim uścisku, wpijając się chciwie w jej usta. Odwrócił się i tym razem to on przyciskał ją do ściany, napierając na nią swoim ciałem. Unoszące się przy nieregularnym oddechu piersi co chwilę uderzały go w tors, co przypomniało mu, że nienawidzi jej topu. Ściągał go z niej, sunąc dłońmi po ciele. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Pisnęła, gdy poderwał ją do góry. Rozochociło go to jeszcze mocniej, posadził ją na parapecie, a Liv od razu objęła jego biodra nogami. Zerwał z niej stanik. Oparł się dłońmi o zimną szybę i popatrzył na nią. W szybie odbijała się jego wykrzywiona pożądaniem twarz. Zniekształcony wielki smok łypał na niego swoim okiem; było to na tyle niezwykłe wrażenie, że Tom bezwiednie pogładził pysk potwora. Liv wygięła się w łuk, gęsia skórka pokryła jej półnagie ciało. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Końcem języka zwilżyła wargi, delikatny uśmiech błąkał się po jej twarzy. W ogóle do niej nie pasował; właśnie doprowadziła go niemalże na skraj pożądania, a wyglądała tak niewinnie jak przyzwoita uczennica z porządnej szkoły. Oczy jej błyszczały, posyłała mu powłóczyste spojrzenia, kropelki potu perliły się na czole. Zakryła ręką nagie piersi, unosząc przy tym brew w geście zawstydzenia. Tom miał ochotę się roześmiać, ale tylko ją pocałował i wreszcie odpiął guzik spodni. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie, nie! </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Liv próbowała się wyrwać, ale tym razem to Tom był silniejszy. Ściągnął z niej spodnie i kucnął. Objął dłońmi szczupłe łydki, którymi nerwowo ruszała. Ścisnął je mocniej, wtulił nos pod zgięciem kolana. Gdy zaczął powoli całować jej nogi, Liv drżała jak osika na wietrze i nadal próbowała się wyrwać. Jej śmiech mieszał się z seksownymi mruknięciami, których nie potrafiła powstrzymać. Ten dźwięk był tak cudowny, że Tom chciał już zakończyć grę wstępną i nareszcie znaleźć się w jej ciepłym wnętrzu. Odrzucił jednak ten pomysł i zbliżył się pocałunkami do uda. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Tom! — wrzasnęła. — Nienawidzę cię! </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Krzyczała, uderzając go w ramię. Uszczypał ją lekko w wewnętrzną stronę uda, Liv podskoczyła. Potem pocałował ją w to miejsce, przesuwając się ustami wyżej. Ucałował delikatnie zarysowane kości biodrowe, Liv objęła dłońmi jego twarz. Spojrzał na nią; cała drżała, pot spływał między jej piersiami, złoty słonik błyszczał. Policzki miała zaczerwienione, usta rozchylone, w oczach błyszczało pożądanie. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie rób tego, proszę... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Powoli pokręcił głową i był pewien, że jej twarz wyrażała taką samą udrękę jak jego, zanim role się odwróciły. Tom również znał czułe punkty Liv i właśnie planował przypomnieć jej o tym. Patrzyła na niego nieprzytomnie, wiedział, że jest bliska szaleństwa. Zacisnęła zęby i zamknęła oczy; postanowiła to samo, co on nie tak dawno temu. Wiedział, że już za kilka chwil straci nad sobą kontrolę; przecież tak dobrze ją znał. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Pocałował rowek między piersiami; na skórze od razu pojawiła się gęsia skórka. Widok tak dobrze mu znany znów go podniecił, sam ledwo nad sobą panował, gdy muskał ustami jej stwardniałe sutki. Liv bez słowa wbiła paznokcie w jego ramię; w ogóle nie czuł bólu. Przesunął palcami po obojczyku; drgnęła, ale nie otworzyła oczu. Wzięła głębszy oddech, gdy jego wargi dotknęły skóry. Całował ją nieśpiesznie w górę ku ramionom, a potem z powrotem zniżał się ku piersiom. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Tom, proszę cię. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— O co mnie prosisz, skarbie? — zapytał z ustami przy jej szyi. Przedłużał tę chwilę tak długo, jak tylko był w stanie wytrzymać. Nie chciał być pierwszym, który zacznie prosić, chociaż wiedział, że dłużej nie będzie się już opierać. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Zabiję cię, Tom — powiedziała poważnie, wbijając mocniej paznokcie w jego plecy. Podniecona Liv potrafiła czasami udrapać, dając upust swoim emocjom. Dzisiaj była prawie nieprzytomna z pożądania; nawet nie chciał wiedzieć, ile będzie miał śladów. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Krzyknęła, gdy wreszcie w nią wszedł. Drżał tak bardzo, że o mało nie osunął się na kolana z ulgi. Objęła go mocniej ramionami, Tom oparł dłoń na szybie, drugą ręką oplótł ją w pasie. Trąciła go nosem w ucho, jęknęła, gdy poruszył się mocniej. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nadal mnie nienawidzisz? — zapytał z wyraźnym wysiłkiem. Ostatnie głoski przeszły w jęk, gdy Liv dotknęła ustami jego ucha. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Tak — wyszeptała. Oddychała nierówno, powstrzymywała jęknięcia. — Nienawidzę twoich pięknych oczu, gorących ust i tego seksownego ciała. Nienawidzę... — krzyknęła, gdy zimną dłonią objął jej udo.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Jesteś słabsza, Liv. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Bzdura! To ty prosiłeś... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Ponownie nie dokończyła myśli, ponieważ Tom zamknął jej usta pocałunkiem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; text-indent: 1cm;">Roy Schiller był dużym mężczyzną po czterdziestce. Prawie wszystko miał duże: dłonie, stopy, brzuch, nos i uszy. Jego szeroka klatka piersiowa ledwo mieściła się w wąskich drzwiach, które – jak na ironię – sam kazał zamontować. Jedyne, co miał małe, to oczy – malutkie, świńskie, świdrujące. Zupełnie nie pasowały do wielkiej twarzy i ginęły w niej, co nadawało mu nieco groteskowy wygląd. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Sandra pieszczotliwie nazywała go Oczkiem. Wygląd w ogóle nie odzwierciedlał jego charakteru – był miłym facetem o niespotykanym poczuciu humoru, zawsze miał czas, by wysłuchać, opiekował się nimi i dobrze je traktował. Lubiła go jak każda inna dziewczyna z klubu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Cześć, dziewczynki! — przywitał się, gdy wreszcie przecisnął się w drzwiach. W garderobie rozbrzmiały wesołe okrzyki kobiece. — Jak zawsze wyglądacie imponująco. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Dzięki, Oczko! </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">W garderobie znajdowało się obecnie sześć dziewcząt; Sandra zajmowała miejsca ze Scarlett przy olbrzymim lustrze. Kilka małych żarówek było zamontowanych na krawędzi, co dawało lepsze oświetlenie. Scarlett trzymała w dłoni czarną kredkę do oczu, a Sandra modliła się w duchu, by przyjaciółka jak najszybciej skończyła ją malować – mimo że ufała Scarlett, nienawidziła tej chwili; ciągle czuła niezrozumiałe mdłości, brakowało jej tchu, a oczy łzawiły jak przy oglądaniu niezwykle smutnego filmu romantycznego. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Co ty jej robisz, Scarlett? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Blondynka rzuciła Royowi urażone spojrzenie, który od razu uniósł ręce do góry. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Maluję ją. Sandra nie potrafi się dobrze umalować... A poza tym ona zawsze tak płacze. — Wzruszyła bezradnie ramionami, Roy spojrzał na Sandrę, ale postanowił tego nie komentować. Kobieta z kredką do oczu w dłoni była dla niego kobietą niebezpieczną.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Okej, okej — powiedział do siebie. Sandra zezowała na niego jednym okiem, gdy w tym czasie Scarlett szybko i pewnie malowała kreski na prawej powiece. — Scarlett, jeden pan poprosił o ciebie. Gdyby coś było nie tak, wiesz co robić. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Tak jest. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Sandra — zwrócił się do niej. Przełknęła ślinę i nagle poczuła ukłucie stresu. — Dzisiaj idziesz na salę. Trochę potańczysz i zajmiesz się niektórymi facetami. Trzech z nich interesuje się tobą. Być może nastąpi jakiś przełom? — zawiesił teatralnie głos, a Sandra wybałuszyła oczy. Nareszcie! Roy uśmiechnął się dobrotliwie i poklepał ją delikatnie po policzku. Zawył przeciągłym głosem, gdy Scarlett uderzyła go pięścią. — Co za kobieta... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Mrucząc, odszedł do innych dziewczyn. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Słyszałaś? — podchwyciła Scarlett, gdy Roy zniknął z pola widzenia. Uśmiechała się szeroko i promieniowała niekłamanym szczęściem. — Mówiłam ci, że tutaj często przychodzą producenci filmowi i inne szychy z filmowego światka. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">To właśnie Scarlett namówiła ją na pracę w nocnym klubie Roya. Obraziła się, gdy po raz pierwszy usłyszała tę propozycję. Nazwała ją dziwką i wyszła z jej mieszkania; była bardzo poruszona, bo jak przyjaciółka mogła zaproponować coś takiego?! Wtedy nie mieściło jej się to w głowie. Właśnie straciła pracę w teatrze, jej debiutancka płyta okazała się kata</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; text-indent: 1cm;">strofą, więc oczekiwała jakiegoś pocieszenia od przyjaciółki, a nie propozycji pracy w pornobiznesie!</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; text-indent: 1cm;">Bill ją bardzo wspierał w tym okresie, ale nie potrafił w żaden sposób wpłynąć na jej poczucie winy – próbowała swoich sił w tak wielu miejscach, że nie mogła spokojnie spojrzeć sobie w oczy. Podczas spotkań z przyjaciółmi Billa czuła się nieznośnie bezużyteczna, niknęła wśród zachwytów nad tancerką Sophie czy Mariną, która była jedną z najlepszych studentek na swoim uniwersytecie. Czuła się przy nich nijaka, szara, zupełnie bezwartościowa. Bill nie rozumiał jej niskiego poczucia wartości – kochał ją bezwarunkowo i każdego dnia starał się, by o tym nie zapomniała. Był dla niej nie tylko czułym facetem, ale przede wszystkim najlepszym przyjacielem. Zapewniał ją o swoim niesłabnącym i szczerym uczuciu, był dla niej ogromnym wsparciem, lecz Sandra czuła, że musi w końcu zrobić coś, by Bill mógł myśleć, że ma naprawdę wartościową dziewczynę, która potrafi o siebie zadbać, a nie tylko korzystać z pieniędzy bogatego faceta. Słyszała raz, gdy krytykował byłą dziewczynę Toma – oszukiwała go przez kilka miesięcy i była z nim tylko dla pieniędzy. Bardzo wtedy żałowała Toma i Billa, który starał się, by brat wreszcie przejrzał na oczy. Nie chciała nigdy usłyszeć czegoś podobnego na swój temat. Pragnienie – które przeradzało się w desperację – bycia doskonałą powodowało, że dokonywała złych wyborów.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Bill wreszcie będzie ze mnie dumny — mruknęła do siebie, przesiąknięta poczuciem olbrzymiej nadziei; miała wrażenie, że to piękne uczucie wprost ją rozjaśnia. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Scarlett posłała jej kpiące spojrzenie. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Bill kocha cię bezinteresownie, skarbie. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Masz rację, oczywiście — przytaknęła szybko — ale nie chcę być dziewczyną bogatego faceta. Chcę robić coś, co mnie też będzie dawało radość, a przy okazji odpowiednie pieniądze. Bill zawsze powtarza, że Blanche... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Daj spokój z tą dziewczyną. Wielokrotnie opowiadałaś mi, że okradła Toma, a potem go zostawiła. Ty kochasz swojego Billa, to zasadnicza różnica — zauważyła, robiąc poważną minę, ale Sandry to nie przekonało. Kochała Billa, oczywiście, a mimo to nie była pewna, jak długo on będzie kochał kogoś, kto nie umie znaleźć nawet pracy. — A tak przy okazji – co dzieje się z niesfornym braciszkiem? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Wyjechał — odparła krótko. Nie zamierzała wdawać się w szczegóły, już tyle słyszała rozmów o Tomie, że miała tego serdecznie dosyć. Czy oni wszyscy naprawdę nie mieli innych tematów? Potrafiła zrozumieć, że go nienawidzą, sama też za nim nie przepadała, ale dlaczego ciągle o nim rozmawiać? Wyjechał, przepadł, koniec sprawy. — Na pewno tutaj nie przyjdzie. Raz nas widział, gdy mnie namówiłaś, żebyśmy poszły... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— ...nie przesadzaj, sama tego chciałaś... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— ...ale udało mi się wcisnąć Billowi naszą wersję. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Zuch dziewczynka — Scarlett cmoknęła przyjaciółkę w czoło. — Jeszcze tylko trochę i będziesz mogła stąd odejść. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Sandra uśmiechnęła się, ale w głębi czuła, że nigdy nie będzie mogła odejść.</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; text-indent: 1cm;">— Wiesz co? — zapytał Bill. Położył nogi na stole; Gustav skrzywił się, gdy musiał patrzeć na jego zielone skarpetki z postaciami z Muppet Show. Gustav czasami naprawdę nie rozumiał gustu Sandry, która sprawiła młodszemu z braci to ohydztwo. Brunet przyglądał się krytycznie swoim paznokciom i co jakiś czas poprawiał pilniczkiem ich długość. Gustav przywykł do czarnego lakieru na paznokciach u przyjaciela, ale nowa buteleczka lakieru w kolorze brokatowego granatu go obrzydzała. Oderwał więc od niej wzrok, spojrzał na Billa. — Mam dość. Ciągle słyszę te same pytania: „Gdzie jest Tom?”, „Co robi Tom?”, „Dlaczego nie odbiera telefonów?”... Kurwa, to jest naprawdę nudne. Oczywiście, Tom jest moim bratem, ale czy to znaczy, że mam na niego jakiś radar? Nie wiem, może w dupie? — Wzruszył ramionami, Gustav westchnął; gwiazdorzenie Billa naprawdę potrafiło zdenerwować. — Nie wiem, gdzie jest mój przeklęty braciszek. Nie wiem, kiedy wróci. I nic mnie to nie obchodzi. Zaspokoiłem twoją ciekawość? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— A co z tą jego dziewczyną? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Bill zawył w odpowiedzi i uderzył pięścią w stół.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Gustav od początku wiedział, że przyjście do Billa mija się z celem. Ale postanowił zaryzykować, ponieważ musiał jak najszybciej porozmawiać z Tomem, a on wyłączył telefon i nadal nie odpowiadał. Miał nadzieję – jak zwykle złudną – że Bill jednak ma pojęcie, gdzie podziewa się Tom. Nie rozumiał, o co tak bardzo znów się pokłócili, lecz z pewnością zadziwiała go pogarda w głosie bruneta. Gustav coraz częściej tęsknił do czasów, gdy Bill traktował Toma w inny sposób – był dla niego idealnym starszym bratem, który – pomimo ich pełnoletności – zawsze się nim zajmował, poza tym byli nierozłączni, a fizyczne różnice uwydatniały podobizny niewidoczne dla oczu. Podejrzewał, że teraz Bill chętnie wbiłby te piękne pazurki w twarz swojego brata. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Przez pewien – stanowczo za długi – czas Gustav również myślał, że winę za rozpad ich przyjaźni ponosi Tom. Już od wielu miesięcy starszy z braci stronił od wspólnych imprez i spotkań, co na początku spotykało się z ogólnym zdziwieniem, potem obojętnością, a teraz temat Toma wypływał przy każdym spotkaniu. Rewelacje Toma dotyczące Sophie wstrząsnęły nim do głębi, ale wtedy mu uwierzył, później – zmienił zdanie, czego obecnie naprawdę żałował. I właśnie o tym chciał porozmawiać z Tomem. Wiedział, że jeżeli Tom nie jest już wściekły, to zapewne na tyle urażony, iż nie będzie chciał go w ogóle słuchać. Mimo wszystko musiał spróbować naprawić swój błąd. W głębi duszy Gustav przyznawał mu nawet rację, był tylko tym biednym, tchórzliwym Gustavem, który stale zmieniał swoje stanowisko – któż by brał go na poważnie? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Niestety, było w tym sporo racji. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Można rzec, że oczy otworzyła mu złość Mariny; to ona niedawno wykrzyczała mu w twarz, że jest tchórzem. Jej upór i przekonanie o niewinności Toma ostatecznie przekonało go do zmiany decyzji. Poza tym był jeszcze Georg i jego horrendalne oświadczyny. Scenka była iście anielska – zakochani oraz ich przyjaciele, którzy również tworzyli parę. Ładna sceneria, ogólne zaskoczenie w restauracji i wielki aplauz. Być może – po odpowiedniej ilości wódki – Gustav również byłby tym zachwycony, ale gdy Georg wyciągnął pierścionek, serce podeszło mu do gardła. Z pewnością Georg kiedyś kochał Sophie – kochał ją piękną, czystą miłością, która była obiektem zazdrości jego fanek. Lecz Gustav zrozumiał, że to, co czuł Georg, nie było już ani piękne, ani czyste, ani zdrowe. Wcale nie oświadczył się naiwnej Sophie z miłości – oświadczył się jej, ponieważ wiedział, że to z Gustavem go zdradziła. W ten dziwny, groteskowy sposób Georg pokazał przyjacielowi, że domyślił się prawdy. Podobnie jak Marina miał ochotę zerwać się na równe nogi i przeszkodzić tej katastrofie, lecz siedział bez ruchu na krześle, jakby do niego przyrósł. Nie mógł ruszyć żadnym członkiem, a jego twarz zastygła w wyrazie ogromnego, idiotycznego zaskoczenia pomieszanego z przerażeniem. Nie wierzył własnym oczom, że to wszystko działo się naprawdę, a nie było wytworem zwykłego snu. Ponadto przeczuwał, że to całe przedstawienie wcześniej czy później przyniesie tragiczne skutki. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Dlatego właśnie chciał skontaktować się z Tomem – było to tchórzliwe i właściwie podłe z jego strony. Odwrócił się od niego – bo tak było najwygodniej – a teraz potrzebował jego pomocy. Mimo że zranił Toma, wiedział, że on jeden zareaguje na jego prośbę. Poza tym – zbyt zależało mu na Sophie, by znów odpuścić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Czy ty mnie, kurwa, w ogóle słuchasz? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Sorry, możesz powtórzyć? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Bill westchnął ostentacyjnie, czym naraził się na ironiczny uśmiech Gustava. Upił łyk piwa, Gustav obdarzył swoją puszkę pepsi krótkim spojrzeniem, ale na razie z niej zrezygnował. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Uważam, że po gali musimy wziąć się do pracy. Napisałem kilka tekstów, trzeba zająć się muzyką. Musimy wrócić na szczyt. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Na szczyt? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Tak — potwierdził oschle. — Chyba już odpocząłeś na wakacjach, co? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Gustav rozdziawił szeroko usta i nic nie powiedział. Trybiki w jego mózgu pracowały tak szybko, że prawie słyszał, jak się przesuwają. Gdy on myślał, jak ratować Sophie z objęć Georga, dochodził do wniosku, że jego najlepszy przyjaciel ma zadatki na psychopatę, Bill w tym czasie tworzył! Miał wrażenie, że kolejny raz śni. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Przecież pozabijacie się z Tomem, gdy tylko się spotkacie. Georg go zabije. Bill, kurwa, ja się boję tej pieprzonej gali, a ty chcesz znowu nagrywać?! </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Teraz zamilkł Bill i unikał spojrzenia Gustava. Przyglądał się swoim dłoniom, a Gustav przeczuwał, że to, co powie, spowoduje największy jak dotąd wstrząs. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie chcę nagrywać już z moim bratem, Gustav. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Co? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Chyba nie jesteś głuchy? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Tokio Hotel powstało dzięki <i>wam</i>. To nie jest tylko twój zespół, Bill. Tworzyliśmy je <i>razem</i>. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Zgadzam się z tobą — powiedział niespodziewanie. — Masz rację, gdy mówisz, że razem tworzyliśmy Tokio Hotel. To były naprawdę piękne czasy i wiele zawdzięczam mojemu bratu; to on nie tracił nadziei, gdy my się już poddawaliśmy, to on walczył, kiedy sami przestawaliśmy. Ale te czasy już minęły, Gustav. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie masz prawa decydować za niego! — wrzasnął, uderzając pięścią w blat stołu. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— To Tom zdecydował! — odkrzyknął. Opuścił z hukiem nogi na podłogę. Ciemne oczy ciskały gromy, twarz wykrzywiała wściekłość. W normalnej sytuacji Gustav starałby się załagodzić sprawę, ale zbyt wiele razy milczał, gdy miał ochotę wrzeszczeć ze złości. Tym razem nie da Billowi satysfakcji. — Pochwalił ci się, jak rzucił się na mnie w domu naszej matki? Gdyby nie Gordon, był gotów mnie tam zatłuc, a matka stała obok! Chwalił ci się kiedykolwiek, gdzie spędzał te wszystkie pieprzone noce?! Chodził na dziwki! A gdy wracał do domu, był zupełnie rozbity! Sądzisz, że nigdy się o niego nie martwiłem, kiedy nie wracał na noc? Zawsze! Czułem, kurwa, wszystko, co on wtedy czuł! Myślicie, że tak się zmienił? Gówno prawda! Ta cała Liv to kolejna dziwka, która go okradnie i zostawi! Tak było z Blanche, prosiłem go, żeby się opamiętał... Mam to teraz w dupie, słyszysz?! Niech się stoczy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Bill wrzeszczał wysokim głosem, opluwając Gustava śliną. Nie zauważył nawet, kiedy wstał, więc opadł z powrotem na krzesło wyraźnie zmęczony. Gustav od dawna nie widział, by coś tak rozwścieczyło Billa, a i tak domyślał się, że to wykrzyczał wyłącznie to, co najbardziej go denerwowało. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Bill, gdybyście porozmawiali... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Jeżeli ci się coś nie podoba – możesz odejść — rzekł cicho, nie zwracając uwagi na to, co powiedział Gustav. Był zupełnie wytrącony z równowagi. Przymknął powieki i oparł głowę na ręce, a ten widok sprawił, że Gustav poczuł nagły żal. Żałował tego, co właśnie usłyszał. To było zbyt szczere, w słowach Billa kryło się wiele zbyt długo skrywanego bólu. — To twoja sprawa. Tom jest moim bratem, ale nie muszę być z nim związany przez całe życie. Myślę, że on też już tego nie chce. Ciągle się wścieka, że nie może się rozwijać, robi z siebie takiego męczennika... Lubię to, co robimy. Lubię koncerty, spotkania z fanami i wszystko, co osiągnęliśmy z zespołem. Nie potrzebuję wiecznej chwały. Tom traktuje to zbyt poważnie, mam wrażenie, że muzyka dla niego to jakaś święta misja. Pokochały nas miliony, czy to nie wystarczy? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Gustav pokręcił bezradnie głową, podniósł się nie zwracając uwagi na otwartą pepsi, zabrał kurtkę i wyszedł. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; text-indent: 1cm;">— Przeziębisz się, Liv. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Spojrzała na niego bez słowa, wykrzywiając wargi w ironicznym uśmiechu. Wzruszył ramionami, bo wiedział, co miała na myśli: mówi to ktoś, kto stoi w samej koszulce przy otwartym oknie i pali papierosa. Liv siedziała obok niego na parapecie, na którym niedawno się kochali, i odrywała małe kawałki ciasta, które potem lądowały w jej ustach. Ubrała z powrotem dżinsy, włożyła jego bluzę i zasunęła suwak pod samą szyję. Talerz z połamanymi kawałkami ciasta leżał pomiędzy jej nogami; okruszki walały się po talerzu, jej spodniach, bluzie Toma i zdobiły kąciki jej ust. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— I co dalej? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Potarł zmarznięte ramiona i zaciągnął się papierosem. Dym wypełniał jego płuca, a potem Tom obserwował, jak wydmuchany w jednej chwili zostaje porwany przez wiatr. Oparł się łokciem o framugę okna i rzucił krótkie spojrzenie na pokój. Pościel na obu łóżkach była skołtuniona, poduszki leżały na podłodze, obok zarejestrował wzrokiem top Liv i dalej jej sweter. W powietrzu nadal unosił się zapach szalonego seksu; poza nim wyczuwał aromat ciasta czekoladowego i lekką woń bzu. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Spojrzał na Liv. Uśmiechnęła się łagodnie, przeczesała włosy palcami i stłumiła ziewnięcie. Była zmęczona, ale nie zauważał żadnych oznak, które miałyby zwiastować kolejne zasłabnięcie. Wydawało się, że Liv już o tym nie pamięta, lecz on ją bacznie obserwował. Wystraszył się, gdy Liv nagle upadła, lecz najwyraźniej faktycznie była to chwilowa niedyspozycja, ponieważ od tamtego czasu czuła się dobrze. Mimo że Tom w końcu uwierzył w jej tłumaczenie, postanowił chociaż przez jakiś czas nie spuszczać z niej wzroku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Wrócimy do siebie... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Pójdę z tobą na galę — przypomniała mu, przerywając myśl, której i tak nie umiał dokończyć. — Gdy ty będziesz na scenie, za sceną, gdziekolwiek, co mam robić?</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Zastanowił się. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Chyba nie będę mógł przyjechać z tobą... muszę wcześniej iść na próbę i wysłuchać, co wszyscy mają do powiedzenia na temat mojego wyjazdu — wytłumaczył. Być może los kariery stanął pod znakiem zapytania, ale wyjątkowo wcale się tym nie przejmował. Oddałby wszystko, żeby znów spędzić z Liv te dni z dala od zgiełku miasta, wizji wspólnego występu i kłótni z bratem. Wyłączył telefon; wyobrażał sobie, ile ma połączeń nieodebranych, ale nie chciał z nikim rozmawiać. To, co działo się między nim a Liv, było warte tej ucieczki. — Zadzwonię do Mariny i poproszę ją, by się tobą zaopiekowała. Myślę, że przypadniecie sobie do gustu. Trzymaj się z daleka od dziewczyny mojego brata. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Chyba trochę się boję — wyznała cicho. Popatrzył na nią i zadał sobie pytanie, czy dobrze robi, że chce ją wprowadzić do swojego świata. Pod pozorem silnej kobiety kryła się delikatna osoba, którą łatwo zranić. Rzadko spotykali się w miejscach publicznych, gdzie ktoś mógłby ich śledzić. Gdy przyprowadzi Liv na galę, jej życie może się diametralnie zmienić. Dziennikarze szybko domyślą się, że urocza brunetka nie jest żadną kuzynką dziewczyny perkusisty Tokio Hotel, tylko że przyszła z gitarzystą. Liv była niezwykle skrytą osobą i sama decydowała, czym się podzielić z drugim człowiekiem. Najpierw musiał udowodnić, że zasługuje na jej zaufanie. Domyślał się, iż jest jeszcze mnóstwo tajemnic, które Liv przed nim skrywa; ciekawscy reporterzy nie będą mieli skrupułów i wyciągną wszystko na wierzch. — Nigdy nie byłam na takiej gali z gwiazdą muzyki — dodała, śmiejąc się nieśmiało; próbowała ukryć swoje zawstydzenie. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie musisz tam ze mną iść, Liv. Nie będę mieć do ciebie pretensji. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Chcę iść tam z tobą — odparła trochę urażona. Pewność w jej głosie sprawiła, że serce Toma na chwilę zgubiło rytm; zabiło mocniej i się uspokoiło. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Zgasił papierosa i niedopałek rzucił w ciemność. Lynch raz mu powiedział, że jeśli kiedykolwiek znajdzie niedopałek po papierosie – będzie wiedział, że to on, i go zabije. Ale jeszcze nigdy nie próbował go zabić, tylko wzdychał ostentacyjnie i odgrażał się, że go nie wpuści więcej do środka. Po raz kolejny przesadzał. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Wcisnął się za Liv, usadowił na maleńkiej powierzchni parapetu i przyciągnął ją do swojego torsu. Było im trochę ciasno, Liv miała kolana pociągnięte pod brodę, a jego nogi zwisały w niewygodnej pozycji. Nie marudził, wtulił zmarznięty nos w ciepłą szyję Liv i zignorował przekleństwo, którym go obrzuciła. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Wiem — odparł pojednawczo. — Ja również chcę, żebyś ze mną poszła. Ale nie chcę, byś robiła coś wbrew sobie... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Ta twoja troska jest naprawdę wzruszająca. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Nie mógł powstrzymać śmiechu. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Być może masz rację. Porozmawiam z Mariną, nie zauważysz nawet, że mnie nie ma. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Poradzę sobie — zapewniła go, wtulając się mocniej w jego tors. Odwróciła głowę w jego stronę. — Masz ochotę posłuchać muzyki? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Westchnął bezradnie. Zsunął się z parapetu, poszedł po telefon, dwie pary słuchawek i rozdzielacz. Usadowił się znów za Liv, podał jej słuchawki, włączył odtwarzacz muzyki, potem wsunął telefon do kieszeni bluzy, którą miała na sobie, i starał się wygodnie oprzeć o ścianę. Nierówności wbijały mu się w plecy, a prawa ręka szybko zdrętwiała pod ramieniem Liv. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Lubił słuchać muzyki z Liv; dzięki małemu czarnemu dodatkowi mogli słuchać jej jednocześnie, bez konieczności wyrywania sobie słuchawek. Zauważył to w jednym ze sklepów w stylu „Wszystko po dwa euro”, w którym byli z Liv; ona właśnie wybierała prezenty dla syna swojego przyjaciela, zatem Tom postanowił rozejrzeć się po sklepie – i tak nie miał pojęcia, co można kupić pięciolatkowi, nie znał nawet tego całego Markusa, który – przy okazji – niezwykle go denerwował. Nigdy z nim nie rozmawiał, widział go kilkakrotnie, gdy był na zmianie z Liv, poznał go wyłącznie dzięki opowieściom. Bez wątpienia był dobrym facetem, którego los niezwykle doświadczył, był troskliwym przyjacielem Liv i idealnym ojcem dla synka. Mimo to jego przesadna idealność działała Tomowi na nerwy, wydawało się, że nie ma żadnej skazy, a wszystko, czego dotykał, zamieniało się od razu w złoto. Wiedział, że takie myślenie jest co najmniej nie w porządku – Markus szybko stracił ukochana żonę, wiele przeszedł, by móc zajmować się swoim dzieckiem, poza tym ciężko pracował, by małemu niczego nie brakowało. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Objął mocniej Liv, dochodząc do zaskakującego wniosku – niechęć do Markusa była powodowana zazdrością. W głębi serca pragnął, by to o nim wyrażała się z takim podziwem, by na myśl o nim tak błyszczały jej oczy, by to jego imię wymawiała tak miękko i z taką słodyczą w głosie. Wiedział od Liv, że darzyli się miłością – Markus traktował ją jak młodszą siostrę i w taki sposób ją kochał. Tom chciał, aby Liv wreszcie zobaczyła go takiego, jakim jest naprawdę; żeby odkryła jego serce i pomogła przełamać jego strach. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Odwróciła się, gdy w słuchawkach rozbrzmiewała piosenka Leonarda Cohena. Opuściła ostrożnie nogi na podłogę, przełożyła słuchawki i pociągnęła go za ręce. Domyślał się, czego chce, więc od razu zaczął energicznie kręcić głową. Liv roześmiała się; nie słyszał niczego poza niskim głosem Leonarda, ale to nie miało znaczenia. Znał Liv tak dobrze, że nie potrzebował wiele wysiłku, by przypomnieć sobie dźwięk jej śmiechu. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie umiem tańczyć, Liv!</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie mam pojęcia, co mówisz, i nic mnie to nie obchodzi. — Poruszała wargami wystarczająco wolno, by zdążył odczytać słowa. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Odrzuciła stopą leżący na dywanie top, ujęła jego ręce i zaczęła ostrożnie się kołysać. Patrzyła na niego wyczekująco, niemal rozkazująco; westchnął znów i przyciągnął Liv do siebie. Objął ją w pasie, pozwolił by jego ciało poczuło jej rytm, skupił się na melodii, poruszając powoli stopami. Tańczyli wśród skołtunionej i rozrzuconej pościeli, był środek nocy, świadkami ich tańca były wyłącznie jasne gwiazdy rozrzucone na ciemnym niebie. Wąski sierp księżyca zaglądał przez okno. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Liv była tak blisko, czuł jej ciepło, oddech na szyi i mocne, ale spokojne bicie serca. Nigdy w życiu nie zatańczył z żadną kobietą – przynajmniej kiedy był zupełnie trzeźwy – lecz przy Liv czuł się tak dobrze, jakby od lat codziennie tańczyli po udanym seksie. Nie myślał, jak kiepskim był tancerzem – kilkakrotnie nadepnął na jej stopę, odrobinę za mocno ściskał jej dłoń, zbyt mocno miał napięte mięśnie; popełniał tak wiele błędów, był taki nieidealny. Miał jednak wrażenie, że właśnie ten brak ideału czyni ich relację czymś pięknym i prawdziwym. Wierzył, że jego uczucia były szczere; miał nadzieję, że Liv mogła pokochać go takiego, jakim był – niepewnego, rozżalonego i przegranego faceta. Kiedyś powiedziała mu, że stara się przekonać samego siebie, że potrafi być dobrym człowiekiem. Tak łatwo odgadła jego uczucia, choć wtedy jeszcze w ogóle go nie znała. Właśnie takim człowiekiem chciał być dla niej. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Rozmyślania tak go poniosły, że spróbował obrócić Liv – zaplątała się w słuchawki i prawie przewróciła, gdyby jej nie zdążył złapać. Słuchawki spadły i wypięły się, głos Cohena popłynął z kieszeni Liv. Chciał ją przeprosić, ale popatrzyła na niego z czułością, a chwilę później roześmiała się łagodnie i uroczo, że zapragnął zatrzymać czas właśnie w tym momencie – chciał już przez wieczność czuć ciepło jej ciała tuż przy swoim, słuchać cudownego chichotu i patrzeć w te roziskrzone oczy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Mówią, że uczucie zaczyna się wypalać, gdy kobieta patrzy na mężczyznę z czułością. Mówią, że to właśnie tej chwili mężczyźni obawiają się najbardziej – czułe spojrzenie zawsze zwiastuje kłopoty. Mężczyzna zwykle dowiaduje się, że ukochana ma innego, znudziła się tą relacją albo po prostu przestała go kochać. Pewni mądrzy ludzie sądzą, że mężczyźni powinni unikać kobiet, które patrzą z czułością; takie kobiety, dodają, nie są szczere. Czułością maskują swoje prawdziwe zamiary, mężczyźni zwykle dają się nabierać na te śliczne pozory. Wcześniej czy później oszukają, zostawiając biednego mężczyznę zdruzgotanego. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Być może mają rację.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Pocałował ją bez zastanowienia. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— A to za co? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Za twoje piękne oczy, za ich cudowny blask, za spojrzenie, którym mnie codziennie obdarzasz. Za twoje usta, które przez cały czas są ciepłe, miękkie i słodkie, i gotowe, by mnie przyjąć. Za twoje ramiona, które zawsze są wystarczająco silne, by mnie objąć i pokazać, gdzie jest moje miejsce. Za twój perlisty śmiech będący najpiękniejszą melodią dla moich uszu; chciałbym kiedyś stworzyć muzykę, która będzie mi o nim przypominać. Za słowa, którymi mnie obdarzasz; twoja szczerość przywraca mu wiarę w ludzi i w siebie. Za twoje dobre serce, w którym znalazłem pocieszenie, dobroć oraz miłość. Za delikatny dotyk dłoni; uwielbiam, gdy ostrożnie badasz moją twarz, jakbyś bała się, że jest tak krucha jak porcelana. Za to, że nadal jesteś ze mną, gdy inni mnie opuścili i zapomnieli o tym, co naprawdę jest ważne. Za twój smutek, który sprawia, że chcę poznać jego źródło, i pomóc ci go przezwyciężyć. Za to, jak przy tobie się czuję; mam wrażenie, że świat stoi przede mną otworem mając u boku taką kobietę; nie sądziłem, że jestem jeszcze zdolny do takich pięknych uczuć, codziennie uczysz mnie czegoś nowego w tak łagodny sposób... </i></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— ...Za wszystko, Liv — dokończył na głos potok swoich myśli. Uśmiechnęła się niepewnie, w jej oczach dostrzegał kryjące się szczęście. Być może domyślała się, co nastąpi potem, a może była zupełnie zaskoczona. W ogóle o to nie dbał; gdy uśmiech wypełzł na jej twarz skąpaną w blasku nocnej lampki, poczuł, że jest jedyną kobietą, dla której zrobiłby wszystko. Chciał, żeby wiedziała, że miłość do niej rozsadza mu serce; nawet nie sądził, że to może być tak piękne. Głos mu zadrżał lekko, gdy powiedział: — Kocham cię, Liv. Wiem, że nie znamy się jeszcze tak dobrze, jakbym chciał; wiem, że to dzieje się bardzo szybko... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Ja ciebie też — przerwała mu. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Zastygł z otwartymi ustami. Liv objęła jego twarz, a jej śmiech pochodził z samego serca. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Możesz powtórzyć? Chyba się przesłyszałem... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Ja ciebie też — powiedziała między pocałunkami. Świat zawirował, a on z nim. Dreszcze przeszywały jego ciało, gdy szeptała mu do ucha raz po raz: — Ja ciebie też, ja ciebie też, ja ciebie też...</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Tytuł: Fever Ray - If I had a heart</span></div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-48793473823954683902015-08-28T15:13:00.002+02:002015-08-31T14:53:53.183+02:0019. Chcę biec. Chcę się ukryć. Chcę zburzyć mury. Chcę wyjść naprzeciw - i dotknąć płomieni <span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="text-indent: 1cm;"><br /></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="text-indent: 1cm;">— Dziwne. </span></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Liv rzuciła Tomowi krótkie spojrzenie. Wykorzystała tę chwilę i z cichym westchnięciem wyprostowała bolącą nogę. Oderwała ołówek od kartki, przyjrzała się zarysom szkicu Toma. Skinęła głową; na razie szło jej nieźle. Ołówek idealnie leżał w ręce, jakby do niej należał. Miała wrażenie, że nie wypuszczała go z ręki nawet na chwilę, jakby miesiące, w ciągu których nie stworzyła niczego, po prostu nie istniały.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Co takiego? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom zawahał się na chwilę. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Gdy zakochałem się w Blanche, ówczesna sytuacja przypominała trochę naszą — wyznał w końcu. Nie patrzył na nią, ale za to Liv świdrowała go wzrokiem. Obiecał, że nie będzie jej rozpraszać podczas pracy. Siedział naprzeciwko niej na drewnianym krześle, które pożyczyli rankiem od Lyncha, miał na sobie dżinsy i czarną koszulkę, na kolanach oparł gitarę. Co jakiś czas grał kilka akordów, ale Liv miała wrażenie, że bardziej próbuje kolejne chwyty dla samego siebie, niż pragnie umilić im wspólnie czas. Do tej pory prawie nie rozmawiali. — Miałem wtedy dopiero osiemnaście lat, ona miała już dwadzieścia dwa. Jej wuj odpowiadał za naszą sesję zdjęciową przed koncertem w Paryżu, ale załatwił jej wejście na plan. Jak mówiłem, od razu wpadła mi w oko. Ja jej również, ponieważ najwięcej zdjęć zrobiła mnie. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Wybacz, ale chyba nie widzę związku. Nie mam wuja, który robiłby wam portrety, jestem młodsza od ciebie... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Kazała mi usiąść na krześle i po prostu grać na gitarze. Chodziła wokół i robiła mi zdjęcia. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Zakochałeś się we mnie? — zażartowała ostrożnie Liv. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom nie odpowiedział, a Liv na razie nie chciała drążyć tego tematu. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie przeszkadzała mi ta różnica wieku — ciągnął, jakby Liv w ogóle się nie odezwała. Przesuwał palcami po strunach, ale gitara nie wydawała żadnego dźwięku. — Wtedy mi się to podobało. Blanche też. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Mogła tobą manipulować — dopowiedziała Liv. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Otóż to. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Żałujesz? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zastanawiał się nad odpowiedzią. Liv w tym czasie rysowała kolejne kreski, a postać Toma zaczynała nabierać konkretnych kształtów. Słońce wyjrzało zza chmur, jego blask padł w ciekawy sposób na Toma, więc Liv postanowiła to wykorzystać. Szkicowała szybko i pewnie, co chwilę odrywając wzrok od rysunku. Przyglądała się cieniom, porównywała z kartką i znów rysowała. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— To zależy — odrzekł. Liv nie poświęciła mu spojrzenia; słońce powoli znikało za chmurami, chciała wykorzystać obraz, który miała przed oczami. — Żałuję, że mnie wykorzystała i oszukała. Żałuję, że dałem się nabrać i tak łatwo podejść. Sypiałem z różnymi laskami, ale zawsze byłem bardzo ostrożny. Żadnych numerów telefonów, zero rozmów na tematy osobiste, jedna noc i koniec znajomości.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Ze mną od razu rozmawiałeś — przypomniała mu Liv. Może na niego nie patrzyła, gdy mówił, ale z całą pewnością słuchała. — Wpuściłeś mnie do swojego domu. Nie skończyłeś znajomości po jednej nocy... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Liv! — jęknął, opuszczając ręce. Dopiero wtedy zorientowała się, że jej słowa zabrzmiały oskarżycielsko. Ich spojrzenia się spotkały; w jego wzroku Liv dostrzegła zdezorientowanie. Ruchem głowy nakazała mu powrót do poprzedniej pozycji. Usiadł posłusznie, ale nie spuszczał oczu z Liv. Nie wiedziała, do czego właściwie zmierza Tom. Oboje mieli ochotę na przypadkowy seks, później trochę porozmawiali i na tym powinna skończyć się ich znajomość. Tom jednak znów odnalazł drogę do jej baru, a ona, czując jego samotność, nie potrafiła go zignorować. Zraniona dusza Toma była idealną kompanką dla jej. Czuła, że ich znajomość nie polega już tylko na niezobowiązujących rozmowach, i wiedziała, iż Tom też o tym myśli. — Nie wiem, dlaczego zgodziłem się, byśmy pojechali do mojego domu. Nigdy wcześniej tego nie robiłem. Może to twój głos nieznoszący sprzeciwu sprawił, że tak łatwo uległem. Pomyślałem, że nie jesteś osobą, którą zabiera się do motelu na szybki numerek — oznajmił bez ogródek. Liv otworzyła szerzej oczy, nie wiedziała, jak ma zareagować, więc zajęła się ponownie rysunkiem. — Nie myśl o mnie źle, ale spodobał mi się smutek w twoich oczach. To jest prawdziwe, Liv. Jesteś kobietą z krwi i kości, kimś, kto ma problemy, jakąś przeszłość i własne tajemnice. Wcześniej sypiałem z dziewczynami, które przypominały manekiny – idealnie dobrane ciuchy, świetny makijaż i fryzura, twarz pozbawiona wyrazu. Ty miałaś na sobie zwykłe dżinsy, włosy w nieładzie, na twojej twarzy było widać zmęczenie. Fascynuje mnie twoja szczerość. Masz swoje tajemnice, jakieś wady, nie jesteś idealna, ale nikogo nie udajesz. Jesteś zawsze sobą, a gdy mnie pragniesz, to nie interesują cię ani moje pieniądze, ani otoczka gwiazdy. Pragniesz Toma Kaulitza jako człowieka. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Liv nie skomentowała słów Toma, ale w głębi duszy przyznała mu rację. Kiedy się poznali, nie miała za bardzo pojęcia kim jest. Miała przeczucie, że zna jego twarz, jednak nie umiała przypomnieć sobie okoliczności, w jakich zobaczyła ją po raz pierwszy. Zanim ściągnęła z Toma koszulkę, zwróciła uwagę na oprawione w antyramę zdjęcie na ścianie przedstawiające zespół z jakąś nagrodą. Młodzieńcza, roześmiana twarz nastoletniego Toma w ogóle nie pasowała do osoby, która tamtej nocy stała przy niej. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Czy fakt, że zaraz pójdzie do łóżka z dość sławnym gitarzystą, miał jakiś wpływ na następne wydarzenia? Liv bez zastanowienia pokręciła powoli głową do siebie. Nigdy ją to nie interesowało. Nie dbała o to, czy Tom jest bogaty, czy biedny. Sława zupełnie ją nie obchodziła; dla niej był przede wszystkim człowiekiem. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Spojrzała na niego. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Znów uderzał w struny, wydobywając z nich różne dźwięki. Nie układały się one w żadną znaną jej melodię; sądziła, iż Tom dotykał akurat tych strun, które uważał za właściwie. Czasami powtarzał króciutki fragment, używając innych akordów. Przymykał przy tym powieki, lekko kręcił głową i zupełnie zapominał o obecności Liv. Sposób, w jaki grał, upewniał ją, że właśnie ta muzyka była efektem twórczości Toma. Nie odtwarzał chwytów, które już zostały nagrane; sądziła, że w tym niewinnym brząkaniu kryje się jego talent.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Skończy... — Reszta słowa przeszła w krzyk Liv. Tom otrząsnął się z zamyślenia, odrzucił niedbale gitarę i poderwał się przerażony. Liv upuściła ołówek, który opadł bezdźwięcznie na puchowy dywan, a szkicownik zsunął jej się z kolan. Krew odpłynęła jej z twarzy, serce tłukło się w niezdrowym rytmie, a ręce zaczęły od razu drżeć. Spojrzała na rysunek w taki sposób, jakby nagle zamienił się w wijącego węża. Zamknęła oczy, ukryła twarz w dłoniach. Bała się tego, co właśnie zobaczyła, ale obraz już wrył jej się w pamięć i widziała to nawet z zamkniętymi oczami. Jęknęła. Jak mogło to się stać? Szło jej tak dobrze, kiedy straciła nad sobą kontrolę? — O nie, nie, nie... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Liv! — zawołał Tom. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Jednym susem znalazł się przy niej. Opadł na kolana i złapał ją za dłonie. W końcu je oderwał od twarzy i spojrzał w zapłakane oczy Liv; w jego spojrzeniu kryło się tak wiele uczuć: zmartwienie, zdezorientowanie, niepokój, ale i też niezwykła czułość oraz gotowość pomocy. Liv widziała to wszystko w jego wzroku, a ta chęć poświęcenia się dla niej nagle ją przytłoczyła. Zrobiłby dla niej tak wiele, starał się tak bardzo, a ona ukrywała tak wiele. Zapłakała gorzko nad sobą, Tomem, jego dobrocią i ich życiem. Tom starł łzy z policzków Liv. Ścisnąwszy ponownie dłonie Liv, przysunął je sobie do ust, lekko całując. Po ciele Liv przebiegł przyjemny dreszcz, ale mimo to zacisnęła mocno powieki. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Liv — szepnął. Nie zwracał uwagi na przekrzywiony szkicownik; kątem oka widział trochę rysunku, ale na razie po niego nie sięgnął. Przyciągnął za to do siebie roztrzęsioną Liv, która posłusznie wpadła w jego ramiona. Objął ją w pasie, Liv wtuliła twarz w zagłębienie jego szyi. Poczuła słaby zapach perfum. — Co się dzieje, mała? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Milczała. Westchnął bezradny w jej włosy. Uwolnił jedną rękę, lekko odepchnął Liv i przechylił się, sięgając po leżący na podłodze szkicownik. Spadł akurat rysunkiem w stronę dywanu, lecz Liv i tak nie chciała wiedzieć, co zaraz powie. Miała nadzieję, że przedmiot w ręce Toma po prostu wyparuje.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— O rany — wykrztusił w końcu. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Uwolnił się z jej objęć, odsuwając się odrobinę do tyłu, Liv oparła się plecami o fotel, na którym wcześniej siedziała. Podciągnęła nogi i spuściła wzrok, próbując nieudolnie odgrodzić się od niego. Tom między nich wepchnął szkicownik. Nie chciała patrzeć; nie musiała, przecież i tak wiedziała, co tam istnieje. Nie miała sił, by się tłumaczyć. Brakowało jej również słów, żeby to skomentować. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Jasny gwint — dodał. — Cholera, Liv! — krzyknął ze źle skrywaną złością. — Dlaczego, u licha, tkwisz w tym przeklętym barze?! </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Potrząsnął rysunkiem przed jej nosem; róg szkicownika uderzał ją w kolano. Liv w końcu podniosła głowę i spojrzała na Toma; był zupełnie rozemocjonowany, na jego twarzy zachwyt mieszał się ze zdenerwowaniem, w oczach lśnił niezdrowy, gorączkowy blask. Patrzył na nią wyczekująco, czekał na jakąś reakcję z jej strony, miał nadzieję, że w końcu się odezwie. Ale Liv nie wiedziała, co powiedzieć. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Jesteś genialna, Liv. — Tom najwyraźniej wiedział, co ma mówić. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Liv wiernie odwzorowała postać Toma; na rysunku siedział na krześle, grając na gitarze. Głowę trzymał nisko pochyloną, kilka czarnych warkoczy zwisało z ramienia. Lewy kącik ust unosił w tajemniczym uśmiechu. Słońce oświetlało połowę Toma, Liv zaznaczyła ciekawie padające światło, które jakiś czas temu tak ją urzekło. Na tym też kończyło się podobieństwo. Gruby łańcuch zwisał z gryfu gitary, a choć opadał na ziemię, wydawało się, że nie ma końca. Przyciskające struny palce Toma wyglądały na drobne, kruche.. Oświetlona część ciała Toma była w fatalnym stanie; czarna koszulka w niektórych miejscach miała duże dziury o poszarpanych, nieregularnych brzegach, na ciele znajdowały się krwawe rany. Strużka krwi spływała po lewym przedramieniu, kilka kropli uchwyciła w powietrzu. Prawa część ciała była zaczerniona, ale jej brzegi były dziwnie rozjaśnione; przypominało to trochę rozbłyski światła, jakby pół Toma lśniło własnym blaskiem. Niewytłumaczalna jasność próbowała uwolnić się z jego zranionego ciała. Całość wyglądała dość makabrycznie, widok zakrwawionego Toma przyprawiał ją o dreszcze. Mdłości dławiły ją w gardle.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Czytasz w myślach? — zażartował, ale zrezygnował z żartów, gdy spojrzał na bladą Liv. Uśmiechnął się łagodnie. — Wygląda to trochę... strasznie — przyznał — ale zajrzałaś w moje wnętrze, Liv. Wytwórnia oczekuje aranżacji, które uważam za słabe. Nie pozwalają mi się rozwijać i tworzyć czegoś naprawdę dobrego; dlatego czasami czuję się zniewolony. Te rany... wszystkie kłótnie z bratem, potem sprawa z Georgiem; myślę, że to wszystko pozostawiło jakiś ślad w moim sercu. Czy ten rozbłysk światła... to moja dusza? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Chyba tak — potwierdziła cicho niepewnym głosem. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Jestem naprawdę pod wrażeniem, Liv — powiedział, patrząc na nią poważnie. — Nie sądziłem, że masz taki dar. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Liv uważała to raczej za przekleństwo. Od czasu do czasu na jej rysunkach pojawiało się coś, co widziała tylko ona, a co ważniejsze – nigdy nie zwracała uwagi, że to rysuje. Efekt końcowy zazwyczaj ją zaskakiwał, podczas gdy jej ojca zachwycał. Ojciec Liv zawsze dodawał jakiś drobny element do swoich prac, co sprawiało, że były tak oryginalne, a potem – rozchwytywane. Jednak różnica między nimi polegała na tym, że prace ojca były dokładnie przemyślane i dopracowane w najmniejszym detalu, Liv – często przynosiły niespodzianki. Rozpoczynając pracę, miała tylko ogólny zarys tego, co chciałaby utrwalić. Czasami przedmiot miała tuż przed sobą, czasami pozwalała, by dłoń trzymająca ołówek zdecydowała za nią. Tylko silne skupienie pozwalało stworzyć jej do bólu zwyczajny obraz. Dlatego obrazy, które podarowała Samowi w prezencie urodzinowym, nie miały żadnych dodatkowych, mrocznych elementów. Z tego powodu prosiła Toma, by jej nie rozpraszał. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Po śmierci rodziców w jej pracach zaczęły pojawiać się dodatki, które nie tylko ją zaskakiwały, ale przede wszystkim przyprawiały o gęsią skórkę. Na rysunku przedstawiającym sielską scenkę znajdował się jakiś niewyjaśniony cień, czasami dziwny przedmiot. Markus uważał, że czasami Liv czuje coś, co złego tkwi w człowieku – to coś nie było spowodowane czystym złem. Sądził, że z powodu jej osobistych, tragicznych przeżyć, otworzyła się na cierpienie innych ludzi. Czuła to, co złego wydarzyło się u kogoś, i nie do końca świadomie umieszczała to na rysunku. Od tamtego czasu prace Liv stanowiły pewnego rodzaju zwierciadło, w którym odbijała się prawdziwa scena, gdzie cierpienie przybierało realną postać. Markus, podobnie jak ojciec, był zafascynowany jej umiejętnościami, ale Liv nie podzielała ich zachwytu. Ból po stracie ojca nie był jedyną przyczyną zrezygnowania ze sztuki. Strach był na tyle silny, że odłożyła ołówki i pędzle. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Dlaczego nie odejdziesz z baru? To nie jest twoje miejsce — powiedział, unosząc do góry rysunek. — Marnujesz się. Na co czekasz? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie wiem. Może na jakiegoś gitarzystę, który się ze mną ożeni — odparła żartem. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tom posłał jej wściekłe spojrzenie. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie ożenię się z Liv, która jest barmanką — warknął. Był śmiertelnie poważny i bardzo rozzłoszczony. Liv nie wiedziała, czego właściwie dotyczyła jego złość. Siła jego wzroku sprawiła, że Liv wcisnęła się mocniej w fotel. Ich sprzeczki nigdy nie były zbyt poważne. Nigdy nie kierował wściekłości na nią, zwykle powodem byli przyjaciele z zespołu albo brat. Pierwszy raz obawiała się Toma. Przysunął się bliżej. To, co wyszeptał, było na tyle niespodziewane, że jednocześnie jej ciałem wstrząsnął dreszcz i na szyję wypełzł rumieniec: — Ożenię się tylko z Liv, która zostanie artystką. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Pocałował ją tak gwałtownie, że Liv zachłysnęła się powietrzem. Objęła go mocno ramionami, oddając zachłannie pocałunki. </span></div>
</div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Marina ze sceptycyzmem patrzyła na parkę, którą miała tuż przed sobą, po drugiej stronie okrągłego stołu. Georg trzymał w palcach krewetkę, miał właśnie zamiar podać ją Sophie – a ona wyglądała na bezgranicznie zakochaną, wręcz upojoną ze szczęścia. Szczebiotała i całowała Georga tak często, że Marinie zbierało się na mdłości. Nieschodzący z ust Sophie uśmiech sprawiał, że Marina czuła się niezręcznie; zupełnie jakby trafili z Gustavem w sam środek miłosnej schadzki. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dziecko. To wspaniała wiadomość, Sophie — powiedziała, siląc się na przyjazny ton. W głębi duszy uważała to za katastrofę równą przejściu potężnemu tsunami. Gdy Sophie z Georgiem podzielili się tą radosną nowiną, Marinie dosłownie opadła szczęka. Po pierwsze, jeszcze nigdy w życiu nie była tak zaskoczona – nawet wieść o dziewczynie Toma nie wprawiła jej w takie osłupienie, a po drugie, zastanawiała się, czy Sophie przypadkiem nie zwariowała. Przecież Georg nie nadawał się nawet na mężczyznę dla niej! A miał zostać ojcem? Marinie w ogóle nie mieściło się to w głowie. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Prawda? — zapytał Georg. Marina rzuciła mu podejrzliwe spojrzenie, ale zachowywał się wzorowo. Gdyby Sophie tylko kiwnęła palcem, był gotów nosić ją na rękach. Obejmował ją swoim potężnym ramieniem, lecz Marina musiała przyznać z niechęcią, że w tym geście nie było zaborczości. — Dlatego chcemy was prosić, żebyście zostali rodzicami chrzestnymi naszego maleństwa. Wiem, że to jeszcze za wcześnie na takie prośby, ale wy jesteście idealni! </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Czym mamy zostać? — Marina z ulgą zauważyła, że Gustav również nie zdążył zacisnąć zębów. Georg roześmiał się dobrotliwie, więc oboje uśmiechnęli się z wysiłkiem. Wiadomość o ciąży wyraźnie nie zaskoczyła Gustava, ale prośba wytrąciła go z równowagi. — Jasne, możecie na nas liczyć — odparł w końcu, a Marina pokiwała energicznie głową. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gustav spojrzał przy tym na Sophie z pewnym żalem, którego Marina nie umiała dobrze zinterpretować. Siedząca po drugiej stronie Sophie, zajęta okazywaniem miłości Georgowi, nie zwróciła na niego najmniejszej uwagi. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Marina oparła się wygodnie o oparcie krzesła i powoli opróżniała kieliszek z czerwonym winem. Zmiana, jaka zaszła w Georgu, była naprawdę zaskakująca. Naiwna Sophie wierzyła w jego zapewnienia, mimo to Marina przyglądała mu się bacznie. Widziała, jak zachowywał się kilka tygodni temu w klubie – zaborczość, twarz wykrzywiona wściekłością i brak szacunku wobec Sophie przyprawiały ją o dreszcze. Namawiała nawet przyjaciółkę, by zastanowiła się nad rozstaniem, ponieważ Georg nie był dobrym człowiekiem. Uniosła wzrok; właśnie całował swoją dziewczynę w czoło. Gdyby to był inny mężczyzna, uznałaby tę scenę za rozczulającą. Lubiła, gdy Gustav całował ją w podobny sposób; bez słów wyrażał prostą obietnicę: „Nie pozwolę cię skrzywdzić”. Być może Georg nie pozwalał nikomu krzywdzić Sophie, lecz Marina nie była przekonana, czy chronił ją także przed samym sobą. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zachłysnęła się winem, gdy Georg niespodziewanie padł na kolana i wyciągnął z kieszeni purpurowe pudełeczko kryjące piękny pierścionek z brylantem. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Sophie, moja piękna, czy zostaniesz moją żoną?</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Marina chciała wrzasnąć, że nigdy nie pozwoli na to małżeństwo, lecz zanim zdążyła chociażby nabrać powietrza, Sophie płaczliwym głosem odparła krótkie „tak”. Ludzie w restauracji zaczęli bić brawo; ktoś nawet zagwizdał. Odstawiła pusty kieliszek na stół, zmusiła ręce, by klasnęły kilkakrotnie. Kiedy Sophie na nią spojrzała, nie była w stanie się uśmiechnąć; jej twarz wykrzywił paskudny grymas. To, co zrobiła Sophie, Marina uważała za szczyt głupoty. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zerknęła na Gustava; wyglądał, jakby ktoś wbił mu nóż w pierś. Dotknęła jego ramienia, drgnął i spojrzał na nią. Pogładził ciepłą dłonią jej policzek, uśmiechnął się łagodnie, a Marina zaczęła zastanawiać się, czy wcześniejsza scena po prostu jej się nie przewidziała. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— ...Tom jest nieobliczalny. Stało się z nim coś niedobrego. — Głos Georga wybudził ją z zamyślenia. Spojrzała na niego, zdziwiona z jaką łatwością potrafił zmieniać tematy. Dopiero co się oświadczył, a już opowiadał o przyjacielu z zespołu. — Musimy na niego uważać. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Na co konkretnie mamy uważać? — zapytała Marina wyjątkowo lodowatym tonem głosu. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Na ciebie — powiedział beznamiętnie. Czekała na dalsze wyjaśnienia, czuła nadchodzący napad gniewu. Dłonie drżały, nagle zrobiło jej się gorąco, a serce zbyt mocno tłukło się w piersi. Georg dokończył swoją myśl, jednak nie był tym zachwycony: — Skrzywdził Sandrę, próbował uwieść Sophie... musimy teraz chronić ciebie.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Chronić mnie przed czym? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Przed tym szaleńcem, ty niedomyślna dziewczyno. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Marina zaniemówiła. Nie wiedziała, czy bardziej zaskoczył ją zwrot Georga, czy myśl, że Tom mógłby chcieć ją skrzywdzić. Ta ostatnia myśl była tak niedorzeczna, że wybuchnęła głośnym śmiechem. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Georg, nie pij tyle. Poza tym — dodała — powinieneś wstydzić się tych słów. Tom jest dobrym facetem. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Oczywiście — zadrwił. — Jest tak dobry, że nazwał Sandrę dziwką. Rzucił się z pięściami do mnie, gdy nakryłem go z Sophie. Pobił się ze swoim ukochanym bratem. Zaatakował również twojego drogiego Gustava — wskazał na blondyna siedzącego po jej lewej stronie. Odwróciła się tak szybko, że jej włosy zatoczyły półokrąg, opadając na prawe ramię. Patrzyła na Gustava, ale ten unikał jej wzroku. Skinął za to lekko głową. — Sama widzisz. Trzeba coś z tym zrobić. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie — warknęła. Złapała torebkę i wstała. Popchnęła stół, jej kieliszek przewrócił się i potoczył na środek, zatrzymując się przy ciemnej butelce. Nie wiedziała, co robi, ale wiedziała jedno – jeśli dłużej tutaj zostanie, albo udusi się, albo zabije kogoś innego gołymi rękami. Posłała Georgowi wściekłe spojrzenie, a gdy uśmiechnął się do niej pobłażliwie, miała ochotę wbić mu widelec w dłoń, która właśnie obejmowała Sophie. Przyjaciółka patrzyła przerażona. Marina szarpnęła Gustava za ramię, który posłusznie wstał. — Trzeba coś zrobić z tobą, ty chory idioto. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Trzęsła się cała, gdy wkładała płaszcz; zrezygnowała z zapinania guzików, tylko pchnęła drzwi i wyszła z restauracji. Chłód jesiennego wieczoru uderzył w nią z podwójną siłą. Uczucie nagłego gorąca od razu zniknęło, a jej ciałem wstrząsnął teraz naturalny dreszcz. W ostrym powietrzu wyczuwalna była nieuchronnie zbliżająca się zima. Gustav truchtał za nią, dysząc ciężko.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Marina, poczekaj... </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Co w ciebie wstąpiło, co? — zapytała już spokojnym głosem, gdy zrównali krok. Marina nadal szła szybko, stukot jej obcasów ginął w ulicznym gwarze. Gustav dotrzymywał jej kroku. — Georg upadł chyba na głowę. Tom nigdy nie próbowałby poderwać Sophie ani mnie. O Sandrze nie wspomnę, bo jej nienawidzi. Ja jej również, bo jest podła. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ale Sophie to potwierdziła... </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Gustav! — krzyknęła. Rzucił jej zlęknione spojrzenie. — Sophie przekonałaby świat, że Georg jest wcieleniem antycznego boga. Pomyśl logicznie. Czy Tom naprawdę zrobiłby coś takiego? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gustav myślał. Szedł obok niej, trzymając ręce w kieszeniach kurtki, ale wzrok miał utkwiony przed sobą. Marina uspokoiła się na tyle, że zapięła wreszcie płaszcz. Mimo wieczornej pory ulice Berlina były pełne ludzi. Szli blisko siebie, by nie zostali rozdzieleni w tłumie, który właśnie wylewał się z domów. Zbliżała się dwudziesta pierwsza; idealna pora na początek weekendu ze znajomymi w jakimś barze. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie wiem. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tom kogoś ma, pamiętasz? — Tym razem Gustav okazał sceptycyzm. — Mówiłam ci, że byłam z nim w sklepie. Takich rzeczy nie kupuje się bez powodu. Wszyscy ciągle powtarzacie, że Tom z nią wyjechał, a wasze próby nie mogą się odbyć. Jak możesz wierzyć w coś takiego? Tom jest twoim przyjacielem. Potrzebuje cie, do cholery! </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Georg też jest moim przyjacielem. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Niech cię szlag! — wrzasnęła. Spokój odszedł w niepamięć. Skręcili właśnie w mniej zatłoczoną uliczkę, od razu zrobiło się ciszej. Pchnęła mocno Gustava, który oparł się o ścianę jakiegoś budynku, czym ochronił się przed upadkiem. Marina zerknęła w lewo; nikt nie zwrócił na nich większej uwagi, a wewnątrz budynku przy stoliku pod oknem siedziała zakochana parka i słuchała występu młodej gitarzystki. Podejrzewała, ze to jakiś mało znany klub muzyczny, w którym muzycy stawiają pierwsze kroki na scenie. Zwróciła się z powrotem ku Gustavowi. Oparła dłonie na jego ramionach; jego okrągła twarz wykrzywiła się w grymasie strachu, okulary przekrzywiły się na nosie. W końcu rozpoznała uczucie, które dławiło ją w gardle – obrzydzenie. Gustav był tchórzem, teraz widziała to wyraźnie. — Ty przeklęty tchórzu. A gdyby ten sukinsyn Georg kazał skoczyć ci w ogień – skoczyłbyś? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Uderzyła go w pierś i odeszła w przeciwną stronę. </div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Liv usadowiła się wygodnie na łóżku. Skrzyżowała nogi, odgarnęła włosy z czoła i podciągnęła rękawy swetra. Zatarła ręce, czekała w spokoju. Tom zgodził się zagrać dla niej wszystko, co sobie zażyczy. Liv jeszcze nie miała pojęcia, o co poprosić, ale miała nadzieję, że lada chwila na coś wpadnie. Na razie była bardzo podekscytowana i nie mogła się doczekać, gdy Tom wreszcie zacznie grać. W ciągu dnia, gdy rysowała, wprawdzie trochę grał, ale to nie był z pewnością pokaz wszystkich jego umiejętności. Skoro jego zespół zdobył światową sławę, wierzyła, że jest dobrym gitarzystą. Cieszyła się ogromnie, że za niedługo będzie tego świadkiem, wokół żadnych fanek, tylko ona i Tom.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Czuła się też nieco pewniej i spokojniej niż wcześniej. Tom bez pytania wyrwał kartkę ze swoją podobizną i schował w teczce. Gdy zobaczyła efekt końcowy, wpadła w popłoch. Przerażała ją przeszłość, która coraz aktywniej dawała o sobie znać. Koszmary były intensywniejsze, traciła kontrolę, ponadto bała się, że straci również Toma. Nie wiedziała, jak wprowadzić go do swojego życia – Markus nalegał, by to zrobiła. Wiedziała, że ma rację – jak zawsze – ale bała się tej rozmowy równie mocno jak nocnych koszmarów. Otrząsnęła się; wspomnienie pocałunków Toma rozgrzało przyjemnie jej ciało. Skupiła się na nim.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom usiadł naprzeciw niej, obok siebie położył gitarę, telefon i słuchawki. Powoli przygotowywał się do małego występu. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv? — Popatrzyła na niego wyczekująco. Obiecała sobie, że Tom nie wykręci się od zagrania kilku utworów. Nie znała piosenek jego zespołu, więc to była najlepsza szansa, by odkryć jego talent. Poza tym – naprawdę chciała, by coś dla niej zagrał. Lecz myśli Toma biegły zupełnie innym torem. — Chciałabyś pójść ze mną na galę? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Otworzyła szerzej oczy, ale nic nie odpowiedziała. Otworzyła usta, żaden dźwięk się nie wydobył, więc zamknęła je z powrotem. Propozycja była tak niespodziewana, że zupełnie nie wiedziała, co powiedzieć. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jak to? — wydukała w końcu. Jej zaskoczenie wyraźnie bawiło Toma.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Możemy zabierać osoby towarzyszące. Dziewczyny chłopaków pojawiają się na każdej imprezie. Pomyślałem, że może chciałabyś się wybrać — wytłumaczył szybko. Uśmiechnął się przekornie i dodał: — Załatwiłem ci już wejściówkę. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Roześmiała się. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dlaczego chcesz, żebym z tobą poszła? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak naprawdę w ogóle nie chcę tam iść — przyznał z wyraźnym oporem. Nie ulżyło mu, gdy wybrzmiały te słowa. Jego twarz wykrzywiał grymas na myśl o spotkaniu z zespołem. Liv zadziwiały stosunki międzyludzkie – gdy zaczynali karierę byli najlepszymi przyjaciółmi, teraz – nienawidzili wspólnych spotkań. — Chcę mieć pewność, że jest ktoś, do kogo zejdę ze sceny po występie. Nie musimy zostawać długo, możemy wymknąć się od razu... </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dobrze. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Naprawdę? — zapytał. Teraz to on był zaskoczony jej decyzją; widocznie spodziewał się, że będzie musiał długo przekonywać Liv. — Mogą robić ci zdjęcia, próbować dowiedzieć się czegoś o twoim życiu... Dziennikarze będą podejrzewać, że jesteśmy parą. Dasz sobie z tym radę? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wzruszyła ramionami w odpowiedzi. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Gdy byłem z Blanche, przez dłuższy czas udawało mi się zwodzić reporterów. Teraz, gdy nasza popularność spadła, nie interesują się tak bardzo naszym życiem. Zrobię wszystko, żebyś nie musiała znosić ich obecności. Jeżeli wybierzesz się tam ze mną, będę za ciebie odpowiedzialny, Liv.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Ostatnie zdanie zawisło między nimi, tak samo jak obietnica, która padła rano. Liv nie wiedziała, jak ma traktować słowa Toma – niespodziewaną obietnicę o małżeństwie mogli obrócić w żart. Liv próbowała oszukiwać siebie – przypomniała sobie wyraz twarzy Toma. Z całą pewnością nie planował tych słów, wyznanie zdziwiło ich oboje. Jednak z jego oczu spoza złości przedzierała się powaga. Nie wiedziała, jak powinna traktować te słowa – ich relacja posunęła się wystarczająco daleko, by nie wszystko było już jasne. Uczucia Toma zaczynały stanowić dla niej zagadkę. Zbyt często łapała go, gdy przyglądał jej się bez słowa; zbyt często okazywał jej czułość i szukał okazji, by przypadkiem dotknąć jej dłoni, ramienia, policzka czy kolana. Ponadto przyjaciel nie całuje w taki sposób.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Chociaż Tom uważał, że powinna zająć się sztuką, Liv nie podzielała jego opinii. Kiedy zmarł jej ojciec, coś umarło również w niej. Nie sądziła, że powinna zajmować się sztuką na poważnie. Nie skończyła szkoły plastycznej, nie miała żadnego przygotowania. Kiedy była jeszcze nastolatką, uczestniczyła w kilku kursach malarskich; wszystko, co umiała, nauczyła się od ojca. Miała tę świadomość, że ojciec – gdziekolwiek był – z pewnością byłby wściekły, widząc, co robi ze swoim życiem. To ona odziedziczyła po nim talent. Czasami mawiał, że uczeń przerósł mistrza; wtedy traktowała to jako niezwykły komplement, teraz – wolała o tym nie pamiętać. Nie rozmyślała wiele nad przyszłością – na razie pracowała u Markusa, wystarczało jej na rachunki i lubiła swoje mieszkanie. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Słowa Toma, w połączeniu z tym, co niedawno mówił Markus, wprawiły ją w dziwny nastrój, w którym nie znajdowała się już od dawna. Miała nieodpartą ochotę się uśmiechnąć, z powodu emocji serce nagle przyśpieszyło swój rytm, a w koniuszkach palców czuła przyjemne mrowienie. Oboje wiedzieli, że Tom powoli stawał się odpowiedzialny za nią; wypowiedzenie tych słów, umocniło jedynie pewność. Liv czuła potrzebę bycia z Tomem; jeszcze nie potrafiła przyznać tego na głos, ale mimo wszystko to z Tomem czuła się szczęśliwa. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Myślę, że dam radę. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dziękuję — odparł. Wziął telefon, podłączył słuchawki. — Co mam ci zagrać? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Potrafisz wszystko? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Spojrzał na nią urażony. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak, potrafię. Ale najpierw muszę posłuchać twojej ulubionej piosenki. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv przeszukiwała w głowie tytuły różnych utworów, które w jakiś sposób były jej bliskie. Przypominała sobie wszystkie albumy, jakich słuchała w ostatnim czasie, ale nie potrafiła zdecydować się na konkretną piosenkę. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Potem, drżąc z obaw, zdecydowała się na śmiały ruch. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Popatrz na mnie — poleciła. Tom spełnił jej prośbę, ale wyglądał na zdezorientowanego. Unosił wyżej brwi, a po chwili rozłożył bezradnie ręce. — Co czujesz, gdy patrzysz na mnie? Możesz mi to zagrać? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Sprytnie — skomentował. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wbijał w nią nieruchomy wzrok tak długo, że Liv pożałowała swojego pomysłu. Już chciała się odezwać, gdy jego oczy przesunęły się powoli po jej twarzy. Pochylił głowę, dotknął delikatnie strun. Jeszcze ich nie uderzał, na razie powoli przesuwał palcami po gryfie, zastanawiając się nad wyborem akordów. Liv przyglądała mu się z pewną fascynacją; ruchy Toma kryły w sobie profesjonalizm. Nie musiał wydobywać dźwięków, by usłyszeć je w myślach. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
W końcu szarpnął śmiało za struny. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Ruchy Toma były pewne, choć stały się delikatniejsze. Mocniejszy początek melodii przerodził się w cichy i łagodny fragment. Liv przymknęła powieki, odchyliła się nieco do tyłu i skupiła się wyłącznie na grze Toma. Dźwięki otulały ją, w sercu czuła przejmujący smutek – nie wiedziała, czy to jej własny, czy Toma. Zapragnęła nagle, by Tom coś zaśpiewał, jednakże nie chciała psuć tej magicznej chwili. Przed oczami przesuwały jej się wspólne chwile. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Dotykając strun gitary, Tom dotykał strun w jej wnętrzu. Było to jednocześnie piękne i bolesne doświadczenie. Nie sądziła, że jest jeszcze zdolna do takich silnych uczuć, muzyka Toma dotykała ją w najintymniejszy sposób. Miała wrażenie, że ręce Toma dotykają je serca, choć milczał, prawie słyszała jego głos dzięki muzyce: „Pozwól mi”. Czuła się przy nim naga; nie w sposób fizyczny, ale głębszy. Odkrywał ją powoli, po części. Czuła, że nie ukryje się przed nim; mur, który wzniosła, zaczął się kruszyć. Kolejne bariery zaczynały się przełamywać, Tom łagodnie i nieśpiesznie przenikał do jej życia. W ten sposób Tom mówił więcej, niż mógłby wyrazić słowami. Szarpał mocniej struny, melodia stawała się głośniejsza. Serce biło jej tak samo mocno, gdy rano całowali się zachłannie na podłodze.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Był zupełnie bezbronny, gdy ofiarowywał jej swoje serce. Prośba Liv nie była przypadkowa; tylko w ten sposób mogła dowiedzieć się, co czuje Tom. Uczucia Toma nie były jeszcze w pełni wykształcone; wyczuwała jego niepewność i niezdecydowanie. Oboje zmierzali w tym samym kierunku; oboje bali się tego, co mogą sobie wzajemnie przynieść. Chciała krzyknąć, że czuje to samo, że też go pragnie, że przyjmuje jego serce. Niedawno Markus powiedział, iż powinna mu opowiedzieć o swojej przeszłości – wtedy złościła się, słysząc te niedorzeczności. W ciągu jednego dnia myślała o tym więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Żeby otworzyć się na to uczucie, musi najpierw powiedzieć mu prawdę. Smutek dławił ją w gardle. Ukrywała przed nim tak wiele, być może jej przeszłość zniszczy wszystko, co między nimi się rodzi. Uczucie było zbyt delikatne, zbyt kruche. Bała się, że Tom ją zostawi, ale w głębi serca czuła, że powinna to zrobić. Wpuszczenie Toma do swojego życia będzie dla niej najtrudniejszym krokiem, najważniejszym egzaminem z człowieczeństwa. Prawdopodobnie prawda zmieni jego postrzeganie. Być może jej przeszłość jest zbyt mroczna, by jakakolwiek jasność była w stanie ją zniweczyć. Miała tak wiele obaw, umysł podsuwał jej tak wiele różnych scenariuszy, ale wiedziała jedno – tylko wtedy będzie mogła go przyjąć; w przeciwnym razie go zrani i z pewnością straci. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Poderwała się z miejsca, ale nagle opadła ciężko na kolana w przestrzeń pomiędzy ich łóżkami. Jęknęła, czując przeszywający ból w stawach. Świat zawirował niebezpiecznie, zobaczyła wszystkie gwiazdy i obraz nagle jej pociemniał. Objęła twarz rękami, ale nadal nic nie widziała. Potrząsała głową. Usłyszała, że gitara wydała z siebie paskudny, fałszywy dźwięk. Tom opadł obok niej; poczuła jego gorący oddech na skórze. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv, co się dzieje?! </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Trochę kręci mi się w głowie — powiedziała cicho. Trzęsły się jej ręce, czuła jednocześnie uderzenia gorąca i nagły chłód na ciele. Krople potu zrosiły jej czoło, spłynęły między łopatkami. Miała wrażenie, że ziemia otworzyła się tuż pod nią, i spada w przepaść. Chciała krzyknąć, gdy ręce Toma objęły ją mocno i uniosły do góry. Chwilę później spadła, ale na miękki materac łóżka. — Widzisz, Tom, to twoja wina.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Zaraz zadzwonię po karetkę. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie, nie dzwoń. — Zdążyła chwycić jego dłoń i mocno ścisnąć; przynajmniej wydawało jej się, że mocno. Usiadł z powrotem na łóżku, lekko uderzał w jej policzki. Ciemność zaczynała się rozpraszać, a spomiędzy poszarpanych brzegów mogła dostrzec światło nocnej lampki. Blada, przerażona twarz Toma pochylała się nad nią. — Spokojnie, po prostu zakręciło mi się w głowie. Za szybko wstałam... każdemu się to zdarzy. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Uniosła się na poduszkach i starła pot z czoła. Mokre kosmyki przykleiły się do skóry. Tom obserwował ją uważnie, bez słowa przyniósł szklankę wody. Wypiła ją, zmusiła się do uśmiechu. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Pięknie zagrałeś. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv... </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Cicho bądź — przerwała, zanim skończył myśl. Nie miała ochoty na żadne spotkania z lekarzami, zamierzała mu to wyperswadować z głowy. Tom dłonią odgarnął jej włosy, głaskał jej policzek. Zacisnęła palce na jego koszulce, przyciągnęła go lekko do siebie i krótko pocałowała. Sapnęła z wysiłku, mocniej wciągnęła powietrze w płuca. Tom ujął jej drżącą dłoń. — Dziękuję. To było naprawdę piękne.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zapytał jeszcze dwa razy, czy na pewno nie potrzebuje lekarza; Liv pokręciła tylko głową. Wyraz zmartwienia jednak nie schodził z jego twarzy; Liv uświadomiła sobie, że w tej chwili wprost niewiarygodnie przypominał Markusa. On też ciągle zamartwiał się o nią, a pozioma kreska przecinała gładkie czoło. Chciała pocieszyć Toma, zmienić temat, zrobić cokolwiek, by przestał tak na nią patrzeć, lecz była zbyt zmęczona, żeby próbować jakichkolwiek sztuczek. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jak się czujesz, mała? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Krwotok z nosa, zasłabnięcie, zmęczenie... </i></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wyśmienicie.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tytuł: U2 - Where the streets have no name (zmieniony)</div>
</div>
</span>Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-58674832540438213062015-08-17T23:53:00.000+02:002015-08-17T23:53:12.423+02:0018. Oto jak utraciłem zdolność do życia z dala od wstrząsów i silnych wrażeń, przed którymi uciekłem. Nic wielkiego się nie stało — znalazłem przyjaciela — lecz w tym samym momencie wdarła się w moje życie cała podłość świata<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br /></span></div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</span><div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; line-height: 150%; text-indent: 1cm;">Wiatr rozwiał ciemne deszczowe chmury, a na błękicie nieba pojawiło się słońce; wkrótce też sam wiatr osłabł i był tylko lekkim, przyjemnym wietrzykiem. Powietrze było rześkie, czyste, wyczuwało się zapach soli i ryb znad portu. W porcie jak zwykle kręciło się sporo ludzi; statki przybijały do portu, a niektóre wypływały na pełne morze. Mimo ładniejszej pogody niewielu turystów zdecydowało się na spacer brzegiem morza; Liv rano widziała tylko kilka spacerujących par, które i tak wyglądały na porządnie zmarznięte; z daleka tworzyli bezkształtną masę, gdy próbowali się wzajemnie ogrzać. Morze było spokojne, fale rozbijały się delikatnie o brzeg, nad wodą krążyły z krzykiem mewy. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Ile fanek już tutaj zaprosiłeś? — odezwała się Liv, przerywając milczenie. Szli po piasku, zostawiając pensjonat Lyncha daleko w tyle. Tom wcisnął dłonie w kieszenie kurtki; była pewna, że już zmarzł. Liv również trochę zmarzła, ale zupełnie jej to nie przeszkadzało. Później mieli pojechać do sklepu kupić ołówki oraz szkicownik dla Liv, ale ona chciała spacerować jak najdłużej, by Tom nie miał już ochoty nigdzie się wybierać. Tom dowiedział się o jej pasji, widział jej obrazy, zgodziła się namalować coś dla niego, lecz ta obietnica budziła w niej ogromne przerażenie. Stworzyła kilka rysunków dla Sama, ale relacja z Tomem przeradzała się w coś bardzo intymnego; Liv bała się, co obudzi, gdy przy nim weźmie ołówek do ręki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Jesteś pierwszą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Bzdura, nie jestem twoją fanką — roześmiała się. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Tom zatrzymał się w pół kroku, spojrzał na nią wyraźnie zdziwiony. Zmarszczył czoło, potem pokręcił głową, machnął ręką i ruszył dalej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Naprawdę? — zapytał w końcu, w głosie brzmiało mocno niedowierzanie. Liv potwierdziła jeszcze raz. — Ominęła cię ta cała gorączka? Szalało za nami pół Europy! Znasz chociaż nasze piosenki? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Słyszałam parę razy w radiu...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Gdzieś ty była, że nas nie znasz?! </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Liv spuściła wzrok i kopnęła małą muszelkę. Rozmowa po raz kolejny zeszła na niewłaściwy tor; gdy Tom zdobywał z zespołem popularność, ona leżała w szpitalu i walczyła z białaczką. Nie miała wtedy czasu ani ochoty śledzić nowinek muzycznych z kraju; słyszała trochę o samym zespole, w końcu na oddziale nie przebywała sama, ale nigdy nie zainteresowała się głębiej tą muzyką. Późniejszy okres jej życia również nie sprzyjał poznawaniu twórczości Toma. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Jakoś tak wyszło...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Miałaś szlaban za całowanie się z chłopakami? — zgadywał wyraźnie ożywiony Tom. Nie zwrócił uwagi na jej zmieszanie, co w gruncie rzeczy ją ucieszyło. Liv przewróciła oczami, a on klasnął w dłonie. — Wiedziałem. Twoi rodzice są surowi. Całe szczęście, że możemy się całować. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Jestem dorosła, Tom — mruknęła z przekąsem. Potem pomyślała, że jej rodzice raczej nie martwią się już, z kim się całuje. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Opowiedz mi o swoim pierwszym facecie. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Okej — zgodziła się. Trochę skróciła swoją historię i odrzuciła kilka wydarzeń. — Miałam szesnaście lat, on rok starszy. Ben, piekielnie przystojny, grał w koszykówkę, był kapitanem szkolnej drużyny. Wszystkie dziewczyny ze szkoły mnie nienawidziły, gdy zaczęliśmy się umawiać. Lubiłam, gdy skradał się w nocy do mojego domu, siadywaliśmy na balkonie i rozmawialiśmy, dopóki nie zaczynało świtać. Chodziliśmy do kina i na imprezy, oglądaliśmy spadające gwiazdy, uczył mnie jazdy na deskorolce i gry w koszykówkę. Doprowadzał do szału moich nauczycieli sztuki, ponieważ przychodził na każde zajęcia kółka plastycznego, by mnie komplementować, a nie potrafił narysować pomarańczy, którą miał przed sobą. Nie miał pojęcia o sztuce, ale uważał, że jestem we wszystkim najlepsza. Jego wiara we mnie sprawiała, że czułam się, jakbym mogła naprawdę przenosić góry — zachichotała pod wpływem wspomnień. Wtedy była jeszcze zdrowa, bardzo zakochana i bardzo szczęśliwa – miała cudownych rodziców, kochanego młodszego brata i przystojnego chłopaka. Czego więcej mogłaby chcieć? — Grał na gitarze — dodała, a Tom skłonił głowę. Mruknął coś, co zabrzmiało jak: „Dobry wybór”. Wzruszyła obojętnie ramionami, zanim dokończyła. — Nie wyszło nam. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Co się stało? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Gdy dowiedziała się, że choruje na białaczkę, od razu pobiegła do Bena, by przekazać mu tę wiadomość. Przejął się, rzecz jasna, nawet uronił kilka łez, potem zapewniał ją solennie, że nie opuści jej nawet na chwilę, i razem przez to przejdą. Niecały tydzień później, kiedy Liv przechodziła kolejne badania, on przespał się z Ivette, przyjaciółką Liv, ponieważ sam potrzebował pocieszenia. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Spodobała mu się moja przyjaciółka. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— A to kretyn! — krzyknął Tom. Wydawał się naprawdę rozzłoszczony, co Liv uznała za urocze. Upłynęło pięć lat i Liv nie miała żalu ani do Bena, ani do Ivette. Zapomniała o tej sprawie i wymazała ich oboje ze swojego życia; właściwie wymazała każdego ze swojego dawnego życia poza Markusem. — Faceci to idioci, uwierz mi. Nigdy bym cię nie zdradził; no przynajmniej nie z przyjaciółką. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Liv parsknęła śmiechem. Odpowiedź Toma była przewidywalna, ale mimo to ją rozbawiła, a ostatnimi słowami zneutralizował poprzednią obietnicę, która niespodziewanie zawisła między nimi. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Ty też zdradziłeś swoją dziewczynę? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Tom przestał się uśmiechać, jego twarz wykrzywił grymas i ruszył szybszym tempem. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Kilka lat temu związałem się z Blanche. Poznałem ją w Paryżu, graliśmy tam koncert, a ona właśnie odbywała praktyki. Jest fotografką. Od razu wpadła mi w oko: wysoka, blondynka, bardzo szczupła, ładna twarz i... — zawiesił głos, ale dłońmi pokazał, jakie inne miała atuty. Liv nie powstrzymała ironicznego uśmiechu. — Załatwiałem jej wejścia za scenę, gdy graliśmy w innym mieście, chodziliśmy na spacery i do kina, wspólnie słuchaliśmy muzyki i leżeliśmy w ciszy obok siebie. Bill jej nienawidził, ostrzegał mnie cały czas przed nią, nie wierzył jej, ale myślałem, że to tylko zazdrość. W końcu to ja byłem w poważnym związku, gdy on dopiero poznawał Sandrę. Dla niej zapragnąłem normalnego życia — przyznał beznamiętnie. Patrzył przed siebie, zwolnił, a potem, jakby nie mógł się zdecydować, przyśpieszył kroku; Liv domyśliła się, że rozmowa o byłej dziewczynie nadal wywołuje w nim negatywne emocje. Trochę mu współczuła, ale w głębi serca była zdziwiona, że był z kimś tak silnie związany. — Myślałem, że kocha mnie, ale kochała moje pieniądze. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— A ty? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Czy ja ją kochałem? — zapytał w odpowiedzi. Milczał tylko przez chwilę. — Tak, myślę, że ją kochałem. To musiała być miłość, nie? Zupełnie zgłupiałem dla niej. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Potem zacząłeś spotykać się z przypadkowymi kobietami? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Niedługo potem, tak. — Głos miał matowy. Spojrzał na nią, ale miał pochmurną minę. — Gdy byłem nastolatkiem, uważałem, że to świetna sprawa. W każdym mieście inna dziewczyna i zawsze znalazła się taka, która miała na mnie ochotę. Kiedy spotkałem Blanche zacząłem uważać, że świetną sprawą jest bycie w związku z jedną kobietą. Mogłem pojechać w jakiekolwiek miejsce na świecie, a ona była ze mną – albo fizycznie, albo w moim sercu. Bardzo mi się to podobało, ufałem jej. Ale Blanche mnie zawiodła, a ja postanowiłem nie popełnić więcej tego samego błędu. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Zaufałeś mnie — zauważyła Liv. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Uśmiechnął się pod nosem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Lubię twój smutek, Liv — przyznał szczerze, zerkając w bok. Sprawdzał jej reakcję, ale Liv jedynie otworzyła szerzej oczy. To było ostatnie, czego by się spodziewała. — Spotkałem się jeszcze z kilkoma kobietami, ale przestało mi się to podobać. Chciały pieprzyć się ze sławnym gitarzystą, który ma mnóstwo pieniędzy. Myślę teraz, że niektóre z nich były wcześniej gotowe na seks ze mną, niż ja zwróciłem na nie uwagę. Ty nawet nie znasz naszych piosenek — parsknął śmiechem. — Widzisz we mnie człowieka, Liv.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Powiedziałam mu. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; line-height: 150%; text-indent: 1cm;">Liv przełożyła nogi przez podłokietnik i zapadła się głębiej w fotelu. Wyglądała przez okno; światło latarni dawało piękny widok na morze, wiatr nadal był słaby, fale leniwie rozbijały się o brzeg. Tom brał prysznic; z doświadczenia wiedziała, że ma dla siebie przynajmniej pół godziny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Wystarczająco dużo, by porozmawiać z Markusem, który właśnie zaniemówił. Cisza trwała tak długo, że Liv zdecydowała się sprawdzić połączenie – nie rozłączył się.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Naprawdę? — zapytał w końcu. — Opowiedziałaś mu o <i>wszystkim</i>?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Teraz to Liv zamilkła. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Nie — przyznała. — Ten Lynch to Irlandczyk. Wszędzie widzę teksty z napisami po irlandzku, odezwał się po irlandzku do mnie...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Przypomniała ci się matka — dokończył.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Liv skinęła do siebie; nikt nie znał jej tak dobrze jak Markus. Może z wyjątkiem Dominica, ale o tym nie chciała ani myśleć, ani mówić. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Co mu powiedziałaś?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— O rodzicach — odpowiedziała. Markus milczał wyczekująco, więc dodała niechętnie: — Powiedziałam mu, że moja matka urodziła się w Dublinie, jak poznali się z ojcem... trochę przeszłości. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Wie, że nie żyją?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Nie — odpowiedziała cicho. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Markus westchnął po drugiej stronie. Było już po północy, więc domyślała się, że właśnie zamknął bar i sprząta przed powrotem do domu; zastanawiała się, która z sióstr zajmuje się Mitchellem. Pewnie usiadł na krześle, oparł głowę na ręce i zamknął oczy. Oczami wyobraźni Liv widziała tę scenkę z najdokładniejszymi detalami. Ona również dobrze znała Markusa. Zawsze tak robi, gdy coś idzie nie po jego myśli albo Liv, według niego, robi coś głupiego – tak jak teraz.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Nie sądzisz, że ten facet zasługuje na prawdę? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Ten facet nie jest gotowy na prawdę, Markus.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Liv, nie możesz za niego decydować... </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Muszę! — krzyknęła niespodziewanie. Zatkała usta dłonią, ale Tom nie mógł tego słyszeć. Odetchnęła. Przypomniała sobie wydarzenia z nocy. — Stało się coś jeszcze.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Tak? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Przyśnili mi się rodzice. Umierałam, moje ciało rozpadało się, nie mogłam nic zrobić, a mój ojciec tak strasznie się śmiał... </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Liv — wtrącił łagodnie. Pokręciła głową, próbując odegnać wspomnienia. Nie mogła myśleć o tym – jednym z najgorszych – śnie. Jeszcze nigdy nie śniło jej się coś tak strasznego jak tej nocy. Obudził ją własny krzyk. Gdy tylko ujrzała Toma na sąsiednim łóżku, uciekła. Bała się chwili, kiedy będzie musiała pójść spać; instynktownie mocniej otuliła się kocem. — To tylko sny, rozumiesz? Nieważne jak straszne, nadal pozostają tylko snami. Wybacz sobie, Liv. Wypadek nie był twoją winą. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Tom mnie znalazł w nocy, jak byłam... sam wiesz... </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Nie musiała kończyć, Markus rozumiał. Kiedy zabrali Dominica, Liv wyprowadziła się z ich rodzinnego domu. Nie wiedziała, co będzie robić, ale nie mogła zostać tam ani chwili dłużej. Odnalazła Markusa i spędziła u niego pół roku, zanim znów mogła o sobie decydować i znalazła mieszkanie, w którym obecnie mieszka. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Wtedy właśnie koszmary zaczęły dręczyć Liv. Budziła się z krzykiem u Markusa w domu, budząc maleńkiego Mitchella; Markus musiał uspokajać Liv i swojego synka. Markus zatem doskonale rozumiał, w jakim stanie znajdowała się Liv; przerażona, zapłakana i nie do końca rozróżniająca jawę od snu. Zdarzyło się kilka razy, gdy już po przebudzeniu nie rozpoznała przyjaciela i próbowała go atakować, żeby się obronić. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Chce mi pomóc, ale nie wie jak — przyznała. Markus znowu westchnął. — Nie mogę mu powiedzieć, że zabiłam rodziców, zabrali mojego brata, a ja... </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— A ty? — podchwycił. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">W tym niedopowiedzeniu kryło się wiele słów, które Liv chciała wypowiedzieć, ale się bała. Liv była przerażona intensywnością koszmarów; coraz mniej było nocy, które spokojnie przesypiała. Martwiło ją osłabienie i krwawienie z nosa, próbowała doszukiwać się innych wyjaśnień, ale w głębi serca wiedziała, co to znaczy. Bała się słów, które nieopatrznie mogą wypłynąć z jej ust; stale pilnowała się, by nie powiedzieć niczego, co wzbudziłoby zainteresowanie Toma. Czułość i łagodność, jakimi ją obdarzał, były niebezpiecznie; mogły przełamać mur, który wzniosła wokół siebie. Wtedy słowa popłynęłyby strumieniem. Liv chciała wreszcie wyznać mu całą prawdę, ale wiedziała, że wtedy Tom ją zostawi. Chęć zatrzymania go przy sobie, która pociągała ciągłe okłamywanie, była mimo wszystko zdecydowanie silniejsza. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Wpuściłaś tego faceta do swojego mieszkania. Wyjechałaś z nim na urlop. Nie widzisz tego? — zapytał, a Liv naprawdę nie miała pojęcia, co ma na myśli. — Wpuściłaś go do swojego serca, Liv. To już się stało, nie obronisz się przed nim. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Markus... </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Który z facetów, których poznałaś, był kiedykolwiek u ciebie w mieszkaniu? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Ty byłeś. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Liv, nie udawaj głupiej — warknął. Domyślała się, do czego zmierza, ale naprawdę nie miała ochoty słuchać złotych rad Markusa. — Ten Tom nie jest pierwszym twoim facetem. Żaden z nich nie był w twoim domu, zrywałaś z nimi po pięciu randkach, mam rację? Oczywiście, że mam rację — odpowiedział sobie. — Mam trzydzieści lat, byłem, cholera, żonaty. Potrafię jeszcze rozpoznać silne uczucie. Nie świadczysz mu usług psychologicznych, ponieważ nagle zapragnęłaś zbawiać świat. Zbawiając tego gościa, zbawiasz siebie, Liv. Widzę to. Lgniesz do niego. Wcale nie jest ci obojętny, co? Inaczej już byś z nim zerwała dla swojego bezpieczeństwa, jak zawsze to robiłaś. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Czuła się nieswojo, gdy go słuchała. Rumieniec wypełzł na policzki, opuściła nogi na podłogę, zmieniła pozycję w fotelu, potem znów podciągnęła nogi. Oparła brodę na kolanach, serce biło nieregularnym rytmem, co było bardzo rozpraszające. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Markus w końcu zamilkł. Liv przypomniała sobie w tym czasie wszystkich mężczyzn, z którymi spotykała się, od kiedy zatrudniła się u Markusa. Miał rację – zawsze odchodziła po kilku spotkaniach, bliższa znajomość była zbyt niebezpieczna, a ona nie chciała wpuszczać nikogo do swojego życia. Znajomość z Tomem wyglądała zupełnie inaczej – nie chciała uciekać. Czuła się... bezpiecznie. Pragnęła jego obecności, bezinteresowności i tego ciepła, które koiły jej smutek oraz strach. Własne potrzeby przekładała ponad uczciwość.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Musisz mu powiedzieć — powiedział z naciskiem. — Zostawi cię, jeśli mu nie powiesz. A tego boisz się najbardziej, mam rację?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Zostawi mnie, gdy mu powiem! </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Markus znów westchnął bezradnie. Liv rozumiała, że chce dla niej dobrze, jednak nic nie mógł zrobić. Pamiętała ten wieczór, podczas którego Markus stracił cierpliwość i Liv mu wszystko opowiedziała; pamiętała jego spojrzenie, niedowierzanie i zwątpienie, które pojawiły się w jego oczach tylko na chwilę, ale Liv zdążyła to dostrzec. Tom jej zaufał, wierzył w jej uczciwość. Im dłużej zwlekała z prawdą, tym bardziej szkodziła sobie i ich relacji, nadużywała jego zaufania. Była świadoma tego wszystkiego, rozumiała Markusa, ale nie mogła tego zrobić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Jak się czujesz, Liv? — spytał w końcu. — Tylko nie próbuj mnie okłamywać, jasne?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Jestem niewyspana, strasznie zmęczona... </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Liv. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Nie spałam pół nocy, jak mam, do cholery, się czuć?! — warknęła. — Nic mi nie jest, okej? Wyśpię się i poczuję się lepiej. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Skłamała. Nie poczuje się lepiej. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">W tym momencie drzwi otworzyły się i wszedł Tom. Ręcznik miał obwiązany wokół bioder, z włosów skapywały kropelki wody, które spływały po nagim torsie, kłęby pary wydostały się z łazienki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Co u Mitchella? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Jest obok ciebie, tak? — Markus domyślił się od razu, jakby był tuż za oknem. Znowu westchnął, ale nie zmienił troskliwego tonu głosu. Chęć stałej opieki nad nią wzruszała Liv na tyle, że łzy zapiekły ją w gardle. Spuściła na chwilę wzrok. — Dbaj o siebie, dobrze? Nie przemęczaj się. Naprawdę martwię się o ciebie. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Cudowne dziecko! — zaszczebiotała wesoło. Tom uśmiechnął się tylko do niej, pokazał, że nie będzie przeszkadzał w rozmowie, i znów zamknął się w łazience. Liv dziwiła się, że nie wyczuł fałszu w jej głosie. — Coś mu przywiozę, możesz mu to obiecać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Nie daj się, Liv — powiedział jeszcze i się rozłączył. </span></div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</span><div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; line-height: 150%; text-indent: 1cm;">Liv jęknęła i odepchnęła przez sen ręce Toma. Odwróciła się na drugi bok, przykryła szczelniej kołdrą, przeklęła go w myślach. Nie miała sił otworzyć oczu, podejrzewała, że był środek nocy, chciała spać. Zadrżała, gdy położył dłoń na jej plecach; jej ciało było przyjemnie rozgrzane i rozleniwione. Wtuliła się mocniej w poduszkę, miała nadzieję, że halucynacja zaraz zniknie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Liv. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Głos Toma był na tyle natarczywy oraz denerwujący, że nie mogła dłużej udawać, że śpi. Odwróciła się z powrotem w jego stronę i otworzyła oko. Miała rację – był środek nocy. Tom kucał przy łóżku, ubrany w białą koszulkę oraz spodnie dresowe. Nie wyglądał na sennego, zły sen również wykluczyła. Doceniała wszystko, co dla niej zrobił, ale tej nocy szczerze nie miała ochoty na żadne rozmowy. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Jedynym źródłem światła była lampka nocna, dawała nieco przytłumiony, żółtawy blask. Liv ziewnęła, powieki jej opadły. Gdy zmusiła się, by znów otworzyć oczy, zwróciła uwagę, że łóżko Toma było niepokojąco porządnie zasłane. Liv jęknęła jeszcze raz; pod żadnym pozorem nie wyjdzie teraz na spacer. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Nigdzie nie idę — warknęła, a dla podkreślenia swojej groźby jeszcze raz poprawiła kołdrę. Wydęła usta w podkówkę i kręciła głową. — Zapomnij. Żadnych spacerów w nocy. Jest zimno, nie uważasz? Nie idę. Spadaj, Tom. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Z wiekiem robicie się coraz gorsze... — westchnął z kiepsko udawanym żalem. Liv posłała mu mordercze spojrzenie, ale jednocześnie uznała rozmowę za zakończoną. — Chodź! </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Jednym ruchem zerwał z niej kołdrę i odrzucił ją na podłogę pod swoje stopy. Liv wrzasnęła wściekła i poderwała się na równe nogi. Tom skrzyżował ręce na piersiach, uśmiechając się do niej łobuzersko. Popchnęła go, chciała mu zetrzeć ten irytujący uśmieszek. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Zwariowałeś?! </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Zastanowił się. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Może trochę — powiedział. Zbliżył palec wskazujący do kciuka, zostawiając malutką szparkę, która miała obrazować jego szaleństwo. Liv sapnęła ze złości. — Załóż sweter, bardzo cię proszę. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Nie. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Liv — powiedział. Wymawiając jej imię, jednocześnie prosił. Złość Liv trochę osłabła. Potrząsnęła głową, gdy przypomniała sobie słowa Markusa, a wyobraźnia podsunęła jej nowy komentarz. — Będzie fajnie, ubierz się — dodał. Gdy pocałował ją w czoło, Liv od razu złagodniała i nie miała już serca, by się kłócić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Zgodnie z poleceniem założyła sweter, wciągnęła skarpetki. Zajrzała pod łóżko w poszukiwaniu miękkich kapci, a Tom skinął głową, więc domyśliła się, że nie wybierają się poza pensjonat Lyncha. Ulżyło jej, co okazała cichym westchnięciem, ale za to zachowanie Toma wzbudziło jej ciekawość. Co zaplanował w środku nocy? Miała nadzieję, że nie miał zamiaru oprowadzać jej po korytarzach. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Najwyraźniej Tom nawet nie pomyślał o nocnym zwiedzaniu, ponieważ poprowadził ją przez jadalnię prosto do kuchni. Liv przekroczyła próg pomieszczenia z poczuciem zdziwienia i dezorientacji. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Okej — powiedziała tylko. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Tom parsknął śmiechem, rzucił jej przez ramię rozbawione spojrzenie i poszedł dalej. Zapalił wszystkie światła; Liv zmrużyła oczy. Kuchnia była ogromnym pomieszczeniem mieszczącym kilka stanowisk dla kucharzy. Liv przyglądała się czystym blatom, lśniącym naczyniom i porządnym kuchenkom. W powietrzu unosił się słaby zapach środków czyszczących; w kuchni panował nieskazitelny porządek. Nad stanowiskami wisiały rzędy szafek, które zawierały, jak sądziła Liv, najpotrzebniejsze produkty oraz sztućce. Z tyłu kuchni mieściła się spiżarnia, do której wszedł właśnie Tom.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Co ty właściwie robisz? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Ja? —zawołał z głębi. — Ja nic. Ale mam ochotę na ciasto czekoladowe, więc pomyślałem, że może upieczemy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Co zrobimy? — zapytała osłupiała. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Jestem tylko prostym facetem, nie potrafię piec. Spaliłbym wszystko, słowo — ciągnął dalej, zupełnie niewzruszony dezorientacją Liv. Wyszedł ze spiżarni, niosąc w ramionach mąkę, cukier i kakao. Postawił na najbliższym blacie i poszedł szukać jajek. — Jesteś kobietą, musisz umieć piec ciasta, nie? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Jasne. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Liv przeciągnęła dłonią po opakowaniach i rozejrzała się raz jeszcze. Tom przyniósł jajka, masło oraz butelkę czerwonego wina. Z kieszeni wyciągnął mały słoiczek rodzynek. Liv patrzyła na to wszystko, aż w końcu uszczypnęła się w dłoń i potrząsnęła głową. Palcem wskazującym uderzał w czubek brody i rozglądał się za naczyniami. Zajrzał do jednej szafki, wyciągnął dużą miskę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Zwariowałeś chyba — oceniła. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Powtarzasz się, Liv. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Chcesz piec ciasto czekoladowe w środku nocy — powiedziała powoli. Nadal miała wrażenie, że to dziwny sen. Jednak jeśli miałaby wybierać między koszmarami, w których głównymi bohaterami byli jej rodzice, wolała gotowanie z Tomem. — Jesteśmy w kuchni u twojego przyjaciela. A ty uważasz, że upiekę ci ciasto? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Nie, nie — zaprzeczył. Uśmiechnął się zadowolony. — My upieczemy! </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Zwariowałeś! — powtórzyła piskliwym głosem. Tom parsknął śmiechem i zatarł ręce. — A co na to Lynch? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Lynch? — zapytał. W jego głosie pobrzmiewało autentyczne zdziwienie, jakby nagle zapomniał, kim jest Lynch. — Lynch to świr. Pozwala robić mi tutaj wszystko, o ile tylko myję i odkładam na miejsce jego drogocenne naczynia. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Jesteście nienormalni. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Dlatego tak dobrze się rozumiemy. — Tom wyszczerzył zęby i chwilę potem wywrócił oczy, idealnie naśladując kogoś szalonego. — Słuchaj, moja mama piekła takie ciasto, będzie boskie, obiecuję ci. Ale jestem przecież nienormalny — zauważył, unosząc znacząco brwi — więc musisz mi pomóc. Lubisz rodzynki? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Liv jedynie jęknęła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Gdy zaakceptowała tę dziwną sytuację, słuchała Toma i wykonywała jego polecenia. Najpierw w garnku rozpuścili masło, wsypali cukier z cukrem waniliowym, a Tom dolał trochę czerwonego wina. Resztę butelki, jak uznał, pożyczył dla siebie. Liv nie skomentowała, tylko dodała trochę kakao. Trzecią łyżkę wsunęła sobie do ust.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Hej! </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Lubię kakao — wymruczała. Proszek rozpuścił się na jej języku, był trochę gorzkawy, ale westchnęła z przyjemności. Lynch nie miał w spiżarni słodzonego kakao, które miał w domu Markus. Czasami wpadała do niego, gdy akurat szykował napój synkowi – razem z Mitchellem jedli łyżeczkami słodki proszek prosto ze słoika, kiedy Markus nie patrzył. Zamieszała w garnku i wzięła jeszcze jedną łyżkę. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— I kto tu jest normalny? — zawołał Tom.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Delektując się kakao, wskazała mu garnek i Tom posłusznie przejął po niej drewnianą łyżkę. Ona zaś wzięła dużą szklaną miskę, wbiła jajka i wsypała mąkę. Biały obłoczek buchnął z zewnątrz, podrażnił jej nos, powstrzymała kichnięcie. Uśmiechnęła się lekko, ponieważ niespodziewane pieczenie w nocy sprawiało jej przyjemność. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Gdy połączyli wszystkie składniki, Liv wymieszała raz jeszcze całość i dorzuciła garść rodzynek. Resztę zjadł Tom, czym naraził się na kpiące spojrzenie Liv. Przelali ciasto do formy, wstawili do piekarnika i zamknęli drzwiczki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Udało się! — Tom klasnął w dłonie. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Dziękuję.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Teraz Tom obrócił się zaskoczony. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Ależ za co? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Za wyjazd, za to miejsce, za wspólne pieczenie... </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Lubię spędzać z tobą czas, Liv. Nigdy mi za to nie dziękuj, mała. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Uśmiechnęła się, a Tom objął ją lekko.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Hej! </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Odepchnęła go, gdy posmarował jej policzek resztą ciasta z miski. Potarła twarz, ale sama nabrała garstkę mąki i wyrzuciła ją w kierunku Toma. Kichnął, mąka osiadła na jego twarzy i koszulce. Chwycił ją w żelazny uścisk, a drugą ręką rozsmarowywał po jej nosie ciasto. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Tom! — krzyknęła Liv, śmiejąc się głośno. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Wklepała w jego twarz mąkę i zdążyła rozetrzeć resztę ciasta na policzku. Tom nieco znieruchomiał, czym wzbudził od razu czujność Liv. Widziała w jego oczach coś takiego, że kolana się pod nią ugięły, a jego ruchy stały się powolniejsze. Poczuła uderzenie gorąca, rumieniec wypełzł na szyję. Tom delikatnie błądził palcami po jej twarzy, kryjąc w tym geście pewną intymność. Liv również ostrożnie dotknęła twarzy Toma, badała ją palcami jakby na próbę. Ich dłonie stykały się co jakiś czas, ruchy zawierały w sobie spokój oraz niepewność, które czasami dotyczą kochankom podczas pierwszego zbliżenia. Liv czuła łagodne mrowienie w całym ciele, gdy przesunęła dłoń na dolną wargę Toma; nieśpiesznie przeciągnęła po niej palcem, lekko ją pociągając; była spierzchnięta jak zawsze, a pod pękniętą skórą kryła się pociągająca miękkość ciała. Drgnął nieznacznie, sapnął głośniej. Wzrok miał już zamglony, więc Liv nabrała trochę odwagi i opuściła ręce na jego tors; serce mocno tłukło się w piersi pod jej dłonią.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Liv — powiedział cicho. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">A potem pocałował ją; jego usta smakowały czekoladą. </span></div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tytuł: Philip Rooth - Ludzka skaza </div>
</span><div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-88705116478025591122015-07-25T15:01:00.000+02:002015-10-04T17:01:41.947+02:0017. Używamy słów, by się nawzajem zrozumieć, a nawet - czasami - żeby się wzajemnie odnaleźć <div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Kiedy dotarli do Rerik, słońce już dawno skryło się za horyzontem, zapadła noc, a gwiazdy lśniły obiecująco na ciemnym niebie. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv wysiadła z samochodu, stłumiła ziewnięcie i rozejrzała się. Wzdłuż asfaltowej drogi postawiono kilka identycznych jednopiętrowych budynków – fasada koloru piasku, czerwona dachówka i okna dachowe skierowane ku północy – oferujących pokoje do wynajęcia. Liv obróciła się na podłużnym parkingu, przesuwając wzrokiem po najbliższej okolicy – domów było kilka, a zaparkowanych samochodów niewiele więcej. Nieco dalej znajdował się mały, słabo oświetlony port – Tom opowiedział jej o nim w trakcie drogi – z tyłu za sobą miała gęsty sosnowy las, a przed sobą – bezkres ciemnego morza. Fale głośno rozbijały się o piaszczysty brzeg, przenikliwie wiejący wiatr przynosił ze sobą mocny zapach soli. Światła ulicznych latarni rzucały długie cienie; czasami w odległym blasku pojawiała się spacerująca brzegiem morza para. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Podoba ci się? — zapytał Tom, wyciągając dwie torby z bagażnika. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv pokiwała głową. Niebo usiane licznymi gwiazdami, nad nimi wisiał wąski sierp księżyca, cudowny odgłos morza i rześkie powietrze. Wzięła głęboki oddech. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Pięknie tutaj. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom zawiesił sobie obie torby na ramionach i chwiejnym krokiem ruszył w stronę środkowego budynku, Liv powoli poszła za nim, nadal chłonąc dźwięki, zapach oraz wrażenia. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Skupiła wzrok w jednym punkcie, gdy usłyszała skrzypnięcie drzwi wejściowych. Jasne światło wylewało się z zewnątrz, przez co nie widziała wyraźnie mężczyzny stojącego w przejściu. Instynktownie jednak domyśliła się, że to musi być przyjaciel Toma, niejaki Lynch Connolly. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nad drzwiami znajdował się szyld z wypisaną grubą czcionką nazwą pensjonatu – <i>Tá tigh ag Lynch</i>. Dom Lyncha. Liv przez chwilę patrzyła w znajome słowa, a potem potrząsnęła głową i przestąpiła przez próg. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
W holu było ciepło i przestronnie, a w powietrzu unosił się przyjemny zapach drewna. Panele na podłodze, surowe drewniane ściany oraz bejcowany na biało sufit przywodziły na myśl raczej górską chatę niż przytulny pensjonat nad Bałtykiem. Po lewej stronie znajdowała się recepcja – teraz akurat pusta – z wysoką ladą, księgą meldunkową oraz kluczami do pokojów zawieszonych na małych haczykach na ścianie. Po prawej ustawiono niski, prostokątny stolik, na blacie którego leżało kilka czasopism oraz poradników, po obu stronach mebla stały dwie dwuosobowe sofy zasłane miękkimi kocami oraz futrami, a za nimi w kominku wesoło buzował ogień. Duże okna dawały widok na otwarte morze, na ścianach wisiały oprawione w drewniane ramy nadmorskie krajobrazy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv popatrzywszy na właściciela, poczuła niespodziewanie uderzenie gorąca, które rozlało się przyjemnie po całym ciele, sprawiając, że uśmiechnęła się głupkowato jak piętnastolatka. Lynch na pewno był starszy – wyglądał na około trzydzieści lat. Wysoki – mniej więcej sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu. Wzrost i postawa przypominająca młodego antycznego boga od razu przykuwały uwagę. Twarz miał wąską, skorą do uśmiechu, policzki zdobił dwudniowy zarost, usta pełne i kuszące, prosty nos oraz niskie odsłonięte czoło. Czarne loki skręcały się tuż za uszami, ciepło brązowych oczu sprawiało, że Liv od razu zmiękły nogi. Lynch miał na sobie czarne dżinsy, koszulę w zielono-czarną oraz ciemną marynarkę, a Liv w duchu przyznała, że jest absolutnie przystojny. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— <i>Go mbeannaí Dia dhaoibh!</i><strong style="text-indent: 1cm;"><sup><span style="color: #f3f3f3; font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: xx-small;"><span lang="pl-PL"><span style="font-weight: normal;">1</span></span></span></sup></strong></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv nie umiała odpowiedzieć sobie na pytanie, co dokładnie ją skłoniło, by się odezwać. Nie wiedziała, czy to była wina głosu Lyncha – niskiego, głębokiego z wyczuwalną chrypką, czy też może tradycyjne powitanie irlandzkie typowe dla okolic, z których pochodziła jej zmarła matka, a może po prostu panująca nieco senna i sielankowa atmosfera uśpiła na dobre jej czujność. Zanim zacisnęła usta, odpowiedziała z nienagannym akcentem: </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— <i>Go mbeannaí Dia's Muire dhuit!</i><em style="text-indent: 1cm;"><sup><span style="color: white; font-family: Times New Roman, serif; font-size: xx-small;"><span lang="ga-IE"><span style="font-style: normal;">2</span></span></span></sup></em></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Dopiero gdy zapadła kłopotliwa cisza, Liv pojęła, co dokładnie się stało. Nie wymówiła żadnego słowa w języku irlandzkim od dnia śmierci jej rodziców – pomimo upływu lat irlandzki w jej ustach nie brzmiał fałszywie ani sztucznie. Melodyjne słowa idealnie ułożyły się na języku, jak gdyby posługiwała się irlandzkim od urodzenia. Matka wreszcie byłaby z niej dumna – to Dominic w mig rozumiał skomplikowaną gramatykę irlandzką, a Liv z trudem zapamiętywała proste zwroty. Jaka szkoda, że nie mogła tego zobaczyć. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv podniosła dłoń, by w porę stłumić jęk. Jednocześnie zauważyła, że Tom wpatruje się w nią bez słowa, za to ze zdziwieniem i źle skrywaną złością w oczach, a Lynch szczerzy zęby w szerokim uśmiechu. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Czemu nic nie mówiłeś, że twoja dziewczyna to Irlandka? Stary, ale zrobiłeś mi niespodziankę! — wykrzyknął Lynch, śmiejąc się wesoło. Nim Liv zdążyła zaprotestować, podszedł do niej i zamknął ją w swoich objęciach. — Siostro! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv spięła się, słysząc ostatnie słowo. <i>Siostro</i>. Przynosiło ze sobą złe wspomnienia – od razu przed jej oczami pojawił się Dominic ze swoją pogardą oraz nienawiścią, jaką żywił do niej. <i>Siostro</i> przywoływało uśpione upiory, które niezauważenie wskoczyły do jej torby i wiernie przybyły z nią aż do Rerik. Na chwilę zanurzyła się we wspomnieniach, ale po chwili otrząsnęła się. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Uśmiechnęła się niepewnie i również uścisnęła Lyncha. Wcisnęła twarz w jego szeroką pierś, wciągnęła mocno w płuca zniewalający zapach perfum, a chwilę później poczuła, że wspomnienia się oddalają. Znów była w ciepłym pensjonacie, za oknem znajdowało się morze, a niedaleko stał Tom. Lynch odsunął się od niej, obdarzywszy ją lekkim uśmiechem, który sprawił, że znów zmiękły jej kolana. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Lynch stanął za biurkiem recepcji, wyciągając księgę meldunkową. Tom parsknął śmiechem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Od kiedy jesteś recepcjonistką? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
W odpowiedzi Lynch popatrzył na niego z politowaniem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— A od kiedy, do cholery, wyglądam jak kobieta? — zapytał retorycznie. Zaraz jednak sam się roześmiał. — Lisa, moja pracownica, rozchorowała się i jest na zwolnieniu. A ja jeszcze potrafię zająć się moimi gośćmi. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom bez zbędnych komentarzy zameldował ich oboje, dopełnił wszelkich formalności i później Lynch dał mu klucz do pokoju. Tom podziękował, zabrał torby podróżne, a Liv uśmiechnąwszy się do Lyncha, podążyła za Tomem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wpadnijcie za godzinę na kolację! — dodał, zanim zniknęli za zakrętem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Kiedy oddalili się na bezpieczną odległość, Liv rozejrzała się, pociągnęła Toma za rękaw, a gdy nachylił się, szepnęła mu do ucha: </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Mówiłeś, że ten Lynch to przeciętniak. Ten przeciętniak jest piekielnie przystojny. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom parsknął śmiechem i odwrócił się na pięcie, zawracając. Liv jęknęła głośno, starając się zatrzymać jeszcze Toma. Minął ją rozbawiony i wrócił do głównego holu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Lynch, słuchaj! — krzyknął. Lynch podniósł wzrok, odkładając na chwilę długopis. Czekał w milczeniu, opierając się dłońmi o blat. Liv poczuła napływające rumieńce. — Ona mówi, że jesteś <i>piekielnie przystojny</i>. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Lynch popatrzył ze zdziwieniem, jakby powiedział coś dziwnego. Potem wzruszył ramionami i mrugnął do zawstydzonej Liv. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— To chyba jasne. Jestem Irlandczykiem! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Bill wydał z siebie przeciągły jęk i opadł na poduszki obok Sandry. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Przekręcił się na plecy i wciąż czując szybko bijące serce, uspokajał oddech. Usłyszał westchnięcie Sandry, skrzypnięcie łóżka, a chwilę później rozległo się ciche pstryknięcie i sypialnię zalało delikatne światło lampki. Sandra nachyliła się nad nim, jej brązowe włosy opadły miękko na jego nagi tors, usta miała kusząco rozchylone, policzki nadal lekko zaczerwienione, a w oczach wyraz szczerej troski. Starał się uśmiechnąć do niej, ale wyszedł mu tylko brzydki grymas. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Co się dzieje, skarbie? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Bill odchylił głowę, zapatrzył się w sufit w kolorze dojrzałej śliwki, a potem zamknął powieki. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gala charytatywna, w której mieli wziąć udział, zbliżała się wielkimi krokami, a oni tkwili w martwym punkcie, ponieważ nie mogli przygotować się do występu oraz ewentualnych wywiadów – z powodu nieobecności Toma. Nie mogli przeprowadzić żadnej próby, opracować tematów do wywiadu ani wykonać żadnej innej czynności, gdy na spotkania nie stawiał się ważny członek zespołu, jakim był Tom. Po prostu oświadczył, iż pojawi się dopiero na samej gali, potem zniknął i wyłączył telefon. Bill odchodził od zmysłów – pierwszy od kilku miesięcy publiczny występ był dla nich ogromną szansą na powrót na szczyty list. Powinni skupić się wreszcie na odbudowaniu ich kariery oraz wizerunku, ale Tom najwyraźniej dążył do rozpadu zespołu. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie wiem, co robić — powiedział i odkrył, że głos mu drży ze złości. — Występ tuż-tuż, a jestem jednym kłębkiem nerwów... Pierwszy raz będziemy grać, a nie przeprowadziliśmy nawet jednej próby, niczego jeszcze nie uzgodniliśmy, powinniśmy zadbać o naszą karierę, wykorzystać tę szansę, przypomnieć ludziom o nas... a mój przeklęty brat właśnie wyjechał! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sandra roześmiała się, ale umilkła, widząc poważny wyraz twarzy Billa. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Chyba żartujesz — dodała niepewnie. Nie żartował. — Jak to: wyjechał? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— David zaproponował, abyśmy się spotkali i omówili cały występ, trochę wspólnie pograć oraz zastanowić się nad przyszłością naszego zespołu. Od kilku miesięcy właściwie nic nie robimy; pojawiliśmy się parę razy na pokazach, ale co to jest? — zapytał, wzruszając ramionami. — Chcieliśmy tworzyć muzykę, więc tym musimy się zająć. Spotkanie nie doszło do skutku, ponieważ nie pojawił się Tom. Gustav do niego zadzwonił, ale bez skutku – ma wyłączony telefon. W końcu przełamałem się i zadzwoniłem do mamy, a ona powiedziała mi, wprawdzie dość niechętnie, że Tom wyjechał na kilka dni. Wyjechał! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Oczy Sandry rozszerzyły się ze zdumienia. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dokąd? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jestem prawie pewien, że pojechał do tego cholernego Irlandczyka — odpowiedział z grymasem. — Nienawidzę tego kretyna. Całemu światu ogłasza, jaki jest szczęśliwy z irlandzkich korzeni i uważa się za lepszego od innych. Niech spieprza do tej swojej Irlandii, nikt go tutaj nie chce... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Bill... uspokój się. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Przepraszam — mruknął pod nosem. Na samą myśl o Lynchu krew wrzała w jego żyłach; po prostu nie mógł powstrzymać się od kąśliwych uwag na temat tego faceta, który z niezrozumiałych dla niego powodów został przyjacielem Toma. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Pojechał sam? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Mama twierdzi, że wyjechał z tą swoją tajemniczą dziewczyną... — odparł kpiącym tonem. — Poznał jakąś laskę w podejrzanym miejscu – nie zdziwiłbym się, gdyby była zwykłą szmatą – i teraz po prostu sobie z nią wyjeżdża na upojny urlop. Tom zupełnie oszalał! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie mów tak — skarciła go. — Nie znasz tej dziewczyny, nie oceniaj jej. Może Tom naprawdę coś do niej czuje? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Bill wybuchnął gwałtownym śmiechem. Śmiał się tak bardzo, aż brakło mu powietrza, a potem głos nabawił się chrypki. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Pamiętasz tę Francuzkę, którą poznał parę lat temu? — zapytał niespodziewanie. Sandra potaknęła po krótkim zastanowieniu. — Właśnie wtedy też wszyscy myśleliśmy, że Tom coś do niej czuje. Lubił ją pieprzyć, a ona lubiła wydawać jego pieniądze. Jestem więc pewien, że ta cała Lena, Leoni, czy jak jej tam na imię... — Simone zdradziła mu imię dziewczyny Toma, ale mimo to udawał, że nie ma o tym pojęcia — to zwykła tania laska, którą można kupić za pieniądze. Ponadto mój brat nie jest zdolny do żadnych uczuć. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Od razu odepchnął od siebie myśli o Tomie i powodach, które sprawiły, że tak często szukał ukojenia w ciałach przypadkowych kobiet. Wolał obrzucać go oskarżeniami oraz podłymi określeniami, niż spojrzeć prawdzie w oczy i przypomnieć sobie, jaki kiedyś był jego brat. Odrzucił wspomnienia o wrażliwości i uczuciowości Toma – teraz widział go jako bezwzględnego oraz nieczułego oszusta. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Co zatem zrobisz? Wyrzucisz go z zespołu? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Bill westchnął. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— To kusząca propozycja... — mruknął niewyraźnie. Wstydził się tego, lecz kilkakrotnie zastanawiał się, jakby wyglądał zespół bez obecności Toma. Mimo szczerych chęci nie potrafił wyobrazić sobie kariery bez brata. — Nie mogę tego zrobić. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dlaczego? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Po pierwsze, nie mogę go wyrzucić, ponieważ mam taki kaprys. Po drugie, wytwórnia nie ma do niego żadnych zastrzeżeń; zupełnie nie przejmują się jego chwilową nieobecnością, nienawiścią, jaką do nas żywi i jego wiecznym uporem, by robić coś dobrego. A po trzecie, Tom jest – nie wierzę, że to mówię – dobrym muzykiem. Co więcej, jest najlepszy z nas wszystkich. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Mógł krytykować Toma, ale mimo swojej złości nie mógł przemilczeć umiejętności Toma, które – to fakt – stale rozwijał. Nauczył się grać na fortepianie, a później poznał tajniki gry na perkusji i nadal ćwiczył grę na gitarze. Choć Tom mówił, że robi to wszystko, by móc imponować dziewczynom, Bill znał prawdę – Tom uczył się dla siebie. Dlatego też był taki wściekły, gdy wytwórnia żądała zupełnie innych aranżacji, niż te, które dostała od Toma. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sandra patrzyła na niego z czułością w oczach. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Mój biedaku... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nie wiedział, dlaczego to powiedziała, ale z chwilą, gdy zetknęli się wargami, nic nie miało już znaczenia. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Chyba zapomniałaś mi o czymś wspomnieć. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv odwróciła się do Toma i posłała mu długie spojrzenie. Kołysała się lekko, irish whiskey, którą zaserwował Lynch na kolacji, zaczynała przyjemnie szumieć w głowie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Kolacja przypominała trochę dni, gdy żyli jeszcze jej rodzice. Średnio trzy razy w miesiącu matka Liv zarządzała „dzień Irlandii” i serwowała wyłącznie tradycyjne irlandzkie potrawy. Nie znosiła sprzeciwu, nie pozwalała jeść w tym dniu czegokolwiek innego. Wtedy Liv bywała wściekła na matkę, teraz wspominała to z uśmiechem i tęsknotą; wiele by dała, by matka znów zabrała jej miskę płatków czekoladowych i przygotowała coś irlandzkiego. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv, słuchasz mnie? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Potrząsnęła głową i roześmiała się. Miała dobry humor, co znaczyło, że wypiła stanowczo za dużo. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ale ty masz słabą głowę... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv spiorunowała Toma wzrokiem, co musiało wywołać komiczny efekt, ponieważ parsknął śmiechem. Skrzyżowała ręce na piersiach i wydęła wargi. Tom, śmiejąc się, odwrócił się od niej i zdjął koszulę, rzucając ją niedbale na łóżko. Biała koszulka opinała jego ramiona, a Liv pomyślała, że chętnie by ją ściągnęła. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zrzuciła buty, zanurzyła stopy w miękkim dywanie. Zachwiała się, kiedy ściągała przez głowę niebieski kaszmirowy sweter. Mrugała oczami, powstrzymując nagłe zawroty głowy. Poklepała policzki, potem uszczypnęła się, ale nadal obraz jej przyjemnie wirował.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom zniknął w łazience przylegającej do pokoju, a Liv nagle zainteresowana wpatrywała się w swoje odbicie w oknie. Czarny top podwinął się na brzuchu, ramiączko stanika nieco zsunęło się na ramię, włosy miała potargane, a na twarzy błąkał się dziwny uśmiech. Mieli pokój z widokiem na morze, gdy przechyliła głowę, widziała fale rozbijające się o brzeg. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Pokój na planie prostokąta, dwa porządnie zasłane łóżka, dębowa szafa i szafki nocne, w kącie stolik i przytulne fotele. Na ścianach zawieszono trzy nadmorskie krajobrazy; Liv uważała je za słabe, płaskie, nie miały głębi, nie czuła niczego, kiedy na nie patrzyła.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Przeszła przez pokój i zderzyła się z Tomem, który właśnie wyszedł z łazienki. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Hej, nie tak prędko — mruknął. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Przeciągnęła dłońmi po klatce piersiowej Toma, chwyciła ten zbędny podkoszulek i przyciągnęła go do siebie mocniej, niż mógłby się spodziewać. Liv wykorzystała zaskoczenie Toma i pocałowała go. Smakował miętą, więc domyśliła się, że właśnie umył zęby. Alkohol wyostrzył niektóre zmysły; zachwycała ją miękkość warg Toma, delikatny zarost na policzkach i grające pod skórą mięśnie. Całowała go chciwie, a zanim zdążył zaprotestować, ściągnęła koszulkę. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak zdecydowanie lepiej. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv, jesteś pijana... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wzruszyła ramionami. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Co z tego? — zapytała naiwnie. — Tym razem ja pragnę cię tu i teraz. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom roześmiał się, a Liv znów zamknęła mu usta pocałunkiem. Lekko, ale stanowczo ją odepchnął od siebie. Patrzyła na niego z mieszanką zdezorientowania i urazy. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie, Liv — powiedział. — Nie chcę, żebyś zrobiła coś, czego tak naprawdę nie chcesz, jasne? Proszę cię, nie złość się — dodał, zanim zdążyła zaprotestować. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Pogładził jej policzki, pocałował ją w czoło i uśmiechnął się do niej. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Śpij dobrze, mała. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
W ostatniej chwili Tom podparł się ręką i zamortyzował upadek na podłogę. Ziewnął szeroko, zaklął cicho i zwymyślał Lyncha i jego przeklęte wąskie łóżka. Zdarzyło się to wystarczająco wiele razy, by dostawał dodatkowy zestaw poduszek, które kładłby na podłogę. Chociaż nie bolałyby go ramiona oraz szczęka, tak jak teraz.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Uniósł się powoli, rozejrzał. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Łózko obok było puste, pościel zrolowana, poduszka przekręcona. Tom westchnął z ulgą, ponieważ Liv nie widziała jego kompromitującego upadku na podłogę. Z pewnością wracałaby do tej sytuacji jeszcze niejednokrotnie. Obejrzał się do tyłu, ale ciemność w łazience nieco go zaskoczyła. Spodziewał się, że Liv będzie w łazience, skoro nie było jej w łóżku. Zmarszczył czoło, wstał i sprawdził godzinę na telefonie. 3:42. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gdzie Liv mogła się podziać o tej porze? Fotel przy oknie pusty, w pokoju nie było innych miejsc, w których mogłaby się schować. Może zgłodniała? Zastanowił się nad tym pomysłem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Poklepał policzki i ziewnął jeszcze raz, potem wciągnął dżinsy i koszulkę. Klucz do pokoju wsunął do tylnej kieszeni, wyszedł na korytarz. Okrągłe kinkiety dawały przytłumione światło, ale wystarczające, by musiał zmrużyć oczy. Szedł w kierunku recepcji, ale nasłuchiwał, gdyby Liv mogła nadejść z innego kierunku. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Deszcz zacinał o szyby, wydając przyjemny dźwięk, gdy uderzał w parapety. Na zewnątrz głośno wył wiatr. Morze z pewnością było wzburzone, niespokojne. Gdy dotarł do recepcji, światło dawała tylko jedna lampka, ale Tom rozpoznał Liv, chociaż jej postać skryta była w cieniu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Miała na sobie tylko pidżamę z długimi spodniami i koszulką z krótkimi rękawkami, skołtunione włosy opadały jej na ramiona. Obejmowała się ramionami i nawet nie zwróciła uwagi, że nie jest już sama; patrzyła w morze. Tom zastanawiał się, co ją tak zainteresowało o tej porze, ponieważ latarnie już zgasły, a przez gęsty deszcz nie można było niczego dostrzec.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv — odezwał się dopiero, gdy stanął za nią. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv drgnęła, ale nie odwróciła się. Jej twarz odbijała się w szybie; gdy tylko ich spojrzenia się spotkały, Liv zamknęła oczy, ale błyszczące wąskie ślady na policzkach ją zdradziły – z pewnością właśnie płakała. Tom uniósł ręce, ale nie wiedział, jak powinien zareagować. Nigdy nie czuł się zbyt pewnie, widząc zapłakaną kobietę. Kobiety płakały z tylu różnych powodów, że nie wiedział, jak może je pocieszyć, żeby nie pogorszyć sytuacji. Zdarzyło się już, że pocieszając dziewczynę, jeszcze bardziej pogorszył jej nastrój. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Dotknął w końcu jej ramion; były zimne, więc domyślił się, że Liv stała już od dawna. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Co się stało? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Pokręciła głową i chciała się odsunąć, ale Tom złapał ją i przyciągnął do siebie. Drżała na całym ciele i czuł, jak bardzo była spięta. Oddychała szybko, płytko, powstrzymywała szloch. Lekki zapach bzu wdarł się w nozdrza Toma, oparł brodę na jej ramieniu. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv? — spytał. — Pozwól sobie pomóc, Liv... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Zostaw mnie!</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wyrwała się z jego objęć tak gwałtownie, że zaskoczony Tom zatoczył się do tyłu. Ukrywa twarz w dłoniach, jej ciałem wstrząsały dreszcze, Tom usłyszał szloch. Jęknęła, płakała, aż dławiła się łzami. Tom stał jak sparaliżowany, serce tłukło się z przerażenia, zaniemówił. Był tylko w stanie podnosić i opuszczać ręce. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv, proszę cię — wyszeptał. Ośmielił się podejść do niej, dotknął jej pleców. Liv nie zwróciła na to uwagi, więc ostrożnie objął ją od tyłu, a później przekręcił w swoją stronę. — Powiedz mi, co się stało. Jak ci pomóc, Liv? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Lecz Liv tylko szlochała, objęła go ramionami, przycisnęła mocno mokrą twarz do jego torsu i nadal łkała. Trzęsła się cała, bezradny Tom tulił ją mocno do siebie, lekko się kołysząc. Łzy szybko przeniknęły przez materiał koszulki, na piersiach powstawała plama; nie zauważył tego. Nigdy nie widział Liv w takim stanie; był prawie przyzwyczajony do cienia smutku w jej oczach, lecz nigdy nie widział jej tak rozhisteryzowanej. Tom odsunął od siebie Liv, przetarł dłońmi jej policzki i trzymał twarz tak, by wreszcie na niego spojrzała. Oczy lśniły, były zaczerwienione. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv, błagam, co się dzieje?! Co mogę zrobić? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Mam dość — odpowiedziała zachrypniętym od płaczu głosem. — Nie dam już dłużej rady, nie wytrzymam tego...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Czego? O czym ty mówisz? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Oni wciąż wracają, Tom — wyszeptała przerażona, kolejne łzy popłynęły po policzkach, wargi jej drżały. Strach brał w górę nawet nad Tomem; zupełnie nie wiedział, co jej się stało i dlaczego tak się zachowuje. W dodatku Liv sprawiała wrażenie, że sama nie do końca rozumie, co się z nią dzieje. Przez krótką chwilę zastanawiał się, czy Liv w ogóle go rozpoznaje. — Zwariuję, nie mogę już dłużej tego znieść. Nie mogę, nie mogę, nie mogę... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zaniosła się szlochem, ale Tom nią lekko potrząsnął. Musiał dowiedzieć się, co się dzieje, inaczej nie był w stanie jej pomóc. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv, uspokój się. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— To mnie zabije, Tom — oświadczyła nagle z niepokojącą pewnością w głosie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv płakała tak rozpaczliwie, że Tom tylko trzymał ją w ramionach. Był skonsternowany, lecz zrozumiał, że zmuszanie jej do rozmowy nie przyniesie żadnych efektów. Płacz w końcu ją zmęczył; Tom nie wiedział, ile to trwało, wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka. Dokładnie otulił ją kołdrą, przysiadł na skraju i uświadomił sobie, że nie tak dawno to ona zajęła się w nim w taki sposób, gdy upił się do nieprzytomności.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sophie przeczytała: </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Verloren: </div>
<div style="text-align: justify;">
Jestem zakochany. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ballerina: </div>
<div style="text-align: justify;">
To wspaniale, gratuluję. Opowiesz mi o niej? Jesteś szczęśliwy? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Verloren: </div>
<div style="text-align: justify;">
No cóż. To trochę skomplikowane – ona ma kogoś. Ja też jestem w związku. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ballerina: </div>
<div style="text-align: justify;">
Dlaczego więc pozwoliłeś sobie na miłość? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Verloren: </div>
<div style="text-align: justify;">
Poznaliśmy się kilka lat temu. Od razu mi się spodobała, była taka delikatna, prawie eteryczna. Lubiła tańczyć, dlatego zwróciłem na Ciebie uwagę – przepraszam. Ale byłem zbyt nieśmiały, mój przyjaciel umówił się z nią pierwszy... stało się. Związałem się z jej koleżanką, to wspaniała dziewczyna, ale nie potrafię dać jej szczęścia. Nie potrafię też odejść. Jestem dupkiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Ballerina: </div>
<div style="text-align: justify;">
Masz rację – jesteś dupkiem. Nie masz prawa oszukiwać tej dziewczyny, skoro jej nie kochasz. Powinieneś zwrócić jej wolność... jednak również muszę do czegoś się przyznać. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Verloren: </div>
<div style="text-align: justify;">
Tak?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ballerina: </div>
<div style="text-align: justify;">
Niedawno zakończyłam znajomość z pewnym mężczyzną. Łączyło nas coś więcej niż powinno. Oboje jesteśmy w związku, nie wiem, jak to się stało. Mój chłopak mnie zaniedbywał, przeżywaliśmy bardzo poważny kryzys. On był wspaniały, troskliwy i taki dobry. Obawiam się, że trochę się nim zauroczyłam. Znów poczułam się kobietą, prawdziwą kobietą, jaką kiedyś byłam. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Verloren: </div>
<div style="text-align: justify;">
Co się stało?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ballerina: </div>
<div style="text-align: justify;">
Spodziewam się dziecka. To mnie otrzeźwiło, musiałam to przerwać. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Verloren: </div>
<div style="text-align: justify;">
Jesteś niesprawiedliwa, przyjaciółko. Wykorzystałaś go, gdy czułaś się odrzucona. On mile łechtał twoje podburzone echo i zapewne był gotowy spełnić każde twoje pragnienie. Zauroczyło cię jego oddanie oraz naiwność, przez które czułaś się jak prawdziwa kobieta. Wróciłaś do swojego obecnego mężczyzny, gdy okazało się, że będziecie mieć dziecko. Teraz uniżony kochanek nie pasuje do twojego życia, prawda? Skąd pewność czyje to dziecko? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sophie z wściekłością trzasnęła pokrywą laptopa. Nie rozumiała, jakim prawem ten dupek śmie wyrażać się o niej w taki sposób! Nie znał jej sytuacji, a komentował jej wybory. Sam nie był święty! Tkwił w związku z dziewczyną, której wcale nie kochał. Gdyby znał jej problemy i wiedział o Georgu, jak ją traktował... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Westchnęła oburzona. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Mimo złości jej myśli skierowały się ku Gustavowi, z którym nie rozmawiała już od paru dni. Złamała mu serce, była tego świadoma, ale czy internetowy przyjaciel miał rację, że wykorzystała jego miłość, by poczuć się wartościową kobietą, a potem porzuciła go, ponieważ nie był potrzebny?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sophie starała się odepchnąć od siebie te myśli, ale one wracały jak bumerang.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom kończył śniadanie, gdy Liv zjawiła się w jadalni. Zatrzymała się wpół kroku, miała lekko rozchylone usta i zdziwione spojrzenie, ale machnęła dłonią w jego stronę i podeszła do stołu, by wybrać coś do jedzenia. Włożyła granatowy wełniany golf i dżinsy tego samego koloru, włosy związała w kucyk. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Cześć — przywitała się z wyczuwalnym oporem, kiedy zajęła miejsce na krześle naprzeciw. Przyniosła sobie kubek kawy, miskę z płatkami kukurydzianymi i trzy tosty. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Cześć — odpowiedział spokojnie, chociaż na usta cisnęło mu się milion pytań i nie wiedział, które zadać najpierw. — Jak się czujesz?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Była bledsza niż zwykle, oczy miała trochę podkrążone, zmęczenie i niewyspanie odcisnęło piętno na jej twarzy; widać było, że ma za sobą ciężką noc.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Bywało lepiej — przyznała. Upiła łyk kawy, zjadła szybko tosta, wzięła się za płatki. — Przepraszam. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv, po prostu powiedz, co takiego się wydarzyło, okej? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Jadła w milczeniu, potem westchnęła i odłożyła łyżkę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Śnią mi się koszmary — odparła w końcu. — Różne. Zazwyczaj leżę na sali w szpitalu, jestem przypięta różnymi przewodami. Umieram, ból jest niewyobrażalny, ale nie mogę krzyczeć. Śnią mi się różni ludzie i mówią różne, okropne rzeczy. Nienawidzą mnie, chcą mnie zabić. Moja katorga jest dla nich udanym przedstawieniem, bardzo cierpię, nie mogę się obudzić. Nie potrafię ci tego opowiedzieć dokładniej, to zbyt straszne i bolesne. Często nie zauważam, że już się obudziłam – tak jak wczoraj. Bolały mnie ramiona, gdy mnie obejmowałeś. Wtedy dopiero uświadomiłam sobie, że nie jesteś snem i nie chcesz mnie skrzywdzić. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom miał niejasne wrażenie, że Liv go okłamuje – wierzył, że koszmary naprawdę są przerażające, ale był prawie pewny, że Liv nie jest z nim do końca szczera. Co mogła jeszcze ukrywać?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Skąd to się wzięło? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie wiem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Odpowiedź padła zdecydowanie za szybko.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Kłamiesz, Liv. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv skuliła się, jakby ją uderzył. W milczeniu czekał na jakieś wyjaśnienia, nie chciał, żeby znów Liv uniknęła trudnej rozmowy. W nocy nie miał serca na nią naciskać, była zbyt roztrzęsiona, żeby powiedzieć cokolwiek sensownego. Teraz nie chciał już odpuszczać. Liv unikała jego wzroku; wpatrywała się w złożone na kolanach dłonie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wybacz mi, Tom, ale nie potrafię jeszcze o tym mówić — oznajmiła w końcu, patrząc mu w oczy. Zacisnęła usta w cienką kreskę, w jej spojrzeniu zauważył chłód. Tom był bliski utraty panowania nad sobą, co Liv szybko wyczuła. — Możesz się wściekać, lecz na tym koniec tematu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Opowiesz mi chociaż, skąd znasz irlandzki? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zadziwił go spokój w głosie, chociaż wewnątrz cały drżał ze złości. Jak mógł jej kiedykolwiek pomóc, skoro Liv ciągle się przed nim zamykała? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Zgoda. — Uśmiechnęła się pojednawczo. Znów chwyciła łyżkę, zaczęła jeść i jednocześnie mówić: — Moja matka urodziła się w Dublinie. Prawie całe życie spędziła w Irlandii. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— A twój tata...? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Niemiec. W moim żyłach płynie niemiecko-irlandzka krew — powiedziała, przez jej twarz przemknął niewyjaśniony cień. — Fajnie, co? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Czekaj. Jakim cudem się pobrali? Jakiś portal dla międzynarodowych singli? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv roześmiała się. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie do końca. Moja mama studiowała w Dublinie anglistykę i germanistykę, przyjechała do Berlina na wymianę studencką — wyjaśniła, machając łyżką. — Była najlepszą studentką na roku, miała dobre stopnie, bardzo dużo się uczyła. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Twój ojciec był jej wykładowcą? — Tom pozwolił sobie na żart, Liv spiorunowała go wzrokiem, ale nie była zła. Sam też się odprężył i z przyjemnością słuchał jej opowieści. Liv nie potrafiła opowiadać o problemach, ale w zamian wprowadzała go w swoją przeszłość, chciał pokazać, że to docenia. — Pewnie kolega z grupy, który oprowadził ją po mieście?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Przegrałeś kolejny milion — odpowiedziała wesoło. — Poznali się w... barze.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom uniósł brwi w zdziwieniu, Liv potaknęła.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak jak my. Masz to w genach! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie wzięliśmy ślubu — przypomniała mu sceptycznie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— To akurat jeszcze się okaże — dodał, spoglądając na nią znacząco. — Okej, co z twoją mamą? Idealna studentka idzie na imprezę? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Pod koniec wymiany mama dała się namówić na wypad do baru, a tata akurat wpadł z kolegami świętować zdany egzamin. Miałeś rację – skończył Uniwersytet Sztuk i został malarzem. Cóż — wzruszyła ramionami — ojciec od razu zakochał się w mamie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ale mama wróciła do domu? — domyślił się.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Oczywiście. Skończyła studia, a ojciec przez cały ten czas pisał do niej listy. Mama wyznała mi, że też zakochała się w ojcu w tym barze, ale tata był typem podrywacza i nie przepuszczał żadnej kobiecie. Nie chciała stać się jego ofiarą... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— …ale chciała, żeby on został jej — wszedł jej w słowo. Liv kiwnęła głową. — To tak jak ja! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">— Ale ja...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Cicho! Nie psuj chwili. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Podrywasz mnie? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak! — Liv roześmiała się głośno, odrzucając głowę do tyłu. Gdy na niego spojrzała, Toma poraziła jej uroda – policzki miała zaczerwienione, uśmiech sięgał oczu, spojrzenie miała pewne i ciepłe, kilka kosmyków wysunęło się spod gumki i delikatnie otaczało jej twarz. Pomimo widocznych śladów niewyspania i tak wyglądała zachwycająco. Zanim w ogóle pomyślał, wypalił: — Twoja matka też jest taka piękna? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv spłonęła nagle rumieńcem, ale Tom nie umiał określić, czy zawstydził ją tak ten komplement, czy coś innego. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wiesz, jak się pobrali? — Zaprzeczył. — Mój ojciec przyleciał do Dublina w dniu, gdy mama odbierała dyplom ukończenia studiów. Opowiadała mi, że zobaczyła go na auli w tłumie i była pewna, że za tym mężczyzną pójdzie wszędzie. Moi dziadkowie od razu go polubili – nie byli szczęśliwi, gdy matka wyjechała z Irlandii, ale wiedzieli, że ich córką zajmie się dobry mężczyzna. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Romantyczna historia z happy endem — skwitował. — Byłaś kiedyś w Irlandii? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tylko raz, gdy miałam piętnaście lat. Pojechaliśmy do dziadków na wakacje. Wtedy nauczyłam się trochę irlandzkiego, ale nie oczekuj wiele – znam kilka zwrotów i umiałabym zapytać o podstawowe sprawy. Nie mam zdolności do nauki języków, nawet po angielsku mówię słabo. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ty jesteś malarką — powiedział. Z wyraźnym oporem potwierdziła. Nie rozumiał, skąd wynikał jej opór przed przyznaniem się do talentu. Zawiedzione nadzieje miały na to aż taki wpływ? — Namalujesz dla mnie obraz? Tutaj, w Rerik. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv zbladła. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Od dawna nie malowałam... nie wiem, czy jeszcze potrafię... to chyba nie jest dobry pomysł... — mówiła trochę nieskładnie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Proszę cię, Liv, spróbuj. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ale muszę kupić farby... — mruknęła w końcu, a Tom uznał to za zwycięstwo. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zapewnił ją, że kupi wszystko, co będzie potrzebne. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Może kiedyś zabiorę cię do Irlandii — powiedział cicho, co zaskoczyło ich oboje. Nawiązał do pewnej rozmowy, gdy spontanicznie obiecał, że spełni każde marzenie Liv. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Pamiętasz... — szepnęła wyraźnie zaskoczona, ale miała coś takiego w spojrzeniu, że po ciele Toma rozlało się dziwne ciepło. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
W kącikach ust miała drobinki po zjedzonych tostów, krople mleka spadły na blat okrągłego stołu, gdy machała łyżką, w jadalni byli sami. Usta miała cudownie zaróżowione, granatowy sweter podkreślał kolor jej oczu. Wydawała mu się najpiękniejszą kobietą na ziemi i z dziwną ulgą uświadomił sobie, że mógłby codziennie jeść śniadanie z Liv.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<strong style="text-indent: 1cm;"><sup><span style="color: #f3f3f3; font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: xx-small;"><span lang="pl-PL"><span style="font-weight: normal;">1</span></span></span></sup></strong> Niech wam Bóg błogosławi!</div>
<div style="text-align: justify;">
<em style="text-indent: 1cm;"><sup><span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: xx-small;"><span lang="ga-IE"><span style="font-style: normal;"><span style="color: #f3f3f3;">2</span> </span></span></span></sup></em>Niech ci Bóg i Maryja błogosławią!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tytuł: J. Saramago</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://pornografia-uczuc.blogspot.com/">Unnecessary</a>, dziekuję.</div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-28768878574558297282014-08-14T23:47:00.000+02:002014-08-14T23:47:04.557+02:0016. Nigdy nie ma słów na najsilniejsze uczucia <div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Sophie przebiegła na czerwonym świetle, słysząc za sobą wściekły ryk klaksonów samochodów. Dysząc ciężko naciągnęła kaptur na głowę, osłaniając się przed padającym gęsto śniegiem i mroźnymi podmuchami wiatru. Podciągnęła nieco rękaw kurtki, zerknęła na zegarek, który miała na nadgarstku – zbliżała się dwunasta. Przyśpieszyła kroku, wciskając zmarznięte dłonie w kieszenie. Poczuła ukłucie zawstydzenia, mijając ogromny budynek Uniwersytetu Humboldta przy Universitätsstraße. O tej porze powinna być w oddalonej o trzy kilometry szkole tanecznej TanzZwEit, mieszczącej się przy Strausberger Platz, gdzie uczęszczała na kurs tańca współczesnego oraz była jedną z tancerek w teatrze tańca. Właśnie przygotowywali nową choreografię, a Sophie nie pojawiła się już na drugim spotkaniu. Skrzywiła się, gdy przypomniała sobie słowa instruktorki, pani Metzger: „Nauczycie się, jak ważna jest odpowiedzialność oraz oddanie grupie, punktualność oraz zaangażowanie, nauczycie się, jak przekazywać publiczności swoje uczucia za pomocą tańca”. Sophie była zaangażowana – potrafiła o każdej porze powtórzyć całą choreografię. Taniec był jej najważniejszą pasją; czymś, co sprawiało jej największą radość, jednak po ostatniej sprzeczce z Georgiem jakikolwiek wysiłek i gwałtowny ruch sprawiał jej ogromny ból. Pomyślała o obolałych żebrach, które dawały o sobie znać, gdy brała głębszy oddech i siniakach na plecach – to zdecydowanie uniemożliwiłoby jej przygotowania do spektaklu. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Dotarła w końcu na miejsce – przychodnia lekarska była dwupiętrowym, prostokątnym budynkiem o zniszczonej fasadzie. Tablica informacyjna była przekrzywiona, parking pełen samochodów. Wspięła się ostrożnie po oblodzonych schodach, otrzepała się ze śniegu, pchnęła drzwi i weszła do środka murowanego budynku. Wewnątrz otuliło ją przyjemne ciepło, różany zapach oraz ciche rozmowy. Rozpięła kurtkę, roztarła zmarznięte palce i podeszła do wysokiej lady, za którą siedziała młoda recepcjonistka. Potwierdziła umówioną wizytę lekarską, kobieta posłała jej łagodny uśmiech i Sophie zajęła miejsce na jedynym wolnym plastikowym krzesełku w wąskiej poczekalni. Wokół niej siedziało kilka kobiet, które rozmawiały między sobą i wymieniały poglądy; w pomieszczeniu było na tyle gorąco, że na policzkach Sophie pojawiły się czerwone plamy. Ściągnęła kurtkę, podwinęła rękawy swetra, oparła głowę na ścianie i przymknęła oczy, starając się odciąć od hałasu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Pół godziny później nadeszła jej kolej. Podniosła się szybko, czego równie szybko pożałowała – ból żeber o mało nie powalił jej na podłogę, na chwilę ją zamroczyło, a przed oczami zobaczyła wybuch wielu gwiazd. Zimny pot spłynął między łopatkami, Sophie drgnęła. Potrząsnęła głową, wzięła kilka spokojnych oddechów i w końcu weszła do gabinetu. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gabinet lekarski utrzymany był w stonowanych kolorach – głównie bieli i słabych odcieniach zieleni. Po prawej stronie miała parawan, po lewej wysoki regał całkowicie wypełniony literaturą medyczną. Naprzeciwko niej stało proste biurko zawalone krzywo ułożonymi kartami zdrowia, luźnymi kartkami, plikiem recept i długopisami. Światło wpadające przez szerokie okno rozświetlało pomieszczenie. W powietrzu unosił się słaby zapach perfum oraz środków czyszczących. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Miejsce za biurkiem zajmowała kobieta w średnim wieku – długie czarne włosy miała poprzetykane nitkami siwizny, twarz zdobiła sieć zmarszczek, rysy nieco się zatarły. Miała na sobie biały kitel lekarski; spod niego wystawały żółte rękawy bluzki z okrągłym dekoltem. Uzupełniła coś w karcie zdrowia, potem ją zamknęła i odłożyła na stos, nie tracąc czasu na ponowne ułożenie. Uniosła głowę; popatrzyła na Sophie, czarne oczy rozbłysły i lekarka się uśmiechnęła. Sophie rzuciła okiem na plakietkę, która stała na biurku. Else Eisenhoffen, lekarz ginekolog.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Sophie Kunst — rzekła na powitanie. Sophie zajęła krzesło naprzeciw niej. — Badania kontrolne, mam rację? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sophie skinęła głową i przełknęła ślinę. Przeszył ją niekontrolowany dreszcz, zacisnęła mocno palce na skórzanej torbie, którą przyciskała do ciała. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Proszę się rozebrać od pasa w dół, zaraz do ciebie przyjdę — poleciła. Spojrzała na Sophie łagodnie; ponieważ znała jej obawy, chciała dodać jej otuchy. — Nie bój się, Sophie. Za chwilę okaże się, że nic ci nie dolega.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nie odpowiedziała, tylko weszła za parawan, zastanawiając się, ile razy słyszała to zdanie jej matka, zanim dowiedziała się, że ma raka macicy. Drżącymi dłońmi ściągnęła kurtkę, buty oraz spodnie. Rozejrzała się; na widok fotela ginekologicznego dostała nagłych mdłości. Panicznie bała się tego miejsca oraz tego, co mogłaby usłyszeć od lekarki – badała się regularnie, ponieważ zdawała sobie sprawę, że znajduje się w grupie ryzyka zachorowań na nowotwór. Pomimo wczesnego wykrycia choroby matka Sophie zmarła, kiedy ta miała tylko siedemnaście lat. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zacisnęła mocno oczy, gdy usiadła na fotelu i poczuła delikatny dotyk dłoni doktor Eisenhoffen. Starała się myśleć o czymś innym, niż o badaniu, które mogło – jak zazwyczaj – zakończyć się pozytywnym wynikiem, albo – czego obawiała się najbardziej – wykryć pierwsze zmiany nowotworowe. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Proszę się ubrać — oznajmiła lekarka po kilku minutach; Sophie miała wrażenie, że upłynęła cała wieczność. Odetchnęła z ulgą, otworzyła oczy i popatrzyła na nią. Kobieta ściągała rękawiczki z dłoni i uśmiechnęła się do niej pokrzepiająco. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Else Eisenhoffen zostawiła Sophie samą i zajęła swoje miejsce przy biurku, uzupełniając kartę. Sophie ubrała się pośpiesznie, z bijącym sercem usiadła na krześle i zacisnęła mocno dłonie, przyciskając ręce do boków; ból żeber wybuchnął z nową siłą, który dawał jej słodkie poczucie realności i od razu przestała denerwować się wynikiem badania. W końcu uniosła wzrok i popatrzyła na lekarkę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Mam dla ciebie dwie dobre wiadomości — oznajmiła radośnie. — Badanie nie wykazało żadnych nieprawidłowości, więc możesz spać spokojnie. Na pewno jesteś zdrowa.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Cieszę się — odpowiedziała szeptem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Powinnam ci pogratulować, Sophie — dodała z uśmiechem. Sophie nie zrozumiała, o co chodzi. Dlaczego nagle dzisiaj chciała jej gratulować? — To siódmy tydzień. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sophie wytrzeszczyła oczy. Mimowolnie rozchyliła usta ze zdziwienia.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Siódmy tydzień? — powtórzyła bezgłośnie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jesteś w ciąży — wyjaśniła lakonicznie. Uniosła brwi i dodała: — Nie domyślałaś się?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sophie pokręciła powoli głową.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Ciąża. Sophie popatrzyła przerażona na swój płaski brzuch, przesunęła dłonią po swetrze, nie czując żadnej zmiany. <i>Może to pomyłka?</i>, pozwoliła sobie nieśmiało na nadzieję. Spojrzała raz jeszcze na Else Eisenhoffen – jej promienny, szczery uśmiech pozbawił ją wszelkich złudzeń. Na pewno nie było mowy o pomyłce. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Pomyślała o dziecku, które rozwijało się w niej; o przyszłości, jaka go czeka. Sophie była młoda, naiwna i tkwiła w złym związku. Jak mogłaby dobrze je wychować? Myślała o Georgu i jego napadach szału; zastanawiała się, jak zareaguje na wieść o ciąży i jak bardzo ją to zaboli. Wspomniała siniaki na całym ciele oraz zakochanego Gustava; swoją niepewność oraz strach, który stale jej towarzyszył. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
I wybuchnęła rozpaczliwym płaczem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">— Cześć, Liv! </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Radosny wspólny okrzyk powitał Liv, gdy tylko przekroczyła próg szpitalnej sali. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sam leżał zwinięty w kłębek na łóżku, pomachał jej dłonią i od razu podniósł się, podciągając nogi pod siebie. Dwaj jego koledzy – trzynastoletni Kurt oraz dziesięcioletni Ben – obdarzyli ją szybkim spojrzeniem i z powrotem skierowali wzrok ku zawieszonemu na ścianie telewizorowi. Liv również spojrzała w tamtym kierunku; chłopcy oglądali film animowany, którego tytułu nie potrafiła sobie nawet wyobrazić. Popatrzyła chwilę na ekran, słuchając piszczących postaci – dwa stworki najwidoczniej starały się ratować świat.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Ściągnęła płaszcz, zawiesiła go na oparciu plastikowego krzesła i przysiadła na łóżku Sama. Ten przysunął się, zarzucił chude ręce na jej szyję, mocno uścisnął. Zauważyła, że obraz, który namalowała Samowi na jego urodziny, wciąż wisiał na ścianie; mimowolnie uśmiechnęła się do siebie. Dorosły Samuel spoglądał na nich zza sterów samolotu – Liv miała nadzieję, że dziecięce marzenie chłopca kiedyś się ziści.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nareszcie jesteś! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak? — zapytała zaciekawiona, patrząc w roziskrzone brązowe oczy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sam pokiwał gorączkowo głową. Liv znów poprawiła mu zieloną bawełnianą chustkę, która nieco się zsunęła; robiła to prawie za każdym razem, gdy się spotykali, a Sam już nawet tego nie zauważał. Podwinął rękawy niebieskiej pidżamy ze Scooby-Doo, energicznie machając rękami. Z podekscytowania policzki Sama pokryły się delikatnym różem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wczoraj były twoje urodziny — przypomniał. Wyswobodził się z jej objęć, wyskoczył z łóżka i przyklęknął przy białej metalowej szafce, zaglądając do środka. Chwilę później odwrócił się, wręczając Liv gruby pakunek. — Wszystkiego najlepszego, Liv! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sam usiadł przy niej, krzyżując nogi. Liv rozerwała papier i na kolana wysypały jej się kolorowe laurki, maleńka własnoręcznie wykonana książeczka z życzeniami oraz słodycze, które – jak podejrzewała – pochodziły z automatu na końcu korytarza. Prezent Sama, choć prosty i dziecinny, ujął ją za serce. Przejrzała pomalowane kartki, życzenia napisane chłopięcą dłonią. Drobne upominki utwierdziły ją o szczerości Sama oraz jego przywiązaniu do niej; były wyrazem dziecięcej przyjaźni, troski oraz miłości.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dziękuję, mój mały — powiedziała cicho, odkrywając ze zdumieniem, że wzruszenie ściska jej gardło. Pocałowała Sama w czoło i jeszcze raz do siebie przytuliła. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Niespodziewanie Sam parsknął śmiechem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Saphira tak nazywała Eragona. — Liv uniosła brwi. — Mówiła na niego „mój mały”. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Kto to jest Saphira? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
To proste pytanie jeszcze bardziej rozbawiło Sama, a Liv zupełnie nie wiedziała, co w tym śmiesznego. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Saphira to smoczyca, nie pamiętasz? Oglądaliśmy kiedyś <i>Eragona</i>. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv musiała się zastanowić; zajęło to kilka sekund, lecz w końcu przypomniała sobie ów film – nastolatek znajduje wielkie jajo, z którego wykluwa się smoczek. Maleństwo wyrasta na olbrzymią bestię, a sam nastolatek zostaje jeźdźcem. <i>Prawdopodobnie film zakończył się bitwą pomiędzy dobrymi ludźmi i tymi gorszymi</i>, uzupełniła w pamięci. Spędzili wtedy wspólnie popołudnie, zajadając się zbożowymi ciastkami i oglądając filmy w telewizji. <i>Eragon</i> był jednym z ulubionych filmów Sama. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Czy ja przypominam smoczycę?! — zawołała z udawanym oburzeniem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— No... nie — zaprzeczył po dłuższym wahaniu. Potem wzruszył ramionami. — Niedawno znów leciał w telewizji i po prostu mi się skojarzyło. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Odłożywszy upominki urodzinowe na bok, przesunęła się na materacu i oparła się wygodnie o ścianę. Sam wsunął nogi pod kołdrę, Liv przyciągnęła jego poduszkę, podkładając mu pod drobne plecy, gdy opierał się przy niej. Co jakiś czas Sam skupiał się na akcji filmu animowanego.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jak się czujesz? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dobrze, nic mnie nie boli — odpowiedział. Z powodu białaczki Sam często narzekał na bóle kości oraz stawów. Odchylił głowę do tyłu, patrząc na nią w zastanowieniu. — Doktor Dunst powiedział, że moje leczenie przynosi efekty... to chyba dobrze, tak? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— To bardzo dobrze — potwierdziła. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Będę jeszcze zdrowy? — zapytał cicho. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv pogładziła jego miękki policzek. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Oczywiście, że będziesz zdrowy — odparła. — Spójrz na mnie. Doktor Dunst jest dobrym lekarzem; byłam jedną jego z pierwszych pacjentek. Udało mu się mnie wyleczyć, a teraz czuję się dobrze. — Liv wyczuła fałszywy ton we własnym głosie. Ostatnio nie czuła się już dobrze. — Ty również wrócisz do zdrowia, Sammy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— I będę normalny? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie rozumiem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sam spuścił wzrok. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jestem mały, chudy i brzydki. Czy to kiedyś się zmieni? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv poczuła ukłucie w sercu. Przeżywała podobne rozterki, gdy leżała na oddziale – schudła, skóra przybrała niezdrowy odcień, a włosy wyszły po leczeniu chemioterapią. Będąc nastolatką, martwiła się o swój wygląd, który uległ ogromnej zmianie podczas pobytu w szpitalu. Później dołączyła trwająca do dziś obawa przed chorobą. Mimo to miała więcej szczęścia niż Sam, ponieważ jej rodzice spędzali z nią każdą wolną chwilę, a młodszy brat starał się ją pocieszyć na swój dziecinny sposób. Przypomniała sobie, jak trzynastoletni wówczas Dominic przytulał ją, ściskał dłonie, gładził po plecach i dokładnie relacjonował każdy dzień spędzony w szkole, by choć na trochę zająć ją czymś innym, niż choroba. Zaś rodzice Sama odwiedzali go bardzo rzadko – częściej dzwonili do lekarza, by dowiedzieć się o stan zdrowia swojego synka. Niektórzy rodzice – jak jej właśni – nie opuszczali dziecka nawet na chwilę, a niektórzy nie potrafili przekroczyć progu szpitala ze strachu przed cierpieniem ich potomków. Żałowała, że rodzice Sama nie potrafili przełamać lęku, by go dzielnie wspierać.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Gdy tylko wyzdrowiejesz, opuścisz szpital — odezwała się w końcu — potem odrosną ci włosy, przybierzesz znów na wadze i urośniesz. Będziesz mógł bawić się z innymi dziećmi, poznać nowych przyjaciół, a także spędzać dużo czasu na dworze, jak każdy chłopiec. I wiesz? — Zrobiła teatralną pauzę, czekając aż ciekawość weźmie w górę i Sam spojrzy na nią zniecierpliwiony. Zniżyła głos: — Wyrośniesz na bardzo przystojnego faceta. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sam fuknął pod nosem. Starał się wyglądać na nieprzekonanego, ale Liv zauważyła błysk nadziei w jego oczach. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wcale nie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ależ oczywiście. Masz piękne brązowe oczy, ładny uśmiech, zaraźliwy śmiech i dobre serce. Dziewczyny to lubią! — powiedziała, potakując dodatkowo głową. — Kiedy będziesz starszy, nie będziesz mógł opędzić się od wielbicielek. Obiecuję! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sam mocniej wtulił się w jej ciało. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wyjeżdżam na kilka dni — poinformowała go. Spojrzał na nią, czekając na dalsze wyjaśnienia. — Dzisiaj jadę nad morze, do Rerik. Byłeś tam kiedyś? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Pokręcił głową. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Sama jedziesz? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Z przyjacielem. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Kąciki ust Sama opadły ku dołowi, jego wesoły nastrój zniknął w ciągu chwili. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— To twój chłopak? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie. — Liv parsknęła rozbawiona. Humor Sama nie uległ poprawie. — Czym się martwisz? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Skoro masz chłopaka... — wymamrotał niewyraźnie Sam — to w końcu o mnie zapomnisz, nie? Zamieszkasz z nim, weźmiecie ślub i będziecie mieć swoje dzieci. Nie będziesz miała dla mnie czasu. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv odwróciła się i ujęła szczupłą twarz chłopca w swoje dłonie, zmuszając go, by wreszcie na nią popatrzył. W jego oczach ujrzała smutek oraz strach, który tak często jej towarzyszył. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Posłuchaj mnie, Sam. Tom jest ważną osobą w moim życiu, ale ty nie jesteś mniej ważny niż on, rozumiesz? — wyjaśniła krótko. Sam patrzył na nią bez słowa. Westchnęła. — Poznałam Toma, gdy oboje potrzebowaliśmy kogoś bliskiego. Spotkał mnie, kiedy zbyt wiele osób go zawiodło... pamiętasz, jak się poznaliśmy? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sam niechętnie skinął głową. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gdy spędzał pierwsze dni w szpitalu, Liv akurat odbierała wyniki badań i była na wizycie kontrolnej u lekarza. Kierując się do wyjścia, zauważyła Sama, który naciskał guziki w przypadkowej kolejności na automacie z przekąskami, chcąc wydobyć ze środka kartonik z sokiem jabłkowym. Liv akurat miała zamiar go ominąć, kiedy Sam odwrócił się, ściskając mocno opakowanie – tekturka nie wytrzymała silnego nacisku i pękła z trzaskiem, a cała zawartość wylądowała na białej koszuli Liv. Teraz rozbawiło ją podobieństwo Sama i Toma – ten drugi również wylał na nią sok, dzięki czemu zbliżyli się do siebie. Sam popatrzył wtedy na zdenerwowaną Liv i wybuchnął niekontrolowanym, tłumionym od dawna płaczem. Najpierw przeprosił ją wylewnie, potem zaczął jej opowiadać o swojej chorobie, rodzicach, którzy go opuścili, swoim lęku i bezradności. Słuchając go, przypominała sobie własne obawy, które wcale jej nie opuściły. Później odprowadziła go do sali, poczekała aż zaśnie i wróciła do swojego życia. Następnym razem Sam na nią czekał na korytarzu, uśmiechając się nieśmiało, a w rękach trzymał dwa kartoniki z sokiem wieloowocowym – jeden dał jej. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv uśmiechnęła się do siebie. Przyjaźń z chorym dwunastolatkiem była niezwykłym przeżyciem oraz wzajemną nauką – ona pomagała Samowi przejść najgorsze etapy choroby, zastępowała mu najbliższych oraz przyjaciół, dzieliła z nim pasje i poświęcała mu swój czas, on zaś uczył ją na nowo otwartości wobec ludzi, beztroski i okazywania czułości, nieświadomie pomagał zapominać o lęku przed nawrotem choroby. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Pojawiłam się w twoim życiu, gdy kogoś potrzebowałeś. I na razie nie chcę odchodzić — powiedziała szczerze i pocałowała go w czoło. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
W oczach Sama zalśniły łzy, zawstydzony przetarł twarz. Objął ją mocno rękami, przyciskając głowę do jej ramienia. Usłyszała, jak szepcze: </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Kocham cię, Liv. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Odpowiedziała: </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ja ciebie również, mały.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Późnym popołudniem, gdy Georg przekroczył próg domu, śnieg przestał wreszcie prószyć, wiatr rozwiał ciemne chmury, a zachodzące właśnie słońce zdążyło zabarwić niebo pomarańczem. Otrzepał się ze śniegu, ściągnął rękawiczki. Wzdrygnął się z obrzydzeniem – nienawidził deszczu, śniegu, wiatru, burzy. Uwielbiał wyłącznie lato z gorącymi promieniami słońca ogrzewającymi odsłoniętą skórę oraz twarz, słodkie nicnierobienie na plaży, parne powietrze, długie dni i ciepłe noce... Zatrzasnąwszy drzwi, wrócił do rzeczywistości. Miał na sobie grubą kurtkę, szalik i porządny sweter – upalne lato było wyłącznie odległym wspomnieniem. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
W domu panowała dziwna, nienaturalna cisza, która od razu wzbudziła czujność Georga. Spojrzał na zegarek. Z tego co pamiętał, Sophie nie wspominała, że ma zamiar gdzieś się wybrać. Czyżby ta suka znów go okłamała? Znowu gdzieś się szlajała i przyprawiała mu rogi? Czy ostatni raz nie nauczył jej, iż nie powinna go zdradzać? Dlaczego nie rozumiała tego prostego faktu, że on jest mężczyzną jej życia, więc powinna być mu posłuszna? Dlaczego ciągle musiał ją karać? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Rozejrzał się po hallu. Kupił ten dom kilka lat temu, lecz wtedy nie spodziewał się, że tak szybko znajdzie osobę, która z nim tutaj zamieszka. Na początku mieszkał całkiem sam, a podczas wolnych dni snuł się po piętrowym budynku, zaglądając do każdego pustego pomieszczenia i obiecując sobie, że następnego poranka zastanowi się poważnie, jak urządzić wszystkie pokoje. Od czasu do czasu przyjaciele zostawali u niego na noc, nie szczędząc sobie żartów na temat spartańskiego wystroju. Wzruszał wtedy ramionami, szukając błahych wymówek. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
A później pojawiła się Sophie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Poznali się na imprezie karnawałowej w jednym z klubów w Berlinie. Kilka miesięcy wcześniej Gustav zaczął chodzić wreszcie na randki; na zabawę zaprosił Georga, a Marina przyprowadziła swoją najlepszą przyjaciółkę. Od razu zawróciła mu w głowie i postanowił, że ją zdobędzie. Pamiętał, jaka wtedy była – nieśmiała, słodka, łagodna. Szczupłe ciało tancerki, ślicznie zaokrąglone biodra, drobne piersi, seksowny pieprzyk na łopatce, gładka skóra, piękny uśmiech, wyrazista zieleń jej oczu, gęste, długie włosy... Georg mógłby cały czas wymieniać zalety urody Sophie i skwitowałby je krótko: Sophie to piękna kobieta. Kochał jej chichot, dobroć oraz delikatny dotyk dłoni, kochał również jej pochrapywanie w nocy, chwile gdy zabierała mu pościel i marudziła rano, kiedy dzwonił budzik. Kochał ją bezwarunkowo i za wszystko, dlaczego więc ona nie kochała jego? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Przystanął, marszcząc czoło. Co takiego miał w sobie Gustav, czego nie miał on? Gustav był płochliwy jak sarna, niemiłosiernie poprawny, nudny... nawet nie był przystojny. Gustav od dawna miał problemy z lekką nadwagą; jego tusza niejednokrotnie była powodem żartów w gronie przyjaciół. Wzruszył do siebie ramionami. Nie rozumiał, czym urzekł Sophie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wrócił myślą do wieczoru sprzed kilku dni. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Targały nim sprzeczne uczucia – z jednej strony pamiętał słodkie pocałunki Sophie, a z drugiej zapach perfum, które na pewno należały do innego mężczyzny, nadal sprawiał, iż w jego żyłach wrzała wściekłość. Zacisnął mocno pięści, wbijając paznokcie we wnętrze dłoni; rzeczywisty ból pomógł nieco ostudzić emocje. To nie było tak, że Georg lubił ranić Sophie – tak naprawdę ból Sophie odczuwał jako własny. Cierpiał, gdy zadawał jej fizyczny ból; cierpiał, kiedy Sophie płakała i później, gdy widział w jej oczach niemalże zwierzęce przerażenie. Nie mógł znieść myśli, iż Sophie mogłaby odejść, zostawić go dla kogoś innego – ot tak, jak starą zabawkę. Każdy mężczyzna w jej towarzystwie stwarzał dla niego zagrożenie – czy to realne czy wręcz przeciwnie – a niepohamowana złość brała w górę. Kochał Sophie tak bardzo...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wszedł do salonu i zamarł wpół kroku. Sophie siedziała na kanapie, przyciskając do siebie niebieską poduszkę. Miała zaczerwienione oczy, policzki mokre od łez. Okowy strachu zacisnęły się na jego sercu – pamiętał o regularnych badaniach lekarskich, które Sophie odbywała. Nie sądził, by kiedykolwiek usłyszała podobną diagnozę jak jej matka, ale postanowił nie polemizować z nią na ten temat – Sophie po każdym badaniu z pozytywnym wynikiem stawała się spokojniejsza, a jemu w końcu spodobało się, że tak troszczy się o własne zdrowie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Jednak obraz zrozpaczonej Sophie był aż nadto wymowny.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>To niemożliwe, by była chora</i>, przemknęło mu naiwnie przez myśl. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Podszedł szybko, padł na kolana przy jej stopach i ujął w swoje jej drżące dłonie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Sophie, maleńka... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wybuchnęła gwałtownym płaczem, spazmy szarpały jej ciałem, w końcu dostała czkawki. Podniósł się, wziął ją w ramiona i objął mocno, jakby dzięki temu mogła wyzdrowieć. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wszystko będzie dobrze, słyszysz? Pokonamy chorobę, nie bój się, jestem przy tobie — szeptał tuż przy uchu, gładząc ręką jej plecy. — Jesteś najdzielniejszą kobietą, jaką znam. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— N-nie jestem chora — wyjąkała. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Georg wytrzeszczył oczy. Serce tłukło się tak bardzo, że o mało nie rozsadziło mu piersi.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dlaczego więc płaczesz?! — zawołał zdziwiony. — Nie wyglądasz na szczęśliwą. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ja... — zawiesiła głos. Przeszył ją potężny dreszcz. Georg patrzył na nią w oczekiwaniu, starając się, by nie zauważyła jego zniecierpliwienia. — Jestem w ciąży. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— W ciąży? — powtórzył głucho. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Siódmy tydzień — potwierdziła zlękniona. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Georg szybko przetrawił nowe wieści. Siódmy tydzień – to musiało być jego dziecko, Sophie nie mogła go zdradzać, jego podejrzenia były naprawdę bezpodstawne. Ogarnęła go nagła euforia – Sophie zawsze była mu wierna, nie istniał nikt inny. Popatrzył na nią; unikała jego wzroku, tusz do rzęs spłynął razem ze łzami, znacząc krzywymi liniami jej policzki. Jego maleńka Sophie. Musiał wszystko jej wynagrodzić, dbać o nią... W końcu zostaną rodzicami. Dziecko. Będzie ojcem. <i>Tata</i>. Smakował to słowo, powtarzając je w myślach. Brzmiało prawdziwie, idealnie układało się na języku. Spojrzał na milczącą Sophie, przyszłą matkę ich dziecka. Wiedział, że dobrze wywiąże się z tej roli. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Pochylił się, podciągnął jej sweter i przyjrzał się brzuchowi, który na razie był płaski. W środku rosło ich maleństwo, ich najlepsze cząstki. Ta myśl wzruszyła go; poczuł napływające łzy do oczu. Pocałował z czułością pępek Sophie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— To cudownie — wyszeptał zachwycony. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sophie była wyraźnie zdziwiona. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— N-naprawdę? — zapytała. — Nie jesteś... zły? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Oszalałaś? Będziemy mieć dziecko. Nigdy nie byłem równie szczęśliwy, co teraz — wyznał. Pocałował Sophie w usta, przyciągając ją do siebie. — Myślę, że to będzie dziewczynka. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dziewczynka? — powtórzyła zdezorientowana. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Mhm. Bardzo bym chciał, aby urodziła się córeczka — powiedział. Już wyobrażał sobie dziewczynkę z długimi warkoczami, intensywnie zielonymi oczami oraz słodkim uśmiechem dziecka. Będzie uczył ją życia, przekaże miłość do muzyki, pokaże piękno świata... i będzie chronił przed złymi chłopcami. Zostanie idealnym tatą. Zapewni jej wszystko, czego on sam nie dostał od własnego ojca. — Będzie śliczna jak mamusia. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— A jeśli urodzi się chłopiec? — zapytała niepewnie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— W takim razie będzie przystojny jak tatuś — roześmiał się. Sophie również uśmiechnęła się lekko. Pocałował ją raz jeszcze i się podniósł. — Lecę, moja piękna. Kocham cię, Sophie! Muszę pochwalić się chłopakom! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">— To ty, Tom? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Słysząc spokojny głos matki, Tom zaniemówił. Otworzył bezradnie usta, starając się wydobyć z nich jakiekolwiek słowo, ale w końcu zamknął je z powrotem. Kilkakrotnie próbował porozumieć się z matką, jednak ona konsekwentnie odmawiała rozmowy z nim. Gdy wreszcie odebrała telefon, Tom zupełnie zapomniał, co miał jej do powiedzenia i po co w ogóle zadzwonił. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Przestąpił z nogi na nogę, ścisnął mocniej telefon i wyszeptał, zamykając oczy: </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Przepraszam, mamo... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tom — powtórzyła jego imię. Nie musiała nic więcej mówić; Tom wyczuł w jej głosie i smutek i miłość, jaką do niego czuła. Dzieliło ich kilkadziesiąt kilometrów, a mimo to Tom miał wrażenie, że matka stoi tuż obok niego. — Co się z wami dzieje, synku? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Dobre pytanie</i>, pomyślał z goryczą. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie wiem — odpowiedział w końcu. Nie miał już sił na ponowne analizowanie zachowań brata, nie chciał znów wracać do przeszłości i ciągle karać siebie za zniszczoną więź z Billem. Kiedyś byli nierozłączni, teraz Tom czuł irracjonalny strach przed bratem. — Wściekłem się i nie wytrzymałem. Nie chciałem, żebyś się dowiedziała... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— ...o twoim drugim życiu — wpadła mu w słowo. Tom zamilkł, czując się, jakby znów miał dwanaście lat i zrobił coś niedobrego. Westchnęła. — Nie podoba mi się to, Tom, ale to twoje życie i twoje wybory. Dlaczego tak bardzo nienawidzicie się z Billem? Nie moglibyście się pogodzić? Tyle razem przeszliście... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom zapatrzył się na wirujące za oknem płatki śniegu; padało nieustannie od kilkunastu godzin i Tom zastanawiał się, jak wygląda teraz Rerik. Simone drążyła drażliwy temat Billa, a on w tym czasie wyobrażał sobie, jak spędzi najbliższe dni z Liv. Słuchał jednym uchem, co mówiła – Bill to jego bliźniak, najbliższa mu osoba, kiedyś jeden skoczyłby za drugim w ogień, dlaczego nie chcą się pogodzić? Tom bardzo chciał się pogodzić, pragnął, by wszystko było tak jak kiedyś – łatwiejsze, spokojniejsze i lepsze. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Mamo — przerwał w końcu ze zniecierpliwieniem. — Bill mnie wielokrotnie zdradził, okłamał i zniszczył moją wiarę. Ja po prostu nie potrafię mu wybaczyć. On tego nawet nie chce — rzucił z przekąsem — dobrze się bawił, gdy oboje byliśmy u ciebie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie mów tak, Tom... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— To prawda — odparł nieprzejednany. Nie miał prawa mamić jej obietnicami, które nigdy nie doczekają się spełnienia. Nie chciał dążyć do zgody z Billem; przestał ufać własnemu bratu. — Bill zdradził wszystko, co chciałem zachować w tajemnicy. Zniszczył wszystko... Mamo, wybacz mi, ale nie potrafię zrobić tego, o co mnie prosisz.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
W telefonie zaległa głucha cisza, Tom wystraszył się, że matka po prostu się rozłączyła. Sprawdził połączenie, a chwilę później usłyszał ciężki oddech Simone – podejrzewał, że matka tłumi płacz. Nie chciał ranić Simone, ale nie mógł jej dłużej okłamywać; zasługiwała na prawdę, chociaż ta wiedza sprawiła jej ból.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— A ta dziewczyna, o której wspominał Bill...? — Simone zapytała niepewnie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Czy to coś poważniejszego? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Udam, że nie wiem, co masz na myśli — odpowiedział, śmiejąc się cicho. Ulżyło mu, gdy usłyszał chichot matki. — Liv jest moją przyjaciółką. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom zastanowił się. Spędził jeszcze dwie noce z innymi kobietami zanim znów wrócił do Liv tuż po bójce z Georgiem. Liv zajrzała w jego wnętrze – nie interesowała się jego sławą, pieniędzmi, ładnym uśmiechem ani wysportowanym ciałem. Być może od pierwszej chwili poczuł, że to właśnie z Liv połączy ich więź, nawiąże pewne porozumienie. Poznawał Liv bardzo powoli – skrywała swoje tajemnice, którymi rzadko się dzieliła; nie wiedział o niej jeszcze wielu rzeczy. Podobała mu się jej skrytość, lekka tajemniczość oraz ostrożność. Nadal zdobywał jej zaufanie, pokazywał, że jest jej godny, stawał się jej przyjacielem i starał się wypełnić rzuconą kiedyś obietnicę – być kimś bliskim. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Znajomość z Liv była czymś, czego szukał w innych kobietach; kiedyś tylko zatracał się w ich ciałach, a następnego dnia cierpiał ze zdwojoną siłą, ponieważ nie zdołał pozbyć się problemów, zaś wspomnienia z nocy starały się zbyt wyraźne. Spędzając noc z Liv, nie czuł wyrzutów sumienia; czasami patrzył w nocy, jak śpi obok niego, na łagodne rysy jej twarzy, lekko rozchylone usta, zaciśnięte dłonie i ogarniał go spokój. Z każdym dniem więź łącząca go z Liv stawała się coraz silniejsza. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie słuchasz mnie, Tom. — Głos matki dotarł do niego i uświadomił sobie, że faktycznie nie ma pojęcia, co mówiła. — Pytałam, kiedy mógłbyś przyjechać do domu. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dopiero za tydzień — przyznał z wyraźnym oporem. Simone wciągnęła głośno powietrze, a Tom od razu zrozumiał, co to miało znaczyć. Matka coś podejrzewała i nie miałaby zamiaru odpuścić, więc powiedział wprost: — Tak, tak, masz rację! Wyjeżdżam na kilka dni z Liv. Nie wyobrażaj sobie niczego! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Dałby głowę, że Simone właśnie uśmiechnęła się uszczęśliwiona.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Kiedy czarna wskazówka zegara ściennego przesunęła się, wskazując godzinę szóstą, Sophie usiadła na parapecie okna z telefonem w ręku. Przysunęła twarz do zimnej szyby i obrzuciła powolnym spojrzeniem podjazd oraz ulicę, sprawdzając, czy Georg nie wraca do domu – potrzebowała jeszcze kilkunastu minut bezpiecznej samotności. Okolica była pusta; przestał prószyć śnieg, pomarańczowy blask latarni przebijał się przez niskie gałęzie zaśnieżonych drzew. Odsunęła się od okna, a na szybie pozostała delikatna mgiełka wywołana oddechem. Palce jej drżały, a serce tłukło się niezdrowym rytmem, gdy nacisnęła prędko przycisk połączenia, żeby nie zdążyła się rozmyślić.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gustav odebrał po trzech sygnałach. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Cześć, słoneczko — odezwał się radośnie. Sophie poczuła, jak wielka pięść ściska jej żołądek. Wiedziała, że wiadomość, którą chciała mu przekazać prawdopodobnie złamie mu serce. — Stęskniłem się za tobą. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sophie przełknęła głośno ślinę i przymknęła powieki. Niewiele brakowało, by odpowiedziała na to wyznanie, na które nie mogła sobie na to pozwolić; nie teraz, gdy jej życie zaczynało na nowo się układać, a ona nosiła pod sercem dziecko Georga. Musiała skupić się na teraźniejszości, oddzielić to, co było grubą kreską, przestać rozpamiętywać nieistotne wydarzenia z przeszłości. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Muszę z tobą porozmawiać. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Co się stało? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ja... — zająknęła się. Przyznanie się do ciąży przychodziło jej o wiele trudniej niż podczas rozmowy z Georgiem. — Jestem w ciąży, Gustav. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ciąża? — zapytał oszołomiony. Przez chwilę milczał, a potem roześmiał się. Gustav był wyraźnie szczęśliwy, a jego szczęście sprawiło ból Sophie. — Nie spodziewałem się, że zostaniemy rodzicami tak wcześnie, ale bardzo się cieszę! Dziecko, Sophie... to wspaniała wiadomość. Czeka nas mnóstwo zmian! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— To siódmy tydzień — szepnęła z nadzieją, iż zrozumie, dlaczego do niego zadzwoniła. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Georg — odparł tylko. Nie tracił jednak pozytywnego nastawienia. — Poradzimy sobie. Kocham cię, Sophie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Szczere wyznanie Gustava zawisło pomiędzy nimi niczym groźba. Sophie milczała; wiele by dała, by mógł cofnąć te słowa i nigdy ich nie wypowiedzieć. Euforia i szczere zakochanie Gustava wszystko utrudniało. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie możemy się więcej spotykać — powiedziała powoli. Dlaczego to takie trudne? Zerwanie znajomości z Gustavem sprawiało ból, jakby jednocześnie przeszywało ją tysiąc ostrzy. — To koniec, Gustav. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Co? — zapytał zdezorientowany. Dopiero po chwili zrozumiał, co powiedziała. — Sophie, nie wiem, co tym razem obiecał ci Georg, ale nie możesz mu już wierzyć, słyszysz?! Pomyśl o dziecku! Jeżeli znów cię pobije? Jeśli za kilka miesięcy zacznie bić dziecko? Sophie! Nie możesz tego zrobić... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
To była prawda, Sophie nie mogła tego zrobić – musiała. Dziecko musi być wychowywane przez oboje rodziców – w tym przypadku rodzicem był Georg. Nie miała prawa pozbawiać go kontaktu z dzieckiem, nie mogła odejść. Nie mogła odebrać szansy dziecku na poznanie swojego ojca. Wierzyła, że dzieci powstają w wyniku miłości; każdy z rodziców oddaje najlepszą cząstkę siebie. Georg również oddał część siebie, a ta część rozwijała się teraz w niej. Mimo wszystko Georg na pewno ją kochał. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie mogę odejść, Gustav. Teraz wszystko się zmieni — powiedziała pewnie. Naprawdę w to wierzyła. — Georg się zmieni, uratujemy nasz związek, a potem urodzi się dziecko...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Powiedziałaś mu? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Oczywiście. — Nie dodała jednak, jak bardzo bała się tej chwili, gdy wreszcie wykrztusiła wieść o ciąży. — Popłakał się z radości. Wszystko będzie dobrze, Gustav. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Pomimo pewności, jaką odczuwała co do swojej decyzji, strach cały czas czaił się w sercu i był jej wiernym towarzyszem. Drgnęła przerażona, kiedy trzasnęły drzwi za Georgiem oraz później, gdy słyszała jego kroki. Strach zaciskał pętlę na gardle, z trudem poinformowała go o ciąży, starając się przygotować na wszystko, co mogłoby nastąpić. Nie wiedziała, jak zareaguje Georg – jednak jego zachowanie przeszło wszelkie jej oczekiwania. W seledynowych oczach Georga zalśniły autentyczne łzy wzruszenia, uśmiech złagodził jego rysy i zamknął ją w swoich objęciach, czule obdarzając pocałunkami. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zamiast radości poczuła wyraźną ulgę, jakby z serca nie spadł jej jeden kamień, a cały worek kamieni. Ale złowieszczy cień strachu pozostał. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Sophie — wyszeptał błagalnie. — Co z nami? Czy to nic dla ciebie nie znaczy? Czy <i>ja</i> nic dla ciebie nie znaczę? </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nigdy nie dawałam ci żadnych nadziei... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie dawałaś mi nadziei? <i>Ty</i> jesteś moją nadzieją, do diabła! — wrzasnął nagle. Sophie skuliła się w sobie, słysząc jego krzyk. Dotarł do niej trzask rozbitego szkła – prawdopodobnie Gustav coś stłukł w złości. — Sypiamy ze sobą, mówiłaś, że zostawisz Georga dla mnie i zamieszkamy razem. Dlaczego teraz kłamiesz?! </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gustav krzyczał wściekły, ale w jego głosie wyraźnie wyczuwalna była rozpacz. Sophie spodziewała się, że rozstanie będzie dla niego bolesne, lecz nie mogła inaczej postąpić. Wstydziła się swojego postępowania, jednak to Georg był jej mężczyzną i musiała ratować swój związek, szczególnie teraz, gdy dowiedziała się o ciąży, a Georg przyjął tę wiadomość z taką radością. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Sytuacja się zmieniła, Gustav — powiedziała niewyraźnie. Zeskoczyła z parapetu, przeciągnęła dłonią po włosach. Silne dreszcze wstrząsały jej ciałem, w gardle zaschło. Nie potrafiła inaczej odpierać ataków Gustava niż powtarzać te same zdania. — Kocham Georga, będziemy mieć dziecko... </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Mówiłaś, że kochasz <i>mnie</i> — wypomniał jej rozgoryczony. Przestał wrzeszczeć; głos Gustava drżał niebezpiecznie. — Nie rób mi tego, Sophie... Dobrze wiesz, że cię kocham, zrobiłbym dla ciebie <i>wszystko</i>. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wszystko? — podchwyciła. Po krótkim milczeniu Gustav potaknął. — W takim razie zapomnij o mnie. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Proszę cię...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Żegnaj. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Rozłączyła się bez zastanowienia i odsunęła telefon, jakby ją parzył. Nie chciała więcej rozmawiać z Gustavem; każda następna sekunda przysparzała im dodatkowego, bezsensownego cierpienia. Nie mogła dać Gustavowi tego, czego potrzebował. Jedyne, co mogła dla niego zrobić to przerwać ten romans i rozwiać jego złudne nadzieje. Powinna wrócić do Georga ciałem oraz duchem, czyli tam, gdzie być powinna. Swoim postępowaniem skrzywdziła najbliższych przyjaciół... Sophie była tego świadoma – pamiętała o zdradzonym Tomie, zawiedzionej Marinie, a teraz po raz kolejny zraniła Gustava. Miała nadzieję, że ten ostatni kiedyś jej to wybaczy i zapomni o niej, a ona również przestanie myśleć o tym, co ich połączyło. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Drgnęła mimowolnie, kiedy usłyszała skrzypnięcie schodów, a chwilę później odgłos ciężkich kroków Georga. Nawet nie zauważyła, kiedy wrócił! Odetchnęła głęboko, odpychając od siebie wspomnienie rozmowy z Gustavem. W końcu drzwi uchyliły się lekko, a uśmiechnięty Georg wsunął głowę w powstałą szparę. Chwilę później pojawiła się butelka musującego bezalkoholowego wina dla dzieci. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Sophie, kochanie — odezwał się cichym, kuszącym głosem. Po kręgosłupie Sophie przebiegł przyjemny dreszcz. — Chyba powinniśmy uczcić tę radosną nowinę. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Potaknęła głową, rzuciła jeszcze krótkie spojrzenie na telefon i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Miała nadzieję, iż zamyka za sobą również rozdział z Gustavem, a otwiera nowy, lepszy z Georgiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tytuł: J. Frey - Ostatni testament.</div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-87365187252829504812014-07-12T23:30:00.000+02:002015-12-26T00:51:45.743+01:0015. I ochronił ją od ciemności, która nadeszła<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Tom wcisnął kierunkowskaz, skręcił kierownicą i zjechał z głównej ulicy. Przejechał kilkaset metrów, aż w końcu zaparkował na pustym parkingu pomiędzy trzema wieżowcami. Zgasił silnik, opuścił ręce i oparł się wygodnie o miękki zagłówek fotela. Czekał. Śnieg padał nieustannie – w ciągu kilku minut cała przednia szyba pokryła się mokrymi płatkami o nieregularnych kształtach. Na osiedlu porozstawiane były wysokie latarnie, których odległy pomarańczowy blask przebijał się pomiędzy śnieżynkami. Było pusto; w kilkudziesięciu mieszkaniach widział to zapalające się, to gasnące światła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Mimo że starał się obserwować okolicę, nie zauważył skąd nadeszła Liv; nagle otworzyła drzwiczki od strony pasażera i wsunęła się do samochodu, przynosząc ze sobą podmuch zimnego wiatru oraz intensywny zapach bzu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Cześć — przywitała się z uśmiechem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Chuchnęła w zmarznięte dłonie, później otrzepała się ze śniegu. Tom odwzajemnił jej uśmiech, patrząc w twarz Liv. Spięła długie włosy w niedbałego koka; kilka kosmyków zwisało luźno wokół policzków, podkreśliła oczy czarną kredką. Z uszu zwisały proste srebrne kolczyki, których końce znikały w materiale zielonego szalika owiniętego wokół jej szyi, pod dokładnie zapiętym płaszczem musiała mieć krótką sukienkę, ponieważ wzrok Toma przyciągnęły czarne rajstopy opinające nogi.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Odwrócił się do tyłu, wyciągnął bukiet dwudziestu jeden białych róż i wręczył je Liv.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Liv — powiedział, nachylając się nad nią. Pocałował ją krótko w policzek, wciągając w nozdrza zapach perfum.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv przyjęła kwiaty, zbliżyła nos do białych płatków i spojrzała na niego.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Pamiętałeś o moich urodzinach. Dziękuję.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom nie odpowiedział, tylko uruchomił silnik i wyjechał z parkingu, włączając się w ruch na głównej ulicy. Liv jeszcze raz podała mu adres galerii, więc skręcił w prawo, gdy zapaliło się zielone światło.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Możesz mi powiedzieć, czego właściwie dotyczy ta wystawa?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— To wystawa prac surrealistów — wyjaśniła krótko, obserwując przez szybę mijane budynki. — Od dawna chciałam się na nią wybrać.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Surrealizm — powtórzył pod nosem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak — potwierdziła rozbawiona.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Surrealizm. Tom patrzył na drogę, prowadząc samochód, i starał się przypomnieć sobie, co znaczy ów termin. Był przekonany, iż spotkał się z nim w szkole na lekcjach sztuki – w końcu musieli zapoznać się z każdą ważniejszą epoką, jej przedstawicielami oraz cechami charakterystycznymi – ale choć choć litery ułożyły się w słowo, wcale nie chciały w żaden sposób zobrazować tego pojęcia. Surrealizm. Smakował tę dziwną nazwę, wymawiając ją raz po raz w myślach. Przypominali mu się różni malarze oraz obrazy, ale nic, co mogłoby mu pomóc rozwiązać tę zagadkę. Ostatecznie poddał się, wzruszył do siebie ramionami – nie miał bladego pojęcia, co to za nurt w sztuce, kto jest jego przedstawicielem i co to w ogóle znaczy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Spojrzał ukradkiem na Liv; wyglądała, jakby ledwo powstrzymywała się od wybuchnięcia śmiechem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Na początku surrealizm dotyczył wyłącznie literatury — zaczęła Liv — dopiero później zaczął występować w malarstwie. Obrazy surrealistyczne to obrazy, które niszczyły ustalony logiczny porządek rzeczywistości; groteskowe, fantazyjne. Chyba najbardziej znanym artystą surrealistycznym jest Salvador Dali, o którym na pewno słyszałeś.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dali — powtórzył. Po krótkim wstępie Liv do historii sztuki od razu przypomniał sobie dziwne obrazy, jakie pokazywała klasie nauczycielka sztuki. Dziwne, niezrozumiałe i bezsensowne dzieła, które budziły niewyobrażalny zachwyt u nauczycielki. — To ten świr — wypalił na głos i od razu, choć już za późno, ugryzł się w język.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv parsknęła śmiechem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak, to ten świr — odpowiedziała wesoło. — Bądź jednak tak uprzejmy i przez jakiś czas nie oceniaj w ten sposób twórców surrealistycznych, ponieważ jest mnóstwo osób, które pożarłyby cię żywcem za taką opinię.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom beształ się w myślach za swoją głupotę, a Liv cały czas chichotała pod nosem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Rozmawiałeś ze swoją mamą? — zapytała nieco później już zupełnie poważna.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom nabrał powietrza w płuca, przytrzymał i wypuścił ze świstem przez usta. Zaczął bezwiednie wystukiwać palcami nerwowy rytm na kierownicy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie — odpowiedział w końcu po długim milczeniu. — Rozmawiałem dwa razy z Gordonem, ale matka nie chciała podejść do telefonu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Co on myśli o twojej bójce z bratem?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jest zachwycony — odparł ironicznie. — Był w szoku, gdy wtedy rozdzielił nas z Billem i wyprowadził mnie przed dom; ostatni raz musiał nas rozdzielać, kiedy byliśmy nastolatkami. Nie wiedział z jakiego powodu tak bardzo się pokłóciliśmy, a ja tylko wrzeszczałem bezsensownie, ponieważ cały czas byłem myślami w tej kuchni naprzeciw mojego brata. Następnego dnia zadzwoniłem do domu, odebrał Gordon. Krzyczał na mnie dobre pięć minut, aż w końcu uspokoił się i zapytał, co mi odbiło — powiedział. Włączył kierunkowskaz, skręcił i niemal od razu stanął w długiej kolejce samochodów czekających na zmianę świateł. — Mama przepłakała całą noc, bardzo przeżyła tę naszą bójkę, a ponadto obwinia się, ponieważ uważa, iż musiała popełnić mnóstwo błędów w naszym wychowaniu, skoro skaczemy sobie do oczu. Poczułem się jak ostatni palant. Wczoraj też z nim rozmawiałem – teraz stara mi się pomóc, nie tylko z pogodzić się mamą, ale próbuje również zrozumieć moje zachowanie. W końcu opowiedziałem mu mniej więcej, co ostatnio się wydarzyło.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jak zareagował? — Liv przerzuciła czarną torebkę na siedzenia z tyłu, sama przekręciła się na fotelu i patrzyła w profil skupionego na drodze Toma.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Odniosłem wrażenie, że moja opowieść w ogóle go nie zdziwiła — odpowiedział po krótkim zastanowieniu. Kiedy skończył opowiadać Gordonowi, co było powodem kłótni, nie wydawał się tak samo zszokowany, gdy tamtego dnia przyciągnęły go wrzaski obu braci. Przyjął to ze spokojem. — Myślę, że w porównaniu do mamy Gordon jest po prostu obiektywny i na pewno jest lepszym obserwatorem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dla mamy wciąż jesteście małymi cudownymi chłopcami — wtrąciła z uśmiechem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Sądzę, że kilka dni temu przejrzała wreszcie na oczy. — W głosie Toma zabrzmiała gorycz. — Nie jestem dumny z tego, jak się zachowałem; za to Bill zapewne kolejny raz uważa się za pokrzywdzonego.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jak myślisz, co wtedy czuł twój brat?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Na pewno był zaskoczony — odpowiedział bez chwili zastanowienia. — Myślał, że po prostu ucieknę z domu, a on znów będzie miał nade mną przewagę; w końcu udowodniłby mamie, że naprawdę stoczyłem się na dno. W każdym razie, gdy ja dałem ponieść się wściekłości, Bill zdążył obrócić całą sytuację na moją niekorzyść... ale nie tylko ja jestem winny — dodał.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— A jak czułeś się <i>ty</i>?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom zamilkł. Niechętnie wrócił myślą do niedawnego starcia z Billem. Minęło tylko kilka dni, a on miał wrażenie, że ten czas wydłużył się do miesięcy. Wspomnienie brata sprawiło, że od razu zacisnął zęby i poczuł napływającą wściekłość. Zdrada bolała, jak kłucie szpilką prosto w serce. Jeszcze nie ochłonął po ostatniej kłótni; a kiedy przypomniał sobie o zbliżającej się gali oraz spotkaniu zespołu – od razu zdusił tę myśl. Chciał przez najbliższy czas zachować chociaż pozory normalności – dla siebie i dla Liv.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Chciałem go po prostu zatłuc — przyznał niewyraźnie. — Nie potrafiłem znieść myśli, że nawet on obrócił się przeciwko mnie, tych jego okropnych słów... znienawidziłem go tak bardzo, że zupełnie straciłem zdolność racjonalnego myślenia.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Zapomnij już o tym — poradziła ostrożnie. Tom skinął głową, ale bez przekonania. Nie potrafił wymazać z pamięci ot tak ostatnich wydarzeń. — Pomyśl o mamie. Zadzwonisz do niej znowu? Nie przestaniesz próbować?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Zadzwonię.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Galeria sztuki okazała się niedużym jednopiętrowym budynkiem z cegły na planie kwadratu, do którego prowadził szereg pokrytych świeżym śniegiem schodów. Znajdowała się w bocznej ulicy, gdzie docierało tylko odległe echo zgiełku miasta, wokół rosły wysokie dęby; Tom zwrócił uwagę na wydzielone trawniki otaczające ścieżkę, schody oraz sam budynek. Na ustawionej na zewnątrz tablicy ogłoszeń powieszono kilka plakatów zapowiadających wydarzenia, które miały odbyć się w ciągu najbliższych dni. Tom nieco się zdziwił, przyglądając się afiszom – nie sądził, że ta galeria otwierana jest częściej niż raz na miesiąc.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Weszli przez oszklone drzwi do jasnego hallu, gdzie przywitało ich ciepłe powietrze i gwary rozmów; kręciło się tam kilkoro ludzi ubranych w wizytowe stroje. Tom w duchu pogratulował sobie przeczucia co do odpowiedniego stroju. Podeszli z Liv do szatni, gdzie powitała ich uśmiechem młoda brunetka, zostawili okrycia wierzchnie i Tom rozejrzał się wokół. W przezroczystych gablotkach wisiały stare plakaty oraz zdjęcia archiwalne z większych imprez organizowanych w galerii. Dalej Tom zauważył kolejne schodki i część rozświetlonego pomieszczenia, w którym goście chodzili od obrazu do obrazu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zwrócił się ku Liv; stała obok, przesuwając wzrokiem po informacjach w gablotkach, a z twarzy nie schodził radosny uśmiech. Włożyła sukienkę, którą podarował jej na przeprosiny po nieudanej wizycie u niego w domu; użyła pudru do tatuażu, więc jej wytatuowany smok zniknął pod warstwą kosmetyku; Tom poczuł nagłe ukłucie żalu – olbrzymi tatuaż go fascynował. Fascynowała go również sama Liv – w idealnie dopasowanej czarnej sukience, botkach na wysokim obcasie, z przewieszoną przez ramię torebką i upiętymi włosami. Srebrne kolczyki drgały za każdym razem, gdy się poruszała, jak zawsze miała cienki złoty naszyjnik z małym słonikiem. Wyglądała wspaniale, bardzo seksownie i wydawała się naprawdę szczęśliwa.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv Biermann!</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Okrzyk rozległ się gdzieś niedaleko; Liv obejrzała się szybko, uśmiech zniknął z twarzy, spoważniała i Tom był gotowy przysiąc, iż w jej oczach zobaczył przerażenie. Spojrzał w tym samym kierunku, jednocześnie przybliżając się do niej i chwytając pewnie za dłoń. Ku nim zmierzał niepozorny, jak cały budynek, mężczyzna w dobrze skrojonym garniturze. Średniego wzrostu, otyły, około pięćdziesiątki; brązowe włosy się przerzedziły i posiwiały, zaokrąglone policzki były świeżo ogolone. Tom spojrzał niepewnie na Liv, ale ta już uśmiechała się, choć uśmiech nie docierał jak poprzednio do oczu. Nie rozumiał, dlaczego ów mężczyzna wzbudził w niej nagły strach, lecz nie odsunął się.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Panie Müller — odezwała się Liv. — Miło pana widzieć.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Podszedł bliżej, pocałował Liv w policzki i ukłonił się Tomowi, ściskając mu dłoń. Szeroką twarz rozświetlał autentyczny wesoły uśmiech, głęboko osadzone zielone oczy miał szczere i pogodne. Na klapie marynarki przyczepił prostokątny identyfikator, z powodu którego Tom pomyślał, że jest kierownikiem. Nie spuszczał z niego wzroku, ponieważ pomimo sympatycznej powierzchowności Liv miała powód, by się go obawiać.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jak dobrze cię widzieć, Liv — powiedział. — Bardzo długo do nas nie zaglądałaś, już myśleliśmy, że więcej tutaj nie przyjdziesz.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie mogłam przegapić wystawy surrealistów. Obiecuję również częściej odwiedzać galerię.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nadal fascynuje cię ten nurt? — zapytał, uśmiechając się jeszcze szerzej. Tom nie mógł oprzeć się wrażeniu, że lada chwila zobaczy wszystkie ósemki tego faceta. Liv w odpowiedzi kiwnęła głową. — Jak twoje zdrowie, Liv?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dziękuję, panie Müller, wszystko jest dobrze, czuję się świetnie — odparła zwięźle i szybko, uśmiechając się uprzejmie. — Jak pańskie zdrowie?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ach, szkoda gadać — Müller machnął ręką ze zrezygnowaniem. — Dopadły mnie ostatnio korzonki, naprawdę ból niesamowity... w dodatku mam problemy z tym moim kolanem, jeszcze twój ojciec załatwiał mi konsultacje u swojego lekarza... — Zamilkł nagle, patrząc z wyraźnym przestrachem na Liv. Tom patrzył to na jedno, to na drugie, zupełnie nic nie rozumiejąc z tej wymiany zdań. Dlaczego Liv tak się go obawiała, co stało się z ojcem Liv, dlaczego Müller tak nagle się zdenerwował? — W każdym razie zaczynam się wyraźnie starzeć — zaśmiał się nieprzekonująco. — Życzę wam miłego wieczoru, koniecznie zajrzyjcie tu jeszcze kiedyś.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Ukłonił się i odszedł pośpiesznie, nie oglądając się za siebie. Liv nieco się rozluźniła, odetchnęła głęboko, potarła wolną dłonią policzek i pociągnęła Toma za rękę. Ruszyli powoli śladem pana Müllera, weszli po schodkach, znaleźli się w głównej okrągłej sali. Obrazy twórców surrealizmu powieszono w kilkumetrowych odstępach od siebie, na środku pomieszczenia stały trzy potężne filary, na których również znajdowały się oprawione w drewniane ramy dzieła. Goście krążyli, towarzyszyły im wymieniane szeptem poglądy na temat przedstawionych prac.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Kto to był? — zapytał cicho Tom. Liv spojrzała na niego, udając, ze nie wie, co ma na myśli. — Ten facet, pan Müller.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Pracuje tutaj jako kierownik — odpowiedziała, potwierdzając tym samym przypuszczenia Toma. — To stary znajomy mojej rodziny.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dlaczego się go boisz, Liv?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zatrzymała się wpół kroku, ciągnąc go za sobą. Mało brakowało, a wywróciłby się na lśniącej posadzce pod nogami Liv. W jej oczach zobaczył niekłamane zdziwienie, a potem rozbawienie, któremu dała upust chichocząc pod nosem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Pana Müllera? — zapytała, upewniając się. — Kto przy zdrowych zmysłach obawiałby się tego faceta? To przemiły człowiek. Tom, imponuje mi twoja troska, ale nie przesadzaj.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Ona tylko machnęła zniecierpliwiona ręką, co oznaczało koniec rozmowy. Tom wzruszył ramionami i nie drążył dalej tematu. Podeszła do pierwszego obrazu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom uznał, że <i>Europa po deszczu</i> autorstwa Maxa Ernsta jest obrazem dziwnym. W mgnieniu oka przypomniał sobie męczące lekcje sztuki w gimnazjum i lekko zwariowaną nauczycielkę, wielką fankę surrealizmu. Na samo wspomnienie o pani Wagner przeszył go nieprzyjemny dreszcz, otrząsnął się i miał ogromną nadzieję, że jego twarz nie wyraża wewnętrznych emocji. Tom nie miał pojęcia, dlaczego ów obraz nazwany jest akurat <i>Europa po deszczu</i>, ponieważ śladu tytułowego deszczu w ogóle nie widział. Patrzył na zrujnowane miasto, które samo w sobie miasta nie przypominało. Dziwaczna struktura przywodziła mu na myśl mech porastający drzewa oraz splątane korzenie. W tle majaczyły dwie sylwetki ludzkie, chociaż nie był pewien, czy to na pewno są ludzie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wzdrygnął się.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Fascynujący obraz — stwierdziła cicho Liv, przechylając w lewo głowę. Tom wytrzeszczył oczy ze zdumienia. — Widzisz? Ernst przedstawił swoją wizję spustoszonego miejsca, które kiedyś niewątpliwie było wspaniałe. Dotknął je jakiś kataklizm, ale spójrz, autor jednocześnie pokazał, że miasto zbiera powoli siły do kolejnych narodzin. Po zniszczeniu nadchodzi odrodzenie, wszystkie miasta po spustoszeniach się odradzają.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom bez słowa pokiwał głową.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wiesz coś na temat dekalkomanii? — Zaprzeczył. — Jest to wynalazek Oscara Domingueza z 1935 roku. To technika malarska, która polega na rozciskaniu farby pomiędzy jakimiś dwoma warstwami materiału, na przykład papieru. Autor był pierwszą osobą, która interpretowała dzieło i nadała mu tytuł, jednakże kolejne sposoby odbierania obrazu nie były wcale błędne. Ile osób, tyle interpretacji. Max Ernst nie polegał wyłącznie na przypadku, dopracował niektóre elementy, by idealnie odzwierciedlić swoje wizje. Stworzył naprawdę wiele obrazów, którym warto poświęcić kilka minut uwagi.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Przeszli dalej.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gdy Tom zobaczył wydrukowane nazwisko na małej karteczce przyczepionej do ramy obrazu, od razu poczuł zażenowanie. Liv ujęła go pod ramię, Tom zerknął na nią i zobaczył, że uśmiecha się wesoło. Autorem był <i>ten świr</i>. Salvador Dali.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Co o tym sądzisz? — zapytała.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom prawie zachłysnął się powietrzem. Co on o tym sądzi? Popatrzył na <i>Trwałość pamięci</i>, próbując wyrobić sobie jakąkolwiek opinię. W tle widział nadmorski krajobraz, nieco nierealny, ale to było jego jedyne skojarzenie – miał nadzieję, że słuszne. Poza tym w oczy rzucały się sflaczałe tarcze zegarowe, które wyglądały, jakby ktoś spuścił z nich powietrze. Jedna z nich bezwładnie zwisała na gałęzi, dwa kolejne wtapiały się w coś, czego nawet nie potrafił nazwać, a ostatni – o kolorze brudnego złota – był zjadany przez mrówki. Co on o tym mógł sądzić?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ładny obraz — wymamrotał, czując się jak na lekcji w szkole.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv ścisnęła go mocniej za ramię. Jego postawa laika oraz cała sytuacja wyraźnie dostarczała jej dobrego humoru; Tom nie mógł się na nią złościć, ponieważ jeszcze nigdy nie widział jej tak szczęśliwej.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Myślę, że to najbardziej znany surrealistyczny obraz. Piękna kompozycja – Dali zawarł na jednym płótnie nadrealność, ciekawe zestawienie, oniryzm. Kolorystyka jest bardzo spokojna, nie sądzisz? — dodała, zwracając się do niego. Tom skwapliwie pokiwał głową, chociaż nie wszystko zrozumiał. — O, tutaj — wskazała dłonią na środek obrazu, gdzie stapiał się zegar — można dostrzec ludzką głowę, która uważana jest za autoportret malarza. Widzisz?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom zbliżył się i wytężył wzrok. Chociaż starał się dojrzeć cokolwiek, co mogłoby przypominać głowę, poniósł kolejną klęskę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Salvador Dali swobodnie połączył ze sobą różne przedmioty – „miękkie” zegary oraz „twarde” skały wybrzeża. Złoty zegarek, który jest atakowany przez mrówki, może być odbierany przez widza jako metafora przemijania ludzkiej egzystencji; skoro czas może ulec zniszczeniu, coś takiego słabego jak my <span style="text-indent: 37.7953px;">– </span><span style="text-indent: 1cm;">tym bardziej. Bardzo mi się to podoba — powiedziała z wyraźnym podziwem w głosie. Tom był mile zaskoczony jej wiedzą na temat sztuki i słuchał jej z przyjemnością. — Wiedziałeś, że reprodukcje </span><i style="text-indent: 1cm;">Trwałości pamięci</i><span style="text-indent: 1cm;"> często pojawią się na widokówkach?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">— Skąd tyle wiesz o sztuce? — zapytał z nieukrywanym zaintrygowaniem, gdy po dwóch godzinach opuścili wystawę i wrócili do samochodu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv uśmiechnęła się pod nosem, zapinając pas i odrzucając torebkę na tylne siedzenie. Naprawdę mu zaimponowała – w ciągu stu dwudziestu minut dowiedział się więcej o surrealizmie oraz jego twórcach niż w czasach szkolnych. Liv starała się nawiązać z nim rozmowę na temat wszystkich prac, choć starania Toma można było określić gorzej niż mierne. Spokojnie opowiadała mu o obrazach i autorze, a on mógł tylko stać i słuchać oczarowany. Opowiadała o kolorystyce, temacie oraz zastosowanych technikach, które znała choć odrobinę, o swoich przemyśleniach i próbowała odnieść się do tego, co on z trudem zdołał wydukać. Rozmowa na temat sztuki przychodziła jej z niebywałą łatwością; interpretowała niezrozumiałe dla niego obrazy, z przyjemnością wprowadzając go w podstawy surrealizmu. Po jej twarzy cały czas błąkał się łagodny uśmiech, który tym razem sięgał niebieskich oczu. Nigdy wcześniej nie widział Liv tak spokojnie szczęśliwej, a ów widok bardzo mu się spodobał.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Postaci Jeana Cocteau'a, René Magritte'a, Giorgia de Chirica, Marcela Duchampa i innych na pewno pozostaną w jego pamięci na dłużej.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Uważałam na lekcjach w gimnazjum — odparła rozbawiona. — Poza tym interesuję się malarstwem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Malujesz?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zerknął na nią, gdy włączał się w ruch na głównej ulicy. Liv zagryzła mocno wargi, uciekając spojrzeniem w bok; miał wrażenie, że po jej twarzy przebiegł cień, którego w żaden sposób nie potrafił zinterpretować.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Od czasu do czasu — przyznała z wyraźnym oporem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Zostaniesz u mnie? — Zmienił temat, gdy wyczuł niepewny grunt, po którym nie miał ochoty stąpać.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie — odpowiedziała stanowczo. Tom popatrzył na nią rozczarowany; nie chciał kończyć tego wieczoru i nie spodziewał się, że Liv ma inne zamiary. Wzruszył ramionami, w końcu to jej urodziny i nie musiała spędzać całego wieczoru wyłącznie z nim. — Może tym razem ty wpadniesz do mnie? Zjedlibyśmy coś i jeszcze porozmawiali, co ty na to?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom uśmiechnął się i skinął głową. Do tej pory Liv ani razu nie zaprosiła go do siebie, nawet nie wiedział, gdzie dokładnie mieszka; zazwyczaj spotykali się u niego w domu albo spędzali czas w barze, gdzie pracowała. Nie powinien więc odmawiać, skoro Liv przejęła inicjatywę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Podróż do domu Liv zajęła im nieco ponad kwadrans.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom wrócił na ten sam parking, gdzie wsiadła Liv – okazało się, że mieszkała w pięciopiętrowym bloku, który był usytuowany w cieniu trzech wieżowców. Wspięli się po wąskich schodach na drugie piętro, Liv otworzyła drzwi, trzymając jedną ręką urodzinowy bukiet kwiatów. Weszła do mieszkania, zapaliła światło i przeszła dalej, a Tom ostrożnie przestąpił próg, zamknął dokładnie drzwi i rozejrzał się.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Czuj się jak u siebie! — zawołała Liv.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Stał w długim, wąskim korytarzu; ściany pomalowane na soczysty brzoskwiniowy kolor, brązowe panele na podłodze, wieszak na ubrania z ciemnego drewna, duże, zaokrąglone na górze lustro. W powietrzu wciąż unosił się zapach bzu. Ściągnął kurtkę oraz buty, podrapał się po policzku i ostrożnie ruszył w głąb mieszkania. Minął zamknięte drzwi, dalej była kuchnia, gdzie Liv szukała wazonu na kwiaty, po prawej stronie łazienka oraz jej sypialnia.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zaświecił światło i zajrzał do środka.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Od razu zafascynowało go oświetlenie – w płycie gipsowo-kartonowej na suficie zostało wyciętych kilka sporych otworów w kształcie róży, a w środku zainstalowano małe lampki, które płonęły jasnym światłem. Przeszedł po miękkim, tłumiącym kroki dywanie i podszedł do szerokiego regału na całą ścianę. Półki uginały się pod książkami; Liv miała mnóstwo literatury poświęconej sztuce – głównie malarstwu; epokach, malarzach, technikach oraz specjalistycznych podręcznikach i poradnikach. Ponadto zauważył kilka pozycji dotyczących sztuki rysunku, wiele biografii, a także zwykłych fabularnych powieści; Tom przesuwał palcem po grzbietach powieści kryminalnych, obyczajowych oraz klasykach niemieckich. Na niższych półkach stały w rzędzie płyty, Tom schylił się, by odczytać nazwy wykonawców – Liv miała sporo krążków jazzowych, trochę starego rocka i wykonawców soulowych. Zerknął w prawo, w stronę kuchni, gdzie widział Liv ustawiającą kwiaty w wazonie z zimną wodą. Liv była oczytana, inteligentna, miał śmiałe podejrzenie, że jest uzdolnioną artystką, ale zupełnie nie rozumiał, co sprawiło, że porzuciła to wszystko dla pracy w barze. Zawiedzione nadzieje? Chciała zrobić na złość rodzicom? Dlaczego?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Odwrócił się; naprzeciwko niego stało podwójne porządnie zasłane łóżko, na nie rzucono kilka miękkich poduszek, niedaleko w kącie stał bujany fotel, a obok na parapecie odtwarzacz płyt oraz kilka czasopism. Rozejrzał się raz jeszcze. Sypialnia Liv urządzona była w prostym stylu, przytulnie i gustownie. Córka bogatych rodziców? Nie sądził, by sama pensja barmanki wystarczyła na wyposażenie oraz zgromadzenie wszystkich tych dzieł.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
W końcu dotarł do małej kuchni; Liv właśnie zaglądała do lodówki. Jasne praktyczne meble, ściany pomalowano na kolor cytrynowy, na środku stał drewniany stół zakryty białym wyprasowanym obrusem. Wokół trzy krzesła. Za oknem widział pomarańczowy blask latarni, w mieszkaniu panowała przyjemna cisza. </div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Sama urządzałaś?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Markus mi pomagał — uśmiechnęła się, zakładając kosmyk włosów za ucho.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Poproszę go o pomoc, gdy będę planował remont — roześmiał się. — Piękne mieszkanie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv skinęła z wdzięcznością.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jesteś głodny? — zapytała, a on potwierdził. — Co powiesz na ryż z warzywami i kurczakiem?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Brzmi nieźle.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Świetnie. Jakbyś był tak miły to pokrój kurczaka w kostkę, a ja za moment wracam.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wyciągnęła z lodówki kurczaka, podała deskę do krojenia oraz nóż Tomowi, a potem wyszła. Tom odprowadził ją wzrokiem; patrzył na kołyszące się biodra, szczupłe nogi i czarną sukienkę, w której wyglądała naprawdę dobrze. W końcu ściągnął marynarkę, podwinął rękawy i zabrał się do pracy. Pokroił kurczaka w mniej więcej równą kostkę, Liv wróciła w tym samym momencie. Zmyła makijaż, związała włosy w kucyk, włożyła białą koszulkę i luźne błękitne dżinsy. Tom uśmiechnął się pod nosem; Liv podobała mu się w każdym stroju.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Gotowe? — Skinął głową w odpowiedzi.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv wyciągnęła głęboką patelnię z nierdzewnej stali, wlała odrobinę oliwy i z zamrażalki wyjęła paczkę gotowych warzyw. Wrzuciła zawartość na patelnię, później natarła kostki kurczaka przyprawami i dodała do warzyw; rozległo się przyjemne skwierczenie. Tom obserwował ją w milczeniu – Liv miała skupioną twarz, głęboka pionowa zmarszczka przecinała jej czoło, jedną rękę wsparła na biodrze, a drugą delikatnie mieszała drewnianą łyżką mieszankę na patelni.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Kiedy kilka minut później odeszła do kuchenki i pochyliła się przy dolnej szafce, Tom w tym czasie zdążył doskoczyć i skubnąć gorącego kurczaka prosto z patelni. Syknął, pomachał ręką w powietrzu i wziął łyżkę, zamieszał i nabrał trochę warzyw. Sięgał prawie ust, gdy Liv odwróciła się z paczką ryżu w dłoni.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Hej!</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Pacnęła go dłonią w kark, ale zdążył zjeść gorące warzywa. Sparzył sobie język, zaklął pod nosem i uśmiechnął się, kiedy Liv parsknęła śmiechem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Taki głodny jesteś? — spytała rozbawiona, zerkając na niego. Tom dawno nie widział Liv tak wesołej, więc nie mógł się powstrzymać i musiał ją pocałować. Miękkie usta smakowały pomadką wiśniową. Liv wyglądała na zaskoczoną, ale z wyrazu jej twarzy wyczytał pewne zadowolenie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Umieram z głodu — przyznał. — Jestem też głodny ciebie — powiedział cicho z ustami tuż przy ustach Liv. Pocałował ją raz jeszcze, przyciągając mocniej do siebie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tom, przypali się — mruknęła, przerywając pocałunek. Odsunął się, wykrzywiając twarz w zabawnym grymasie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wkrótce kolacja była gotowa, Liv przełożyła potrawę na dwa talerze i zasiedli do stołu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Mam piwo, wino... — zawiesiła wzrok, patrząc na niego. Tom wspomniał ostatnią noc z jackiem daniel'sem i pokręcił głową. Usta Liv wykrzywiły się w ironiczny uśmiech. — W takim razie może wody czy zaparzyć ci herbaty?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom poprosił o wodę, Liv nalała sobie kieliszek czerwonego wina.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Zupełnie nie rozumiem, dlaczego pracujesz jako barmanka — odezwał się. Liv spokojnie nabijała na widelec warzywa; nie podniosła wzroku. Tom zaczął kręcić swoim w takt wyliczania: — Po pierwsze: jesteś inteligentna, mądra i oczytana. Po drugie: masz niesamowitą wiedzę o sztuce i myślę, że nie tylko teoretyczną. Sądzę, że malarstwo to twoja najważniejsza pasja, nie mylę się? Dlaczego więc spędzasz wieczory w barze, a nie nad książkami czy stojąc przy sztalugach?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv milczała, westchnęła i wzruszyła ramionami. Spojrzała na niego – wzrok stracił niedawną wesołość, znów stał się pusty, gdzieś w głębi jej oczu czaił się smutek oraz coś, czego Tom nie potrafił rozszyfrować. Od razu pożałował, że poruszył ten temat, który okazał się zbyt trudny dla Liv.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Życie nie zawsze układa się tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, Tom — odpowiedziała w końcu beznamiętnie. — Moje ułożyło się właśnie tak. Nie mogę narzekać – pracuję, zarabiam i mogę opłacić rachunki. Markus jest dobrym szefem i moim przyjacielem... — Tom miał wrażenie, że Liv chce coś jeszcze dodać, ale po wyraźnym wahaniu w końcu zamilkła.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ten Markus ma dziecko, tak?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Mitchell ma pięć lat — odparła Liv. Uniosła kieliszek, zakręciła i zapatrzyła się w falujące wino. — Markus wychowuje go samotnie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom uniósł brwi.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jak to? A żona czy dziewczyna?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Johanna zmarła niedługo po urodzeniu Mitchella.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Otworzył szerzej oczy. Markus, jak dobrze pamiętał, miał około trzydziestu lat, był właścicielem baru, w którym pracowała Liv i zajmował się małym dzieckiem. On nie potrafił poradzić sobie z problemami z przyjaciółmi oraz zespołem; jak można radzić sobie samodzielnie z pracą i opieką nad dzieckiem?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jak on sobie radzi? — zapytał w końcu, gdy ciekawość wzięła w górę. Był pełen podziwu dla tego faceta, lecz nie wyobrażał sobie, jak można pogodzić tyle spraw jednocześnie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Rodzina Markusa jest dla niego ogromnym wsparciem — wyjaśniła. — Markus ma cztery siostry i każda pomaga mu na tyle, ile to możliwe; dwie starsze są mężatkami i mają własne dzieci, które są już starsze od Mitchella, więc dzielą się z nim swoimi doświadczeniami, udzielają porad oraz wskazówek, jak radzić sobie z marudnym kilkulatkiem, dwie młodsze zajmują się małym, kiedy Markus musi pracować. Czasami Mitchell spędza kilka dni u rodziców Markusa, zdarza się również, że opiekuję się nim ja.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— A rodzice Johanny? — zapytał.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv od razu zrzedła mina.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Znam ich tylko z opowieści Markusa... ale to nie są dobrzy ludzie, Tom.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie rozumiem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Rodzice Johanny to bardzo bogata para prawników. Johanna była ich jedynym dzieckiem... — Liv zawiesiła głos, a Tom od razu zrozumiał, co miała na myśli. Zapewne zaplanowali córce całe życie i nie widzieli w nim miejsca dla faceta, który jest właścicielem podrzędnego baru. — Johanna miała odziedziczyć po nich kancelarię, miała pójść w ich ślady, poznać mężczyznę z dobrego domu... a Johanna przedstawiła im Markusa – zwykłego chłopaka bez wykształcenia z wielodzietnej rodziny.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ale prawdziwa miłość zwyciężyła — domyślił się.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv uśmiechnęła się.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak, historia rodem z Hollywood znalazła odzwierciedlenie w rzeczywistości — potwierdziła. — Rodzice Johanny prosili i grozili, ale właściwie tylko przyśpieszyli ślub Johanny i Markusa. Wyszła za niego w wieku dziewiętnastu lat, zaraz potem przerwała studia prawnicze, a mając dwadzieścia lat urodziła Mitchella. Trzy miesiące później już nie żyła — dodała ze smutkiem w głosie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Co się stało...?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Kiedy Johanna była w drugim miesiącu ciąży dowiedziała się, że jest chora. Nowotwór. — Liv wymówiła to cicho i z tak wyraźnym strachem, że Tom poczuł nagły dreszcz. — Wszyscy naciskali na natychmiastową aborcję i szybkie leczenie. Argumentowali, że później też może zajść w ciążę, ale teraz musi zrobić wszystko, by wyzdrowieć. Johanna nie zgodziła się. Jak zapewne się domyślasz, Markusowi polecono proste zadanie – przekonać żonę do aborcji. Odmówił, ponieważ w pełni ufał wyborom swojej żony i nie potrafił poprosić jej, by zgodziła się na zabicie ich dziecka — powiedziała. Westchnęła i napiła się wina, jakby potrzebowała dodatkowej siły. — Po przeszczepie wystąpiły komplikacje, w wyniku których Johanna zmarła.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— To przykre i bardzo niesprawiedliwe — skomentował krótko. Nie sądził, że wielkie słowa są tutaj potrzebne – Markus i Johanna nie zdążyli nacieszyć się sobą, małym dzieckiem oraz miłością. Spojrzał na Liv; milczała wymownie. — To jeszcze nie koniec?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Pokręciła głową.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dzień po pogrzebie rodzice Johanny złożyli Markusowi pewną propozycję. Zaproponowali mu pieniądze pod warunkiem, że zrzeknie się praw rodzicielskich — rzekła z wyraźną niechęcią w głosie. Tom wytrzeszczył oczy ze zdumienia. — Nie, nie żartuję.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Zwariowali?!</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Być może. — Liv bezradnie wzruszyła ramionami.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Chcieli, by chociaż wnuk mógł żyć w luksusie, jaki próbowali zapewnić córce — domyślił się. Zamilkł na chwilę. Johanna zmarła, więc pozostał im jedynie wnuk. Chcieli wykorzystać swoje bogactwo oraz wpływy, dając dziecku wszystko, co najlepsze, i zapewniając mu świetlaną przyszłość.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Myślę, że nie potrafili pogodzić się ze stratą córki. Nie zauważali, że Johanna była po prostu szczęśliwa z Markusem, dla nich liczyło się wyłącznie to, iż przekreśliła swoje szanse na dostatnie życie w luksusie. Zranili ją, gdy nie zaakceptowali Markusa, a potem jego, kiedy wnieśli ten pozew i obarczyli winą za chorobę Johanny.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jak się to skończyło?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Markus przeszedł ciężki okres, ponieważ byli teściowie nachodzili go, a potem zaczęli subtelnie grozić, że odbiorą mu dziecko, bo jest zwykłym robakiem — odpowiedziała. — Musiał udowadniać na każdym kroku, że jest dobrym ojcem i sprawdzi się w tej roli, utrzymywać bar i uporać się z żalem po śmierci Johanny. To trwało bardzo długo, aż w końcu Markus nagrał ich groźby na taśmę i zapowiedział, że to on pójdzie do sądu z tym nagraniem. Od tamtej pory rodzice Johanny nie odezwali się, nie wiem, czy to z powodu wstydu czy porażki...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv zamilkła, a Tomowi brakowało słów na wyrażenie tego, co aktualnie czuł. Sądził, że podłość, jakiej zaznał od własnego brata to szczyt, na jaki może wspiąć się człowiek – dzisiaj przekonał się, iż wszystkie grzechy Billa to tylko drobne uszczypliwości. Nie znał Markusa osobiście, jednak ten fakt nie przeszkadzał mu, by odczuwać czysty podziw dla siły oraz wiary Markusa – Tom nie potrafił sobie nawet wyobrazić, co musiał czuć, gdy radosne oczekiwanie na potomka przyćmiewało widmo śmiertelnej choroby, później żona zmarła zaraz po narodzeniu dziecka, a w końcu podczas niewiarygodnej walki o prawo do wychowywania syna.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jak się poznaliście?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Markus potrzebował pracownika, a ja szukałam pracy — wyjaśniła szybko.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dwie zranione dusze.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nikt nie jest w pełni szczęśliwy, ty również — stwierdziła obojętnie. — Jestem pogodzona ze swoim losem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Przyznał jej w duchu rację. Spełnił swoje dziecięce marzenia – to fakt – ale w międzyczasie zgubił się w szponach show-biznesu, co doprowadziło do nienawiści pomiędzy nim i Billem, utraty przyjaźni z Gustavem i Georgiem oraz – co najgorsze – przestał wierzyć w sens istnienia zespołu. Dlaczego nie odszedł? Liv zadała kiedyś identyczne pytanie, wtedy argumentował, że ma wciąż nadzieję, że wszystko się zmieni, zły czar pryśnie i będzie tak jak dawniej. Teraz zaś wspólne spotkanie, udział w gali oraz granie starych piosenek uważał za przykry obowiązek i hańbę – nie był już tym szczęśliwym nastolatkiem wierzącym we własne marzenia; stali się pustymi marionetkami przez co występ przed wiernymi fanami był dla niego fałszywy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Racja, ale ja nie potrafię pogodzić się ze stratą tak łatwo jak ty.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Liv poderwała się do pozycji siedzącej i rozejrzała się dokoła. Serce tłukło się mocno w piersi, strużki zimnego potu spływały między łopatkami, silne dreszcze wstrząsały jej ciałem. Zacisnęła mocno zęby, objęła się ramionami i kiwając się lekko, wpatrywała się w miękką ciemność – była w swoim łóżku, we własnym mieszkaniu, nic jej nie groziło. Kolejny raz przyśniła jej się sala szpitalna, Dominic, rozczarowani rodzice, smutny doktor Dunst, zapłakany Markus. Z każdą chwilą robiła się coraz słabsza i mniejsza; łóżko stawało się coraz większe, otaczało ją i tłamsiło w niej słabo tlącą się iskierkę życia. Umierała, umierała, umierała...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Potrząsnęła głową, przytykając palce do skroni. Paznokcie wbijały się w ciało, ból dawał przyjemne poczucie rzeczywistości. Pogładziła dłonią materac obok siebie – miejsce było puste i zimne. Poczuła nagłe ukłucie strachu. Czy Tom również był tylko snem? Byli razem na wystawie w galerii sztuki, zjedli wspólnie kolację i kochali się długo w nocy. Jawa czy sen? Co wydarzyło się naprawdę, a co tylko jej się wydaje? Jak oddzielić senne mary od rzeczywistości?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wtedy usłyszała skrzypnięcie gdzieś w głębi mieszkania oraz stłumione przekleństwo. Wyskoczyła z łóżka, zrobiła kilka kroków i zaczepiła stopą o materiał leżący na podłodze. Pochyliła się i odkryła, że była to koszulka Toma – a więc wspólna noc nie była snem. Wciągnęła ją na siebie, otulił ją przyjemny zapach dyskretnych perfum Toma. Poczuła się bezpiecznie; serce uspokoiło swój rytm, minęły dreszcze. Wyszła z sypialni i zamarła wpół kroku.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Drzwi były uchylone; krzywa strużka światła wymykała się przez szczelinę, padając na podłogę. Liv przełknęła głośno ślinę. Tom odkrył jej pracownię malarską; miejsce, które za wszelką cenę chciała ochronić.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Przed czym?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nie umiała jasno odpowiedzieć na to pytanie. Mała pracownia, poza cmentarzem, była jedynym miejscem na ziemi łączącym ją z ukochanym ojcem – to tam skryła wszystkie jego obrazy, pędzle, farby oraz czyste płótna. Od czasu do czasu wstawała w nocy, wchodziła do pokoju i gładziła włosie pędzli, przesuwała palcami po farbie na płótnach, wyobrażała sobie skupiony wyraz twarzy ojca, jego delikatne dłonie, poplamione ubranie... Pojawiał się koło niej jak żywy; zadowolony, profesjonalny i prawdziwy, potrafiła przywołać w pamięci nawet jego zapach. Tam też ukryła swoje obrazy, stare szkicowniki i rysunki małej dziewczynki, wszystkie ołówki oraz przyrządy malarskie. W tym miejscu czas zatrzymywał się w miejscu; stanowiło jednocześnie obraz jej szczęśliwej przeszłości i niemożliwej do spełnienia przyszłości. Dlaczego Tom tam wszedł?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Co ty tu robisz? — zapytała ochrypłym głosem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom drgnął jak rażony piorunem i zwrócił się jej stronę. Siedział na podłodze w samych dżinsach, trzymając na kolanach ostatni portret Liv, jaki dostała od ojca. Z płótna uśmiechała się ciemnowłosa dziewczyna o lśniących oczach, siedziała rozbawiona na gałęzi lipy; w źrenicy ojciec namalował maleńki glob ziemski. <i>W twoich oczach odbija się cały świat, Liv</i>, powiedział kiedyś. Poczuła niebezpieczne drapanie w gardle, ale nie mogła się rozpłakać.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tom...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Przepraszam, Liv. Wyszedłem do łazienki i zorientowałem się, że tutaj jestem dopiero, jak wpadłem na jeden obraz — powiedział przepraszającym tonem. Liv oparła się o framugę, obejmując się ciasno ramionami. Bose stopy marzły od zimnej podłogi, ale prawie tego nie zauważała. — Nie gniewaj się. One są naprawdę piękne — Tom zatoczył ręką koło. Miał na myśli wszystkie obrazy. — Sama je namalowałaś?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie wszystkie — odparła cicho. — Mój tata namalował wiele z nich.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— No jasne — mruknął do siebie. — Twój ojciec jest malarzem, dlatego ten facet z galerii tak dobrze cię zna. A ty odziedziczyłaś jego talent.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Twój ojciec jest malarzem.</i> Liv o mało nie wybuchnęła płaczem. Mogła tylko stać z mocno zaciśniętymi ustami, wbijając sobie palce w żebra i powstrzymywać łzy. Ale chciała płakać i krzyczeć, że jej ojciec już nie żyje, że nigdy więcej nie weźmie pędzla do ręki, nigdy niczego nie stworzy. Chciała wywrzeszczeć, że to ona go zabiła, że do dzisiaj nie rozumie, dlaczego to właśnie ona przeżyła ten przeklęty wypadek samochodowy, a rodzice zmarli, zanim na miejsce zdążyła dotrzeć karetka. Pragnęła opowiedzieć mu o wszystkim, zrzucić ten ciężar ze swoich zmęczonych barków, podzielić się tą najgorszą tajemnicą i wieloma innymi. Zacisnęła tylko mocniej zęby – była z tym zupełnie sama. Nie mogła wyznać tego Tomowi. Wracając do śmierci rodziców, musiałaby powiedzieć o chorobie i Dominicu. Nie potrafiła się na to zdobyć; wiedziała, że Tom by tego nie zrozumiał i ją zostawił.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sapnęła głośno. Tom zerwał się na równe nogi i zmierzył ją poważnym spojrzeniem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Co się dzieje, Liv?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Pokręciła tylko głową i zamknęła oczy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Liv?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Poczuła oddech Toma na swojej skórze, chwilę później dotyk dłoni na policzkach. Objął delikatnie jej twarz, przesunął palcami po niej i oparł swoje czoło na jej. Zsunął dłonie na ramiona, potem na drżące plecy i przyciągnął ją mocniej do siebie, zamykając w swoim uścisku. Oparła głowę na jego piersi; słuchała mocnego bicia serca i poruszała się zgodnie z unoszącą się podczas oddechów klatką piersiową. Było w tym coś bezpiecznego, coś swojskiego, co sprawiło, że rozluźniła się w jego ramionach i przestała drżeć.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie chciałem ci sprawić przykrości — oznajmił cicho w jej włosy. — Nie sądziłem, że powrót do przeszłości tak cię zdenerwuje... ale dzięki mojej pomyłce dowiedziałem się, że jesteś równie utalentowaną malarką jak twój tata.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv poczuła ukłucie w sercu; Tom nie miał pojęcia o jej przeszłości. Sądził, że malarstwo to tylko niespełnione marzenie z czasów dorastania; marzenie, o którym nie sposób zapomnieć, ale myśl o nim przynosi wyłącznie smutek. Nie zwrócił uwagi, iż jej reakcja była przesadzona, że nie powinna zareagować takim zdenerwowaniem tylko z powodu zaprzepaszczenia szansy na karierę malarską. Ten pokój jednak stanowił dla niej drzwi do prawdziwej przeszłości – tutaj zostały szczęśliwe lata w domu, tutaj jako swoje siedlisko obrały demony, które pojawiały się w nocnych snach, tutaj swoje miejsce miała rozpacz Liv. Wszystkie zgromadzone obrazy oraz przedmioty stanowiły źródło pięknych i jednocześnie bolesnych wspomnień, były pamiątkami po poprzednim życiu oraz przeszkodami na drodze ku spokojnej przyszłości.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv wspięła się na palce i pocałowała mocno Toma, obejmując go za szyję. Przyjemne ciepło rozlało się po jej ciele, palce Toma błądziły po plecach, a ona całując go nieprzerwanie pragnęła jednego – uciec od wspomnień. Ładnie wyrzeźbiona klatka piersiowa, mocny uścisk oraz gorące usta urzeczywistniały postać Toma; wiedziała, że jest tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Pociągnęła go za sobą, powoli opuszczając pomieszczenie. Tom wsunął dłonie pod swoją koszulkę, gładząc dłońmi brzuch Liv.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Poczekaj — odezwał się, odsuwając się od niej. Liv popatrzyła na niego z nagłym przerażeniem; bała się, że zaraz zniknie i zostanie sama. — Bukiet kwiatów nie jest moim jedynym prezentem — przyznał trochę nieśmiało. — Chciałbym, żebyś wyjechała ze mną na kilka dni nad morze. Mam nadzieję, że się zgodzisz, ponieważ zarezerwowałem już pokój.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zaśmiał się niepewnie i Liv uśmiechnęła się do niego.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nie opuściła Berlina od dnia, gdy dowiedziała się o białaczce. Teraz wyjazd z miasta przypominał ucieczkę od problemów, z którymi nie bardzo potrafiła sobie poradzić. <i>Z problemami należy walczyć</i>, mawiał jej ojciec, ale Liv nie miała na to sił, potrzebowała odpoczynku – to samo powiedział jej Markus, gdy wysyłał ją na przymusowy urlop. Wiedziała, że demony nie znikną, będą tutaj grzecznie czekać na jej powrót. Miała nadzieję, iż w innym miejscu nabierze nowych sił i się wzmocni. Zmiana otoczenia, chwila beztroski oraz zapomnienia, czas spędzony z Tomem wydawał się jej na tyle kuszący, że nie zastanawiała się długo nad odpowiedzią.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Kiedy wyjeżdżamy?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jutro o trzeciej. — Spojrzał na nią z ukosa.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ale musisz wziąć gitarę — mruknęła prosto w jego usta.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Pocałowała go po raz kolejny, a Tom tym razem ściągnął z niej koszulkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tytuł: Ed Sheeran - Sunburn</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wciąż tutaj jestem. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Dziękuję za odzew - jesteście kochane. Bardzo, bardzo się cieszę, że ktoś tutaj został i nadal we mnie wierzy.</i></div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-21869935067169851312014-06-16T22:55:00.000+02:002015-12-23T01:41:23.622+01:0014. Więc otwórz oczy i patrz - jaki świat widzisz?<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
<i style="text-indent: 1cm;">Gustav zaplanował dla was romantyczną kolację, a ja tylko pomagałam.</i></div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Sophie wzdrygnęła się, kiedy poczuła przejmujący chłód mimo porządnej kurtki zimowej, którą miała na sobie. Wcisnęła mocniej dłonie w głębokie kieszenie, gdy fałszywe wytłumaczenie po raz kolejny zabrzmiało w jej umyśle. Wyrzuty sumienia nie dawały jej spokoju; Sophie czuła, jakby niewidzialna pięść zaciskała się na sercu, a żołądek zamienił się w olbrzymi supeł. Odwróciła twarz od pozostałych pasażerów autobusu miejskiego i zwróciła się ku brudnej szybie; nie chciała, by inni zobaczyli jej winę, która niewątpliwie musiała być wyryta już na czole. Była jak trędowata, zasługiwała na potępienie – zdradzała swojego faceta z jego najlepszym przyjacielem, który jednocześnie był chłopakiem jej najlepszej przyjaciółki. Sophie zrozumiała, że znajdowała się w opłakanej sytuacji, dlatego łzy napłynęły jej do oczu. Zacisnęła mocno zęby i oddychała głęboko. </span></div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Przypomniała sobie krótki błysk w ciemnych oczach Mariny. Złych wspomnień nie sposób zapomnieć – nawet po długim uśpieniu w końcu odnajdą drogę na powierzchnię, przypominając dawne chwile. Wspomnienie Mariny było takim wspomnieniem – Sophie zaklinała wszystko, byle tylko nie myśleć o przyjaciółce i o tym, co mogło oznaczać spojrzenie Mariny – <i>zrozumienie</i>. Sophie udawało się oszukiwać Georga bez wzbudzania jakichkolwiek podejrzeń – w jego mniemaniu była delikatną kobietą o szczerym sercu i nigdy nie pomyślałby, że mogłaby zdradzić go akurat z Gustavem – chociaż kolejne kłamstwa wcale nie przychodziły łatwiej niż poprzednie; Sophie obawiała się dnia, gdy w końcu ktoś ją nakryje na łgarstwach, aż ostatecznie nić utkana z nieprawdy przerwie się i odkryje wszystkie jej grzechy. Balansowała w ciemności na niepewnej linie i nie pamiętała, kiedy dokładnie zgubiła się w swoim sercu. </span></div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
Gdy zmarzniętymi dłońmi starała się bezdźwięcznie przekręcić klucz w zamku, żwirowany podjazd przed domem i frontową ścianę omiótł mocny blask reflektorów; Sophie odwróciła się na pięcie, zmrużyła oczy i rozpoznała czarne bmw Georga. Nieprzyjemny dreszcz strachu przebiegł po jej plecach, ale, choć pragnęła przekroczyć bezpieczny próg domu, zdusiła w sobie nagłą chęć ucieczki. Tupała stopami i pocierała ramiona, próbując ukryć narastające zdenerwowanie, a udawać, iż drży wyłącznie z zimna. Wymusiła szeroki uśmiech, gdy Georg podszedł do niej i powitał ją subtelnym pocałunkiem. </div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
— Moja piękna Sophie — wymruczał z ustami przy jej ustach. — Dobrze cię widzieć. </div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
Sophie niepewnie uniosła wzrok, obdarzywszy Georga długim spojrzeniem – w jego oczach widziała jedynie iskierki radości oraz kryjącą się w nich miłość, a seledynowe tęczówki nie przybrały ciemniejszej barwy, zwiastującej napad gniewu; odwzajemniał łagodny uśmiech; jego ostre rysy twarzy wyraźnie złagodniały. Obejmował ją jednym ramieniem, a wolną ręką czule gładził zaczerwieniony policzek Sophie, która natychmiast poczuła przyjemne uderzenie gorąca. Patrzyła na niego i widziała swojego dawnego Georga – mężczyznę, którego pokochała, który dawał jej poczucie bezpieczeństwa i sprawiał, że każdy dzień był piękniejszy od poprzedniego. Spuściła jednak wzrok, by Georg nie zauważył w jej oczach odbicia poczucia winy ciążącego na sercu. </div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
— Jesteś taka śliczna — powiedział, gdy Sophie odwróciła się od szafy wnękowej, a puszyste blond włosy opadły kaskadą na drobne ramiona. — I tylko moja.</div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
W ułamku sekundy ponownie zamknął ją w swoich pewnych ramionach, składając namiętne pocałunki na jej ustach. Pod Sophie ugięły się kolana, dlatego objęła Georga mocno za kark; bez wysiłku uniósł ją do góry, a Sophie objęła nogami biodra mężczyzny. Georg stawiał ostrożne kroki, nie przestając całować Sophie, która nie pozostała mu dłużna. W końcu dzięki gorącemu dotykowi rąk Georga i jego namiętności zupełnie zapomniała o sytuacji, jaka miała miejsce w mieszkaniu Gustava, wyrzuciła z pamięci Marinę oraz samego Gustava. Tym razem nie czuła dotyku ukochanego jako dotyku Gustava, a wyobraźnia nie płatała jej figli sprawiając, iż zamiast seledynowych tęczówek widziała czekoladowe. Tym razem była z Georgiem i ciałem, i duchem; nie uciekała w świat fantazji.</div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
Beżowy sweterek upadł bezszelestnie na dywan w salonie i w tej samej chwili Georg gwałtownie postawił ją na podłodze, odpychając od siebie.</div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
— Gdzie byłaś? </div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
— U Mariny i Gustava — odpowiedziała, zauważając z niemałą ulgą, że głos jej nie zadrżał. Przechyliła naiwnie głowę i ściągnęła w zastanowieniu brwi, przyglądając się twarzy Georga – chciała zaobserwować jakąkolwiek zmianę, która spowodowała zniszczenie nastroju. — Jakie to ma znaczenie? </div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
— Czuję męskie perfumy. </div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
— Nie używam męskich perfum — Sophie roześmiała się wesoło. Nie zauważywszy nagłego błysku gniewu w oczach Georga, zbliżyła się śmiało do niego i objęła w pasie. — Może czujesz swoje? — zasugerowała. </div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
— Pachniesz innym facetem — wycedził zimnym głosem, a Sophie w jednej chwili skuliła się w sobie; wspomnienie Gustava stało tak realistyczne, że zabrakło jej tchu w piersi. Georg przerwał jej rozmyślania, chwytając ją bezlitośnie za rękę. Gwałtowny ból poczuła nawet w koniuszkach palców. — Mów w tej chwili z kim byłaś, ty szmato. </div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
Sophie starała się wyrwać z uścisku Georga i odsunąć jak najdalej, ponieważ od razu zrozumiała, że nie była już bezpieczna przy Georgu. Silny instynkt samozachowawczy dawał o sobie znać w napiętych mięśniach i gorączkowym planowaniu ucieczki. Unikała również jego wzroku – łagodny i czuły Georg, którego kiedyś pokochała, na nowo zmienił się w bezwzględnego mężczyznę, którego wizerunek prezentował od kilku miesięcy. Zaciskał mocno palce na jej ręce, oddychał znacznie szybciej i Sophie była pewna, że wściekłość zmieniła rysy jego twarzy nie do poznania. </div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
— To Gustav posuwa cię na boku? </div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
Sophie przełknęła głośno ślinę. Czuła napływające gorąco na policzkach; podejrzewała, że rumieńce układają się w krótką odpowiedź na jej twarzy, w bolesną prawdę, którą tak starała się ukryć. Wspomnienie delikatnego dotyku Gustava objawiało się piekącym bólem wstydu na całym ciele, a szczęście, jakie wtedy czuła, teraz było żałośnie śmieszne i nic nie warte. </div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
— Gustav ma dziewczynę — odparła cicho, jej głos zabrzmiał stanowczo. Nie wiedziała ,skąd znalazła w sobie odwagę, by spróbować się wytłumaczyć i ochronić siebie. — Marina potwierdzi, że nic mnie z nim nie łączy. </div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
— Marina. — Georg prawie wypluł to imię. — Pieprzona dziewczyna. Najlepsza przyjaciółka... Zrobi dla ciebie wszystko, prawda?</div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
Sophie chciała zaprotestować, ale zrozumiała, że w ten sposób wyłącznie pogorszy swoją sytuację. Georg jednak nie miał racji – Sophie obawiała się, że Marina nie kiwnęłaby już palcem, gdyby w ten sposób mogła ją uratować. Kiedyś istotnie zrobiłaby dla Sophie wszystko – Marina była gotowa na każdy rodzaj poświęcenia. Lecz czas ich wyjątkowej przyjaźni minął bezpowrotnie, gdy Marina zrozumiała, że Sophie nawiązała romans z Gustavem, o czym nie mogła – nie musiała – wspominać Georgowi. </div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
— Jesteś zwykłą szmatą. </div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
Nawet nie zauważyła, kiedy dłoń Georga zwinęła się w pięść. Poczuła tylko ból w szczęce i metaliczny smak krwi wypełniający usta, chwilę później upadła na podłogę, a celny kopniak wymierzony w bok pozostawił po sobie nieprzyjemny odgłos strzaskanych kości. Sophie zwinęła się w kłębek na dywanie, dławiąc się własnymi łzami, które zalewały jej twarz. Starała przygotować na kolejne ciosy, modląc, by i tym razem udało jej się przeżyć napad szału Georga. </div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 1cm;">
Usłyszała głośny krzyk przepełniony bólem, lecz nie wiedziała, czy krzyczała ona sama czy jej zniszczona dusza. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i style="text-indent: 1cm;">Gustav zaplanował dla was romantyczną kolację, a ja tylko pomagałam.</i></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Uśmiechnął się. Sophie naprawdę potrafiła zachować zimną krew w kryzysowej sytuacji. Wpadł w panikę, gdy usłyszał zgrzyt klucza w zamku, a chwilę później wesołe nawoływanie Mariny. Jedyne, czego wtedy pragnął, to skutecznie zapaść się pod ziemię albo dostać natychmiastowego zawału serca, cokolwiek, co mogłoby go w tej sytuacji uratować. Był zupełnie przerażony – nawet nie zauważył, że założył koszulkę na lewą stronę. Sophie zaś mimo krytycznego momentu zachowała się naprawdę dzielnie i wymyśliła dość przekonującą historyjkę o romantycznej kolacji dla Gustava i Mariny. Ta druga, nie miał żadnych wątpliwości, od razu w to uwierzyła, dzięki czemu kryzys został szczęśliwie zażegnany. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wbrew pozorom Gustav wcale nie chciał zakończyć związku z Mariną w taki sposób: ona nakrywa jego z inną w łóżku i koniec związku – okropność. Sądził, że powinien postąpić zupełnie inaczej, jak przystało na dojrzałego faceta, chociaż zdawał sobie sprawę, że tak naprawdę nie ma idealnego i bezbolesnego sposobu na zakończenie związku. Wiedział, iż Marina będzie cierpieć bez względu na to, co on powie i jak delikatnie to rozegra. Mimo wszystko spędzili razem mnóstwo czasu, a taki okres zawsze zostawia ślady. Pomimo jednak szlachetnych pobudek Gustav nadal nie zdecydował się na zerwanie z Mariną, a choć nienawidził jej okłamywać, bo uważał, że zupełnie na to nie zasługuje, wciąż tkwił w tym związku i potajemnie spotykał się z Sophie. Za każdym razem tłumaczył sobie, iż nie nadszedł jeszcze właściwy moment, ten dzień nie był odpowiedni, Marina była zbyt radosna lub zbyt smutna... lecz w głębi duszy zastanawiał się, czy ten odpowiedni moment kiedykolwiek nadejdzie. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Czasami obawiał się, że pewnego dnia uświadomi sobie, że to wszystko zaszło za daleko i nie będzie umiał z tego wybrnąć.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jesteś strasznie zamyślony — odezwała się Marina. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Skinął i uśmiechnął się przepraszająco. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wybacz mi — odparł. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Siedzieli w kuchni przy prostym drewnianym stole. Między nimi stały puste brudne talerze po szybko przyrządzonej wspólnej kolacji, opróżniona do połowy butelka czerwonego wina i dwa kieliszki. Jedyne światło dawały zapalone świece, które były rozstawione na stole i na blacie szafek. Złoty blask świec i cisza panująca w mieszkaniu stworzyły atmosferę intymności – Gustav, zauważywszy zmianę, poczuł nieprzyjemny dreszcz na plecach. Kiedyś spędzali takie wieczory, gdy byli jeszcze naprawdę parą; obecne poczucie bliskości z Mariną sprawiło, że chciał zrobić cokolwiek, by zniszczyć nastrój. Niby przez nieuwagę potrącił dłonią widelec, który z nieprzyjemnym zgrzytem przesunął się po białym talerzu, kręcąc się na krześle, wydobył z niego przeciągłe skrzypnięcie. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Niewzruszona Marina uniosła swój kieliszek, zbliżyła do światła i lekko nim zakręciła; szkarłatny blask położył się cieniem na jej twarzy.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Czy z Sophie wszystko w porządku?</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dlaczego pytasz? — zapytał spokojnie, nie ukrywając autentycznego zdziwienia.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wydaje się jakby nieobecna duchem... poza tym nie chce się ze mną spotykać, a nasze długie rozmowy ograniczyły się do krótkich wymian grzecznościowych zdań — wyjaśniła. Gustav zauważył, że uśmiechnęła się smutno, skupiając wzrok na falującej powierzchni wina w kieliszku. — Czuję, że coś się dzieje. Ten palant, Georg, znowu sprawił jej jakąś przykrość? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Chyba im się nie układa. — Wzruszył bezradnie ramionami. <i>„Nie układa się” to mało powiedziane</i>, pomyślał. Nie wyjawił jej prawdy o związku Sophie i Georga, o znęcaniu się fizycznym oraz o roli Toma, jaką odegrał w tej sytuacji. Nie wspomniał także, jak okropnie potraktował Toma. Nie do końca wiedział, dlaczego nie przyznał tego wszystkiego Marinie. Jedno oszustwo pociąga za sobą kolejne; zbyt łatwo wejść w labirynt kłamstw. — Wcześniej czy później się pogodzą, prawda? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Oczywiście. To twój przyjaciel, ale nigdy mi się nie podobał — przyznała z wyraźnym oporem. Jej twarz wykrzywił grymas. Gustav od dawna domyślał się jej niechęci względem Georga; od pewnego czasu sam miał powody, by go znienawidzić. — Wydaje się nieobliczalny, jest bardzo zaborczy i porywczy... Czasami boję się, że mógłby skrzywdzić Sophie.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Gustav wrócił myślą do spotkania z Tomem, gdy opowiedział mu niewiarygodną historię o Georgu znęcającym się nad Sophie. Wtedy pobił ją dotkliwie – czy to zdarzyło się po raz pierwszy? Sophie o tym nie wspominała, lecz kto mógł wiedzieć, jak było naprawdę? Codzienne szykany również stały się codziennością Sophie, ponieważ nie bez powodu zaczęła wierzyć, że to ona jest winna wszystkich napadów szału Georga, że przez nią się denerwuje i musi ją ukarać, chociaż potem oboje cierpią. W dodatku Georg pobił Toma, a on, Gustav, zamiast pomóc i powstrzymać Georga – przyłożył do tego rękę, dając wiarę jego słowom. Od tamtego czasu sytuacja regularnie się pogarszała, a Tom, poniżony oraz opuszczony, nie utrzymywał z nikim kontaktu. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nie, Sophie w ogóle nie jest bezpieczna z Georgiem.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jestem pewien, że Sophie nic nie grozi — skłamał gładko. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Marina uśmiechnęła się. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Szkoda, że Georg nie jest taki jak ty — powiedziała. Wyciągnęła rękę i uścisnęła jego dłoń, ciemne oczy wyrażały bezwarunkową miłość, a widok ten ujął Gustava za serce. — Jesteś idealnym facetem, Gustav. Kocham cię. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Ja ciebie również. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Spuścił wzrok; z kolejnym kłamstwem poczuł się, jakby dostał obuchem w głowę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Tom drgnął, ziewnął potężnie i otworzył zaspane oczy. Rozejrzał się leniwie i uświadomił sobie, że kolejny raz zasnął na niewygodnej kanapie w salonie. Ruszył się ostrożnie, prostując zesztywniały kręgosłup, później delikatnie pokręcił głową, by pozbyć się nieprzyjemnego zdrętwienia karku. Westchnął, podniósł się, spojrzał na zegarek. Właśnie minęła dziewiąta, chociaż on miał wrażenie, że siódma – niebo było całkowicie zasłonięte ciemnymi chmurami, przez gęstą zasłonę nie przebijał się nawet jeden promień słońca, panował półmrok. Tom spojrzał z nadzieją na schody i pomyślał, że kolejne dwie godziny drzemki we własnym wygodnym łóżku dobrze by mu zrobiły... w końcu potrząsnął głową. Spojrzeniem musnął pustą butelkę po jacku daniel'sie i szklankę z odrobiną złocistego płynu stojące na blacie stolika. Zignorował je.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zamiast do sypialni poszedł do łazienki, gdzie wziął gorący prysznic, ogolił się i wypłukał usta, by pozbyć się gorzkiego posmaku. Spoglądając w lustro, przyjrzał się dokładnie swojej twarzy. Zdrapał strupek na brwi, okazało się, że skóra już się zaróżowiła, dolna warga była tylko lekko opuchnięta, a siniaki będące wynikiem ostatniej bójki nieco zbladły. Przeniósł wzrok na kremową tubkę z podkładem, który kupiła mu Liv. Skrzywił się, ale dobrze wiedział, iż blada maź zatuszuje jego siniaki tak dobrze, jakby nigdy nic się nie stało. Jakby nic się nie stało...</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Przebrał się w świeżą podkoszulkę i spodnie, znoszone ubranie wepchnął do pełnej już pralki. Zaburczało mu w brzuchu, więc nie zaprzątał sobie głowy uruchamianiem pralki i szukaniem odpowiedniego detergentu, tylko od razu zszedł na dół do kuchni. Po drodze spojrzał szybko na kalendarz – dwudziesty trzeci listopada. Zmarszczył czoło, usilnie próbując sobie przypomnieć, dlaczego ta data wydawała mu się dziwnie znajoma i co tym razem znów przeoczył. W końcu wzruszył bezradnie ramionami. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Kończył właśnie kanapkę z szynką, gdy dłoń, która sięgała ust, nagle się rozluźniła, a ostatni kęs spadł miękko na talerzyk. Świadomość poraziła go jak grom z jasnego nieba, aż otworzył szerzej oczy i pokręcił z politowaniem głową. Jak mógł o tym zapomnieć?</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Dwudziestego trzeciego listopada przypadały urodziny Liv. Obiecał również, że tego dnia wybierze się z nią na wystawę malarską, którą tak bardzo chciała zobaczyć, choć on w ogóle nie podzielał jej zachwytu.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Dzisiaj. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Kurwa — mruknął do siebie. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Dokończył śniadanie, dopił mocną kawę, wstawił brudne naczynia do zabałaganionego zlewu i stanął bezradnie na środku kuchni, przeklinając pod nosem. Uderzył dłońmi w policzki i postanowił działać. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Najpierw poszedł do sypialni, otworzył szafę i zajrzał do środka. Po prawej stronie na wieszakach wisiały marynarki, swetry, parę koszul i kilka bluz, a z lewej na półkach niedbale poukładane leżały koszulki i różnokolorowe T-shirty. Wiedział, że musi się przyzwoicie ubrać, więc wyciągnął z wnętrza czystą, lekko pogniecioną czarną marynarkę, a z szafki obok białą koszulkę z długim rękawem. Odrzucił na pościelone łóżko, zapisując w pamięci, że musi je wyprasować, zanim wyjdzie z domu. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Potem pomyślał o prezencie. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Powinien coś kupić Liv, ale nie wiedział, co mogłoby się jej spodobać. Kolczyki? Czy Liv w ogóle nosi kolczyki? Tom zastanawiał się gorączkowo, drapiąc po głowie. Mógłby kupić kolczyki, dziewczyny przecież lubią świecidełka, ale jakie wybrać? Złote czy srebrne? Od razu sięgnął pamięcią pewnego letniego dnia, gdy będąc nastolatkiem wybrał się do Magdeburga ze szlachetnym zamiarem – sprawić mamie idealny urodzinowy prezent. Spędził w mieście pół dnia, aż zdecydował się w zwykłej drogerii na kupno delikatnych kolczyków z czerwonym oczkiem. Simone, oczywiście, bardzo się ucieszyła z prezentu, ale kilka minut po założeniu biżuterii spuchły jej boleśnie uszy. Okazało się, że Simone ma alergię na sztuczne kolczyki. Nie była zła, chociaż Tom wyszedłby z siebie z wściekłości na jej miejscu. Pokręcił głową, nigdy więcej kolczyków.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Może kwiaty? Zastanowił się przez chwilę, prawie skinął z zadowoleniem, ale nagle na jego twarzy pojawił się grymas. Goździki, tulipany, róże, lilie... i mnóstwo innych gatunków, których nazw nawet nie znał. Kwiaty są zbyt banalne, powinien wymyślić coś lepszego, bardziej oryginalnego, lecz odpowiedniego na prezent dla przyjaciółki. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
O czym Liv powiedziała mu ostatnim razem?</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Od wielu lat nie opuszczałam miasta.</i></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Racja! Twarz Toma rozpogodziła się w uśmiechu. Klasnął w dłonie. Obiecał przecież, że pomoże spełnić Liv jej marzenia – dlaczego więc nie dotrzymać słowa i zacząć od jej urodzin? Poklepał się po kieszeniach, znalazł telefon i nawiązał połączenie. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— <i>Dia dhuit</i>, Tom! — Zabrzmiało wesołe powitanie. Lynch Connolly był Irlandczykiem, a choć urodził się w Niemczech i jego stopa nigdy nie dotknęła irlandzkiej ziemi, szczycił się pochodzeniem i używał irlandzkiego tak często, jak tylko mógł. Lynch był również dobrym znajomym Toma oraz właścicielem przytulnego pensjonatu w Rerik nad Bałtykiem. — Co mogę dla ciebie zrobić?</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Mam nadzieję, że masz wolny podwójny pokój? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Znów przyjeżdżasz ze swoim kochanym braciszkiem?</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Pytanie było tylko pozornie obojętne – Lynch szczerze nienawidził Billa. Swoją drogą, ta nienawiść była odwzajemniona. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie — odpowiedział, uśmiechając się mimowolnie. — Tym razem z przyjaciółką. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jasne, przyjaciółka... — mruczał pod nosem, dorzucił jakieś irlandzkie słówko, którego Tom w ogóle nie zrozumiał. — Od kiedy cię wpisać? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Przyjedziemy jutro wczesnym wieczorem i zostaniemy... — Tom szybko liczył na palcach dni pozostałe do gali, na której miał się stawić. Pamiętał również o urlopie Liv. — Zostaniemy przez pięć dni. Nie będzie z tym problemu? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— U mnie? Chyba żartujesz — odparł urażonym tonem. Lynch był mistrzem organizacji, ale Tom lubił się z nim drażnić. — Możecie przyjeżdżać, chętnie poznam twoją dziewczynę. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— To nie jest... </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— <i>Slán</i>! — Usłyszał jeszcze śmiech Lyncha i rozmowa została zakończona. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Tom odłożył komórkę, uśmiechnął się do siebie i obrócił na pięcie. Prezent dla Liv gotowy – miał nadzieję, że nie będzie miała nic przeciwko niespodziewanej wycieczce nad morze. Choć pomysł był nieco szalony, sądził, że uda mu się sprawić Liv trochę radości. Nie musiała mówić tego wprost, ale Tom wiedział, iż Liv dręczy jakiś problem, dlatego też chciał zabrać ją w spokojne miejsce i spędzić z nią kilka dni z dala od Berlina, zgiełku wielkiego miasta oraz problemów.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Spojrzał na pomiętą marynarkę, jęknął. Chwycił ubranie i wyszedł z pokoju w poszukiwaniu żelazka. Pomyślał o kwiatach. Może jednak kupić?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Ciemne chmury zawisły nisko nad Berlinem. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Padał gęsty śnieg. Białe płatki osiadały lekko na ciemnych włosach Liv, policzkach i nosie oraz na czarnym płaszczu, zmieniając się po chwili w małe kropelki wody. Śnieg pokrył cienką warstwą grób oraz drobną wiązankę ze sztucznych chryzantem. Liv wciągnęła powietrze ze świstem, przymknęła oczy, by za moment znów je otworzyć; zaczerwienione, pełne łez oczy patrzące na wyryty na granitowym nagrobku skromny napis: </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1cm;">
Maureen Biermann Nathanael Biermann</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
19.06.1968 - 14.12.2007 28.07.1965 - 14.12.2007 </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;"><i>Czasami cały świat znaczy mniej niż jeden człowiek, którego brak</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Objęła się mocniej ramionami, tupnęła kilkakrotnie zmarzniętymi nogami i znów zamarła, w upiornej ciszy tkwiąc nad grobem rodziców. Paskudna pogoda skutecznie zniechęciła innych do wychodzenia z domu; na cmentarzu nie było nikogo poza nią. Silne uczucie opuszczenia, jakie od dawna w sobie tłumiła, w końcu przełamało jej wewnętrzny opór, sprawiając, że łkała bezgłośnie, roniąc gorące łzy. Liv przetarła dłońmi mokrą twarz. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Liv — powiedziała cicho do siebie drżącym głosem. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Dwudzieste pierwsze urodziny spędzała całkiem samotnie – jak prawie każdy inny dzień – bez rodziny, przyjaciół, bez nikogo. Wpatrywała się natarczywie w nagrobek, jak gdyby sama siła spojrzenia mogła przywrócić jej rodziców do życia, a cały okres od czasu ich śmierci zamienić w zwykły, koszmarny sen. Rodzice jednak nie pojawili się, czas dalej biegł swoim torem, a wydarzenia, które miały miejsce wciąż pozostawały prawdziwą historią. Nie mogła jednak powstrzymać płaczu; stała nad grobem rodziców, a jednocześnie wracała myślą do wspomnień. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Co by było gdyby...? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Rankiem ojciec wsunąłby się do jej sypialni, zostawił na dębowej szafce pośpiesznie zapakowany prezent, ucałował ją śpiącą w czoło i zamknąłby się w swoim atelier, by dokończyć tradycyjny prezent dla córki – obraz. Nathanael Biermann miał wspaniałą wyobraźnię, był również prawdziwą artystą, więc jego obrazy zawsze były niespodzianką dla Liv i tym bardziej nie mogła doczekać się wieczoru; pory, gdy zawsze dostawała od niego świeżo namalowany obraz. Maureen bez słowa sprzeciwu oraz wykładu o szkodliwości słodyczy, ale za to z pogodnym uśmiechem, przygotowałaby córce ulubione śniadanie – naleśniki z kremem czekoladowym – a później wyszłaby do pracy na uczelnię, gdzie pracowała jako wykładowca. A Dominic... Liv usłyszałaby tupot stóp młodszego brata, gdy zbiegałby ze schodów, zamknąłby Liv w swoich objęciach i złożył życzenia urodzinowe. Potem, jak zawsze, pochłonąłby połowę naleśników i, ku dezaprobacie ojca, opuściłby dzień w szkole, by spędzić czas z Liv. Wieczorem... </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv przetarła oczy i oprzytomniała w jednej chwili – choć padał gęsty śnieg, a ona wciąż miała załzawione oczy, kilkanaście metrów dalej między nagrobkami zauważyła poruszającą się postać. Nie byłoby w tym niczego dziwnego – w końcu cmentarz jest miejscem publicznym, gdzie każdy ma prawo przebywać – gdyby nie fakt, że miała wrażenie, iż dobrze znała tę osobę. Osobę, której nie widziała od kilku lat. Wysoki i szczupły, Liv z daleka rozpoznała gęstą brązową czuprynę upstrzoną świeżymi płatkami śniegu. Młody mężczyzna cały czas kierował się w jej stronę, a Liv poczuła krążącą w żyłach adrenalinę, zupełnie opuściła świat wspomnień, przestała płakać i gorączkowo rozglądała się, poszukując miejsca, gdzie mogłaby się schronić – wyjście z cmentarza nie wchodziło w grę, ponieważ stara mosiężna furtka znajdowała się za osobą kierującą się w jej stronę. Przełknęła głośno ślinę. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Dominic... to niemożliwe. </i></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Dlaczego musiał przyjść tutaj akurat dzisiaj? Liv nie czuła się gotowa na spotkanie ze swoim bratem, a co więcej – wcale tego nie chciała. Rozmowa z bratem plasowała się na ostatnim miejscu, na które miałaby właśnie ochotę. Chociaż od ich pożegnania minęły ponad dwa lata nadal nie potrafiłaby spojrzeć w oczy Dominicowi i znieść jego oskarżeń. Nocne koszmary wystarczająco dawały o sobie znać, więc nie byłaby w stanie wysłuchać tym razem realnego przesiąkniętego nienawiścią głosu brata, gdy życzył jej śmierci. Przymknęła powieki, szykując się na najgorsze, co mogło ją spotkać tego dnia, choć w duchu miała nadzieję, że wraz z zamknięciem oczu zniknie również Dominic.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Cześć, Liv. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Słysząc piskliwe powitanie, otworzyła oczy i drgnęła nerwowo. Serce tłukło się boleśnie w piersi, mimo niskiej temperatury poczuła strużkę potu spływającą po plecach. Spojrzała przed siebie – młody mężczyzna zatrzymał się przy jednym z nagrobków i dopiero wtedy zauważyła, że nie jest ani nastolatkiem, ani – co najważniejsze – jej młodszym bratem. Odetchnęła z ulgą, spoglądając na dół. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Znajome brązowe oczy wpatrywały się w nią, na jasnej twarzy widniał pogodny uśmiech dziecka; Liv zauważyła, że chłopcu brakuje kolejnego zęba w górnej szczęce, a większa szparka dodała mu wyłącznie więcej dziecinnego uroku. Czarna czapeczka ze znakiem Batmana zsunęła się, ciemne kręcone włosy opadły na małe czoło, więc Liv nasunęła z powrotem malcowi czapkę na głowę i poprawiła rozwiązany szalik. Poza ciemnymi włosami, które mały odziedziczył po matce, był wierną kopią Markusa.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Cześć, Mitchell. — Liv odwzajemniła uśmiech, rozglądając się. Kilka metrów dalej zauważyła śpieszącego w jej stronę Markusa. — Znowu uciekłeś tatusiowi? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak — odparł wyraźnie zachwycony. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Cześć — powiedział Markus, gdy zatrzymał się przy Liv. Rzucił Mitchellowi groźne spojrzenie, ale Liv widziała błąkający się na jego twarzy uśmiech. Malec musiał to również zauważyć, ponieważ wyszczerzył małe ząbki w uśmiechu i wsunął drobną rączkę w dłoń Liv. Markus objął Liv ramieniem, nachylając się do jej ucha. — Wszystkiego dobrego, Liv. Obyś potrafiła być jeszcze szczęśliwa. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv uścisnęła Markusa z wdzięcznością.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wydawało mi się, że go widziałam — szepnęła. Markus spojrzał na nią pytająco, więc dodała: — Mojego brata.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wciąż się go boisz — stwierdził lakonicznie.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak — przyznała po prostu. Komu mogłaby to przyznać jak nie jemu? Tylko Markus znał całą prawdę, doktor Simon wiedział tylko o śmierci rodziców i zerwaniu kontaktu z bratem, a Tom... on nie wiedział zupełnie nic. Liv przeszył kolejny dreszcz. — Czasami zastanawiam się, czy kiedyś przestanie mnie nienawidzić i zrozumie to wszystko. Musiałam się nim zaopiekować, ale jak mogłam pomóc jemu, skoro do dzisiaj nie umiem pomóc sobie?</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Smutno ci, Liv? — Mitchell wtrącił się do rozmowy, pociągając ją lekko za dłoń. — Twojej mamusi też nie ma? I tatusia? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak, moi rodzice już nie żyją — odparła z trudem, przełykając łzy. Wymusiła słaby uśmiech. — Czasami za nimi tęsknię, jak ty za swoją mamą. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tatuś mi powiedział, że mamusia jest w niebie razem z aniołkami — odpowiedział. — Czy twoi rodzice też mieszkają w niebie? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Mam taką nadzieję. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tatuś mówił, że mama patrzy na mnie z góry i mnie kocha, myśli o mnie i jest ze mnie dumna... tak, tatusiu? — zapytał niepewnie, zwracając się do Markusa. Ten skinął potwierdzająco. — Twoi rodzice też są z ciebie dumni, Liv. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv nie odpowiedziała. Przeniosła wzrok na nagrobek pokryty grubszą warstwą śniegu, złote litery układające się w imiona jej rodziców, daty urodzin i śmierci. Spojrzała na wiązankę i mały znicz, który ze sobą przyniosła. Pomyślała o swoim bracie, rozłące z nim, zaprzepaszczonych marzeniach... Liv pokręciła nieznacznie głową. Jej rodzice nie mieli żadnego powodu do dumy. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i>Co myślicie, gdy patrzycie na mnie?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wracam. </div>
<div style="text-align: justify;">
Słaby rozdział na powrót... mam nadzieję, że kolejny będzie już lepszy, a następne będą jeszcze lepsze, i tak dalej, i tak dalej... Wierzę również, że zostanę tutaj do końca. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy ktoś jeszcze tu jest?</div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-3298067033426785102013-11-29T22:59:00.000+01:002015-11-22T00:45:13.538+01:0013. Człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Witajcie. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Ostatnio zostałam bezpodstawnie oskarżona o skopiowanie dwóch blogów, których nigdy wcześniej nie czytałam. Bezpodstawnie, ponieważ całe podobieństwo do owych blogów polega na przypadkowym użyciu imion dwóch bohaterek oraz wyglądzie zewnętrznym. Pozostawiłam komentarze zawierające te żenujące oskarżenia pod rozdziałem dwunastym, jednakże zaznaczam - nie mam zamiaru dłużej tolerować takiego zachowania. Jeżeli droga ganzerowna nadal czuje potrzebę robienia z siebie idiotki - proszę bardzo, ale z daleka ode mnie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Tom stał na przeszklonej werandzie i spoglądał wprost na gęsto rosnące dęby, na gałęziach których gdzieniegdzie pozostały jeszcze zżółknięte liście. Tego dnia padał rzęsisty deszcz, więc drzewa wyglądały mizernie, a piętrząca się, teraz mokra, kupka opadniętych liści – jeszcze gorzej. Przeniósł wzrok na rozmoknięty trawnik; patrzył, jak pojawiają się coraz większe błotniste kałuże, tym samym ignorując głos Davida Josta. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Cała impreza zaczyna się około dwudziestej, ale rozumiesz, powinniście być wcześniej, żeby wszystko ustalić, zrobić krótką próbę... Sam wiesz, o co chodzi, Tom. Zagracie ze dwa kawałki, potem trochę słodkich uśmieszków i jakiś wywiad na temat waszej morderczej pracy nad nowym krążkiem; cała szopka polega na przekonaniu fanów, że nie zapomnieliście o waszej karierze i zbieracie materiał na kolejną płytę, rozumiesz? Słuchaj, musicie zagrać na tej gali i musicie wypaść zajebiście, dociera to do ciebie? — Jost zaakcentował wyraźnie ostatnie słowa; Tom pokiwał do siebie głową, zrozumiał polecenia Josta, ale jeszcze nie przyjął do wiadomości, że musi już za dziesięć dni spotkać się z zespołem. A tym bardziej w ogóle nie pojmował, czemu Jost dzwoni tak późno. Wykrzywił usta w grymasie, ciesząc się, iż menedżer ograniczył się do poinformowania go przez telefon, a nie osobiście. — Musicie wrócić na szczyt i im szybciej to się stanie, tym lepiej. Wasze kłótnie nic mnie nie obchodzą, Tom. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Mnie nic nie obchodzą twoje pragnienia</i>, pomyślał ironicznie Tom, uśmiechając się nieprzyjemnie pod nosem. Nie powiedział tego na głos, ponieważ nie chciał wszczynać kolejnych awantur; w ostatnim czasie wziął udział w tylu kłótniach i bójkach, że sądził, iż wyczerpał niewidzialny limit dozwolonych nieporozumień, które pojawiały się w każdych relacjach międzyludzkich; sprzeczki, w jakich odgrywał czynną rolę, były realnie niebezpieczne. Pokręcił głową, przerzucił telefon do lewej ręki i ponownie przytknął go do ucha, nie skupiając się na kolejnych instrukcjach menedżera. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Zdębiał, gdy tylko zobaczył imię Josta na migającym wyświetlaczu komórki dwadzieścia minut wcześniej, a zanim odebrał, był pewien, że nie usłyszy niczego dobrego. Wcale się nie pomylił, ponieważ Jost lekkim głosem oznajmił mu, iż za kilka dni spotykają się na gali, której nazwa uciekła mu już z pamięci; tak naprawdę wcale nie obchodziła go oficjalna okazja ani cel wspólnego wystąpienia publicznego z zespołem, ale świadomość o spotkaniu ze skłóconymi przyjaciółmi i bliźniaczym bratem zadziałała jak kubeł niemiłosiernie zimnej wody. Od razu uświadomił sobie, że nie jest jeszcze gotowy na żadne spotkania – chociaż nie uważał, że w najbliższym czasie będzie gotów – i próbował się z tego wymigać, stawiając jasno sprawę – wspomniał, wprawdzie dość pobieżnie, o wszystkich kłótniach i bójkach, zagroził, iż koncert może nie dojść do skutku, ale Jost był głuchy na jego tłumaczenia oraz prośby. Wtedy Tom zrezygnował, porzucił próby wyperswadowania menedżerowi tego pomysłu i zamilkł, słuchając go bez słowa. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Ubierz się jakoś przyzwoicie, w stylu starego Toma, okej? — Tom uniósł brwi, zastanawiając się, co miał znaczyć zwrot „styl starego Toma”. Jost chciał, żeby założył ubrania, które nosił, mając szesnaście lat? Westchnąwszy, wzruszył do siebie ramionami. — Fanki nie chcą myśleć o tobie jako o dojrzałym dwudziestolatku; dla nich wciąż jesteś słodkim szczeniakiem — dodał pogodnym tonem. Tom miał zupełnie inną wizję tego, jak powinny go widzieć fanki, ale nie przedstawił jej Jostowi; nie sprostował również, że jest dwudziestojednoletnim mężczyzną, a nie nastoletnią gwiazdką-zabawką w rękach producentów. — I dogadaj się z Billem. Dziewczyny was uwielbiają... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nigdy w życiu. — Usłyszał swój ostry głos, a po drugiej stronie zapadła cisza. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Tom, słuchaj... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie, kurwa, to ty posłuchaj — wycedził, zanim zdążył ugryźć się w język. Nie zapanował nad sobą, więc słowa popłynęły niczym wartki strumień: — Podpisany kontrakt zobowiązuje mnie do udziału w różnych idiotycznych galach, imprezach i spotkaniach, ale nie przypominam sobie, żeby w umowie była jakakolwiek malutka gwiazdka z pouczeniem, że zgadzając się na warunki kontraktu muzycznego, wyrażam zgodę na ingerowanie w moje życie, jasne? Mój brat to skończony sukinsyn i niczym, kurwa, niczym nie zmusisz mnie, żebyśmy udawali przyjazne stosunki. Zapomnij o nierozłącznych braciach bliźniakach, którzy idealnie wyglądali na okładkach pieprzonych szmatławców. Nie będę z nim rozmawiać, a ty módl się, do cholery jasnej, żebym go nie zatłukł podczas tej gali, rozumiesz? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Rozłączył się, nie czekając na mdłą odpowiedź Josta. Nie musiał nawet kontynuować tej męczącej rozmowy, ponieważ mimowolnie usłyszał poważny, choć nieco przestraszony, ton głosu menedżera, który najpierw próbowałby przyjacielskich a potem rodzicielskich sztuczek – żadna z nich nie nigdy odnosiła pozytywnego skutku podczas rozmów z Tomem, kiedy to David Jost chciał wymusić coś na nim mentorskimi wypowiedziami, więc najczęściej przechodził do subtelnych szantaży; Tom nie chciał więcej tego słuchać. Najchętniej nie zgodziłby się odgrywać tej szopki, ale chwilę później uświadomił sobie po raz kolejny, że nie miał żadnego wyjścia. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Oderwał zmarznięte gołe stopy od parkietu, postawił kilka powolnych kroków i zatrzymał się w innym miejscu, spoglądając tym razem na zalaną deszczem ulicę. Okolica wydawała się opustoszała; nie przejeżdżał żaden samochód, nie szczekały psy, dzieci nie bawiły się w ogrodach. Deszcz tłukł głośno o blachówki; Tom wsłuchiwał się w rytmiczne uderzenia kropel i z ulgą obserwował, jak serce zwalniało rytm do normalnego, napięte mięśnie zaczynały się rozluźniać, a on sam nie ściskał już tak bardzo kurczowo komórki. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Westchnąwszy, wybrał numer Liv. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Cześć, Tom. — Odebrała po trzecim sygnale, jej łagodny głos zupełnie uspokoił Toma. Uśmiechnął się. — Co u ciebie słychać? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Niedawno rozmawiałem z Jostem i dowiedziałem się, że za dziesięć dni muszę spotkać się z chłopakami — oznajmił matowym tonem. Potem przytoczył rozmowę, cały czas podkreślając, że nie czuł się na gotowy na żadne, nawet przelotne spotkania, nie wspominając o wspólnym występie na oficjalnej gali. Gdy skończył, sapnął cicho. — Liv, ja naprawdę boję się, że któregoś z nich zabiję. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Spodziewał się, że Liv roześmieje się wesoło do słuchawki, ale zdziwił się, gdy wciąż milczała. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Liv?</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Jestem, jestem — odpowiedziała. Tom ściągnął brwi. — Mimo iż nienawidzisz swoich przyjaciół, to na pewno, wierz mi, nie byłbyś w stanie wyrządzić im żadnej krzywdy... no, poważnej krzywdy, rozumiesz, co mam na myśli? Wdajesz się w te wszystkie awantury, pozwalasz, by kierowały tobą uczucia, ponieważ wciąż ci na nich zależy; nie walczysz z nimi z nienawiści, ale walczysz o nich, Tom. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie masz racji — zaperzył się. — Wcale nie walczę o nich... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Oczywiście, że tak — zauważyła spokojnie. — Mimo tego co was ostatnio poróżniło, wciąż jesteście przyjaciółmi; oni nie są twoimi wrogami, Tom. Zdaję sobie sprawę, że w tej chwili masz zupełnie odmienne zdanie. Chcesz ich nienawidzić, ale pamiętasz o wspólnie spędzonym czasie i wciąż masz nadzieję, że zdołacie naprawić swoje błędy. Nie przekreśliłeś waszej przeszłości oraz tego, co razem dokonaliście. Sam mi o tym wspominałeś, Tom — dodała, a Tom był pewien, że uśmiechnęła się lekko. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Westchnął. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Dobrze, masz rację — stwierdził. — Liv, ja po prostu boję się tego spotkania... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Doskonale cię rozumiem! Ja również boję się... bałabym się, będąc w podobnej sytuacji — poprawiła się, ale umknęło to uwadze Toma; rozmyślał o tym, co powiedziała wcześniej. — Poróżniliście się zbyt mocno, żeby popaść sobie wzajemnie w ramiona. Obawiasz się, ponieważ to twoi przyjaciele; jeszcze niedawno powiedziałbyś, że znasz ich na wylot, a dzisiaj nie jesteś pewien, jak zareagują na twój widok podczas gali. Możesz coś dla mnie zrobić, Tom? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Mhm? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie daj się sprowokować pod żadnym pozorem, dobrze? Nie chcę kolejny raz cię opatrywać... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Tom parsknął śmiechem, a Liv zawtórowała mu wesoło. Mimo że ostatnią wypowiedź Liv sprowadzili oboje do żartu, Tom zdawał sobie sprawę, że od pewnego czasu to na Liv spadał obowiązek opieki nad nim, gdy wdawał się w bójki i wracał do niej pobity albo upijał się do nieprzytomności. To ona zajmowała się nim bez słowa skargi, a Tom tak naprawdę nie wynagrodził jej tego, ponieważ jedyna próba skończyła się klęską i zniszczeniem jej sukienki. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Wpadniesz dzisiaj do mnie? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Dzisiaj, jutro... Dostałam dwutygodniowy urlop — odpowiedziała smętnie. Tom wyobraził sobie, jak kąciki ust Liv lekko opadają ku dołowi. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Tom jednak uśmiechnął się szeroko do siebie. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— To się świetnie składa. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Sophie zatrzasnęła za sobą drzwi i bez słowa sprzeciwu pozwoliła Gustavowi zamknąć się w jego potężnych ramionach. Pocałował ją w czubek głowy, a Sophie poczuła przebiegające po całym ciele przyjemne dreszcze. Westchnęła cicho, wtulając policzek w tors Gustava i wdychając mocno zapach jego intensywnych perfum. Odsunął się, ujął w dłonie jej twarz i przyjrzał się z uśmiechem zaczerwienionym policzkom, aż w końcu nachylił się i pocałował delikatnie w usta. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Cześć. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Cześć — odparła cicho. Wspięła się na palce i ucałowała go raz jeszcze. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Tęskniłem — szepnął, wtulając nos w długie blond włosy. Kolana Sophie zrobiły się niespodziewanie dziwnie miękkie i niestabilne; oparła się mocniej o Gustava i zamknąwszy powieki, zastanowiła się, co wyprawia. Zmusiła się do bezgłośnej odpowiedzi: <i>Zdradzam swojego faceta</i>. Przed oczami pojawił się obraz Georga – wykrzywiona wściekłością twarz, seledynowe oczy ciskające gromy, zaciskające się pięści... Wzdrygnęła się gwałtownie; sama siła wyobraźni przyprawiała ją o ciarki na plecach – nie chciała dowiedzieć się, jak zareaguje Georg, gdy dowie się o ich zakazanym związku, a wiedziała, że tej tajemnicy nie zabierze ze sobą do grobu. — A ty? — zapytał Gustav; Sophie zazdrościła mu spokoju i nieświadomości walki jaką wewnętrznie toczyła każdego dnia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Ja również — przyznała. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Gustav pocałował ją raz jeszcze, potem pomógł ściągnąć kurtkę i zaprowadził do małego saloniku. Sophie omiotła spojrzeniem całe pomieszczenie, czując mrowienie w nawet czubkach palców – kilka dni temu była zupełnie inną osobą; ostatnia wizyta w tym miejscu zmieniła ją bezpowrotnie. Poddała się magii chwili, pozwoliła zauroczyć się elektryzującej sile Gustava i chociaż niejednokrotnie próbowała łajać sama siebie, to nie potrafiła żałować tego, co wydarzyło się w jego mieszkaniu. Ich romans wybuchł gwałtownie, rozwijał się namiętnie, a Sophie dzięki wspomnieniom odnajdywała siłę, by móc mieszkać wspólnie z Georgiem – ale nie dość wystarczająco, by odejść. Posłała Gustavowi długie spojrzenie, a on uśmiechnął się w odpowiedzi. Nie wiedziała, jak długo będzie jeszcze prowadziła tę ryzykowną grę; nie wiedziała, jak długo będzie ranić Gustava, oszukiwać Georga i tworzyć wokół siebie otoczkę z kłamstw. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Wszystko w porządku, Sophie? — zapytał kwadrans później, stawiając przed nią na blacie mahoniowej ławy kubek z parującą herbatą. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Uniosła wzrok; w ciemnych oczach Gustava odbijała się troska. Podtrzymywała kontakt wzrokowy, aż w końcu westchnęła z bólem, skuliła się i ukryła twarz w dłoniach. Gustav szczerze troszczył się o nią, był gotów oddać całego siebie, ale Sophie nie potrafiła przerwać więzi, która, jak sądziła, w końcu doprowadzi do poważnego nieszczęścia. Usiadł przy niej na kanapie i położył delikatnie dłoń na drżących plecach Sophie. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Co my robimy, Gustav? — Sophie wyprostowała się, pytanie zawisło między nimi; głos Sophie zabrzmiał niemalże oskarżycielsko. Pokręciła głową. — Żyję w ciągłym strachu. Obawiam się dnia, kiedy Georg dowie się o wszystkim; nie potrafię przewidzieć jego reakcji, a wyobraźnia podsuwa mi coraz okropniejsze obrazy... Kłamstwa zawsze mają krótkie nogi, a czegoś takiego nie można ukryć — dodała ciszej z wyraźnym lękiem. Gustav nie patrzył na nią, lecz wciąż dłonią dotykał jej pleców. — Czasami czuję, że mam wypisane na czole wszystkie grzechy, których nie mogę w żaden sposób wytrzeć, wymazać ani zakryć. Unikam spojrzeń w oczy, ponieważ boję się prawdy. Wydaje mi się, że Georg potrafiłby w mgnieniu oka przejrzeć mnie na wskroś. Czuję nieznośne wyrzuty sumienia – oszukuję Georga i krzywdzę ciebie, Gustav... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Czy to, co nas łączy jest ważne dla ciebie? — Sophie zamilkła od razu, słysząc głos Gustava. Nie był tym nieśmiałym chłopakiem, którego znała od lat, nie był już dla niej niewidzialny – stał się poważnym mężczyzną potrafiącym dać jej oparcie w swojej osobie, poczucie bezpieczeństwa i z czułością traktował ją jak najwspanialszą kobietę. — Mówiąc „to”, co masz na myśli? Zwykły romans, przelotną zabawę w łóżku, czy coś poważniejszego? Boisz się prawdy, Sophie, lecz jakiej? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Przeraża mnie to, co do siebie czujemy — szepnęła. Sophie mówiła tak cicho, że Gustav przysunął się bliżej, by lepiej słyszeć. — Jesteś bardzo cierpliwy, ale nie mogę dać ci tego, czego pragniesz. Nie potrafię odejść od Georga; zbyt mocno boję się ewentualnych konsekwencji mojej decyzji... boję się o ciebie, rozumiesz? Nie pozwolę, by stała ci się krzywda z mojego powodu, a sam wiesz, do czego jest zdolny Georg. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Kochana Sophie... — Gustav uśmiechnął się łagodnie, obejmując Sophie, która przylgnęła do niego ufnie. — Jestem mężczyzną i potrafię obronić się przed innym facetem. Zapewniam cię, że nie pozwoliłbym nikomu stłuc się na kwaśne jabłko — roześmiał się cicho. — Potrafię też zaopiekować się tobą i obronić przed Georgiem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Niespodziewanie Sophie wyrwała się z objęć Gustava, odpychając go od siebie. Podniosła się i zaczęła krążyć wokół, by ukryć zdenerwowanie. Ręce jej drżały, dlatego zacisnęła je mocno w pięści. Unikała spojrzeń w stronę Gustava, ale czuła jego czujny wzrok na sobie – nie wiedziała, czy zrozumiał z jakiego powodu pojawiła się tego popołudnia, czy zrozumiał, iż chciała to wszystko przerwać? Nie mogła pozwolić, by Gustav popełnił kolejny życiowy błąd – uważała, że ten romans był przekleństwem dla nich obojga, a także dla Georga i Mariny. Sophie jednak przyznawała przed sobą, że troska oraz czułość Gustava dotykała tych strun jej wnętrza, które od dawna były uśpione; łaknęła jego bliskości, chociaż wspólne chwile były okupione cierpieniem innych osób.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Czy do ciebie zupełnie nic nie dociera?! — krzyknęła piskliwie. Zatrzymała się w pół kroku, wbijając intensywne spojrzenie zielonych oczu w Gustava. Nie odezwał się, ale szczerze zdziwiony pokręcił głową. — Jak możesz spojrzeć Marinie w oczy, skoro jesteś ze mną?! Jak możesz spotykać się z nią i ranić ją każdego dnia, skoro myślisz o mnie?! Jak możesz... — Sophie przerwała w połowie zdania, wybuchnęła płaczem i ukryła twarz w dłoniach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Rękawy luźnego beżowego sweterka zapinanego na perłowe guziczki podwinęły się, więc Gustav zauważył zasinienia na przegubach Sophie. Zerwał się z miejsca, przyciągnął dłonie Sophie do siebie, podwijając wyżej rękawy i uważnie badając jej szczupłe ręce; Sophie widziała jego poczynania jak przez mgłę – łzy wciąż obficie płynęły po policzkach i zamazywały pole widzenia. Usłyszała ciche przekleństwo Gustava, a potem zaczął delikatnie całować jej skórę. Dotyk ciepłych ust sprawiał, że Sophie mimowolnie odczuwała przyjemne dreszcze przebiegające po linii kręgosłupa. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? — zapytał cicho, nie odrywając warg od jej rąk. Sophie nie odpowiedziała, wstrząsana spazmami płaczu. Płakała nad sobą, płakała nad sytuacją, w którą wplątała się z Gustavem, płakała za utraconym życiem z Georgiem. Cierpiała, raniąc Gustava, cierpiała, gdy myślała o swojej najlepszej przyjaciółce. — Kiedy zrozumiesz, że mi zależy na tobie? </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie rób tego, Gustav, błagam cię — wyszeptała. Wyrwawszy się z jego uścisku, obciągnęła rękawy sweterka. Potem zaczęła pocierać dłońmi mokrą twarz, oddychając szybko i płytko, przełykała słone łzy. — Nie potrafię tak żyć, rozumiesz? Marina jest moją przyjaciółką, a ja... co ja robię?! Boję się spędzanych z Georgiem chwil; boję się, że w końcu zauważy, iż myślę tylko o tobie, Gustav... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Uniosła wzrok i napotkała silne spojrzenie Gustava – zakręciło jej się w głowie, gdy zobaczyła w jego oczach szczerą, oddaną miłość. Wtedy zrozumiała, że Gustav od dawna darzy ją cieplejszym uczuciem niż przystoi przyjacielowi, zaczęła się zastanawiać, dlaczego nie zauważyła tego wcześniej, dlaczego uważała Gustava za zwykłego, nudnego faceta, któremu nie warto poświęcić nawet krótkiej chwili uwagi. Myślała nad tym, patrząc w ciepłe, ciemne oczy mężczyzny stojącego tuż przed nią i tonęła w głębi jego spojrzenia. Potem otworzył ramiona, a ona – niczym szmaciana lalka pozbawiona wszelkiej woli – przylgnęła do jego torsu i znów się rozpłakała. Chociaż łzy zaczęły moczyć czarną koszulkę Gustava, ten bez słowa protestu i cienia zniecierpliwienia pozwolił jej wypłakać cały żal, tuląc mocno ją do siebie. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Uspokój się, maleńka — powiedział pieszczotliwie, uśmiechając się łagodnie. Palcami przetarł jej mokre policzki, a potem znów przygarnął do siebie. Sophie odchyliła głowę do tyłu i patrzyła mu w oczy. — Rozumiem twoje rozterki i obawy. Marina jest wspaniałą kobietą i wcale nie jest mi łatwo, gdy nagminnie ją okłamuję. Ona nie zasługuje na takie traktowanie, tak samo jak ty nie zasługujesz na życie z Georgiem. Czasami życie komplikuje się na tyle, że w pierwszej chwili nie jesteśmy w stanie dojrzeć jasnego punktu, rozwiązania naszych problemów. W naszym przypadku jest podobnie, nie sądzisz? Z pozoru wydaje się, że jesteśmy bezduszni, ponieważ dopuszczamy się zdrady naszych partnerów, pleciemy nietrwałą siatkę kłamstw, spotykamy się ukradkowo, wykradamy zakazane chwile i prowadzimy bardzo ryzykowną grę... Żadne z nas nie kieruje się okrucieństwem – poddaliśmy się uczuciu, przecież nie mogliśmy z tym walczyć. Sophie, chociaż bardzo starasz się odepchnąć mnie od siebie, to dobrze wiesz, że za miesiąc czy rok przegrałabyś swoją walkę, którą codziennie toczysz, i odnalazłabyś spokój w moich ramionach. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Sophie spojrzała ze zdziwieniem na Gustava. Nie spodziewała się podobnych słów z jego strony i wcześniej nie podejrzewała, że Gustav mógłby zrozumieć jej rozterki. Dopiero po jego wypowiedzi zrozumiała, iż Gustav przeżywał dokładnie to co ona – związał się z Mariną, chociaż wcale jej nie kochał i tkwił w kłamstwach dłużej niż Sophie. Był również przyjacielem Georga; skryta miłość do dziewczyny przyjaciela, która nie powinna zostać nigdy spełniona, musiała być dla niego bardzo trudnym doświadczeniem. Sophie objęła mocniej Gustava, chcąc tym gestem pokazać mu, że pragnie odwdzięczyć się za jego troskę swoją wyrozumiałością oraz wsparciem. Sophie nie wiedziała, czy zrozumiał jej intencje, ale uśmiechnął się łagodnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Gustav... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Kocham cię, Sophie — dodał cicho. Pocałował ją krótko i czule w usta, dopełniając w pełni magii wyznania. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Czy ty... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Cały czas — przerwał jej. Pochylił się i trącił nosem jej nos. — Mam nadzieję, że wkrótce pokochasz mnie równie mocno jak ja ciebie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="color: black;"> </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Co czujesz, gdy patrzysz w gwiazdy? — zapytał Tom. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Pustkę</i>, pomyślała i zacisnęła mocno usta, by ta myśl nie przeszła jej przez gardło. Skrzyżowała ramiona, nie odrywając wzroku od migoczących punktów, które nagle zahipnotyzowały ją swoim blaskiem i bezwiednie pozwoliła, aby Tom objął ją lekko, a potem przygarnął mocniej do swojego boku. Po pewnym czasie rozluźniła się, oparła wygodniej i rzuciła mu krótkie spojrzenie spod przymrużonych powiek. Patrzył również na nią, wyginając usta w leniwym uśmiechu. W brązowych oczach czaiło się zatroskanie, ale Liv dojrzała też głęboko skrywany żal. Wtedy zrozumiała, że Tom widział coś zupełnie innego, kiedy patrzył w gwiazdy i jego myśli krążyły innym torem, niż jej własne. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Czuję smutek — odpowiedziała cicho, niezrozumiała niepewność nadała zupełnie inne brzmienie głosowi, niż tego chciała. — Nie sądzisz, że gwiazdy przypominają trochę nas samych? Rodzą się i pulsują życiem, a potem umierają – niektóre zupełnie cicho, a niektóre urządzają prawdziwe widowisko. Ludzie też umierają cicho, zanikają ślady, jakie odcisnęli na świecie podczas życia, w końcu zaciera się pamięć i nie ma nikogo, kto pamiętałby o nich. Czy ktoś z nas myśli o gwieździe, której blask widzieliśmy rok temu, a dzisiaj prawdopodobnie już nie istnieje?</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Liv zamilkła, zanim głos załamałby się na tyle, że nie mogłaby mówić. Jej myśli nieuchronnie zmierzały w stronę zmarłych rodziców, a serce ściskał ból tak mocny, że brakowało jej tchu. Przywołała najszczęśliwsze i najtrwalsze obrazy matki oraz ojca, jakie zachowały się w jej pamięci. Rodziców, którzy po niemalże dwudziestu latach małżeństwa na nowo poznawali siebie i każdego kolejnego nowego dnia znów zakochiwali się w sobie bez pamięci niczym beztroska para nastolatków. Rodziców, którzy okazywali sobie czułość oraz bezgraniczny szacunek; poświęcenie ojca, gdy wstawał tuż przed świtem, by przygotować śniadanie dla swojej ukochanej, i cierpliwość matki podczas długich godzin spędzonych w niewygodnych pozach, które spełniały wizje męża malarza. Widziała ich razem – roześmianą matkę, wpatrzonego w nią ojca i niezwykłą aurę miłości, jaka roztaczała się wokół nich. W końcu wyobrażenie znikło bez ostrzeżenia, tak szybko jak pęka mydlana bańka, pozostawiając Liv samotną i kolejny raz pozbawiając ją magii wspomnień.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Oboje zmarli, zanim zdążyli w pełni zrozumieć, że nadchodzi ostateczny kres; iż śmierć wyciąga po nich swoje dłonie i nigdy więcej nie obudzą się obok siebie. Zmarli cicho i razem, spełniając małżeńską obietnicę – najpierw matka, a kilka minut później zgasła iskierka życia w ojcu Liv. Sądziła, że ich śmierć była przedwczesna, a także uważała ją za bezsensowny akt przemocy i niesprawiedliwy wynik nieodpowiedzialności pijanego kierowcy, który zabił jej rodziców. Nigdy nie nadszedłby dzień, w którym byłaby gotowa na śmierć rodziców; wierzyła, iż nie nastanie również taki dzień, który przyniesie jej ukojenie, i wiedziała, że nigdy nie wybaczy losowi, że to ona przeżyła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie wiem, co czułem, gdy patrzyłem w gwiazdy — przyznał Tom, nieświadomie przerywając rozmyślania Liv. Wzruszył nieznacznie ramionami, a potem zastanowił się chwilę. — Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, o czym wtedy myślałem. Być może zazdrościłem im blasku i sławy, więc sam pragnąłem stać się taki sam. Chciałem być sławny, marzyłem, aby ludzie rozpoznawali mnie na każdym kroku, i najbardziej obawiałem się myśli, że gdy nadejdzie czas śmierci moje życie okaże się bezsensownym pasmem porażek. Nie chciałem odejść bez niczego, nie mogłem pozwolić, by stać się nikim. Wciągnąłem się w wir sławy, byłem jedną z najjaśniejszych gwiazd show-biznesu... — Zawiesił głos. Liv uniosła nieco dłoń i ścisnęła mocno jego chłodne palce, zadrżał nieznacznie. — Wypaliłem się podobnie jak gwiazdy, których blask oglądamy na niebie. Zniknąłem cicho, niezauważalnie, a później przestałem śnić. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>...przestałem śnić</i>. Liv wzdrygnęła się nieznacznie i kolejny raz spojrzała przez oszklone drzwi werandy na ciemne niebo usiane licznymi gwiazdami. Nie pamiętała już dokładnie dnia, kiedy przestała śnić zdrowe sny, a przerażające koszmary pojawiały się wraz z nadejściem nocy. Nie umiała określić, ile samotnych nocy spędziła płacząc gorzko w poduszkę, ile razy okowy strachu zaciskały się na jej sercu, ile razy marzyła, by to wszystko wreszcie się skończyło. Silny dreszcz przeszył jej ciało na samo wspomnienie ostatniego krwawienia z nosa i późniejszego snu. Markus dał jej dwutygodniowy urlop, ale nie potrafił ukryć troski w spojrzeniu, gdy na nią patrzył, a Liv nie wiedziała, jak mu powiedzieć o cieniu, który czaił się tuż za nią i sprawiał, że czuła się coraz słabsza. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Niespodziewanie Tom pocałował ją w czubek głowy, w efekcie czego po ciele Liv rozlało się przyjemne ciepło. Spojrzała na niego z wdzięcznością, chociaż nie mógł wiedzieć, o czym właśnie rozmyślała. Uśmiechnął się łagodnie. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— O czym marzysz, Liv?</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; text-indent: 1cm;"><i>O śmierci</i>, pomyślała i przełknęła głośno ślinę z nadzieją, że ta przerażająca myśl zostanie zduszona w zarodku. Marzyła o uwolnieniu się od stale towarzyszącego jej strachu, o dniach pozbawionych złych wspomnień i lęków, powracających nocami. Brakowało jej spokoju, sił oraz beztroski, które powinna odczuwać w każdej wolnej chwili, potrzebowała kogoś bliskiego, by pomógł jej przezwyciężyć wszystkie demony. Czasami pragnęła pogrążyć się w niebycie, zapomnieć o tym, co było i... Liv zacisnęła mocno zęby, wiedząc, jakie słowo zakończy jej potok myśli: śmierć. Nie chciała dopuścić tego do siebie, ponieważ pragnąc śmierci wykluczała się z walki o normalne życie, którego tak pragnęła. Chciała wrócić do normalnego życia, jakie wiodła kilka lat temu, ale po raz kolejny uświadomiła sobie, że to niemożliwe. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>Marzę o tobie</i>, dodała w myślach, zagryzając mocniej wargi, by ta myśl również nie została wypowiedziana na głos. Mimo swoich oporów nie potrafiła powstrzymać się od ukradkowego spoglądania na Toma. Ciepłe brązowe oczy były utkwione w niej, pomimo widocznych siniaków będących skutkiem ostatniej bójki z bratem na jego twarzy błąkał się pogodny uśmiech. Przytulał ją mocno i pewnie, zupełnie nieświadomie dając niemalże zbawienne poczucie bezpieczeństwa i chroniąc przed atakami wspomnień. Nie czuła tego, gdy zostawała sama; w samotności była zdana tylko na siebie i za każdym razem przegrywała walkę. Całkowicie zatracała się w sile spojrzenia Toma oraz cieple ciała. <i>Potrzebuję cię.</i></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Może o wyjeździe na pewien czas — skłamała, starając się, by Tom nie usłyszał żadnej zdradzieckiej nuty. Nie mogła powiedzieć mu o prawdziwych marzeniach, musiałaby powrócić do przeszłości, opowiedzieć o sobie, przeżyć to wszystko jeszcze raz. Wiedziała, że Tom nie byłby w stanie tego zrozumieć, dlatego musiała osłaniać się kłamstwami i półprawdami. — Od wielu lat nie opuszczałam miasta. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Tom spojrzał na nią ze zdziwieniem, ale chwilę później wyszczerzył zęby w uśmiechu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Pomogę ci spełnić każde marzenie. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i>O czym marzysz, Liv?</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Sophie położyła się na kanapie i pociągnęła za sobą Gustava, nie przerywając gorących pocałunków. Wsunęła dłonie pod materiał czarnej koszulki i zgrabnym ruchem ściągnęła ją z Gustava, a on nie pozostawał jej dłużny – obsypywał pocałunkami jej twarz, dotykając ustami również szyi i widocznego zagłębienia między piersiami. Gorący dreszcz przeszył ciało Sophie, jęknęła cicho wprost w rozchylone wargi Gustava, który niespodziewanie roześmiał się radośnie, a niecierpliwymi palcami rozpinał delikatne guziczki jej swetra. W końcu pozbawił jej również jasnej podkoszulki, rzucając na oparcie kanapy, a dłońmi ścisnął drobne piersi ukryte w białym koronkowym biustonoszu i sięgnął do zapięcia, obdarzając Sophie kolejnym pocałunkiem. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Dotyk Gustava, choć nieco pośpieszny, Sophie odczuwała zupełnie inaczej niż dotyk dłoni Georga – nawet w śpiesznych ruchach Gustav potrafił dotykać jej z czułością, a każdy ruch dyktowany był miłością i oddaniem. Ciałem Sophie wstrząsały dreszcze przyjemności za każdym razem i nie potrafiła powstrzymać westchnień rozkoszy, gdy ciepłe wargi Gustava dotykały jej ciała. Sophie objęła ramionami mężczyznę, a kiedy uniósł na chwilę głowę, spojrzała w jego ciemne tęczówki i w oczach zobaczyła wszystko co, czego od dawna pragnęła. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Gustavie... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Sophie zamilkła nagle, oblał ją zimny pot i serce zaczęło uderzać mocniej, gdy usłyszała zgrzyt klucza w zamku drzwi. Sparaliżował ją strach, a wyobraźnia podsunęła okropne obrazy – zobaczyła Georga, jak wściekły wchodzi do mieszkania Gustava, i jęknęła przerażona osaczona następnymi wizjami. Jednak głos, który się rozległ i został zwielokrotniony przez echo z klatki schodowej, wcale nie należał do basisty, ale do jej najlepszej przyjaciółki. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Cześć, Gustav! </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Kurwa mać — wyszeptał Gustav.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Sophie zepchnęła z siebie Gustava, wciągnęła szybko podkoszulkę i zarzuciła na ramiona sweter. Rumieniec oblał jej policzki, włosy miała potargane. Wyprostowała się nienaturalnie, przyciskając ręce do boków – nie miała czasu, by poprawić rozpięty stanik, który zawisł niepewnie na jej szczupłych ramionach, a miseczki ledwo muskały małe piersi. Z przerażeniem zauważyła, że Gustav założył koszulkę na drugą stronę; wielka gula znikąd pojawiła się w gardle, a żołądek zamienił się w bolesny supeł. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Uśmiechnęła się jednak, kiedy Marina weszła raźnym krokiem do salonu, strzepując energicznie dłonią migoczące płatki śniegu z ciemnych loków. Zatrzymała się wpół kroku i rzuciła uważne spojrzenie najpierw na Gustava, który jakby zmalał pod wpływem jej wzroku, a potem przyjrzała się badawczo Sophie. Im dłużej na nią patrzyła, tym bardziej palił ją rumieniec wstydu; miejsca, w które całował ją Gustav, stały się nagle gorące i Sophie dziwiła się, że na skórze nie ma odciśniętych śladów jego warg. Marina zawahała się wyraźnie i zapytała:</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Co się dzieje, Gustav? Sophie?</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Mózg Sophie pracował na pełnych obrotach i niemalże słyszała przeskakujące trybiki. Gustav unikał jej wzroku; zrozumiała, że musi działać prędko i wymyślić naprawdę przekonującą historyjkę. Miała spocone ręce i zastanawiała się, dlaczego Marina nie słyszy, jak bardzo tłucze się serce w jej piersi. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Musimy jej powiedzieć — oznajmiła stanowczym głosem, ciesząc się w duchu, że w żaden sposób nie okazała swojego strachu. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Gustav, zgodnie z jej przewidywaniem, zareagował prawidłowo i wydał z siebie zduszony okrzyk. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Zwariowałaś?! Sophie...?</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Co mi chcecie powiedzieć? — wtrąciła Marina. Pobladła na twarzy, drżały jej wargi i Sophie rozpoznała, że przyjaciółka powstrzymuje płacz. Mimo swoich wcześniejszych zapewnień Sophie tkała coraz większą sieć kłamstw. — Czy wy... </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Nie, Marina — zaprzeczyła szybko. Może trochę za szybko, bo zauważyła dziwny błysk w ciemnych oczach dziewczyny. Pomimo zmartwienia, że Marina od razu rozpoznała jej próbę kłamstwa, kontynuowała pewnym głosem: — Gustav poprosił mnie o pomoc w przyrządzeniu prawdziwie romantycznej kolacji. Zaplanował piękny wieczór dla was, a ja miałam zostać koordynatorką jego działań i pomóc dopracować plan do ostatniej chwili. Zepsułaś mu niespodziankę — dodała nieco oskarżycielskim tonem, siląc się na łagodny uśmiech. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">— Ale mnie przestraszyliście! — odpowiedziała z rozbawieniem. — Gustav, jesteś kochany — zwróciła się do mężczyzny i pocałowała go w policzek. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Potem roześmiała się tak perliście, jak tylko ona potrafiła, a Sophie poczuła, że pewna część serca umarła w niej na zawsze.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Tytuł: Jan Twardowski</span></div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-63697545694868315962013-11-02T23:38:00.000+01:002015-10-25T01:50:36.873+02:0012. Nadzieja to marzenie budzącego się człowieka <div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Dwa dni później Sophie przyjechała do domu. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zostawiając Gustava w jego mieszkaniu, przyrzekła mu, że wróci tak szybko, jak to będzie możliwe. Postanowiła spakować się, odejść od Georga, a potem rozpocząć życie na nowo; Gustav zaoferował swoją pomoc, a ona nie potrafiła jej odrzucić. A najważniejsze – chciała przeprosić Toma i <span style="text-indent: 37.7953px;">wreszcie się z nim </span><span style="text-indent: 1cm;">pogodzić. Jego ostrzegawcze słowa dźwięczały w uszach niczym upiorne echo, ale tym razem nie starała się zagłuszyć ich w żaden sposób. Potrzebowała naprawdę dużo odwagi oraz silnej woli – musiała mieć pewność, że postępuje właściwie i kieruje się swoimi wyborami, a nie namowami innych osób. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Przekroczywszy próg, rozejrzała się wokół i wytężywszy słuch, nasłuchiwała nawet najsłabszych dźwięków, zdradzających obecność Georga. W końcu ściągnęła pikowaną kurtkę oraz buty, postawiła skórzaną torebkę na sosnowej szafce na obuwie i zrobiła kilka ostrożnych kroków w głąb domu. Przeszła długim hallem, zajrzała do jasnego, przestronnego salonu, a potem zawróciła i westchnąwszy z bólem, zaczęła wspinać się powoli po schodach. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Wspomnienie tamtego wieczoru ożyło niespodziewanie i powróciły do niej wszystkie zdarzenia. <i>Larissa</i>, Sophie przypomniała sobie mimowolnie imię tej młodej kobiety, w towarzystwie której Georg wrócił do domu. Przystanęła wpół kroku, chwytając mocno dłonią za chłodną poręcz, zaciskała palce tak długo, aż pobielały jej knykcie, ale wyimaginowany obraz za nic nie chciał odejść. Ponownie zobaczyła czarnowłosą Larissę, przywołała w pamięci jej lubieżny śmiech, a potem, choć usilnie potrząsała głową by temu zapobiec, wyobraziła sobie, jak spędziła ten czas z Georgiem, kiedy ona już uciekła. Sophie zagryzła wargi, powstrzymując cisnące się do oczu łzy – nie chciała płakać, nie chciała opłakiwać samej siebie ani straconej miłości. Przeprowadziła z Gustavem mnóstwo długich rozmów, podczas których niestrudzenie tłumaczył jej, że nie ponosi żadnej winy za zmianę Georga i powinna wreszcie pomyśleć o swoim szczęściu. To Georg, mówił Gustav, zniszczył ich uczucie i zaprzepaścił szansę na wspólną przyszłość. Gdy Sophie leżała w ramionach Gustava wszystko, o czym opowiadał, wydawało się łatwiejsze, ale stojąc na schodach kilka kroków przed ostatecznym zapadnięciem decyzji, nie była już pewna, czy dobrze wybrała. Czuła również delikatne ukłucie strachu na myśl o tym, jak zareaguje Georg na wiadomość o jej odejściu. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Odwróciła się i spojrzała za siebie na stopnie, które już pokonała. Już nieraz uciekała po nich, kryjąc się przed Georgiem; nadszedł kres jej ucieczek oraz strachu. Puściła poręcz, dłońmi przetarła twarz i wziąwszy głęboki oddech, ruszyła dalej. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Pchnęła drzwi do sypialni i zamarła z przerażenia, gdy ujrzała Georga. Siedział na brzegu zasłanego dwuosobowego łóżka, a w dłoniach ściskał drewnianą ramkę ze zdjęciem. Sophie domyśliła się, że ogląda fotografię, przedstawiającą ich dwoje, a wykonaną nieco ponad rok wcześniej; przypominała o lepszym okresie ich wspólnego życia. Spojrzał na nią bez słowa, zlustrował wzrokiem, a kiedy podniósł się z łóżka, Sophie drgnęła i wycofała się szybko na korytarz. W myślach wyrzucała sobie, że powinna zgodzić się na towarzystwo Gustava, i skarciła się za brawurę, graniczącą z lekkomyślnością i niezrozumiałą potrzebę samodzielnie podjętej decyzji. Jednak patrząc na Georga, zauważyła na jego twarzy grymas bólu, a zielone oczy lśniły tak, jakby zaraz miał się rozpłakać. Patrzyła na niego jak urzeczona, aż w końcu potrząsnęła głową. Postanowiła sobie, że Georg nie udobrucha jej więcej słodkimi słówkami. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Moja droga Sophie... </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nie zareagowała w żaden sposób; chociaż po kręgosłupie przebiegł jej dość przyjemny dreszcz, nie dała tego po sobie poznać. Zacisnęła zęby, weszła do sypialni i rzuciła krótkie spojrzenie na Georga; śledził wzrokiem jej ruchy, gdy stawiała lekkie kroki na miękkim dywanie, podchodziła do jasnej szafy stojącej naprzeciwko łóżka i wyciągała z niej dużą podróżną torbę w kolorze wyblakłego błękitu. Sophie drżały dłonie, kiedy zaczęła pakować pośpiesznie przypadkowe podkoszulki, jednak w duchu przekonywała siebie od nowa, że tak powinna postąpić już wcześniej. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Odchodzisz ode mnie? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Spodziewała się, że głos Georga przesiąknięty będzie wściekłością – zdziwiła się, gdy usłyszała rozpaczliwe tony. Sophie była pewna, że Georg nie udawał swoich uczuć, i ta szczerość chwyciła ją za serce. Oparłszy dłonie na pustej półce, walczyła ze sobą w ciszy. Sophie chciała się odwrócić i rzucić w ramiona Georga, wybaczyć mu wszystko i już nigdy go nie opuszczać, zaś z drugiej strony – pamiętała rozmowy z Gustavem, a słowa Toma, choć już ciche, wciąż rozbrzmiewały jej w głowie. W końcu wzięła głębszy oddech, skinęła do siebie głową i oznajmiła krótko:</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Mimowolnie napięła mięśnie, kiedy usłyszała delikatne skrzypnięcie i zrozumiała, że Georg wstał, i stanął tuż za nią. Przymknęła na krótką chwilę oczy, rozluźniła się, a potem zmusiła do pakowania kolejnych rzeczy. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Sophie, porozmawiajmy. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Kiedy Georg objął jej ramiona, Sophie jęknęła cicho i wypuściła z rąk dwie pary spodni, które spadły na jej stopy. Nie potrafiła uwolnić się z uścisku, więc stała bez ruchu i w ciszy oczekiwała, co zrobi Georg. W końcu pochylił się, odgarnął blond włosy na lewe ramię i lekko ucałował jej nagi kark. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Jestem najgorszym facetem, z którym mogłaś się związać — szeptał pomiędzy pocałunkami, a Sophie uznała, iż głos Georga brzmiał wyjątkowo elektryzująco. Przyjemność zawładnęła jej ciałem, w efekcie czego zapomniała, po co właściwie przyjechała. — Ale mimo moich licznych wad: braku kultury, niecierpliwości, gwałtowności i nieumiejętności okazywania uczuć, jestem najlepszą rzeczą, jaka mogła przytrafić ci się w życiu. To ja zaopiekowałem się tobą, stworzyłem ci dom i kocham cię. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sophie nie odezwała się, ale w ciszy rozważała słowa Georga, starając się za wszelką cenę zachować trzeźwy umysł, kiedy on próbował uwieść ją dotykiem swoich dłoni. Bez wątpienia Georg nie był pozbawiony wad, jednak kto ich nie posiada? Wielokrotnie Georg powtarzał jej, że ona również nie była idealna, ale mimo wszystko potrafił ją kochać, ponieważ jej to wybaczył. Jakże ona mogłaby zachować się tak egoistycznie i nie zapomnieć o błędach, jakie popełnił Georg? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— A co z Larissą? — zapytała cicho. Pomimo szczerej chęci wybaczenia, nie potrafiła puścić w niepamięć incydentu z młodą kobietą. Samo wspomnienie jej imienia sprawiało Sophie dokuczliwy ból. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Moja Sophie... Byłem wtedy zbyt pijany, nie wiedziałem, co robię, i w ogóle nie pomyślałem, że mogę cię tak zranić... — Georg zamilkł i przytulił mocniej Sophie do siebie. — Jestem kompletnym idiotą. Otrzeźwiałem dopiero, gdy uciekłaś, wyrzuciłem Larissę i czekałem, aż wrócisz. Kochana Sophie, gdzie ty byłaś? Bałem się, że coś ci się stało, moja piękna. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Sophie przełknęła głośno ślinę i postanowiła uniknąć wyjaśnień. Odwróciła się powoli, spojrzała na Georga i wzdrygnęła się mimowolnie. Wyobraźnia ponownie płatała jej figle i zamiast zielonych oczu Georga widziała ciemnobrązowe tęczówki Gustava. Przymknęła powieki, próbując uwolnić się od zawiedzionego spojrzenia, jednak mimo to wciąż czuła gryzące wyrzuty sumienia. Nie zareagowała, gdy Georg objął ją ramieniem i przytulił do torsu. Sophie nadal rozpamiętywała ostatnie dwa dni, które spędziła z Gustavem; nie rozumiała, dlaczego szukała pomocy akurat u niego, a co gorsze – dlaczego nie odtrąciła go, gdy pocałował ją po raz pierwszy. Na samo wspomnienie wspólnych nocy przeszył ją przyjemny dreszcz. Skarciła się w duchu, jednakże nie mogła zaprzeczyć, że w ciągu dwóch dni Gustav dał jej więcej poczucia bezpieczeństwa i czułości niż Georg przez ostatnie miesiące. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wybaczysz mi? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Głos Georga rozległ się tuż przy jej uchu, rozwiewając na chwilę wspomnienie Gustava. Wsunął dłonie pod czerwoną koszulkę i gładząc skórę pleców, sięgnął zapięcia koronkowego stanika. Sophie odczuwała niecierpliwy dotyk Georga jako delikatną pieszczotę Gustava, mocne pocałunki jako lekkie muśnięcia, a niezrozumiałe pomruki jako zmysłowy szept. Bez słowa pozwoliła się rozebrać i dotykać, a potem położyć na łóżku. Westchnęła cicho, gdy gorąca skóra zetknęła się z chłodną pościelą, a kolejny dreszcz przebiegł jej po kręgosłupie. Georg nakrył ją swoim ciałem, rozchyliwszy biodrem uda Sophie.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Zawsze. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Bill wszedł do bloku, minął windę, która akurat rozsunęła zachęcająco metalowe drzwi, i skierował się ku schodom. Przeskakiwał po dwa stopnie naraz, materiał rozpiętej kurtki łopotał między rytmicznie unoszącymi się rękami. Oddychał szybko i płytko, a serce boleśnie tłukło się w piersi o żebra. Wściekłość krążyła mu w żyłach od czasu rozmowy z makijażystą; kolejne oskarżenia pod adresem Sandry wzburzyły go na tyle, że właściwie zmusił się do nie okazywania żadnych emocji, gdy kroczył wyprostowany po wybiegu, odbycia krótkiego, lecz uciążliwego spotkania po zakończeniu pokazu i nie siląc się na żadne tłumaczenia, opuścił zgromadzonych, wybiegł z budynku i wsiadł do samochodu. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Zwolnił, docierając na szóste piętro. Dyszał głośno, czuł spływające po plecach strużki potu, szumiało mu w uszach. Włożył dłonie do kieszeni dżinsów, poszukując kluczy do mieszkania; szedł wolnym, trochę opornym krokiem i zastanawiał się w duchu nad prawdziwym powodem swojego nagłego wzburzenia; rozwścieczyła go rozmowa o Sandrze czy myśl, że Tom naprawdę go nie okłamał? Zatrzymał się pod drzwiami, ręka z wybranym metalowym kluczem zamarła w powietrzu, a on sam wzrokiem lustrował mahoniową powierzchnię, matową framugę, lśniącą złotą klamkę i odpychał od siebie podejrzenia co do uczciwości ukochanej. Raz jeszcze spojrzał na drzwi; ile tajemnic kryje się tuż za nimi? Po chwili zamyślenia potrząsnął stanowczo głową – Sandra musiała być niewinna. Nie potrafił znaleźć żadnego racjonalnego powodu, dlaczego miałaby się trudnić czymś tak obrzydliwym jak prostytucja. Jako członek zespołu i model zarabiał niemałe pieniądze, dzięki czemu mogli pozwolić sobie na dostatnie życie; Bill nie zapominał o żadnych rocznicach, urodzinach czy innych okazjach i obdarowywał Sandrę różnymi upominkami. Starał się, na tyle ile pozwalał mu napięty grafik, spędzać z ukochaną każdą wolną chwilę; dbał o nią, dawał jej poczucie bezpieczeństwa i czynił wszystko, by czuła się kochaną i pożądaną kobietą. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Przekręcając klucz w zamku, doszedł do ponownego wniosku, iż wszystkie zarzuty są zwykłymi wymysłami powodowanymi zazdrością. Wszedł do ciemnego mieszkania, zamknął za sobą drzwi i uderzył dłonią włącznik światła. Ozdobiony drobnymi kryształkami żyrandol błysnął jasnością, Bill na chwilę przymrużył oczy, rozebrał się i przeszedł w głąb mieszkania. Kuchnia była uporządkowana, w zlewie znajdował się jedynie brudny kubek, zajrzał do pustego salonu, minął łazienkę i zawahał się na krótko przy drzwiach wspólnej sypialni. Wziął głęboki oddech, nacisnął klamkę i zajrzał do środka. Przyzwyczajał oczy do ciemności, jednak nie potrafił powstrzymać się od błądzenia wzrokiem po pomieszczeniu i poczuł ukłucie paniki, gdy pod kołdrą nie rysowała się sylwetka Sandry. Zaklął głośno. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">Usłyszał szczeknięcie zamka i ciche jęknięcie otwieranych drzwi, gdy wychylał czwartą szklaneczkę brandy. Dopił alkohol, potem odstawił naczynie na blat stołu i utkwił wzrok we wciąż wydłużającym się cieniu Sandry w korytarzu. Czekał z anielską cierpliwością, aż ściągnie kurtkę i buty, a później zgasi światło, przyzwyczai oczy do ciemności i spróbuje przemknąć się po cichu do sypialni. Siedząc tak i wytężając wzrok, Bill przypomniał sobie podobną scenę, która miała miejsce kilka tygodni temu, tuż po kolejnej kłótni z bratem. <i>Jesteś frajerem</i>, echo rozzłoszczonego głosu Toma rozległo się niespodziewanie w jego głowie i było tak realistyczne, że odwrócił się przestraszony do tyłu; miał wrażenie, że bliźniaczy brat stoi tuż za nim i drwi z jego cierpienia. Pokręcił głową; samo wspomnienie Toma nie mogło sprawić, aby brat pojawił się w jego kuchni – słowa miały tylko na celu uświadomienie Billowi ironii sytuacji. Po raz kolejny zamierzał przesłuchać Sandrę i uwierzyć w jej wyjaśnienia, a dobre rady przyjaciół zignorować. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Z kim byłaś tym razem? — Pytanie Billa przerwało ciszę, zabrzmiało o wiele głośniej niż sam się spodziewał, a po wcześniejszym spokoju nie było już śladu; głos był pełen wściekłych nut. Sandra przystanęła wpół kroku, nieco później Bill usłyszał jej kroki. — Z Evelyn i znów wpadła Scarlett? A może z jakimś facetem? Odpowiadaj! </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Uderzył pięścią w stół; pusta szklanka podskoczyła nieco na blacie. Błysnęło przytłumione światło, Bill zmrużył oczy i utkwił wzrok w Sandrze, która właśnie opuściła powoli szczupłą dłoń. Prosta, fioletowa sukienka na cienkich ramiączkach opinała jej szczupłe ciało, ale Bill zauważył, że materiał był wyraźnie wymięty, ciemny makijaż oczu lekko rozmazany, a długie brązowe włosy w nieładzie. Przechyliła głowę, zaciskając mocno wargi, lecz nadal wyglądała na rozkojarzoną i nie mogła skupić wzroku na jednym punkcie. Drgnęła lekko, kiedy usłyszała syknięcie Billa. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— A więc to prawda... — Zamilkł na chwilę, oddychając głęboko i zaciskając mocno pięści. — Wszyscy mieli rację. Robisz ze mnie frajera, a tylko ja o tym nie wiedziałem. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Niespodziewanie Sandra roześmiała się gorzko. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— A ty jak zwykle wierzysz całemu światu, a mnie oskarżasz... </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Oskarżam? — powtórzył głucho. Patrzył na nią i pomyślał, że zwariowała. Na potwierdzenie jego myśli Sandra uśmiechnęła się sennie. — Byłem dzisiaj na pokazie, gdzie ludzie wytykali mnie palcami i śmiali się ukradkiem. Mike uświadomił mnie, że robisz ze mnie rogacza. Przełknąłem to, stanąłem w twojej obronie, jednak wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju. Wracam do domu, a ciebie znowu nie ma! — krzyknął, zupełnie tracąc panowanie nad sobą. — A teraz przyszłaś w tej pogiętej sukience, z rozmazanym makijażem i potarganymi włosami. Wyglądasz jak...</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Dokończ, Bill! — warknęła, odpychając się od ściany i podchodząc bliżej. Oparła ręce na blacie stołu, odsuwając pustą szklankę po brandy i pochyliła się nad nim na tyle nisko, że Bill zauważył zagłębienie między jej pełnymi piersiami. Oderwał od nich wzrok i spojrzał w jej oczy. Miała nienaturalnie rozszerzone źrenice, tak że niebieska tęczówka prawie zniknęła, ale mimo to wyczytał w nich nie mniejszą niż swoją wściekłość. Znów się zaśmiała, jednak śmiech pozbawiony był wesołości. — Nie bójmy się słów, kotku. Chciałeś nazwać mnie szmatą, mam rację? Myślisz o mnie jak o szmacie, oceniasz i nazywasz bez zastanowienia, a wystarczy nachylić się nad tobą i patrzysz mi w cycki. Możesz udawać, świętoszku, ale widzę, że masz na mnie ochotę nawet teraz, nie mylę się, prawda? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Bill nie odezwał się; zaklął w myślach. Odsunął się z krzesłem do tyłu, na tyle aby nie być w bezpośrednim kontakcie z Sandrą. Świdrowała go spojrzeniem, kusiła zgrabnym ciałem, a Bill zniżył wzrok i założył ręce na piersi, siląc się na buntowniczą minę. Uważał, że to on jest jedynym pokrzywdzonym – przecież dał Sandrze wszystko, co tylko chciała, a ona odwdzięczyła się w taki okropny sposób! Czuł się osamotniony i niezrozumiały, porzucony przez dziewczynę i odepchnięty przez brata. W duszy oskarżał Sandrę i Toma; sądził, iż ta dwójka przyczyniła się do jego upadku. Sandra zdradzała go, nie czując żadnej skruchy, a Tom był pierwszym, który to zauważył, zawsze gotowy do pomocy innym, <i>przeklęty wybawca i kochany synalek.</i> Nie rozumiał, czym zasłużył sobie na takie kary od losu – dlaczego musiał trafić na dziewczynę, która zamiast dodawać mu blasku, odbierała go i oczerniała, a brat, który powinien być zawsze przy nim, odwrócił się, zajął sprawami innych ludzi i próbował przekonać go, aby również zaczął wtrącać się w życie przyjaciół. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Przyznajesz się? — Starał się, aby jego głos zabrzmiał spokojnie i pobrzmiewała w nim powaga, jednak nie potrafił powstrzymać grymasu, gdy usłyszał drżenie. Sandra przybliżyła się, nie spuszczała z niego wzroku i przeciągnęła powoli językiem po wargach. Uśmiechnęła się kpiąco, gdy Bill uważnie obserwował ten ruch. — Zdradzasz mnie, tak? Sypiasz z tym, kto ci zapłaci, a potem wracasz do mnie i udajesz kochającą oraz wierną dziewczynę? Miej na tyle przyzwoitości i przyznaj się wreszcie. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tylko winny się tłumaczy. Nie czuję się zobowiązania, aby błagać o twoje wybaczenie. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Bill podniósł się z krzesła tak gwałtownie, że drewniane nóżki skrzypnęły nieprzyjemnie głośno na podłodze. Sandra wyprostowała się dumnie; pognieciona, fioletowa sukienka podwinęła się na szczupłych udach, co nie uszło uwadze Billa. Przełknął głośno ślinę i popatrzył w jej bladą twarz. Wykrzywiała wąskie usta w nieco ironicznym uśmiechu, odgarnęła z twarzy kosmyk brązowych włosów i oparła dłonie na biodrach. Podrygiwała wciąż niespokojnie palcami, a klatka piersiowa unosiła się w rytmie szybkich oddechów.</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Puszczasz się i uważasz za niewinną? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— To ty uważasz mnie za puszczalską i skazujesz na wieczne potępienie — odparła z naciskiem. — Kolejny raz przeprowadzamy taką rozmowę. Czy codziennie mam tłumaczyć się z tego, co robiłam? Codziennie będziesz nazywał mnie szmatą? Co jest z tobą, Bill? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Bill podszedł do niej bez słowa; jedynie obserwując jej niepokojące zachowanie. Sandra wyglądała na niespokojną, a jednocześnie nieco pobudzoną, przestępowała z nogi na nogę, a rozszerzone źrenice wciąż przykuwały uwagę Billa. Miała również wyraźnie przyśpieszony oddech, czego Bill nie potrafił wytłumaczyć w racjonalny sposób; nawet gdyby biegła po schodach, jak on, to po kilkunastu minutach rozmowy zdołałaby uspokoić się na tyle, by wyrównać oddech. Chwycił ją mocno za ramiona i przybliżył twarz do jej twarzy. Uśmiechnęła się ponownie, ale nie potrafił ocenić, czy zrobiła to świadomie, czy kierowana była zażytym wcześniej jakimś narkotykiem. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Co ty brałaś? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Coś ekstra... — odparła rozmarzonym tonem, tym samym ostatecznie rozwiewając złudne nadzieje Billa. Niespodziewanie wspięła się na palce, objęła Billa za kark i przycisnęła chciwie lekko spierzchnięte usta do jego, całując go gwałtownie i namiętnie. Chwilę później odsunęła się, westchnęła cicho i przeciągnęła leniwie dłońmi po jego chudym torsie. Mimo woli Bill nie potrafił powstrzymać przyjemnych dreszczy. — Powinieneś też wziąć, kotku. Wyluzowałbyś wreszcie. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Bill pokręcił przecząco głową, gest ten nie był wystarczająco przekonujący, ponieważ zauważył na twarzy Sandry cień łobuzerskiego uśmiechu. Patrząc w jej oczy, przesuwając wzrokiem po ciele, w końcu stracił panowanie nad sobą i niezrozumiałe szaleństwo wzięło w górę. Wsunął ręce pod materiał sukienki Sandry, ścisnął jej kształtne pośladki i pochylił się, całując jej dekolt. Sandra roześmiała się zadowolona; wibracje śmiechu były wyczuwalne przez skórę i Bill odczuł je jak działanie niezwykle silnego afrodyzjaku, który zupełnie odebrał mu resztkę zdolności logicznego myślenia. Całując ją z rosnącą niecierpliwością i bolesnym pożądaniem, pozwolił Sandrze rozpiąć sobie spodnie, a on sam ściągnął jej bieliznę. Kiedy uniósł do góry jej biodra, Sandra objęła go mocno ramionami i, oparłszy się plecami o ścianę, jęknęła z rozkoszą czując pierwsze mocne pchnięcie. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Wy zawsze myślicie tylko o seksie... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv postawiła na przybrudzonym blacie baru kufel z piwem, który chwycił mężczyzna w średnim wieku o pooranej zmarszczkami twarzy, krótkich szpakowatych włosach i zielonych oczach w kształcie migdału. Uśmiechnął się do niej w podzięce, ukazując krzywe żółte zęby, a Liv skinęła mu głową bez słowa i potem przez krótką chwilę obserwowała, jak chwiejnym krokiem oddalał się w kierunku wolnego stolika na środku pomieszczenia. Westchnęła bezgłośnie, zrobiła kilka drinków i została obdarowana kolejnymi uśmiechami bądź pustymi spojrzeniami. Gdzieś w tłumie wyłowiła blond czuprynę Markusa, która ustawicznie zbliżała się w stronę baru, dlatego pozwoliła sobie na chwilę wytchnienia od klientów, uprzątnęła kilka suchych kufli i uporządkowała pieniądze, które niedbale rzuciła na niższy blat. Przetarła dłonią spocone czoło i pociągnąwszy kolejny raz nosem, przypominała sobie o organizowanej za trzy dni przez Galerię Malarstwa wystawie malarskiej, na którą zamierzała zaprosić Toma. Wizja kolejnego wspólnego popołudnia dodawała jej sił w ten ciężki wieczór i pozwalała nie skupiać się wyłącznie na obserwacji tarczy zegara i przesuwających się po niej czarnych wskazówek; Liv uważała, iż zmieniały położenie stanowczo za wolno. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Hej, panienko... Panienko! — Uniosła głowę z zainteresowaniem, słysząc ten niecodzienny zwrot. Gdy ujrzała starszego pana o silnie zarumienionych policzkach i błyszczących, czarnych oczach, chciała powiedzieć mu, że więcej alkoholu nie dostanie, a Markus pomoże mu opuścić lokal, jednak zdrętwiała ze strachu, kiedy usłyszała: — Panience krew z nosa płynie. Panienka musi chyba odpocząć, jeśli panienka nie chce zaplamić wszystkich szklanek. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Nie odpowiedziała, tylko sięgnęła palcami nosa; na opuszkach faktycznie znajdowała się ciemnoczerwona krew. Gwałtownie zakręciło jej się w głowie, złapała dłońmi zimny blat, przytrzymując się tak mocno aż pobielały jej knykcie, w tej samej chwili poczuła na sobie wzrok Markusa. Odwróciła się w jego kierunku, napotykając zmartwione spojrzenie brązowych oczu. Bez słowa chwycił ją pewnie za ramię i pociągnął ku sobie, a potem w stronę zaplecza. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Usiądź gdzieś, zaraz do ciebie przyjdę — polecił poważnym tonem i wyciągnąwszy <span style="text-indent: 37.7953px;">z kieszeni dżinsów </span><span style="text-indent: 1cm;">szeleszczące opakowanie chusteczek higienicznych, wcisnął jej do ręki. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv wyciągnęła dwie chusteczki drżącymi dłońmi i przyłożyła sobie do nosa. Przeszła przez zaplecze, pchnęła jedyne drzwi w końcu pomieszczenia i weszła do małego biura Markusa. Namacała drugą dłonią włącznik światła na ścianie po lewej stronie, zamrugała oczami, gdy błysnęło światło z niskiego, przykurzonego żyrandola, i rozejrzała się szybko po zagraconym pomieszczeniu. Ruszyła powoli w stronę zielonej, nieco zniszczonej kanapy stojącej naprzeciwko wejścia, a obok zawalonego różnymi plikami kartek, kolorowymi segregatorami i rachunkami drewnianego biurka. Zanurzyła się w miękkim obiciu, oparła łokcie na kolanach, pochylając lekko głowę do przodu, wciąż przyciskała do nosa chusteczki, które zaczynały chłonąć coraz więcej krwi. Błądziła wzrokiem po pomalowanych na brąz ścianach, wysokim regale uginającym się pod ciężarem książek i dokumentów, a potem utkwiła wzrok w skrzywionym wieszaku stojącym tuż za drzwiami, gdzie wisiał jej czarny płaszcz i kurtka Markusa. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
W końcu na zapleczu usłyszała pośpieszne kroki Markusa, a potem zauważyła, że niesie w dłoni dwie czyste szmatki, z których kapały kropelki wody. Usiadł tuż obok niej, odgarnął długie brązowe włosy na prawe ramię i pierwszy zimny okład ułożył bezpiecznie na jej karku, drugi przyłożył do wilgotnego od potu czoła; lodowata woda pociekła cienkimi strużkami po jej kręgosłupie oraz policzkach. Wolną dłonią podał jej kolejne chusteczki. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="text-indent: 1cm;">— Wydmuchaj nos. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv posłuchała jego polecenia. Odrzuciła zakrwawione chusteczki, zaczęła uciskać palcami nos w taki sposób, by zatamować krwawienie, oddychając ustami; szybki i płytki oddech odzwierciedlał jej wewnętrzne uczucia – strach zaciskał coraz mocniej żelazne okowy na jej sercu. Markus dłonią gładził jej drżące plecy, a ciepło bijące od jego ciała sprawiało, że z każdą upływającą sekundą Liv czuła się bardziej bezradna; oddychała z wyraźną trudnością, ponieważ płacz dławił ją w gardle. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Robiłaś ostatnio badania? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Tak — szepnęła. Nie ukryła w głosie przerażenia. — Wszystko było dobrze, Markus. Przecież Simon by mi powiedział, wyleczył mnie ostatnio... powiedziałby... </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Uspokój się — przerwał jej. — Słuchaj, krwotok z nosa nie musi oznaczać nawrotu białaczki, rozumiesz? — dodał delikatniej. Objął ją opiekuńczo ramieniem i pocałował lekko we włosy. — Stanowczo za dużo pracujesz, Liv, jesteś przemęczona. Masz wziąć wolne i trochę odpocząć, dobrze? </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Liv potrząsnęła tak gwałtownie głową, że zimny okład spadł z jej karku. Markus bez słowa podniósł szmatkę, odwrócił na chłodniejszą stronę i ponownie położył na miejscu. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Boję się, Markus. Tak strasznie się boję, że to wróci... </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— To zrozumiałe, Liv — odparł wyrozumiałym tonem. — Pokonałaś białaczkę i uważałbym cię za wariatkę, gdybyś zupełnie <span style="text-indent: 37.7953px;">się tym </span><span style="text-indent: 1cm;">nie przejęła. Liv, zrozum, poddajesz się regularnie badaniom i widujesz z lekarzem, nie możesz pozwalać, aby strach kierował twoim życiem. </span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— On znowu wraca... — oznajmiła znienacka. Utkwiła wzrok w podłodze, a jej głos był zupełnie pozbawiony uczuć. — Dominic śni mi się każdej nocy. Zawsze jest ten sam schemat – leżę w starej sali szpitalnej, najpierw pojawiają się moi rodzice, a potem przychodzi on... — Przełknęła głośno ślinę i z trudem opanowała nagły spazm płaczu. — Staram się obudzić, Markus, naprawdę, niczego tak bardziej wtedy nie pragnę, jak ucieczki od tych obrazów, bolesnych wspomnień, palącego uczucia wstydu, rozpaczy i strachu. Nigdy mi się to nie udaje, za każdym razem muszę słuchać tych samych słów – Dominic żałuje, iż oddał mi część siebie, bym mogła żyć. Obiecuje, że nigdy więcej nie popełni tego błędu. Potem budzę się przerażona, rozglądam po swoim mieszkaniu i chcę wierzyć, że jestem zdrowa. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Bo jesteś zdrowa, Liv. </div>
<div style="text-align: justify;">
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Nie jestem tego pewna — Liv odpowiedziała cicho. — Po przebudzeniu czuję się coraz bardziej samotna, napiętnowana... Nigdy nie będę taka, jak inni, w takich chwilach widzę to najjaśniej – to tak, jakby zawiesić neonowy transparent przed moimi oczami. Jestem bezradna, pragnę szukać ratunku dla siebie, ale nie wiem, kto mi pomoże. Marzę o dniach pozbawionych złych wspomnień i lęków, powracających nocami; czy ktoś jest w stanie mi to zapewnić? Czasami boję się tak bardzo, że leżę we własnym łóżku, niczym sparaliżowana, czując uderzenia niespokojnego serca. Czekam na śmierć, ale nie wiem, jakiej oczekuję. Nie jestem pewna, czy chcę umrzeć i już nigdy tutaj nie wrócić, czy narodzić się jako ktoś inny. Ktoś wolny. </div>
</div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
Markus objął ją mocniej, przyciskając do swojego torsu. Oparł czoło na jej drżącym ramieniu, westchnął cicho, jakby zastanawiał się nad dobrą odpowiedzią. Liv wiedziała, że żadna takowa nie istniała, bo nawet Markus nie był w stanie jej pocieszyć ani uciszyć jej lęków. </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
— Czuję się taka bezradna... Czuję się coraz bardziej... coraz bardziej chora — dokończyła z trudem, przełykając łzy. — Tak strasznie się boję, Markus. Nie wiem, jak długo jeszcze tak wytrzymam... </div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
W końcu wybuchnęła rozdzierającym płaczem, a Markus bez słowa tulił ją do siebie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tytuł: Pliniusz Starszy</div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7176913749023964902.post-8853406503768168462013-10-11T22:32:00.000+02:002015-10-19T22:41:53.032+02:0011. Przychodzi taki moment w życiu, w którym traci się kogoś bliskiego <div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Liv podniosła wzrok na krótką chwilę, gdy usłyszała skrzypnięcie drzwi wejściowych. Skinęła głową i uśmiechnęła się pogodnie, widząc Toma. Wszedł do pustego baru, przekręcił klucz w dolnym zamku, a potem powoli ściągnął czarną zimową kurtkę. Liv wróciła do pracy; czyściła właśnie ostatnie stoliki w zaciemnionym kącie pomieszczenia, a na brzegu innego mokrego stolika ustawiała pozostawione szklanki po drinkach; niektóre puste, a niektóre wypełnione do połowy alkoholem. Wcześniej wyłączyła muzykę, panująca cisza przyjemnie koiła uszy. Westchnęła cicho, energicznie przecierając mokrą szmatką kolejny ciemnobrązowy blat i ponownie uniosła głowę, rzucając krótkie spojrzenie na Toma; nie odezwał się nawet słowem od chwili wejścia, co zaczęło ją niepokoić – zazwyczaj zasypywał ją różnymi informacjami i opowieściami, zadawał mnóstwo pytań i rzadko milczał, ponieważ milczenie zawsze sugerowało, że wydarzyło się coś niedobrego. Liv obawiała się, że tym razem również coś się stało. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Co się dzieje? — zapytała w końcu. Tom siedział na wysokim stołku przy barze i nie od razu się odwrócił. Kiedy spojrzał jej w oczy, a światło padło na jego twarz, Liv upuściła szmatkę i zasłoniła dłońmi usta. Otrząsnęła się jednak szybko. — Kto ci to zrobił, Tom?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Nie odpowiedział, więc Liv zostawiła mokry stolik, z którego kropelki wody cicho, zachowując pewien rytm, skapywały na podłogę, zapomniała o poustawianych szklankach, które powinna umyć, i skupiła się wyłącznie na nim. Podeszła szybko, wycierając dłonie o czarną firmową koszulkę z długimi rękawami i podwijając nieco czerwoną spódnicę sięgającą do ziemi, usiadła na stołku obok, dotykając wilgotną dłonią policzka Toma. Wciąż się nie odzywał, ale zrozpaczone spojrzenie było aż nadto wymowne. Próbował ukryć ręce w rękawach swetra, jednakże Liv zauważyła ślady krwi i zaczerwienienia na knykciach. Opuścił ramiona, a twarz wykrzywił krótki grymas bólu – opuchnięty policzek, pęknięty łuk brwiowy i warga, na której zostały zaschnięte plamy krwi, w tej przerażającej chwili stały się wyraźniejsze. Drżał pod dotykiem Liv – nie wiedziała, czy powoduje to strach, ból, wściekłość, czy też wszystkie uczucia nakładają się na siebie. Pogrążyli się oboje w ciszy, a Liv niespokojnym ruchem głaskała Toma po policzku, ramieniu i plecach. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">W końcu zsunęła się ze stołka i wylądowawszy ze stukotem obcasów botek na drewnianej posadzce, obeszła wysoką ladę. Schyliła się, przeglądając kilka szafek w poszukiwaniu podręcznej apteczki. Nie mogła zmusić Toma do rozmowy, ale musiała opatrzyć jego rany. Atmosfera wyraźnie zgęstniała; wydawało się, że nawet opustoszały bar w napięciu wstrzymał oddech. Głos Toma, chociaż cichy i pozbawiony emocji, rozległ się tak niespodziewanie, że przypominał wystrzał z armaty. Liv poderwała się szybko i uderzyła potylicą o ladę. Zaklęła cicho i objąwszy dłońmi głowę, zamilkła, słuchając monologu Toma. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Pojechał do naszej matki — wyszeptał. Liv wyprostowała się i spojrzała Tomowi w oczy; patrzył gdzieś ponad nią, wyraźnie unikając kontaktu wzrokowego. — Wiedziałem, że jest wściekły i nie wybaczył mi moich słów; też bym nie wybaczył, bo jak można to wybaczyć, Liv? Niedawno zadzwoniła mama, prosiła, żebym przyjechał. Zgodziłem się, ponieważ rzadko bywam w domu, tęskniłem za matką. Jak go zobaczyłem w kuchni... — Przerwał, przełykając głośno ślinę. Przymknął na krótko powieki, a potem znów spojrzał przed siebie. - Najpierw myślałem, że to sen, zwykłe przewidzenie i zaraz zniknie. Bill jednak nie zniknął, chwilę później rozpoczął się istny koszmar, jak jeden z tych, z których próbujesz wybudzić się za wszelką cenę, lecz nie możesz, a wszystkie zdarzenia zmierzają wyłącznie ku katastrofie. To było prawdziwe piekło, Liv... </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Ukrył twarz w dłoniach, jego ciałem wstrząsnęły silniejsze niż poprzednio dreszcze. Liv nie ośmieliła się nawet drgnąć; nie mogła również zdobyć się na żaden czyn, potrafiła tylko w milczeniu słuchać Toma. Nie podeszła do niego i nie objęła go; obawiała się, jakie skutki przyniósłby ten gest czułości, nie potrafiła przewidzieć, jak mógłby zachować się Tom. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Bill jest mściwy – oznajmił cicho. Westchnął. — Nie chciałem, żeby matka kiedykolwiek poznała ciemniejszą stronę mojego życia... Nie mogła dowiedzieć się o niczym; to było moje postanowienie, w którym starałem się wytrwać bez względu na okoliczności. Stara się to ukrywać, ale doskonale wiem, że wciąż martwi się o nas, częściej widzi w nas swoich ukochanych, małych chłopców niż dorosłych i odpowiedzialnych facetów. Nie mogłem jej powiedzieć, że Bill się zmienił, odbiło nawet Gustavowi i Georgowi, a ja straciłem zaufanie i wiarę w cały świat; zgubiłem gdzieś siebie. Musiałem być wierny swojej obietnicy, więc w końcu postanowiłem, że będę udawać, a matka nigdy nie dowie się o moim życiu. Myślałem, iż uda mi się oszukiwać matkę i Gordona, przecież jestem gwiazdą muzyki, fałszywe uśmiechy oraz słówka to moja specjalność... Podejrzewała, że jestem nieszczęśliwy, drążyła uparcie temat, dlatego wkrótce zaczęliśmy się kłócić, a ostatecznie żeby uniknąć bolesnych spotkań, przestałem bywać w domu. Musiałem ci o tym opowiedzieć... Rozumiesz, jak bardzo się ucieszyłem, kiedy do mnie zadzwoniła i poprosiła, żebym przyjechał do domu? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Liv skinęła głową. Zbliżyła się i wyciągnąwszy ręce, ujęła dłonie Toma w swoje, delikatnie wzmacniając uścisk. Zadrżał nieznacznie, a potem jakby otrząsnął się; najpierw spojrzał na splecione palce, później w jej oczy. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Bill bardzo się zmienił. Nie zauważyłem kiedy... albo nie chciałem tego widzieć. — Spojrzenie miał pełne udręki, a Liv wyczuwała ból nawet w jego cichym głosie. — Podczas każdej sprzeczki czy zwykłej rozmowy próbuje udowodniać swoją wyższość. Uważa, że należy mu się większy szacunek, ponieważ w dość krótkim czasie osiągnęliśmy spory sukces; sądzi, iż każdy powinien czcić go za zasługi, gdy ja wręcz odwrotnie – chciałem, abyśmy, jako zespół, wciąż się rozwijali. Marzyłem o muzyce, ale nie o środku szybkiego wzbogacenia się, myślałem o niej jako lekarstwie na problemy i sposobie przedstawiania piękna świata i życia. Oboje z Billem mieliśmy różne wizje naszej kariery... Walczyłem z nim, a każda następna kłótnia oddalała nas od siebie. W końcu powstał mur zbudowany z wzajemnych oskarżeń, braku wzajemnego zaufania i chorej rywalizacji. Starałem się, by matka nigdy nie dowiedziała się o naszej pogorszonej relacji... </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Kiedy nie dokończył, Liv domyśliła się, co miał na myśli. Za bardzo szanował i kochał matkę, żeby kiedykolwiek powiedzieć jej o swoich problemach, zagubieniu oraz samotności. Rozumiała, że nie chciał, by dowiedziała się o zakrapianych alkoholem wieczorach spędzanych w knajpach, nocach spędzanych z przypadkowymi kobietami i niekończących się kłótniach z bratem bliźniakiem. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Bill powiedział jej o wszystkim, co przez tyle czasu ukrywałem – powiedział po dłuższej chwili ciszy, a po tych słowach jakby skulił się w sobie. Głos Toma przesiąknięty był goryczą jak i rozpaczą. Liv uścisnęła jego dłonie i milczała, czekając na dalszy ciąg opowieści. — Wrócił do tej sprawy z Sophie; opowiedział matce, jak zostałem pobity przez Georga, i wcisnął tę samą bajeczkę, którą uraczył wszystkich Georg... Zrobił ze mnie pieprzonego zboczeńca i sukinsyna. Na początku matka nie uwierzyła, dlatego po mnie zadzwoniła, ponieważ chciała poznać moją wersję. Powtórzyłem wszystko, tak jak wcześniej tobie, ale Bill był na to przygotowany, wiedział, że będę się bronić, wiedział, że mam rację. Wspominał o wszystkim; o Sandrze, którą posądziłem o kurewstwo, o każdej nocy poza domem, o tym, jak się czuję, ale, Liv, nie wytrzymałem, gdy wspomniał o tobie i zniszczył wszystko, co dzięki tobie układałem na właściwe miejsca. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— O mnie? - zapytała zdziwiona. Tom skinął głową, przybierając pochmurny wyraz twarzy. — Dlaczego...? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Wtedy krótko streścił ostatnie spotkanie z Mariną w centrum handlowym. Opowiedział jej nieco o dziewczynie Gustava i o prawdopodobnych wnioskach, które mogła wysnuć na temat łączącej ich więzi. Liv nie była zła, jedynie uśmiechnęła się łagodnie, słuchając spokojniejszego tonu Toma. Delikatne wzruszenie ścisnęło jej gardło, kiedy sobie uświadomiła, jak ważna stawała się w życiu Toma. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Jesteś taka dobra... </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Te słowa zaskoczyły Liv. Zagryzła dolną wargę i przekrzywiła głowę, spoglądając na Toma z zaniepokojeniem, kiedy wyrwał dłonie z uścisku, i zsunął się ze stołka. Nie podszedł do niej, ale odszedł kilka kroków w głąb baru. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Co się dzieje, Tom? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Podczas tej kłótni Bill coś mi uświadomił — stwierdził cicho. Stał przodem do niej, jednakże nie patrzył jej w oczy. Liv obeszła wysoką ladę i zaczęła powoli zbliżać się do Toma. — Myślałem, że to, co jest między nami, to coś więcej niż seks. Chciałem wierzyć, że nasze rozmowy, wspólne spędzanie czasu i twoja obecność pomagają mi przetrwać te najciemniejsze dni, dostrzec jasność w mroku mojego życia. Wmawiałem sobie, że akceptujesz mnie takiego, jakim jestem: porywczego, zagubionego, samotnego. Bill uważa, iż jestem już tylko wrakiem człowieka, ciekawy wniosek, nie sądzisz? — zapytał, zwracając się bezpośrednio do niej. Przerwał na chwilę swoją wypowiedź, spojrzał na nią i podniósł ostrzegawczo dłoń. Zrozumiała przekaz. Tom nie chciał, żeby się do niego zbliżyła, dlatego więc zatrzymała się posłusznie, a gdy znów zaczął mówić, stawiała drobne kroczki, przybliżając się nieznacznie. — Czasami czuję się dokładnie tak, jak stwierdził mój brat. Dlatego za każdym razem, gdy nie byłem w stanie uporać się z problemami, spotykałem się z tobą, potrzebowałem twojej obecności, rozmowy, a czasami twoich objęć. Myślałem, że to naprawdę mi pomaga. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Co myślisz teraz? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Sądzę, że chciałem zagłuszyć wyrzuty sumienia. Spędzałem z tobą czas, a tak naprawdę niczego nie zmieniłem. Pieprzyłem się z tobą; przez jakiś czas faktycznie nie czułem osamotnienia, ale oszukiwałem tylko sam siebie. Szukam zapomnienia w twoim ciele, wykorzystuję cię jak ostatni skurwysyn i nawet nie potrafiłem tego przyznać przed sobą. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Tom podniósł wzrok i ich spojrzenia spotkały się; Tom wyraźnie był zaskoczony. Pochłonięty swoim monologiem, nie zwrócił uwagi, kiedy podeszła, ale nie wyglądał na rozzłoszczonego, że nie zastosowała się do jego niemego zakazu. Liv zauważyła, że na twarzy Toma pojawił się wyraz ulgi, a w ciemnych oczach rozbłysła nadzieja. Gdy wyciągnęła rękę w jego kierunku, czar chwili prysł. Tom odtrącił ją i odsunął się, kręcąc głową. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Odejdź, Liv. Nie utrudniaj mi tego... </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Czego? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— To... to moje pożegnanie, Liv — dokończył szeptem. Wyznanie Toma było na tyle niespodziewane, że Liv nie znajdywała żadnych słów, jakimi mogłaby zaprotestować. Otworzyła szerzej oczy, rozchylając w zaskoczeniu wargi. — Jesteś wspaniałą kobietą, jedną z najlepszych osób, jakie poznałem w ciągu swojego życia. Właśnie dlatego muszę odejść, rozumiesz? — zapytał, wyraźniej akcentując ostatnie słowa. Liv pokręciła przecząco głową i mogłaby przysiąc, iż na ustach Toma zaigrał łagodny uśmiech. — Nie chcę zrobić ci krzywdy, a to byłoby ewidentnym skutkiem mojego egoistycznego zachowania. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Przestań! — Liv krzyknęła głośno. Tom umilkł; z ciemnych oczu, które zdawały się wtedy całkowicie czarne, spozierało udręczenie. — Zranisz mnie, jeśli odejdziesz. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Liv... </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Nie skończyłam jeszcze — przerwała ostro, zanim Tom zdążył powiedzieć coś więcej. Uniósł dłonie w pojednawczym geście, a chwilę później opuścił, chowając je w kieszeniach granatowych dżinsów. Liv przybliżyła się o dwa kroki i kontynuowała szeptem: — Pamiętasz, jak zadzwoniłam do ciebie w środku nocy, ponieważ dręczyły mnie koszmary? Bez zastanowienia zaoferowałeś mi pomoc i wcale nie kierowałeś się seksualnością. Zapomniałeś, jak sam stwierdziłeś, że kochamy się od czasu do czasu, a nie pieprzymy jak dwójka przypadkowych osób, które w podobny sposób szukają ucieczki od problemów? Nie troszczysz się wyłącznie o siebie, lecz głównie myślisz o mnie; nawet w tej chwili, gdy chcesz uciec, kierujesz się moim dobrem. Dlaczego więc nie spróbujesz mi zaufać?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Ufam ci, Liv — odparł pewnym głosem, w którym nie pojawiła się nawet drobna nuta wahania. — Zaufanie do ciebie nie ma żadnego wpływu na moją decyzję; to sobie nie ufam. Proszę cię, nie utrudniaj mi tego. Jestem zwykłym sukinsynem, który wykorzystuje ludzi i niszczy wszystkie relacje międzyludzkie. Dlaczego mam zrobić to tobie, skoro mogę wycofać się w odpowiedniej chwili, jaka właśnie nadeszła? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Liv pokręciła głową, zdradzając tym gestem lekkie zniecierpliwienie. Rozumiała wszystkie pobudki Toma i w głębi serca nawet wzruszało ją jego prawie heroiczne zachowanie – wydawało mu się, że odchodząc wybiera mniejsze zło, co na pierwszy rzut oka wygląda na najlepszy wybór, jakiego mógł dokonać. Jednak Liv wiedziała, że mogą pomóc sobie wzajemnie – dzięki niej Tom mógłby uporać się z ostatnimi kłopotami, dotyczących relacji z przyjaciółmi z zespołu oraz najbliższą rodziną, a także problemem z samym sobą – z dręczącą go samotnością, niezrozumieniem i rozgoryczeniem. Tom, choć nieświadomie, sprawiał, iż zbliżające się noce przestawały kojarzyć się wyłącznie z koszmarami, dzięki niemu Liv wierzyła, że ciemność może być przyjemna – w końcu wiele nocy spędzili razem, podczas których często rozmawiali albo kochali się, dając sobie wzajemnie to, czego najbardziej potrzebowali – czułość oraz poczucie bliskości drugiej osoby. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Tom nie zaprotestował w żaden sposób, kiedy Liv po raz ostatni zmniejszyła dzielącą ich odległość, a potem zarzuciła mu ręce na ramiona i przygarnęła do siebie. Chwilę później, jakby do niego dotarło, co właściwie się stało, próbował ją delikatnie odepchnąć, mamrocząc niewyraźnie pod nosem. Liv tylko wzmocniła uścisk, ponieważ w jednej chwili wyzbyła się wszelkich wątpliwości, że Tom naprawdę chce odejść. Gdy pochylił się nad nią, pocałowała go spontanicznie w policzek. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Jesteś dobrym człowiekiem, Tom, trochę zagubionym i osamotnionym, ale potrafisz być czułym i świetnym facetem. Proszę cię, nie zapominaj o tym, ponieważ nie prawię ci pustych komplementów, żeby mile połechtać twoje gwiazdorskie ego. Możemy już zakończyć tę maskaradę z twoim odejściem? — zapytała szeptem, wybuchając niespodziewanie cichym, ale radosnym śmiechem. Tom objął ją mocno w pasie i ukrył twarz w długich brązowych włosach dziewczyny. — Nie pozwoliłabym ci odejść, ale ta próba była bardzo szlachetna z twojej strony, Tom. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Liv nie spodziewała się odpowiedzi, którą usłyszała. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Pomóż mi, Liv. Proszę, ratuj mnie, bo w przeciwnym razie zwariuję. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Spóźniłeś się. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Głos, w którym pobrzmiewały wyraźne nuty niezadowolenia, powitał Billa, kiedy przekroczył próg garderoby. Ściągnął kurtkę i bez słowa protestu pozwolił się poprowadzić stylistce Madeleine przez prostokątne pomieszczenie do jednego ze skórzanych obrotowych foteli stojących w równym rzędzie przy długiej toaletce, której blat był zabałaganiony różnymi kosmetykami. Madeleine była niższą od niego kobietą w średnim wieku, bardzo szczupłą i bardzo marudną osobą. Nie zareagował w żaden sposób, słysząc jej pretensje, że przybył w ostatniej chwili, oraz prztyczki o byciu rozkojarzoną gwiazdką. Gdy zniknęła za drzwiami na drugim końcu garderoby, Bill westchnął z nieskrywaną ulgą i rzucił przelotne spojrzenie w lustro zawieszone na ścianie naprzeciw niego i uśmiechnął się kwaśno do swojego odbicia, oceniając nieudolną próbę zamaskowania siniaków powstałych w wyniku ostatniej bójki z Tomem. Na wspomnienie o bliźniaku krew zawrzała w jego żyłach. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Kto cię tak urządził? </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; text-indent: 37.7953px;">—</span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Głos tym razem był łagodniejszy i pobrzmiewały w nim wyczuwalne nuty zaniepokojenia. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Bill uniósł głowę i jego spojrzenie spotkało się z zielonymi oczami Mike'a. Uśmiechnął się ponownie, tym razem nieco radośniej i szczerzej, widząc znajomego makijażystę. Mike był wysokim, szczupłym mężczyzną tuż po trzydziestce. Przydługie brązowe włosy opadały mu na wysokie czoło, a pociągłą twarz zdobił dwudniowy zarost. Patrząc na Billa, pokręcił z dezaprobatą głową, podciągnął rękawy czarnej bluzki i sięgnął po płyn do demakijażu. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Upiłeś się i wdałeś w bójkę z jakimś facetem? — dopytywał się, oczyszczając twarz Billa. Skrzywił się nieprzyjemnie, oglądając jego siniaki wokół oczu. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Dasz radę to zakryć, Mike? — zapytał, unikając odpowiedzi na pytanie. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Zielone oczy Mike'a zabłysnęły nieskrywaną urazą. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Oczywiście — fuknął. — Jestem tutaj najlepszym makijażystą. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Bill nie odpowiedział, ale wkrótce zauważył, że Mike nieco złagodniał. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Wrócił myślami do ostatniego spotkania z Tomem, bo choć unikał tego od pewnego czasu, nie mógł zapomnieć o kolejnej kłótni z bliźniakiem. Chciał oczernić brata w oczach matki, ponieważ obraz klęski Toma wydawał mu się bardzo urzekający, jednakże gdy nadszedł czas konfrontacji zupełnie stracił panowanie nad sobą, chociaż w duchu gratulował sobie, że dłużej trzymał nerwy na wodzy, i to Tom zaatakował jako pierwszy. Gdy siedział w fotelu w garderobie i obserwował kątem oka, jak Mike nakłada precyzyjnie kolejne warstwy makijażu, tak aby nie było widać śladów po bójce, rozmyślał nad ostatnimi </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; text-indent: 1cm;">wydarzeniami. Bill czuł nieodgadnione wyrzuty sumienia, zupełnie nie rozumiejąc, dlaczego odczuwał współczucie dla brata. Był wściekły, kiedy matka nie uwierzyła mu od razu, a chciała porozmawiać również z Tomem i wyjaśnić racjonalnie ich kłótnię – złościł go fakt, iż Simone pragnęła zgody między nimi oraz pokazać, że to Tom jest tym lepszym bratem. Bójka, do której doprowadziła sprzeczka pomiędzy braćmi, wcale nie poprawiła sytuacji, a wręcz pogorszyła ją – Bill za wszelką cenę chciał udowodnić kłamstwa i wszystkie oszustwa brata, zemścić się za obrazę Sandry i uderzyć w czuły punkt Toma – Liv. Dzień przed przyjazdem do Loitsche Bill dowiedział się, że Tom spotyka się z pewną kobietą i najwyraźniej mu na niej zależy, w co nie mógł i nawet nie próbował uwierzyć, ponieważ utrwalał swój obraz brata – podłego egoisty. Gdy tylko wspomniał o Liv i zobaczył reakcję Toma, uznał, iż opowieść Gustava była jednak prawdziwa, i obrał nowy cel – z pomocą lekkiej manipulacji uświadomić i pozwolić Tomowi wierzyć, iż wciąż był tym samym egoistą, wykorzystującym dziewczyny w klubach. Bill był pewien, że bliźniaczy brat nie potrafił zmienić się dla Liv, w głębi duszy pragnął, aby Tom cierpiał w samotności.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Bill? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Otrząsnął się z zamyślenia, spychając wspomnienia o Tomie na skraj świadomości. Postanowił skupić się na zbliżającym się pokazie, w którym miał wziąć udział. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Słuchaj, musimy w końcu porozmawiać o twojej dziewczynie — Mike ściągnął brwi, co nadawało jego twarzy wyraz determinacji. — To z jej powodu, prawda? — dodał, patrząc na niego znacząco. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Masz coś na myśli, Mike? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Wciąż jesteście razem? — zapytał niewyraźnie. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Bill rzucił mu ostre spojrzenie, ale Mike nie odwrócił wzroku. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Oczywiście — oznajmił. Chwilę później się zreflektował. — Co miało znaczyć: wciąż razem? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Po tym wszystkim, co ona robiła?! </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Mike wyraźnie był oburzony, ale nie kontynuował tematu, ponieważ wróciła Madeleine. Bill podniósł się z fotela, szybko ściągnął bluzę i dżinsy, a potem pod czujnym okiem stylistki zmieniał ubranie. Mike stał nieopodal i porządkował kosmetyki na blacie toaletki, obserwując uważnie tę dwójkę w odbiciu lustrzanym. Kilka minut później Madeleine odeszła, więc Mike wykorzystał sytuację, odzywając się ściszonym tonem:</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Słuchaj, stary, wszyscy wiedzą, że twoja dziewczyna lubi łatwy zarobek i różnych facetów. Wszyscy, tylko nie ty. Wybacz, ale nie mogę tego tolerować i musiałem ci o tym powiedzieć. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Łżesz! — syknął wyraźnie rozzłoszczony Bill. — Dokładnie jak... </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Ktoś ci o tym już mówił? — Mike zmarszczył czoło. — I nie posłuchałeś, mam rację? </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Nie wierzę kłamcom. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Do diabła, przestań pieprzyć — odpowiedział ze złością. Odwrócił się do niego przodem i puknął palcem w czoło, wyraźnie sugerując głupotę Billa. — Rzuć ją, dopóki jeszcze nie masz przyklejonej łatki w mediach, że jesteś frajerem, którego laska puszcza się z innymi facetami. Nie uważaj się za skrzywdzoną gwiazdkę, której każdy zazdrości, i mści się bez powodu, bo tobie nie ma czego zazdrościć. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Bill nie odpowiedział i chociaż utrzymywał kamienną twarz, to wewnątrz niego wrzało i zdawało mu się, że za chwilę eksploduje wściekłością. Mike był drugą osobą, która zarzuciła Sandrze bycie prostytutką. Prostytutką?! Przez myśl nie przeszłoby mu, że Sandra mogłaby trudnić się prostytucją, i nie potrafił znaleźć żadnego racjonalnego wytłumaczenia takiej sytuacji. Odrzucił od razu powód materialny, ponieważ jako członek zespołu oraz model zarabiał niemałe pieniądze, dzięki czemu mogli pozwolić sobie na wygodne życie. Nigdy również nie zaniedbywał swojej partnerki, ponieważ troszczył się o nią i spędzał z nią każdą wolną chwilę. Uważał Sandrę za ideał kobiety i nie mógł pogodzić się z oszczerstwami na jej temat. Mimowolnie powrócił myślami do Toma – czy to możliwe, aby brat miał rację? Rozważał tę opcję, aż w końcu skarcił się za takie myślenie – Tom w końcu był samotnym facetem wśród zakochanych przyjaciół. Bill nawet potrafił zrozumieć powody jego zazdrości. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<i style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Zazdrość.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Przynajmniej mam tego kogoś, kto mnie bezwarunkowo kocha. A ty jesteś obleśnym zazdrośnikiem, ponieważ każda laska uważa cię za makijażystę-pedała — odparł, uśmiechając się krzywo. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">— Pieprz się, Bill — warknął Mike. W ułamku sekundy znalazł się przy nim i pchnął go z całej siły. Bill zatoczył się do tyłu, ale Mike odwrócił się i zanim odszedł, dodał: — Tylko potem nie jęcz, pieprzona gwiazdko, że nikt cię nie ostrzegał. </span></div>
Frigidhttp://www.blogger.com/profile/08900293413560332558noreply@blogger.com7